niedziela, 30 września 2012

Rozdział 11


Naprawdę myślałam, że zapomnieli o moich urodzinach.  Było mi smutno, ale przecież się nie będę wkurzać za to, że zapomnieli O MOIM NAJWAŻNIEJSZYM DNIU. Czy byłam zła? Nie. Kurwa, ja byłam wściekła! Ale potem zapomniałam o tym bo Zayn zaczął się na mnie wydzierać, ze mam ubrać się w to.  Powiedziałam, że nie i już, to nagle cała trójka (Niall i Liam są normalni nie to co tamci) zaczęła mnie rozbierać. Uciekłam im bojąc się zbiorowego gwałtu  na mnie i pod przymusem ubrałam się w ten strój. Wreszcie ci idioci byli zadowoleni po czym pojechaliśmy do domu gdzie mnie i Liama czekała... urodzinowa impreza! Och, to było takie kochane. Jacyś ludzie, zaczęli składać mnie i Payne‘owi  życzenia, kiedy nagle na scenie pojawiła się Danielle i Kate. Reflektory na nie, cisza na sali. Razem z Liamem podeszliśmy bliżej sceny.
- Ja i Dani  chciałyśmy wam złożyć życzenia. Więc... wszystkiego najlepszego Emily. Życzę ci abyś już zawsze pozostała walniętą sobą, roześmianą, bezczelną i słodką dziewczyną z masą pomysłów. Kocham cię jak siostrę, pamiętaj o tym. – powiedziała Kate, a po moim policzku spłynęła łza wzruszenia. – No i tobie Liam życzę wszystkiego czego zapragniesz, spełnienia marzeń, abyś zawsze pozostał taki jakim jesteś, bo za to cię kochamy. – zakończyła, a my z Liamem spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się szeroko. Potem Danielle dodała parę słów od siebie, między innymi o tym, że życzy nam wszystkiego najlepszego i że kocha Liama ponad życie (powtórzyła to jakieś 23 razy, za 10 lekko mnie zemdliło). Nagle na scenę wbił Harry.
- Co wy tak stoicie? IMPREZĘ CZAS ZACZĄĆ! – krzyknął, na co goście odpowiedzieli mu okrzykiem zadowolenia. Rozległa się głośna muzyka, a ludzie zaczęli tańczyć jakieś dziwne tańce. Liam zniknął gdzieś z Danielle (pewnie urodzinowy seks) a do mnie podszedł Niall.
- Witam 19-latkę! Wszystkiego najlepszego kochanie. Szczęścia, spełnienia marzeń, wspaniałych przyjaciół... a nie czekaj. To już masz! Jesteś wspaniałą przyjaciółką. – powiedział a ja zaśmiałam się.
- Skromny jesteś. Dziękuję bardzo. A teraz zmykaj i szukaj Kate. Zatańczcie sobie, albo co tam chcecie. If you know what I mean. – powiedziałam, na co Niall zareagował śmiechem. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek, po czym zniknął w tłumie szukając Kate. Nie minęło 10 sekund a podszedł do mnie Malik.
- No nie wierzę! Ta śliczna blondynka ma już 19 lat!  Wszystkiego najlepszego kocie. Wszystkiego dobrego i żeby twoje fantazje się spełniły. Jesteś kochaną przyjaciółką i o tym nie zapomnij, tego ci życzę. – powiedział a ja wydałam z siebie głośne "Aww" po czym mocno przytuliłam Zayna.
- Dziękuję, nie zapomnę nigdy. – powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Mulat mrugnął do mnie i udał się do baru po drinka. Jak na zawołanie pojawił się Harry z kwiatkiem.
- Cześć Ems. Chciałem ci złożyć najlepsze życzenia! Dużo miłości, szczęścia, żebyś zawszę była taka jak teraz. Świetna z ciebie dziewczyna. A to dla ciebie. – powiedział i wręczył mi kwiatka. Uśmiechnęłam się na widok czerwonej róży i przytuliłam mocno Harrego.
- Dziękuję loczek. A gdzie twoja dziewczyna?
- Gdzieś w tłumie. Idę jej szukać. Jeszcze raz – wszystkiego najlepszego! – powiedział, a ja posłałam mu powietrznego całusa, na co Harry zareagował uśmiechem, "złapał" całusa i schował go do kieszeni. Odpowiedział  na to: "zostawię go sobie na później" na co zaczęłam się śmiać. W tłumie zauważyłam Liama więc podeszłam do niego.
- Yo daddy! Wszystkiego najlepszego! Zdrowia, miłości, chociaż to już masz, małych Liamków z Dani i wszystkiego czego sobie życzysz i pragniesz. – powiedziałam i przytuliłam go z całej siły.
- Dziękuję! A ja tobie życzę szczęścia, spełnienia marzeń i dużo miłości od Louisa. – powiedział a ja uśmiechnęłam się nieśmiało, po czym znów się przytuliliśmy.  Ktoś lekko uderzył mnie w ramię więc się odwróciłam.
- Hej, mogę przeszkodzić? – zapytał Louis, na co Liam zareagował głośnym "Oczywiście Louis. Zostańcie sami. Ooo tak!" i mrugnął w moją stronę. Uśmiechnęłam się do Louisa, a on wyjął zza pleców małe pudełko.
- Wszystkiego najlepszego Emily. Życzę ci żebyś już zawszę była uśmiechnięta i żeby zawsze twoje niebieskie oczy były tak cudowne jak dzisiaj. Żebyś była dalej zwariowana, wredna i złośliwa, ale przy tym taka kochana i słodka jak zawsze. Bo taką cię uwielbiam Ems. – powiedział a ja pogłaskałam go po policzku. – A to dla ciebie! – wręczył mi pudełeczko z fioletową wstążką na zewnątrz. Otworzyłam je, a w środku znajdował się piękny naszyjnik. Były to dwie litery: L i E połączone serduszkiem. Wisiorek wysadzany był brylantami. – Wiem, że to nic specjalnego, ale...
- Przestań Lou! To jest cudowne.
- Naprawdę? Dałem ci to, żebyś zawsze pamiętała, że ja i ty to... to coś ważnego. – powiedział, a ja uśmiechnęłam się słodko do niego i złożyłam na jego policzku soczysty pocałunek, po czym przytuliliśmy się mocno. Wyjęłam naszyjnik z pudełeczka i podałam go Louisowi.
- Zapniesz mi go? – zapytałam a Tommo pokiwał głową. Odwróciłam się do niego tyłem. Poczułam jak jego palce odgarniają moje włosy, a potem szybkim ruchem zapiął mi naszyjnik. Następnie przejechał delikatnie palcami po moim karku i szyi. Odwróciłam się do niego przodem, jego ręce spoczęły na moim pasie, a moje na jego szyi. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, nasze usta dzieliły milimetry, jednak Niall przerwał nam tą cudowną sytuację.
- Ludzie kurwa! Co wy tu tak stoicie i rzygacie tęczami?! Chodźcie się bawić! – powiedział i zaczął jakoś tak dziwnie skakać.
- Niall ogarnij.
- Że co?! Nigdy! – powiedział i wręczył mi kieliszek z alkoholem. No cóż... do dna!
                                                   *Kilka godzin później*
Lalalala. Się naebam. Większość gości już się ulotniła, została tylko nasza paczka. I dobrze! Na scenę wskoczył Niall.
- Jej piękne czarne oczy, śnią się czarne oczy, to za mną kroczy, ze mną jeeest. – zaśpiewał a ja wytrzeszczyłam oczy.
- Nie wiedziałam, że Ivan i Delfin są popularni nawet tutaj. – powiedziałam i chwiejącym się krokiem podeszłam do stolika i usiadłam obok Malika.
- To Delfiny w waszym kraju potrafią śpiewać? Przecież to ryby. – powiedział Louis i usiadł obok Harrego, popychając nawaloną Kate.
- Delfin to ssak idioto. – wymamrotała Kate i walnęła głową o stół.
- No właśnie Louis. Nie oglądałeś tego filmu... no co musieli uwolnić delfina? – powiedział Harry i spojrzał na Tommo.
- Ten film był o orce i nazywał się "uwolnić jebaną orkę"! – powiedziałam i walnęłam Harrego w ramię.
- Jesteś pewna, że w tytule tego filmu było przekleństwo? – zapytał Niall i szedł w naszą stronę. Dotarł do stolika popchnął Zayna i usiadł obok niego. Straciłam równowagę i poleciałam na Harrego, ten poleciał na Louisa, a on na Kate, która szybko podniosła głowę.
- Co się dzieję? Znowu ktoś próbuje poderwać Nialla!?
- Nie. Przecież siedzę tu kochanie. Jedyna osoba, która może mnie poderwać to Zayn. – powiedział Niall i spojrzał w stronę mulata.
- Och tak, Kate bój się. Mam ochotę na Horana i na jego niewinność, aha.
- Ja też chcę! – krzyknęłam a Liam spojrzał na mnie krzywo po czym odwrócił się w stronę Dani.
- Wiesz, chciałbym, żeby życzenia od Emily się spełniły. Więc co... idziemy na górę? – powiedział a Danielle nie do końca świadoma a co mu chodzi, złapała rękę Li i udali się na górę.
- Będą się seksić. To co... może to opijemy? – powiedział Harry i wyciągnął butelkę czystej.
- Bardzo chętnie.  – zakomunikował Zayn i wyciągnął wiaderko i  postawił przed sobą. – To mój kieliszek.
- Ja piję z gwinta. – powiedziałam a Louis rzucił we mnie poduszką.
- Chyba cię coś swędzi. Zaraz wydoisz całą butelkę, a my też chcemy.
- Ja nie piję już więcej. – powiedziała Kate i próbowała wstać, jednak wywróciła się na ziemię. – Jebie to. Śpię tutaj. – pociągnęła poduszkę pod głowę i zamknęła oczy. Ona serio śpi na ziemi -.-
- Nie kochanie. – Niall próbował ją podnieść jednak był zbyt pijany więc tylko położył się obok Kate.
- Dzieci szczęścia. Dobra Harry polewaj póki jeszcze jestem w stanie trzymać kieliszek. – powiedziałam, a Harry szybko polał nam. Zaynowi chciał do wiaderka, jednak kazałam mu się ogarnąć i nie marnować wódki. Po 4 kieliszku urwał mi się film. Jedyne co pamiętam to naga klatka piersiowa Louisa.
                                                     *Rano*
Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Rozejrzałam się po miejscu w którym spałam. To chyba... łazienka, a ja śpię w wannie obok Zayna. Nie wiem o co chodzi.
- Zayn. Zayn. ZAAAAAAAAAYN! – krzyknęłam a Malik obudził się szybko i spojrzał na mnie wystraszony.
- Co się stało?! I czego się drzesz, łeb mi napierdziela.
-  Mnie też. Czemu śpimy tutaj?
- Ale ciszej mów.
- Przecież szeptam. Nie da się ciszej. A ty też do mnie nie krzycz.
- To ja szeptam, a ty krzyczysz. Chodź lepiej zobaczyć, gdzie jest reszta. – powiedział i jakoś wygramoliliśmy się z wanny. W głowie huczało mi jakby ktoś jebał młotkiem cegły. Wyszliśmy z łazienki, a to co zobaczyłam przeraziło mnie doszczętnie. Takiego syfu to ja nie widziałam odkąd mój kuzyn nie mieszka już z nami w Polsce. Ale ten syf to nic. Na podłodze spała Kate i Niall, Harry leżał na stole, a Louis spał na krześle przytulony do poduszki.
- POBUDKAAAAAAAAAAAAAAAAA! – krzyknęłam a wszyscy jak na komendę się zerwali.
- Czego ryja drzesz!? – krzyknęła Kate i podniosła się do góry.
- Właśnie. Głowa mnie boli. – powiedział Niall i przetarł oczy.
- Bo tak. Ja się pytam czemu tu jest taki syf i gdzie jest woda, bo mam kaca takiego że o ja pierdole.
- Gdzieś tam jest. W kuchni chyba. I ciszej. – powiedział Harry i podniósł się ze stołu.
- Och serio? Jak znajdziesz kuchnię w tym syfie to daj znać. – powiedziałam a wszyscy rozejrzeli się po domu. – Brawo odkrywcy. Taki właśnie tu wygląda.
- Jezus Maria. Kto to posprząta!? – zapytał Louis i od razu pożałował, że tak głośno to powiedział i złapał się za głowę.
- Dlaczego spaliśmy w takich dziwnych miejscach? Ja i Emily w wannie, Harry na stole, Kate i Niall na podłodze, a Louis na krześle. – zapytał Zayn a my wzruszyliśmy ramionami.
- Jakbym wiedziała to bym ci powiedziała. Ale nie wiem. Pamiętam wszystko do momentu kiedy Harry przyniósł jeszcze jedną flaszkę. – powiedziałam i zaczęłam w tym syfie szukać wody.
- Ja tak samo! Harry upiłeś nas. – powiedział Zayn i nagle krzyknął. – Coś mnie dotknęło w nogę. – powiedział i zaczął odgarniać śmieci. A pod stertą papierków, butelek, opakowań, leżała... dziewczyna Harrego.
- Mój boże! Sara nic ci nie jest!? – krzyknął Styles a ja zaczęłam się śmiać, jednak Kate trąciła mnie ramieniem.
- Nie dotykaj mnie! Jak mogłeś mnie tak zostawić!? – powiedziała i wstała z ziemi po czym wyszła z domu. A za nią wyleciał Harry. A ja wciąż stałam i się śmiałam.
- Polubiłam tą dziewczynę, ale i tak śmieszy mnie to, że spała w tym śmietniku. – powiedziałam i wszyscy zaczęliśmy się śmiać, jednak zaraz tego pożałowaliśmy i złapaliśmy się za głowę.
- Mam genialny plan. Idziemy się wykąpać, to nam pomoże. – powiedziała Kate, a Niall spojrzał na nią i poruszał znacząco brwiami.
- Mogę iść z tobą się wykąpać?
- Ty chyba dalej najebany jesteś. – powiedziała Kate i udała się na górę, a za nią pobiegł Niall. Horan ma rację – niech się razem wykąpią i wodę oszczędzają.
- Dobry pomysł. Dobrze, że tu jest tak dużo łazienek. – powiedział Harry (który nie wiem kiedy wrócił) i również udał się na górę, to samo zrobił Zayn, mrucząc tylko pod nosem, że nie ma kto mu umyć pleców. Na dole zostaliśmy tylko ja i Louis.
- My też idziemy na górę? – zapytał Louis i poczochrał mnie po głowie.
- Ooo yeah babe! – powiedziałam i znów złapałam się z głowę. – Głupi kac. Wredny Harry upił nas i chciał wykorzystać seksualnie! – powiedziałam, a  z góry usłyszałam krzyk Harrego: "Tak, chciałem was zgwałcić, szczególnie Louisa." Podeszłam do Tommo i zawiesiłam mu ręce na szyi.
- Zawsze wiedziałam, że Larry jest prawdziwy.
- Owszem jest, ale jako dwoje przyjaciół. Najlepszych. No chyba, że chcesz mieć z nami trójkącik to wiesz... – powiedział a ja zaczęłam się śmiać i uderzyłam go w ramię. Pobiegłam na górę, a Louis za mną.
                                                  *Godzinę później*
Leżałam na łóżku umyta i ubrana w to czekałam aż Louis wyjdzie z łazienki. No i się doczekałam – Tomlinson pojawił się w samych gaciach, bez koszulki a po jego nagim torsie spływały kropelki wody. Momentalnie oblała mnie fala gorąca. Spuściłam głowę w dół i udawałam, że podziwiam moje nogi.
- Nie wiesz gdzie moja koszulka? – zapytał i spojrzał na mnie. Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się łobuzersko.
- Nie, a nawet gdybym wiedziała to bym ci nie powiedziała. Podoba mi się obecny widok. – powiedziałam, podeszłam do niego i przejechałam palcem po jego torsie. Przygryzłam wargę i spojrzałam mu w oczy.  
- Nie wiem czy wiesz Emily, ale doprowadzasz mnie do szaleństwa. – powiedział i przejechał dłońmi po moich plecach, które zatrzymały się dopiero na moich pośladkach. Zarzuciłam mu ręce na szyję i uśmiechnęłam się do niego.
- Wzajemnie Louis, wzajemnie. – odpowiedziałam mu z uśmiechem na ustach. Jego ręce mocniej złapały moje pośladki, a on sam zaczął się do mnie przybliżać. I stało się – jego usta spoczęły na moich. To był najpiękniejszy pocałunek w moim życiu. Z sekundy na sekundę nasz pocałunek stawał się co raz bardziej zachłanny. Nasze języki tańczyły cudowny taniec namiętności. Jego dłonie błądziły po moich plecach i pośladkach, a moje gładziły jego włosy. W końcu oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Odwróciłam głowę i – o mój boże – w drzwiach stali: Zayn, Harry, Niall, Kate i Liam z takimi minami. Odskoczyliśmy od siebie z Louisem jak oparzeni.
- Czy? Jak? Jezus? Co? Łot? – zapytał Niall i przetarł oczy ze zdziwienia.
- POSZLIŚCIE W ŚLINĘ, O MÓJ BOŻE! – zaczął drzeć się Zayn i latać w kółko po pokoju. Podeszłam do niego i strzeliłam go z otwartej w pysk. – Dzięki. Od razu lepiej.
- Wyjaśnijmy sobie dwie rzeczy. Po pierwsze: to co tutaj widzieliście to tylko i wyłącznie sprawa moja i Emily. A po drugie:  puka się! -  powiedział, a Harry zrobił drwiąca minę.
- Pukaliśmy, ale za bardzo się wciągnęliście, żeby słyszeć otoczenie. – powiedział loczek a Liam zaczął się śmiać jednak spojrzałam na niego groźnie i od razu umilkł.
- Jesteście razem? – zapytała Kate z nutką nadziei i radości w głosie. Spojrzeliśmy po sobie z Louisem.
- Nie! No co ty! To... nie miało żadnego znaczenia dla nas. To było... spontaniczne. Nic ważnego. Zwykły pocałunek. Ot co. Bez znaczenia. – powiedział Louis a ja spojrzałam na niego zszokowana.
- T-tak. Kompletnie żadnego znaczenia. - uśmiechnęłam się nieśmiało i usiadłam na łóżku. Reszta westchnęła niezadowolona odpowiedzią i opuściła pokój. Louis zamknął drzwi i usiadł obok mnie. Złapał mnie za rękę, jednak wyrwałam mu ją z uścisku.
- Emily, ja musiałem... – zaczął, ale mu przerwałam.
- Nie nic się nie stało. Dla mnie... dla mnie też to nie miało znaczenia. – Uśmiechnęłam się smutno do niego i wstałam. Louis spojrzał na mnie ponuro i również wstał. - Chodź na dół. Ogarniemy tam trochę. – powiedziałam i pociągnęłam go na dół. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak nie zrobił tego. Złapał za miotłę i zaczęliśmy ogarniać ten syf, a w naszych głowach kłębiło się pełno myśli o pocałunku, który był najpiękniejszą rzeczą jaka dotychczas nas spotkała.
                                                          ***

Od autorki: Siemano! Pod poprzednim było mało komentarzy, so sad! Ale przechodząc do meritum (tak znam mądre słowa) mam do was 2 pytania:
1. Co myślicie o Larrym? Przyjaciele czy para? (ja osobiście jestem ls)
2. Wierzycie, że Lanielle Payzer się skończyło? :C
3. No i przede wszystkim ... podobał się rozdział? :3
Do następnego, aha :) x ~ Maddie

niedziela, 23 września 2012

Rozdział 10


Czyżby wszystko zaczęło znów wracać do normy? Jeszcze dzisiaj rano myślałam, że tego nie da się od tak odkręcić, a jednak jestem tu gdzie jestem i nie zamieniłabym tego za nic w świecie. Te dwa tygodnie spędzone bez Em, chłopaków i Niall’a były najgorszymi w moim życiu. Brakowało mi pogaduszek w nocy, śmiechów wieczorami, porąbanych sytuacji, które wnosiły kolor do szarej rzeczywistości. Mój plan dnia codziennie wyglądał tak samo…wstać, przeżyć, iść spać. Jeszcze dzień w dzień po kilka razy, sąsiadka przychodziła pożyczyć jajka. Co ja kura jestem? Wolę nie wiedzieć, po co jej była taka ilość. Tak bardzo się cieszę, że wszystko wróciło do normy. Te słowa, które skierowałam do Emily nie były prawdziwe, a tak strasznie musiały zranić. Co do Niall’a też nie byłam sprawiedliwa. W końcu mogłam zostać i wysłuchać tego co ma do powiedzenia, a nie od razu napadać na niego. W związku podstawą jest zaufanie, a pokazałam, że go nie mam. W każdym razie myślę, że każdy z nas wyciągnął z tego odpowiednią lekcję i zobaczył jak mocna jest nasza przyjaźń. Teraz siedzimy i wszystko jest po staremu. Niektórzy widząc nas pomyśleli by, że uciekliśmy z domu dla obłąkanych, ale nam to nie przeszkadzało. Każdy z nas był inny i na swój sposób porąbany, ale dzięki temu tworzyliśmy tak zgraną paczkę.
- Chodźmy na górę – wyszeptał mi do ucha blondyn, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- A co? Źle ci tu ze mną? – zmierzyłam go wzrokiem z powagą.
- Nie! Oczywiście, że nie! – szybko zaczął  zaprzeczać i podniósł ręce w geście obronnym – Po prostu i tak każdy ma teraz swój świat. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Zaśmiał się i pokazał palcem na resztę. Zayn co pięć sekund poprawiał swoje włosy i przeglądał się lusterku. Liam rozmawiał prze telefon, jak się domyślam to była Dan, Lou i Emily szeptali sobie coś do ucha, przez co mnie lekko zemdliło, ale się im nie dziwię, a Harry siedział na fotelu i uśmiechał się do swojego krocza (tak w ogóle WTF?! ja się pytam). Pewnie przeglądał zdjęcia swojej zdobyczy, w co nie chcę wnikać. Pokiwałam głową z dezaprobatą.
- Masz rację. Nawet się nie spostrzegą, że nas nie ma. Chodź! – wstałam i złapałam chłopaka za rękę ciągnąc w stronę pokoju. Zamknęłam drzwi i obracając się wpadłam w ramiona chłopaka. Wyszczerzyłam się i pocałowałam go w usta.
- To co robimy? – zapytałam zarzucając ręce na jego szyje.
- Na co masz ochotę? – odpowiedział mi pytaniem na pytanie farbowany.
- No nie wiem – powiedziałam żartobliwie i musnęłam jego usta, po czym odeszłam kawałek.
Mimo wszystko chłopak podszedł do mnie i położył głowę na ramieniu.
- Film? – wymruczał mi do ucha. Pokiwałam głową i sięgnęłam po laptopa. Położyliśmy się na łóżku i włączyłam jakąś komedię romantyczną. Położyłam głowę na jego torsie, a on objął mnie ramieniem. Było idealnie… Brakowało mi jego ciepła, dotyku, zapachu… Niby nic, a jak może uszczęśliwić człowieka. Właśnie była scena, gdzie głowni bohaterowie wracają do siebie po burzliwych kłótniach i nie porozumieniach.
- Niall – powiedziałam słodko i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Hmm? – patrzył na mnie z troską w oczach.
- Tak właściwie to ja nie zdążyłam Cię przeprosić i…- nie dokończyłam, bo mi przerwał
- Nie Kate, ty mnie nie masz za co przepraszać. To ja zawiniłem, mogłem od razu coś powiedzieć…
- A ja cię mogłam wysłuchać – spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek – Dobra, oboje popełniliśmy błąd… Nie wracajmy do tego, proszę – szeroko się uśmiechnęłam.
- No i chciałam Ci bardzo podziękować za piosenkę… to było takie słodkie i romantyczne… jeszcze nikt, nigdy czegoś takiego dla mnie nie zrobił…- przytulił mnie mocno do siebie i pocałował. Czułam, że się uśmiecha. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Pierwszy raz przy kimś czułam się tak bezpiecznie. Przytuleni oglądaliśmy dalszą część filmu, ale mi po jakimś czasie oczy same zaczęły mi się zamykać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam w objęciach mojego chłopaka
***
Powoli otworzyłam oczy, aby przyzwyczaić się do rażącego światła, które wpadało do pokoju. Wstałam wyspana i radosna jak nigdy. Niestety blondyna nie było obok mnie. Po porannej toalecie zeszłam na dół i ku mojemu zdziwieniu wszyscy byli w kuchni. Nawet Danielle przyszła.
- Hej wszystkim! – powiedziałam przeciągając się
- Hej słonko! Jak się spało? Mam nadzieję, że mimo wszystko wyspałaś się ze mną  – farbowany przytulił się do mnie. Reszta poparzyła się na nas ze zdziwieniem.
- Czy my przypadkiem o czymś nie wiemy? – zapytał podejrzanie Styles.
- Może… - powiedziałam figlarnie i poruszałam brwiami. Chłopcy zagwizdali, a Em i Dan patrzyły na mnie z bananem na ustach.
- Także ten… - powiedział Harry z uśmieszkiem na ustach – Za chwilę przyjdzie moja dziewczyna, o której wam wspominałem. Pokiwałam głową i poszłam do salonu. Zaraz za mną ruszyły dziewczyny, Usiadły naprzeciwko mnie i przez jakiś czas mi się przyglądały. Chciałam nie zwracać na to uwagi, ale zrobiło się to irytujące.
- Więc? – uśmiechnęłam się zachęcająco. Wymieniły się spojrzeniami.
- Czy ty i Niall…- zaczęła Emily, a Dan dokończyła – …czy wy… no wiesz…- powiedziała speszona. Emily krzywo na nią spojrzała, a ja ledwo powstrzymywałam się od śmiechu.
- Nazwijmy rzeczy po imieniu Dan – blondynka zwróciła się do niej – przespaliście się? – powiedziała wprost, a ja popatrzyłam na nią jak na UFO. Raz zażartowałam, a oni roztrząsają tą sprawę jakby nie wiadomo co się działo…
- Ale ty jesteś subtelna Em – skarciła ją Danielle. Odpowiedziała tylko "polecam się na przyszłość" i popatrzyła na mnie wymownie.
- Czy wam się w głowie poprzewracało – zapytałam nie pewnie – Nie ma w ogóle o czym mówić…- machnęłam ręką i myślałam, że dadzą sobie spokój.
- W sensie, że nic nie zaszło, czy był taki beznadziejny? – Emily uśmiechnęła się, a Dan traciła ją ramieniem.
- No wiesz co! Długo myślałaś nad tym zdaniem? – powiedziałam kpiąco. Z opresji wybawił mnie dzwonek do drzwi. Domyślając się, że przyszła dziewczyna Harrego wstałam i poszłam do przedpokoju. Długonoga, wysoka blondynka przekroczyła próg drzwi. Brązowa spódniczka mini, kremowa bluzka, wysokie, co najmniej 10 centymetrowe szpilki, oczy podkreślone czarną kredką i blado różowy błyszczyk. Na pierwszy rzut oka wyglądała jak każdy przypadkowo napotkany "pustak". Jak się okazało tajemnicza dziewczyna miała na imię Sara.
Harry przedstawił nam swoją dziewczynę i pobiegł na górę przebrać się, bo gdzieś mięli wyjść. Po tej jakże krótkiej rozmowie muszę przyznać, że dziewczyna była nawet miła i sympatyczna. Na początku wszyscy byliśmy do niej negatywnie nastawieni, ale okazała się całkiem fajna.
***
Siedzieliśmy w salonie i gadaliśmy o pierdołach. Emily brała prysznic, a Liam wyszedł do sklepu. Żadnemu z nas nie chciało się wymyślić sensownego zajęcia, aby jakoś umilić sobie niedzielne późne popołudnie.
- Tak sobie myślałam, że… – zaczęłam, a wszystkie pary oczu poparzyły na mnie - …że mogłam mieszkać w tym mieszkaniu. Przecież nie mogę wam ciągle zajmować pokój gościnny. To nie jest tak daleko, mogłabym wpadać po pracy – uśmiechnęłam się zachęcająco, a mój chłopak, który siedział obok mnie zrobił zdziwioną minę.
- Ten żart wcale nie śmieszny był… znam lepszy… Idzie sobie niedźwiedź i … -popatrzyłam na niego zdezorientowana i zastanawiałam się czy wybuchnąć śmiechem.
- Tak Niall… ty i te twoje żarty, daruj sobie dzisiaj – Lou stłumił jego zapał. Blondyn zrobił smutną minę, a ja zaśmiałam się pod nosem.
- W każdym razie ja nie żartowałam. Tak dalej być nie może. W każdej chwili może ktoś przyjechać, a pokój będzie zajęty. Nie zgadzam się na to – założyłam ręce na piersi i oparłam się o kanapę.
- Jak by ktoś przyjechał będzie spać na ziemi…Poza tym teraz nie tak łatwo się mnie nie pozbędziesz – Farbowany przysunął się do mnie i przytulił. Usłyszałam głośne chrząknięcie i podniosłam głowę.
- NAS się nie pozbędziesz – Zayn zaakceptował pierwsze słowo. – zawsze możesz przenieść się do Niall’a – wzruszył ramionami jakby to było coś na porządku dziennym.
- Jasne… Na pojedynczym łóżku na pewno się wyśpimy, nie ma co… - powiedziałam z przekąsem
- Ale masz problem! Kupimy wam na urodziny podwójne łóżko i sprawa załatwiona – Spojrzałam na chłopaków po czym głośno się zaśmiałam. Teraz nie wyobrażałabym sobie mieszkania bez nich. Spojrzałam na Danielle, która siedziała skupiona na fotelu i tępo parząc w jeden punkt usilnie nad czymś myślała.
- O KURDE! – zerwała się nagle – Przecież Liam ma urodziny za trzy dni! Kompletnie zapomniałam …- walnęła się otwartą ręką w czoło… Przeanalizowałam dokładnie jej każde słowo i przypomniałam sobie datę jego urodzin. 29 sierpień… coś mi to mówi… myśl! Karciłam się w myślach.
- Przecież Emily urodziny dzień przed Liam’em! I co my teraz zrobimy?! – wykrzyknęłam panicznie, ale zaraz zakryłam sobie usta, aby Em nie usłyszała. Spojrzeliśmy na siebie z przerażeniem w oczach. Gorączkowo zaczęliśmy myśleć nad sensownym rozwiązaniem.
- Podwójne przyjęcie niespodzianka! – wykrzyknęłyśmy równo z Danielle po czym wybuchnęłyśmy niepohamowanym śmiechem. Przybiłyśmy sobie żółwika, a reszta przytaknęła na nasz pomysł.
Zaczęliśmy ustalać jakby to miało mniej więcej wyglądać.
- Jutro nic nie zrobimy. My z Dan jesteśmy w pracy, a wy w studiu. Więc co? Nie mogę się jutro zwolnić, ale postaram się wziąć wolne do czwartku. – Nic nam nie pasowało. Impreza kolidowała z naszymi planami.
- Damy radę! – chłopaki pokazali swój entuzjazm.
- Tylko ani się ważyć powiedzieć Li lub Em, jasne? – pogroziłam palcem, a wszyscy pokiwali twierdząco głowami
 – Będzie ekstra – Danielle klasnęła w ręce i jak na zawołanie w drzwiach salonu stanęła Em z ręcznikiem na głowie oraz Liam z zakupami.
- Co będzie ekstra? – zapytała podekscytowana blondynka. Gorączkowo spojrzałam na Dan szukając dobrego wytłumaczenia.
- Żelki… żelki będą ekstra – uradowana dziewczyna podbiegła do Liama, pocałowała go i wyjęła z torby słodycze. Em i Li stali lekko zmieszani, ale po chwili zapomnieli o całej sprawie. Mieliśmy plan…
*** Dwa dni później***
- Emily no idźże z nimi! Będziesz cały dzień sama w domu siedzieć? – zdenerwowałam się na dziewczynę namawiając, aby poszła z chłopakami do studia. Gdyby została nie mogłybyśmy z Dan nic przygotować na wieczór.
- Ale mi się nie chce! – kolejny protest – dziś chcę zostać w domu… wiecie co jest dzisiaj? 28 sierpień… Nic wam to nie mówi? – powiedziała z lekkim uśmieszkiem. Chłopcy, którzy już stali w drzwiach popatrzeli na siebie ze zmieszaniem.
- Dzień rowerzysty? – powiedział z głupim uśmieszkiem Zayn. Emily spojrzała na niego z dziwna miną
- Nie Zayn! Jak możesz nie pamiętać tak ważnego dnia! – Lou klepnął przyjaciela w ramię. Na ustach Emily wykwitł uśmiech.
- Oczywiste jest, że dziś dzień świstaka…Jakie to wszystko zacofane dzisiaj – chłopak teatralnie wywrócił oczami, a blondynka sztucznie się uśmiechnęła i spuściła głowę. Ja zakrywałam sobie usta dłonią, aby nie wybuchnąć śmiechem. Wiedziałam, że Em może myśleć, że zapomnieliśmy o jej urodzinach, ale tego wymagała niespodzianka. Zrezygnowana dziewczyna złapała za swoją torbę i głośno wzdychając zgodziła się iść z chłopakami.
- Powodzenia! – powiedziałam szczerząc się jak głupia. Chłopcy mięli zająć czas Em do 20 i przy okazji jeszcze skombinować muzykę. Na początku chcieli sami śpiewać, ale uświadomiłam im, że cały czas będą na scenie i nawet się nie pobawią. Szybko zmienili zdanie.
- Powodzenia w czym?! – Emily zapytała podejrzliwie
- W studiu, w jeździe… ogólnie – uśmiechnęłam się szeroko. Mruknęła coś nie zrozumiale i wyszła z domu, a reszta za nią. Tylko Lou został.
- A co jeśli będzie chciała wcześniej wrócić do domu?! - powiedział lekko wystraszony
- Zbajerujesz ją i tyle – machnęłam ręką
- A co jeśli nie będzie chciała się przebrać w te ciuchy co jej naszykowałaś? – kolejne pytanie. No tak, mieli jeszcze powiedzieć jej, aby się przebrała w sukienkę…
- Powiesz jej, że musi się w to ubrać, bo jedziecie na chwilę do telewizji ustalić wywiad. Tyle.. ale masz problem – wywróciłam oczami i popchnęłam go w stronę drzwi.
- A jak za wcześnie przyjedziecie to możesz ją nawet zgwałcić w krzakach. Masz moje pozwolenie – uciszyłam chłopaka, który kolejny raz miała zamiar zadać głupie pytanie. Zaśmialiśmy się, pocałowałam go w policzek i wywaliłam z domu.
- Danni – powiedziałam wesoło przez słuchawkę – przygotowania czas zacząć.
Po nie całych 20 minutach chodziłyśmy miedzy pólkami co chwilę wkładając do koszyka najpotrzebniejsze produkty. Obładowane siatkami wróciłyśmy do domu i zaczęłyśmy wszystko przygotowywać. Dan zajęła się ustrajaniem ogrodu, a ja domem. Wszędzie balony, serpentyny i wielki napis "Happy birthday Emily i Liam" na środku. Poustawiałyśmy stoły, poprzesuwaliśmy meble i zabrałyśmy się za szykowanie jedzenia. Czas biegł tak nieubłaganie szybko. O 18 większość była już gotowa. Wszystko co mogło by się stłuc, przewrócić lub wylać zostało schowane. Na stołach stało kilkanaście butelek różnego alkoholu i przekąski.
Sprawdzałam wszystko sto razy… Ustrojenie domu, napoje, jedzenie, muzyka, prezenty, dwa torty, które miały wjechać równo o północy. Wspólnie wybraliśmy takie: dla Li i dla Em. Na razie wszystko ok.
- Kate! – zdenerwowana Danielle wbiegła do pomieszczenia. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem – fajerwerki! – wykrzyknęła zrozpaczona
- No będą… - odpowiedziałam spokojnie – tak jak ustaliliśmy, co z nimi? – uśmiechnęłam się zachęcająco
- No właśnie ich nie będzie – powiedziała zrezygnowana i opadła na krzesło
- Jak to nie będzie?
- Normalnie! Powiedzieli, że nie mieli w ogóle takie zamówienia – ukryła twarz w dłoniach.
- To przecież nie możliwe! Jestem pewna, że to zamawiałam – Dan wzruszyła bezradnie rękami. Złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę pokoju, aby się przyszykować na przyjście gości. Z włosów zrobiłam niedbałego koczka, poprosiłam Dan, aby mnie pomalowała, ubrałam to i zbierając do torebki wszystkie potrzebne rzeczy jak torpeda wyleciałam z pokoju.
- Gdzie ty teraz idziesz? – wykrzyknęła za mną zdezorientowana dziewczyna
- Po fajerwerki! – wyszczerzyłam się i szybkim krokiem popędziłam do centrum miasta. Miałam zaledwie nie całą godzinę, aby wszystko było idealnie. Modliłam się tylko, aby nie wywalić się w tych szpilkach.  Po chwili dotarłam do upragnionego sklepu. Przez dobre dwadzieścia minut kłóciłam się ze sprzedawcą, że na pewno zamawiałam na dzisiaj fajerwerki z napisem "Happy Birthday". Łaskawie wywalczyłam sprawdzenie w magazynach czy jeszcze coś zostało. Pół godziny do imprezy… Mój telefon oszalał od połączeń. To Niall dzwoni, to Danielle pyta czy zdążę wszystko załatwić i czy będą sztuczne ognie, to znów Louis skarży się przez telefon, że długo nie wytrzyma z dala od domu… Czy ja jestem cyborgiem? Staram się jak mogę! … 15 minut! Niecierpliwie czekam na te cholerne fajerwerki i nic! Spóźnię się! Tylko nie to … Skrzynka z wiadomościami się zapycha… Niall i reszta piszą sms-y, w których pytają czemu nie odbieram już telefonów i czy wszystko jest w porządku. NIE! Nic nie jest w porządku! Zamiast teraz świetnie się bawić stoję w jakimś starym baraku… Sztucznych ogni mi się zachciało… szpan nie ma co!
5 minut do przyjęcia … TAK! Mam to co chciałam! Na szczęście mieli ostanie kilka sztuk. Feel like a boss bitch! Teraz do domu… Jak na złość! Czerwone światło, pasy, skrzyżowanie, rowerzyści… Czy to akurat musi być dzisiaj? Przyjęcie właśnie powinno się zacząć. Jak nie normalna cisnę najszybciej jak się da przez miasto w sukience i szpilkach. Ludzie się patrzą jak na obłąkaną, ale nic sobie z tego nie robię… Jedyny mój cel… Przyjęcie dla przyjaciół! Tylko to się teraz liczy! Nie mogę zawalić. Połączenie od Danielle.
- Będę za 3 minuty! – wykrzyknęłam do telefonu po czym przyśpieszyłam kroku.
Dotarłam! Geniusz! Wszyscy składają jeszcze Liam’owi i Emily życzenia. Nie wszystko stracone. Nie zauważona przemknęłam do drugiej części salonu, gdzie była Dann.
Odetchnęła z ulgą i pociągnęła mnie w stronę "sceny" gdzie miałyśmy złożyć życzenia solenizantom. Światła przygasły, dookoła cisza, dwa reflektory skierowane prosto na nas, a w oddali szerokie uśmiechy bliskich nam osób… Udało się …

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Od autorki: Cześć Wam ♥ To znów ja i tym razem okrągły, 10 rozdział :D Udało mi się go skończyć...Wiem, że urodziny Li już były, ale...chcemy je przeżyć razem z wami :D Tort Liama jest jak najbardziej prawdziwy :D  Mam nadzieję, że się podoba :))) Do następnego <3 ~Maddix
Ps. Oglądaliście już LWWY? ♥ Podoba się? Ja osobiście się nim jaram *.*

niedziela, 16 września 2012

Rozdział 9

Wiesz jak to jest, kiedy jedna sytuacja przekreśla twoje całe szczęście? Kiedy wszystko co planowałaś, wszystko to czego pragnęłaś, zostało tak po prostu zniszczone? Właśnie teraz się tak czuje. Jest noc. Błąkam się bez celu po mieście. Nic nie ma sensu. Moje życie to ruina. Kate miała rację – to ja jestem tą okropną. To ja niszczę ludzi, to ja jestem najgorsza. Po moich policzkach płyną łzy – rozpaczy, bólu, smutku. Nie wiedziałam gdzie idę. Nie wiedziałam co robię. I nie wiem też jakim sposobem znalazłam się znowu przed domem chłopaków. Weszłam szybko do domu i udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro – wyglądałam koszmarnie, jak Pamela Anderson bez makijażu.  Zaśmiałam się cicho – nawet teraz potrafiłam wydobyć z siebie resztki starej mnie. Jednak tak szybko jak wrócił mi dawny humor – z powrotem odszedł. Zsunęłam się po drzwiach łazienki i znów zaczęłam płakać. Straciłam przyjaciółkę i chłopaka, którego kochałam. Nie chciałam tu dłużej  być. Weszłam do pokoju Louisa - nie było go. Pewnie poszedł gdzieś ze swoją dziewczyną. Otarłam łzy, które znów spłynęły mi po policzkach i zaczęłam się pakować. Spojrzałam na zdjęcie, które niedawno postawiłam na półce – przedstawiało mnie, Kate i 1D uśmiechniętych. Czy wtedy wiedzieliśmy, że już nie będzie tak jak teraz? Czy czuliśmy, że wszystko się rozpadnie? Nie. Byliśmy przyjaciółmi. Na łóżku leżała koszulka Louisa – przytuliłam się do niej, czułam jego zapach, tej wody po goleniu, którą tak uwielbiałam. Znów zaczęłam płakać, ostatni raz spojrzałam na ten pokój i wyszłam – tak po prostu. Nie zostawiłam listu gdzie idę, kiedy będę i czy w ogóle wrócę. Schodziłam po schodach, gdy wpadłam na Nialla. Był pijany i zapłakany. Rzuciłam torby o ziemię i podeszłam do niego, popychając go z całej siły.
- Jak mogłeś jej to zrobić! Jak!? – krzyknęłam w jego stronę i spojrzałam zła, a w moich oczach znalazły się łzy.
- Ja nie wiem Emily, nie wiem. – powiedział i zsunął się po ścianie. Kucnęłam obok niego i spojrzałam głęboko w oczy.
- Zraniłeś ją. Ona cię kocha Niall. Bardzo. – powiedziałam i złapałam moje walizki po czym skierowałam się w stronę wyjścia.
- Ja też ją kocham. Nie mogę bez niej żyć. Ale Emily... gdzie ty idziesz? – zapytał i otarł łzy, po czym próbował wstać, jednak jego stan mu na to nie pozwalał.
- Daleko. Jak najdalej stąd. – powiedziałam i wyszłam z domu, ignorując nawoływania Nialla. Nie miałam gdzie się zatrzymać, nie miałam żadnego planu. Jedyne co przyszło mi do głowy to... wrócić do Polski. Tak to było dobre wyjście. Powoli zaczynało świtać więc udałam się na przystanek autobusowy, mając nadzieję, że złapie coś o tej porze. Na moje szczęście zaraz przyjechał autobus więc szybko do niego wsiadłam, zostawiając za sobą wspomnienia i ściskając w dłoni zdjęcie moje i Kate. Jedną historię, bardzo burzliwą mam już za sobą. Czy teraz czeka mnie coś lepszego?
                                                        *Dwa tygodnie później*
Od dwóch tygodni jestem już w Polsce. Mama ciągle chcę ode mnie wiedzieć czemu wróciłam i gdzie jest Kate. Ale ja tylko mówiłam, że nie chcę z nią rozmawiać, że chcę spokoju. Siedziałam zamknięta w pokoju i płakałam. Nic innego od dwóch tygodni. Nie wiedziałam co się dzieje na świecie, nie wchodziłam na komputer. Zmieniłam numer telefonu. Nie wiedziałam czy Kate ma się dobrze, nie wiedziałam czy Louis chociaż trochę za mną tęskni czy w końcu się cieszy, że pozbył się namolnego lokatora. Czy Niall przeprosił Kate, czy Zayn próbował rozładować sytuację i czy Liam próbuje na wszelkie sposoby nas pogodzić. Siedziałam na łóżku i dla rozładowania czesałam włosy – jakoś zawsze mnie to uspokajało. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Emily, kochanie ktoś do ciebie. – usłyszałam głos mamy i po chwili w drzwiach stanął Zayn. Miał podpuchnięte oczy – jakby płakał. Mama widziała, że chcemy zostać sami, więc szybko się ulotniła. Otarł łzę z policzka i rozłożył ramiona. Podbiegłam i rzuciłam się w jego objęcia, zanosząc się płaczem. Przytulił mnie mocno do siebie i pogłaskał po głowie.
- Emily, czy ty wiesz przez co przechodziliśmy? Przez te dwa tygodnie szukaliśmy was, wszędzie rozumiesz? Niall był załamany, nic nie robi tylko płaczę. Liam próbuje nad nami panować, ale nie potrafi opanować sam siebie. Harry... dobrze wiesz co do ciebie czuje, więc był bardzo załamany, nie spał, szukając cię po całym Londynie. A Louis… on najbardziej to przeżywa. On płacze, bardzo płacze. Wczoraj upił się i siedział w parku na waszej ławce i całą noc płakał. Kiedy znaleźliśmy go, krzyczał, że jeśli coś ci się stało, zabije się. – powiedział, a ja rozpłakałam się jeszcze bardziej. Przytuliłam się mocno do Zayna a on wciąż mnie kołysał i głaskał po głowie. Nagle odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Nas? Kto jeszcze zniknął?
- Kate. Nie wiemy gdzie jest. Napisała tylko list, bardzo krótki, że u niej w porządku i że nie mamy jej szukać, jednak Niall szukał jej wszędzie. My byliśmy o nią spokojniejsi, przynajmniej wiedzieliśmy, że żyje. Ale ty… zmieniłaś numer, zniknęłaś jak .. jak sen. – powiedział i spojrzał na mnie, a po jego policzku spłynęła łza. – Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że żyjesz. Ale oni nie wiedzą, że przyleciałem tu po ciebie.Wróć ze mną, proszę. - powiedział a ja spojrzałam na niego niepewnie. Miałam wracać tam i znów spotkać dawne wspomnienia? Westchnęłam ciężko i pokiwałam głową.
- Dobrze. Wrócę, daj mi godzinę na spakowanie się, ogarnięcie i rozmowę z mamą, a ty w tym czasie... sorry Playboya nie mam więc, nie masz co robić.
- Wraca stara Emily! – krzyknął i zaśmiał się, mocno mnie przytulając. Odwzajemniłam uścisk i wypchnęłam go za drzwi. Zaczęłam pakować walizki, następnie poszłam się ogarnąć, szybko się umyłam, ubrałam w to. Zeszłam na dół, wyjaśniłam szybko mamie dlaczego znowu wyjeżdżam i to do tego z tym dziwnym chłopcem (słowa mojej mamy, za które Zayn strzelił focha), ale wreszcie jej wytłumaczyłam i szybkim krokiem udałam się z Zaynem do taksówki, która na nas czekała.
- Myślisz, że się ucieszą na mój widok? – zapytałam a Zayn złapał mnie za rękę.
- Jak najbardziej Emily. Tęsknili za tobą. – powiedział, a ja uśmiechnęłam się do niego. Spojrzałam przez okno – znowu jechałam do Anglii. Zbyt dużo tam przeżyłam, żeby to tak po prostu zostawić.
                                                         *Kilka godzin później*
Zajechaliśmy pod dom chłopaków. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na Zayna. Ten tylko uśmiechnął się do mnie i szepnął ciche "no idź, nie ma się czego bać" i popchnął mnie leciutko. Sam wyprzedził mnie i otworzył szeroko drzwi.
- Ej ludzie… - zaczął, ale przerwał mu Liam.
- Ej ludzie!? Ej ludzie!? Kpisz sobie?! Gdzie byłeś i dlaczego nie odbierałeś telefonów idioto! – krzyknął Liam, a Zayn zrobił urażoną minę.
- Teraz to nie ważne, hodowco żółwi. Zobaczcie kogo wam przywiozłem! – powiedział, a ja weszłam do domu i uśmiechnęłam się nie śmiało.
- Cześć. – powiedziałam a Liam podszedł i z całej siły mnie przytuliły. Odwzajemniłam uścisk i uśmiechnęłam się szeroko. Nagle  ze schodów zszedł Harry.
- Co wy tak krzyczycie…  - powiedział i nagle stanął jak wryty, patrząc na mnie zdziwiony. – EMILYYYYYYY! – zaczął się drzeć i szybko podszedł do mnie od razu mnie przytulając. Odwzajemniłam uścisk i zaśmiałam się delikatnie.
- Brawo Harry, pamiętasz moje imię, +10 punktów do zajebistości.- powiedziałam a wszyscy się zaśmiali. Brakowało Nialla i Louisa... no i Kate. Ale domyślam się gdzie może być. – Gdzie Louis i Niall?
- Niall siedzi w pokoju, a Louis … no cóż .. on .. jest z Eleanor. – powiedział Liam, a ja poczułam, że znów zbiera mi się na płacz, jednak postanowiłam to przetrzymać. Chciałam właśnie powiedzieć coś o El np: "Jej włosy wyglądają jakby jej coś zdechło na głowie." lub "Zauważyliście, że jest łudząco podobna do ziemniaka?" jednak do domu wszedł Louis.
- Słuchajcie. Właśnie zerwałem z Eleanor. Teraz już będę mógł... – zaczął, ale jednak nie skończył bo zauważył moją osobę. Wyszeptał ciche "Emily" i podbiegł w moją stronę. Rzuciliśmy się sobie w ramiona, podniósł mnie do góry tak, że owinęłam go nogami w pasie. Staliśmy tak przytuleni, po moich policzkach spływały łzy szczęścia, a Louis szeptał mi do ucha "Tak się cieszę. Tak się cieszę, że jesteś." na co tylko odpowiadałam mu całusami w policzek. Odchyliłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Znowu magia jego niebieskich tęczówek, owładnęła mną i moim ciałem. Oczywiście taką piękną chwilę, co najmniej jak w Titanicu, musiał ktoś przerwać. Było to chrząknięcie Zayna. Zrobiłam sobie fejspalma, po czym Lou postawił mnie na ziemi.
- O mój boże, jesteście tacy uroczy, rzygam ciastkami i smerfowymi lodami. – powiedział Zayn a ja uderzyłam go w ramię.
- Dopiero przyjechałam, a wy już mnie denerwujecie. Idę się pociąć odkurzaczem. – powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. Podrapałam się po głowie, gdy nagle zrodził się w niej genialny plan. Zaczęłam tańczyć taniec szczęścia .
- Em .. wiem, że się cieszysz, że mnie widzisz, ale... wszystko okay? – powiedział Louis, a ja spojrzałam na niego krzywo.
- Och zamknij się. Wymyśliłam genialny plan, ale teraz idę pogadać z Niallem. – chciałam wyjść kiedy spojrzałam na Harrego, który tulił się do poduszki i nucił coś pod nosem. – EE a tak przy okazji... Styles, zmień dilera. – powiedziałam i ruszyłam na górę, po czym stanęłam przed pokojem Nialla. Zapukałam do drzwi.
- Czego? – krzyknął, głos miał zachrypnięty, brzmiał jak stary pijak.
- Boże, ale nie wychowanie. Nie było mnie dwa tygodnie, a tu już się rozbestwili jak dziadowski bicz na ostry seks. - krzyknęłam w odpowiedzi, na co tylko usłyszałam krzyk: "Emily!" po czym wybiegł z pokoju i rzucił się na mnie prawie mnie przewracając. Zaśmiałam się szczerze, a następnie weszliśmy do pokoju.
- ŁOOO stary mógłbyś tu posprzątać. -  powiedziałam i spojrzałam na ten syf.
- Jakoś… nie miałem do tego głowy. – powiedział i usiadł na łóżku, zakrywając twarz dłońmi. Usiadłam obok niego i przytuliłam mocno.
- Ja wiem Niall, jak bardzo kochasz Kate. Ona ciebie też. I wierzę, że ty świadomie nie podjąłbyś decyzji o byciu z Demi, kiedy byłeś już z Kate. Wiem to. - powiedziałam, a on uśmiechnął się blado.
- Dziękuję ci. Ale... Kate mogłaby w to uwierzyć. I chciałbym wiedzieć gdzie ona jest. – powiedział, a ja się szczerze zaśmiałam. Spojrzał na mnie dziwnie, a ja zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej.
- Och Niall, ty blond aniołku o bardzo małym rozumku. Jak mogłeś się nie domyślić gdzie jest? A może to i lepiej. Słuchaj. Masz 20 minut, żeby wymyślić jak przeprosić Kate, potem do niej pojedziemy, ale za nim to zrobimy muszę wykonać jeden bardzo ważny telefon. No już, rusz te seksowne dupsko i myśl! – powiedziałam a on uśmiechnął się szeroko.
- Dzięki Emily. Tak się cieszę, że już jesteś. - powiedział, na co ja zareagowałam uśmiechem. Zeszłam na dół gdzie czekał mnie dość dziwny widok: Zayn trzymał kapelusz, a Liam, Lou i Harry rzucali do niego moimi majtkami. Czekaj, czekaj. Moimi majtkami!?
- Co wy do kurczaka odpierdzielacie co!? – krzyknęłam i podeszłam do Zayna wyrywając mu z ręki kapelusz oraz moje majtki.
- Nudziło nam się. I tak w ogóle... masz bardzo interesujące majtki, skarbie. – powiedział Louis i zaczął się przyglądać moim czerwonym majtkom z napisem na tyłku "Too sexy for u." Wyrwałam mu je i trzepnęłam go w łeb.
- Och, więcej moich majtek nie zobaczysz! A teraz daj mi telefon. – powiedziałam, a on spojrzał na mnie wystraszony.
- Nie mogę.
- Dawaj mi ten telefon! – krzyknęłam a on podał mi niechętnie swoją komórkę. Spojrzałam na tapetę – było na niej zdjęcie moje i Lou.
- Aww Louis, kochanie  – powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie całując go bardzo blisko ust i wręczając mu swój telefon, na którym widniało dokładnie to samo zdjęcie. Pocałował mnie w nos, a ja uśmiechnęłam się słodko. Weszłam w kontakty i wybrałam numer pod nazwą: "Demi"
- Gdzie dzwonisz? – zapytał Liam i zaczął znów rzucać moimi majtkami.
- Do Demi i zostaw moje majtki! – powiedziałam, po czym wyszłam na zewnątrz. Pogadałam z Demi, to kochana osoba, szczerze przeprosiła za całe to zamieszanie, powiedziała, że nie wiedziała, że Niall jest już w związku i że bardzo jej przykro, że coś takiego się stało. Powiedziałam jej, że nie szkodzi, że ją rozumiem, ale muszę już kończyć, bo mam misję do wypełnienia. Na koniec życzyła mi szczęścia z Louisem (ale o co chodzi?) i żeby mi się udało spełnić misję. Podziękowałam i wróciłam powrotem do domu, gdzie czekał już Niall z... gitarą.
- Dzięki za telefon. EE Horan? Wiesz, że jak jej przypierdolisz gitarą w łeb, to ona się jeszcze bardziej obrazi?
- Jezus z kim ja mieszkam. – powiedział Niall i walnął się z otwartej w czoło. Louis podszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu.
- Z tym ślicznym, blond diabełkiem.- powiedział i pocałował mnie w szyję, dzięki czemu po moim ciele przeleciały dreszcz . Zayn przewrócił oczami, Harry patrzył na nas z uśmiechem psychopaty, Liam znowu bawił się moim majtkami i uśmiechał się pod nosem, Niall szczerzył się jakby zobaczył garnek złota na końcu tej swojej tęczy.
- Louis, jesteś zbyt słodki, wkurzasz mnie już. A teraz chodź Niall idziemy naprawić to co zniszczyliśmy. – powiedziałam i pociągnęłam blondyna za rękę. Wyszliśmy  na zewnątrz i spojrzałam na niego.
- Jesteś gotowy? – przytaknął tylko. - W takim razie …. siadaj za kółkiem – i jedziemy!- wsiedliśmy do auta, podałam mu adres, a kiedy to zrobiłam, Niall walnął się w czoło i powtarzał "debil, debil, debil." Wszystko ustaliłam z nim, jak będzie wyglądać cała akcja, którą nazwałam: "powrót Kate." Dojechaliśmy na miejsce i szybko wyszłam z auta.
- Okay... zrozumiałeś cały plan czy coś ci umknęło, farbowany popaprańcu?
- Tak, tak. Idź już. – powiedział, a ja tylko uśmiechnęłam się i weszłam do bloku. Zapukałam do drzwi z numerkiem 8 i czekałam aż ktoś mi otworzy.
- Nie mam żadnych jajek, pani Smith!  - krzyknęła Kate nie zwracając uwagi na to kto stoi przed drzwiami. Jednak kiedy się zorientowała, wytrzeszczyła oczy i stanęła jak wryta.
- Przepraszam, nie pomyślałam, żeby wziąć jajka . – powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko, co Kate odwzajemniła. – Jak się żyje Katie?
- Dobrze. A u ciebie? Zmieniło się coś? – zapytała i gestem ręki wskazała mi żebym weszła do środka. Zrobiłam to a po chwili siedziałam już na puchatej kanapie w salonie.
- Też. Zayn ściągnął mnie z Polski tutaj.
- Co ty robiłaś w Polsce co? – zapytała zdziwiona i delikatnie zaczęła skubać kant swojej pomarańczowej sukienki.
- Wróciłam  tam, bo chciałam zapomnieć. O tobie, Louisie.
- Emily, dobrze wiesz, że pomiędzy mną a... – zaczęła, ale jej przerwałam.
- Wiem, teraz to wiem .. Ale to już nie ważne. Chcę... chcę się pogodzić Kate. Tęsknie za tobą, za twoimi nieśmiałymi uśmiechami, za pogaduszkami do rana, za denerwowaniem cię. – powiedziałam a Kate uśmiechnęła się ciepło a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Ja też za tobą tęskniłam. -  powiedziała i przytuliłyśmy się mocno. Oderwałam się od niej i spojrzałam na nią poważnie.
- Dobra, a teraz mnie posłuchaj. To wszystko z Niallem to tylko zwykłe nie porozumienie. On nic nie pamiętał, był najebany jak nasz nauczyciel matmy z gimnazjum na rozdaniu świadectw, i nie próbuj mi przerywać bo rozmawiałam z Demi i bardzo przepraszała za to wszystko.  – powiedziałam a Kate zrobiła lekko zdziwioną minę.
- Ale .. tak każdy może powiedzieć.  Tylko .. czy to prawda? – zapytała i usiadła na parapecie w oknie. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
- Skoro moje słowa cię nie przekonały to może to? – zapytałam i odsłoniłam zasłonę z okna . Kate stanęła na równe nogi bo na dole stał... Niall z gitarą. Otworzyłam okno i pokazałam mu tajny znak, który miał oznaczać "teraz Niall!" ale wyglądał jakbym miała pchły.
- Cześć Katie. Wiem, że nie chcesz ze  mną rozmawiać, ale...chociaż posłuchaj co dla ciebie napisałem okay? -  i zanim Kate zdążyła cokolwiek powiedzieć, Niall zaczął już śpiewać.
* It can be a rush
 Yeah it's like a drug
 When you give up love, it's never worth it
 When you're fighting fear, it can be so bitter
 What you really need is each other


 But I finally found the truth

 I was using you
 Every night you're gonna swear it hurts
 You're the atmosphere
 Now you're gone I can't live
 Tell me what to do
 I feel the pain all over my body.


 Was it the things I said?

 Can I take them back?
 Baby, cause without you there's nothing left of me
 We could run away
 We could change our fate
 Baby, what can I do to show you I'm sorry?
 Baby, what can I do to show you I'm sorry?
 What can I do to show you I'm sorry?
 You were in a rush
 You forgot yourself
 Said you had enough, now I feel worthless
 The only thing I had was a second chance
 What I really need is another


 Cause I finally found the truth

 I was using you
 Every night you're gonna swear it hurts
 You're the atmosphere
 Now you're gone I can't live
 Tell me what to do
 I feel the pain all over my body.


 Was it the things I said?

 Can I take them back?
 Baby, cause without you there's nothing left of me
 We could run away
 We could change our fate
 Baby, what can I do to show you I'm sorry?
 What can I do to show you I'm sorry?
 What can I do to show you I'm sorry?


 Throw it away, Girl my heart is out of place

 This feeling is killing me
 Girl I promise I won't make the same mistakes
 Don't say "bye"
 I'm sorry .
 What can I do to show you I'm sorry?
 What can I do to show you I'm sorry?


 Was it the things I said?

 Baby tell me what I did
 Baby, cause without you there's nothing left of me
 We could run away
 We could change our fate
 Baby, what can I do to show you I'm sorry?
 What can I do to show you I'm sorry?
 What can I do to show you I'm sorry?
 I'm sorry.
 Sorry, sorry baby
 What can I do to show you I'm sorry?

Kate nie mogła opanować wzruszenia, zbiegła na dół i rzuciła się w ramiona Nialla. On przytulił ją do siebie i sam zaczął płakać.
- Wiesz co możesz zrobić? Pocałuj mnie głupku i powiedz, że już nigdy więcej się nie pokłócimy. – powiedziała i uśmiechnęła się do niego, na co on tylko odpowiedział "Nigdy więcej" po czym mocno ją pocałował. Tak romantycznie.
- Powiem wam jedno... rzygam tęczą. A teraz... Kate... pakuj manatki i wracamy do domu chłopaków. – powiedziałam i podeszłam do nich oddzielając ich od siebie oraz popychając Kate w stronę drzwi. Spojrzała na mnie zła po czym szybko poleciała na górę się pakować. Spojrzałam na Nialla. Stał i się uśmiechał. Czub jeden.
- Och Niall idioto. Masz ją z powrotem. Powinieneś skakać ze szczęścia, tańczyć ten swój dziwny irlandzki taniec, a nie stać i się uśmiechać jakby zamurowany! – powiedziałam a Niall zaczął się śmiać. Przytulił mnie mocno.
- Dziękuję ci za wszystko! – powiedział a ja tylko się uśmiechnęłam i szepnęłam "nie ma sprawy." Z mieszkania zbiegła Kate z walizkami, Niall pomógł je zapakować do samochodu i wsiedliśmy.
                                            *Godzinę później*
Byliśmy już w domu, wszystko było po staremu: Zayn uśmiechał się szeroko i bawił się telefonem, Liam nas pouczał, Louis szeptał mi na ucho jak bardzo się cieszy że znów jestem z nimi, Niall i Kate cieszyli się sobą, Harry opowiadał o nowej dziewczynie – ogółem mówiąc nikt nawzajem się nie słuchał. Nagle Kate wyrwała się i walnęła w łeb.
- Przecież właściciel mieszkania mnie zabije! Zapłaciłyśmy za 3-m z góry!
- Och przestań. Ja to załatwię. – wyjęłam swój telefon i zadzwoniłam pod kontakt o nazwie "Staruch." Kłóciłam się z nim przez 5 minut, ale w końcu stanęło na moim kiedy powiedziałam, że naślę na niego moich 5 kumpli jak będzie miał jakieś wąty.
- Ty to wszystko umiesz załatwić mała. – powiedział Zayn i uszczypnął mnie w biodro.
- Tylko nie mała!
- Właśnie Zayn. Nie obrażaj Emily, bo mi będzie w łóżku załamana, a chciałbym sobie dziś poużywać. – powiedział Louis i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Pocałowałam Louisa w policzek, on mnie w szyję. Niall i Kate wstali i rozłożyli szeroko ramiona. Ja, Louis, Liam, Harry i Zayn również wstaliśmy i wszyscy zrobiliśmy, bardzo mocny, grupowy uścisk. Czyżby wszystko wróciło do normy? Na to wygląda. Znów jesteśmy szczęśliwi. O tak. Czasami trzeba kłótni, żeby powiedzieć sobie wszystko co nam leżało na sercu. A kiedy wiemy już jakie mamy wady, możemy się zmienić, żeby zacząć wszystko od początku. Lepszego początku.
                                                                       ***

                                         CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Od autorki: Siemano ludziska! <3 Poprzedni rozdział był smutny, ten na początku też. Jednak ja żyję zasadą: "wszystko co złe, obraca się w dobre" więc i tu postanowiłam nas pogodzić  Niektórym może się nie spodobać, że tak szybko ale... no cóż. Może to dziwne, ale... miałam wrażenie, że ja i Maddix pokłóciłyśmy się w rzeczywistości, a nie w rozdziale :x Więc nas pogodziłam :3 Nie zanudzam już was. Enjoy! <3 ~ Maddie xxx
*Piosenka to: Joe Jonas - I'm sorry.

niedziela, 9 września 2012

Rozdział 8


Siedzisz, jesz sobie kolację, a naprzeciwko ciebie gruchają sobie dwa gołąbki… Nic dodać, nic ująć. Emily szczerzy się do mnie jak głupia, a ja widząc ich miny nie potrafię tego nie odwzajemnić. Za każdym razem kiedy na nich patrzę zastanawiam się, dlaczego oni tak krążą wokół siebie, zamiast wykonać jakikolwiek krok. Ładna z nich by była para, ale zapomniałam o jednym ważnym szczególe. Tym szczegółem był nie kto inny jak Eleonor. W pewnym sensie jestem zła na Louisa. Ma dziewczynę, a mimo wszystko na każdym kroku pokazuje, że Emily nie jest mu obojętna. Mógłby się chłopak w końcu na coś zdecydować …
                                      ***Dwa tygodnie później***
Aż trudno mi w to uwierzyć…. Od dwóch tygodni jestem dziewczyną Niall’a. Dziewczyną… jak to ładnie brzmi…. Na razie postanowiliśmy nie ujawniać się wszystkim, dlatego wiedzą tylko najbliższe nam osoby.
- Wychodzę! – krzyknęłam stojąc już u progu drzwi gotowa  do wyjścia.
- Gdzie ty się wybierasz? – zauważyłam głowę Niall’a wystającą zza drzwi kuchni.
- Idę się przejść – powiedziałam z uśmiechem i odwróciłam się łapiąc klamkę. Poczułam jak silne ramiona obejmują mnie w pasie i mocno przytulają. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- A może pójdę z Tobą? – farbowany wymruczał mi do ucha, a po moim ciele przyszedł przyjemny dreszcz.
- Nie zgubię się – wyszeptałam – za niedługo wrócę – chłopak jednym, zdecydowanym ruchem obrócił mnie w swoją stronę i popatrzył mi w oczy. Jak to ja, całkowicie zatraciłam się w jego niebieskich tęczówkach, z których biło szczęście.
- Skoro tak… -westchnął zawiedziony, a ja na pocieszenie pocałowałam go w policzek. Szeroko się uśmiechnął i mocniej do siebie przytulił.
- Wiesz, że Cię kocham? – powiedział mi do ucha, a ja odsunęłam się od niego.
- Wiem, ja Ciebie też – złożyłam na jego ustach pocałunek i kontem oka zobaczyłam Emily, która przechodziła z salonu do kuchni.
- Czy mówiłam Wam już, że rzygam tęczą?! – krzyknęła będąc już w pomieszczeniu.
- Tak! – krzyknęliśmy z chłopakiem jednocześnie i po chwili wybuchnęliśmy śmiechem, na co Em wywróciła oczami.  Pocałowałam farbowanego przelotnie w usta i ponownie stanęłam przy drzwiach.
- Wracam niebawem – uśmiechnęłam się w stronę chłopaka – Pa! – krzyknęłam, a po całym domu rozległo się echo.
Wolnym krokiem zmierzałam w stronę parku ze słuchawkami na uszach. Połowa sierpnia, sobota, piękna pogoda….idealna pora na spacer. Przechadzałam się alejkami i rozmyślałam. Przyglądałam się ludziom. Niektórzy byli zabiegani, inni cieszyli się wolną chwilą, jedni byli szczęśliwi, a jeszcze inni smutni. Przez park przewijały się całe rodziny, albo wręcz przeciwnie – samotne osoby. Myślałam nad sobą i nad swoim życiem. Przytoczyłam sobie wydarzenia od czasu mojego wylotu tu, do Anglii. Moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Nic już nie było takie, jak miesiąc temu. Mój spokój zakłócił dzwonek telefonu. Niechętnie wyjęłam słuchawki z uszu i nie parząc kto dzwoni nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Tak słucham – powiedziałam trochę znudzonym tonem
- Kate Johnson? – zapytał mnie mój rozmówca
- Tak. Z kim mam przyjemność? – powiedziałam zaciekawiona
- Mówi James Parker, czy moglibyśmy się dziś spotkać?
- Tak oczywiście…Kiedy i gdzie? […]
***
Mam wrażenie, że wszystko tak szybko się dzieje. Jeszcze tak nie dawno siedziałam w Polsce i rozmyślałam o wyprowadzce do innego kraju, a teraz jestem tu, a moje marzenia zaczęły nabierać sensu.  Spacerując po raz kolejny raz zatraciłam się w swoich myślach. Nowy chłopak, obce miasto, nowi przyjaciele… to wszystko kiedyś wydawało się takie odległe, a teraz to rzeczywistość. Jeszcze własne mieszkanie. Tak, właśnie odebrałam klucze do mieszkania mojego i Emily. Pan Parker, czyli właściciel tego mieszkania poinformował mnie, że możemy wprowadzać się od razu. To taki mały element, dzięki któremu wszystko składa się w jedną, logiczną całość. A jeszcze dostałam pracę…. Dwa dni temu w sklepie muzycznym… Nikt jeszcze o tym nie wie, czekałam na odpowiedni moment. Czasami mam wrażenie, że to jest sen z którego zaraz się obudzę, a to wszystko, co do tej pory miałam pryśnie jak bańka mydlana.  Byłam naprawdę szczęśliwa mając to wszystko, ale miałam dziwne uczucie, że to wszystko niedługo się skończy. Moja intuicja mówiła mi, że to cisza przed burzą, a ona jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Czułam wewnętrzny niepokój, ale choć raz postanowiłam nie zamartwiać się tym co będzie, tylko żyć tym, co jest teraz. Nie wiedząc kiedy znalazłam się przed domem chłopaków.
- Jestem już! – powiedziałam wesoło zamykając za sobą drzwi. Jak burza wleciałam do pokoju z zamiarem podzielenia się nowiną. W salonie siedzieli wszyscy, oprócz Harrego
- Muszę Wam coś powiedzieć – odezwałam się z bananem na twarzy.
- Stęskniłem się – mój chłopak pocałował mnie w policzek i stanął przede mną.
- Tak, tak ja też, ale muszę coś powiedzieć – kolejny raz starałam zwrócić na siebie uwagę. Kiedy w końcu się uciszyli i spojrzeli w moją stronę chciałam zacząć
- No więc tak jak już mówiłam….- kolejny raz ktoś musiał mi ktoś przerwać, bo jak by mogło być inaczej…
- Słuchajcie ludzie! Sprawa jest – Harry zbiegł ze schodów o mało co się nie potykając.
- Musimy zrobić jakieś ciasteczka czy coś – wszyscy spojrzeli na niego – Albo nie! Mam świetny, wspaniały, genialny pomysł! Kupimy wódkę! Albo nie! Jednak nie! Lepiej piwo! No chyba, że wódkę i piwo! Tak, to jest to! Zrobimy libację alkoholową! Już mi się podoba! A może jakieś zioło wypalimy, albo coś… Albo nie! Zrobimy porządek … - biegał jak nienormalny co chwila nas szturchając, albo potrząsając. Spojrzeliśmy po sobie, a nasza mina wyrażała "WTF?".
- Harryyy… - zaczęłam nie pewnie – Brałeś coś? Masz gorączkę? Może herbatkę uspokajającą ci zaparzę? – zapytałam ze śmiechem patrząc na jego wesołą twarz.
- A wiesz, że bardzo chętnie bym się napił? – poruszał brwiami
- Ale ja żartowałam, nie mamy takiej – zmarszczyłam czoło – Do rzeczy! O co Ci chodziło?
- Jest imprezka dzisiaj – powiedział podekscytowany
- To fajnie, a gdzie? – Zayn z ciekawością czekał na odpowiedź
- No jak to gdzie? Tu! Party Hard ludzie! – wykrzyknął – No co się tak gapicie? Do roboty! Goście będą! – Z bananem na ustach zagonił nas do roboty… Ja wam mówię, ten koleś jest postrzelony…
***
Oczywiście Harry zapomniał nam wspomnieć o bardzo małym, nieistotnym szczególe… mianowicie o liczbie gości… W salonie bawiło się co najmniej trzydzieści osób, a końca nie było widać..Jak się dowiedziałam to przyjaciele i znajomi chłopaków. Nie chciało mi się tym razem zbytnio stroić, więc miałam na sobie to. Emily ubrała to. Impreza powoli się rozkręcała. Stałam razem Emily przy stole i w pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Szturchnęłam chłopaków, aby któryś raczył otworzyć. Niechętnie poszedł Louis, który po chwili wrócił lekko zdenerwowany.
- Ekhem… Emily jest mały problem, możesz na chwile? – spytał drapiąc się po karku. Wymieniłam z moich chłopakiem, który obejmował mnie w pasie zdezorientowane spojrzenie. Kątem oka zobaczyłam, jak Lou i Em rozmawiają z … Demi. Była ubrana w to i muszę przyznać, że wyglądała całkiem, całkiem.
- Co ona tu robi? – spytałam Niall’a. Ten tylko wzruszył ramionami i jeszcze mocniej mnie przytulił.
Widząc miny rozmawiających domyślałam się, że ich konwersacja nie zbyt się klei. Wyswobodziłam się z uścisku i ruszyłam w ich stronę.
- Hej jestem Kate – powiedziałam z uśmiechem i podałam rękę Demi, którą uścisnęła – Cieszę się, że mogę Cię poznać – Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Emily z Lou stali z otwartymi buziami.
- To ty jesteś przyjaciółką Niall’a ? – spytała, a ja chciałam jej powiedzieć, że dziewczyną, ale mi przerwała. – A ja się zastanawiałam co to za dziewczyny na okładkach – uśmiechnęła się.
- Nie będziemy rozmawiać w przedpokoju, chodź – wskazałam jej salon.
- Zamknijcie buzie, bo wam muchy wlecą – powiedziałam przelotnie do parki. Postanowiłam być miła dla Dems. Przecież nigdy nic mi nie zrobiła, a nawet jej nie znam.
Impreza trwała, a ja od pół godziny obserwowałam Niall’a i Demi. Widziałam, że nie robili nic złego, ale jak widziałam takie słodkie uśmieszki to miałam ochotę po prostu wyjść. Złapałam w dłoń kubek z sokiem i zaczęłam zastanawiać się czy doleci do dziewczyny.
- Jesteś zazdrosna? – ktoś wypowiedział za moimi plecami, a ja ze strachu podskoczyłam
- Nie no skąd! Zawsze rzucam piciem w laskę, która słodko się uśmiecha do mojego chłopaka. To taka jakby…gra… tak gra – powiedziałam spokojnie, a Liam się zaśmiał – No wiesz… orient i te sprawy – zaśmiałam się, na co on pokręcił głową z politowaniem. Musiałam się opanować, zaczęłam nie zwracać na nich uwagi. Wzrokiem szukałam Em, ale nigdzie jej nie widziałam. Skierowałam się na taras. Tak ja myślałam była z Lou. Stali i z czegoś się cieszyli. Widząc ten widok na moich ustach pojawił się uśmiech.
- Mogę przejść? – zmarłam. Odwróciłam się powoli w stronę głosu dziewczyny.
- Em… A po co? – prychnęłam – tam nic nie ma ciekawego – machnęłam ręką i nerwowo zasłoniłam firankę.
- A ja myślę, że jest.. szukam Louisa i widziałam jak tam wchodził – próbowała mnie wyminąć, ale odgrodziłam jej drogę.
- Ale Elisabeth … Wiesz ile się tu Louisów przewinęło dziś, którego szukasz? - spojrzała na mnie krzywo. Specjalnie przekręciłam jej imię.
- Jestem Eleonor – powiedziała z wyższością
- Ah tak, przepraszam! Nie mam pamięci do imion… - uśmiechnęłam się słodko
- Zdarza się, a teraz mnie przepuść – kolejny raz próbowała wtargnąć na taras, a ja jej przeszkodziłam. Chciałam, aby ktoś raz nikt nie przeszkadzał Em i Lou.
- Tam jest Zayn i prosił, aby mu nie przeszkadzać, a Lou to widziałam w kuchni
- Zayn jest tam – wskazała palcem na chłopaka, który tańczył z Perrie.
- Ty pacz! oszukał mnie! Co za nie dopaczenie! A serio  Lou w kuchni jest, idź zobacz – popchnęłam ją lekko. Dziewczyna spojrzała na mnie jak na wariatkę i poszła. Dzięki Bogu… Uchyliłam lekko drzwi balkonowe
- Wisicie mi przysługę! – powiedziałam do Em i Lou. Ci spojrzeli na mnie, a ja machnęłam ręką i z powrotem znalazłam się w domu. Postanowiłam znaleźć mojego chłopaka. Szłam w stronę, gdzie go ostatni raz widziałam. I rzeczywiście był tam… To co zobaczyłam strasznie mnie zabolało. Demi i Niall całowali się, na moich oczach. Zaczęły gromadzić mi się łzy. Przymknęłam powieki, aby się ich pozbyć i ruszyłam w ich stronę. Gdy już byłam koło nich oderwali się od siebie. Niall spojrzał na mnie ze strachem w oczach.
- Katie..- uciszyłam go gestem dłoni.
- Co wy robicie?! – starałam się powiedzieć w miarę spokojnie
- Nie mówiłeś jej, kochanie? – Demi się w końcu odezwała.
- Kochanie? O czym mi nie mówiłeś? – zapytałam chłopaka coraz bardziej zdenerwowana.
- Ja i Niall jesteśmy przecież razem – na te słowa otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Chciałam zapytać czy długo to trwa, ale jakby wiedząc co mam na myśli dodała – na imprezie 2 tygodnie temu jakoś tak wyszło – uśmiechnęła się do mnie.
- Ładnie razem wyglądacie - Czując, że nie mogę powstrzymać łez odwróciłam się i chciałam jak najszybciej wyjść. Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i obraca w swoją stronę.
- Katie, to nie tak jak myślisz! Ja nic nie pamiętam z tej imprezy! – powiedział farbowany płaczliwym tonem. Już nie mogłam wytrzymać.
- Nie tak jak myślę? NIE? – krzyknęłam – to, że jesteście razem, to też nie tak jak myślę… A ten pocałunek teraz… po prostu szedłeś sobie, potknąłeś się i trafiłeś prosto w jej usta…Wiesz co ? Żałosny jesteś! Nie chce Cię nigdy więcej widzieć! Zniknij z mojego życia i wracaj do Demi! Szczęścia życzę – wyrwałam swoją rękę i ruszyłam do łazienki, w której się zamknęłam. Nie mogłam powstrzymać łez. Zastanawiałam się, dlaczego akurat ja muszę mieć pod górkę. Bezczelnie na moich oczach się z nią całował… Oszukiwał mnie od samego początku. Mogłam się domyślić do sytuacji sprzed dwóch tygodni. Czułam się tak, jakby mi ktoś przyłożył z liścia w twarz… swoją droga wolałabym to, niż takie upokorzenie.
- Kate, jesteś tam? Wszystko w porządku? – Emily dobijała się do moich drzwi.
- Tak, tak! Wszystko ok! Zaraz wyjdę! – powiedziałam, ocierając łzy. W odpowiedzi usłyszałam tylko "Akurat Ci uwierzę". Wstałam z zimnych kafelek i spojrzałam w lustro. Zmyłam resztkę makijażu i na całą twarz nałożyłam podkład, aby nie widać było, że płakałam. Pewnym krokiem weszłam do salonu i od razu skierowałam się do baru. Mimo, że nie piję wzięłam do ręki pierwszego lepszego drinka i jednym łykiem wypiłam pół. Posiedziałam jeszcze chwile i ruszyłam na parkiet…
***
Gdzie ja jestem? Co się dzieje? Te pytania przychodziły mi na myśl. Wczoraj trochę zabalowałam co do mnie nie podobne. Czułam się fatalnie, ale trzeba było wstać. Szybki prysznic, tabletki na ból głowy i mogłam zacząć normalnie funkcjonować. Wszyscy jeszcze spali, a ja złapałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu. Błąkałam się bez celu. Wspomnienie wczorajszego dnia za każdym razem bolało coraz bardziej. Czy ja mam napisane na czole "chodź, zabaw się moimi uczuciami, nie przejmuj się, jakoś to przeżyję?" . Ani się obejrzałam, a po moich policzkach toczyły się łzy, które rozbijały się o moje ubrania. Cały czas nie dawało mi spokoju jedno pytanie. Dlaczego? Dlaczego właśnie ja? Dobrze wiedziałam, że na odpowiedź nie mam co liczyć. Głupia łudziłam się, że to tylko sen, albo jakiś kiepski dowcip. Jeszcze to głupie uczucie,  że coś jeszcze się wydarzy… I tak jak myślałam… Nie musiałam na to długo czekać…
***
- Jest Em i Lou? Muszę wam wszystkim coś powiedzieć – zagadnęłam do Zayna, ale ten poinformował mnie, że wyszli na zakupy.
- Dobra, to powiem chociaż Wam – delikatnie się uśmiechnęłam a Liam z Zaynem czekali na moją wypowiedź. Chciałam im powiedzieć o mieszkaniu i o pracy, ale Harry kolejny  raz mi przerwał
- Słuchajcie mnie! – wtargnął do salonu uradowany. Wywróciłam tylko oczami – Mam dziewczynę! – cieszył się jak małe dziecko, które dostało od rodziców zabawkę. Nie zbyt przysłuchiwałam się ich rozmowie, ale z tego co zrozumiałam poznali się na imprezie…Szybki jest chłopak. Mruknęłam do niego tylko "Gratuluję, strasznie się cieszę" i zamknęłam się w swoim pokoju. Leżałam bezczynnie gapiąc się w sufit tak, jakbym miała z niego wyczytać co mam teraz zrobić. Usłyszałam trzask drzwi wejściowych i uradowany głos Em. Wychyliłam głowę na korytarz. Akurat przechodził Lou. Pociągnęłam go za rękę do pokoju i zamknęłam drzwi.
- Chciałam pogadać – puściłam jego rękę i stanęłam naprzeciwko niego
- Wystarczyło powiedzieć – powiedział rozbawiony. Widząc, że nie jest mi zbytnio do śmiechu zaraz spoważniał.
- Słuchaj Lou… Bo ja wiem, że zależy Ci na Em i strasznie się z tego cieszę, ale … ale mógłbyś się w końcu jawnie określić co czujesz do Eleonor. Ja wszystko rozumiem, ale nie możesz bawić się jej uczuciami.
- Katie, ja … wiem, zdaje sobie z tego sprawę, ale to jest ciężkie… Nie potrafię z nią porozmawiać  tak szczerze – przytuliłam się do niego.
- Przepraszam! Przepraszam za wszystko. Wiem, że nie byłam sprawiedliwa co do Ciebie i nie zbyt miło się zachowywałam - Powiedziałam nie odrywając się od niego. Ucisnął mnie mocniej i wyszeptał ‘nie gniewam się, ja też przepraszam’. Uśmiechnęłam się i lekko się od niego odsunęłam, aby popatrzeć mu w oczy.
- Musisz mi jeszcze coś obiecać – powiedziałam tajemniczo. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. – Nie skrzywdzisz Emily…a jeśli to zrobisz zabiję Cię – powiedziałam z pełną powagą w głosie. W jego oczach automatycznie zobaczyłam strach.
- Obiecuję…- powiedział pewnie, a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
- Cieszę się – uśmiechnęłam się do niego. Na tą chwilę do pokoju wpadła Emily. Odsunęliśmy się z Lou od siebie, a ja spojrzałam na jej twarz… była zła… No tak, stałam objęta z Lou, patrzyliśmy sobie w oczy i uśmiechaliśmy. Ale nie robiliśmy nic złego!
- Emily – Lou zrobił krok na przód i chciał dotknąć jej ramienia. Odsunęła się od niego.
- Nie dotykaj mnie! Nigdy więcej mnie nie dotykaj! Jesteś dupkiem! – wybiegła z pokoju, a ja szybko ruszyłam za nią. Dogoniłam ją niedaleko domu.
- Stój! Mówię stój do cholery! Emily! – krzyczałam za nią, aby ta choć na chwilę zwolniła. W końcu stanęła i odwróciła się w moją stronę. Płakała… Płakała przeze mnie. Poczułam  się cholernie źle.
- No co? Czego ty jeszcze ode mnie chcesz? Taka z Ciebie przyjaciółka? Tu niby cieszysz się, że wszystko pięknie się układa, a gdy tylko zostajesz sama z Lou stoicie sobie od tak przytuleni? Tak się zachowuje prawdziwa przyjaciółka? – wykrzyczała mi prosto w twarz, a ja myślałam, że się przesłyszałam.
- Ja nie jestem prawdziwą przyjaciółką, tak? Możesz mi wszystko zarzucić, dosłownie wszystko, ale nie to, że jestem złą przyjaciółką. Czy zła przyjaciółka wspierałaby twój każdy głupi pomysł? Zawsze, ale to zawsze Cię broniłam! Kryłam Cię, kiedy pakowałaś się w kłopoty. Pomagałam Ci we wszystkim, byłam z Tobą, kiedy tego potrzebowałaś, a teraz mi mówisz, że to nic? – z moich oczu toczyły się słone łzy, które tworzyły rzekę na moich policzkach – Oceniasz mnie, ale czasami spójrz też na twoje zachowanie! Przy pierwszej lepszej okazji pakujesz się w kłopoty! Zmieniasz chłopaków jak rękawiczki. Pobawisz się, a jak Ci się znudzi to szukasz następnego. Nie zwracasz uwagi na to co czują inni…. Nie jesteś sama na świecie! – we mnie zebrała się cała złość. Na nią wylewałam wszystkie swoje żale… ale w głębi tak nie myślałam… Wszystko zaczęło mnie powoli przerastać.
- Odezwała się! – zaczęła – To, że jesteś nieśmiała i nie potrafisz utrzymać przy sobie chłopaków to nie znaczy, że masz się łapać cudzych! Dobrze wiesz, że Lou mi się podoba! Tu takie biedna, cicha, niewinna, a jak się rozkręci to… Wiesz co? Nienawidzę Cię! – wykrzyczała mi w twarz i pobiegła w przeciwnym kierunku. Zaczęłam dławić się łzami. Nigdy wcześnie się tak nie pokłóciliśmy tak ostro!
Z płaczem wbiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i z całej siły biłam w poduszkę. Rozwalałam wszystko co wpadło mi w ręce. Nawet nie wiem kiedy, ale na zegarku pojawiła się druga w nocy. Usłyszałam, że Emily wraca. Usiadłam w kącie i jak bezbronne dziecko schowałam głowę w kolana. Musiałam coś zrobić, nie mogłam tu zostać. Szybko wstałam, wyjęłam swoją walizkę  i zaczęłam pakować do niej swoje wszystkie rzeczy. Po godzinie wszystko znajdowało się w torbie. Wyjęłam z biurka kartkę i długopis.
"Dziękuję Wam za wszystko co dla mnie zrobiliście. W ciągu ostatnich dwóch dni wiele się wydarzyło. Dzięki temu zrozumiałam, że ja tu nie pasuję. Nie miejcie mi tego za złe. Nie szukajcie mnie, tak będzie lepiej. Kate"
Zgięłam kartkę w pół i położyłam ją na łóżku. Ostatni raz weszłam do łazienki, aby zobaczyć czy niczego nie zostawiłam. Dotykając najwyższej półki wpadł mi do ręki zimny, mały przedmiot. Przyjrzałam się mu dokładnie. Żyletka. Obracając ją w ręku weszłam do pokoju. Spojrzałam na swój nadgarstek i z obrzydzeniem rzuciłam przedmiot obok kartki. Zawsze podziwiałam ludzi, którzy potrafili się ciąć. Trzeba mieć wewnętrzną siłę, aby zrobić taki odważny krok. Ja nigdy bym tego nie zrobiła, byłam za słaba, ale sam widok tego przedmiotu dał mi siłę. Pomyślałam, że nie tylko ja mam problemy. Po cichu zeszłam na dół. Słońce już wschodziło. Ostatni raz spojrzałam na dom, w którym spędziłam ostatni miesiąc. Wytarłam łzę i ruszyłam w stronę miasta. Nie wiem jak sobie poradzę, ale muszę spróbować. Mam mieszkanie i pracę. Na razie jakoś przetrwam. Myślą, że mieszkanie ma być gotowe pod koniec miesiąca… Nie mam zamiaru wyprowadzać ich z błędu. Na szczęście nic im o tym nie zdążyłam wspomnieć. Teraz mam gwarancję, że będę mieć minimum dwa tygodnie spokoju… Muszę zacząć teraz sama, tak jakby od nowa, na nowym miejscu. Liam mi kiedyś powiedział, że trzeba zaczynać od małych rzeczy i krok po kroku rosnąć w siłę. Ja w tym momencie zaczynam od zera… Ale nawet to jest jakimś początek.  Każda historia ma swój początek i koniec... Tej jest koniec. Dziś zamknęłam dwa rozdziały, które podtrzymywały mnie przy normalnym funkcjonowaniu. "Wiesz kiedy naprawdę jest źle? Gdy najgorszym koszmarem, jakim może ci się przyśnić jest rzeczywistość". Nigdy nie rozumiałam tych słów, aż do teraz. Nie żyć, nie myśleć, nie być, nie istnieć, na chwile się zgubić, a kiedy będzie po wszystkim – wrócić…
                                            CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Od autorki: Nie wiem, co tym razem napisać… Takie notki łatwiej mi się pisze :D Ciągle były wesołe rozdziały i pomyślałam, że muszę przerwać tą monotonię. Inaczej go sobie wyobrażałam, ale jest. Ogólnie  rozdział miał być smutny, więc… oceńcie sami czy taki był :)) ~ Maddix