niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 45

- Tak, że ten...no... - zaczął Louis, a my spojrzeliśmy po sobie. Niall podszedł do mnie i oplótł mnie ręką w pasie. Że wtf!?
- Przyszedłem pogadać z Emily. - powiedział, a ja spojrzałam na niego.
- Ale porozmawiajmy sobie wszyscy! Przyjaźń i takie tam inne bzdury - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Ale ja chcę tylko ciebie... to znaczy tylko z tobą. - powiedział i pociągnął mnie do łazienki. Upadłam na niego, jednak szybko się podniosłam. Chciałam właśnie nakrzyczeć na niego, jednak blondyn jednym zwinnym ruchem, zamknął drzwi od pomieszczenia na klucz i...
                                                                *Oczami Nialla*
Zamknąłem drzwi na klucz i tak po prostu przywarłem Emily do ściany i pocałowałem. Po chwili poczułem jak jej usta delikatnie się otwierają i sekundę później nasze języki toczyły bitwę. Naprawdę nie wiedziałem co ja robię. Po chwili Ems przerwała pocałunek i spojrzała na mnie zdziwiona. Uśmiechnąłem się do niej szeroko.
- Dziękuję. - podarowałem jej czuły pocałunek w jej malinowe usta i opuściłem łazienkę. Podszedłem do Kate i obleciałem ją wzrokiem. - Jesteśmy kwita.
                                                                *Oczami Emily*
Przepraszam bardzo, czy ktoś mi może powiedzieć co się właściwie stało?! Po 5 minutach opuściłam łazienkę i spojrzałam na moich przyjaciół.
- Gdzie jest Niall? - wysyczałam zła, a Harry pokazał na drzwi.
- Powiedział do Kate "Jesteśmy kwita" i wyszedł z domu. Co tam się stało?
- Niall mnie pocałował, a ja oddałam pocałunek. A teraz przepraszam, ale idę zabić pewnego pajaca.- powiedziałam i już kierowałam się do wyjścia gdy poczułam mocny uścisk na swoim nadgarstku.
- Że co on zrobił i co ty zrobiłaś!? - zapytał Louis, a ja ominęłam go i podeszłam do Kate.
- Przepraszam. Ufasz mi Katie? - zapytałam i przytuliłam ją do siebie jednocześnie wycierając łzę z jej policzka.
- Tak.
- Jeśli jest tak naprawdę, to wiesz, że wszystko naprawię i będzie jak dawniej.
- Kocham cię Ems. - powiedziała a ja uśmiechnęłam się do niej. Podeszłam do Louisa.
- Jeśli cię zraniłam, przepraszam. Jeśli to cię nie przekona, też przepraszam. - powiedziałam i podarowałam mu czuły pocałunek. Oddał go, a ja szybko go przerwałam i wyszłam z domu. Niallu Horanie - ZEMSZCZĘ SIĘ.
                                                        *Oczami Harrego*
- Louis? Louis? - poklepałem go po ramieniu, ale ten nie zareagował. Zawiesił się! W sumie się nie dziwię, Emily go pocałowała. To nie fair!
- Spokojnie, Harry. Zaraz się odwiesi. - powiedział Zayn i poprawił bluzę. - Wiesz Harry? Emily jest świetna w łóżku. Tak cudownie się wiję pod moim ciałem. Moje dłonie na jej ciele i ...
- ZAYNIE  MALIKU O CZYM TY IMPUTUJESZ?! JESZCZE RAZ BĘDZIESZ COŚ ROBIŁ Z EMILY, A ZABIJĘ CIĘ - wykrzyczał Louis, a ja i Malik przybiliśmy piątki.
- Ogarnij się Tommo i chodź pogadać - powiedziała Kate i zaciągnęła go do pokoju blondynki. Spojrzałem na mulata i uśmiechnąłem się szeroko.
- Gramy w scrabble?
- Dobra, ja gram białymi.
                                                          *Oczami Emily*
Chodzę po tym parku już tyle czasu i dalej go... JEST!
- Niallu Horanie ty głupi pajacu! - powiedziałam i podbiegłam do blondyna siedzącego na ławce. Na dźwięku swojego imienia podniósł się do góry.
- O co ci chodzi!?
- O co mi chodzi? Ty się człowieku tą ławką w głowę puknij! - powiedziałam i walnęłam go w ramię.
- Wiem, jestem idiotą. Ale chciałem się odegrać. Przepraszam.
- Oh Niall... - westchnęłam i spojrzałam na niego zmartwiona. Ten uśmiechnął się lekko i nagle spłonął rumieńcem. - Co?
- Pocałuj mnie.  - wyszeptał, a ja zakrztusiłam się powietrzem. - Chcę tylko sprawdzić, czy coś do ciebie czuję.
- Dobrze. Ale... chodź w mniej widoczne miejsce. - powiedziałam i poszliśmy w jakiś zaułek. Czułam się niekomfortowo. Niespodziewanie jego usta naparły na moje i po chwili zakończył pocałunek. - I co?
- Nic! Yeah! Wiedziałem! - wykrzyczał i zaczął się śmiać.
- Wiedziałeś!? To po co kazałeś się całować!?
- Dla jaj! - odparł, a ja walnęłam go w ramię. - Przepraszam. Może w nagrodę postawię ci loda? - spojrzeliśmy na siebie i zacisnęłam usta. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchliśmy śmiechem.
- Nie masz na czym. Ale takiego do jedzenia to tak. - powiedziałam i znów zaśmialiśmy się. Teraz może już być tylko lepiej.
                                                                   * 2 dni później*
- Emily, gdzie jest moja szczoteczka do zębów? - usłyszałam krzyk Harrego i zapięłam swoją walizkę. Właśnie pakowaliśmy się na wyjazd do Doncaster. Mieliśmy tam zostać cały tydzień, a potem chłopcy jadą na dwa dni do Nowego Yorku, do studia nagrań i udzielić wywiadu u Ellen. Spojrzałam na swój strój i poprawiłam włosy, po czym ciągnąc za sobą walizkę, weszłam do salonu.- To wiesz gdzie jest ta szczoteczka?
- Taka różowa? - zapytałam, a on pokiwał głową. - No ostatnio nie miałam czym kibla umyć, soł... - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko, a loczek spojrzał na mnie zły.
- Mimo wszystko dalej jesteś śliczna. - puścił mi oczko i wyszedł z pomieszczenia. Uśmiechnęłam się jeszcze i wyciągnęłam telefon. Miałam jedną wiadomość. Otworzyłam ją szybko.
Od: Nialler <3
My się trochę spóźnimy. Kate nie wie, którą koszulę ma ubrać: dżinsową czy z materiału. O rly?! Co to za różnica?! Ily xxxx
Zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową. Od kiedy Niall i Kate "są kwita" wszystko jest jak dawniej.
Do: Nialler <3
Spoczko! Powiedz jej, że dżinsowa jest lepsza. I to jest duża różnica czubku! Love ya too xxxx
Po chwili czekania dostałam odpowiedź.
Od: Nialler <3
Dobra, dobra! Kate dziękuję za pomoc. Ja też, bo siedzę tu już godzinę ;_; Jeeee, chcę cię czuć w sobie! Ekhem, jakby co to w radiu teraz leci! Haha, do zo za chwilę! Love ya forever sweetie xxxx
Zaczęłam się śmiać i szybko odpisałam.
Do: Nialler <3
Ogarnij dupę! Hahaha, okok! Love ya forever to honey xxxx
Schowałam telefon gdy do pokoju wpadł Louis.
- Dobra, yeah, jutro mecz. Ja to wygram tak. A jeśli nie? O boże zrujnuję wszystko! - gadał jak najęty i biegał w kółko po pokoju. W międzyczasie Zayn i Harry pojawili się w salonie. Po 10 minutach bezskutecznego uspokajania Lou, walnęłam go krzesłem i wreszcie się ogarnął. Wyszliśmy z domu, zamknęłam go na zamek i odwróciłam się w stronę przyjaciół. Po chwili pojawił się Niall, Kate , Liam i Danielle. Przywitaliśmy się z nimi i uśmiechnęłam się szeroko.
- To jak jedziemy? - zapytał nagle Harry, jakby od dawna wiedział co ma powiedzieć. Łot de?
- Ja mam pomysł! Pojedźmy na 4 auta! - podsunął Zayn, znów podejrzanie.
- Świetny plan! To w takim razie: Ja i Niall, Liam i Dani, Zayn i Harry, Ems i Lou! - powiedziała Kate jakoś dziwnie ... no o co chodzi?
- Przepraszam bardzo, ale może jak chciałabym jechać z Zaynem!? - zaprotestowałam szybko, jednak wszyscy zaczęli gadać coś na głos i po chwili siedzieli już na swoich ustalonych miejscach. - Czyli nie mam wyjścia, super. - powiedziałam i usiadłam na miejscu pasażera w czarnym porsche Lou. Tommo schował nasze walizki do bagażnika i siadł za kierownicą.
- Jedziemy ślicznotko?
- Jak najbardziej kowboju.
                                                                 *4 godziny później*
- Nareszcie jesteśmy! - powiedziałam, gdy Louis zatrzymał się przy jakimś domu. Był naprawdę ładny. Nie za duży, nie za mały. W sam raz! - Gdzie my jesteśmy?
- Jak to gdzie? W Doncaster! - powiedział i wyciągnął nasze bagaże. Wyszłam z auta i stanęłam obok niego.
- You don't say! Chodziło mi, co to za dom? - zapytałam gdy stanęliśmy przed drzwiami.
- Moich rodziców - odparł spokojnie, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Słucham?! Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś, że się tu zatrzymamy?
- Nie chciałem wywierać na tobie presji. Posłuchaj Emily. Jedyne czego chcę przed tym meczem, to spędzić trochę czasu z tobą i moją rodziną. - powiedział i pocałował mnie w policzek. Słyszycie ten łomot? Tak, to moje serce. Nagle drzwi się otworzyły, a na Louisa rzuciły się dwie dziewczynki.
- Louis!- krzyknęły i zaczęły obdarowywać go całusami, sprawiając mu tym nie małą radość. W końcu się oderwały od niego i spojrzały na mnie.
- Dziewczęta. Poznajcie się. Daisy, Pheobe - to jest Emily. Emily - to Daisy i Pheobe. - powiedział, a ja uśmiechnęłam się do dziewczynek.
- Cześć. - powiedziałam, a one odpowiedziały nieśmiało. Spojrzałam na zawartość ich dłoni. - Czy to są barbie jako ratowniczki?
- Tak! - powiedziała bodajże Phoebe i spojrzała na mnie zdziwiona. - Skąd wiesz?
- Daj spokój! One są najlepsze! - powiedziałam i poczułam jak dłoń Daisy łapie moją.
- Widzisz Pheobe? Mówiłam, że ona będzie super. Louis zna się na dziewczynach! - powiedziała z wyrzutem, a po chwili moja druga ręka również była trzymana. Aż mi ciepło na sercu zrobiło. Bliźniaczki pociągnęły mnie do domu.
- No już! Zostawcie ją na chwilę! - powiedziała mama Louisa i podeszła do mnie, biorąc mnie w objęcia. - Witaj Emily, jestem Johann.
- Miło mi panią poznać. Przepraszam, że wyglądam tak jak wyglądam, ale Lou nie powiedział mi, że mamy się dziś poznać. - powiedziałam zawstydzona, a Jay roześmiała się. Spojrzała na mężczyznę, który właśnie wszedł do kuchni.
- Dan, czy ona nie jest urocza? - zapytała i spojrzała na niego. Ten podszedł do mnie i ucałował w policzek.
- Jak najbardziej! Miło mi poznać, jestem Dan. Dobrze Louis, że wreszcie przyprowadziłeś swoją narzeczoną - powiedział i poklepał Tommo, zapatrzonego we mnie jak w 8 cud świata, po plecach.
- Chciałbym wyjaśnić, że Emily nie jest... - zaczął Lou, ale nie dokończył bo złapałam go za rękę.
- Nie jestem taka zmęczona, na jaką wyglądam. To w czym możemy pomóc?
- W sumie, możecie przygotować ogródek na grilla. Zaczniemy, jak tylko Charlotte i Félicité się pojawią. - powiedziała Jay i poklepała mnie po ramieniu. Po chwili znajdowaliśmy się z tyłu domu.
- Dlaczego przerwałaś mi, gdy chciałem zaprzeczyć, że jesteś moją narzeczoną? - zapytał Louis i spojrzał na mnie.
- Nie chciałam robić zamieszania. Ale jeśli ci to przeszkadza, to .... - zaczęłam, jednak tym razem to mnie przerwano.
- Emily - powiedział Louis i uklęknął przede mną z pierścionkiem w dłoni. - Noszę go przy sobie odkąd oddałaś mi go z powrotem. Wiem, że pytam cię o to już drugi raz. Ale tym razem będzie inaczej. Nie dam cię skrzywdzić, ani sam cię nie skrzywdzę. Obiecuję ci, że każdy dzień będzie lepszy od poprzedniego. Kocham cię. Wyjdziesz za mnie? - zapytał, a ja poczułam jak łzy gromadzą się pod moimi powiekami. Czy warto jest znowu próbować?
- Tak Louis. Wyjdę za Ciebie. Kocham cię. - powiedziałam i zimny przedmiot, zwany pierścionkiem zaręczynowym, wsunął się na mój palec. Jest ... cudownie.
                                                              *Następnego dnia: mecz*
- No biegnij Stan, podaj na prawe skrzydło! - krzyknęłam i przejechałam ręką po włosach. Dobiegała końca druga połowa meczu. Wynik 1:1. Nie fajnie! Tak po za tym to kiedy powiedzieliśmy z Lou, reszcie 1D i Danielle, że się zaręczyliśmy wyglądali jakoś tak . W każdym razie mecz trwa i trza to wygrać yo bijacz!
- Z tyłu jest Louis, podaj mu! - krzyknął Niall i zaczął wymachiwać rękami. Poprawiłam moją koszulkę z napisem na plecach "Tomlinson".
- Mark, dośrodkowanie i podanie do Thomasa. Thomas podaj do Louisa, Louis wyłączność na bramkę! - krzyknęłam i o dziwo posłuchali mnie. Mark...Thomas... Louis przy piłce... strzela.. GOOOOOOOOOOOOL! Zaczęliśmy krzyczeć ze szczęścia i rzuciliśmy się na boisko. Louis zrobił ślizg na kolanach, a ja rzuciłam się na niego.
- Gratulacje kochanie, wygrałeś!
- Dzięki tobie skarbie, tylko dzięki tobie. - wyszeptał do mojego ucha i pocałował mnie czule w usta.
- Miami rządzi! - krzyknął nagle Harry, a my spojrzeliśmy na niego jak na idiotę.
- Harry, jesteśmy w Doncaster... - powiedziałam i cały stadion wybuchnął śmiechem. CO ZA CZŁEK.
                                                                    *Tydzień później*
Wróciliśmy z Doncaster i chłopcy od razu pojechali do NY. Siedziałam na kanapie w salonie, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i zobaczyłam przed sobą uśmiechniętą Kate z miską popcornu.
- Zaraz wywiad 1D u Ellen. - powiedziała i weszła do środka, rzucając się na sofę. Włączyłyśmy telewizor i zobaczyłam ich siedzących na wywiadzie. - Nie stresuj się.
- Ja się boję. Co powie Louis, gdy zapytają go o nasze zaręczyny? - zapytałam i poczułam uścisk w żołądku. Wyprze się czy potwierdzi? Na odpowiedź nie musiałam długo czekać...
                                                                      ***
Od autorki: O boże ludzie! Jest 1:30 w nocy i właśnie skończyłam pisać. RLY. Zepsuł mi się laptop i cały rozdział, który miałam napisany, przepadł. 5 STRON. PISAĆ. OD. NOWA. No ale cóż, bywa i tak. Mam nadzieję, że cieszycie się z Lemily? Haha, oby! No nic... kocham was. Dziś krótko bo śpię na żywca, a to wszystko dla was. Love ya  - Maddie xxxxx
                                                             Limit=25 komentarzy :) x

