- Kate, zejdziesz na dół sama, czy mam cię sprowadzić? –
krzyknęłam i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. – Jest już dwadzieścia po 12! Spóźnimy się na samolot. Kate no! – powiedziałam i usiadłam na kanapie w
przedpokoju. No bo ile się można ubierać!? Kiedy nasze walizki już dawno
stały na zewnątrz, a nasi rodzice również, my byłyśmy w środku, bo Johnson
musiała się wyszykować. W końcu,
zobaczyłam jej postać schodzącą z góry.
- Och musiałaś się tak drzeć? Zresztą…jak wyglądam? -
powiedziała, a na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Spojrzałam na nią –
była ubrana w sukienkę do połowy ud, na nogach miała baletki, a włosy
pozostawiła rozpuszczone. W porównaniu do mojego stroju - ciasnych, poprzedzieranych rurek,
luźnej koszulki z krótki rękawem z
napisem ‘Party Hard ‘ i czarnymi
conversami, wyglądała cudownie.
- Wyglądasz pięknie, ale pośpieszmy się! – powiedziałam i
pociągnęłam ją za rękę. Wyszłyśmy przed dom,
mój tata odetchnął z ulgą.
- Nareszcie dziewczynki! A teraz szybko się żegnamy i
zawożę was na lotnisko. – powiedział tata, a ja i Kate zapiszczałyśmy.
Spełniałyśmy nasze marzenie o wyprowadzce do Anglii. Podeszłam do mojej mamy i
mocno ją przytuliłam.
- Dacie sobie radę dziewczyny? – zapytała moja mama, a w
jej oczach pojawiły się łzy. – Martwię się o was. Jesteście jeszcze dziećmi.
- Mamo. Już od dawna nimi nie jesteśmy. I tak, damy sobie
radę. I nie płacz - powinnaś się cieszyć, że spełniamy swoje marzenia. – powiedziałam, a mama przytuliła mnie mocno do
siebie.
- Wiem córciu, wiem. Dobrze. Jedzcie już. Kocham cię
skarbie. Zadzwońcie jak dolecicie! – powiedziała i ostatni raz mnie
przytuliła. Kate już pożegnała się ze swoimi rodzicami i czekała na mnie w
samochodzie. Wsiadłam do niego szybko i wystawiłam jeszcze głowę przez okno.
- Też cię kocham mamo!
- krzyknęłam jeszcze i pomachałam
im na pożegnanie. Wsadziłam głowę z powrotem do środka samochodu i
uśmiechnęłam się do siebie. Anglio – nadchodzimy!
*
Zajęłyśmy miejsca w samolocie. Spojrzałam na Kate –
kurczowo trzymała się oparcia.
- Em... Kate? Wszystko w porządku? – zapytałam i
spojrzałam rozbawiona w jej stronę.
- Co? A tak, jasne. Wspaniale. Nigdy nie czułam się lepiej. – powiedziała, a samolot zaczął startować. Mina Kate była rozbrajająca – to
było coś pomiędzy strachem, a na pograniczu przerażenia.
- Kate, jesteś pewna, że dobrze się czujesz? Może... torebeczkę? Mały paw cię rozluźni. – powiedziałam i podałam jej torebkę na
wymiociny z ogromnym uśmiechem na ustach.
- Och zamknij się! – krzyknęła, a ja zaczęłam się śmiać.
Kate zamknęła oczy i oddaliła się w głęboki sen. Wyjrzałam przez okno – przede
mną rozciągały się obłoki, a słońce delikatnie się przez nie przebijało.
Włączyłam mp3 i włożyłam słuchawki do uszu. Poleciała jedna z piosenek mojego
ulubionego zespołu – One Direction.
*
Wysiadłyśmy z samolotu i odebrałyśmy nasze bagaże. Ciągnąć
za sobą jakieś 54638268438 walizek udałyśmy się na postój taksówek. Niestety –
ani jednej nie było i nie zapowiadało się żeby jakaś się pojawiła.
- No cóż... może przejdziemy się na nogach co? – zapytałam, a Kate spojrzała na mnie i popukała się w czoło.
- Chcesz 10 kilometrów iść na nogach i do tego jeszcze z
tym milionem bagaży?!
- No wiesz... miałam w końcu 5 + z wf-u. – powiedziałam i uśmiechnęłam się
szeroko. Kate spojrzała na mnie pobłażliwie i wyciągnęła telefon.
- Zadzwonimy do właściciela mieszkania, które nam wynajmuje. Może zechce po nas przyjechać? –
powiedziała i odeszła trochę na bok. Usiadłam na jednej z walizek i czekałam.
15 minut później wróciła Kate z lekko przestraszoną miną. – Słuchaj Emily.
Jest mały problem…
- A co się stało? Nie przyjedzie po nas? Stary, wredny,
oklapły dziad. – powiedziałam i wstałam z walizek ze złą miną.
