niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 19


Ja pierdole, że się tak zgrabnie wyrażę. Nie miałam kaca w sumie, przyzwyczaiłam się do smaku Jacka w ustach o poranku. Ale ból głowy jednak dawał swe znaki. Przechodząc widziałam Kate i Harrego, a potem tylko Kate, a potem małą myszkę… czekajcie, jaką myszkę? Nie ważne. Podeszłam do brunetki i zakomunikowałam jej, że jestem dumna, po czym weszłyśmy do mojego pokoju.
- Potrzebny mi plan zemsty. Taki... żeby Niall zrozumiał, że nie interesuję mnie jego parówka. – powiedziała Kate i dopiero kiedy ja wybuchnęłam śmiechem zdała sobie sprawę ze znaczenia tego zdania.
- Ja tam Kate nie wiem jaką on ma parówkę i sosy do tego. – powiedziałam i obydwie zaczęłyśmy się śmiać. Nagle do pokoju wpadł Harry.
- Ja… on... debil .. idiota. – powiedział i usiadł obok mnie na łóżku. Kate zaczęła przesyłać mi jakieś znaki, pokazałam jej faka i spojrzałam na loczka.
- Bardzo dobrze się tam zachowałeś. Jestem dumna, że mój przyjaciel broni moją przyjaciółkę. Dziękuję ci za to. - powiedziałam i przytuliłam go do siebie. Spojrzał na mnie i pocałował mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek i uśmiechnęłam się.
- Boże, co to się dzieje na tym świecie , żeby przyjaciele się całowali. – powiedziała Kate i opadła na łóżko. Do pokoju nagle wszedł Zayn i Liam.
- Harry czy ty jesteś normalny?! Jak mogłeś się bić z Niallem o jakąś parówkę!? – krzyknął Liam, a brunetka zrobiła oburzoną minę.
- Nazywasz mnie parówką?! – zapiszczała Kate , a ja zaczęłam się śmiać, jednak szybko umilkłam pod ostrzegawczym spojrzeniem brunetki. Okazało się jednak, że Liam źle zrozumiał. Zayn tak mu wszystko wytłumaczył, że nie wiele wiedział.
- W każdym razie... myślę, że nie powinniśmy się kłócić. Bądź co bądź jesteśmy zespołem i przyjaciółmi. – powiedział Li, a ja pokiwałam głową.
- Masz rację. Zostawcie tą sprawę mnie i Kate. Nie chcemy żebyście się pokłócili przez nas. - powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Harry złapał mnie za rękę, a Zayn spojrzał na mnie pytająco. Spojrzałam na niego, dając mu do zrozumienia, że opowiem mu  na osobności. Stwierdziliśmy, że nie ma co tak siedzieć i każdy ma coś do roboty. Kate musiała rozpakować się w pokoju Harrego do końca, Liam musiał załatwić coś z Danielle, a ja .. no cóż czekała mnie ciekawa rozmowa z Zaynem. Kiedy wszyscy zaczęli opuszczać pokój, loczek stał w tym samym miejscu. Kate złapała za rękę Malika, siłą wyciągając go z pokoju. W ten sposób zostaliśmy z Harrym sam na sam.
- Emily... podoba mi się taki stan rzeczy.
- Jaki stan skarbie?
- Że mogę cię całować, o tak.- powiedział i szybko przybliżył się do mnie całując mnie namiętnie. Odwzajemniłam pocałunek, po czym Harry szybko go przerwał. – Że mogę cię dotykać, o tak. – powiedział i przejechał swoją dłonią po mojej szyi, zjeżdżając do linii biustu, aż w końcu przejechał po moim udzie. Poczułam jego wargi na swojej szyi i automatycznie odchyliłam głowę, dając mu znak, że podoba mi się to co robi i może kontynuować. Delikatnymi pocałunkami obdarowywał moją linię brody, aż w końcu dotarł do moich ust i znów mnie pocałował. Oczywiście ktoś musiał to przerwać i nie był to nikt inny jak pan wielbiciel warzyw hodowlanych.
- Co tu się dzieje!? – krzyknął Louis i spojrzał na mnie zszokowany. Harry wstał, pocałował mnie przelotnie w usta i po prostu wyszedł.
- Nic jeszcze się nie zdążyło dziać, bo musiałeś wtoczyć ten swój ziemniaczany tyłek do mojego pokoju! – krzyknęłam, a chłopak spojrzał na mnie zły.
- Znowu bawisz się w dziwkę?!
- Jasne! Dzisiaj czwartek, więc -50 %. Daję dupy na prawo i lewo, niestety w twoim kierunku nie daje. Jeżeli masz jakieś pretensje to napisz je na kartce, wsadź ją do koperty i włóż sobie w dupę. Dziękujemy za korzystanie z naszych usług.  A teraz wypierdalaj. - powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie do niego po czym wypchnęłam z pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam mamrotać coś pod nosem. Nagle do pokoju wpadł Zayn.
- Co tu się dzieje?!
- Mam dejavu.
- Co?
- Chuck Norris.
- Słucham?
- Nie mów słucham, bo cię wyrucham. – powiedziałam, a Zayn uśmiechnął się szeroko.
- Jesteś dziwna. Mów mi lepiej co ty tu ze Stylesem robiłaś.
- Nic. O to chodzi, że nic. – powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
- Emily, ja wiem, że ty chcesz się odegrać na Louisie, ale nie kosztem Harrego. On cię kocha, rozumiesz? Nie możesz załamać mu serca. – powiedział, a ja spojrzałam  na niego zła.
- Jasne, wszyscy myślicie o mnie to samo. A może ja też coś do niego czuję? Ale nie wam się wydaję, że ja nie mam uczuć. – powiedziałam , a Kate akurat weszła do pokoju.
- Emily chciałam pogadać. Proszę cię, nie rób nadziei Harremu jeśli ci na nim nie... – zaczęła jednak nie pozwoliłam jej dokończyć.
- Wy naprawdę myślicie, że ja go wykorzystuję tak? To jesteście w błędzie. Coś do niego czuję. Nie wiem co to jest, ale .. coś dobrego. – powiedziałam i wyszłam szybko z pokoju, za mną wybiegła Kate razem z Zaynem.
- Czekaj, Ems! – krzyknęli równo a ja odwróciłam się do nich.
- Pieprzcie się. - powiedziałam i wyszłam z domu  trzaskając drzwiami. Szłam uliczkami Londynu, kopiąc każdy kamień po kolei. W końcu dotarłam na jakąś ławkę i usiadłam na niej. Złapałam się za głowę i pokręciłam nią. Czemu oni wszyscy traktują mnie jak... maszynę bez uczuć?
                                                *Godzinę później*
Weszłam właśnie z powrotem do domu, gdy na kanapie zauważyłam Eleanor z nogami na stole i gazetą w ręce.
- Co  ty tu robisz? Warzywniak jest za rogiem, tam znajdziesz przyjaciół. - powiedziałam i odwiesiłam bluzę na wieszak. Calder uśmiechnęła się sztucznie i odłożyła gazetę.
- Czekam na Louisa, mamy dziś rocznicę. – powiedziała i uśmiechnęła się złośliwie.
- Oh mój boże to dziś!? Jak ja mogłam zapomnieć! – powiedziałam i szybko pobiegłam do kuchni. Po 10 minutach wróciłam z ziemniakiem w ręku, z wyciętymi oczami i uśmiechem. - Z okazji waszej rocznicy życzę wam wszystkiego najgorszego, a tu prezent ode mnie dla ciebie – twój portret. – powiedziałam i podałam jej ziemniaka. Elka zrobiła minę w stylu "A fu" i rzuciła warzywem o ziemię. Nagle do pokoju wpadł Louis i Harry.
- Czemu ten ziemniak leży na ziemi? – zapytał Louis i podszedł do El, dając jej soczystego buziaka na powitanie. Ekhem... obiad mi wraca.
- Ale ja nie wiem o czym mówisz, przecież Eleanor stoi na nogach. – powiedziałam, a Harry zaczął się śmiać, po czym podszedł do mnie i pocałował czule w usta. Oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy szeroko.
- Jesteście razem? – zapytała Calder, a Louis zrobił zmieszaną minę.
- Nie osobno. – odpowiedziałam, a Harry uśmiechnął się szeroko i objął mnie w pasie. Tomlinson z uwagą śledził rękę loczka, która przemieszczała się od pleców w dół.
- Chciałabym, żebyście byli parą , wtedy dałabyś spokój Louisowi. – powiedziała brunetka, a ja posłałam jej groźne spojrzenie.
- Napisz do Lay’s, oni spełniają marzenia ziemniaka. – odpyskowałam, a Harry wybuchnął śmiechem. Eleanor ze złą miną, wyszła z domu. Louis spojrzał na mnie.
- Dałabyś spokój, dzisiaj ważny dla mnie dzień. – powiedział, a ja pokręciłam głową.
- Jesteś najgorszym człowiekiem na ziemi, wiesz? – powiedziałam i poszłam na górę. Zaraz za mną przyszedł Harry. Usiadłam na łóżku i rozpłakałam się. Styles przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło.
- Nie płacz, nie warto. – powiedział i kołysał mną lekko. Dziękuję bogu za takich... przyjaciół?
                                                 *2 godziny później*
Siedziałam sama w domu. Kate gdzieś poszła nie wiem gdzie, Zayn też, Liam u Dani, Harry powiedział, że musi coś załatwić. Byłam w salonie i oglądałam jakąś durną telenowelę kiedy do domu wszedł Niall.
- Ja pierdole, co za debil z laski. – powiedział i poprawił swoją farbowaną grzywę. Spojrzałam na niego i zamrugałam szybko.
- Cóż znowu Margaret zrobiła? – zapytałam. Mimo naszej kłótni, wciąż jest dla mnie ważny i się o niego martwię.
- Chcesz tego słuchać? Myślałem, że nie gadasz ze mną. – powiedział i uśmiechnął się smutno. Poklepałam miejsce obok siebie i uśmiechnęłam się zachęcająco.
- To fakt, jestem zła. Ale to nie znaczy, że nie obchodzi mnie to co się z tobą dzieję. – powiedziałam, a Niall uśmiechnął się szeroko i usiadł obok mnie.
- Idę do niej dzisiaj, zapytać się czy wszystko z ciążą jest dobrze. Wchodzę na luzie, a tu ona na stole z jakimś facetem! Normalnie aż mi śniadanie się cofnęło. Miałem gdzieś to  z kim ona się rucha, ale sam widok był odrażający. – powiedział, a ja potrząsnęłam głową. Blah. -  No to zdecydowałem się, że musimy zrobić testy na ojcostwo. Ona mi normalnie, jakby to było coś normalnego mówi "Ale to nie twoje dziecko, przecież my nigdy nie robiliśmy tego". Ja się jej pytam dlaczego mi wcześniej nie powiedziała, a ona mi na to, że przecież mogłem się domyślić. Przez nią zerwałem z Kate, bo ta głupia plastikowa krowa, powiedziała mi, że jest ze mną w ciąży! – zakomunikował Niall, a ja spojrzałam na niego i nagle wybuchnęłam śmiechem.
- Mój boże! Ta dziewczyna jest głupsza niż mi się wydawało! – powiedziałam i razem ze mną zaczął się śmiać Niall. Otarłam łzę kręcącą się w moim oku i westchnęłam. – Ale to bardzo dobrze. Teraz będziesz mógł wrócić do Kate... albo przynajmniej się starać o nią.
- No racja. Ale jest jeszcze jedna sprawa, którą chciałbym teraz wyjaśnić…
- To nie ja posmarowałam ci koszulkę keczupem! – krzyknęłam, a Horan spojrzał na mnie dziwnie.
- Jaką koszulkę? Chciałem powiedzieć, że… przepraszam. Naprawdę mi przykro, że się pokłóciliśmy. Ty dalej jesteś moja najlepszą przyjaciółką i to się nie zmieni! A to co wtedy powiedziałem to była czysta złość. Jesteś dla mnie ważna i bez ciebie to tak jakoś mi pusto. – powiedział, a ja uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Ja też cię przepraszam. I ty też jesteś moim najlepszym przyjacielem. Zgoda? – zapytałam i wyciągnęłam do niego ramiona.
- Zgoda. – powiedział z uśmiechem i przytuliliśmy się mocno. Odsunęliśmy się od siebie i zaczęliśmy się śmiać. Nie wiadomo z czego - tak po prostu. Nagle do domu wszedł Harry. Spojrzałam na niego i uśmiech zszedł z moich ust. W międzyczasie do pokoju przemknął Louis.
- Co ci się stało?! – krzyknęłam i spojrzałam na rozciętą wargę Hazzy. Miał też lekko podbite oko.
- Nic. Nic się nie stało. – powiedział, a ja razem z Niallem posadziliśmy go na krześle. Farbowany wyciągnął szybko wodę utlenioną, waciki i plaster oraz krem łagodzący obrzęki.
- Uwaga może zaboleć. – powiedziałam i przejechałam wacikiem z wodą po rozciętej wardze Harrego. Zasyczał. -  Jak to nic? Będziesz mi próbował wmawiać, że .. no nie wiem. Szedłeś chodnikiem i nadepnąłeś na grabie? I tak 12 razy?! – powiedziałam i przycisnęłam mocniej wacik do ust loczka. Grymas bólu pojawił się na twarzy bruneta.