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 44


Zrobiło mi się z zimo, więc zaczęłam szukać koca. Gdy moje poszukiwania poszły na marne otworzyłam ciężkie powieki i dopiero teraz zorientowałam się, że zasnęłam czytając książkę. Genialna ja. Ubrałam sweter, który leżał na oparciu krzesła i w pewnym momencie usłyszałam jakieś szmery z dołu. Przetarłam zaspane oczy i przeciągając się ruszyłam na dół. To, co zobaczyłam lekko zbiło mnie z tropu. Ujrzałam Niall’a, który krzątał się po salonie. Stół został starannie nakryty, a z kuchni dochodził piękny zapach.
- Nialler? Co ty robisz? Co to? – Spytałam przejeżdżając palcem po stole.
- Coś dla nas. Kocham cię Katie – odparł i złożył na moich ustach czuły pocałunek. W pierwszej chwili nie wiedziałam, co spowodowało zmianę jego nastawienia. Odwzajemniłam pocałunek, a gdy się od siebie oderwaliśmy wyszeptałam ciche:
- Ja ciebie też.- Na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Cmoknął mnie z czoło i jak na dżentelmena przystało odsunął krzesło. Ręką wskazał, abym usiadła. Zważywszy na to, jak się zachowałam w stosunku do niego, to przyznam, że było mi trochę niezręcznie.
- Pomóc Ci?- Krzyknęłam, kiedy blondyn zniknął w kuchni.
- Nie ma takiej potrzeby – uśmiechnął się ciepło i po chwili postawił na stole talerze ze spaghetti. Zmarszczyłam brwi i uważnie przyglądałam się chłopakowi.
- Sam to zrobiłeś? – Zapytałam wiedząc, że Niall zawsze lubił jeść, ale sam przygotowywał coś w ostateczności.
- Całkiem sam – odparł dumnie, a ja szeroko się uśmiechnęłam. Jedząc rozmawialiśmy na różne tematy, ale ani razu nie zeszło na niedawny incydent.
- Wiesz…- zaczęłam przerywając ciszę panującą między nami. Chłopak spojrzał na mnie pytająco, a ja wzięłam głęboki oddech – Chciałam Cię przeprosić – wymamrotałam na tyle głośno, aby mnie usłyszał – Wiem, że zachowywałam się dziwnie, te wszystkie sytuacje, wyrzuty. Nie chciałam, żeby tak to wszystko wyszło, ale niestety mi się nie udało. Naskoczyłam na Ciebie i jest mi głupio. Przepraszam. Naprawdę przepraszam za wszystko.- Przygryzłam dolną wargę i spuściłam głowę. Dopiero po przeanalizowaniu wszystkich wiadomości dotarło do mnie, że oskarżałam wszystkich dookoła, ale nie siebie. Popełniłam wiele błędów, za które płacę do teraz. Zniszczyłam to, na co wszyscy ciężko pracowaliśmy – przyjaźń.
- Ja też przepraszam – odezwał się po chwil.
 - Ty przepraszasz? – Powiedziałam niedowierzając.
- Tak, ja. Przecież nie Myszka Mickey.- Powiedział lekko, aby jak się domyślam rozluźnić atmosferę.
- Nie masz, za co – pokręciłam przecząco głową – Nie obwiniaj się za moje szczeniackie zachowanie…- nie zdążyłam dokończyć, bo chłopak zamknął mi usta pocałunkiem.
- Nie będę się teraz z Tobą kłócić – powiedział i pstryknął mnie w nos. Przewróciłam oczami i się zaśmiałam. Ale chwila moment… Skąd to zamiana?
- Ekhem… Niall, mogę Cię o coś zapytać? – Zapytałam niepewnie, a ten pokiwał ochoczo głową.- Czy coś się szczególnego wydarzyło? – Założyłam ręce na piersi i delikatnie się uśmiechałam. Blondyn na moje pytanie się zaśmiał.
- Stało się to, że… - przeciągnął, aby potrzymać mnie w niepewności. Szturchnęłam go delikatnie w ramię – Wyjaśniliśmy sobie wszystko z Louisem – odpowiedział radosny, a moje oczy powiększyły się do rozmiaru pięciozłotówek. Oni. Sobie. Wszystko. Wyjaśnili. Co to znaczy wszystko? Ale, że co?
- Ale w sensie, że co wszystko? Wszystko jako wszystko, że wszystko?- Język mi się plątał, przez co nie potrafiłam sklecić normalnego zdania.
- Wszystko – powtórzył uśmiechając się do mnie i położył mi ręce na ramiona, abym się trochę uspokoiła. Złapałam go za policzek i dokładnie obejrzałam jego twarz.
- Co ty robisz?- Uniósł pytająco jedną brew.
- Sprawdzam, czy masz jakieś zadrapania. Gdzie Louis? Wygląda gorzej? Pobiliście się…. A mówiłam, że to nie prowadzi to rozwiązania konfliktu… - wyrzuciłam w górę ręce.
- Nie pobiliśmy się. Po prostu porozmawialiśmy – zaśmiał się z mojej reakcji i przytulił mnie do siebie.
- Wasze poprzednie rozmowy – zrobiłam cudzysłów w powietrzu – kończyły się zwykle inaczej.. – Mruknęłam czując jak moje policzki robią się czerwone.
- Trochę więcej zaufania – skwitował z udawanym wyrzutem.
- Ale na pewno wszystko okey? – Pokiwał głową i pociągnął mnie w stronę kanapy.
- Komedia czy horror? –Spytał trzymając w ręku dwie płyty. Spojrzałam na niego z politowaniem, a ten westchnął ciężko. Włożył płytę do odtwarzacza i usiadł obok mnie. Widząc początkowe napisy, które wskazywały na to, że mój chłopak wybrał komedię uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję – pocałowałam go w policzek.
- Nie chciałbym, żebyś trzęsła się jak galareta podczas horroru.
- Ha, ha, ha – zaśmiałam się ironicznie, a chłopak wywrócił teatralnie oczami. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a przed moimi oczami pojawiła się miska z popcornem.
- Skąd ty to masz?- Wcześniej tego nie zaważyłam. Wskazał ręką na stół i dopiero teraz się zorientowałam, że leżało na nim pełno przekąsek i picie. Nic już nie mówiąc skupiłam się na oglądaniu filmu. No powiedzmy, że skupiłam, bo ciężkie to było z blondynem przy boku. Zrobię naprawdę wszystko, aby tylko go nie stracić kolejny raz.
- Kocham Cię, naprawdę – szepnęłam i pozwoliłam, aby moje włosy opadły na twarz. Kolor moich policzków zapewne był teraz czerwony.
- Ja Ciebie też – zaczął się bawić końcówkami moich włosów, a mi powoli zamykały się oczy.
***
Zerwałam się z kanapy w poszukiwaniu telefonu, który gdzieś zaczął dzwonić. Przy okazji rozejrzałam się po pokoju, a Niall’a nie było. Zrezygnowała poszukiwaniami przekopywałam poduszki kanapy. Gdy w końcu udało mi się go wyciągnąć
- Halo? Spałam! – Odburknęłam
- Nic mnie to nie obchodzi! Masz powiedzieć Niall’owi o twoim i Louis’a pocałunku. Usłyszał moją rozmowę z Tommo i skłamałam, nie mówiąc mu o waszym pójściu w ślinę, ale mi nie uwierzył i się obraził. Masz mu powiedzieć, jasne?! – Rozpoznałam głos Emily i przeanalizowałam wszystkie jej słowa.
- Ale, teraz jest już dobrze… nie chcę tego niszczyć - potarłam dłonią twarz
- Katie. Rozumiem cię, ale pomyśl, że lepiej kiedy teraz na spokojnie mu wytłumaczysz, że to wina Louisa…- odpowiedziała, a ja usłyszałam w tle jęknięcie chłopaka.
- To wtedy on to zrozumie. A jeśli nie zrozumie, to ja mu to wytłumaczę. Krzesłem. – dodała, a ja się zaśmiałam. Brakowało mi tego. Brakowało mi jej.
- Nie ma sprawy, ja ciebie też. – rozłączyła się, a ja opuściłam dłoń. Spojrzałam na wyświetlacz i powiedziałam ciche ‘Pa’. Odłożyłam telefon na półkę, usiadłam na kanapę i podciągnęłam nogi pod brodę. Ale jak? Niall powiedział, że wie o wszystkim.. Myślałam, że o tym również. Już miałam nadzieję, że teraz powoli wszystko wróci do normy, a tu taki psikus. Przecież praktycznie ten fakt jest najważniejszy z tego wszystkiego. Nie chcę go okłamywać, ale z drugiej strony nie chcę niszczyć tego, co choć po części udało nam się odbudować. Życie serio lubi się pobawić kosztem ludzi. Usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w zamku. ‘Teraz albo nigdy, Katie’ szepnęłam do siebie i wzięłam głęboki oddech. Nie minęło pięć sekund, a uśmiechnięta twarz Irlandczyka pojawiła się w pokoju.
- Myślałem, że zdążę zanim się obudzisz – szeroko się do mnie uśmiechnął i zdjął buty.
- Wiesz, że Lou z Emily się całowali i nie chcieli mi nic powiedzieć?- Odparł lekko zirytowany i zasmucony. Musiałam mu teraz powiedzieć. Znów przeze mnie będzie na nich obrażony. Fuck. Wszystko muszę zepsuć.
- A propo tego pocałunku…- zaczęłam i zacisnęłam dłoń w pięść – Bo to nie jest do końca tak jak myślisz.. – Blondyn przerwał mi wtedy, kiedy już miałam z siebie to wydusić.
- Po prostu czułem się pominięty… - odparł smutno i się do mnie przytulił.
- To nie ich wina. Proszę nie obrażaj się na nich. To nie tak…