- Tak to też, ale
okazało się, że … te mieszkanie co je wynajmujemy to ... one będzie gotowe
dopiero za miesiąc i dopiero wtedy możemy się wprowadzić. – powiedziała, a ja
wybałuszyłam oczy.
- Dziewczyno, która jest zbyt nieśmiała na wszystko, ŻE CO?!
- No tak no bo widzisz… źle zrozumiałam. Miałyśmy się tu
pojawić 23 sierpnia, a nie lipca. – powiedziała, ja zaczęłam się śmiać.
- No nie. No po prostu, kurwa nie. I co my mamy teraz
zrobić co? Jak wrócimy z powrotem do Polski, to nasze mamy będą złe, że nie
jesteśmy zorganizowane i nie pozwolą nam się wyprowadzić!
- No wiem Em, ale co innego możemy zrobić? – zapytała, a
ja złapałam za swoje walizki i poszłam
przed siebie. – Gdzie ty idziesz Emily!?
- Nie wiem! Gdziekolwiek, żeby przenocować, a potem
wrócimy do Polski. Jest już za późno, żeby dziś wracać. – powiedziałam i dalej szłam przed siebie.
Kate szła za mną lecz niechętnie.
*
- Ja mam dość! – powiedziałam i usiadłam na ławce w jakimś
parku. Szłyśmy już chyba godzinę bez przerwy, a po drodze nie było ani
jednego hotelu ani motelu.
- Ja też. Ugh. Do dupy z tym wszystkim! – krzyknęła Kate
i złapała za kamień rzucając w stronę ulicy.
- Co ty robisz?
- Rozładowuje emocje. - powiedziała i rzuciła następnym kamieniem w tym samym kierunku.
Wzruszyłam ramionami i również złapałam za kamień i całą siłą i złością jaką w sobie miałam rzuciłam w
tę samą stronę co Kate. Jednak mój kamień poleciał stanowczo dalej i ku
naszemu nieszczęściu – walnął w szybę rozbijając ją na drobny mak. Kate
zasłoniła usta ręką.
- No po prostu pięknie Emily! Nie dość, że nie mamy gdzie
mieszkać, ani spać, to ty jeszcze rozbijasz szybę w jakiejś willi. No po prostu BRAWO! - krzyknęła
w moją stronę i opadła bezsilnie na ławkę. Ja tylko zrobiłam minę
niewiniątka. Nagle z domu wyleciała piątka chłopaków. – No jeszcze lepiej! Teraz nas pobije i
zgwałci jakiś pięciu nie dorobieńców. – odwróciłam się tyłem do ulicy i
udawałam, że podziwiam drzewa. No bo co miałam zrobić? Nagle usłyszałam
krzyki jednego z nich.
- Louis, uważaj kamień! – usłyszałam i nagle poczułam jak coś ciężkiego upada na mnie i teraz leżę na
ziemi.
- Mój boże, Emily wszystko w porządku? - usłyszałam głos mojej przyjaciółki. – MÓJ
BOŻE. ONE DIRECTION! - powiedziała, a
ja poczułam motylki w brzuchu. Zawsze
chciałam ich poznać. Nagle poczułam jak wielki ciężar, który na
mnie siedział do tej pory, ustępuje. Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć –
Louis stał przede mną we własnej osobie. Ale zamiast mi pomóc wstać, poszedł
sobie do swoich kolegów. Spojrzałam w jego stronę, potem na Kate, która
patrzyła jak zaczarowana na Nialla. Zresztą on tak samo patrzył na nią. Odchrząknęłam
w nadziei, że albo szanowny Louis albo Kate pomogą mi wstać.
- Masz problemy z gardłem czy jak? – zapytał Tomlinson, a
ja spojrzałam na niego gniewnie.
- Nie idioto. Myślałam, że może pomożesz mi wstać, skoro
mnie przewróciłeś. – powiedziałam, a on zaśmiał się gorzko.
- Jeszcze czego! Mam pomagać komuś, kto rozwalił mi szybę?! Błagam ludzie, brzuch mnie boli ze śmiechu! – powiedział a ja pokazałam mu
środkowy palec. Tej reakcji chyba się nie spodziewał bo spojrzał na mnie zdziwiony. Nagle do przodu wyrwał się Harry i podszedł do mnie wyciągając w moją stronę
dłoń.
- Ja ci pomogę. – powiedział i uśmiechnął się słodko. Złapałam
go za rękę i już po chwili stałam na własnych nogach. Spojrzałam na Harrego i
uśmiechnęłam się ciepło. – Jestem Harry Styles. A ty?
- Jakby nas to interesowało! – powiedział Louis a ja
posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Wiem o tym. Uwielbiam wasz zespół! Ja jestem Emily
Sparks, a to moja najlepsza przyjaciółka... – spojrzałam na Kate, która
ciągle stała w tym samym miejscu i wpatrywała się w Nialla. - ... zahipnotyzowana niebieskimi oczami Nialla, Kate Johnson.