- Jejku no… pobiliśmy się z Louisem. - powiedział a ja z całej siły przycisnęłam wacik do ust.
- Że słucham?! Ty sobie chyba jaja robisz. – powiedziałam i rzuciłam wacikiem o stół. – Niall dokończ, ja idę do pasiastego. – powiedziałam, a Horan posłusznie zaczął przemywać ranę Stylesa. Szybkim krokiem weszłam do pokoju Louisa. Siedział na łóżku. Po dłuższym patrzeniu na niego, stwierdziłam, że wygląda dużo gorzej. Rozcięty łuk brwiowy, podbite oko, rozcięta warga i szrama na nosie.
- Czy wy jesteście normalni? – zapytałam, a Louis podniósł głowę.
- Po prostu mnie denerwuje wasz widok razem. I tak, wiem, jestem psem ogrodnika – sam nie zjem i drugiemu nie dam. – powiedział, a ja westchnęłam ciężko. Poszłam do łazienki po apteczkę. Usiadłam obok niego i złapałam za podbródek.
- Odwróć twarz w moją stronę. – powiedziałam, a chłopak posłusznie wykonał czynność. Zaczęłam przemywać po kolei każdą ranę. Delikatnie i starannie. Wciąż był dla mnie kimś więcej, więc nie chciałam sprawiać mu bólu.
- Nie rozumiem. – powiedział, kiedy naklejałam mu plaster na łuk brwiowy.
- Czego?
- Siedzisz tu ze mną. Pomagasz mi, a ja zrobiłem ci takie świństwo. – powiedział, a ja nałożyłam mu maść na obrzęk pod okiem.
- Taka już jestem. – powiedziałam i przejechałam wodą utlenioną po wardze. Louis syknął i zacisnął ręce w pięść. – Boli?
- Troszkę, ale wytrzymam. – powiedział, a ja uśmiechnęłam się lekko. W końcu nałożyłam ostatni plaster i spojrzałam na niego.
- Gotowe. Mam nadzieję, że jakoś będziesz mógł funkcjonować pooblepiany na całej twarzy. A teraz idę zobaczyć jak tam radzi sobie Niall. Miał pomóc Harremu, ale boję się , że może się to skończyć czyjąś śmiercią. – powiedziałam, a Louis zaśmiał się lekko. Złapałam klamkę od drzwi gdy usłyszałam głos Lou.
- Emily, zaczekaj. – powiedział, a ja przełknęłam ślinę. Odwróciłam się w jego stronę, a on pocałował mnie w policzek. – Dziękuję.
- Nie ma sprawy. Nie ma. – powiedziałam  i szybko wyszłam z pokoju, żeby się nie rozpłakać. Brakuje mi go, tak cholernie. Zeszłam na dół gdzie czekał mnie dziwny widok: Zayn i Kate robili jakieś uśmieszki z kanapek, Niall próbował przykleić plaster na oko Hazzy, a Liam lizał widelec.
- Boże ludzie. Jesteście dziwni. – powiedziałam i chciałam się wrócić jednak głos Zayna mnie zatrzymał.
- Czekaj Ems! Chcieliśmy z Kate przeprosić. Wcale nie uważamy, że jesteś bez serca. Po prostu chcieliśmy... nie ważne. Przepraszamy! – powiedział i wręczyli mi tacę z kanapkami ułożonymi w słowo "sorry".
- Wybaczone. – powiedziałam i przytuliłam ich. Kate spojrzała na Nialla męczącego loczka i chciała mu coś powiedzieć jednak ją uciszyłam gestem ręki. Skoro farbowany nie będzie ojcem, muszę naprawić ich stosunki.
- Niall, zostaw człowiecze. Ja to zrobię. – powiedziałam, a Horan przytulił mnie i powiedział "dziękuję". Szybko nakleiłam plaster na wargę Hazzy i pocałowałam go lekko.
- Od razu lepiej. – powiedział, a ja uśmiechnęłam się słodko. Odwróciłam się i napotkałam zaszokowaną minę Kate.
- Musimy pogadać! – powiedziała i pociągnęła mnie do kuchni. – Pogodziłaś się z Niallem?! Po tym wszystkim co ci powiedział i co zrobił mnie!?
- Przeprosiliśmy się. Wybaczyłam mu, on mnie.  – powiedziałam, a Kate westchnęła lekko. - A co do ciebie i jego, sprawa się wyjaśniła.
- Jak to się wyjaśniła? – zapytała, a jej oczy rozbłysły płomyczkiem nadziei.
- Zapytaj się go sama. Albo czekaj aż sam ci to powie. – powiedziałam i uśmiechnęłam się w jej stronę. Liczyłam, że odwzajemni to, jednak na jej twarz wpełzł cień złości.
- Co to, to nie. Niech ci się nie zdaję, a tym bardziej jemu, że mu wybaczę. W życiu! Wymyśliłam plan. Zrobię tak, żeby on cierpiał. – powiedziała i zatarła ręce. Kurwa .. co jej się stało?
- Kate czy ty naprawdę myślisz, że to coś da? Chcesz odpłacać pięknym za nadobne?
- Tak. Na jego oczach będę całować, przytulać i szeptać czułe słówka do mojego nowego chłopaka. – powiedziała, a ja wytrzeszczyłam oczy.
- JAKIEGO CHŁOPAKA!?
- Tego takiego z imprezy. Wiesz, którego. Zaraz tu nawet przyjdzie. – powiedziała i wyszła z kuchni. Usiadłam na ziemi i zaczęłam się bić ręką po czole. Do pomieszczenia wszedł Louis.
- Co ty robisz Ems? – zapytał , a ja spojrzałam na niego.
- Biję się z głupoty mojej przyjaciółki. A zresztą – nie ważne. – powiedziałam i wyminęłam go, po czym wyszłam z kuchni. Prawie mnie przewracając, przybiegł do mnie Liam.
- Ej, ej, ej. Oglądamy jakieś filmy? Nudzi mi się, serio . – powiedział, a ja położyłam mu rękę na ramieniu.
- Okey, ale się ogarnij. To co oglądamy? – zawołałam, a wszyscy zaczęli na wzajem się przekrzykiwać. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi więc zostawiłam kłócąc się bandę  i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je a w progu stanął "chłopak" Kate – Mike.
- Cześć Emily! – powiedział, a ja spojrzałam na niego krzywo.
- Skąd znasz moje imię dziwaku?
- Kate mi o tobie mówiła! A właśnie, jest w domu? –zapytał, a ja zrobiłam zastanawiającą minę. Postanowiłam go nie wpuszczać.
- Ale tu żadna Kate nie mieszka. – powiedziałam, a on się roześmiał. Kiedy zobaczył, że ja wcale się nie śmieję, spoważniał.
-  Jak to nie? Przecież podała mi ten adres. I zresztą ty jesteś jej przyjaciółką!
- Jaką przyjaciółką!? Ja nie znam, żadnej Kate, nikt taki tu nie mieszka, więc bierz swoją dupę i znajdź sobie inną dziewczynę, która nie jest zajęta! – powiedziałam i chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, jednak zablokował je nogą.
- Ale ona nie ma chłopaka. I stoi o tu! – powiedział i wskazał palcem na sylwetkę brunetki kłócącą się z Liamem o film.
- Ma, znaczy tymczasowo nie, ale ja to naprawię. I to wcale nie ona to jest... Doris, moja siostra. A teraz wypierdzielaj mi stąd bo psami poszczuję! – powiedziałam i nadepnęłam całej siły na nogę, żeby nie blokował drzwi, po czym z całej siły zatrzasnęłam je, powodując że Mike dostał nimi w nos. Zza drzwi można było usłyszeć głośne"AŁA MÓJ NOS!". Kate chyba rozpoznała jego głos bo odepchnęła mnie i otworzyła drzwi.
- Jezus Maria Mikei! Co ci się stało!? – powiedziała i pomogła mu wejść do domu.Wszyscy umilkli i spojrzeli w naszą stronę.
- To E...- zaczął jednak podeszłam do niego i kopnęłam go w kostkę, na co Niall zaczął się śmiać.
- To elementarz ci upadł i jak chciałeś go podnieść to złamałeś sobie nos tak? – zapytałam, a Niall co raz bardziej się śmiał. Zayn zasłaniał usta ręką, żeby nie wybuchnąć, Liam tak samo, a Louis leżał na kanapie i płakał ze śmiechu. Tylko Kate nie wiedziała o co chodzi.
- Nie! To ty przecież .. – znów zaczął jednak wzięłam go za ramię i z całej siły posadziłam go na krześle. Teraz złapał się za ramię. Kate zaczęła wycierać krew z jego nosa, a ja uderzyłam go po kryjomu (reszta to widziała i płakała ze śmiechu, ale Kate nic nie zauważyła) w tył głowy.
- To ja przecież pomogłam ci wejść do domu, tak wiem. Nie ma sprawy. Dość kiepsko wyglądasz i chyba zwichnąłeś sobie kostkę. – powiedziałam i dotknęłam jego czoła. Musiałam zrobić wszystko, żeby nie został tutaj. Niall i Kate muszą być znów razem. A on w tym przeszkadza. Kate wyszła po apteczkę, a Mike spojrzał na mnie.
- Ale ja nie mam zwichniętej kostki. – powiedział, a ja kopnęłam w krzesło, powodując, że się przewróciło, w wyniku czego Mike leżał na ziemi i trzymał się za nogę.
- Teraz już masz. – powiedziałam, a w tym momencie Kate wyszła z kuchni. Podeszła przerażona do niego i kucnęła obok.
- Mike!? Jak się czujesz?!
- Na pewno dobrze, nic mu nie jest. Ale niech idzie do domu, no wstawaj. – powiedziałam, jednak jego boląca noga uniemożliwiała to. Kate patrzyła na to co robię z przerażoną miną. Złapałam go za ramiona i zaczęłam ciągnąć w stronę drzwi. Wypchnęłam go z domu i sturlał się ze schodów.
- Ale czy on dojdzie do mieszkania? – zapytała Kate i chciała za nim iść jednak zatrzymałam ją.
- Jasne, że tak! Przecież to silny chłopak, da radę. – powiedziałam i złapałam jego kurtkę wiszącą na wieszaku. - Ej Mike jeszcze to! – powiedziałam i rzuciłam w czołgającego się chłopaka. Zatrzasnęłam drzwi, ale można było usłyszeć "Ała trafiłaś mnie suwakiem w oko!".
- Co on powiedział!? – zapytała przerażona Kate, a ja podrapałam się po głowie.
- "Miłość do Kate  trafiła mnie jak szczupak w oko." – powiedziałam, a Niall nie mógł już wytrzymać i wybuchnął najgłośniejszym śmiechem jaki kiedykolwiek słyszałam. Louis, Harry, Liam i Zayn szybko mu zawtórowali. Również zaczęłam się śmiać, a Kate patrzyła na nas jak na idiotów.
- Z czego się śmiejecie!? – zapytała a Louis otarł łzę z policzka.
- Z tego, że przypadki chodzą po ludziach... a szczególnie, po Mike’u. – powiedział, a my zaczęliśmy się śmiać. Poczułam się jak za starych, dobrych, przyjacielskich czasów... ale nie na długo.
                                                *2 godziny później*
Film wciąż trwał. Liam przysnął na fotelu, tak samo jak Zayn i Harry. Nie spałam tylko ja, Louis, Kate i Niall. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Śpiący się nie obudzili, a ja musiałam iść otworzyć. Podeszłam więc do drzwi i otworzyłam je szeroko. W progu stała Margaret i Eleanor. Przewróciłam oczami i westchnęłam.
- Tynkarz jest na innej ulicy. – powiedziałam, a one zrobiły oburzone miny.
- Szłam właśnie do Louisa, kiedy zobaczyłam smutną Margę. I okazało się, że Niall ją rzucił! Jak tak można! – powiedziała i weszła do środk , ciągnąc za sobą "Margę". Ludzie, błagam. Co to za dziwny skrót? Kate widząc byłą Nialla, wstała i wyszła. Horan chciał za nią pójść jednak Elka go zatrzymała.
- Gdzie ty idziesz!? Tu jest twoja dziewczyna! – powiedziała, a farbowany wyrwał się z jej uścisku.
- Nie twoja sprawa. Moja dziewczyna jest na mnie obrażona, więc idę z nią pogadać. A ty jesteś fałszywą zdzirą. – wysyczał do Eleanor, a ta zaskoczona cofnęła się w tył. Horan oddalił się do miejsca w którym była Kate.
- Ty!  Wynocha z mojego domu. – powiedziałam i wyrzuciłam Margaret z domu. – A ty .. jesteś naprawdę fałszywa. I skoro już tak tu stoimy sobie w trójkę to muszę ci powiedzieć, że dobrze wiem, że to ty chciałaś mnie wtedy przejechać tym autem. – powiedziałam i myślałam, że Louis zrobi zaskoczoną minę. Jednak on .. wyglądał jakby .. – Wiedziałeś Louis? Wiedziałeś , że ona chciała mnie zabić tak?
- Tak, ale zrozum .. ona nie była w pełni rozumna w tym momencie. To był impuls i mówiła, że …- zaczął jednak nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Zniknij z mojego życia. – wyszeptałam, a Elka dumnie złapała za rękę Lou i pociągnęła go za sobą. Ten chciał jeszcze coś zrobić, jednak Calder wyciągnęła go z domu. Uklęknęłam na ziemi gdy nagle z kuchni wyszedł Niall. Otarłam łzę i spojrzałam na blondyna.
