poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 1


- Kate, zejdziesz na dół sama, czy mam cię sprowadzić? – krzyknęłam i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. – Jest już dwadzieścia po 12! Spóźnimy się na samolot. Kate no! – powiedziałam i usiadłam na kanapie w przedpokoju. No bo ile się można ubierać!? Kiedy nasze walizki już dawno stały na zewnątrz, a nasi rodzice również, my byłyśmy w środku, bo Johnson musiała się wyszykować. W końcu, zobaczyłam jej postać schodzącą z góry.
- Och musiałaś się tak drzeć? Zresztą…jak wyglądam? - powiedziała, a na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Spojrzałam na nią – była ubrana w sukienkę do połowy ud, na nogach miała baletki, a włosy pozostawiła rozpuszczone. W porównaniu do mojego stroju - ciasnych, poprzedzieranych rurek, luźnej  koszulki z krótki rękawem z napisem ‘Party Hard ‘ i czarnymi conversami, wyglądała cudownie.
- Wyglądasz pięknie, ale pośpieszmy się! – powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę. Wyszłyśmy przed dom,  mój tata odetchnął z ulgą.
- Nareszcie dziewczynki! A teraz szybko się żegnamy i zawożę was na lotnisko. – powiedział tata, a ja i Kate zapiszczałyśmy. Spełniałyśmy nasze marzenie o wyprowadzce do Anglii. Podeszłam do mojej mamy i mocno ją przytuliłam. 
- Dacie sobie radę dziewczyny? – zapytała moja mama, a w jej oczach pojawiły się łzy. – Martwię się o was. Jesteście jeszcze dziećmi.
- Mamo. Już od dawna nimi nie jesteśmy. I tak, damy sobie radę. I nie płacz - powinnaś się cieszyć, że spełniamy swoje marzenia. – powiedziałam, a mama przytuliła mnie mocno do siebie.
- Wiem córciu, wiem. Dobrze. Jedzcie już. Kocham cię skarbie. Zadzwońcie jak dolecicie! – powiedziała i ostatni raz mnie przytuliła. Kate już pożegnała się ze swoimi rodzicami i czekała na mnie w samochodzie. Wsiadłam do niego szybko i wystawiłam jeszcze głowę przez okno.
- Też cię kocham mamo!  - krzyknęłam jeszcze i pomachałam im na pożegnanie. Wsadziłam głowę z powrotem do środka samochodu i uśmiechnęłam się do siebie. Anglio – nadchodzimy!
                                                                       *

Zajęłyśmy miejsca w samolocie. Spojrzałam na Kate – kurczowo trzymała się oparcia.
- Em... Kate? Wszystko w porządku? – zapytałam i spojrzałam rozbawiona w jej stronę.
- Co? A tak, jasne. Wspaniale. Nigdy nie czułam się lepiej. – powiedziała, a samolot zaczął startować. Mina Kate była rozbrajająca – to było coś pomiędzy strachem, a na pograniczu przerażenia.
- Kate, jesteś pewna, że dobrze się czujesz? Może... torebeczkę? Mały paw cię rozluźni. – powiedziałam i podałam jej torebkę na wymiociny z ogromnym uśmiechem na ustach.
- Och zamknij się! – krzyknęła, a ja zaczęłam się śmiać. Kate zamknęła oczy i oddaliła się w głęboki sen. Wyjrzałam przez okno – przede mną rozciągały się obłoki, a słońce delikatnie się przez nie przebijało. Włączyłam mp3 i włożyłam słuchawki do uszu. Poleciała jedna z piosenek mojego ulubionego zespołu – One Direction.

                                                                      *

Wysiadłyśmy z samolotu i odebrałyśmy nasze bagaże. Ciągnąć za sobą jakieś 54638268438 walizek udałyśmy się na postój taksówek. Niestety – ani jednej nie było i nie zapowiadało się żeby jakaś się pojawiła.
- No cóż... może przejdziemy się na nogach co? – zapytałam, a Kate spojrzała na mnie i popukała się w czoło.
- Chcesz 10 kilometrów iść na nogach i do tego jeszcze z tym milionem bagaży?!
- No wiesz... miałam w końcu 5 +  z wf-u. – powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko. Kate spojrzała na mnie pobłażliwie i wyciągnęła telefon.
- Zadzwonimy do właściciela mieszkania, które nam wynajmuje. Może zechce po nas przyjechać? – powiedziała i odeszła trochę na bok. Usiadłam na jednej z walizek i czekałam. 15 minut później wróciła Kate z lekko przestraszoną miną. – Słuchaj Emily. Jest mały problem…
- A co się stało? Nie przyjedzie po nas? Stary, wredny, oklapły dziad. – powiedziałam i wstałam z walizek ze złą miną.
- Tak  to też, ale okazało się, że … te mieszkanie co je wynajmujemy to ... one będzie gotowe dopiero za miesiąc i dopiero wtedy możemy się wprowadzić. – powiedziała, a ja wybałuszyłam oczy.
- Dziewczyno, która jest zbyt nieśmiała na wszystko, ŻE CO?!
- No tak no bo widzisz… źle zrozumiałam. Miałyśmy się tu pojawić 23 sierpnia, a nie lipca. – powiedziała, ja zaczęłam się śmiać.
- No nie. No po prostu, kurwa nie. I co my mamy teraz zrobić co? Jak wrócimy z powrotem do Polski, to nasze mamy będą złe, że nie jesteśmy zorganizowane i nie pozwolą nam się wyprowadzić! 
- No wiem Em, ale co innego możemy zrobić? – zapytała, a ja złapałam  za swoje walizki i poszłam przed siebie. – Gdzie ty idziesz Emily!?
- Nie wiem! Gdziekolwiek, żeby przenocować, a potem wrócimy do Polski. Jest już za późno, żeby dziś wracać.  – powiedziałam i dalej szłam przed siebie. Kate szła za mną lecz niechętnie.
                                                                          *