- A czemu siedzicie w parku o tej godzinie i to do tego z
tyloma walizkami? – zapytał Zayn, a ja spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się
smutno. Opowiedziałam im całą historię, z pomocą Kate, która w końcu
przestała się gapić na Nialla. Po skończeniu opowieści jako pierwszy głos
zabrał Louis.
- Interesująca historia. A teraz spadamy. – powiedział i wstał z ławki, a ja
rozwścieczona wstałam za nim.
- Słuchaj Tomlinson. Zgrywasz jakąś wielką gwiazdę! Co się
z tobą dzieję co? Zachowujesz się jak napuszony dupek! – krzyknęłam i
złapałam za moje walizki i zaczęłam się oddalać. Nie miałam zamiaru, zostać
tam ani chwili dłużej. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie mocno za nadgarstek. Odwróciłam się i zobaczyłam Liama.
- Przepraszam za niego. Ale nie odchodź. Pogadam z chłopakami i coś się wymyśli okay? - zapytał, a ja uległam pod jego
przyjacielskim i równocześnie stanowczym wzrokiem.
- Okay. – powiedziałam i wróciłam do miejsca gdzie siedziała
Kate. Spojrzałam na nią i rzuciłam walizkami o ziemię. - Co się dzieje z tobą Kate?
- Zakochałam się. Od pierwszego wejrzenia. – powiedziała i
spojrzała w stronę Nialla, który w tym momencie się odwrócił i uśmiechnął się
do niej, sprawiając, że oblała się rumieńcem.
- Och jesteście tacy słodcy... chyba zaraz rzygnę. –
powiedziałam i w tym momencie podeszli do nas chłopcy, którzy coś wcześniej
omawiali z boku.
- Czemu? – zapytał Niall i uśmiechnął się miło.
- Bo podszedł Louis. – powiedziałam, a ten spojrzał na
mnie groźnie. Zayn zaczął się śmiać i przybiłam z nim żółwika.
- Okay ... w każdym razie. Postanowiliśmy, że zamieszkacie
u nas. – powiedział Liam, a Harry wesoło potaknął głową i uśmiechnął się w
moją stronę.
- Ale ... chłopaki. My się nawet nie znamy. – powiedziała Kate, a Niall podszedł do niej.
- Dzięki temu, Kate, poznamy się lepiej! – powiedział, a
Kate zaśmiała się jak idiotka. No nie mogę. Ona serio się zakochała. Jeszcze
tego nam tu brakuje.
- I nie przyjmujemy odmowy! – powiedział Zayn i złapał moje
walizki i udał się w kierunku domu. Uśmiechnęłam się wesoło. Harry pomógł
Zaynowi, Liam i Niall wzięli walizki Kate i ruszyli za Zaynem, a Kate za nimi. Obok mnie stał Louis z
ponurą miną.
- Nie wiedziałem, że spotka mnie dziś tak nie miła
niespodzianka. I nie mówię tu o Kate. – powiedział, a w moich oczach zebrały
się łzy.
- Och naprawdę Lou? To powiem ci tak. Ja prześpię tę noc tu u was, ale jutro z samego rana się wyprowadzę. Ale Kate zostaje. Teraz ci pasuję?
– zapytałam, a po moich policzkach potoczyły się łzy. Nikt mnie jeszcze tak
nie lubił.
- Ja... nie chciałem…
- zaczął ale nie słuchałam go i poszłam w stronę domu. Weszłam do środka, a w domu panował cudowny
nastrój. Wszyscy się śmiali, a Kate
była rozpromieniona. W moją stronę podszedł Zayn z zamiarem powiedzenia mi
czegoś, lecz zatrzymał się kiedy zobaczył na moich policzkach łzy.
- Co się stało Emily? – zapytał, a ja uśmiechnęłam się
blado.
- Mała kłótnia z Louisem.
- No nie mogę! Znamy się jakąś godzinę, a wy już się
kłócicie! – powiedział, a do domu wszedł Louis. – Wiesz … mam dla ciebie złą
wiadomość. Będziesz musiała mieszkać w pokoju z Louisem…
- ŻE CO?! - krzyknęliśmy
na równi ja i Louis.
- No tak bo widzisz... mamy tylko jeden pokój wolny i zajęła
go Kate bo była pierwsza. A w reszcie
pokoi nie ma podwójnego łóżka, tylko u Louisa. – powiedział, a ja spojrzałam
na Louisa. Czy mi się wydawało czy przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu? I
dlaczego moje serce zaczęło szybciej bić? Przecież... ja go nie lubię. Nie
lubię go. Prawda?
***
Tak więc to pierwszy rozdział naszego bloga napisany przeze mnie - Maddie @maddie_xoxo3. Pierwsze rozdziały są zawsze do bani, więc sorry. Następny za tydzień! Enjoy x
Świetny !! Mnie informuj @Around_ . ; )
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Swietny rozdzial czekam na kolejne:)
OdpowiedzUsuńcudowne. ;**
OdpowiedzUsuńzapraszam. ; http://scytheex3.blogspot.com/