- Niech Ci będzie..- Mruknął pod nosem
- Ale to naprawdę nie tak, bo…- poczułam na swoich ustach ciepłe wargi chłopaka. Czy akurat w takim momencie musiał mi przerwać? Do cholery Kate, czy musisz być taka miękka i nie możesz mu wyznać prawdy?
***
Oślepiały mnie promienie słoneczne, które przedzierały się do pokoju. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać, ale światło stawało się nie do zniesienia. Wtuliłam się bardziej w poduszkę.
- Wstajemy!- Usłyszałam nad uchem zaspany głos Blondyna.
- Jeszcze nie.. Proszę wyłącz to słońce..-Wymamrotałam półprzytomnie i usłyszałam śmiech
- Nie ma tak dobrze… Wstawaj śpiochu – jego melodyjny głos rozniósł się po pokoju, a ja uśmiechnęłam się delikatnie. Brakowało mi go przez ostatni czas.
- Ja idę zrobić śniadanie, a jak wrócę masz być na nogach – powiedział wesoło i zerwał się z łóżka.  Nakryłam się szczelnie kołdrą marząc o spaniu. Niestety nie dane było mi się długo tym nacieszyć, bo po kilku minutach poczułam, jak ktoś ściąga ze mnie pościel.
- Miałaś wstać, tak? – Zaczął mnie łaskotać, a ja wybuchnęłam wręcz panicznym śmiechem. Nienawidziłam, jak ktoś wykorzystywał moje słabe strony.
- Proszę przestań – powiedziałam między napadami łapiąc łapczywie powietrze – Wstaję już! – Chłopak posłusznie przestał, a ja odetchnęłam z ulgą.
- I marsz do kuchni. Śniadania do łóżka są tylko w kiepskich komediach romantycznych. Nie ma tak dobrze! – Powiedział ze śmiechem, za co dostał ode mnie poduszką.
***
Praca, praca, praca. Jedno i to samo w kółko… Bla, bla, bla. A zarabiać jakoś trzeba. Tym razem jednak postanowiłam się przejść, bo pogoda była wyjątkowo ładna. Właśnie przechodziłam jedną z alejek, gdy nagle ktoś na mnie wpadł.
 - Mógłby pan uważać?- Warknęłam poirytowana i poprawiłam torebkę, która zsunęła mi się z ramienia.
- Przepraszam-podniosłam wzrok i ujrzałam jakiegoś bruneta mniej więcej w moim wieku. Wyprostowałam się i zamierzałam iść dalej, ale przerwał mi jego głos.
- Zgadnij, jak masz na imię? – Powiedział z zalotnym uśmiechem, a ja zmierzyłam go od góry do dołu. Postanowiłam nie wdawać się w zbędne dyskusje.
- Taka dziewczyna i sama? – Spytała ponownie, a ja wywróciłam oczami. Ten facet był jakiś nachalny. No i zepsuł mi humor.
- Taki pajac, a bez cyrku? – Odpowiedziałam krótko i szybkim krokiem ruszyłam w stronę pracy. A zapowiadało się tak miło. Po niecałych 10 minutach weszłam do sklepu i przywitałam się ze wszystkimi. Zajęłam się tym, co musiałam zrobić, gdy nagle w drzwiach stanął ten sam chłopak, który na mnie wpadł. Jęknęłam i wywróciłam oczami. Ciekawe jak on tu trafił. Po chwili obok mnie pojawiła się moja szefowa.
- Kate, chciałabym Ci kogoś przedstawić. – Podniosłam na nią wzrok –To nasz nowy pracownik, Brian. – Uniosłam jedną brew dokładnie przyglądając się mojemu ‘nowemu koledze’. Na początku myślałam, że to jakiś żart. – Mam nadzieję, że pokażesz mu wszystko – powiedziała kobieta i zniknęła na zapleczu. Zacisnęłam dłoń w pięść i nawet nie zaszczycając spojrzeniem chłopaka wróciłam do poprzedniej czynności.
- A więc masz na imię Kate – usłyszałam kolejny raz tego dnia jego głos i wymusiłam uśmiech.- Tak szybko poszłaś.. –Skomentował, a ja bez słowa wstałam. Poszłam w inną część sklepu, aby nie musieć go wysłuchiwać. Aby się odstresować walnęłam lekko pięścią w ścianę.
- Kate, coś nie tak?- Usłyszałam głos mojej koleżanki.
- Co? A nie… wszystko okey jest. Tak sobie sprawdzam czy tynk położyli dobrze, bo wiesz… - próbowałam jakoś wyjść z twarzą w tej sytuacji, ale jak zawsze wyszłam na idiotkę. – Solidne jest, nie ma się o co martwić – wyszczerzyłam się do niej, a ta pokiwała głową z dezaprobatą. Odwróciłam głowę dosłownie na sekundę, a miejsce dziewczyny zajął brunet.
- To wytłumaczysz mi wszystko? Co ty taka nerwowa jesteś? – Zmierzyłam go wzrokiem. Ja nerwowa? Ja? Pff! Może… - Dobra, może inaczej. Źle zaczęliśmy. Jeszcze raz, jestem Brian – wyciągnął do mnie dłoń, a ja nie wiedziałam, co zrobić. Kompletnie mnie zaskoczył.
- Kate – po chwili uścisnęłam jego rękę. Może za szybko go oceniałam… Co nie zmienia faktu, że mnie zirytował.
***
Wzięłam chyba z 10 głębokich oddechów. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie, ale musiałam to robić. Wiedziałam, że nie było odwrotu. Musiałam zacząć brać odpowiedzialność za swoje czyny. Złożyłam dłoń w pięść i niepewnie przystawiłam do drzwi, aby zapukać. Odsunęłam kawałek rękę nie będąc pewna, czy chcę to zrobić na 100%. Chwilę biłam się z myślami i nawet nie zauważyłam, kiedy zapukałam. Przygryzłam ze zdenerwowania wargę i zaczęłam się bawić palcami u rąk. Usłyszałam czyjeś kroki, a następnie przekręcanie klucza w zamku. Przez chwilę wstrzymałam oddech, aż moim oczom ukazała się osoba, do której przyszłam.
- Cześć – odparłam przerywając niezręczną ciszę między nami.
- Cześć. Wybacz, ale jeszcze najprawdopodobniej nie dorosłam – odparła tępo się we mnie wpatrując. Połknęłam wielką kulę, która nagle pojawiła się w moim gardle.
- Ale ja dorosłam – rzekłam zaciskając usta. Emily chciała się odezwać, ale musiałam powiedzieć to, co nie dawało mi spokoju. – Wiem, że pewnie nie chcesz mnie słuchać i na mnie patrzeć. W pełni na to zasługuję. Wysłuchaj mnie…. Zaczynając od twojego poronienia..Miałaś rację, nie było mnie przy tobie. Czułam się zdradzona, oszukana, pominięta. Czułam się jak powietrze. Wiem, że znów mówię o sobie. Nie chcę, żeby mnie to usprawiedliwiało, to nie jest wytłumaczenie. Zawaliłam, wiem. I nie tylko w tym. Zawsze to ja byłam ta rozważniejsza, poważniejsza. Ty lubiłaś zabawę, szaleństwo, a ja starałam się zawsze być tą odpowiedzialną. Powtarzałam Ci, że masz nie zachowywać się jak dziecko. Zapomniałam w tym wszystkim, że nie jesteśmy już tymi 13-latkami. Nie chciałam zobaczyć, że już dawno przestałaś być dzieckiem, że stałaś się bardziej dojrzała, odpowiedzialna za swoje życie, że się zaręczyłaś… Nie docierało do mnie, że stałaś się kobietą, której nie muszę ciągle powtarzać, żeby wydoroślała. Nigdy nie chciałam, abyś przeze mnie cierpiała. Zmieniłam się, wiem o tym. Chciałam być taka… wyluzowana, wpasować się w to wszystko. Pomyślałam, że skoro przyleciałyśmy do Anglii i nikt mnie nie zna, to mogę być inna. Zabrnęłam w to stanowczo za daleko. Przez cały pobyt tutaj raniłam ludzi, na których mi najbardziej zależy. Chciałabym cofnąć czas i to naprawić, ale nie potrafię…- wzięłam głęboki oddech i starłam łzy, które mimowolnie leciały po moich policzkach – …nie potrafię sobie wybaczyć ile czasu zmarnowałam. Wiem, że jestem beznadziejną przyjaciółką. Nie zasłużyłam na Was. Przepraszam. Przepraszam za wszystko, nie chciałam, żeby tak wyszło. Brakuje mi Ciebie, zawsze traktowałam cię jak siostrę. Chce żebyś po prostu wiedziała, że Cię kocham i bardzo mi przykro, że to wszystko tak wyszło. Może kiedyś mi wybaczysz – pociągnęłam nosem i nikle się uśmiechnęłam – Uznałam, że muszę Ci to powiedzieć. Będzie lepiej jak pójdę. Jeszcze raz przepraszam. – Wyszeptałam i odwróciłam się z zamiarem wrócenia do domu. Za późno zdałam sobie sprawę, że zamiast zyskiwać, to tracę. Ta ‘nowa ja’ wcale mi nie odpowiadała. Popełniłam dużo błędów. Stanowczo za dużo. Chciałam być lepsza, a… a wyszło jak wyszło. Nie chciałam się dłużej oszukiwać. Lepsza najgorsza prawda od najlepszego kłamstwa.
- Kate- usłyszałam za sobą i się odwróciłam. Emily również miała łzy w oczach. Nie wiem, czy ze szczęścia, czy może znów zrobiłam coś nie tak. Pod wpływem impulsu ją przytuliłam. Ku mojemu zdziwieniu nie odsunęła się.
- Nie rób tak więcej – szepnęła obejmując mnie.
- Tęskniłam-Pewnie, gdyby ktoś przyglądałby się tej całej scenie, to stwierdziłby, że to jakaś kiepska telenowela, ale nie obchodziło mnie to. Odzyskałam przyjaciółkę i tylko to się liczyło.

                                                       ***Dwa dni później***

To dziś. Postanowiłam już. Nie ma odwrotu. Zrobię to. Muszę. Chcę. Po prostu mu to powiem. Tylko jak ja mam to ująć? ‘Hej Niall, co u Ciebie? Jesteś głodny? Pocałowałam się z Louisem. Zrobić Ci obiad?’. Myślicie, żeby się zorientował?
- Niall – powiedziałam cicho zbierając się na odwagę
- Hę?- Chłopak przeniósł na mnie swoje niebieskie tęczówki.- Stało się coś?
- Nie przerywaj mi proszę, bo stchórzę – wzięłam głęboki oddech, a chłopak zmarszczył pytająco brwi.- Chciałabym, żebyś mimo wszystko o tym wiedział.
- Katie, zaczynam się bać, o co chodzi?- usiadłam obok niego
- Pamiętasz, jak wspominałeś o tym pocałunku? – zaczęłam, a farbowany pokiwał twierdząco głową – Bo to nie do końca chodziło o ich pocałunek…
- Ale dlaczego ty mi tłumaczysz, skoro…
- To ja się pocałowałam z Lou, nie Emily – powiedział szybko, aby mieć to już za sobą.- Wtedy jak go uderzyłeś Tommo mnie z zaskoczenia pocałował. Będąc w szoku oddałam go, ale to trwało dosłownie sekundę. – chłopak wstał i zaczął chodzić po pokoju. Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Jak..-urwał, jakby nie wiedząc, co ma powiedzieć. - Oszukaliście mnie – wyszeptał, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Pamiętasz, jak powiedziałeś mi, że rozmawiałeś z Lou i wyjaśniłeś sobie wszystko? Myślałam, że o tym wiesz. Nie wiedziałam jak Ci to powiedzieć. Nie chciałam cię ranić – wstałam i podeszłam do niego. Położyłam mu dłoń na ramieniu.- To nie miało dla mnie żadnego znaczenia.-rzucił moją rękę i westchnął głęboko. Przejechał palcami po włosach i pokręcił głową.
- Ja muszę.. – westchnął zrezygnowany i wyszedł. Walnęłam z całej siły poduszką o podłogę i bezradnie usiadłam na kanapie. Co jest ze mną nie tak? Ja chyba powinnam pisać jakieś książki - ‘Jak ranić ludzi wokół siebie. Poradnik dla początkujących.”.

                                                     ***Oczami Louisa***

- No i idę sobie przez ten park i z krzaków coś wyskakuje. Na początku pomyślałem, ze to jakiś pedobear, ale potem okazało się, że to jakaś dziewczyna. Zrobiłem sobie facepalma i czekałem na jakąś jej reakcje. Pomyślałem sobie, że jakaś fanka, bo wyciągnęła do mnie aparat. No więc poszedłem do niej i zrobiłem nam zdjęcie. Laska popatrzyła na mnie, jak na kosmitę, a potem zaczęła na mnie krzyczeć chyba po niemiecku. Pokazała, że mam się popukać w czoło i rzucając jakiś tekst sobie poszła..- Harry właśnie opowiadał jakąś historię, którą nikt nie był zainteresowany, ale on sobie lubi pogadać. Emily nabijała się z niego, a jej zachowanie trochę przypominało to. Zaśmiałem się pod nosem, a blondynka spojrzała na mnie rozbawiona. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc postanowiłem otworzyć.
- Hej Lou – brunetka na przywitanie mnie przytuliła, a na moje twarzy pojawił się uśmiech.
Weszliśmy do kuchni, gdzie zastaliśmy Ems, która stała na blacie kuchennym. Z radia leciała właśnie piosenka Taylor Swift. Jak się domyślam Emily właśnie z tego się nabijała.
- We just keep dancing like we’re... twenty-two, twenty-two! I utop się w kiblu YEAAAY! – – wyśpiewała do banana, a Hazza z Zayn’em zaczęli się śmiać.
- Kochani! Proszę przestańcie.. Jesteście wspaniałą publicznością! – pomachała teatralnie ręką po czym się ukłoniła.
- Hej wszystkim! Cieszę się Ems, że u Ciebie wszystko w porządku… – Kate przywitała się ze wszystkimi po kolei buziakiem w policzek. Usiedliśmy wszyscy przy stole.
- A wiecie, co robi sprzątaczka na scenie?- odezwał się Harry, a ja wywróciłem oczami.
-Wymiata – dokończyła Emily - Słyszeliśmy to jakiej 69 tysięcy razy… - jęknęła kręcąc głową.
- Nie umiesz się bawić… - Loczek mruknął pod nosem, a blondynka poczochrała go po włosach.
- Mam lepszy suchar! – krzyknęła uradowana, a my przyglądaliśmy się jej z zaciekaniem.
- Skąd Eskimosi wiedzą, że jest mróz? Bo im się psy na zakrętach łamią! – dokończyła, a wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Wszyscy oprócz Hazzy.
- Ale, że co, bo nie rozumiem…- odezwał się po chwili analizując suchara.
- Mają psie zaprzęgi, tak? – zapytała niepewnie
- Ale kto ma? – mieszkam z wariatami pod jednym dachem!
- Że nikt Harry… - powiedziała zrezygnowana, a ja ją przytuliłem. Na jej ustach pojawił się uśmiech, co odwzajemniłem. Nigdy nie przestała być dla mnie ważna. Była pierwszą dziewczyną, o którą naprawdę walczyłem, bo mi zależało. Trochę dziwnie to wszystko wyszło, wiem…
- A tobie co, Kate?- Ems zapytała widząc, jak brunetka bawi się łyżeczką.
- Powiedział mu… - powiedziała cicho i przeniosła swój wzrok na mnie. W momencie zamarłem czekając na więcej szczegółów.

                                                        ***Oczami Kate***

- Powiedziałaś mu i co? – poczułam na sobie spojrzenie Emily.
- I wyszedł. Nie dziwię mu się – powiedziałam z nikłym uśmiechem próbując zamaskować smutek.
- Nie zrozumiał.. Czyli idę po krzesło.. – Ems już zamierzała wstawać, a ja zaśmiałam się lekko.
- Miał do tego prawo. – uspokoiłam ją, a ta z powrotem usiadła – A co z tym meczem charytatywnym? – zagadnęłam, aby zmienić temat.
- Jest za dwa dni – Zayn ciepło się do mnie uśmiechnął. Usłyszeliśmy pukanie. Spojrzeliśmy wszyscy na siebie, a Ems poszła odtworzyć. Po chwili stanęła w drzwiach, a tu za nią był blondyn. Widocznie nie spodziewał się mnie tutaj, bo włożył ręce do kieszeni i spuścił głowę. Nastała niezręczna cisza. Zastanawiałam się, co teraz sobie o mnie myśli.


                                                                     ***

Od autorki:  No hejka wszystkim!   Już miałam małe zwątpienie, czy zdążę to napisać. W każdym razie ustanowiłam chyba swój rekord czasowy. Tyle rzeczy się nam zebrało teraz, że nie wiemy od czego najpierw zacząć... A wracając do notki...  No to Kate zebrała się na odwagę i powiedziała Niall'owi o tym pocałunku. Teraz tylko czekać na jego reakcję. No i musiałam pogodzić dziewczyny, bo mi ich brakowało. Nie zanudzam was dłużej, Trzymajcie się miśki ~ Maddix xxx
Limit=25 komentarzy :)