- Ja mam dość! – powiedziałam i usiadłam na ławce w jakimś parku. Szłyśmy już chyba godzinę bez przerwy, a po drodze nie było ani jednego hotelu ani motelu.
- Ja też. Ugh. Do dupy z tym wszystkim! – krzyknęła Kate i złapała za kamień rzucając w stronę ulicy.
- Co ty robisz?
- Rozładowuje emocje. - powiedziała i rzuciła następnym kamieniem w tym samym kierunku. Wzruszyłam ramionami i również złapałam za kamień i całą siłą i złością jaką w sobie miałam rzuciłam w tę samą stronę co Kate. Jednak mój kamień poleciał stanowczo dalej i ku naszemu nieszczęściu – walnął w szybę rozbijając ją na drobny mak. Kate zasłoniła usta ręką.
- No po prostu pięknie Emily! Nie dość, że nie mamy gdzie mieszkać, ani spać, to ty jeszcze rozbijasz szybę w jakiejś willi.  No po prostu BRAWO!  - krzyknęła  w moją stronę i opadła bezsilnie na ławkę. Ja tylko zrobiłam minę niewiniątka. Nagle z domu wyleciała piątka chłopaków.  – No jeszcze lepiej! Teraz nas pobije i zgwałci jakiś pięciu nie dorobieńców. – odwróciłam się tyłem do ulicy i udawałam, że podziwiam drzewa. No bo co miałam zrobić? Nagle usłyszałam krzyki jednego z nich.
-  Louis, uważaj kamień! – usłyszałam i nagle poczułam jak coś ciężkiego upada na mnie i teraz leżę na ziemi.
- Mój boże, Emily wszystko w porządku? - usłyszałam głos mojej przyjaciółki. – MÓJ BOŻE. ONE DIRECTION!  - powiedziała, a ja poczułam motylki w brzuchu. Zawsze chciałam ich poznać. Nagle poczułam jak wielki ciężar, który na mnie siedział do tej pory, ustępuje. Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć – Louis stał przede mną we własnej osobie. Ale zamiast mi pomóc wstać, poszedł sobie do swoich kolegów. Spojrzałam w jego stronę, potem na Kate, która patrzyła jak zaczarowana na Nialla. Zresztą on tak samo patrzył na nią. Odchrząknęłam w nadziei, że albo szanowny Louis albo Kate pomogą mi wstać.
- Masz problemy z gardłem czy jak? – zapytał Tomlinson, a ja spojrzałam na niego gniewnie.
- Nie idioto. Myślałam, że może pomożesz mi wstać, skoro mnie przewróciłeś. – powiedziałam, a on zaśmiał się gorzko.
- Jeszcze czego! Mam pomagać komuś, kto rozwalił mi szybę?! Błagam ludzie, brzuch mnie boli ze śmiechu! – powiedział a ja pokazałam mu środkowy palec. Tej reakcji chyba się nie spodziewał bo spojrzał na mnie zdziwiony. Nagle do przodu wyrwał się Harry i podszedł do mnie wyciągając w moją stronę dłoń.
- Ja ci pomogę. – powiedział i uśmiechnął się słodko. Złapałam go za rękę i już po chwili stałam na własnych nogach. Spojrzałam na Harrego i uśmiechnęłam się ciepło. – Jestem Harry Styles. A ty?
- Jakby nas to interesowało! – powiedział Louis a ja posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Wiem o tym. Uwielbiam wasz zespół! Ja jestem Emily Sparks, a to moja najlepsza przyjaciółka... – spojrzałam na Kate, która ciągle stała w tym samym miejscu i wpatrywała się w Nialla.  - ... zahipnotyzowana niebieskimi oczami Nialla, Kate Johnson.
- A czemu siedzicie w parku o tej godzinie i to do tego z tyloma walizkami? – zapytał Zayn, a ja spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się smutno. Opowiedziałam im całą historię, z pomocą Kate, która w końcu przestała się gapić na Nialla. Po skończeniu opowieści jako pierwszy głos zabrał Louis.
- Interesująca historia. A teraz spadamy.  – powiedział i wstał z ławki, a ja rozwścieczona wstałam za nim.
- Słuchaj Tomlinson. Zgrywasz jakąś wielką gwiazdę! Co się z tobą dzieję co? Zachowujesz się jak napuszony dupek! – krzyknęłam i złapałam za moje walizki i zaczęłam się oddalać. Nie miałam zamiaru, zostać tam ani chwili dłużej. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie mocno za nadgarstek. Odwróciłam się i zobaczyłam Liama.