- Pogodziliście się? – zapytałam, a on spojrzał na mnie zły .
- Nie. Ona mnie już nie kocha. Nie chce mnie już. Moje życie nie ma sensu. – powiedział i zniknął na górze. Schowałam głowę w rekach. Nagle ktoś objął mnie mocno.
- Coś się stało? – zapytał męski, lekko zachrypnięty głos. To Harry.
- Wszystko jest nie tak. Kurwa mać. – powiedziałam i wtuliłam się w chłopaka. No cóż .. chyba będę musiała wprowadzić plan pt: "Emily naprawia błędy."  Plan jest dobry, wymaga tylko czasu i .. mojego przebiegło umysłu. Niall, Kate … już nie długo znów będziecie razem. Przysięgam.
                                                                     ***
Od autorki: Siema ludzie, zwierzęta i inne gady. Nowa notka niesamowicie niesamowita -.- Dobra, pierdole, macie pytania :D :

1. Co myślicie o zachowaniu Emily w stosunku do Mike'a? (hahahaha, lol kocham ją  :3)
2. Czy Ems naprawi sytuację pomiędzy Niallem i Kate?
3. Jak myślicie - czy Harry i Ems zostaną razem?
4. Wasz ulubiony z 1D? :D
To by było na tyle <3 Do następnego! ~Maddie .

niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 18


Nigdy nie podejrzewałam, że ten przebrzydły, tępy, bezmózgowy kmiot zrobi coś takiego ! Podejrzewałabym o to wszystkich…wszystkich, ale nie jego. Jak on mógł mi to zrobić ?!
Siedziałam na ławce w parku i zastanawiałam się jak mogłam być tak bezmyślna. Jeszcze Louis zerwał z Emily… No żesz kur…
- Może .. oni po prostu nie są nami pisani , co Emily ? Zobacz ile razy już się kłóciliśmy i rozstawaliśmy. Może czas znaleźć sobie kogoś innego , hm ? – tyle razy nas zranili, a my jak dwie głupie, zapatrzone w nich dziewczynki wszystko im wybaczałyśmy. Miarka się przebrała. Tylko problem w tym, że nie da się tego od tak wymazać z pamięci. Nie potrafię zapomnieć o tym wszystkich chwilach, które spędziliśmy razem. Mózg mi mówi, że muszę o nim zapomnieć, a serce wciąż darzy go wielkim uczuciem. W każdym razie postanowiłyśmy, że zapominamy o tych frajerach i kompletnie nie zwracamy na nich uwagi.
Gdy weszłyśmy do domu od razu doskoczył do nas Harry z bananem na twarzy. Nie mógł uwierzyć, że Em dzieli teraz pokój z mulatem.
- Naprawdę z nim zamieszka ?! – wykrzyknął na cały dom i lekko mną potrząsnął.
- Tak Harry , ale ogarnij się okey ? – powiedziałam, uśmiechnęłam się lekko do Em i poszłam na górę. Zaraz za mną ruszył Harry.
- Kate, co się tak właściwie stało, powiesz mi ?! – zapytał cicho zamykając za sobą drzwi.. Oczy mi się zaszkliły i  jedyne co zrobiłam, to mocno wtuliłam się w Loczka. Zdezorientowany przygarnął mnie mocniej do siebie, po czym posadził na łóżko. Opowiedziałam mu całą tą chorą sytuację z Niall’em i Louisem. Gdy skończyłam chłopak był wyraźnie zdenerwowany.
- Wiesz … postanowiłam sobie kiedyś, że nigdy nie będę cierpieć przez żadnego chłopaka. Dałam się tak podejść. Boże.. jaka ja jestem głupia - zaniosłam się płaczem i mocniej wtuliłam w koszulkę chłopaka.
- Ciiii – uspokajał mnie głaszcząc po włosach – Ani mi się waż mówić, że jesteś głupia. To wszystko jego wina, rozumiesz ? To on cię skrzywdził, nie zasługiwał na Ciebie – spojrzałam na niego czerwonymi od płaczu oczami. Curly kciukiem wytarł mi łzy płynące po moich policzkach. – Zobaczysz… dopiero teraz zobaczy co stracił… W końcu kto by chciał być z wielorybem – powiedział z powagą.
-To nie było śmieszne, Haroldzie – spojrzałam na niego karcąco, ale po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
- Tak bardzo Ci dziękuję ! Nie wiem, co bym teraz bez Ciebie zrobiła – pocałowałam go w policzek.
- To ja Ci dziękuję – wyszeptał mi do ucha. – A teraz chodź – wyciągnął do mnie dłoń i szeroko się uśmiechnął. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on tylko pokręcił głową. Wpadliśmy do pokoju Zayn’a
- Ej Emily zrób kolację głodni jesteśmy . – powiedział Harry, a ja przytaknęłam głową. Po pół godzinie pałaszowaliśmy pyszne naleśniki. Dzięki Harremu i Zayn’owi mnie i Em humor się znacznie polepszył, ale niestety tą cudowną chwilę przerwał farbowany przygłup. Bez słowa wstałam i ruszyłam do góry. Harry zerwał się za mną. Gdy mijaliśmy tego kretyna Loczek posłał mu wrogie spojrzenie i mamrotał coś nie zrozumiale… Hazza pociągnął mnie za rękę w stronę swojego pokoju. Położyłam się na jego łóżku
- Jak tak na niego patrzę to mam mu ochotę przywalić – powiedział zły krążąc po pokoju. Złapałam go za rękę, aby go trochę uspokoić. Widząc, że kolejny raz zbiera mi się na płacz położył się koło mnie i mocno przytulił. Potrzebowałam tego bardziej niż się wydawało.
- Nie daję rady Hazz .. przerasta mnie to wszystko – powiedziałam szlochając – Ile mogę robić dobrą minę do złej gry ?!
- Proszę nie płacz ! Nie jest ciebie wart ! Pokaż mu, że popełnij największy błąd w jego życiu – Tylko, że ja już nie mam siły walczyć, rozumiesz ? – wyszeptałam zmęczona tym wszystkim
- Pamiętaj, że zawsze, ale to zawsze możesz na mnie, na nas – poprawił się – liczyć. Bez względu na wszystko – pocałował mnie w czubek głowy . Uśmiechnęłam się delikatnie i ani się obejrzałam, a zasnęłam w objęciach chłopaka.
***
- Dzień dobry najlepsza, najukochańsza przyjaciółko – chłopak leżący obok mnie szeroko się uśmiechnął i pocałował mnie w policzek.
- Całkiem przyjemnie. Musisz uważać, bo jeszcze się przyzwyczaję – poruszałam brwiami na co chłopak się zaśmiał.
- Ja tam nie mam nic przeciwko. Idę zrobić śniadanie. Jak się ubierzesz to przyjdź do kuchni – znów ukazał swoje dołeczki w policzkach i zniknął za drzwiami.
Ogarnięta zeszłam na dół. Oczywiście musiałam się napotkać na tego imbecyla. Zaczął mi coś nawijać nad uchem, ale postanowiłam go zbyć.
- Spadaj człowieku , nie rozmawiam z tobą , jedz do swojej ciężarówki ! – krzyknęłam oburzona. Chłopak nie dając za wygraną chwycił mnie mocno za nadgarstki. Na tą chwilę oczywiście musieli wpaść moi i Em rodzice wraz z Liam’em. Świetne mają wyczucie czasu. Patrzyli na nas jak na bandę idiotów. Jeszcze na dodatek nie wiedzieli o zaistniałej sytuacji i zaprosili nas z ‘naszymi chłopakami’ na obiad. Myślałam, że wybuchnę śmiechem. Odstawione zeszłyśmy na dół. Blondyn zaczął mi mówić jakieś komplementy po których myślałam, że zwymiotuję. Samo przebywanie w jego obecności było dla mnie czymś niewykonalnym.
Emily też była zniesmaczona tym, że musiała iść z Louisem. Jeszcze nie wiedzą do czego jesteśmy zdolne…
***
- No dziewczynki ! I jak wam się tu mieszka ?! – zapytała pełna entuzjazmu mama Em. Odpowiedziałyśmy tylko zdawkowym ‘Dobrze’.
- A Wam jak się układa ?! Jesteście ze sobą szczęśliwi ? – tym razem moja mama skierowała do nas swoje pytanie. Spojrzałam na Emily, a następnie na tych dwóch debili obok których musieliśmy siedzieć.
- Czy jesteśmy szczęśliwi ? My ? Szczęśliwi ? A wątpicie w to ? Jesteśmy tak CHOLERNIE szczęśliwi, że tego szczęścia mamy w nadmiarze ! – powiedziałam przez zaciśnięte zęby i sztucznie się uśmiechnęłam. Państwo Sparks jak i moi rodzice krzywo na mnie spojrzeli.
- Jest naprawdę świetnie – Niall objął mnie ramieniem, a ja tylko wymusiłam sztuczny uśmiech i kopnęłam go z całej siły w kostkę. Ten syknął z bólu.
- Stało Ci się coś chłopcze ?! – zapytał mój tata patrząc na niego jak na wariata.
- Dziedziczność to potężna rzecz. Mojego tatę zawsze bolą stopy i mnie teraz też – wymusił uśmiech i spojrzał na mnie zły. Wzruszyłam ramionami.
- Wszystko w jak najlepszym porządku – Louis zabrał głos. Gdybyśmy powiedziały im całą prawdę, to kazali by nam wrócić do Polski, a nasi ojcowie pewnie nie darowaliby im, że nas skrzywdzili. Na tym akurat nie ubolewałyśmy, ale nie chciałyśmy wracać do ojczystego kraju.
- Cudownie, tak ? – Em mruknęła pod nosem i puściła mi oczko .Od razu wiedziałam o co chodzi, więc tylko się uśmiechnęłam. Wzięłam do ręki szklankę z sokiem i zaczęłam entuzjastycznie opowiadać szczegóły naszego ‘związku’
- Naprawdę jest tak wspaniale i cudownie, że sobie tego nie wyobrażacie ! – radosna machnęłam ręką, którą trzymałam szklankę, a cała zawartość wylądowała na spodniach farbowanego debila. Emily zaśmiała się cicho, a nasi rodzice patrzeli zdezorientowani.
- Katie ! Co ty wyprawiasz ? Jak ty się zachowujesz ? – skarciła mnie mama. Powiedziałam tylko ‘każdemu się może zdarzyć, prawda ?’
- Ale przecież nie zrobiła nic złego – broniła mnie Em – zrobiła przecież tylko tak – złapała swoją szklankę i wykonała taki sam ruch jak ja, tylko tym razem oberwał pasiaty imbecyl. Tym razem to ja się zaśmiałam, a nasi rodzice posłali nam karcące spojrzenie. Chłopcy stwierdzili, że nic się takiego nie stało i zaraz wyschnie. Czekając na nasz zamówiony posiłek rozmawialiśmy o ich podróży. Nagle poczułam jak czyjaś ręka spoczęła na moim kolanie. Spojrzałam na blondyna, który się do mnie lekko uśmiechnął.
- Co ty do cholery wyprawiasz Niall ? – powiedziałam szeptem przez zaciśnięte zęby. Wzruszył ramionami i ponownie się wyszczerzył. Widząc, że wszyscy na mnie patrzą odwzajemniłam uśmiech i z całej siły wbiłam mu paznokcie w udo. Automatycznie zabrał rękę i przymknął oczy, aby nie krzyknąć. Dziękowałam, że zapuszczałam paznokcie.
- Coś mało sobie uczuć okazujecie ! – zagadała pani Aneta, a moja mama przytaknęła – no już ! nie wstydźcie się nas ! Pocałuje się – podparła głowę o ręce i parzyła na nas wyczekująco. Z przerażeniem spojrzeliśmy z Em na siebie. Odwróciłam głowę do mojego byłego, a ten szczerzył się jak głupi. Louis z resztą też. Nie mając innego wyjścia musiałam się zmusić, aby dotknąć ustami tego… kogoś.
- O jedzenie idzie ! – krzyknęła uradowana Em, a ja odetchnęłam z ulgą i odsunęłam twarz.  Patrząc na kelnera przyszedł mi do głowy jeszcze jeden pomysł. Gdy miał zamiar podejść z jedzeniem do pasiastego podstawiłam mu nogę w efekcie czego całe spaghetti wylądowało na koszuli chłopaka, a makaron zwisał mu z ramion. Ems przyłożyła rękę do ust, aby nie wybuchnąć śmiechem. Przybiłyśmy sobie pod stołem piątki, a nasi rodzice wybałuszyli oczy. Kelner zaczął się gorączkowo tłumaczyć.
- Niall… kochanie – ledwo przeszło mi to przez gardło – idź z Lou do toalety i pomóż mu się ogarnąć.- obydwaj źli na nas wstali bez słowa. Emily dała mi jakiś dziwny znak i odwróciła się za siebie. Powędrowałam wzrokiem za nią. Lekko popchnęła wózek z jedzeniem, który stał obok. Efektem było odskoczenie kelnera z jakimś czekoladowym ciastkiem w ręce. Pech chciał (albo nie ?), że zawartość talerzyka wylądowała na twarzy blondyna. To był już szczyt. Nie kontrolowałam swojego śmiechu. Nawet nasi rodzice ledwo przełykali ślinę, aby zachować powagę.
- Idźcie się jakoś ogarnąć. Jak dzieci ! – skwitowała Emily i spiorunowała ich wzrokiem.
- Co się z wami dzieje dziewczyny ? – zapytał nas tata Em
- A co ma się dziać ?  wszystko jest okej…Ah ta miłość… - blondynka próbowała się ogarnąć.. W końcu fajnie się było trochę na nich powyżywać. Moja przyjaciółka skinęła głową na jedzenie chłopaków. Zrobiłam zdezorientowaną miną, a ona wymownie spojrzała na pieprzniczkę..
- Ekhem… mogę dostać tabasco ? – Em wskazała na małą buteleczkę. Jej tata również jej podał rzecz. W końcu załapałam o co chodziło.
- Mamo – zaczęłam – czy mogłabyś mi podać pieprz ? – kobieta wykonała moją prośbę.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie cwanie i zaczęłyśmy doprawiać posiłki tych… wytworów natury.
- Dziewczyny to nie wasze talerze – lekko oburzyła się mama Ems.
- Ale wiemy, co jest najlepsze dla naszych kochanych chłopaków, prawda ? – uśmiechnęłam się przesłodko i zanim zdążyli wrócić z łazienki odłożyłam pieprzniczkę. Po chwili wszyscy byliśmy w komplecie i zaczynaliśmy swoje posiłki.
- Smakuje Ci… słoneczko ? – uśmiechnęłam się do blondyna, który ledwo przełykał kolejne kęsy zamówionego posiłku.
- Wyborne – odparł i z wielką trudnością przełknął jedzenie.
- A tobie misiu jak smakuje ? – Emily zwróciła się do Tommo. Ten zrobił się cały czerwony i zaczął kaszleć. Mój tata natychmiast złapał za szklankę z wodą i wyciągnął w stronę chłopaka.
- Dziękuję Panu – Em szybko złapała szklankę – właśnie miałam poprosić o coś do picia – wypiła całą zawartość od razu. Louis ledwie łapiąc oddech spiorunował ją wzrokiem.

*
- Pa mamo, pa tato – staliśmy przed restauracją i żegnaliśmy się z naszymi rodzicami, którzy ruszali w dalszą trasę.
- Uważajcie tu na siebie – mocno nas przytulili. Spojrzeli z politowaniem na usmarowanych jedzeniem chłopaków i również się z nimi pożegnali.
- Ale mamy jeszcze jedną prośbę ! Pocałujcie się jeszcze ! – oni znowu o tym samym. Skrzywiłam się i spojrzałam na tego popaprańca. Ten złapał mnie za biodra i przyciągając do siebie wpił się w moje usta. Znów poczułam to uczucie… GŁUPIE uczucie, które nie powinno się w ogóle odezwać ! Mój mózg mówi: debil, świnia, a serce: koteczek, króliczek. ZA CO JA SIĘ PYTAM ?!
- Jak będziecie chcieli kiedyś jeszcze wpaść to nas uprzedźcie – Emily szeroko się uśmiechnęła. Wsiedli do samochodu i po chwili zniknęli za zakrętem. Razem z Em uśmiechnęłam się triumfalnie do chłopaków i przybiłbyś żółwika.
- Chciałyście nas zabić, skompromitować czy co ? – Niall oburzony wymachiwał rękami.
- Co to ma być ? Zemsta, jakaś pieprzona gra ?! – dodał Louis od siebie. Wymieniłyśmy spojrzenia.
- Nie jestem mściwa…zemsta jest poniżej mojej godności…Ale wypadki chodzą po ludziach – Emily wzruszyła ramionami.
- I….Tak…może być gra jeśli chcecie. Poziom pierwszy zakończony pomyślnie. Czas na poziom drugi – Powiedziałam głosem podobnym do tych z gier. Puściłyśmy im oczko, zaśmiałyśmy się i zostawiając zdezorientowanych chłopaków ruszyłyśmy do domu.
***
- Mogę wejść ? – Emily uchyliła drzwi do mojego pokoju i wystawiła głowę -  Chciałabym Ci kogoś przedstawić. Znalazłam wprost idealnego chłopaka, wyrozumiały, otwarty na wszystkich – wyszczerzyła się do mnie. Zmierzyłam ją wzrokiem.
- Na świecie jest tylko jeden chłopak, który rozumie i akceptuje wszystkie kobiety mimo ich wszystkich wad. Świetny jest, nazywa się Jack Daniel’s – zanim zdążyłam jeszcze  cokolwiek dodać, blondynka wyciągnęła zza pleców butelkę whisky. Wyszczerzyłam się do niej i poklepałam miejsce na ziemi obok mnie.
- I jak to chcesz pić ? – rozejrzałam się po pokoju, ale nie trafiłam na żadne naczynia.
- Dajesz z gwinta – powiedziała i podała mi butelkę. Spojrzałam na to krzywo, ale ta podsunęła mi trunek pod sam nos.
- To zdrowie fajnych chłopaków
- Czyli co ? Nie pijemy ? – powiedziała zawiedziona. Zaśmiałam się.
- Skoro tak, to wypijmy za dupków którzy nas zostawili, frajerów którzy nas stracili i szczęściarzy, którzy nas poznają. – przysunęłam butelkę do ust i jednym łykiem upiłam trochę cieczy. Pierwszym uczuciem była gorycz, która rozlała się po moim gardle. Skrzywiłam się lekko i podałam butelkę Em. Po jakiejś godzinie w butelce nie było ani grama alkoholu.
- No i co narobiłaś ? – krzyknęła do mnie – ty alkoholiku ! Wypiłaś wszystko i co teraz – powiedziała z powagą, a po chwili wybuchnęła śmiechem. Podrapałam się po głowie i po czym lekko chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę szafki. Przypomniało mi się, że tam była chyba jakaś flaszka. Zadowolona z siebie klapnęłam z powrotem obok blondynki.
- Wiesz, mam tego wszystkiego dość – powiedziała lekkim bełkotem. W związku z moim nietrzeźwym myśleniem przeanalizowanie takie zdania zajęło mi chwilkę.
- życie jest łatwiejsze niż się wydaje, Wystarczy godzić się z tym, co jest nie do przyjęcia, obywać się bez tego, co niezbędne i znosić rzeczy nie do zniesienia. Jakie to banalne nie ?! – zachichotałam jak idiotka.
- Jaka głębia .. Omijasz kolejkę – wyrwała mi z ręki butelkę – Albo nie ! jesteś za trzeźwa jak na mnie. Masz – wepchnęła mi do ust ciesz i przechyliła butelkę. Nagle do pokoju wpadł Harry.
- Co wy robicie do cholery ?! – wykrzyknął jak zobaczył nas siedzące na ziemi z flaszką w ręce i rechoczące z każdej błahostki. Próbował podnieść Emily, ale ta ledwo stała na nogach.
- Mogłabyś trzymać pion ? – powiedział lekko zniecierpliwiony brakiem działania z jej strony.
- buahahahahahaha – wybuchnęłam śmiechem – Haroldzie, ona ledwo trzyma poziom, a ty o pionie mówisz – znów zaczęłam się śmiać jak opętana, a dziewczyna spiorunowała mnie wzrokiem.
- Ja nie umiem ? Tak ? To patrz – wyrwała się z objęć chłopaka i stanęła na środku. No powiedzmy, że stanęła….. Ledwo utrzymując równowagę złapała za nogę i przechyliła się do przodu próbując zrobić ‘jaskółkę’.
- Motylem jestem na na …- wyśpiewała i straciła równowagę. Skończyłoby się bliskim kontaktem z podłogą, ale Hazza interweniował. Mój histeryczny śmiech chyba rozniósł się po całym domu.
- Harry.. misiaczku, robaczku, pysiaczku nie gniewaj się na mnie – złapała go za policzki i mówiła jak do małego dziecka. Nieznacznie się do niego przybliżyła i złożyła na ustach pocałunek. Wydałam z siebie dźwięk, który miał przypominać gwizd, ale obecnie wyszedł jak odgłos lokomotywy. Loczuś uśmiechnął się pod nosem i wyszedł z pokoju. Pociągnęłyśmy kolejne łyki trunku, ale nie dane nam było się nimi nacieszyć, bo do pokoju wpadł farbowany z marchewkowym kmiotem.
- Nie wiedziałem, że pijesz – powiedział blondyn patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- Ja też nie – wybełkotałam. Po tym zaczął mi nawijać coś o jakiejś Margaret, tłumaczył się, przepraszał…i kij wie co jeszcze. Emily próbowała kłócić się z pasiastym, ale język płatał jej figle.
- Nie mam czarnego pojęcia o czym ty do mnie mówisz, to dla mnie zielona magia – powiedziałam po skończeniu jego monologu. Niall pokręcił głową z dezaprobatą.
- Margaret by się tak nie zachowała ! – powiedział oburzony, a Emily obróciła się do niego o mało co się nie przewracając.
- Zamknij się i idź do swojego wieloryba ! Brzuchata już pewnie na Ciebie czeka – powiedziała ironicznie i zaśmiała mu się w twarz.
- A wiecie co ?! Ja znam taki kawał ! Chcecie posłuchać ? Wiem, że chcecie – powiedziałam chichocząc – Wiecie czemu ojciec Eleonor musiał być niezłym rolnikiem ?! Bo wyhodował takiego ziemniaka ! – wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem, a blondynka mi zawtórowała. Chłopcy spojrzeli na nas źli, a po czym wyszli.
- Runda druga skończona ! – krzyknęła za nimi Ems, po czym rzuciła się na łóżko, a ja obok niej.
- Wiesz, że to nie było śmieszne ? – powiedziałyśmy obie równocześnie i znów się zaśmiałyśmy. W jednej chwili poczułam się jak na karuzeli.
- Niedobrze mi…..- wyszeptałam  zamykając oczy.
***
Mam takiego kaca (znowu) jakbym zżarła cały piasek na pustyni. Albo mi się wydaje, albo ostatnio coraz częściej wszystko opijamy o.O
- Cześć ! -  usłyszałam za sobą jakiś piskliwy głosik, kiedy chciałam wejść do furtki. – ty to jesteś ta…eee.. Kim ? – odwróciłam się do owej osoby i ujrzałam jakąś brunetkę. Na pierwszy rzut oka nie wiedziałam kto to jest.
- Mam na imię Kate – powiedziałam zirytowana – A ty..? Bo jakoś sobie nie przypominam – dziewczyna zaśmiała się sztucznie.
- Margaret, no wiesz słodziutka jestem dziewczyną Niall’a Horan’a  - wyszczebiotała. Zmierzyłam ją wzrokiem i odwróciłam się z zamiarem wejścia na podwórko. Ta złapała mnie za rękę. Spojrzałam na nią krzywo i wyrwałam dłoń.
- Turlaj dropsa ! – oburzyłam się
- Nie dziwię się, że Niall Cię zostawił dla mnie ! Wyglądasz jak tania dziwka – zaśmiała się ironicznie. Stanęłam z nią twarzą w twarz.
- Jak ja jestem tania, to ty już chyba jesteś gratis – uśmiechnęłam się sztucznie – i chyba ci tapeta odpada od ryja – skazałam na jej twarz, gdzie widać było pokruszony puder.
- Kochana, jesteś taką słitaśną krejzolką ! A teraz serio – zaczęła mlaskać gumą do żucia. I tak poza tym…czy ja do tej pory wyraziłam się nie serio ? – chciałabym dać mojemu misiaczkowi, króliczkowi zdjęcie naszego dziecka. Pewnie się ucieszy Niall’uś mój najsłodszy, najukochańszy głodomorek na świecie. Będziemy tacy szczęśliwi ! Założymy farmę jedzonka dla mojego wiecznie głodnego słodziaka i będziemy patatajać po łące zwanej inaczej miłością. I będziemy się lofciać – zemdliło mnie lekko i już chciałam zrobić taką minę. Nagle ponownie złapała mnie za nadgarstek, a ja mocno ją od siebie odepchnęłam.
- Jesteś jakaś głupia ? To mogło zaszkodzić mojemu dziecku. Niall zabierz ją ode mnie – powiedziała z przejęciem. Spojrzałam w bok i zobaczyłam jego. Patrzył na mnie z jakby…oburzeniem ? Ta cała Margaret podeszła do niego i się przytuliła, a on to odwzajemnił.
- Mi się to chyba śni ! – pokręciłam głową i czym prędzej udałam się do środka. W przedpokoju poczułam szarpnięcie za ramię.
- Co się z Tobą stało ? Wiesz, że jest w ciąży i jak ty ją traktujesz ?! – wykrzyczał mi w twarz.
- Wierz mi, że jakbym jej chciała coś zrobić, to użyłabym więcej siły – wyrwałam się chłopakowi.
- Dlaczego tak się zachowujesz ? Dociera coś do Ciebie ? Co ja jeszcze mam zrobić, abyśmy wybaczyła ? – wyszeptał i spojrzał na swoje buty. Pewnie chciał mnie wziąć na litość.
- Bo to moja wina, tak ? Ja Cię zdradziłam ?! Ja w klubie czy Bóg wie gdzie pieprzę każdą napaloną laskę, która zakręci tyłkiem ? No sorry, ale nie wiem o co ty masz do mnie pretensje ?! – wykrzyczałam zła. Męczyło mnie już to wszystko. Ile jeszcze razy mam być tą, która bez niczego wybacza każdą przykrość, którą jej wyrządzono ?
- Ja tego nie pamiętam ! Musiałem być pijany ! To było raz ! – usilnie starał się mnie przekonać. Westchnęłam ciężko. Właśnie w tym momencie przyznał mi się do zdrady….
- Znów nic nie pamiętasz ? Wiesz, dużo nad tym myślałam. Chciałam wierzyć, że ona może jednak nie jest z tobą w ciąży, a to wszystko jest jedną wielką pomyłką. A teraz kiedy ty mi mówisz, że jednak mogło to mieć miejsce i jeszcze ten dwupak przynosi zdjęcia  USG mam dość ! Rozumiesz ?! – w moich oczach zaczęły gromadzić się łzy. Przymknęłam powieki, aby się ich pozbyć. Nie chciałam znów płakać przez tego farbowanego młotka.
- Ale mi na Tobie zależy… Nie mogę znieść myśli, że nie rozmawiasz ze mną, nie mogę Cię dotknąć, pocałować… Chciałbym cofnąć czas, ale się nie da ! Jesteś dla mnie jak….jedzenie…Margaret by mi wybaczyła… - no i musiał zepsuć swoje przemówienie. Czy on właśnie nazwał mnie ‘jedzeniem’ ?! No kur…romantyczny jest, nie ma co. No i porównuje mnie do jak twierdzi swojej byłej ?!?
- Urzekła mnie twoja historia. Napisz do Polsatu. To co powiedziałeś było takie wzruszające, że popłakałabym się, ale tusz jest za drogi – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Ale się wysiliłeś – prychnął Harry, który akurat przechodził do kuchni. – Dobra parówka do złej gry
- Nie udzielaj się ! nie z Tobą gadam ! – powiedział blondyn oburzony
- Bo co !? Na twoim miejscu to bym się już zamknął. Jak mogłeś zrobić coś takiego ?! – Harry lekko pchnął go do tyłu.
- A to chyba nie twoja sprawa ! – oddał mu blondyn.
- A właśnie, ze moja ! To moja przyjaciółka – wskazał ręką na mnie, a farbowany zrobił się lekko czerwony.
- Ja już widzę tą waszą przyjaźń. W czym on jest lepszy ode mnie ?! Zaliczy i zapomni – wytrzeszczyłam na niego oczy. Nie mogłam uwierzyć, że on to powiedział. Harry złapał go a koszulkę i przygniótł do ściany.
- Co powiedziałeś ?! – Loczek patrzył na niego ze wściekłością. Bałam się, że on mu coś zrobi, bo za przyjemnie to nie wyglądało. Podeszłam do nich i odciągnęłam ich od siebie.
- Harry, nie warto…. – szepnęłam i się do niego przytuliłam. Spojrzałam zawiedziona na Niall’a po czym ruszyłam na górę.
- Katie ! Nie chciałem tego powiedzieć ! – zawołał za mną, ale szczerze miałam go w głębokim poważaniu.
- ŻRYJ KOTLETA ! – odpyskowałam i natknęłam się na Emily.
- Miarka się przebrała. Chcę zrobić coś, aby poczuł się tak źle jak ja – powiedziałam przytulając się do niej.
- Nie poznaję Cię ! Moja szkoła ! – poklepała się dumnie w pierś. Śmiejąc się weszłyśmy do pokoju.
***
Od autorki: Hey misiaki ! ♥ Coś mi się ostatnio niedobrego dzieje... Nigdy nie nazwałabym kobiety w ciąży ciężarówką, wielorybem, albo brzuchatą o.O Help me ! Dobra ... Lepiej napiszę już pytania:
1. Obiad z rodzicami można uznać za udany ? ;D
2. Jakie uczucia wywołała u Was 'sweetaśna' Margaret ? :D
3. Co Em i Katie mogą rozumieć poprzez 'grę' ? ;P
4. Macie jakieś hobby ? ^^
Trzymajcie się kochani, do następnego <3 ~ Maddix

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 17


Dobra. Sprawa wygląda tak: Niall to totalny głąb, pokłóciliśmy się i nie rozmawiamy ze sobą. Kate nie usłyszała całej rozmowy. Wcześniej poleciały takie wyzwiska jak: kapuściany imbecyl, pasztetowy pustak, farbowany ćwok i głupia marchewka. Ale bardzo dobrze, że Kate usłyszała resztę. Teraz przynajmniej dowiedziała się prawdy.
- ŻE CO!?  - krzyknęła Johnson, zdziwiona, zszokowana tym co Niall jej powiedział. Sama jestem zszokowana, bo nie powiedział mi wszystkich faktów, które wyjawił teraz. - Chcesz mi powiedzieć, że jakaś laska śledzi cię, bo cię kocha i do tego jest w ciąży?
- No tak mi powiedziała, dla tego tu przyjechała... – powiedział a ja spojrzałam na Nialla jak na debila.
- Niall nie mamy o czym rozmawiać. Jak mogłeś ukrywać przede mną, że będziesz miał dziecko! Do cholery jasnej, jesteśmy razem! – powiedziała i w szybkim tempie opuściła pokój. Horan chciał wybiec za nią jednak go powstrzymałam.
- Jesteś patałachem i debilem wiesz? I nie próbuj jej teraz przepraszać bo i tak to nie ma sensu. – powiedziałam i chciałam wyjść jednak poczułam jego rękę na nadgarstku.
- Nie masz prawa mnie obrażać. To nie twoja sprawa!
- Wal się. Nie wiem w ogóle jak ja mogłam się z tobą przyjaźnić! – powiedziałam, a Niall spojrzał na mnie jednocześnie złym i smutnym wzrokiem.
- Ja też nie wiem, jak mogłem nazwać cię najlepszą przyjaciółką i powierniczką sekretów. – powiedział, a ja wyrwałam rękę z jego uścisku i szybkim krokiem wyszłam z pokoju, trzaskając przy tym drzwiami. Otarłam łzę z policzka i udałam się do mojego pokoju, w celu pogadania z Louisem.
- Nie mogę! Kurwa! Niall to jakaś rzodkiewka bez… bez... UGH! Przez niego stałam się Strasburgerem! Louis... słuchasz mnie? – zapytałam, bo Louis po mimo tego, że siedział i patrzył na mnie był jakby nie obecny.
- Słuchaj Emily musimy pogadać... tak sobie myślałem i chyba... wrócę do Eleanor. – powiedział, a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Słucham?
- Emily ja .. przemyślałem wszystko. Jest mi z tobą okay, ale chyba pomyliłem zauroczenie z zakochaniem. No i rozmawiałem z El przez telefon i ona wciąż mnie kocha i... – nie pozwoliłam mu dokończyć, ponieważ uderzyłam go w twarz. Złapał się za bolący policzek i spojrzał w moje załzawione oczy.
- No co się tak patrzysz? Myślałeś, że będę spokojna i jeszcze zaklaszczę, podskoczę na ta wiadomość? – powiedziałam i popchnęłam go z całej siły na ścianę. Złapałam moją walizkę i zaczęłam pakować moje rzeczy. Louis złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
- Gdzie ty się wyprowadzasz?!
- Do Zayna i puść mnie bo urwę ci przyrodzenie i nie będziesz miał co robić z Elżbietą, bo ona tylko do tego się nadaję. – powiedziałam i wyrwałam się z jego uścisku.Wsadziłam resztę rzeczy do torby i skierowałam się w stronę wyjścia, jednak w pewnym momencie przystanęłam, rzuciłam torbę na ziemię i podeszłam do Louisa. Objęłam go za szyję i ku jego zdziwieniu, namiętnie się wpiłam w jego usta. Odwzajemnił pocałunek i objął mnie w pasie. Odsunęłam się od niego i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- A to tak żebyś wiedział co tracisz. – powiedziałam, złapałam torbę i udałam się do pokoju Zayna. I tak go nie było, więc rzuciłam torbę gdziekolwiek i szybko wyszłam w poszukiwaniu Kate. Znalazłam ją w tym parku gdzie poznałyśmy 1D. Podeszłam do niej i położyłam jej rękę na ramieniu.
- Przepraszam Katie, że dałam ci tak pójść, ale .. miałam niezbyt miłą rozmowę z Louisem. - powiedziałam i dosiadłam się obok niej.
- Nie szkodzi. O czym?
- Oh tylko o tym, że wraca do Eleanor. – powiedziałam i otarłam samotną łzę spływającą z mojego policzka. Kate spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- No ty sobie chyba żartujesz! Przecież on cię kocha. – powiedziała i przytuliła mnie do siebie. – Musi być jakiś powód, że tak zrobił.
- Wiesz jaki to powód? Taki, że zauroczenie do mnie pomyliło mu się z zakochaniem. Ale to nie ważne. Dam radę, już wielu facetów mnie zostawiło. Gorsze jest to co zrobił Niall! – powiedziałam, a brunetka przeczesała ręką włosy.
- Może... oni po prostu nie są nami pisani, co Emily? Zobacz ile razy już się kłóciliśmy i rozstawaliśmy. Może czas znaleźć sobie kogoś innego, hm? – zapytała Kate, a ja lekko pokiwałam głową. W głębi duszy wiedziałam, że to nie będzie proste bo moje serce cały czas bije w rytmie serca Louisa.  
                                                      *Godzinę później*
Przechadzając się z Kate po parku ustaliłyśmy dwie rzeczy: pierwsza to taka, że ani ja ani ona nie gadamy z Louisem i Niallem, a druga to taka, że musimy o nich zapomnieć i przestać kochać. W trochę lepszych, choć wciąż przygnębionych nastrojach weszłyśmy do domu. W progu napadł na mnie Harry z pytającą i wesołą miną.
- Emily, dlaczego twoje walizki leżą u Malika w pokoju? – zapytał, a w tym czasie przechodzący Zayn zatrzymał się.
- Bo od dziś mieszkam z nim. – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Styles wytrzeszczył oczy i podbiegł do Kate.
- Naprawdę z nim zamieszka?! – krzyknął do niej i lekko nią potrząsnął.
- Tak Harry, ale ogarnij się okey? – powiedziała i posłała mi współczujący uśmiech po czym udała się do swojego pokoju . Harry pobiegł za nią, koniecznie chcąc wiedzieć co się stało. Pokręciłam głową, gdy nagle napotkałam pytający wzrok Zayna.
- Dlaczego wyniosłaś się od Louisa? – zapytał i przytulił mnie, jakby wiedział, że tego potrzebuję. Odwzajemniłam uścisk i rozpłakałam się. Opowiedziałam mu wszystko zaczynając od kłótni z Horanem, kończąc na Lou. Nagle do pokoju wpadł Niall.
- Czego się drzesz? – powiedział złośliwie, jednak kiedy zobaczył, że płaczę od razu się uspokoił i spojrzał na mnie troskliwie. -  Dlaczego płaczesz Ems?
- Między innymi przez ciebie idioto. – powiedział za mnie Zayn i podniósł mnie do góry, po czym zostawił załamanego Nialla w kuchni, a ze mną na rękach udał się do swojego pokoju. Posadził mnie na łóżku, po czym usiadł obok mnie. Położyłam mu głowę na ramieniu i znów zaczęłam płakać. Zayn przytulił mnie mocno i pocałował w czoło.
- Nie płacz kocie, oni nie są warci twoich łez. Skoro tak cię potraktowali to tylko i wyłącznie znaczy o ich głupocie. – powiedział i znów pocałował mnie w czoło. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się ciepło.
- Cieszę się, że mam ciebie. Byłoby krucho bez twojego wsparcia. – powiedziałam, a Zayn uśmiechnął się szeroko.
- No widzisz! Masz przyjaciół, którzy tu są dla ciebie. Więc nie warto się załamywać.
- Masz rację. A propos przyjaciół! Idę sprawdzić co u Katie, zaraz wracam. – powiedziałam i pogłaskałam Zayna po policzku. Skierowałam się w stronę jej pokoju, jednak usłyszałam, że jest tam Harry, który ją pociesza. Uśmiechnęłam się tylko i zawróciłam z powrotem. Weszłam do pokoju, akurat gdy Zayn rozkładał moje rzeczy na półkach w szafie.
- Zostaw, sama zrobię. – powiedziałam i odepchnęłam go lekko od szafy. Ułożyłam szybko rzeczy i odwróciłam się w stronę mulata, który przyglądał mi się z zaciekawieniem.
- Czego się lampisz kmiocie? – zapytałam, a Zayn zaśmiał się cicho.
- Zastanawia mnie skąd czerpiesz tyle pozytywnej energii. Potrafisz myśleć i dbać o innych, nawet wtedy kiedy problemy przerastają ciebie samą.  – powiedział, a ja uśmiechnęłam się blado.
- Kiedyś życie dało mi porządnego kopa w tyłek. I od tamtej pory nauczyłam się, że trzeba radzić sobie samej. Trzeba myśleć pozytywnie nawet wtedy kiedy wszystko się obraca przeciwko nam. Ale to historia na inny dzień. – powiedziałam i nagle zauważyłam coś jasnego na włosach Malika. – Czy ty masz blond pasemko?
- Tak. Jak się prezentuje? – zapytał i szeroko się uśmiechnął. Zlustrowałam go od góry do dołu i odwzajemniłam uśmiech.
- Seksownie, jak zawsze. – odpowiedziałam, a on zaśmiał się wesoło. Nagle do pokoju wpadł Harry i Kate.
- Ej Emily zrób kolację głodni jesteśmy. – powiedział Harry, a Kate pokiwała głową.
- O genialny pomysł! Ems, rusz dupę i chodź do kuchni. – powiedział Zayn i wypchnął mnie z pokoju. Po 30 minutach na stole stały pyszne naleśniki.
- Barszdobreszą – powiedziała Kate z pełną buzią.
- Co?
- Bardzo dobre są, mówię! – krzyknęła i uśmiechnęła się wesoło. Zayn pokiwał głową, a Harry po prostu wciskał po dwa na raz do gęby.
- Loczek ogarnij, bo ci twarz pęknie. – powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. Nagle na dół zszedł Niall. Kate od razu wstała od stołu i poszła na górę. Za nią powędrował Harry mrucząc coś pod nosem, co po dłuższym rozszyfrowywaniu oznaczało "Idę z nią, żeby jej smutno nie było." Horan podszedł do stolika i napotkał ostrzegawcze i złe spojrzenie Zayna.
- Och Niall! Dla ciebie też są naleśniki. O tutaj! – powiedziałam i rozsmarowałam mu go na twarzy. Zayn zaczął się śmiać tak, że popluł stół herbatą. – Smacznego debilu. – powiedziałam i wyminęłam go. Zaraz obok mnie znalazł się Zayn.
- To było mistrzowskie. – skwitował krótko i znów zaczął się śmiać. Nagle wpadliśmy na Louisa. Uśmiechnął się do mnie lekko a ja uśmiechnęłam się ironicznie.
- Z czego się tak śmialiście? – zapytał i spojrzał na mnie jakby… tęsknym wzrokiem.
- Z twojej mordy. – odpowiedziałam i weszłam do pokoju Zayna. Mulat natomiast zaczął się śmiać i powiedziawszy do Louisa "ona jest genialna", zatrzasnął mu drzwi przed nosem. Spojrzał na mnie i znów zaczął się śmiać.
- Ja już z tobą nie mogę.
- Jak nie mogę, to przez nogę i znowu mogę. – odpowiedziałam, a Malik po raz kolejny zaczął cieszyć ryjka. No co za człek wesoły. - Idę się umyć. – powiedziałam i zaczęłam grzebać w jego szafie.Wyciągnęłam koszulkę z napisami "fuck you" delikatnie czerwonym kolorem , a na środku wielkimi literami pisało "thank you". Na potkawszy zdziwiony wzrok Zayna wzruszyłam tylko ramionami i udałam się pod prysznic. Po 40 minutach wyszłam z łazienki ubrana w koszulkę mulata.
- No nareszcie! Ile się można kąpać! Chryste panie, miej tu kobietę w domu. – powiedział i zlustrował mnie od góry do dołu. – No muszę ci powiedzieć skarbie, że moja bluzka wygląda na tobie bardzo korzystnie.  – powiedział i mrugając do mnie okiem wszedł do łazienki. Zaśmiałam się lekko i położyłam głowę na poduszce. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Był to sms od Louisa. Treść brzmiała tak: Emily, czy mogłabyś mnie wpuścić do domu? Zapomniałem kluczy. Louis.  Spojrzałam kpiąco na wiadomość i zeszłam na dół. Spojrzałam przez kamerkę przy domofonie na Louisa i włączyłam mikrofon.
- Zimno ci tam Louis?
- No tak trochę.
- Aha, to fajnie. Zagramy w grę? Może "Zemsta jest słodka?"
- Emily nie zachowuj się jak dziecko.
- Ale ja się wcale tak nie zachowuje. To może w chowanego? Ty się chowasz w krzakach, a ja przychodzę rano i udaje, że nie wiedziałam, że tu jesteś?
- Wpuść mnie!
- Powiedz ładnie, niedorobiony chamie.
- Proszę.
- Nie! – powiedziałam ze śmiechem i oparłam się o ścianę.
- Emily proszę cię, jest mi zimno. – powiedział , a ja nie chętnie otworzyłam drzwi.
- Nie chcesz grać w gry to nie. – powiedziałam i otworzyłam szerzej drzwi. Louis wszedł do środka i spojrzał na mnie.
- Czemu nie śpisz w mojej koszulce?
- Bo jest twoja Louis.
- Czyli ma rozumieć, że już nigdy więcej nie porozmawiamy normalnie? Już nigdy mnie nie przytulisz... nie pocałujesz?  - powiedział i złapał mnie a rękę. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Tobie się już całkiem na mózg rzuciło! Nie nigdy, więcej cię nie przytulę, a tym bardziej nie pocałuję. Za dużo czasu przebywasz z Eleanor i jej rozumowanie ziemniaka, przerzuciło się na ciebie. – odpyskowałam i udałam się do pokoju Zayna. Wbiegłam szybko i ze złości zrzuciłam zegarek ze ściany. Do pokoju wpadł Harry i spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Co się stało?
- Zrzuciłam zegarek.
- Myślałem, że pobiłaś Nialla, albo Louisa, więc dla tego przyszedłem. – powiedział, a ja zaczęłam się śmiać. Harry usiadł na łóżku i poprawił swoją burze loków.
- Co z Kate?
- Śpi u mnie w pokoju. Przed tobą udaje, że jest okay, bo wie, że też masz ciężko, ale sama jest na skraju... wiesz jak kocha Nialla. Jest zmęczona ta całą sytuacją. – powiedział, a ja usiadłam obok niego. Złapałam go za rękę, a on spojrzał na mnie z iskierkami podniecenia i radości w oczach.
- Dziękuję, że ją wspierasz. Ja sama chciałabym to zrobić, ale ciężko mi pozbierać się po tym co zrobił Louis. – powiedziałam, a Harry przytulił mnie do siebie.
- Nie wiem jak mógł zostawić kogoś takiego jak ty. Ja bym tego nigdy nie zrobił. – powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta. Odsunął się i z delikatnym uśmiechem na ustach, opuścił pokój. Co to kur...de było? Nie dość, że moje życie legło w gruzach, to jeszcze ten zakręcony chłopak, miesza mi w głowie. Kiedy ja tępo patrzyłam się w miejsce gdzie przed chwilą siedział Harry, Zayn wyszedł z łazienki.
- Eee... Ems ? Wszystko okay? Masz minę jakbyś dostała żelazkiem. – powiedział i wytarł włosy ręcznikiem.
- Harry...
- Co?
- Był...
- Gdzie?
- W dupie kurwa, idę spać. – powiedziałam i położyłam się do łóżka. Zaraz obok mnie położył się Zayn, jednocześnie spychając mnie z niego. - Nie pchaj mnie!
- Nie pcham przecież, Zaynoconde mam w bokserkach schowaną. – powiedział i poruszał brwiami, na co zareagowałam śmiechem. Zamknęłam oczy i oddaliłam się w głęboki sen.
                                                           *Następnego dnia*
Obudziło mnie ćwierkanie ptaszków za oknem. Szybko podniosłam się do góry i przetarłam oczy.
- Cześć kocie. Co tak szybko wstałaś? – zapytał Zayn i również podniósł się w górę.
- Idę po giwerę, rozstrzelam te niemieckie ptaszki. – powiedziałam, a mulat zaśmiał się cicho. Podeszłam do szafy i wyjęłam jakieś ciuchy, po czym weszłam do łazienki. Po 20 minutach wyszłam ubrana w to. Malik podszedł do mnie i dał mi kuksańca w bok.
- Bardzo ładnie wyglądasz wiesz? Lubię patrzeć na twój nagi brzuch.
- Zboczeńcy. Zboczeńcy wszędzie. – powiedziałam, a Zayn z uśmiechem na ustach wszedł do łazienki. Włożyłam telefon do kieszeni i zeszłam do kuchni. Na dole stał Harry i przygotowywał jakieś kanapki. Podeszłam właśnie do niego, kiedy z góry schodził Louis. Loczek zauważył to, przyciągnął mnie do siebie i wpił się słodko w moje usta. Tommo stanął jak wryty, a Hazza w końcu się ode mnie oderwał.
- Dzień dobry skarbie, jak się spało? – zapytał Styles a ja stałam sparaliżowana. Co on kurwa odpierdziela!?
- Wy... jesteście razem? – zapytał Louis i podszedł do mnie. Spojrzałam na niego i pokręciłam głową.
- Chyba cię gnie. Dopiero ty mnie rzuciłeś dla warzywa, a ja mam już mieć nowego? – powiedziałam, a Louis zrobił minę jakby chciał coś powiedzieć. – A my z Harrym po prostu lubimy smak swoich ust. – powiedziałam i wpiłam się w usta Hazzy z wielką namiętnością, jego ręce błądziły po moich plecach (i nie tylko). Louis zaczął mnie od niego odciągać. Nagle z góry zeszła Kate, a za nią szedł Niall, a za nimi Zayn przysłuchujący się ich rozmowie.
- Spadaj człowieku, nie rozmawiam z tobą, jedź do swojej ciężarówki! – krzyknęła Kate, a Horan złapał ją za nadgarstek przyciągając do siebie. Nagle do domu wszedł Liam i ogłosił najgorsze wieści jakich mogłam się spodziewać.
- Kate, Emily... wasi rodzice przyjechali! – powiedział a w progu stanęła 4 sprawiedliwych. Aneta -pseudonim "Stanowcza" (moja mama), John - pseudonim "Pobłażliwy" (mój tata), Beata – pseudonim "Surowa" (mama Kate) i  Bob – pseudonim "Odpowiedzialny" (tata Kate). Kiedy zauważyli nas ich miny wyrażały po kolei: złość, zdenerwowanie, hańbę ( "jak ona mogła!", "co się dzieje z tym dzieckiem!"). Co się dziwić. Teraz wyglądaliśmy tak: Ja i Harry trzymamy się w objęciu ze złączonymi ustami, Louis trzymający mnie za pośladek (nie wiem czemu O.o), Kate bijąca Nialla po klatce piersiowej, Horan trzymający jej udo i Zayn żrący całą paczkę popcornu na raz. Jak na zawołanie wszyscy jak oparzeni odskoczyliśmy od siebie.
- Mamo! Tato! Państwo Johnson! CO WY TU DO CHOLERY ROBICIE!? – krzyknęłam i zaraz przywołałam na twarz uśmiech.
- Jak to co? Przyjechaliśmy odwiedzić was i waszych chłopaków, oraz przyjaciół! – powiedziała moja mama i przytuliła mnie do siebie. Chłopaków… chłopaków… żesz kurczaki! Oni myślą, że ja i Kate nadal jesteśmy z Louisem i Niallem. Kate spojrzała na mnie panicznym wzrokiem a ja odchrząknęłam.
- Tak... nasi chłopcy. – powiedziałam i objęłam Louisa w pasie. – Kocham go tak bardzo, że mam ochotę mu przywalić czajnikiem. – powiedziałam i uderzyłam go łokciem w brzuch. – To z miłości.
- Zostaniemy u was na obiedzie, a potem jedziemy dalej. Mamy w planach pozwiedzać parę krajów. – powiedział tata Kate, a ja walnęłam się głową o ramie Lou. Kate nie chętnie przytuliła się do Nialla, natomiast farbowany był tym faktem niezmiernie ucieszony. – Albo mam lepszy pomysł! Ubierajcie się i zabieramy was do restauracji. Macie godzinkę! – powiedział, a ja i Kate spojrzałyśmy na siebie i poszłyśmy na górę do jej pokoju.
- NO KURWA TO SĄ JAKIEŚ KPINY CHYBA! – krzyknęłam i rzuciłam się na łóżko. Kate pokiwała głową i objęła się ręką.
- Przyszykujmy się i miejmy to z głowy. Pojadą i zapomną. My zresztą też. – powiedziała, a ja pokiwałam głową.Weszłam do pokoju Zayna i zaczęłam się szykować. No to teraz Louis zobaczysz co straciłeś.
                                                    *Godzinę później*
Byłam już gotowa.Wyszłam z pokoju na równi z Kate.Uśmiechnęłyśmy się do siebie.
- Pięknie wyglądasz. Czy ty też chcesz pokazać mu co stracił? – zapytałam Kate i spojrzałam na jej strój.
- Ty również i do tego seksownie! Oczywiście, że chcę! – powiedziała i obejrzała mój  wygląd. Złapałyśmy się pod ręce i zeszłyśmy na dół.
- No dziewczęta, wyglądacie cudownie. – powiedział mój tata i uśmiechnął się do nas. – A teraz bierzcie chłopaków i w drogę! – powiedział i nasi rodzice zaczęli wychodzić z domu. Kate niechętnie odpowiadała na komplementy Nialla, który z zachwytem obserwował jej strój. Złączyłam moje ręce z Louisem, a on nachylił się do mnie.
- Wyglądasz ślicznie i seksownie. – wymruczał mi do ucha, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. – Zobacz jak dopasowaliśmy się ze strojem! – powiedział uradowany i pocałował mnie w policzek. To fakt – był ubrany w kremową koszulkę i dżinsowe spodnie. Ale nie dawało mu to przyzwolenia na całowanie mnie w policzek. Miałam wielką ochotę odciąć mu jego "kolegę" nożyczkami do paznokci, ale ten dzień musieliśmy udawać parę. Wsiedliśmy do auta i uśmiechnęliśmy się w stronę rodziców. No to obiad zapowiada się ciekawie…
                                                           ***

Od autorki: Dzieńdoberek kochani. Witam was, w te cudowne święto narodowe. Szczerze mówiąc nic mi się nie chce, ale to taki szczegół <3 W każdym razie przechodzę do pytań (dum, dum, dum):
1. Jesteście źli na Louisa, że wrócił do Eleanor? (pff ja tak :3)
2. Jak myślicie: czy była Nialla, tylko udaje, że jest w ciąży by farbowany wrócił do niej?
3. Co powiecie na to co się dzieje między Harrym i Emily? Próbują tylko wzbudzić zazdrość Louisa czy jednak coś więcej? ( Ha! Ciekawe ... :D)
4. Do której klasy chodzicie? :3
No i to by było na tyle. Do następnego kurczaki, misiaki i inne stworzenia bliskie mojemu sercu <3~ Maddie.

niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 16


Obudziła mnie czyjaś ciepła dłoń, która dotykała mojego policzka. Leniwie otworzyłam oczy i zaraz tego pożałowałam, bo oślepiły mnie promienie, które przedzierały się przez zasłonięte rolety. Rozejrzałam się na boki w celu znalezienia sprawcy mojej pobudki. Podniosłam głowę i trafiłam na uśmiechniętą twarz chłopaka.
- Dzień dobry księżniczko – powiedział gładząc mnie po włosach – Wybacz, nie chciałem Cię obudzić – delikatnie się uśmiechnął.
- Dzień dobry. Nic się nie stało. Takie pobudki mogę mieć codziennie – wyszeptałam.
- Ale tak właściwie, to co ja tu robię ? – powiedziałam po chwili analizując pokój
- Zasnęłaś wczoraj i nie chciałem Cię budzić – powiedział słodkim głosem
- Więc pewnie się przeze mnie nie wyspałeś – przytuliłam się do niego i położyłam głowę na jego torsie.
- Powiesz mi o co poszło Tobie i Emily w szpitalu ? – zapytałam po chwili milczenia.
- Nic ważnego – odpowiedział bez entuzjazmu. Podniosłam głowę i spojrzałam mu prosto w oczy
- Skoro nic ważnego, to dlaczego nie chcesz mi powiedzieć ? – spytałam z nutką nadziei na uzyskanie odpowiedzi.
- Naprawdę nic takiego, wiesz jaka jest Em… Jak coś powie to czasami trudno się opanować – odparł spokojnie. Kiwnęłam głową ze zrozumieniem, ale tak naprawdę wątpiłam, że to jedyny powód ich sprzeczki. Leżeliśmy jeszcze przez jakiś czas rozmawiając o najróżniejszych rzeczach do chwili, kiedy usłyszeliśmy czyjś krzyk wydobywający się z korytarza. Spojrzeliśmy na siebie zdezorientowani.
- BOŻE NIE MA JEJ ! – jak się domyśliliśmy była to Emily – NIE MA ! ŁÓŻKO NAWET NIE TKNIĘTE ! A CO JEŚLI SIĘ COŚ STAŁO ?! ZGWAŁCILI JĄ GDZIEŚ PO DRODZE, ALBO…ALBO PORWALI JĄ KOSMICI ?! – spojrzałam na Niall’a i wybuchnęliśmy śmiechem.
- LUDZIE NIE MA KATE ! PEWNIE NIALL JEJ JUŻ POWIEDZIAŁ, A ONA GO ZOSTAWIŁA ! – krzyczała zdenerwowana i było słychać, że otwiera drzwi do każdego pokoju. Spojrzałam pytająco na Niall’a
- Co mi powiedziałeś ? – zapytałam zaskoczona. Chłopak wzruszył ramionami. W tym momencie drzwi z impetem się otworzyły i wparowała blondynka.
- Powiedziałeś jej i odeszła ?! Gdzie ona może teraz być – wymachiwała rękami i w pierwszej chwili nawet mnie nie zauważyła. Spojrzeliśmy na nią krzywo.
- Katie ! To ty tutaj jesteś ? Nie zostawiłaś go jednak…. TAK – wydała z siebie okrzyk szczęścia.
- Czemu miałabym go zostawić ?! Czy ja o czymś nie wiem ? – oparłam się na łokciach i podejrzliwie ich zmierzyłam wzrokiem.
- To ty jej….- zwróciła się do chłopaka, który zaczął robi w jej kierunku dziwne miny.
- HALO ! Ja tu wciąż jestem, jakbyście zapomnieli ! – powiedziałam zirytowana ich zachowaniem. – Więc… ?
- Bo chodzi o to, że…- zaczął Niall i spojrzał wymownie na Emily, jakby szukał w niej wsparcia.
-…że farbowany to straszny bałaganiarz – westchnęła głośno dziewczyna kręcąc głową.
- Wiesz, jakoś nie zauważyłam… Poza tym dlaczego miałabym go zostawić z takie powodu ? – ta sytuacja zaczynała się robić dosyć dziwna.
- Świetnie się maskuje chłopak … To tobie to nie przeszkadza ? A to świetnie, problem z głowy – wyszczerzyła się do mnie.
- To jest co najmniej dziwne… Kręcicie coś – splotłam ręce na klatce piersiowej.
- My ..? Kręcimy ..? Proszę Cię ! Ja kręcę zupełnie coś innego. If you know what I mean ! -  poruszała zabawnie brwiami i uśmiechnęła się zadziornie – Poza tym nie słuchaj mnie ! Gadam od rzeczy, więc… Macie ochotę na śniadanko ? Tak ! to świetnie ! Przyjdę was poinformować jak będzie gotowe, to pa ! – pomachała do nas i zamknęła za sobą drzwi. Popatrzyłam na Niall’a, który nie wiedział czy wybuchnąć śmiechem, czy się powstrzymać.
- Okej…. – zaśmiałam się i ponownie położyłam obok chłopaka.
- Ale na pewno nie kręcicie ? – wolałam się upewnić.
- Na pewno … - odpowiedział opanowany i pocałował mnie w czubek głowy po czym w usta. Pogłębiłam pocałunek i wplotłam palce w jego włosy. Chłopak przyciągnął mnie mocniej do siebie zmniejszając odległość między nami. Przejechałam płonią po jego policzku na co zareagował cichym śmiechem. Nasze usta znowu złączyły się w pocałunku. Czułam jego ręce na swoich biodrach, a później na plecach. Całkowicie zatraciłam się w jego oczach, w których dostrzegłam wesołe iskierki. Szczerze mówiąc nie do końca wiedziałam, co się dzieje wokół mnie. Chłopak każdym gestem sprawiał, że coraz bardziej zatracałam się w tej przyjemnej czynności. Nic się nie liczyło, ta chwila mogła trwać wiecznie.
- Śniadanie już gotowe ! – Emily po raz kolejny wleciała do pokoju w najmniej odpowiednim momencie. – Ekhem… także…ten … - zająknęła się widząc nas w takiej sytuacji.
- Jak się wchodzi to się puka – powiedziałam trochę zła, że przerwała taką chwilę.
- Jak się puka, to się zamyka – wzruszyła ramionami za co dostała ode mnie poduszką. Uśmiechnęła się i wyszła.
- Więc… Na czym skończyliśmy ? – wyszeptał mi do ucha blondyn po czym pocałował moją szyję.
- Na tym, że trzeba zejść na dół – pocałowałam go przelotnie w usta i wyswobadzając się z jego uścisku wstałam. Zrobił niezadowoloną minę i uczynił to samo.
- O MATKO ! – krzyknęłam, kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze – Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wyglądam jak potwór ?! – rękami zaczęłam wygładzać włosy, które odstawały mi na wszystkie strony.
- Wyglądasz ślicznie, uwielbiam Cię taką – objął mnie w pasie.
- Skoro już tak bardzo chcesz się uczesać, to może użyjesz tego – podał mi szczotkę, a ja wdzięcznie się uśmiechnęłam.
- Wiesz co ? – zaczął
- Wiem. Też jestem głodna – Wtrąciłam mu się i pokiwałam głową.
- Miałem na myśli, że Cię kocham, ale śniadaniem też nie pogardzę – zaśmialiśmy się i ruszyliśmy do kuchni. W pomieszczeniu unosił się zapach jajecznicy i tostów. Usiedliśmy przy stole i przyciągnęłam talerz z jedzeniem. Zamierzałam wziąć kęs do buzi, kiedy cofnęłam rękę.
- A tak na marginesie…To kto to przygotował ? – uśmiechnęłam się szeroko.
- Ja – Liam odwzajemnił uśmiech
- A ! Czyli to jest jadalne – Harry spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek
- Czyli moja jajecznica Ci nie smakowała ? – powiedział lekko oburzony
- Nie ! Ależ skąd ! Była naprawdę… dobra. A te skorupki w środku idealnie się komponowały z tym cukrem … - zmieszałam się przypominając sobie posiłek, który zrobił dla nas Hazza.
- Chciałem, żeby była chrupiąca…Tego to nikt nie doceni… I tak w ogóle kto wtedy zamienił pojemniki cukru z solą ?! – trochę się zirytował. Wszyscy się zaśmialiśmy.
- Nie przejmuj się ! Ale za to wychodzą Ci inne rzeczy…Na przykład… Spaghetti – uśmiechnęłam się szczerze do przyjaciela.
- Makaron mu się rozgotował – wtrącił Zayn
- Fakt…Ale…o wiem ! A naleśniki ?
- Mówisz o tej tekturze, którą nam zaserwował – powiedział z lekkim uśmiechem Liam, a Harry spiorunował go wzrokiem
- Przesadzacie…Tak więc…O której Louis dziś wychodzi ze szpitala ? – starałam się szybko zmienić temat, aby Harry się bardziej nie utwierdził w tym, że marny z niego kucharz.
- o 12 – Emily szeroko się uśmiechnęła. Widziałam jaką radość sprawiał jej fakt, że są parą. Na razie mogę powiedzieć, że wszystko jest w najlepszym porządku
***
- Jak dobrze, że już wyszedłeś. Brakowało nam Ciebie – Harry poklepał Louisa w ramię i szeroko się uśmiechnął ukazując dołeczki. Szliśmy właśnie spacerkiem ze szpitala do domu.
- Ja też się cieszę. Można zwariować od tych białych ścian – zaśmiał się donośnie i splótł ręce z Em
- Emily ! – powiedział lekko zdenerwowany Niall. Ta odwróciła się do niego. Kiwnął głową w przód. Po jej minie było widać, że nie wie o co chodzi. Chłopak wskazał palcem przed siebie.
- Yyy… - Blondynka spojrzała w wyznaczonym kierunku, po czym zaczęła się rozglądać na wszystkie strony.
- Pójdziemy tędy ! – Delikatnie popchnęła nas w stronę jakiejś alejki. Niall bezgłośnie jej podziękował myśląc, że tego nie zauważyłam. Starałam się dowiedzieć o co chodzi, ale jak zwykle nie dostałam odpowiedzi. O co mogło im chodzić ? W końcu tam nic takiego nie było, tylko jakaś wysoka brunetka szła… Podejrzane….
***
- No zjedz tą kanapkę – powiedziała wesoło Em
- Nie, ona jest dla Ciebie – odrzekł rozbawiony Tommo
- Nie, nie ! Ty musisz teraz normalnie się odżywiać – odparła
- No proszę ! Zrób to dla mnie ! Ta kanapka jest dla ciebie – szeroko się do niej uśmiechnął
- Nie słonko ! Ty ją zjedz – blondynka pocałowała go w policzek
- Misiek, jest twoja – spojrzałam na nich i przyznam, że trochę mnie zemdliło. Czy my z Niell’em też tak się zachowujemy ? Mam nadzieję, że nie !
- No kochanie ! Zjedz tą kanapkę – parka dalej negocjowała ze sobą.
- Ja ją zjem, ale problem – Niall wstał i wziął chleb z talerza. Em i Lou byli tak pochłonięci swoją ‘kłótnią’, że nawet tego nie zauważyli. Po jakiś 10 minutach się ocknęli i dało się z nimi normalnie pogadać.
- To co robimy ? – powiedział Lou i spojrzał na nas. Uśmiechnęliśmy się chytrze do siebie.
- Ja wychodzę…Umówiłem się z Perrie – odrzekł Zayn – raczej wrócę jutro, więc..- puścił oczko w stronę zakochanej parki.
- Ja też wychodzę… Nie będę się tłukł po nocy, więc zostanę u Danni – Liam szeroko się uśmiechnął i zniknął w kuchni
- A ja się z Sarą umówiłem… Na szczęście wybaczyła mi to…małe zaniechanie po imprezie – zaśmiał się i usiadł na fotelu. Tommo i Em spojrzeli na nas pytającym wzrokiem.
- My z Niall’em też wychodzimy, więc zostaniecie sami. Niestety my tu dzisiaj wrócimy, ale….Nie będziemy wam przeszkadzać. Nawet nas nie zauważycie – Nasz plan był prosty. Chcieliśmy, aby się sobą nacieszyli. W końcu przebyli dosyć długą drogę, więc trochę prywatności im się należy. Poszłam na górę z zamiarem przyszykowania się. Wzięłam szybki prysznic, włosy dokładnie umyłam i rozczesałam. Nakręciłam sobie papiloty, aby uzyskać loczki. Pozostawiłam je do wyschnięcia i zaczęłam robić makijaż. Przygotowałam sukienkę i od razu ją na siebie założyłam. Po godzinie zaczęłam rozplątywać wałki. Gdy pozbyłam się wszystkich i spojrzałam w lustro to się przeraziłam. Wyglądałam, jakby na głowie ptaki uwiły sobie gniazdko. Coś na wzór tego. Za 20 minut miałam być gotowa, a wyglądałam jakbym szła na halloween.
- Jak ci idzie ? – Niall zapukał do drzwi, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić
- Ja nigdzie nie idę ! Nie pokaże się tak publicznie ! – powiedziałam wpadając w panikę. Próbowałam jakoś to rozczesać, ale jeszcze bardziej je poplątałam.
- Zawołaj mi Harrego ! – krzyknęłam stanowczo. Po chwili wpuściłam loczka do pokoju. Zmierzył mnie wzrokiem po czym wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Złapał się za brzuch i zsunął się po drzwiach.
- I z czego ty się cieszysz ? Wiem jak wyglądam i liczę, że mi pomożesz. Jak ty ogarniasz codziennie swoje włosy ? – Chłopak teatralnie odgarnął z czoła grzywkę i szeroko się uśmiechnął.
- Ma się te zdolności. Dobra ! Trzeba jakoś ogarnąć to…coś – wyszczerzył się i wziął do ręki szczotkę. Zniknął na chwilę za drzwiami łazienki, po czym wrócił z jakimiś piankami i żelami do włosów. Wydawał mi polecenia, które posłusznie wykonywałam. Nie miałam wyjścia. Musiałam mu zaufać….
- Harry ! Ty geniuszu !  Kocham Cię normalnie ! – przejrzałam się w lustrze i nie mogłam uwierzyć, że dało się coś zrobić z moją szopą, która wyglądała aktualnie tak.
- Wiem, wiem, wszyscy mnie kochają, taki już jestem – zaczął się kłaniać i machać jak do publiczności. – a teraz idę do Sary, miłego wieczoru – puścił mi oczko i wyszedł.  
***
Nigdzie się nie śpiesząc szliśmy przez miasto. Cieszyłam się, że w końcu gdzieś razem wyszliśmy. Ostatnio zauważyłam, że Niall dosyć dziwnie się zachowuje. Pewnie myślał, że tego nie widzę, a jednak pozory mylą.
- Chodźmy szybciej – mój chłopak mocnej pociągnął mnie za rękę ciągnąc za sobą. Widziałam, że był czymś wyraźnie zdenerwowany
- A gdzie ty się tak śpieszysz ? – zaśmiałam się. – Mamy czas, spokojnie – zwolniłam kroku. Chłopak rozejrzał się nerwowo.
- Przepadnie nam rezerwacja – powiedział szybko i znów przyśpieszył. Starałam dotrzymywać mu kroku, co w pewnych momentach nie było łatwe.
- My nie mamy rezerwacji ! – rzekłam oburzona jego zachowaniem. Mruknął coś nie zrozumiale pod nosem i wcale nie zamierzał zwolnić. Drogę, którą powinniśmy pokonać w pół godziny przeszliśmy w niecałe 15 minut. Kolejne jego dziwne zachowanie…Na szczęście w restauracji mogłam normalnie sobie usiąść i odetchnąć po tym maratonie.
- O nie ! – westchnął blondyn i wziął do ręki menu. Przybliżył je sobie maksymalnie do twarzy, a ja popatrzyłam na niego, jak na idiotę.
- Co ty wyprawiasz ? – szepnęłam zła. Próbowałam odsunąć mu trochę tą kartę od twarzy, ale za mocno trzymał
- Okularów zapomniałem, to dlatego .. – rzekł jak gdyby nigdy nic i usilnie wertował kartki.
- Niall ty nie nosisz okularów – chłopak popatrzył na mnie, następnie na drzwi i znów na mnie. Porozglądał się dookoła i szybkim ruchem zerwał się z krzesła.
- Pójdę do toalety – uśmiechnął się i zniknął mi z pola widzenia. Odwróciłam głowę i jedyne co zobaczyłam to jakąś brunetkę, która na przerywszy rzut oka wyglądała jak…pustak ? Tak, to chyba dobre określenie. Wzruszyłam ramionami i czekałam, aż Niall zaszczyci mnie swoją obecnością.
- Wybrałaś już coś ? – wrócił po 5 minutach z uśmiechem na twarzy. Pokiwałam przecząco głową i spojrzałam do menu. W między czasie mówiłam mu o tym jak bardzo się cieszę, że wyszliśmy gdzieś razem. Podniosłam wzrok i zauważyłam, że farbowany kompletnie mnie nie słucha, tylko potakuje. Na dodatek rozglądał się niespokojnie po całej sali, jakby czegoś się obawiał.
- Cieszysz się, że tu przyszliśmy ? – chciałam zobaczyć, czy naprawdę mnie słucha
- yhm…
- Fajnie, że Larry w końcu wyszedł na jaw…
- yhm…
- Przykro mi, ale chcę z tobą zerwać…
- yhm…. – tego już za wiele. Ignoruje mnie ! Bo jak to można inaczej nazwać ?
- Słuchasz mnie do cholery jasnej czy nie ?! – lekko podniosłam głos. Chłopak jakby wybudzony z transu spojrzał na mnie.
- Tak, mówiłaś, że dawno nie wychodziliśmy – wzruszył ramionami i wziął łyka wody.
- Tak… Mówiłam o tym jakieś pół godziny temu jakbyś nie zauważył. Uśmiechnął się przepraszająco i obiecał, że się skupi. Jednak po 10 minutach znów było to samo !
- Mam dość – krzyknęłam i wstałam od stołu. Złapałam swoją torebkę i rzucają przelotne spojrzenie chłopakowi wyszłam z budynku. Byłam wściekła ! Perfidnie mnie ignorował ! Po co mnie w ogóle zapraszał ?! Pfff ! Mam ochotę komuś przywalić, aby rozładować emocje. Ruszyłam alejką w stronę domu. Po chwili poczułam mocne pociągnięcie za ramię. W takich momentach działa mój instynkt. Moim ruchem bezwarunkowym jest gest obronny. Zwinnym ruchem odwróciłam się i już zamierzałam kogoś uderzyć, jednak zobaczyłam, że za mną stoi blondyn. Rozluźniłam pięść i spojrzałam wyczekująco na chłopaka.
- Czemu wyszłaś ? – spytał zdziwiony. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- To ty nie wiesz ? Ignorowałeś mnie przez cały wieczór ! Robisz ze mnie idiotkę czy co ? W ogóle jak ty się ostatnio zachowujesz ? Myślisz, że jeszcze nie zauważyłam twojego dziwnego zachowania ? Te telefony, które odbierasz dopiero po wyjściu z pokoju tak, abym ich nie słyszała… Czekaj… Jak to było ostatnio ? ‘Musimy to skończyć, to nie ma sensu’ – powiedziałam przytaczając sobie ostatnią rozmowę chłopaka, którą usłyszałam – Albo twoje dziwne zachowanie na ulicy, te głupie spojrzenia, szepty… Myślisz, że jestem kretynką ?– wybuchnęłam. Niall stał i patrzył na mnie ze skupieniem.
- To nie jest wcale tak jak myślisz ! – zaczął ostrożnie. Spojrzał w bok i znów zobaczyłam zdenerwowanie. Jakby nie wiedząc, co robić przycisnął mnie do drzewa i z zachłannością wpił się w moje usta.
- Co ty wyczyniasz ? – zapytałam się, po oderwaniu się od niego. Już miał zacząć, ale przerwał mu kobiecy glos.
- Niall, kochanie…! - zaszczebiotała brunetka, po czym podeszła do niego i pocałowała w policzek. Spojrzałam na nią zdezorientowana
- Widziałam Cię na ulicy, ale jakoś tak szybko się straciłeś… dzwoniłam do Ciebie po tej naszej rozmowie, która mi się nie spodobała ! – powiedziała totalnie przesłodzonym głosem dziewczyna. Stałam i patrzyłam na nich jak zahipnotyzowana. Odwróciłam się na pięcie i po prostu zamierzałam z tam jak najszybciej pójść. Nie byłam smutna czy coś.. Byłam cholernie wściekła ! Mogłabym rozwalić wszystko co stanęłoby na moje drodze. Dotarłam przed dom i przypominając sobie, że Lou z Em mieli zostać sami postanowiłam zapanować nad swoimi emocjami i im nie przeszkadzać. Po cichu weszłam do przedpokoju i od razu dotarły do mnie dźwięki z salonu.
- Mocniej ! Louis mocniej ! – krzyknęła Emily
- Staram się ! To wcale nie jest takie proste ! – odpowiedział jej Tommo
- Boże jaki on jest wielki, Louis ! – zrobiłam do siebie minę w stylu WTF ?!
- Już nie mogę ! Zlituj się nade mną
- On zaraz wejdzie ! Boję się !
- Spokojnie, panuję nad nim ! !
- Jaki on jest owłosiony !
 Nie wiedziałam czy przejść jakoś niezauważona na górę czy się wycofać. Postawiłam delikatnie kroki. Już miałam wchodzić na schody, kiedy ciekawość zwyciężyła. Odwróciłam głowę w stronę salonu i przyłożyłam rękę do ust, aby stłumić swój śmiech. Emily stała na sofie, a Louis trzymał w ręku miotłę, którą uderzał w podłogę.
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale .. co wy robicie ? – zaśmiałam się, a oni spojrzeli w moim  kierunku,.
- Louis zabija pająka …! Nienawidzę pająków ! – krzyknęła panicznym tonem. Louis dalej walczył z przeciwnikiem, a po chwili usłyszałyśmy w końcu ‘TAAAAK ! NIE ŻYJESZ GNOJKU !’.
- A tak właściwie co ty tu robisz ? Co się stało ?! – zapytała mnie przyjaciółka, która już się trochę uspokoiła i usiadła normalnie.
- Nic ważnego, nie przeszkadzam wam już, przepraszam…- wyszeptałam i wstałam z kanapy kierując się na górę
- Nie żartuj ! Mów ! – powiedział poważnie Lou. W tym momencie trzasnęły drzwi, w których stanął Niall. Popatrzył się na mnie smutnym wzrokiem.
- Zapytajcie się jego – wskazałam na chłopaka i weszłam na górę. Zamknęłam się w pokoju i wyżywałam się na  poduszce. Ktoś dobijał się do drzwi, ale zignorowałam to.
Gdy trochę się uspokoiłam chciałam wyjaśnić to wszystko. Ruszyłam w stronę pokoju blondyna. Pod drzwiami usłyszałam podniesione głosy Niall’a i Em. Delikatnie otworzyłam drzwi tak, aby  mnie nie zobaczyli.
- Czemu jej nie powiedziałeś ? – blondynka darła się na niego
- Jak jej to miałem powiedzieć, co ?! Ona nie jest jeszcze gotowa na prawdę! – wrzasnął blondyn niespokojnie krążąc po pokoju
- Ona nie jest gotowa, czy ty ?! – potrząsnęła nim – Jak ty jej tego nie powiesz to ja to zrobię ! mówiłam  Ci ! – spojrzał na nią z obawą
- Co tu się do cholery dzieje !? Wyjaśni mi ktoś ? – wpadałam do pokoju, a oni spojrzeli na mnie. Em szturchnęła go, aby się wysłowił, ale ten nie miał zamiaru nic powiedzieć. Wzruszyła więc ramionami i otworzyła usta, aby powiedzieć to za niego.
- Stoję i czekam ! – powiedziałam wyczekująco, ale nikt nie chciał udzielić mi informacji.
- Zdradzasz mnie ?! Powiedz mi ! Zrozumiem – Postanowiłam mu trochę ułatwić. Oczy Niall’a powiększyły się do nienaturalnych rozmiarów. Zdenerwowany spojrzał na Emily.
- Ok…Rozumiem…. Taka odpowiedź mi wystarczy, mogłam domyślić się wcześniej…– odwróciłam się z zamiarem opuszczenia pomieszczenia. Nie….Nie chciało mi się płakać, nie byłam smutna, byłam po prostu wkurzona, że nikt mi wcześniej nie powiedział. Zważywszy na to, że Emily również wiedziała i nic mi nie wspomniała.
- Dobra ! Koniec tego ! Niall natychmiast masz powiedzieć jej prawdę ! – Emily wybuchnęła. Popatrzyłam się na nią, a potem na chłopaka. Wziął głęboki oddech i stanął przede mną.
- Chcesz prawdy ?! –zapytał niepewnie. Spojrzałam na niego krzywo.
 - Nie ! Okłam mnie ! – zironizowałam. Spojrzałam na niego wyczekująco. Chłopak po chwili w końcu się przełamał i wyznał mi prawdę... Szczerze ? Zaskoczyło mnie to ! Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę to chciałam usłyszeć. Może rzeczywiście nie byłam na to gotowa ?
- ŻE CO ?! – tylko tyle byłam wstanie powiedzieć.

***


Od autorki: Witam Was robaczki kochane ! ♥ Wasze komentarze są urocze *__*  Poza tym do zakładki 'bohaterowie' została dodana nowa postać wraz z opisem (Margaret). Żeby Was nie zanudzać...
1. Jak myślicie... Co usłyszała Kate od Niall'a ? :))
2.Boicie się pająków ? ;P
3. Słyszałyście nowe piosenki 1D ? Czekacie na płytę ? ;D
Do napisania ♥ ~ Maddix