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 43

Oprócz tego, że jestem wyimaginowaną dziewczyną Jusa, to w obecnym tygodniu nie było ani jednego plusa. Czuję się jak wrak. Nic nie jest takie same. Jestem zdradzona, porzucona i do tego boli mnie głowa. Nie mam nawet z kim pogadać. Siedziałam w kuchni, gdy rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i moim oczom ukazał się Justin. OMFG.
- Shawty z klubu! – powiedział i pewnym krokiem wszedł do mojego mieszkania. Przytulił mnie do siebie, a ja stałam jak sparaliżowana. Powiem wam w sekrecie, że on...mi się podoba. Ale tak.. podoba-podoba. Odwzajemniłam uścisk i zdenerwowana przygryzłam wargę. Chłopak oklapł na kanapę i spojrzał na mnie. – Co słychać moja dziewczyno?
- Przepraszam, ale.. eee.. aaa.. swag? – powiedziałam i zarumieniłam się szybko. Fuck, no! Czy on musi być taki… idealny? – Skąd masz mój adres?
- Wziąłem od Zayna. Słuchaj, powiedziałem reszcie zespołu, że mają tu przyjść. Skarbie, pozwolisz, że uczynię twoje mieszkanie, klubem spotkań? – zapytał i już miałam powiedzieć „chyba cię pojebało” jednak Justin podszedł do mnie i położył mi ręce na talii. – To jak?
- Oh kotku. Musisz wiele zrobić, żebym się zgodziła – powiedziałam i przygryzłam wargę po czym przysunęłam się do niego. I brakowało parę.. klika.. dosłownie.. milimetrów, żeby nasze usta się spotkały, jednak drzwi się z hukiem otworzyły, a w nich stanęło całe 1D (Louis też… to on jest w zespole?! #sarkazm) i Kate. NO SUPER.
- Nie przeszkadzamy? – usłyszałam głos Louisa i odwróciłam się w jego stronę.
- Ty zawsze przeszkadzasz. Wejdźcie… a ty Tomlinson poczekaj na klatce, jak przystało na dobrego psa. Podrzucę ci potem resztki z obiadu – powiedziałam przesłodzonym głosem i oderwałam się od Biebera. Po chwili 1D i JB zajęli się rozmowę na temat nowego kawałka, więc udałam się do kuchni. Zaraz za mną przyszła Kate. Ani minuty spokoju, god.
- Chcę pogadać. – powiedziała i pociągnęła mnie za rękę do mojego pokoju.
- Nie chce mi się z tobą gadać, myślę, że to jasne – odpowiedziałam, a brunetka przewróciła oczami.
- Nie zachowuj się jak dziecko! Ile można! Tu nie ma mojej winy!
- Według ciebie zawsze jestem, byłam i będę dzieckiem. Oczywiście, że nie ma. Gdzież bym śmiała tak twierdzić! Tylko, że ja się czuję zdradzona. I nie wmówisz mi, że zachowałabyś się inaczej, gdybyś była na moim miejscu. Pamiętasz jak poroniłam? Nie było cię przy mnie. Do tego robiłaś dramę o to, że Niall nic ci nie powiedział. Co z tego, że ja nie mam dziecka! I mieć go nie będę mogła! Nazwij mnie złą przyjaciółką, ale prawda jest taka, że nigdy cię nie ma wtedy gdy jesteś potrzebna. Nazwij mnie szmatą, bo pocieszam twojego chłopaka, który pojawił się ze łzami w oczach, bo czuje, że cię traci, a cię kocha. I w końcu, nazwij mnie dzieckiem, bo przeżywam to, że chłopak którego kocham, woli ciebie. – powiedziałam i otarłam łzy kapiące z policzków. Kate chciała mnie przytulić, jednak odsunęłam się.
- Emily…
- Wyjdź Kate. Odezwę się do ciebie, jak dorosnę. – wyszeptałam i usiadłam na łóżku, tyłem do drzwi. Po chwili usłyszałam trzask i wiedziałam, że jestem sama. Cudownie. Tak cudownie sama. Weszłam do łazienki, wytarłam łzy i nałożyłam podkład, by po chwili znów pojawić się w salonie. Wszyscy (łącznie z Kate) spojrzeli na mnie, a ja uśmiechnęłam się do nich.
- Coś się stało, że się tak patrzycie?
- Napawamy się pięknem – powiedział Justin, a ja rzuciłam w niego poduszką. – Auć!
- Przepraszam! Okay i jak tam idą prace? – zapytałam, a Zayn uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Jest świetnie, tylko jest jeden mały problem…
- Nie mamy tekstu, muzyki i ogólnego planu. – powiedział Louis, a ja spojrzałam na niego kpiąco.
- O przepraszam! Mamy coś! – powiedział Niall i wstał. – Wiemy, że to musi być szybkie. 
- Super, hit murowany. – powiedziałam i westchnęłam ciężko. – Żaden z was nie ma jakiegoś starego tekstu schowanego pod poduszką?
- Może ja coś mam. – powiedział Justin i uśmiechnął się do mnie.
- Ale ty jesteś uzdolniony! – wyszeptałam i spojrzałam na niego nieśmiałym wzrokiem. Louis przewrócił oczami, a Niall parsknął śmiechem. – Możecie już iść, skoro wszystko jest ustalone.
- Wyrzucasz nas? – zapytał Harry i spojrzał na mnie smutno. Pokiwałam głową i wypchnęłam ich za drzwi. Został tylko JB. Staliśmy w ciszy 10 minut, aż w końcu zabrał głos.
- Słuchaj Emily… co robisz jutro wieczorem? – zapytał, a ja poczułam jak moje serce chce wypaść z piersi. OMFG. Jednak zaraz emocje opadły i westchnęłam.
- Mam wolny wieczór. Tyle tylko, że zastanawiam się czy to ma sens. Ty mieszkasz w USA, a ja tu w UK. – powiedziałam, a on objął mnie rękami w pasie.
- Jedna randka nikomu nie zaszkodzi. To fakt, zaraz po naszej kolacji, będę wyjeżdżał do domu, a potem mam dalszy ciąg trasy, ale przecież zawsze jest skype co nie? I telefony! To jak? – zapytał a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Zgoda.
- Swaggy! Dziś o 19:00 po ciebie przyjadę. Na razie moja shawty! – powiedział i pocałował mnie w policzek, po czym tanecznym krokiem wyszedł z domu. AHUYSHGUDB jak ja się cieszę! Ja nie wierzę no! Idę na randkę z chłopakiem, który 3 lata temu skradł moje serce! Zaczęłam biegać po domu i drzeć się. Po pół godziny się uspokoiłam i postanowiłam iść do Zayna, żeby mi pomógł. On go zna najlepiej. O boże, wali mi na łeb. Ubrałam buty na nogi i wypadłam z domu, czekając na taksówkę. Po chwili siedziałam już w samochodzie. Cichutko nucąc pod nosem, wysiadłam pod domem 1D i z rozmachem otworzyłam drzwi. W salonie siedziała Kate i oglądała coś.
- Gdzie jest Zayn?
- U siebie, a co? – zapytała, a ja machnęłam na nią ręką i wbiegłam na górę. Już miałam nacisnąć klamkę do pokoju Zayna, gdy jednak ktoś zagrodził mi drogę. Mówiąc ktoś mam na myśli Louisa. Złapał mnie za rękę i wciągnął do swojego pokoju. Okok, robi się dziwnie.
- Czego ty ode mnie chcesz? – zapytałam, a on usiadł na łóżku i poklepał miejsce obok siebie. – Dziękuję postoję.
- Siadaj, albo nie powiem ci o co chodzi. – zakomunikował więc usiadłam obok niego. Super! – Kate opowiadała mi o twojej rozmowie z nią. To prawda, że Niall płakał?
- Nie kurde, wymyśliłam sobie! Tak, płakał! Kocha Kate, ale czuje, że powoli ją traci. Zgadnij przez kogo! – powiedziałam z sarkazmem w głosie, a Lou podrapał się po brodzie.
- Przeze mnie, wiem. To nie moja wina, że… dobra moja wina. Zakochałem się w Kate. Przepraszam cię. – powiedział, a ja westchnęłam.
- Nie przepraszaj za uczucia Lou. – wyszeptałam i otarłam łzę z policzka. – Nie boli mnie to, że zakochałeś się w Kate. Boli mnie to, że gdybyś może zadziałał klika miesięcy wcześniej, miałbyś u niej jakieś szansę. A teraz? Cierpisz ty, cierpię ja i cierpi Niall. Chciałabym, żebyś był szczęśliwy, ale w tym wypadku proszę cię: nie niszcz ich związku.
- Jesteś… - zaczął i przytulił mnie z całej siły do siebie, wtulając twarz w moje włosy. Odwzajemniłam uścisk i schowałam twarz w zagłębieniu na jego szyi. – Najbardziej cudowną, dobroduszną i wspaniałą dziewczyną o wielkim sercu, na całym świecie.
- Nie wydaje mi się. – zaśmiałam się cicho i oderwaliśmy się od siebie.
- Dla tego też postanowiłem dać spokój Kate. Dla tego się wyprowadzam. – powiedział ze spokojem, a ja zachłysnęłam się powietrzem.
- Poważnie? Ej mam świetny pomysł! Wprowadź się do mnie! Wprawdzie pokoje są zajęte, ale jest jeszcze kanapa. O! I Zayna się weźmie ze sobą i oni zostaną sami i się wreszcie pogodzą! – zaczęłam piszczeć, a Louis zaczął się śmiać, jednak po jego minie wywnioskowałam, że jest załamany. – Przepraszam. Nie chciałam cię zranić.
- Daj spokój Ems. – powiedział i uśmiechnął się do mnie. Wyciągnął mały paluszek i poruszał zabawnie brwiami. – Przyjaciele?
- Przyjaciele. – powiedziałam i złączyłam mój palec z jego. Wyszczerzyliśmy się do siebie. – A teraz muszę iść do Zayna. Idę na randkę z Justinem, kjxskmc!
- Naprawdę? Cieszę się z tobą! – powiedział i z uśmiechem na ustach przytulił mnie do siebie. Czy w jego oczach widziałam smutek? E tam, pewnie mi się zdawało. Wyszłam z pokoju Louisa i wpadłam do Malika, gdzie był Niall, Harry i oczywiście Zayn.
- Ludzie idę na kolację z Jusem! Obecnie nie mam przyjaciółki więc będziecie moimi bff! Pogadamy o chłopakach, pomalujemy paznokcie, będziemy się śmiać cały dzień i noc! – powiedziałam, a oni spojrzeli na mnie krzywo.
- Zapomnij! – powiedział Niall, a ja westchnęłam teatralnie.
- Nie zapominając o tym, że będziecie mogli patrzeć jak się przebieram… - powiedziałam niby od niechcenia, a chłopcy spojrzeli po sobie i rzucili mi się na szyję, w międzyczasie podskakując.
- Jesteśmy bff foreva! Chodźmy już cię ubrać! – powiedział Harry piskliwym głosem i wyszliśmy z pokoju. Na dole natknęliśmy się na Kate.
- Gdzie idziecie?
- Pomóc jej! – powiedział Niall i pocałował brunetkę w policzek. Wyszliśmy z domu w podskokach i wiecie co? Wyglądamy jak smerfy o.o
                                                                *2 godziny później*
- Pokaż się wreszcie no! – usłyszałam znudzony głos Nialla, a reszta zgodziła się z nim. W międzyczasie przybył Louis z walizkami i Zayn. Wciąż nie wiem gdzie ja ich pomieszczę, ale to jest plan doskonały. Niall pogodził się z Lou, który mu wszystko wyjaśnił. Zobaczymy jak się wszystko potoczy.
- Okay, już wychodzę! – powiedziałam i wyszłam ze swojego pokoju do salonu, ubrana i z wielkim uśmiechem na ustach. – I jak?
- Wyglądasz… - zaczął Zayn i zamrugał szybko.
- Naprawdę … - powiedział Harry i przetarł usta palcem.
- Daję słowo …- Niall uśmiechnął się delikatnie w moją stronę.
- Przepięknie. – zakończył Louis i podrapał się po głowie. – Jeśli ktoś będzie chciał cię zgwałcić - krzycz. Numery alarmowe masz w komórce, wpisałem Ci.
- Louis… ogarnij! – powiedziałam, gdy nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i przed sobą ujrzałam Justina. – Cześć, nie za wcześnie?
- Liczyłem, że otworzysz mi w samej bieliźnie. – odparł, a ja zaczęłam się śmiać. Przeleciał mnie szybko wzrokiem i pocałował w policzek. – Ślicznie wyglądasz. Idziemy? Do 19:00 jeszcze godzina, ale możemy się przejść. Nie mogłem się doczekać, więc jestem wcześniej.
- Jasne. Kochany jesteś. Na razie chłopcy! Niall, wiesz co masz zrobić! – powiedziałam i przesłałam im w powietrzu buziaka, po czym razem z Justinem wsiadłam do jego samochodu i odjechaliśmy. Zapowiada się wspaniała noc!
                                                                    *Oczami Nialla*
- A więc Louis… cóż to za złowrogie spojrzenie w stronę Justina? – zapytałem, a on zaczął coś jęczeć pod nosem. – Mhm, wszystko jasne.
- No o co chodzi, no! – fuknął w moją stronę, a my zaczęliśmy się śmiać. – Jeśli chodzi ci o to czy jestem zazdrosny, to wiesz jak wyglądała nasza rozmowa 30 minut temu.
- Tak, powiedziałeś, że kochasz Kate, ale nie będziesz psuł niczego między nami i postarasz się naprawić to co zniszczyłeś między tobą a Ems. Yeah! – powiedziałem, a on potaknął. – Dobra, ja lecę. Dzięki, że daliście mnie i Katie wolną chatę. Chociaż nadal nie wiem, jak tyle osób się pomieści w tym mieszkaniu. I nie zgwałcić Emily, ok?
- Damy radę! A czy ktoś ją miał zamiar zgwałcić? – zapytał Harry udając niewiniątko, a ja ze śmiechem uderzyłem go w ramię.
- Łapy przy sobie! Na razie! – powiedziałem i wyszedłem z domu. Po 20 minutach byłem już na miejscu. Zajrzałem do mojego pokoju i ujrzałem śpiącą Kate. I dobrze! Zbiegłem na dół, przygotowałem stół, zrobiłem spaghetti i poleciałem do kwiaciarni po róże. Akurat gdy wróciłem i włożyłem kwiaty do wazonu, na dół zeszła moja dziewczyna.
- Nialler? Co ty robisz? Co to? – zapytała i przejechała ręką po stole.
- Coś dla nas. Kocham cię Katie – powiedziałem i złożyłem na jej ustach czuły pocałunek. Odwzajemniła go, a po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Ja ciebie też.
                                                    *Oczami Emily, 2 godziny później*
Wieczór był wspaniały. Najpierw poszliśmy do kina, potem zjedliśmy kolację i dużo rozmawialiśmy, było świetnie. Teraz spacerujemy po parku.
- Więc… kochasz Louisa, tak? – zapytał i złączył nasze dłonie. Spojrzałam na niego i westchnęłam ciężko.
- Skąd wiesz?
- Niall mi coś tam mówił…
- Ten to zawsze wszystko wszystkim musi powiedzieć. – odparłam i wygięłam usta w podkówkę. Justin zaśmiał się tylko i pocałował mnie w rękę. Jaki dżentelmen, omg.
- Słuchaj, jeśli mam ci coś poradzić, to tylko to, żebyś się nigdy nie poddawała. Wierzę w ciebie, nie ważne z kim będziesz ani co będziesz robić. – powiedział i nawet nie wiem jakim sposobem znaleźliśmy się przed moim domem.
- Dzięki Justin. Kiedy się zobaczymy?
- Wirtualnie, pewnie jutro przed moim koncertem. A w rzeczywistości za miesiąc. – oparł swoje czoło o moje i nagle zaśmiał się cicho. – To niesamowite, jak człowiek może się przywiązać do drugiego człowieka w zaledwie kilka dni.
- Będę tęsknić. – powiedziałam, a Jus pocałował mnie delikatnie w usta.
- Ja bardziej – odpowiedział i przytulił mnie mocno, po czym wsiadł do auta i odjechał. Kurczę no! To nie fair. Weszłam do mieszkania i to co zastałam, przerosło moje wszelkie oczekiwania. – Co. Się. Stało. Z. moim. Czyściutkim. Mieszkaniem!?
- Emily! To już jesteś… - powiedział Harry uwalony ciastem naleśnikowym. Cała kuchnia była uwalona! Rzuciłam torebkę na kanapę i stanęłam przed nimi.
- Louis, Zayn i Harold. Co macie na swoje wytłumaczenie? – zapytałam, a oni uśmiechnęli się niewinnie. – Dobra, najlepiej nic nie mówcie. Idźcie już, posprzątam tu.
- Louis ci pomoże! – powiedział Zayn, a Tommo zaczął pokazywać mu jakieś dziwne znaki. Nim się obejrzałam, Malik i loczek zniknęli. Super. Uwinęliśmy się ze sprzątaniem w 30 minut.
- Po co wyście chcieli naleśniki zrobić?
- Na kolacje dla ciebie… za to, że nas tutaj gościsz u siebie. – powiedział, a ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego. Nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego i zdjęłam buty z nóg. – Miałam się wcześniej pytać. Nie powiedziałeś Niallowi o pocałunku?
- Nie, nie mówiłem – odpowiedział, a ja pokiwałam głową i napiłam się łyk napoju, gdy nagle usłyszałam głos Nialla.
- O jakim pocałunku? – zapytał, a ja wyplułam wszystko przed siebie.
- Dzięki Emily! – powiedział Louis i zaczął wycierać koszulkę z soku.
- Sorry… i Niall! Co ty tu robisz?! – zapytałam oburzona i podeszłam do niego.
- Chciałem powiedzieć, że między mną a Kate jest jak dawniej. O jakim pocałunku?
- O tym no… moim i Louisa! – powiedziałam, a Tommo spojrzał na mnie z miną w stylu „da fak?” a ja wzruszyłam ramionami.
- Całowaliście się?! I dlaczego ja nie mogłem wiedzieć!? – zapytał z wyrzutem, a ja westchnęłam. Nie chcę go okłamywać, ale widocznie muszę. Widzę, że jest szczęśliwy i nie chcę tego psuć. Zresztą – to sprawa Kate, czy mu powie czy nie.
- No… ale było dziko! A bo byś sobie coś pomyślał jeszcze! – powiedział Louis i wysilił się na słaby uśmiech. Pokiwałam głową, a Niall spojrzał na nas podejrzliwie.
- Nie mówicie mi prawdy. Jeśli nie chcecie, nie mówcie. Fajnie traktujecie przyjaciół – powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami. NO KIERWA NO!
- No jeszcze on się obraził, genialnie! – powiedziałam i złapałam za telefon. Wybrałam numer Kate i czekałam aż odbierze.
- Halo? Spałam!
- Nic mnie to nie obchodzi! Masz powiedzieć Niallowi o twoim i Louisa pocałunku. Usłyszał moją rozmowę z Tommo i skłamałam, nie mówiąc mu o waszym pójściu w ślinę, ale mi nie uwierzył i się obraził. Masz mu powiedzieć, jasne?!
- Ale, teraz jest już dobrze… nie chcę tego niszczyć -  powiedziała i zrobiło mi się jej żal.
- Katie. Rozumiem cię, ale pomyśl, że lepiej kiedy teraz na spokojnie mu wytłumaczysz, że to wina Louisa…
- Ej! – krzyknął Lou, a ja uciszyłam go gestem ręki.
- To wtedy on to zrozumie. A jeśli nie zrozumie, to ja mu to wytłumaczę. Krzesłem. – powiedziałam i usłyszałam ciepły śmiech Kate.
- Dzięki za wszystko. Kocham cię.
- Spoko. – rozłączyłam się i opadłam na kanapę. Mam blokadę przed rozmową z Kate. Nie potrafię z nią rozmawiać. Chyba coś się popsuło między nami. – Chciałabym się wyżyć. UGH.
- Jest tylko jedna rzecz, którą musimy zrobić, żebyś się wyżyła…- Louis spojrzał na mnie i wypowiedział jedno, krótkie słowo.
- Nie ma mowy! – zaprotestowałam szybko i założyłam ręce na piersiach.
                                                              *2 godziny później*
- GOOOOOOOOOL! WYGRAŁAM! UHU! 3:2 DLA MNIE! – krzyknęłam, i rzuciłam joystick od gry na kanapę. Przez calutkie 90 minut, grałam z Louisem w Fife. I wygrałam! Rządzę!
- Jak to możliwe?! Jak mogłem przegrać z dziewczyną?! – załkał Louis, a ja zaczęłam się śmiać. Poklepałam go po ramieniu i poszłam do kuchni. Boże, już jest 1 w nocy!? GOD. – Ale serio… jak ty wygrałaś?
- Kiedyś, jak jeszcze chodziłam do szkoły w Polsce, byłam kapitanem szkolnej drużyny piłkarskiej dziewcząt.
- Nie mówiłaś! Zawsze chciałem cię zabrać na mecz, ale myślałem, że będziesz się nudzić. – powiedział i mrugnął do mnie. – Słuchaj… chciałem cię o coś jeszcze zapytać.
- Pytaj.
- Czy to prawda, że… nie będziesz mogła mieć dzieci? – zapytał cicho, a ja poczułam jak kolana mi miękną. Usiadłam na krześle i spojrzałam na niego.
- Niestety. – powiedziałam, a Louis przytulił mnie do siebie.
- Przykro mi. Nie mówmy o tym. Słuchaj… za tydzień gram w Doncaster mecz charytatywny. Może pojedziesz ze mną? – zapytał, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- A może wszyscy pojedziemy? Mówisz charytatywny tak? – zapytałam, a on pokiwał głową. – To nie lepiej będzie, jak pojedzie całe 1D? Będą fanki, bilety się sprzedadzą i będzie większy dochód + na pewno będą kamery, więc dodatkowa kasa na cel charytatywny.
- Jesteś genialna! – powiedział i pocałował mnie w policzek. – A teraz chodźmy spać.
- Dobry pomysł. Miłej nocy na kanapie! – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego szeroko. Poszłam się wykąpać, a potem szybko wskoczyłam do swojego łóżka. Mmm, ale dobrze.
                                                                          *Rano*
- Emily wstawaj… Ems! – otworzyłam jedno oko i ujrzałam nad sobą Harrego.
- Czego człowieku!?
- Niall i Louis się biją… - powiedział, a ja wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Poleciałam do salonu, jednak zastałam Nialla pijącego herbatę, Zayna nakrywającego do stołu i Louisa smażącego naleśniki.
- Harry…
- Inaczej byś nie wyszła z łóżka, no! Chociaż osobiście, dla mnie mogłabyś tam zostać, a ja razem z tobą. – wymruczał, a ja uwiesiłam mu się na szyi i pocałowałam w policzek.
- Dobra, koniec tych czułości, bo naleśniki wystygną – powiedział Lou i nałożył nam wszystkim porcję. Zabraliśmy się do jedzenia w międzyczasie śmiejąc się.
- Niall, jesteś na mnie zły? – zapytałam, a on pocałował mnie w policzek.
- Nie jestem. Rozumiem, że pocałunek to wasza sprawa. – powiedział, a ja uśmiechnęłam się delikatnie. Czyli mu jeszcze nie powiedziała. Boi się. W sumie – nie dziwie się jej. – Miała przyjść też Kate, ale poszła do pracy.
- Jaki pocałunek? – zapytał Zayn i spojrzał na mnie.
- Jej i Lou, nie mówiła wam? – ojoj robi się nie przyjemnie.
- Nie? Jedyny pocałunek o jakim wiemy, to… - zaczął Zayn, ale rzuciłam się na niego. Upadliśmy na ziemię, a ja przystawiłam usta do jego ucha.
- Powiedz coś jeszcze, a zgwałcę cię na śmierć! – wyszeptałam, a on uśmiechnął się do mnie.
- To akurat chętnie!
- Dobra, to… zabiję cię tak po prostu. Jasne? – zapytałam a on spojrzał na mnie i przygryzł wargę.
- Jesteś seksowna kiedy się denerwujesz.
- Masz dziewczynę. 
- Fakt, cicho, tego nie było!
- Co wy robicie i czemu uprawiacie seks na naszych oczach? – zapytał Louis i pomógł mi wstać z Zayna.
- Bo nam się nudzi! – odpowiedziałam i się zaśmiałam. O mały włos i Niall dowiedziałby się o wszystkim. Tylko i wyłącznie Kate może mu o tym powiedzieć, nikt więcej.
                                                                               ***

Od autorki: Witajcie Marsjanie, przybywam w pokoju! Okok, nie pytajcie, po prostu faza! Nowy rozdział i od razu wyjaśnienia. 
Per uno: Louis i Emily się pogodzili, ale to NIE ZNACZY, że ona zapomniała o tym, że Lou kocha Kate. W dalszym ciągu ją to boli, ale nikt o tym nie wie... no oprócz was.
Per drugie uno: Louis nie przestał tak nagle kochać Kate, Tomlinson wciąż będzie się starał o jej względy. Ale nikt się nie dowie... może mu się uda? Kto wie!
No to na tyle wyjaśnień. Chciałam również przeprosić, jeśli rozdział jest mało śmieszny itd. ponieważ teraz żyjemy w ciągłym stresie bo: koniec gimnazjum, wyniki z egzaminu, wybór nowej szkoły, czekanie na potwierdzenia, bla bla bla. Trzymajcie za nas kciuki, abyśmy dobrze wybrały szkoły i dostały się tam! Niech Kevin będzie z wami! Wasza Maddie xxxx 
                                                                Limit= 25 komentarzy, aha :) x

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 42


Weszłam do pokoju i zastałam blondyna, który zaczął się gdzieś szykować.
- Wybierasz się dokądś? – Zapytałam, a ten pokiwał twierdząco głową – A gdzie i z kim jeśli można wiedzieć? – Zadałam kolejne pytanie i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Z Emily do klubu. Mój znajomy robi tam imprezę urodzinową – powiedział oschle i wyminął mnie, aby sięgnąć po telefon, który leżał na półce.
- Dlaczego ja nie mogę z tobą iść? – Zapytałam lekko zdziwiona i oburzona, że mi wcale o tym nie powiedział.
- Zapytaj się Louisa, o co chodzi. Pewnie nie wiesz, ale Ems się wyprowadziła i zerwała zaręczyny – powiedział na odchodne i zszedł na dół, a ja ruszyłam zaraz za nim.
- Co?! A co ona znowu wymyśliła!? Znowu jej odbija i mu łamie serce, głupia no – powiedziałam z lekkim wyrzutem i zastanawiałam się, co się znów stało.
- Nie nazywaj jej głupią, nie życzę sobie. Akurat w tej sprawie, całe wina leży po stronie twojego ukochanego Louisa – wysyczał zły w moją stronę, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Jaka wina? Mojego ukochanego? Louisa? Czy on się, aby dobrze czuje? Otworzył drzwi i akurat napatoczył mu się pasiasty.
- Witamy pana pajaca! – Wyrzucił ręce do góry
- Odwal się jasne? Serce nie sługa – warknął nieprzyjemnie w jego stronę i zaraz popatrzył się na mnie.
- Pięść też nie – Odparł i zanim się obejrzałam Niall wymierzył mu cios prosto w twarz.
- Zgłupiałeś!? – Krzyknęłam przerażona tą sytuacją i popatrzyłam na nos Lou, z którego toczyła się krew. Chłopak spojrzał na nas pogardliwym spojrzeniem i trzaskając drzwiami wyszedł z domu.
Lekko oszołomiona tępo wpatrywałam się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał blondyn.
- W kuchni jest apteczka – odparłam cicho i zerwałam się z podłogi.
- Pokaż – przetarłam zakrwawione miejsce wacikiem, a ten syknął z bólu – Mógłbyś mi teraz wyjaśnić, co to miało być? – Powiedziałam z oburzeniem wymachując rękami.
- Odwaliło mu coś.
- Za nic by Cię nie uderzył! Pokłóciliście się, czy co?
- Nie… – odparł krótko, ale przeciągle
- Niall powiedział, że mam się spytać Ciebie, o co chodzi, więc do cholery jasnej się pytam! – Podniosłam głos nie panując nad swoimi emocjami. W końcu mój chłopak, który wyszedł na imprezę z moją przyjaciółką uderzył mojego przyjaciela. Miałam prawo wiedzieć, co się dzieje, prawda?!
-Dowiedział się prawdy – szepnął cicho, a ja zmarszczyłam brwi.
- Mógłbyś jaśniej? Jakiej prawdy?- Zapytałam zakładając ręce na piersi. Chłopak przeniósł na mnie wzrok.
- Dowiedział się, że…- urwał jakby zastanawiając się, czy może to powiedzieć. Spojrzałam na niego wyczekująco - …że się w Tobie zakochałem, Katie – spojrzał mi prosto w oczy, a po moich plecach przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Stałam przez kilka minut w bezruchu, a moja mina zapewne wyglądała
tak.
- Uhu! Wielkie brawa! – Krzyknęłam po chwili i klasnęłam w ręce – Świetny dowcip naprawdę, a teraz bądź łaskaw się nie zgrywać. To jakaś ukryta kamera? Zakończmy to, bo niestety żart się nie udał.
- To nie jest żart Katie! – Podniósł głos i zerwał się z miejsca. Stanął naprzeciw mnie i bez jakiegokolwiek zawahania złapał mnie za policzki i… pocałował! Rozumiecie? W pierwszym momencie mojego szoku oddałam pocałunek, ale po dosłownie 2 sekundach zebrałam w sobie siły i odpychając go pobiegłam na górę. Co to miało być? Co ja zrobiłam? Jak mogłam się pocałować z najlepszym przyjacielem? Jak on mógł się we mnie zakochać? Odpowie mi ktoś JAK?! Z bijącym sercem zamknęłam na klucz drzwi i rzuciłam się na łóżko. W tym momencie miałam gdzieś, że mój przyjaciel się we mnie… zakochał. O God, jak to brzmi.. Jedyne, co mnie interesowało to to, że tym pocałunkiem oszukałam Niall’a. On mi tego nie wybaczy. Błąd, ja sobie tego nie wybaczę.
***

Obudziło mnie jasne światło, które wdzierało się do pokoju. Podniosłam ciężkie od płaczu powieki i zobaczyłam pustkę. Wszystko było takie samo, jak wczoraj. Niall nie wrócił. Biorąc do ręki wszystkie rzeczy skierowałam się do łazienki. Po 20 minutach, w których walczyłam, aby ukryć cienie pod oczami zeszłam na dół. Modliłam się, aby nie natknął się na Louisa. Złapałam do ręki jabłko i jak w każdym innym dniu poszłam do pracy. Może chociaż to pomoże mi wymazać wspomnienia dnia wczorajszego.
*
 Zawibrowała mi komórka, a na wyświetlaczu pojawił się napis ‘Nialler’. Westchnęłam głośno i przejechałam palcem po ekranie.
- Tak?- Powiedziałam normalnie.
-…
-Pracuję.
- …
-Dobrze. Czekam
***
Szliśmy w ciszy. Nie wiedziałam, co mu miałam powiedzieć.  Nasze przywitanie było powalające… Podaliśmy sobie ręce, jak dwóch kupli, którzy idą razem na piwo. No błagam! Przechodząc obok kiosku zauważyliśmy dosyć Ciekawą okładkę jednej z gazet. Emily z Justem byli na pierwszej stronie!
- Ej kupiliśmy „Times’a” a tu ty i Justin! No spuścić cię na moment z oka! – Niall zadzwonił do dziewczyny, a ja się zaśmiałam. Nie wiedziałam, że moja przyjaciółka chodzi z idolem milionów dziewczyn. W pewnym momencie podeszło do nas dwóch fotografów i zaczęli nam robić fotki.
- Podobno byłaś wczoraj chora. Już Ci przeszło czy to była zwykła ściema? – To pytanie zadał jeden z nich, a ja stanęłam jak wryta. Spojrzałam się na blondyna, który również był zakłopotany.
- Um… Już mi jest lepiej, więc postanowiłam się przewietrzyć – skłamałam i wymusiłam uśmiech, a Niall złapał mnie za rękę również się uśmiechając.
- I nie miałaś nic przeciwko, że twój chłopak poszedł na imprezę z twoją przyjaciółką zostawiając Cię samą?- Kolejne pytanie, a ja mentalnie jęknęłam. To trochę zabolało.
- Nie, ależ skąd – machnęłam delikatnie ręką – Nie chciałam, żeby opuścił urodziny kolegi ze względu na mnie – kolejne kłamstwo, które przyszło mi z łatwością. Uroki posiadania sławnego… chłopaka. Jeśli jeszcze mogę go tak nazwać. Gdy tylko zostaliśmy sami puściłam jego rękę.
- Koniec tego! – powiedziałam stanowczo – Nie będę więcej kłamać!
- Nie musiałabyś, gdybyś nie ukrywała z Louisem waszego ‘sekretu’ – warknął wściekły i zrobił cudzysłów w powietrzu.
- Jakiego sekretu? O czym ty do mnie mówisz?- Zapytałam zdezorientowana.
- Nie udawaj! Po prostu przyznaj, że zdradzasz mnie z moim przyjacielem, a raczej byłym przyjacielem.
- Niall co Ci przyszło do głowy?! – Wykrzyczałam wściekła. Przecież ja nic nie czułam do Louisa. Nigdy nie pomyślałam o nim w inny sposób, niż o przyjacielu! Każde nasze spotkanie, naszą rozmowę traktowałam z dystansem i nigdy nie przekroczyłam żadnej granicy.
- Sam słyszałem jak Louis się do Ciebie odzywa, jak prawi Ci komplementy, więc nie udawaj!
- Jak możesz mnie tak oceniać? Dla mnie to nic nie znaczyło! To mój przyjaciel i nikt więcej!
- Skoro on jest twoim przyjacielem i się tak zachowujecie, to w takim razie ja już jestem dla Ciebie tylko znajomym! – Krzyknął wyrzucając ze zdenerwowania ręce do góry. Może… może ma trochę racji. Ostatnio spędzaliśmy ze sobą mniej czasu.
- Odkąd wróciliśmy z Irlandii wszystko się zmieniło! Ale nie wmówisz mi, że to tylko moja wina. Ile razy chciałam, żebyś ze mną gdzieś wyszedł, to ty albo nie miałeś czasu, albo Ci się nie chciało, albo nadzwyczajnej w świecie wychodziłeś sam.
- Ale za to ty wychodziłaś sobie z Louis’kiem. Zawsze miałaś wymówkę ‘Nie teraz, bo idę z Louisem na zakupy, na miasto, na kawę…” – przedrzeźniał mój głos, a ja zacisnęłam dłonie w pięści.
- Myślisz, że mogłabym zdradzić Ciebie i zranić Emily? – Wybuchnęłam, a on spojrzał na mnie swoimi tęczówkami, w których teraz można dostrzec było zdenerwowanie, żal, smutek, rozczarowanie. Odpowiedziała mi tylko głucha cisza, a ja przyłożyłam dłoń do ust, aby je zamknąć.
- Nie wierzę – pokręciłam głową – Ty… ty tak naprawdę myślisz – wyszeptałam, a on spuścił głowę – Wiesz... słowa ‘Kocham Cię’ znaczą dla mnie bardzo wiele. To nie jest coś w stylu ‘Ładną mamy pogodę’. Zanim je wypowiem zawsze milion razy się nad nimi zastanawiam i nie rzucam słów na wiatr. Dziękuję, że tak nisko mnie oceniasz – nie sądziłam, że ma mnie za taką osobę.  Wytarłam łzy z policzków i szybkim krokiem ruszyłam marząc, aby jak najszybciej znaleźć się w domu.
 ***
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wytarłam nos w chusteczkę i bez większego entuzjazmu ruszyłam w stronę przedpokoju. Zbiło mnie z tropu, kiedy zorientowałam się, kto właśnie przede mną stoi.
- Hey shawty – powiedział z uśmiechem na ustach i machnął do mnie ręką.
- W normalnych okolicznościach powiedziałabym Ci, jak bardzo Cię kocham, że jesteś moim idolem, moim natchnieniem i że zawsze marzyłam, aby Cię poznać. Chyba zemdlałabym z wrażenia słysząc ‘shawty’ lub ‘swag’. Wybacz, ale to nie jest mój najlepszy czas, więc przywitam Cię tylko zwykłym ‘Hey’ – Delikatnie się do niego uśmiechnęłam, a Justin zaśmiał się na moje słowa.
- Powiem Ci, że ‘hey’ mnie bardziej zadowala – wskazałam ręką, aby wszedł do środka. Nalałam do szklanek soku i postawiłam w salonie.
- Więc.. Co Cię tu sprowadza? – Zagadnęłam siadając na fotelu
- Mam koncert w Londynie i postanowiłem wpaść do chłopaków. Może moglibyśmy coś razem skomponować – uśmiechnął się szeroko i wziął łyk napoju.
- O! To by było coś! Tylko, że wiesz… Harry tu nie mieszka, Zayn wyprowadził się do swojej dziewczyny, Liam z Danielle szukają mieszkania, Louis… – westchnęłam – nie ma go całymi dniami, a Niall… no jest… gdzieś..- Wymamrotałam pod nosem i wymusiłam uśmiech.
- Pewnie jest zajęty swoją dziewczyną. Tą blondynką, z którą był na imprezie – machnął ręką i oparł się o fotel.
- Tak, pewnie z nią jest teraz, ale to nie jest jego dziewczyna…. Chyba – ostatni wyraz szepnęłam do siebie. Podnosząc wzrok na Justina napotkałam jego zmieszane spojrzenie.
- Mógłbym liczyć na uśmiech, czy nie zasłużyłem? – Zapytał i delikatnie uniósł kąciki ust do góry, a na moich ustach pokazał się wielki smile.
- Tak znaczenie lepiej! – Zaśmialiśmy się - Muszę iść, bo mam próby. Może wpadnę jeszcze i uda mi się trafić na resztę – pożegnaliśmy się całusem w policzek i gdy tylko zamknęłam drzwi za chłopakiem ruszyłam po telefon. Oczywiście najpierw musiałam go wykopać z moje studni bez dna, czyli popularnie mówiąc torebki. Parasol? Dokumenty? Chusteczki higieniczne? Guma do żucia? Klucze? Długopis? Kosmetyczka? Tabletki?  Scyzoryk? Gaz pieprzowy? Śrubokręt? Paletka od ping-ponga? Pompka do kół? Szczotka do włosów? Książka? Woda utleniona?  Nie, nie, nie… A tak właściwie to, czego szukałam?! A tak, telefonu.  Po 15 minutach okazało się, że spokojnie leżał sobie na blacie w kuchni. Wykręciłam dobrze mi znany numer i czekałam, aż Emily odbierze. Niestety po 3 próbach włączyła mi się automatyczna sekretarka, więc postanowiłam napisać esemesa.
Chciałabym się spotkać, żeby pogadać. Po chwili dostałam odpowiedź Nie mamy o czym rozmawiać’. Przewróciłam teatralnie oczami i westchnęłam z irytacją. Mamy. To ważne Wystukałam ponownie. Niestety na to już nie dostałam odpowiedzi. No cudownie po prostu! Pewnie nie chce ze mną rozmawiać, bo myśli, że odbiłam jej narzeczonego. Czy to są jakieś żarty do cholery?!

                                                           *** Oczami Louis’a***

Przekręciłem klucz w drzwiach i wszedłem do domu. Ostatnimi czasy ciągle odpowiadała mi cisza, więc wcale się tym nie zdziwiłem. Zdjąłem kurtkę i ruszyłem w stronę salonu, gdzie napotkałem Katie, która wpatrywała się w podłogę. Nie mogłem już znieść tego, że unikała mnie cały czas. Nic nie mogę na to poradzić, że… no, że po prostu poczułem do niej coś więcej niż tylko przyjaźń.
- Kate, nie unikaj mnie – szepnąłem jej do ucha kładąc ręce na ramiona. Dopiero teraz mnie zauważyła i nieznacznie się odsunęła.
- Tak będzie lepiej dla nas wszystkich – szepnęła wycierając łzę z policzka.
- Dla kogo? Bo dla mnie na pewno nie. – Odparłem lekko zdenerwowany. Ile jeszcze miałem ukrywać uczucia do niej?
-Louis! Zrozum, że ja mam chłopaka, a ty zostawiłeś dla MNIE swoją narzeczoną! To nie jest normalne! – Wstała i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju.
- Kocham Cię i nie mam zamiaru tego dłużej ukrywać, Kate!
- Czemu mi teraz o tym mówisz do cholery? Akurat w takim momencie? – Stanęła naprzeciwko mnie i wyczekiwała na moją odpowiedź. Przełknąłem głośno ślinę.
- A gdybym Ci wcześniej powiedział, to zmieniłoby to coś?- Zapytałem zrezygnowany i ciągle wpatrywałem się w dziewczynę.
- Tak! Może bardzo dużo! – Wyrzuciła ręce do góry zezłoszczona.
- Na przykład, co? – Uniosłem brwi zaciekawiony. Brunetka bez słowa do mnie podeszła i tak po prostu mnie pocałowała.
 - Na przykład to. – Odparła, gdy oderwaliśmy się od siebie, a nasze czoła się stykały. Uśmiechnąłem się szeroko i po raz kolejny złączyłem nasze usta.
                                                             ***Oczami Katie***

- LOUIS! – Krzyknęłam na cały dom, aby obudzić chłopaka, który spał na kanapie w salonie. Chciałam się choć na chwilę czymś zająć i pooglądać jakiś denny serial, ale oczywiście musiałam napatoczyć się na nieprzytomnego chłopaka.
- Co? Daj pospać… Przerwałaś mi sen.. – Mruknął coś zaspany pod nosem, a ja zaczęłam nerwowo tupać nogą. Co mnie obchodzi jego jakiś durny sen? – Ale jest tego plus… - odezwał się po chwili przecierając oczy. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc, o co mu chodzi.
- Doprawdy?
- Odezwałaś się do mnie. Normalnie unikasz mnie od wczoraj – odrzekł poprawiając włosy.
- A co myślałeś? Że rzucę Ci się na szyję i będę skakać z radości?- Zapytałam z sarkazmem i widziałam, że chłopak się waha nad odpowiedzią. Spiorunowałam go wzrokiem, a ten spuścił wzrok.
- Co ja mam zrobić? Tak! Zakochałem się w Tobie! Nie mogę na to nic poradzić - westchnął zdenerwowany
- Nie! Ja zaraz wyjdę z siebie i stanę obok. To musi być jakaś ukryta kamera – pokręciłam głową. No przecież to nie może się dziać naprawdę.
- To jest życie Katie, dlaczego mi nie wierzysz?- Wstał i zaczął chodzi niespokojnie po salonie.
- Czy ty się słyszysz czasami? Dostałeś cegłówką, jebnął Cię ktoś patelnią czy może piorun Cię walnął? – Warknęłam zirytowana. No przecież to jest jakiś smerf nieogarnięty! Gdzie on żyje? W Stumilowym lesie? A nie.. moment… To Kubuś Puchatek.
- Ale ja nie rozumiem, o co tobie w tym momencie chodzi – westchnął zrezygnowany i przystanął dokładnie mi się przypatrując.
- Jak możesz kochać mnie? Miałeś narzeczoną, a nie wspominając, że wcześniej spotykałeś się z dwoma dziewczynami. To nie jest normalne Lou. To się leczy. Bawisz się dziewczynami, jakby to były lalki, które jeśli Cię znudzą można odstawić w kąt. Ale rozczaruję Cię teraz. Te lalki – zrobiłam w powietrzu cudzysłów – mają uczucia, którymi ty pomiatasz. – Wygarnęłam mu to, co myślałam, a ten nie odezwał się nawet słowem.
- Powiedz coś!
- Kocham Ci… - nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Przestań – pokręciłam głową ze zrezygnowaniem. Dalej do mnie nie dociera, że właśnie prowadzę taką rozmowę z moim przyjacielem.
- Sama mi kiedyś powiedziałaś, że mam walczyć o to, w co wierzę. Że mam walczyć o osobę, na której mi zależy…
- Jeśli masz na myśli mnie, to usiądź i poczekaj, aż Ci przejdzie. Jeśli walczysz o Emily to rób, co chcesz, ale nie licz, że przyjmie Cię z otwartymi ramionami. – Odparłam zgodnie z prawdą, a Pasiasty popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
-  To nie trwa od tygodnia Kate. Ja po prostu nie potrafiłem przyznać się przed samym sobą… – Zacisnął usta w wąską linię i zmarszczył brwi. Już miałam odejść, kiedy mnie zatrzymał.
- Emily wie o pocałunku – westchnął i przeniósł wzrok ze swoich butów na mnie. Otworzyłam usta ze zdziwienia.
- S-Słucham? – Odparłam niedowierzając. Wtedy wszystko poskładało mi się w całość. To dlatego nie chciała się ze mną spotkać! O mój Boże! Jak ja mam to teraz wytłumaczyć? Ona mnie nienawidzi!
- To nie może być prawda… - wyszeptałam, a po moim policzku toczył się strumień łez, których nie kontrolowałam.
- Przepraszam. To miało wyglądać trochę inaczej… - powiedział Lou pod nosem, a ja przetarłam oczy, aby mieć ostrzejszy obraz.
- Wsadź sobie w dupę to przepraszam! – Krzyknęłam trochę głośniej, niż chciałam – Nim czasu nie cofnę i nie odzyskam chłopaka i przyjaciółki – dodałam trochę spokojniej.
- Katie, wszystko się ułoży – powiedział łagodnie i stanął przede mną. Pokiwałam przecząco głową.
- Znasz tą bajkę? Było sobie dwóch przyjaciół. Jedno z nich się zakochało i zepsuło wszystko? - Chciał mnie przytulić, ale wyminęłam go i ruszyłam do pokoju. Marzyłam, aby to był tylko sen. Po mojej głowie krążyło jedno pytanie, na które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi ‘A co jeśli Niall też już wie?’.
***
 Uhu! Niall i Emily mają mnie w dupie! Kto się cieszy?
Położyłam nogi na stole i włączyłam na cały dom James’a Arthura. Dźwięk wydobywający się z głośników był dziwnie dla mnie kojący. Pociągnęłam łyk wina i oparłam się o fotel. Mogłabym godzinami słuchać jego głosu.
- Czemu słuchasz tak głośno muzyki? – Usłyszałam czyjś krzyk, a chwilę później ktoś trochę ściszył piosenkę.
- Bo chcę zagłuszyć myśli – odparłam zgodnie z prawdę, po czym odwróciłam głowę, aby zidentyfikować, do kogo należy głos.
- Zayn! – Powiedziałam uradowana i ze względu na to, że nie chciało mi się ruszyć wysłałam mu buziaka w powietrzu. Spojrzałam na podłogę, gdzie stała jego walizka. Przeniosłam zdezorientowany wzrok na chłopaka, a ten się uśmiechnął.
- Perrie musiała wyjechać na dwa tygodnie z zespołem i nie chciałem zostać sam… no wiesz.. Czy mógłbym … - zaczął i delikatnie przygryzł wargę.
- Jeszcze pytasz? Przecież to twój dom - odparłam z uśmiechem – Pokój jeszcze stoi – wystawiłam mu język i ponownie zatopiłam usta w cieczy.
- Czemu siedzisz sama?- Zadał pytanie, a moje oczy momentalnie zaszły mgłą.
- Nie słyszałeś najnowszych wieści? – Uniosłam kąciki ust do góry, a ten pokiwał przecząco głową.
- No przecież zdradziłam Niall’a oraz odbiłam Emily narzeczonego – wybuchnęłam znów płaczem, a ten usiadł obok mnie. Opowiedziałam mu wszystko i chyba jako jedyny nie wstał i nie wyszedł.
- No i mnie pocałował.. – Zakończyłam swoją opowieść, Zayn głęboko westchnął.
- Ale nie czujesz nic do niego?- Chciał się upewnić, a ja popatrzyłam na niego z politowaniem. To pytanie było oczywiste.
***
- Katie! Jak możesz to robić? Wiem, że masz teraz problemy, ale to naprawdę nie jest powód! – Usłyszałam zarzuty, a chwilę potem przede mną stanął Zayn z wyraźnym zawodem w oczach.
- Dobrze się czujesz?- Spytałam troskliwie i przyłożyłam mu dłoń to czoła.
 - Wiesz do czego to może doprowadzić? Myślałaś nad konsekwencjami? Kate ja Ci pomogę, ale nie rób tego więcej! – Mocno mnie do siebie przytulił, a ja w dalszym ciągu nie wiedziałam, co mu się stało.
- Ale Zayn! Spokojnie… O co chodzi? – Odsunęłam go od siebie, a ten sięgnął po coś do kieszeni.
- Znalazłem to na podłodze – pomachał mi przed oczami torebką z białym proszkiem w środku.
- Jak możesz brać to świństwo? Narkotyki? Dziewczyno… - wzięłam głęboki oddech i ciężko westchnęłam.
- Zayn.. Ja nie wiem, co mam Ci powiedzieć… - wyszeptałam nie mogąc zdobyć się na głośniejszy ton. Zapadła między nami chwila ciszy. Po jakiś 2 minutach wpatrywania się w siebie nie wytrzymałam i wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
- To jest proszek do pieczenia! – Odparłam w końcu, a Mulat zmarszczył brwi.
- W takim opakowaniu? – Zapytał podejrzliwie
- Rozwaliłam oryginalne. Ciasto robiłam – wyszczerzyłam się do niego
- tak? A gdzie ono jest? – Zmierzył mnie wzrokiem i zrobił śmieszną minę.
- W lodówce – wzruszyłam ramionami. Chwilę jeszcze analizował moje słowa, po czym skosztował ‘dragi’ , aby przekonać się, że mówię prawdę.
- Okey… Jestem nienormalny – walnęłam go żartobliwie w ramię, – Ale… ten proszek działa! Patrz, teletubisie w salonie! – Krzyknął, a ja powędrowałam wzrokiem za jego ręką.
- Co? – Powiedziałam zdezorientowana.
- Nic! Ciasto jest moje! – Dosłownie rzucił się w stronę lodówki, w efekcie, czego poślizgnął się na kafelkach i przejechał przez pół kuchni. Obydwoje śmialiśmy się jak opętani. Po ciężkich negocjacjach Zayn postanowił, że się ze mną podzieli. Dzięki niemu, choć trochę poprawił mi się humor.

                                                                     ***

Od autorki: Hejka! ♥ Ale się porobiło... Biją się, kłócą... Normalnie, co się dzieje z tymi dziećmi?! Szczyt chamstwa i bezczelności! A tak na marginesie... Jak minął wam weekend majowy? U mnie była taka pogoda, że masakra...*o*  Dopiero dziś, kiedy muszę się uczyć i jutro do szkoły, to pojawiło się słońce... Karygodne!   Ale wypad do ZOO zaliczyłam, więc... nie jest źle :D
Bye sweeties! ♥ ~ Maddix
Limit=25 komentarzy ;)