- Przepraszam za niego. Ale nie odchodź.  Pogadam z chłopakami i coś się wymyśli okay?  - zapytał, a ja uległam pod jego przyjacielskim i równocześnie stanowczym wzrokiem.
- Okay. – powiedziałam i wróciłam do miejsca gdzie siedziała Kate. Spojrzałam na nią i rzuciłam walizkami o ziemię. - Co się  dzieje z tobą Kate?
- Zakochałam się. Od pierwszego wejrzenia. – powiedziała i spojrzała w stronę Nialla, który w tym momencie się odwrócił i uśmiechnął się do niej, sprawiając, że oblała się rumieńcem.
- Och jesteście tacy słodcy... chyba zaraz rzygnę. – powiedziałam i w tym momencie podeszli do nas chłopcy, którzy coś wcześniej omawiali z boku.
- Czemu? – zapytał Niall i uśmiechnął się miło.
- Bo podszedł Louis. – powiedziałam, a ten spojrzał na mnie groźnie. Zayn zaczął się śmiać i przybiłam z nim żółwika.
- Okay ... w każdym razie. Postanowiliśmy, że zamieszkacie u nas. – powiedział Liam, a Harry wesoło potaknął głową i uśmiechnął się w moją stronę.
- Ale ... chłopaki. My się nawet nie znamy.  – powiedziała Kate, a Niall podszedł do niej.
- Dzięki temu, Kate, poznamy się lepiej! – powiedział, a Kate zaśmiała się jak idiotka. No nie mogę. Ona serio się zakochała. Jeszcze tego nam tu brakuje.
- I nie przyjmujemy odmowy! – powiedział Zayn i złapał moje walizki i udał się w kierunku domu. Uśmiechnęłam się wesoło. Harry pomógł Zaynowi, Liam i Niall wzięli walizki Kate i ruszyli za Zaynem, a Kate za nimi. Obok mnie stał Louis z ponurą miną.
- Nie wiedziałem, że spotka mnie dziś tak nie miła niespodzianka. I nie mówię tu o Kate. – powiedział, a w moich oczach zebrały się łzy.
- Och naprawdę Lou?  To powiem ci tak. Ja prześpię tę noc tu u was, ale jutro z samego rana się wyprowadzę. Ale Kate zostaje. Teraz ci pasuję? – zapytałam, a po moich policzkach potoczyły się łzy. Nikt mnie jeszcze tak nie lubił.
- Ja... nie chciałem… - zaczął ale nie słuchałam go i poszłam w stronę domu.  Weszłam do środka, a w domu panował cudowny nastrój. Wszyscy się śmiali, a Kate była rozpromieniona. W moją stronę podszedł Zayn z zamiarem powiedzenia mi czegoś, lecz zatrzymał się kiedy zobaczył na moich policzkach łzy.
- Co się stało Emily? – zapytał, a ja uśmiechnęłam się blado.
- Mała kłótnia z Louisem.
- No nie mogę! Znamy się jakąś godzinę, a wy już się kłócicie! – powiedział, a do domu wszedł Louis. – Wiesz … mam dla ciebie złą wiadomość. Będziesz musiała mieszkać w pokoju z Louisem…
- ŻE CO?!  - krzyknęliśmy na równi ja i Louis.
- No tak bo widzisz... mamy tylko jeden pokój wolny i zajęła go Kate bo była pierwsza. A  w reszcie pokoi nie ma podwójnego łóżka, tylko u Louisa. – powiedział, a ja spojrzałam na Louisa. Czy mi się wydawało czy przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu? I dlaczego moje serce zaczęło szybciej bić? Przecież... ja go nie lubię. Nie lubię go. Prawda?
                                                                                      ***

Tak więc to pierwszy rozdział naszego bloga napisany przeze mnie - Maddie @maddie_xoxo3. Pierwsze rozdziały są zawsze do bani, więc sorry. Następny za tydzień! Enjoy x

3 komentarze:

  1. Świetny !! Mnie informuj @Around_ . ; )
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial czekam na kolejne:)

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowne. ;**
    zapraszam. ; http://scytheex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń