niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 28


Zadowolona i z uśmiechem na ustach kierowałam się wraz z Lou do góry w poszukiwaniu Niall’a i Em. Postanowiliśmy sprawdzić, dlaczego ich tak długo nie ma. Po drodze Louis zaczął opowiadać mi jakieś żarty, co wywołało u mnie głośny śmiech i ból brzucha. Nacisnęłam klamkę i to , co zauważyłam spowodowało, że uśmiech całkowicie zszedł z twarzy. Spojrzałam zdezorientowana na Tommo, ale on również był zaskoczony tą sytuacją.
- Co się stało? Czemu płaczesz Ems? – zapytał w końcu widząc jak blondynka ociera łzy z policzka.
- Nie nic … smutna historia mi się przypomniała. – powiedziała i pocałowała go w usta, a  ja popatrzyłam podejrzliwie na Niall’a, który wyglądał jakby zobaczył ducha. Lou skrzywił się na odpowiedź dziewczyny, ale wymusił uśmiech. Spojrzałam przenikliwie na tę dwójkę. Po chwili Em zapytała się mnie, czy nie użyczyłabym jej swojego chłopaka. Zdezorientowana tą sytuacją pokiwałam delikatnie głową i uśmiechnęłam się nikle. Po chwili już ich nie było, a ja dalej stałam jak słup soli.
- Co to było ? – spytał jak się ocknął. Wzruszyłam ramionami i sama zastanawiałam się,  o co może dokładnie chodzi.
- Jesteśmy przewrażliwieni – stwierdzałam patrząc w jeden punkt. Potrząsnęłam głową, aby zapomnieć o tym dziwnym zdarzeniu.
- Może masz rację. Choć, pooglądamy jakiś film – uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. W telewizji leciał akurat film, w którym główna bohaterka miała jakąś tajemnicę i nie chciała nikomu powiedzieć. Jedyną osobą, która wiedziała, że jest bardzo ciężko chora to jej przyjaciółka. Zmarszczyłam brwi i łapiąc pilota wyłączyłam to dziadostwo. Czy wszędzie, gdzie się nie obejrzę muszą być jakieś tajemnice !? Próbowaliśmy się czymś zająć, opowiadaliśmy sobie jakieś historie czy żarty, aby tylko nie zaprzątać głowy naszymi domysłami.  Było to naprawdę bardzo trudne szczególnie, że minuty mijały, a ich wciąż nie było. Zaczęłam się martwić, a Lou ze zdenerwowania zacierał ręce. Usłyszeliśmy w końcu odgłos silnika i czym prędzej podeszliśmy do drzwi. Emily wchodząc od razu skierowała się na górę.
- Możesz mi powiedzieć, co się dzieje?- takim zdaniem powitałam Niall’a. Ja rozumiem, że każdy ma coś, o czym nie chce mówić, ale ja się do cholery jasnej martwię.
- Wszystko jest okey – pokręcił głową, a ja założyłam ręce na piersi.
- Nie, nie jest! Emily płacze, wy gdzieś jeździcie, o co chodzi!? – odezwał się Lou, który zły na niego spojrzał. Chłopak nic sobie z tego nie zrobił tylko mruknął ‘Nic, nie ważne”. Chwilę potem podbiegł do Emily, która trzymała miskę z brudnymi rzeczami. Wyrwał jej to z ręki i powiedział, że ma nie dźwigać. Dziewczyna się uśmiechnęła i ruszyli do łazienki. I niech mi teraz nikt nie wmawia, że tutaj nic się nie dzieje, bo nie jestem głupia. Takie zachowanie wcale nie jest normalne.
- Czy ty widziałaś to, co ja ?! – Tommo spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć.
- To było dziwne…. Bardzo dziwne.
- A może oni po prostu chcieli wypróbować nowy płyn do płukania. No wiesz..Kit Kat – zaufaj różowej sile… - zachichotał z nerwów, a pokazałam mu, aby popukał się w czoło – racja, to było nie na miejscu.
-Choćby nie wiem, co powiedzieli i co zrobili ja wiem, że coś ukrywają. To nie jest normalne zachowanie ! – powiedziałam oburzona i usiadłam na kanapie.  Co jest granie i dlaczego oni nie chcą nic powiedzieć ? Takie pytania w tym momencie krążyły po mojej głowie i za cholerę nie potrafiłam sobie na to odpowiedzieć.
- Pamiętasz ten film… - zaczął Tommo, który pustym wzrokiem patrzył w przestrzeń – główna bohaterka nie powiedziała nikomu o swojej chorobie… A co jeśli…  -przerwałam mu gestem ręki.
- Proszę Cię skończ ! – krzyknęłam oburzona – Ja wiem, że coś jest na rzeczy, ale nie popadajmy w paranoję, ok ?! – dokończyłam trochę spokojniej. W ogóle nie dopuszczam do siebie takiej myśli. W każdym razie postanowiliśmy jakoś wyciągnąć od nich, co się dzieje.
***
Od tego czasu minęło kilka dni. Szczerze ?! Nic się nie dowiedzieliśmy. Jeszcze. Obserwowaliśmy ich zachowanie. Ono naprawdę było coraz dziwniejsze. I wierzcie mi, że ja nie przesadzam. Niall wyręczał we wszystkim blondynkę, gdzieś wychodzili razem, długo ich nie było, rozmawiali szeptem, gdzieś dzwonili. Jestem zła. Ba ! Ja jestem wściekła. Tommo też już ma tego dość. To głupie uczucie, kiedy niby nic się nie dzieje, a ktoś za wszelką cenę stara się udawać, że wszystko gra, a tak naprawdę nie wychodzi mu to za dobrze.
- Może nam ktoś pomóc ? – krzyknęłam, gdy wraz z Emily przekroczyłyśmy próg domu. Byłam obładowana zakupami.
- Mówiłem Ci, że masz nie dźwigać ? Ile razy mam to powtarzać ? – z góry zeszedł zdenerwowany blondyn i podszedł do Emily biorąc od niej siatki.
- Nialler, nie przesadzaj. Tu jest tylko makaron, żelki i jeszcze kilka lekkich drobiazgów – uśmiechnęła się do niego, pocałowała w policzek i zniknęli za drzwiami kuchni. Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia i próbowałam złapał jajka, które powoli zaczęły się zsuwać z reklamówki. Z opresji wybawił mnie Harry, który wziął ode mnie część tych rzeczy.
- Czemu ty to sama dźwigasz ? – powiedział lekko wkurzony i wskazał na reklamówki, w których były ziemniaki i jeszcze kilka innych rzeczy. Wzruszyłam ramionami.
- Zapytaj się mojego chłopaka – mruknęłam pod nosem. Widząc pytającą minę Loczka pokiwałam bezsilnie głową i poszłam odłożyć zakupy. Minęłam się z blondynką, która poszła na górę się przebrać. Korzystając z okazji, że zostałam sama z farbowanym postanowiłam go trochę wypytać, co się dzieje.
- Dziękuję za pomoc, naprawdę nie musiałeś mi pomagać z tymi ciężkimi zakupami. Doskonale dałabym sobie z nimi radę – zironizowałam. Wkurzył mnie swoim zachowaniem. Tak właściwie wkurza mnie od kilku dni.
- Cała przyjemność po moim trupie – odparł zamyślony i wkładał wszystkie produkty do szafek. Otworzyłam buzię ze zdziwienia.
- To się da załatwić…. Niall do cholery ! Słuchasz mnie !? W ogóle pamiętasz, że jeszcze istnieję ?! –złapałam go za ramię i odwróciłam w swoją stronę. Chłopak jakby wyrwany z transu popatrzył na mnie pytająco.
- Co się dzieje ? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć – odezwałam się łagodnie, a chłopak spuścił wzrok.
- Wszystko jest okey – wymusił uśmiech i powrócił do poprzedniej czynności.
- Niall, nie oszukujmy się. Wiem kiedy kłamiesz. Zawsze głęboko wzdychasz i unikasz kontaktu wzrokowego.
- Nie prawda – odpowiedział jak gdyby nigdy nic, ale wciąż na mnie nie patrzył – Jest w porządku. Nie martw się – poklepał mnie po ramieniu. Czy ja jestem jego kumplem czy dziewczyną ?
- Tak na przyszłość… Mam awersję na  ‘Nie martw się’, alergię na ‘będzie dobrze’ i wstręt do ‘wszystko się ułoży’ – uśmiechnęłam się sztucznie, odwróciłam się na pięcie i trzaskając drzwiami wyszłam z pomieszczenia.

                                                     *Oczami Louisa*

Leżałem na łóżku bezczynnie gapiąc się w sufit. Choć nie, wcale nie bezczynnie. Cały czas myślałem, co się dzieje wokół mnie. Ogólnie rzecz biorąc od kilku dni niczym innym się nie zajmuję. Moja dziewczyna najprawdopodobniej ma przede mną jakieś tajemnice, a mój przyjaciel doskonale ją kryje. A najgorsze jest to, że zaczęło się to tak niespodziewanie. Jeden dzień wystarczył, aby wywrócić wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Co jakiś czas spoglądałem na zegarek z niewiadomych przyczyn. Choćbym czekał, aż to wszystko się skończy i w końcu Emily powie mi, o co w tym wszystkich chodzi. Usłyszałem kroki, więc podniosłem się na rękach. Blondynka posłała mi uśmiech i biorą rzeczy weszła do łazienki.
- Emily – powiedziałem stanowczo  - musimy pogadać – dziewczyna wyszła przebrana i stanęła obok okna.
- Jesteśmy razem, tak ? – zapytałem, a dziewczyna pokiwała twierdząco głową – Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, co się dzieje, hm ? Wiesz, że zawsze ci pomogę – objąłem ją w pasie i położyłem głowę na jej ramieniu.
- Nie wiem o co Ci chodzi – powiedziała cicho, a ja myślałem, że wybuchnę.
- Emily, skończ już te gierki, proszę ! – uniosłem się trochę, a blondynka obróciła się do mnie twarzą.
- Nie krzycz na mnie – zdenerwowała się – Chcesz wiedzieć co się dzieje !? Chcesz ?! – krzyknęła, a ja pokiwałem głową.
- Absolutnie NIC się nie dzieje ! - wysyczała i spojrzała na mnie przenikliwym spojrzeniem.
- Oczywiście ! A te dziwne zachowanie ? Twoje i Niall’a ?
- Jakie znowu zachowanie, coś ty sobie wymyślił ? – zaśmiała się głośno, jakbym opowiedział dowcip roku.
- Nic sobie nie wymyśliłem ! Katie też to zauważyła ! Poza tym marnie jakoś ostatnio wyglądasz … - powiedziałem przypominając sobie, jak nie chciała nic zjeść, była blada jak ściana oraz jej nastrój zmieniał się jak w kalejdoskopie.
- Twierdzisz, że brzydko wyglądam ? – zapytała cicho, a jej śmiech zamienił się w podkówkę, a oczy zrobiły się szklane. Stałem zdezorientowany i nie wiedziałem, co zrobić. W końcu nie powiedziałem nic, co mogłoby ją zranić. Przynajmniej w moim mniemaniu.
- Co ? Nie ! Jesteś śliczna, ale się o Ciebie martwię – twarz dziewczyny znów była szczęśliwa. I nie mówcie mi, że takie coś jest normalne…
- To fajnie. A teraz idę coś zjeść, bo padnę – powiedziała i całując mnie przelotnie w policzek wyszła.
Po chwili do pokoju weszła zdenerwowana Kate. Sądząc po jej minie musiała rozmawiać z Niall’em i jak się domyślam nie było to nic przyjemnego.
- Mam tego dość – odparła i z bezsilności usiadła na łóżku chowając twarz w dłonie.
- Rozmawiałem z Emily – odezwałem się po chwili, a brunetka spojrzała na mnie z nadzieją w oczach – niczego się nie dowiedziałem – powiedziałem smutno, a dziewczyna ciężko westchnęła.
- Co się dzieje ? Co oni ukrywają ? – prawie wyszeptała.
- A co jeśli…. Jeśli oni nas zdradzają ? – powiedziałem przerażony swoją myślą, a Katie gwałtownie podniosła głowę.
- Oszalałeś ?! – niemalże krzyknęła, ale potem chwilę nad tym pomyślała – Nie… oni by nam tego nie zrobili … - pokręciła głową, a ja jej zawtórowałem. Nie bądźmy pesymistami i nie myślmy tak negatywnie.
- Nie lubię jak ktoś kłamie, oszukuje i zawodzi. Nie lubię tego uczucia kiedy myślę, że wszystko jest w porządku i zaczynam się pozytywnie nastawiać. I to wszystko tylko po to, by za chwilę stwierdzić, że to byłoby za piękne, a każda historia i tak zawsze skończy się tak samo – odezwała się, a ja po prostu ją przytuliłem. Wiem, że jej też jest ciężko. Siedzimy w tym razem i wiem, że musimy się wspierać.
- Będzie dobrze – powiedziałem optymistycznie i szeroko się uśmiechnąłem
- I co ja bym bez Ciebie zrobiła ? – odwzajemniła uśmiech
- Od tego są najlepsi przyjaciele, nie ? – zagadnąłem i się zaśmialiśmy. Przytuliłem ją dodając otuchy.  Mam nadzieję, że nie długo wszystko wyjdzie na jaw.
- Będziemy się powoli zbierać. Mamy przecież dzisiaj tą konferencję w centrum – do pokoju wszedł Zayn i posłał nam szeroki uśmiech.
 - Jasne, zaraz zejdziemy – odezwała się brunetka ocierając łzę z policzka. Zayn pokiwał głową ze zrozumieniem i wyszedł.

                                                    *oczami Katie*

Konferencja, mnóstwo paparazzi, tysiące fanek…. I znów trzeba udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. W przeciwnym razie plotki, który by powstały stałyby się nie do zniesienia. Siedzieliśmy w ich limuzynie, a Niall jak to miał w zwyczaju od kilku dni pilnował Emily. Po 10 minutach dojechaliśmy przed wielki budynek. Oczywiście zebrał się dosyć pokaźny tłumek. Tak ogólnie rzecz biorą to ten tłumek liczył kilkaset , jak nie kilka tysięcy rozwrzeszczanych, popłakanych i rozentuzjazmowanych dziewczyn. Choć w sumie zauważyłam w tym całym zgiełku kilku chłopaków. Chyba chłopaków, bo ich ciuchy lekko zbiły mnie z tropu i nie potrafiłam określić ich orientacji. Mieli na sobie obcisłe koszulki typu ’69 Harry” ,‘Lou, bądź moją marchewką’, ‘Kocham Cię Daddy’ czy tego typu inne nadruki. Samochód się w końcu zatrzymał i ruszyliśmy za kulisy pomiędzy fankami.
- Od tego hałasu zaczęła mnie boleć głowa – Emily powiedziała cicho i złapała się za bolące miejsce.
- Mówiłem Ci, że masz zostać w domu, bo to nie jest teraz odpowiednie miejsce dla Ciebie ? – zgadnijcie kto to powiedział…. Tak, nie kto inny niż Niall. Kto by się spodziewał ? Puściłam to mimo uszu, bo nie chciałam się denerwować. Krocząc przez ten tłum usłyszałam kilka nieprzyjemnych słów skierowanych do mnie. Oczywiście zdarzało się to już wcześniej, bo niektóre dziewczyny nie potrafiły zaakceptować, że ich idole znalazły sobie dziewczyny. Starałam się tym wszystkim nie przejmować, bo wiedziałam, że Niall jest obok mnie. Tym razem te słowa raniły mnie tak bardzo, że miałam ochotę się rozpłakać.
- Nie przejmuj się nimi. Jakbym brał wszystko do siebie, to wylądowałbym w psychiatryku z ogromnym załamaniem nerwowym – szepnął mi Zayn na ucho. Mrugnął do mnie okiem i szeroko się uśmiechnął. Przymknęłam na chwilę oczy, aby pozbyć się łez i z największym uśmiechem na który udało mi się zdobyć szłam dalej. W pewnym momencie trochę mnie zamroczyło i ugięły mi się nogi. Oparłam się o ramię Harrego, aby się nie skompromitować.
- Katie, co się dzieje ? Dobrze się czujesz ? – zapytał z troską i pomógł mi utrzymać pion.
- Tak, nie przejmuj się. W domu wzięłam jakąś tabletkę ziołową i trochę mnie zmogło – wymusiłam uśmiech i usiadłam na krześle.  W duchu modliłam się, aby jak najszybciej wrócić do domu i zakończyć tą całą szopkę.

                                                      *4 godziny później*

Bez słowa zdjęłam buty i ruszyłam prosto do pokoju. Dobijała mnie ta cała sytuacja.
- Katie, wszystko w porządku ? Widziałem jak się zachowywałaś na tej konferencji – Harry delikatnie się uśmiechnął
- Harry, Hazza, Harreh ….Mogę się przytulić ? – powiedziałam cicho i przełknęłam wielką kulkę, którą miałam w gardle. Curly bez słowa mnie objął.
- Widziałeś ? – zapytałam go nagle, a ten spojrzał na mnie pytającym wzrokiem – Widziałeś zachowanie Niall’a ? On mnie unika, zachowuje się jakby mnie w ogóle nie było. Mogłabym mu wysłać sms’a o treści ‘ Przepraszam, ale niestety leżę w szpitalu w ciężkim stanie, bo wpadłam pod ciężarówkę. Nie będzie mnie dzisiaj na kolacji. Nie przejmuj się. Pa’ , a on pewnie odpisał by mi ‘Jasne, pa’ – chłopak na to zdanie się zaśmiał, ale widząc, że zaraz się rozpłaczę westchnął ciężko.
- Oj nie przesadzaj. A tak w ogóle to… Co się dzieje ostatnio z Emily – odsunęłam się od niego i spuściłam wzrok.
- Wierz mi, że sama chciałabym to wiedzieć – powiedziałam smutno, a po moim policzku potoczyła się łza. Oni mnie ranili. Mnie i Lou. Nie wiem, czy tego chcieli, czy nie, ale taka była prawda
- Możemy pogadać  ? – odwróciłam się gwałtownie i w efekcie stałam twarzą w twarz z chłopakiem.
- To ja was zostawię – Loczek posłał mi pokrzepiający uśmiech i zniknął za drzwiami.
- Ty chcesz ze mną porozmawiać ? Jesteś tego w 100% pewny ? – powiedziałam ironicznie, a Niall wywrócił teatralnie oczami – Praktycznie od tygodnia ze sobą nie rozmawialiśmy, więc co Cię teraz sprowadza ? – założyłam ręce na piersi i wyczekiwałam, co on ma mi do powiedzenia.
- Stało się coś ? – zapytał jak gdyby nigdy nic, a ja prychnęłam – W każdym razie chciałem się zapytać czemu się tak zachowywałaś na tej konferencji – wytrzeszczyłam na niego oczy i otworzyłam ze zdziwienia buzię.
– Pragnę Ci przypomnieć, że to ty ignorujesz mnie od kilku dni. Myślisz, że dla mnie jest to przyjemna sytuacja ?! Niczego innego nie robię od kilku dni, tylko zastanawiam się, co zrobiłam źle, że nie chcesz mi powiedzieć, co się dzieje ostatnio. Masz przede mną jakieś tajemnice. Ty i Emily. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi i mamy do siebie pewne zaufanie. Z resztą niech wam będzie. Wasza sprawa.  Miejcie te swoje sekrety. Teraz mnie to już nie obchodzi. Tylko czasami pomyślcie, że ranicie i mnie i Lou. I to nie jest przyjemne. To sprawia ból – wygarnęłam mu wszystko, co do tej pory mnie bolało, a czego nie potrafiłam w stanie powiedzieć. Każda cierpliwość ma swoje granice, a moja się właśnie przekroczyła. Chłopak stał przede mną ze spuszczoną głową i rękami w kieszeniach. Nie wiem, czy nie chciał już na mnie patrzeć, czy zrobiło mu się głupio.
- Nie wiedziałem, że tak to odbierasz – powiedział prawie szeptem i spojrzał mi w oczy.
- No to teraz już wiesz – odpowiedziałam wycierając z policzków łzy, które od kilku minut niekontrolowanie spływały.
- Poczekaj jeszcze trochę, a wszystko się wyjaśni – uśmiechnął się do mnie i próbował się przytulić
- Wybacz, ale nie poczekam, aż znów ktoś wymyśli jakieś kłamstwo, abym dała spokój. Szkoda mojego czasu – wyminęłam go i wyszłam.
***
Obudziłam się rano z potwornym bólem głowy. Czym prędzej się ogarnęłam i ruszyłam na dół w celu zrobienia sobie mocnej kawy. Wstawiając czajnik na gaz przeszukałam szafki, aby znaleźć jakieś tabletki.
- Znów coś bierzesz ? – Louis wyszeptał mi do ucha, a ja ze strachu podskoczyłam i upuściłam opakowanie.
- Musisz się tak skradać ? Głowa mnie boli. Nic mi nie będzie jak wezmę coś przeciwbólowego – chłopak pokręcił z głową z dezaprobatą.
- Liam z Danielle poszli do jej rodziców, Zayn umówił się na mieście z Perrie, a ja z Harrym idziemy obejrzeć jakiś samochód, bo Hazza chce sobie kupić. Mam nadzieję, że dacie sobie radę sami – uśmiechnął się szeroko. Dałam mu buziaka w policzek, po czym się ulotnił.
- Katie ja… - Farbowany stał za mną mamrocząc coś pod nosem  - Myślałem nad tym wszystkim i wymyśliłem…. – urwał, a ja pogoniłam go gestem ręki – wyszlibyśmy gdzieś dzisiaj ? – zapytał niepewny mojej reakcji. Chwilę się zastanowiłam, po czym pokiwałam twierdząco głową. Biorąc kubek z gorącą cieczą ruszyłam na górę w celu przygotowania jakiś rzeczy. Ostatecznie wybrałam to. Po 20 minutach gotowa do wyjścia schodziłam ze schodów i usłyszałam kawałek rozmowy Niall’a z Ems.
- Jeśli cokolwiek by się działo to natychmiast dzwoń, okey ? – lekko zdenerwowany chłopak krążył po salonie
- Tak, tak. Wiem. Idź już – pogoniła go blondynka
- Dobra… Ale nie ! Nie mogę Ciebie tak samej zostawić .
- Nic mi nie będzie. Idźże w końcu – Niall westchnął ciężko i wyszedł do przedpokoju. Widząc, że stoję na schodach uśmiechnął się do mnie i wyszliśmy z domu.
- Zapomniałem telefonu z szafki. Poczekasz chwilę ? – pokiwałam głową i stanęłam przed samochodem. Zaczęłam chodzić w te i z powrotem. Kiedy chłopaka nie było po 10 minutach zaczęłam się trochę denerwować. Przecież ile można brać telefon, prawda ? Już miałam się wrócić do domu, kiedy zauważyłam, że drzwi się otwierają. Tylko to, co zobaczyłam mnie sparaliżowało. Niall trzymał za rękę Emily, która zgięta w pół trzymała się za brzuch.
- Wsiadaj ! – chłopak do mnie krzyknął, a ja posłusznie wykonałam jego polecenie. Usiadł wraz z zwijającą się z bólu dziewczyną na tylną kanapę.
- Co się dzieje ? – powiedziałam wystraszona widząc, jak Emily coraz bardziej cierpi, a po policzkach płyną jej łzy.
- Nie ma czasu, jedź !
- Jak !? Nie mam kluczyków ! – zaczął szperać w kieszeni i trzęsącymi się rękami wyjął przedmiot. Przekręciłam stacyjkę i z piskiem opon ruszyłam z miejsca.
- Dokąd ja mam jechać ? – zapytałam po chwili, kiedy zorientowałam się, że nie znam kierunku jazdy.
- Do szpitala – wyszeptał, a ja odwróciłam głowę w ich kierunku, po czym ponownie przeniosłam wzrok na przednią szybę. I właśnie w tym momencie moje wszystkie obawy się sprawdziły. 

                                                                         ***
Od autorki: No witam was moje kochane Miśki ! ♥ Stęskniliście się ? Dobra...wiem, że nie ... ;D Jak może zauważyliście tym razem rozdział jest...poważny ;D O yeah ! Zwroty akcji, zwroty akcji wszędzie ! A to wszystko, żeby dostarczyć Wam wrażeń... Nie wiem, czy wam się podoba to coś u góry ^^ Dobra, pytania:
1. Lubicie jak się coś dzieje w rozdziałach i są zwroty akcji ? XD
2. Niall okazał się wspaniałym przyjacielem, ale co zrobilibyście na miejscu Katie ? :D
Tyle, nie zanudzam Was już ...
Dalej obowiązuję zasada 15 komentarzy = nowa notka. To dla nas naprawdę ważne, a ostatnio bardzo dobrze wam poszło ! *-*
 Love you all ! <3 xx ~ Maddix

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 27


- Chwileczkę….czy kalafior to taka sałata wyglądająca jak popcorn?! – zapytał Harry, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Nie wiem kto cię uderzył w głowę, ale to musiało być coś ciężkiego. –powiedziałam, a wszyscy przytaknęli głowami.- Wracając, chcecie mi powiedzieć, że zakończyliście współpracę z tymi … debilami, bo .. bo co?
- Ale pomyśl, to wygląda jak popcorn. Ale jak gryziesz to wiesz .. jesz i jesz.. i ciągle chuja czujesz.- powiedział loczek i spojrzał na mnie wesoło.
- Nie czuję chuja, bo nikt mi go nie dał.- odpowiedziałam, na co Niall parsknął śmiechem.
- Louis ci go nie dał bo go nie ma.- powiedział Horan, a ja zaczęłam się śmiać i przybiłam z nim żółwika.
- Odezwał się ten, który swoje przyrodzenie nosi w pudełku po zapałkach.- odgryzł się Tommo, na co zareagowałam jeszcze większą salwą śmiechu, tak jak reszta.
- Wracając do pytania Emily, zakończyliśmy z nimi współpracę, bo byli pierdzielnięci i chcieliśmy wolności.- powiedział Liam, a ja przytaknęłam.
- Louis, nie wiem jak ty, ale według mnie kalafior nie ma nic wspólnego z penisem.- powiedział ni stąd ni zowąd Hazza.
- Według mnie mój penis jest świetny, nadaje się do wielu interesujących rzeczy, jest wielofunkcyjny, zmienia swój rozmiar w zależności od oglądanego obiektu.
- A ty bawisz się w akwizytora Mango? ‘Tylko dziś penis Louisa, w atrakcyjnej cenie 69,69$!’. – zapytałam i spojrzałam na swojego chłopaka.
- Biorę! Po proszę do tego paczkę gumek oraz wibrator.- powiedział Harry i zaczął wyciągać pieniądze z portfela.
- Nie ma wibratorów, Emily zużyła. Badum tss.- powiedział Zayn, ale zmierzyłam go szybko wrednym wzrokiem.
- Po co chłopakowi wibrator?- zapytała Danielle i spojrzała podejrzliwie na Harrego.
- W dupie to mam.- powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.- Te zdanie było również odpowiedzią na twoje pytanie Dani.
- Jesteś gejem?- zapytała Kate i spojrzała na loczka, na co on podrapał się po głowie.
- Masz w dupie jego wibrator?- zapytał Louis i zaczął oglądać mój tyłek.
- Jestem biseksualny. Kocham wszystkich.- powiedział, a ja odepchnęłam Louisa łapiącego mnie za tyłek i spojrzałam na przyjaciela.
- Wszystkich? Zwierzęta, przedmioty, drzewa?- zapytałam, a Harry uśmiechnął się szeroko.
- Jakie przedmioty?
- Fotele na przykład.
- Jakie fotele?
- Z miękkiej skóry.
- To tak, fotele tak.- powiedział a Liam spojrzał na niego jak na debila.- Czasami grabie są użyteczne.
- Masturbujesz się grabiami? Tą częścią z kijem czy tą z ząbkami?- zapytałam, a Niall zaczął się śmiać.
- A jak myślisz?
- Myślę, że jesteś sado maso, więc tą z ząbkami. Chociaż nie wiem jak to robisz.
- W dzisiejszych czasach można się wszystkim masturbować. Nawet wiadrem. – powiedział Liam i napotkał mój podejrzliwy wzrok.- Nie żebym próbował, czy coś.
- Emily, to ona, bogini seksu, jest napalona, mokra na wejściu. – zaczął śpiewać Horan, a ja spojrzałam na niego krzywo.
- Przepraszam?! – powiedziałam, a Zayn złapał mnie za rękę.
- Nie przepraszaj skarbie, my lubimy napalone.- powiedział, a ja walnęłam się w czoło. Zastanawiam się jaki sens ma ta rozmowa. Nagle drzwi wejściowe się otworzyły, a w nich stanął kurier z kwiatami.
- Emily Sparks?- zapytał, a ja podniosłam się do góry.
- Tak, to ja. Te kwiaty .. są dla mnie?- zapytałam, a kurier pokiwał głową i dał mi do podpisania jakąś kartkę.
- Do widzenia! – powiedział i wręczając mi kwiaty, opuścił dom.
- Od kogo?- zapytał Louis, a ja spojrzałam na kwiaty. Słoneczniki- moje ulubione. Ktoś musi mnie dobrze znać. Z kwiatów wypadła karteczka, którą podniosła Danielle.
- ‘ Dla najwspanialszej osoby na świecie. Dla mojej najlepszej przyjaciółki, której dziękuję za wszystko. X’ – przeczytała Dani i zrobiła minę w stylu: To jest takie urocze, koffffffam, całuję, i 696969 buziaczków.
- Jejku … czy wysłał to ktoś z was?- zapytałam i chyba Niall chciał coś powiedzieć, jednak zrezygnował.
- To ja!- powiedział Harry a ja spojrzałam na niego z powątpieniem.- Dobra to nie ja, ale mógłbym to być ja! Mam podobne pismo.
- Harry, ten napis jest wydrukowany. – powiedziałam i spojrzałam na niego jak na czubka.
- No właśnie … a ja mam, podobne pismo jak piszę na komputerze. – powiedział, a wszyscy walnęli się w czoło.
- Ciekawe od kogo.- powiedział Louis i spojrzał podejrzliwie na kwiaty.
- Uspokój się panie zazdrosny. To od mojego przyjaciela.
- Tak się zaczyna, a potem dzieci.
- Jakie dzieci?!
- Nie wiem, jakieś dzieci. Stoją po złej stronie torów z kieszenią pełną marzeń! – powiedział Tomlinson, a ja podeszłam do niego i złapałam go za głowę.
- Zmień. dilera.- wyszeptałam mu do ucha i przygryzłam lekko jego płatek. Poczułam jak przechodzą go dreszcze podniecenia, a kiedy się odwróciłam wszyscy mieli powykrzywiane twarze.
- Moglibyście się seksić gdzieś indziej, a nie na naszych oczach? Jeśli będziecie chcieli zostać sami, if u know what i mean, to powiedzcie: ciasteczkowy budyń. Wtedy będziemy wiedzieli, że będzie seks.- powiedział Liam, a ja spojrzałam na Louisa.
- Ciasteczkowy budyń. – powiedziałam, a daddy się uśmiechnął.
- Tak, hasło to ciasteczkowy budyń.
- Nie Liam, CIASTECZKOWY BUDYŃ!- powiedzieliśmy na równi z Louisem, a Liam wytrzeszczył oczy, złapał za rękę Danielle, która złapała resztę i pobiegli na górę. Na dole został tylko Harry.
- A ty nie idziesz? – zapytałam, a on pokręcił przecząco głową.
- Chcę brać w tym udział.
- Zapomnij. – powiedział Louis, a Harry zrobił minę szczeniaczka.
- No proszę! Ja jestem bardzo dobry w .. no wiecie. Ludzie sobie mnie chwalą!
- NIE!- ja i Louis krzyknęliśmy w odpowiedzi, na co Harry wygiął usta w podkówkę. Już stał na schodach, kiedy szybko do niego podleciałam, przytuliłam od tyłu i pocałowałam w policzek.
- Następnym razem, skarbie. – wyszeptałam mu do ucha, na co loczek uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie z całej siły w usta, po czym udał się w podskokach na górę.
- Czy zawsze będziesz się całować w usta z przyjaciółmi?- zapytał Louis i złapał mnie w pasie przyciągając do siebie i składając na moich ustach namiętny pocałunek.
- Tak, to jest fajne. Wiesz, że ja jestem niewyżyta, soł muszę tak robić!- powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko, na co Tommo zareagował śmiechem. Pociągnął mnie na kanapę i usiedliśmy. Objął mnie ręką w pasie i położył swoją głowę na moim ramieniu.
- Co robimy?
- Zapomnij o seksie, nic z tego kolego. – powiedziałam a Louis zrobił smutną minę. Złapałam za pilot i włączyłam na ostatnio włączany program. Moim oczom ukazało się … porno.
- Louis … ty ostatni oglądałeś telewizor… - powiedziałam i ledwo powstrzymywałam się od wybuchnięciem śmiechem. Chłopak zarumienił się i starał przełączyć kanał jednak w nerwach nie umiał tego zrobić.
- To .. samo się włączyło .. ja tego nie oglądałem …- jąkał się Louis, gdy wreszcie udało mu się przełączyć kanał. Teraz leciało animal planet.
- No świetnie Louis .. nie ma to jak dobre porno sobie wieczorem zobaczyć i sobie dobrze porobić, podczas kiedy twoja dziewczyna śpi! – powiedziałam i udawałam obrażoną, ale w głębi duszy śmiałam się jak głupia.
- Emily, no co ty ja nie oglądałem tego. Nie mógłbym się podniecić przy innej dziewczynie, kiedy taka seksowna laska jak ty, leży u mnie w łóżku! – powiedział i zaczął całować moją szyję, a ja się zaśmiałam. Spojrzałam na telewizor i ujrzałam parę świnek morskich uprawiających … no w każdym razie hodowla ziemniaków to, to nie była.
- Louis, czy ty mi chcesz coś przekazać?- zapytałam i pokazałam na chomiki, a szatyn wybuchnął śmiechem i pokręcił głową. Pocałowałam go w usta, gdy nagle na dół zszedł, a raczej biegł i wyjebał się, po czym sturlał się ze schodów Niall.
- Ej, seksiaki, idziemy na imprezę!- powiedział i usiadł mi na kolanach.
- Po pierwsze: wypierdzielaj mi z kolan, bo trzepnę cię w łeb. Po drugie: kto idzie i gdzie?- zapytałam, a Niall posłusznie zszedł z moich nóg, ale złapał mnie za rękę i pomachał nią w tył i przód. On ma nawalone w głowie, pewnie Kate go czymś narkotyzuje.
- Ja, ty, Kate i Louis. Reszcie się nie chce. Idziemy do klubu ‘Vegas.’ O 20.00.
-O 20.00 … to tylko 3 godziny, a ja nie mam umytych włosów! O nie! Idę o Kate się przyszykować. – powiedziałam i wybiegłam z salonu do pokoju przyjaciółki.
- To co kochanie, szykujemy się? – zapytałam brunetkę, a ona uśmiechnęła się szeroko i pokiwała głową.
                                               *3 godziny później*
Po trzy godzinnym szykowaniu, byłam gotowa. Kate, na początku nie chciała ubierać sukienki, ale uderzyłam ja w twarz i powiedziała, że jednak pójdzie w  tym. Zeszłyśmy na dół, gdzie czekali już nasi chłopcy. Louis, ubrany w białą koszulę i dżinsy rurki, a Nialler w koszulkę polo i również dżinsy. Na nasz widok za gwizdali, a ja trzepnęłam ich w łeb.
- Przestańcie na nas gwizdać, bo nie odpowiadam za siebie. – powiedziałam, a farbowany zaśmiał się cicho. Wsiedliśmy do auta i po 20 minutach byliśmy w klubie. Wydaje mi się, że .. będzie ciekawie.
                                                 * 4 godziny później*
LA LA LA, KOTKI MAŁE DWA, SIUBUDUBU, MAŁY PIESEK, LOUIS TO JE MAŁY OSESEK. Dobra … podsumowując: wszyscy jesteśmy najebani, bywa. Ja i Louis, cały ten czas przetańczyliśmy to samo Kate i Nialler. Tommo marudził, że bolą go nogi, więc usiedliśmy do stolika. Zaraz dołączyła do nas słit parka.
- Bolą mnie nogi.- powiedziała brunetka i oparła się głową o stół.
- Jak cię bolą nogi, kup sobie ostrogi. – powiedziałam, a Kate spojrzała na mnie dziwnie.- No co, walę rymy jak z maszyny.
- A gdybym był wielorybem, kochałabyś mnie?- zapytał nagle Louis, a ja spojrzał na niego krzywo. No tak, był najbardziej nawalony z nas wszystkich.
- Tak, kochałabym cię.
- A gdybym był lisem?
- Też.
- A pająkiem?
- To wtedy bym cię rozgniotła butem. – powiedziała, a Louis zaczął płakać.- Żartowałam, też bym cię kochała.
- No to dobrze. – powiedział i oparł się nogami o stół i zasnął. Aha, spoko. Nagle usłyszałam, że zaczyna się wolna piosenka. Chciałam iść z Louisem, ale on zasnął. Co za młot. Opuściłam głowę, gdy zobaczyłam wyciągniętą rękę przed sobą. Podniosłam ją z powrotem i zobaczyłam uśmiechniętego Nialla. Złapałam dłoń i ruszyliśmy na parkiet. Objęłam go za szyję, a on mnie w pasie, po czym przytuliliśmy się do siebie. Uwielbiałam z nim przebywać, był moim najlepszym przyjacielem i często w chwilach krytycznych, pomagał mi.
- Dziękuję. – usłyszałam jego cichy szept i odchyliłam się do tyłu by spojrzeć mu w oczy.
- Za co?
- Za to, że jesteś. Oraz, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Te kwiaty dzisiaj rano .. to ja wysłałem. Chciałem ci podziękować, za to wszystko co zrobiłaś dla mnie. – powiedział i uśmiechnął się nieśmiało w moją stronę. Z moich oczu poleciała łza, a ja uśmiechnęłam się do niego.
- A ja tobie dziękuję, za bycie najbliższą mi osobą. – powiedziałam i mocno się przytuliliśmy, po czym pocałowałam go w policzek.
- Ej .. czemu ci ludzie się tak patrzą?- zapytał nagle Niall i rozejrzał się po sali. Wszyscy gapili się w naszą stronę.
- Może dla tego, że piosenka skończyła się 5 minut temu, a my wciąż tu stoimy. – powiedziałam i z burakiem na twarzy zeszłam z parkietu.
- Idziemy do domu? – zapytała Kate, a ja pokiwałam głową. Wyszliśmy z klubu i udaliśmy się do samochodu, który zawiózł nas pod dom. Zaprowadziłam Louisa do naszego pokoju i posadziłam na łóżku. Sama usiadłam obok niego i zdjęłam zbyt wysokie szpilki. Nagle poczułam usta Louisa, całujące moją szyję i jego ręce rozpinające moją sukienkę.
- Co ty robisz?- wyszeptałam, ale w odpowiedzi dostałam namiętny pocałunek. Nasze języki toczyły bitwę, a ja czułam jak moja sukienka znajduje się na ziemi. Ręce Louisa zaczęły delikatnie gładzić moją skórę, a moje zajęły się odpinaniem jego koszuli. Po chwili jego usta wylądowały na mojej szyi, a ja poczułam ogarniającą mnie falę gorąca i podniecenia. Popchnął mnie delikatnie na łóżko, po czym zwisł nade mną. Uśmiechnęłam się do niego i zdjęłam jego koszulę po czym rzuciłam ją w kąt. Jego usta zaczęły całować mój dekolt, a jego ręce szybko i sprawnie rozpięły mój stanik. Poczułam jak moje ciało drży pod dotykiem jego warg na moich piersiach. Westchnęłam cicho, a potem .. a potem, dobrze wiecie co się działo.
                                                   * 1,5 miesiąca później*
Był już listopad, robiło się co raz zimniej. Odkąd Kate dowiedziała się, że ja i Louis .. spaliśmy ze sobą, ciągle się pyta jak było. Jezus Maria, co mam jej książkę napisać?! Czy film na kręcić ze wskazówkami dla niej i dla Nialla? Po za tym, Harry i deska się rozstali, jakże mi przykro. Przygotowania do ślubu, który ma się odbyć w styczniu, idą pełną parą. Ja i Danielle oraz Kate zajmujemy się jej sukienką, zaproszeniami oraz wystrojem kościoła, Harry i Louis dbają o wieczór kawalerski. Ja również zajęłam się wieczorem panieńskim. Wszystko wygląda świetnie, ale .. ja czuję cię coraz gorzej. Jest mi niedobrze, jestem osłabiona. Podejrzewam co mi może być, ale błagam na wszystko, oby moje podejrzenia się nie sprawdziły. Jednak muszę to sprawdzić, więc udałam się do apteki … po test ciążowy. Poczekałam aż wszyscy wyjdą z domu. Louis i Harry poszli załatwiać alkohol, Zayn razem z Liamem poszedł wybierać obrączki, Danielle, Kate i Niall poszli ustalać coś do kościoła, pytali się czemu z nimi nie idę, powiedziałam, że źle się czuje. Przeczytałam instrukcję i wykonałam ją z dokładnością. Zostawiłam test w łazience. Musiałam odczekać dwie minuty. Miałam wrażenie, że ciągną się przez godziny. W końcu czas minął. Weszłam do łazienki i złapałam za test. Nie patrząc na wynik, wyszłam z pomieszczenia i usiadłam na łóżku. Zdobyłam się na odwagę i spojrzałam.
- O boże .. dwie kreski. – wyszeptałam i zakryłam usta ręką. Jestem w ciąży. O mój boże. Przetarłam dłonią twarz i jeszcze raz spojrzałam na test. Pozytywny. Nawet nie zauważyłam kiedy po mojej twarzy potoczyły się słone łzy. Zsunęłam się z łóżka na ziemię, kiedy nagle do pokoju wszedł Niall.
- Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz … Emily? Czemu ty płaczesz? – zapytał i szybko podszedł do mnie i usiadł naprzeciwko. Nie potrafiłam wykrztusić słowa więc, po prostu pokazałam mu test. Wziął go do ręki i spojrzał na mnie przerażony.- Jesteś w ciąży?
- Tak, zabiję się. – powiedziałam i jeszcze bardziej się rozpłakałam. Przytulił mnie mocno do siebie i pocałował w głowę.
- Będzie dobrze, skarbie. Dasz rade, pomogę ci. – wyszeptał Niall i zaczął mną lekko kołysać.
- Nie będzie dobrze. Niall?- powiedziałam a on odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
                                                      * Oczami Nialla*
Jestem w szoku. Ogromny, jebanym szoku! Emily .. jest w ciąży, mój boże. Musze jej pomóc, muszę być podporą dla niej. Zdałem sobie sprawę, że powiedziała moje imię, więc szybko się otrząsnąłem.
- Tak?
- Nie możesz nikomu powiedzieć, rozumiesz? – zapytała, a ja poczułem, że robi mi się głupio.
- Emily … przecież i tak się dowiedzą, a Louis musi wiedzieć!
- Powiem im , kiedy będę uważała, że już czas. Obiecaj, że nikomu nie powiesz.
- Obiecuję.- powiedziałem i przytuliłem ją mocno do siebie, a ona znów się rozpłakała. Nie wiem co czuję, ale widzę, że jest zrozpaczona. Usłyszałem trzask i nagle w drzwiach stanęła Kate i Louis. Emily szybkim ruchem, schowała test do kieszeni.
- Co się stało? Czemu płaczesz Ems? – zapytał Louis i spojrzał na mnie podejrzliwie. Tak, masz rację, to moja wina. Jeez.
- Nie nic … smutna historia mi się przypomniała. – powiedziała i pocałowała Lou w usta. Chyba nie uwierzył, ale starał się wyglądać przekonywująco. Emily przetarła twarz z łez i uśmiechnęła się promiennie do Kate, która patrzyła na nią przenikliwie. – Czy użyczysz mi na chwilę swojego chłopaka?
- A po co? – zapytała Kate, a ja sam się zastanawiałem o co jej chodzi.
- Musi mnie zawieść w jedno miejsce. – powiedziała, a ja domyśliłem się co jest grane.
- No dobrze.- powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. Pocałowałem brunetkę w usta i spojrzałem na Emily. Uciszyła Louisa gestem ręki, który chyba chciał coś powiedzieć i wyszła z pokoju. Udałem się za nią, ale zdążyłem jeszcze usłyszeć jak Kate i Lou zastanawiają się co jest nie tak. Podrapałem się po karku i wyszedłem z domu.
- Jedziemy do ginekologa tak?- zapytałem, a ona pokiwała głową. Zapięliśmy pasy i ruszyliśmy szybko.
- Boje się, Niall.
- Nie bój się, jestem tu z tobą. – powiedziałem i złapałem ją za rękę. Chciałem jej dodać otuchy, ale kompletnie nie wiedziałem jak. Cierpiała, a ja tylko mogłem na to patrzeć, bo za chuja nie wiedziałem co mam zrobić.- Przepraszam, że nie jestem w stanie ci pomóc.
- Co ty mówisz, Niall? Pomogłeś mi tak jak jeszcze nikt inny. Jesteś tu, dbasz o mnie. Wspierasz. Dziękuję.- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie słabo, by potem znów dać upust emocjom i się rozpłakać. Zajechaliśmy na miejsce i weszliśmy do budynku.
- Państwo umówieni? – zapytała recepcjonistka, a ja w odpowiedzi wyciągnąłem z portfela 200£. – Widzę, że umówieni. Proszę podać nazwisko, jest pani pierwsza w kolejce.- powiedziała i wzięła ode mnie pieniądze, po czym napisała na kartce nazwisko Ems i weszła do gabinetu lekarza. Czekaliśmy jakieś 5 minut, gdy w końcu wywołali jej nazwisko.
- Dzień dobry. Proszę położyć się na kozetce i podciągnąć bluzkę. – powiedziała pani ginekolog, a Emily drżąc ze strachu, posłusznie wykonała czynności. Lekarka przejechała jej czymś po brzuchu, a ja poczułem jak ręka Ems zaciska się na mojej. W końcu pani doktor odłożyła to dziwne urządzenie i uśmiechnęła się do nas.
- Możesz się już podnieść Emily. – powiedziała, a blondynka szybko podniosła się do góry.- Gratuluje. Jesteś w pierwszym miesiącu ciąży.
- Kurwa. – przeklęła dziewczyna i zakryła twarz dłońmi. Lekarka udawała, że niedosłyszała i wypisała termin następnej wizyty, po czym wypchnęła nas z gabinetu. W drodze powrotnej nie rozmawialiśmy. Emily, udawała, że nie płaczę, a ja udawałem, że jej wierzę. Wyszliśmy z auta i stanęliśmy przed naszym domem. Weszliśmy do środka gdzie czekali nas zdenerwowany Louis i zmartwiona Kate. Emily bez słowa udała się na górę.
- Możesz mi powiedzieć, co się dzieje?- zapytała Kate, a ja pokręciłem głową.
- Wszystko jest okay.
- Nie, nie jest! Emily płaczę, wy gdzieś jeździcie, o co chodzi!?- zapytał Louis i spojrzał na mnie zły.
- O nic. Nie ważne. – powiedziałem i zobaczyłem Emily, schodzącą na dół z miską brudnych ubrań. Podleciałem do niej szybko i spojrzałem zmartwiony.- Co ty robisz?
- Chcę zrobić pranie. Spokojnie Nialler, jest dobrze.
- Nie możesz dźwigać takich ciężkich rzeczy. Daj pomogę ci. – powiedziałem i zabrałem od niej koszyk. Emily uśmiechnęła się w podziękowaniu i ruszyła do łazienki. Poszedłem za nią i znów usłyszałem rozmowę Louisa i Kate. Tym razem zastanawiali się … czy ja i Ems nie mamy czasem wspólnej tajemnicy. Mamy owszem, tyle, że nie taką jaką im się wydaje. Podszedłem do Emily i przytuliłem ją mocno. Ona teraz tego potrzebuje. Wsparcia. Więc .. od dziś liczy się głównie ona. Moja najlepsza przyjaciółka.
                                                                      ***
Od autorki: Siemanoooooo! Mam przyjemność powiedzieć, że powracamy z nową energią, zapałem i .. zwrotem akcji! Pewnie wasze myśli szaleją: 'Emily w ciąży?! Co kurwa!?'. Tak kochani, nasza pyskata dziewczyna jest w ciąży! Dzisiaj dwa pytania kurczaki:
1. Jak myślicie co będzie dalej z Emily i jak zareaguje Louis na tą wiadomość?
2. Czy Niall to dobry przyjaciel?
A i uwaga! Następny rozdział pojawi się gdy będzie 15 komentarzy. Tak wiem, limity, ale inaczej was nie zmotywujemy do komentowania, a my naprawdę chcemy wiedzieć, co myślicie. A więc do następnego moje kurczaki! Kocham was xxxxxxxxxx - Maddie.

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 26


Jestem cała happy ! Czuję się jakbym naćpała się tęczy. Mój niebieski jednorożec może to zaświadczyć ! Wiedziałam, że Lanielle musi być razem. Normalnie ewer, forewer i czugewer jakby to powiedziała moja pani z angielskiego.
- Zapomnij ! – krzyknęłam ze śmiechem do chłopaka i zeszłam na dół.
- To ty zapomnij ! Oczywiste, że to ja będę grzeczniejszy na kawalerskim ! – szybko odpyskował i dorównał mi kroku.
- Ta jasne, już to widzę. Gołe laski tańczące na stole i wymachujące… - skrzywiłam się- …ubraniami. Ja już tam wiem ! – pokiwałam mu palcem przed nosem.
- Ależ słonko tam nie będzie żadnych dziewczyn … - próbował mnie przekonać swoim szerokim uśmiechem.
- Masz racje stary. Nie będzie żadnych dziewczyn  - powiedział Harry zarzucając blondynowi rękę na ramię – Będą gorące, seksowne laski. O TAK ! – ucieszył się jak małe dziecko, ale widząc piorunujący wzrok Farbowanego odchrząknął znacząco – To znaczy….eee…yyy….bo ten…. Taki dżołk nie ? – szturchnął mnie lekko w ramię- Tak naprawdę przyjadą starsze panie po 60-dziesiątce i upieką nam ciasto.- Zaśmiałam się głośno i pokiwałam głową z dezaprobatą. Był taki zabawny jak się tłumaczył.
- Jesteś nienormalny. Leczysz się na coś ?
- Tak, na migdałki  – wyszczerzy się do mnie ukazując swoje dołeczki.
- Puknij się !
- eee… tak sam… ? sugerujesz coś ? If you know what I mean –poruszał zabawnie brwiami
 i przyciągnął mnie do siebie.
- Tak. Sugeruję, że masz się puknąć w czoło – chłopakowi zrzedła mina. Szeroko się uśmiechając pocałowałam go w policzek, a chłopak uśmiechnął się do mnie uroczo
- Nie odwracaj kota ogniem! – wtrącił się Niall
- Nie mamy kota…
- Jakiego kota ?
- Powiedziałeś kota…
- Co ?
- Co co ?
- Ty powiedziałeś co, więc się pytam co ?
- Ale, że co ?
- Że kota
- Co ty masz z tym kotem ? Jakieś dziecięce marzenia ? Kupię Ci go jak go tak bardzo chcesz.
- Nie chcę żadnego kota ! – wykrzyknęłam zdenerwowana tą dziwną rozmową.
- Nie wmawiaj mi ! Wiem, co usłyszałem !
- To ty mi nie wmawiaj ! – Stanęliśmy naprzeciw siebie mierząc się wzrokiem.
- Kotem ? Mówiliście coś o kocie ? Niall, użyłeś starego przysłowia ‘Nie odwracaj kota ogonem’ czy można to zaliczyć jako związek frazeologiczny, który przedstawia sprawę w sposób fałszywy bądź wykrętny. Zastosowaniem w zdaniu może być na przykład ‘Nie odwracaj kota ogonem! Wszyscy i tak wiedzą, jak było’.  Poza tym nie dziwię się, dlaczego kotem, a nie psem. W końcu kotki są słodkie, mają takie małe uszka i takcie małe łapki i są prześliczne. Uwielbiam kotki ! – Staliśmy tępo wpatrując się w chłopaka i nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. Jemu naprawdę brakuje w mózgu jakiejś piątej klepki. W sumie… Pierwsza zasada rozmów przy Harrym brzmi… ‘Nigdy, ale to nigdy nie wypowiadaj słowa ‘kot’, bo nie zamknie się przez pół godziny i będzie nawijał jak stara katarynka’. OKEY… troszeczkę za późno.
- Czy ty zamiast mózgu masz nieposkładaną krostę rubika czy co ? – odezwałam się pierwsza, aby przerwać tą niezręczną sytuację. Brakowało tylko dźwięku świerszcza jak w filmie o.O
- Cieszę się, że u ciebie wszyscy zdrowi – Niall wymusił sztuczny uśmiech widząc, że Harry wpatruje się w nas jak jakieś psychopatyczne dziecko.
- O kotach wiem wszystko – ocknął się dopiero po jakiś 5 minutach jak ja z blondynem dawno siedziałam na kanapie i po prostu wyszedł. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Mogłabyś się uśmiechnąć – zagadnął do mnie chłopak, a ja prychnęłam i założyłam ręce na piersi.
- O co ty się wkurzasz ? – przysunął się do mnie jeszcze bliżej i chciał mnie objąć.
- Naruszaj moją przestrzeń osobistą – warknęłam niezbyt przyjemnie.
- A teraz ? –złapał ręką za mój podbródek i odwrócił twarz w moją stronę po czym wpił się z zachłannością w moje usta.
- Wiesz ? – zagadnął gdy się ode mnie oderwał – Tak na marginesie to cholernie nienawidzę się z Tobą przyjaźnić – uśmiechnęłam się szeroko i położyłam mu głowę na ramieniu. 
- Kocham Cię – szepnęłam jakbym się bała jego reakcji i poczułam jak mogę policzki przybierają znienawidzonego przeze mnie koloru czerwonego.
- Ja Ciebie też – odpowiedział równie cicho i pocałował mnie w czoło. Nawet nie wiem, kiedy moje powieki stały się ciężkie.
***
- EJ ! Katie ! Śpisz ?! – poczułam szturchnięcie w ramię.
- Nie Zayn ! Poluję sobie na zebry ! Nie udało mi się bohatersko obronić Niall’a przed strzałem to teraz odsypiam – powiedziałam zła przecierając oczy. Dopiero zauważyłam, że spałam na kolanach u blondyna.
- Cieszę się, że się dogadaliśmy. A teraz… gdzie jest mój ulubiony grzebień ?! – zmierzyłam go wzrokiem.
- I tylko po to mnie obudziłeś człowiecze !? Skąd mam to wiedzieć ? Hazzy się zapytaj. -  Jak na zawołanie do pokoju wkroczył Hazza. Spojrzeliśmy po sobie i wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
- Zrobiłeś tą gustowną koszulę z obicia fotela ? – zapytał Zayn ledwo powstrzymując śmiech. Curly stał w jasnych jeansach, kowbojkach oraz w starej, rozciągniętej i wytartej koszulce w kratkę na której było pełno łat.
- Żadnych uwag ! Idę na randkę …. – powiedział zirytowany chłopak, a ja myślałam, że padnę.
- Z kim ? – zadałam pytanie, a ten spojrzał na mnie znacząco – Ah ! No tak.. koszula w kratę, jeansy, kowbojki, country… DESKA ! Znaczy… Taylor…. Przejęzyczyłam się – nerwowo się zaśmiałam, a Loczek stał z grymasem na twarzy.
- Z której strony ta laska ma plecy ? – zapytał Niall, a Hazza już się szykował, aby się na niego rzucić. Na szczęście wybronił go jakiś głośny huk dochodzący z przedpokoju. Harry się ulotnił na tą swoją randkę, a po chwili do pokoju wparował zdenerwowany Liaś.
- Li, słoneczko, wszystko w porządku ? – zapytałam zatroskana widząc jego minę.
- Tak. Nie. Nie wiem. Jej się zapytaj ! – wskazał na drzwi, w których pojawiła się Dani.
- Ale o co Tobie chodzi ?! Straszne rzeczy…. – podniosła głos.
- O co mi chodzi !? O co ? – Liam zbliżył się do niej trochę – Myślisz, że nic się nie stało ? – krzyknął oskarżycielko.
- To nie jest koniec świata ! – odpowiedziała dziewczyna wzruszając ramionami
- EJ ! Ludzie ! Co tu się od cholery dzieje !? Co wy się tak wydzieracie !? – na schodach pojawiła się Emily wraz z Louisem.
- Chcecie wiedzieć ? Naprawdę ?! – Liaś spojrzał na nas wszystkich. Kiwnęliśmy twierdząco głowami.
- Nie przyjęła moich oświadczyn ! – powiedział zrozpaczony, a my wszyscy zrobiliśmy wielkie oczy.
- C-co ? – wydukał Louis i spojrzał pytająco na Danielle. Ta jednak spuściła głowę i wpatrywała się tępo w podłogę.
- Teraz już wiecie ! I ona mi mówi, że mam tragedii nie robić. – ukrył twarz w rękach. Nie wiedzieliśmy, co zrobić. Przecież to wydawało się takie oczywiste, że się zgodzi, pobiorą się, będą mieć gromadkę dzieci i w ogóle …
- Danielle, ale… - Zaczęła Ems
- Nie chcę żeby oświadczał mi się tylko dlatego, że będę mieć z nim dziecko ! – powiedziała podniesionym tonem. Po chwili przeanalizowaliśmy ich słowa i dotarło do nas o co chodzi.
- CO TY KUR….DE MÓWISZ ?! JAKIE DZIECKO ?! – wykrzyknęliśmy wszyscy jak na zawołanie.
- Ale co z… wieczorem panieńskim… Tyle wódki pójdzie się jeb… to znaczy…. TO straszne ! – pokręciła głową Emily
- A nie mówiłem, że wcześniej Danielle i Kate będą organizować wieczór panieński dla ciebie? – wyrwał się Louis do Em, a ja jeszcze bardziej zdziwiona spojrzałam w jego stronę.
- Wiem ! Myślicie, że jak zasuszymy ją sucharami to się zgodzi ?! – wypalił nagle Niall, a my spojrzeliśmy na niego.
- Myślę, że to nie jest odpo….
- Co robi sprzątaczka na scenie ?! …….. WYMIATA ! –Dobijcie mnie… Czy ktoś mi może powiedzieć, dlaczego on jest moim chłopakiem  ?! Wszyscy zrobili faceplama.
- To koniec nas… - Dan powiedziała cicho do Liama
- Już na horyzoncie ciemna chmura ! Nie ma szans, wiem tym razem chyba się nie uda – dokończył Zayn, przez co został walnięty w łeb przez Emily. Siedzieliśmy wszyscy w ciszy, gdy nagle Liam z Dani wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.
- I wy… wy… myśleliście… - dukał Liam pomiędzy napadami śmiechu – że… zerwaliśmy ? hahahahahahah i że będziemy….. mieć… dziecko ?– normalnie się popłakał z tego ataku.
- Jak widać żart nam się udał – powiedziała dumnie Danielle i przybiła żółwika z Li.
- ŻE CO ? CZY WAM SIĘ W DUPACH POPRZEWRACAŁO !? – Krzyknęła oburzona Emily
- Chcieliśmy zobaczyć waszą reakcję….. Bezcenna ! – zaśmiała się dziewczyna . Jak oni mogli !? mu przeżywamy ich rozstanie, a oni sobie udają ! Ci ludzie nie są normalni ! Co ja tu z nimi robię ? Mogłabym teraz siedzieć sobie spokojnie w Polsce, pracować w Mc’Donaldzie i …. nie, nie mogłabym jednak. Z resztą o czym ja myślę w takim momencie ?!
- Tak, ubawiliśmy się do łez…- zironizowałam – A teraz… pokaż pierścionek ! – wraz z Emily rzuciłyśmy się na nią oglądając to cudo na jej palcu. Wyściskałyśmy ją chyba za wszystkie czasy.
***
- Tak się cieszę, że Cię widzę ! – wykrzyknęłam, gdy przez próg wszedł Niall, który wrócił z próby.
- Aż tak się stęskniłaś ? – zaśmiał się na moją reakcję.
- Muszę Ci coś powiedzieć ! Jestem taka szczęśliwa, że OMG ! – zachowywałam się jak psychicznie chora – Zostaniesz ojcem ! Rozumiesz ! Będziemy mieć dziecko ! -  zaczęłam skakać ze szczęścia, a chłopak zrobił tak zwaną rybkę *O*
- Ale jak… przecież my nie… - zaczął się jąkać
- To bliźniaki ! Cieszysz się ?! Ja bardzo ! Zawsze o tym marzyłam ! – w końcu złapał mnie za nadgarstki, abym się trochę ogarnęła.
- Bliźniaki ? CO !? Jak ?! – powiedział przez zaciśnięte zęby ciągle się we mnie wpatrując.
- Normalnie ! W Simsach masz taki specjalny kod, że wpisujesz i masz bliźniaki ! Cieszysz się !? – wyjaśniłam mu całą sytuację ze śmiechem. Wiedziałam, że może się zdziwić, ale że aż tak ?!
- W simsach ?! Czy ty chcesz, abym dostał zawału ?! – powiedział trochę zły. Uśmiechnęłam się uroczo i dałam mu buziaka. Trochę polamentował i mu przeszło.
- Ems ! – powiedziałam, kiedy blondynka przechodziła do kuchni. Wyglądała na nieobecną.
- Żelki… misie… dużo żelków… dużo misi…. – mówiła w kółko jak w transie. Skrzywiłam się tylko i postanowiłam zagadać do Lou. 
- Pozwól na moment – wskazałam palcem na pasiastego, a wszyscy podejrzanie się spojrzeli.
Weszliśmy znów do tego nieszczęsnego schowka na miotły.
- Możesz mi powiedzieć, co zrobiłeś z moją przyjaciółką ?
- A co masz na myśli ? – zmarszczył czoło. Usłyszałam jak ktoś wpada na drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Hazzę z Zayn’em. Spojrzałam na nich pytająco.
- Mówiłem Ci, żebyś się nie śpieszył, bo się potkniesz ? – powiedział wkurzony Zayn do Loczka
- Czego się czepiasz. Wydałem siebie, a nie Ciebie, tak ?
- idiota – Mulat mruknął pod nosem i obydwoje poszli do salonu.  Ponownie zwróciłam się do chłopaka
- Od kilku dni Ems dziwnie się zachowuje. Zdzieliłeś ją patelnią w twarz, czy co ? – chłopak zmrużył oczy.
- Nie walnąłem jej … - zamyślił się
- Naprawdę Lou, naprawdę ?  - powiedziałam z przekąsem
- Naprawdę.
-To była aronia.
- Jaka aronia ? Lubię aronię, herbata jest bardzo dobra – podrapał się po karku, a ja wywróciłam teatralnie oczami.
- Nie zrozumiałeś mojej żaluzji – westchnęłam widząc minę chłopaka.
- jakiej żaluzji ? Tu nie ma okna… – Boże…. Widzisz, a nie grzmisz ?! Wzięłam głęboki wdech i policzyłam do dziesięciu.
- To inaczej. Dlaczego Emily tak dziwie się zachowuje. Wiem, że już tak miała, ale to jest dziwne. I jaki wieczór panieński ? – Chłopak chyba dopiero teraz zrozumiał o czym mówię, bo uśmiechnął się szeroko.
- Coś tam wspomniałem….- zmieszał się trochę.
-Serio oświadczyny ? - Chłopak jakby nie wiedział co powiedzieć. Kiwnął tylko delikatnie głową.
- Ja wiem, że gapisz się na nią jak łysy na grzebień, ale… dobra… Cieszę się ! – powiedziałam cała w skowronkach.
– Bo ja... tak tylko i … Nie mów nikomu – pogroził mi palcem. Zaśmiałam się i poklepałam go po ramieniu.
- Spoko. Możesz na mnie liczyć. Masz to jak w banku. – powiedziałam wychodząc – EMILY ! Muszę Ci coś ważnego powiedzieć ! – wykrzyknęłam na cały dom, a Louis położył mi dłoń na ustach.  Spojrzałam na niego krzywo i zrzuciłam rękę.
- Miałaś. Nikomu. Nie. Mówić – powiedział przez zaciśnięte zęby, a ja pokazałam mu, aby puknął się w łeb i wyszłam.
- Emily ! Mam nowinę – podbiegłam do niej, a Lou mnie popchnął w efekcie tego wylądowałam na komodzie. Blondynka rzuciła zdziwione spojrzenie chłopakowi po czym pomogła mi utrzymać pion.
- Katie ! A piśnij słówko – spiorunował mnie wzrokiem.
- Dobrze się czujesz ? Gorączkę masz ? Zaczynasz majaczyć, nie dobrze – westchnęłam i położyłam mu dłoń na czole.
- A więc… Słyszałaś, że … - zaczęłam, a chłopak spuścił głowę – mam bliźniaki w simsach z Niall’em !? – powiedziałam radosna. Emily zaśmiała się. Jak podejrzewam z mojej głupoty. Lou westchnął ciężko…. Chyba nie sądził, że wypaplam jej o wszystkim, prawda ?
***
- Musimy wam coś powiedzieć – powiedział oficjalnie Liam, a my z Emily spojrzałyśmy na siebie zdziwione.
- Usiądźcie proszę – Zayn wskazał na kanapę, a ja zaczęłam się trochę obawiać. Ostatnio coś szeptali, gdzieś wychodzili, mieli jakiś tajemnice. UGH ! czy ja muszę mieć od razu jakiś czarny scenariusz w głowie ?
- Skoczę po coś do picia. Poczekajcie chwilę – chłopacy westchnęli cicho, a Harry zerwał się z miejsca.
- Mam nadzieję, że powycierałaś tą rozlaną wodę z podłogi – szepnęłam na ucho do Emily. Ta pokiwała przecząco głową.
- Curly uważaj, bo tam może być…..- zanim zdążyłam dokończyć usłyszeliśmy głośny huk. – ślisko…  - pokończyłam drapiąc się po karku. Po chwili wyszedł Harry z tacą w ręku i rozczochranych włosach. Pod nosem mówił jakąś wiązankę przekleństw.
- Czyli jednak zapomniałam…- zaśmiała się Ems, a Hazz spiorunował ją wzrokiem.
- Chcieliśmy wam tylko powiedzieć, że … - zaczęli wszyscy jednocześnie, a mój puls gwałtownie wzrósł.
- Zakończyliśmy współpracę z Mangamentem. Jesteśmy bez pracy, bez pieniędzy… nasza kariera dobiegła końca… - dokończył smutno Louis i westchnął ciężko.
- Chłopcze, który kochasz moją przyjaciółkę, nosisz koszulki w paski, uwielbiasz  szelki, zajadasz się marchewkami, masz lekkie porycie, nie kojarzysz faktów i czasami gadasz od czapy  ŻE CO ?!?!
- Ale spokojnie… znaleźliśmy nowych współpracowników – powiedział Zayn widząc nasze zmieszane miny.
- Ale… jak to ? przecież mieliście umowę – powiedziała w ciągłym szoku Emily.
- Zrobiłem to dla Ciebie kochanie. Teraz nic nam już nie stoi na przeszkodzie– zwrócił się do niej Lou. Zrobiłam głośne ‘AWW’, a oni się pocałowali. Cóż za słodki gest.
- Okey. Uroczo, ale jak wy to zrobiliście ?
- takich pięciu przystojniaków jak my… Proszę Cię ! To była kaszka z mleczkiem – odpowiedział dumnie Niall
- Bebiko od razu – rzuciłam, ale widząc minę Niall’a przesłałam mu buziaka w powietrzu. – Nie wierzę – powiedziałam pewnie
- Jak to nie !? Sądzisz, że nie jestem przystojny ? Ranisz mnie… – powiedział  smutny Zayn z miną zbitego psiaka i zaczął się przeglądać w lusterku.
- Oh Zayn.. jesteś sexy ciachem. Zwracam honor. – zaśmiałam się i go przytuliłam.
- Mały kruczek w umowie i tyle – powiedział Liaś.
- Czy to ważne !? LUDZIE JESTEŚMY WOLNI !  - wykrzyknął uradowany Louis okręcając Emily.
- Chwileczkę….- zamyślił się Harry, a my spojrzeliśmy na niego zdziwieni – Czy kalafior to taka sałata wyglądająca jak popcorn !?! – I tu nasuwa się pytanie…. Co to do cholery ma wspólnego ?
                                                                     ***
Od autorki: Jeśli to czytacie i skończyliście to coś u góry to jestem pełna podziwu. Zdaję sobie sprawę, że piszę coraz gorzej, a rozdziały są bezsensu i nie śmieszne.Szczerze się przyznam, że notki miało dziś nie być. Dziś i w ogóle. Myślałam czy by tego nie skończyć. Przepraszam ~ Maddix

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 25


Dobra, to jakaś komedia chyba jest. Wpada Louis, ze swoją przemową, która swoją drogą wywoła u mnie motylki w brzuchu i zaciesz na ryju. No cóż kocham tego chłopaka, ale tego nie pokażę. Mike wycelował broń w Nialla, Kate go zasłoniła gdy nagle … po prostu zemdlała.
- Nie no ludzie, błagam. Moja przyjaciółka traci przytomność w najlepszych momentach! Co za cienias! – powiedziałam i westchnęłam ciężko. Wszyscy stali jak oniemiali, bojąc się, że ktoś z nas dostanie kulkę, tylko Niall lekko się poruszył; chciał złapać upadając na ziemię Kate. Wszyscy stali jak z kijem w dupie, więc ja musiałam coś zrobić. – Mike?
- Czego?- zapytał, a ręce mu drżały. Słyszałam jak policjanci parkują i wysiadają z aut.
- Ucieknę z tobą. Tylko opuść broń.- powiedziałam i ku zdziwieniu Louisa, wychyliłam się lekko na przód.
- Nie wierzę.
- To uwierz głąbie, to znaczy kochanie!- uśmiechnęłam się w jego stronę i podeszłam tak blisko, że lufa pistoletu oparła się o mój dekolt.
- Dobrze, wierzę.- powiedział i opuścił pistolet, jednak wciąż go trzymał w dłoni. Chcąc odwrócić jego uwagę, zarzuciłam mu ręce na szyi i zatopiłam swoje usta w jego. To było co najmniej obrzydliwe, ale czego się nie robi dla przyjaciół. Od razu się zatracił, a ja wyrwałam mu pistolet i rzuciłam daleko za siebie. Chyba dostał nim Harry, sorry not sorry.
- A to na pożegnanie!- powiedziałam i z całej siły walnęłam go w nos. Zatoczył się i upadł, a ja kopnęłam go jeszcze w brzuch. Akurat wpadła policja.
- Opanowaliśmy sytuację! – powiedział przystojny brunet o czekoladowym spojrzeniu. Podeszłam do niego i oparłam się na nim.
- Panie komisarzu, jestem taka słaba. Przytrzyma mnie pan?
- Oczywiście ślicznotko. Możesz mi mówić: ten jedyny.- powiedział, a ja zachichotałam jak idiotka i pomachałam panu smerfowi. To taki miły człowiek. Czekaj.. jaki smerf!? No tak.. nie myję głowy, to tak to się kończy.
- Niestety ta nazwa jest już zarezerwowana, dziękujemy, ale nikt nie skorzysta. – powiedział Louis i pociągnął mnie w swoją stronę. Przytulił mocno do siebie i pocałował w czoło.
- No dobrze. Możecie jechać do domu, jutro do was przyjdę i złożycie zeznania.- powiedział przystojniaczek i uśmiechnął się w moją stronę.
- Koniecznie pan musi przyjść?- zapytał Louis, a przystojniaczek mruknął tylko coś pod nosem.
- W każdym razie, możecie iść. Mike zostanie zatrzymany, postawimy mu dowody.
- No co ty, myślałam, że pałę. Może jesteś ładny, ale mózg to dla ciebie nowa rzecz. – powiedziałam, a policjant zrobił grymas.
- Dobra, wynocha. I bierzcie te zwłoki.- powiedział i wskazała palcem na Kate i Harrego, który leżał na ziemi bo dostał ode mnie w łeb. Niall oczywiście wziął na ręce Kate, a Harrego nikt. Więc ja, bo tylko ja mam takie dobre serce, wzięłam go z szmaty i zaczęłam ciągnąć do samochodu. Wepchnęłam go nogą do środka i zapięłam mu pasy.
- No to dobre uczynki, na ten rok mam z głowy. – powiedziałam, a Louis zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. Zapięłam pasy i uśmiechnęłam się do siebie. Jestem dziwna i zboczona.. no cóż, ktoś musi.
                                                *2 godziny później*
Byliśmy już w domu. Najpierw pojechaliśmy na pogotowie z moją ręką. Lekarz był takim sadystą, że na chama wyciągał mi kulę z ramienia. Tak mnie to bolało, że aż kopnęłam go w krocze. No cóż, sam jest sobie winien. Potem chcieliśmy dać na przebadanie Kate i Hazze, ale
powiedział, że oni sami się obudzą, a jak nie, to na pocieszenie ma dwie dębowe trumny na sprzedaż. Chciałam wziąć, przecież nigdy nie wiadomo kiedy ktoś umrze, ale Louis nie, wolałby sosnowe. Phi, to nie. Harry ocknął się po godzinie, natomiast Kate wciąż była nie przytomna. Wreszcie się umyłam, moje włosy znów były czyste, to cud!
- A jeżeli ona się nie obudzi? Zostanę sam, jak palec, pośród zboczonej Emily, która nigdy nie wyjdzie za mąż, bo boi się długich związków! Nie!- zawył Niall, a ja spojrzałam na niego.
- Po pierwsze: ona się obudzi matole. Po drugie: czy ja kiedyś powiedziałam, że nie wyjdę za mąż? Wyjdę .. kiedyś.. może.. jak się wyszumię.- powiedziałam gdy nagle zaczęła się  budzić Kate.
- Czy osłoniłam przed strzałem Nialla?- zapytała, a ja postanowiłam sobie porobić z niej jaja.
- Nie. Umarł tam, wyznając prawdę. Chcesz ją poznać? – zapytałam, a Niall stojący za kanapą przykrył usta ręką; chciało mu się śmiać!
- O boże.. tak!
- Więc … tak naprawdę nazywał się Ricardo, urodził się w Hiszpanii. Był ojcem Pablito, od lat kochał się w Louisie. Czasami przychodził do niego w nocy, pragnąc jego ciała. Od urodzenia był czarny, ale malował się białą plakatówką. Jego penis był tak długi, że musiał zużywać dwa pudełka farbek na niego. Często chodził naćpany i myślał, że ty to Louis, więc z tobą był. – powiedziałam, a Kate miała minę jakby dostała żelazkiem w twarz. Niall nie mógł wytrzymać i wybuchnął nie pohamowanym śmiechem. A my, oprócz Kate, mu zawtórowaliśmy.
- Emily, jesteś nienormalna.- powiedziała Kate i przytuliła się do Nialla, po czym się pocałowali.
- Dzięki. To wy jesteście razem czy nie?- zapytałam, a Niall i Kate spojrzeli na siebie.
- Ja .. no …- zaczął Niall, ale Kate mu przerwała.
- Tak jesteśmy razem! A czy ty i Louis.. – zaczęła, ale jej szybko przerwałam.
- On ma dziewczynę. A ja nie mam zamiaru być jego kochanką! Chociaż wiecie co… - powiedziałam, a Louis uśmiechnął się smutno i poszedł na górę. Zaczęłam poprawiać moje w końcu czyste włosy, gdy napotkałam zdenerwowany wzrok Zayna. – O co ci chodzi?
- O co mnie chodzi? Czemu tak powiedziałaś, może on chciał do ciebie wrócić?- wykrzyczał, a ja popukałam się w czoło.
- Jasne, chce do mnie wrócić, no pewnie. Jakby chciał, to zerwałby z ziemniakiem. Ale on wciąż uprawia hodowle, więc życzę mu powodzenia.
- Emily, najdroższa ma! Jesteś piękna na sto dwa! Taylor, Taylor to by błąd, przebacz mi, bo czuję swąd!- zaśpiewał Harry, ni stąd ni zowąd, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Po pierwsze: y ..lol. Po drugie: jaki swąd? – zapytałam, a on podszedł do mnie i przytulił z całej siły.
- Swąd naszej przyjaźni! Jeżeli nie możemy być parą, to może chociaż przyjaciółmi?- zapytał, a ja dobrze wiedziałam, że wolałby to pierwsze.
- Dobrze, przyjaciele. A teraz masz na odchodne.- powiedziałam i pocałowałam go w usta. Oczywiście na moje szczęście z góry właśnie schodził Louis. No bo kurwa, mógł zejść ktokolwiek, no nie wiem … Zbyszek z Bogdańca. Ale nie, musiał zejść on. Spojrzał na nas, pokiwał głową i wyszedł z domu. No nie.. on myśli, że będzie mi tu odstawiał jakąś hiszpańską telenowelę!?  ‘Załamany i zły Loucardo wychodzi z domu, gdyż jego ukochana Emiliosa  stała w objęciach szatańskiego Hazzoarda!’. Wow .. musiałam nieźle uderzyć się w głowę. W każdym razie, odsunęłam się od Hazzoarda .. to znaczy od Harrego i szybko wyszłam za Louisem.
- Stój! Louis! LOUISIE WILLIAMIE TOMLINSONIE, STÓJ W TEJ CHWILI!- krzyknęłam, a chłopak zatrzymał się i odwrócił na pięcie.
- Co? I dlaczego za mną wyszłaś, nie wolałaś zostać z Harrym?- zapytał, a w jego oczach pojawiły się ogniki.
- Nie, nie wolałam! I gdybyś, głupia marchewko, zszedł 5 sekund wcześniej, usłyszałbyś, że ja i Harry zostajemy przyjaciółmi! A ten pocałunek zaoferowałam ja, na pożegnanie! Ale ty nie mogłeś zaczekać chwileczkę i zapytać się co się stało, tylko wziąłeś to seksowne dupsko i po prostu wyszedłeś. – powiedziałam, a Louis miał na przemian: smutek, zaciesz, smutek, podniecenie (siła Emily, działa!), zaciesz. Uśmiechnął się szeroko i chciał podejść w moją stronę i chyba mnie przytulić, jednak wyciągnęłam rękę na przód by go zatrzymać.
- O nie kochaneczku. Tak, nie będzie! Nie zapominajmy, że wciąż ty i El prowadzicie hodowlę małych ziemniaczków.
- W sumie wyszedłem, bo chciałem z nią zerwać.
- Mhm, a ja jestem tak naprawdę mężczyzną zakochanym w Zaynie. 
- Naprawdę! I tak w ogóle, chciałem ci powiedzieć, że .. wtedy z tobą zerwałem bo menagerowie mi tak kazali. Nie mogli znieść, że sprzeciwiłem się ich woli i zostawiłem El. Powiedzieli, że muszę być z nią, bo inaczej cały zespół na tym straci. Nie mogłem na to pozwolić więc.. – powiedział, a ja mu przerwałam. Wiedziałam, że to prawda, ale moje serce ..zabolało.
- Więc przedłożyłeś szczęście zespołu, nad nasze?
- Emily zrozum, że..
- Dobrze, Louis. Okey. A teraz .. muszę się przejść. – powiedziałam i tak po prostu zostawiłam go samego na środku chodnika. Poszłam w stronę miasta, miałam ochotę na kubek ciepłej herbaty. Lub kawy. Cholernie mi było źle. Wiem, że dla Louisa zespół, to całe jego życie, ale .. myślałam, że w tym jego ‘życiu’ znajdzie miejsce dla mnie. No cóż. Weszłam do jakiejś kawiarni i zamówiłam kubek ciepłej herbaty i ciastko. Usiadłam przy stoliku i uderzyłam w niego głową. Ktoś dotknął mojego ramienia, a ja szybko podniosłam głowę.
- Jeśli to ty Mike, jakimś cudem uciekłeś z więzienia, to wiedz, że urwę ci przyrodzenie na żywca!- krzyknęłam, a wszyscy zgromadzeni w sali spojrzeli na mnie dziwnie.
- Na szczęście, to ja Danielle. – powiedziała dziewczyna i usiadła naprzeciwko mnie. – Jak się czujesz, po tym całym porwaniu?
- Normalnie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że miałam brudne włosy i nie umyte zęby. Koszmar! – powiedziałam, a Dani zaczęła się śmiać.
- A co ty tu robisz taka samotna? – zapytała, a ja opowiedziałam jej to co powiedział mi Louis.- Rozumiem cię. Ale z drugiej strony powinnaś się cieszyć, bo to znaczy, że on cały ten czas cię kochał!
- No niby tak, ale wiesz. To Louis. Za chwilę zmieni zdanie i zakocha się w wiewiórce spod balkonu.
- Emily, kocham cię dziewczyno. Ale tym razem myślę, że powinnaś zachować się jak dorosła. A teraz lecę, muszę jeszcze kupić jakąś fajną sukienkę, Liam mnie dziś gdzieś zabiera i kazał się ładnie ubrać. A może… pójdziesz ze mną?- zapytała, a ja pokiwałam głową, dopiłam herbatę i poszłyśmy szukać stroju. Po godzinie wybrałam dla niej czarną sukienkę, do połowy ud, bez ramiączek. Do tego czarne wysokie szpilki i .. wyglądała jak bogini! Pożegnałyśmy się i ruszyłam do domu. To co zastałam w tym domu przerosło moje najszczersze oczekiwania. Harry leżał na blacie bez koszulki i smarował się musztardą, Louis rozkładał na ziemi wielką bagietkę, Niall i Liam mieszali różne warzywa w ogromnej misce, a Zayn całował się z lustrem.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale CO WY DO CHOLERY ROBICIE?! – zapytałam, a wszyscy zgromadzeni nagle spojrzeli na mnie.
- Robimy wielkiego hot-doga. – powiedział Niall i włożył sobie do buzi wielkiego ogórka.
- Jak mniemam Harry jest parówą, tak ?- zapytałam i nie mogłam się powstrzymać od wrednego uśmiechu.
- Chciałabyś być taką parówką jak ja! Moje jędrne ciało idealnie współgra z tą o to musztardą.- powiedział loczek i odrzucił dumnie głowę do tyłu.
- Twoje niecne plany upokorzenia mnie na nic się nie zdały, ponieważ ja lepiej wyglądam od ciebie w majonezie! – powiedziałam, a Zayn oderwał się od lusterka i poruszał znacząco brwiami.
- Przepraszam, ale mam dziwne skojarzenia z majonezem.- powiedział, a ja uśmiechnęłam się zawadiacko.
- Udowodnij!- krzyknął Harry i podniósł się z blatu.
- A proszę cię bardzo!- powiedziałam i rozebrałam się ze spodni i koszulki. Stałam teraz w samej bieliźnie, na co chłopcy zareagowali tak.  – Podajcie mi majonez.- zażądałam, a Liam z dziwnym wyrazem twarzy, której się teraz trochę bałam, podał mi słoik. Wzięłam na rękę trochę tej białej mazi i zaczęłam się nią cała wysmarowywać.
- Przepraszamy Harry, ale Emily wygląda znacznie lepiej od ciebie!- powiedział Zayn, a ja zaklaskałam w ręce. Nagle dostałam ogórkiem w głowę.
- Który to?- zapytałam, a Niall uśmiechnął się na znak, że to on. – Doigrałeś się.- powiedziałam i złapałam go mocno przytulając.
- Puść mnie, będę cały w majonezie, fuuuuj!
- O to mi chodzi! – powiedziałam i zaczęłam się o niego wycierać, na co oboje zareagowaliśmy śmiechem. I tak rozpoczęła się bitwa na jedzenie. W pewnym momencie, kiedy już wszyscy byliśmy uwaleni różnymi sosami, postanowiliśmy skoczyć na siebie, w wyniku czego leżeliśmy jeden na drugim, uwaleni całkowicie.
- Przepraszam, ale co się tu dzieje!? – usłyszeliśmy głos Kate i szybko stanęliśmy na równe nogi.
- Nic mamo, zupełnie nic! – powiedział Harry i szubko udał się na górę, śmiejąc się po drodze jak nie normalny. Zaraz po nim na górę poszedł Liam z dziwnym uśmiechem na twarzy, a potem zniknął Zayn.
- Właśnie robiliśmy obiad, ale .. trochę się ubrudziliśmy soł .. idziemy się umyć.- powiedziałam, a Louis pokiwał głową. Niall za to podszedł do Kate i pocałował ją w nos, w wyniku czego miała keczup na nim. Zaśmiała się i spojrzała na mnie.
- Idziecie się kąpać razem?
- Jasne, trzeba oszczędzać wodę.- powiedział Louis i pociągnął mnie na górę. Weszliśmy do jego pokoju i stanęliśmy naprzeciw siebie.
- Wiesz, że nie będziemy się kąpać razem?- zapytałam, a Tommo zrobił smutną minę. Położyłam mu dłoń na policzku i uśmiechnęłam się łobuzersko.- Może kiedyś, skarbie.- powiedziałam i wyciągnęłam z szafy jedną z jego bluzek, po czym udałam się pod prysznic. Spłukałam z siebie resztki jedzenia (miałam we włosach chleb z serem o.o) i świeża i pachnąca wyszłam z łazienki. Zauważyłam, że Louis też jest czysty i przebrany.
- Jak tyś to zrobił?!
- Wykąpałem się w łazience na dole. Nie chciało mi się czekać, aż ty umyjesz swoje zacne cztery litery.- powiedział i poklepał miejsce obok siebie, na znak żebym usiadła. Pokręciłam głową.
- Chodź na balkon, tam lepiej mi się rozmawia. – powiedziałam i obydwoje wyszliśmy na zewnątrz. Staliśmy w milczeniu przez jakieś 5 minut, jednak miałam wrażenie, że trwało to o jakieś 69 godzin więcej. Czułam, że na mnie patrzy, ale przecież nie powiem mu ‘przestań się na mnie lampie zboczeńcu, bo walnę ci tym krzesłem z ikei.’ W końcu Louis zabrał głos. Dzięki ci panie!
- To .. jakiego proszku używasz?- zapytał, a ja spojrzałam na niego jak na czubka.
- Louis..
- Dobra, przepraszam, to było głupie. Nie wiedziałem jak zacząć. Po tym jak sobie zostawiłaś mnie na tym chodniku, zrozumiałem, że .. bardzo, bardzo cię kocham wiesz? Od razu poszedłem do Eleanor i powiedziałem jej, że to koniec. Że tylko ciebie kocham. I w ogóle zobaczyłem, że ona naprawdę wygląda jak ziemniak, że też wcześniej tego nie zauważyłem. W każdym razie, potem zadzwoniłem do menagment i rozmówiłem się z nimi. Teraz już wiedzą, kto tu jest szefem. Więc .. co ty na to?- powiedział jednym tchem, a ja poczułam wewnętrzną radość. Odchrząknęłam lekko, gdyż poczułam wielką gulę w mym gardle. Nie uważacie, że przez to zaczęłam mówić jakoś tak .. mądrze? Boże, co ta miłość robi z ludźmi! 
- Wiesz jakie miałam marzenie, oprócz wyjazdu do Anglii?- zapytałam, a Louis pokręcił głową.-  Marzyłam o tym, żeby się zakochać. Miałam wielu chłopaków, ale nigdy nie czułam miłości. Ale kiedy poznałam ciebie, poznałam prawdziwą miłość. Kocham cię Louis i zawszę będę, bez względu na twoje decyzje. Kocham cię, całą sobą. – powiedziałam, a Tommo objął mnie i przejechał dłonią po moim policzku. Zamknęłam na chwilę oczy, aby delektować się tą małą przyjemnością. Kiedy je otworzyłam, Louis oparł swoje czoło o moje.
- Na zawsze razem. Kocham cię skarbie.- powiedział, a po moim policzku spłynęła łza szczęścia.
- Na zawsze. I ja ciebie kocham.- powiedziałam, a Louis uśmiechnął się i złożył na moich ustach najcudowniejszy pocałunek na całym świecie. Trwaliśmy tak złączeni, jakby zaraz miał się skończyć świat.
- O boże, wiedziałem, że oni będą razem!- usłyszałam głos Zayna i oderwałam się od Louisa. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam… Liama i Zayna, leżącego pod naszym łóżkiem.
- Co wy tu do cholery robicie?!- zapytałam, a Liam oparł się na dłoniach.
- Oglądamy miłość!- powiedział, a ja zrobiłam wkurzoną minę. Oboje szybko wyskoczyli spod łóżka, a ja spojrzałam na strój Liama. Był w garniaku. LOOL.
- Daddy, możemy chwile pogadać?- zapytałam i nie czekając na odpowiedź wcisnęłam nas do łazienki. – Co ty planujesz?
- No chciałem iść do kibla w sumie bo mi się sikać chce, ale przy tobie nie będę.. – powiedział, a ja walnęłam się w czoło.
- Nie o to mi chodzi! I zresztą.. nie musisz mnie się wstydzić, jestem twoją przyjaciółką. W każdym razie, chodzi mi o to, że kazałeś się ładnie ubrać Dani, sam jesteś w garniaku, chyba mi nie powiesz, że .. – zaczęłam gdy nagle do łazienki wpadła reszta 1D i Kate.
- Tak właśnie ci to mówię.- powiedział Liam i uśmiechnął się słodko.
- O boże.. kiedy na to wpadłeś? – zapytałam, a reszta zrobiła zdziwione miny, nie wiedzieli o co chodzi.
- Ale na co?!- zapytał Louis, ale zignorowałam jego pytanie.
- Ostatnio. Myślisz, że dobrze robię?
- Tak się cieszę! No pewnie! Kate słyszałaś?!- zapytałam, a miny chłopców były bezcenne.
- Mówisz, że Liam.. – powiedziała, a ja na potwierdzeniem zapiszczałam.
- Ja nic z tego nie rozumiem ..- powiedział Harry, a reszta pokiwała na zgodę. Razem z Kate zaczęłyśmy piszczeć i skakać.
- Nie wytrzymam zaraz, do cholery o co chodzi!- krzyknął Zayn, a my z Kate spojrzałyśmy na niego.
- Liam oświadczy się dziś Danielle!- krzyknęłyśmy na równi z Kate i zaczęłyśmy tańczyć 5 sekundowy taniec szczęścia. Chłopcy skapnęli się dopiero po minucie, co znaczy ‘oświadczyć się’ myśleli, że chodzi o jakieś zaświadczenie w ZUSIE. Debile. Ale kiedy w końcu zrozumieli, zaczęły się gratulacje.
- Boże stary, tak się cieszę, Dani jest wspaniała!- powiedział Zayn i z uśmiechem na ustach przytulił przyjaciela, po czym podśpiewując wyszedł z pokoju.
- Na pewno się zgodzi, będziecie piękną parą! Dobra, idę szukać sali, potem znajdę catering i najtańszy alkohol litrami.- powiedział Harry i z uśmiechem na ustach i z telefonem przy uchu, wyszedł z pomieszczenia, rozmawiając o przecenach wódki. Nie powiem, szybki chłopak.
- Liam nawet nie wiesz jak się cieszymy! Oh, poryczę się zaraz!- powiedziała Kate i przytuliła Liama, to samo zrobił Niall i powiedział, że przyłącza się do tego co powiedziała Kate.
- Jestem zachwycony stary, już czuję ten wieczór kawalerski!- powiedział Louis, a ja spojrzałam na niego spod byka.- Znaczy już czuję ten smak udanego małżeństwa! – powiedział i wyściskał roześmianego Liama.
- A ja wyczuwam dobre dupy, na wieczorze panieńskim, a jak! – powiedziałam i przybiłam piątkę z Kate, jednak ta zaraz pokręciła głową. Kłócąc się z Niallem o to kto będzie grzeczniejszy na imprezie, wyszli z pokoju. – Liaś, nawet nie wiesz jak bardzo jestem z ciebie dumna! Zajebiście się cieszę, że jesteś taki .. dorosły, że postanowiłeś zrobić taki piękny krok. Danielle będzie zachwycona mając takie męża u boku, jestem pewna.- powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję z całej siły go przytulając. Odwzajemnił uścisk i spojrzał na mnie.
- Dziękuję ci Emily, za całe wsparcie. Jeżeli się zgodzi, możesz być pewna, że zostaniesz świadkową na naszym ślubie! A teraz muszę lecieć, trzymajcie kciuki pa!- powiedział i szybko wyszedł z pokoju, a potem z domu, kierując się do auta. Razem z Louisem, położyliśmy się na łóżku. Ułożyłam głowę na jego brzuchu, a on zaczął mnie głaskać po włosach.
- Słyszałeś? Będę świadkową! Tylko gdzie ja znajdę sukienkę? I  muszę też zorganizować wieczór panieński! Dobra Kate, mi pomoże. A alkohol? Dobra, Harry załatwi.
- Ej Emily, spokojnie. Kto wie czy wcześniej Danielle i Kate nie będą organizować wieczoru panieńskiego dla ciebie? – powiedział Louis, a ja podniosłam się i spojrzałam mu w oczy.-Kocham cię Emily.
- Ja ciebie też kocham, Louis.- powiedziałam i pocałowałam go lekko w usta. Położyłam się do wcześniejszej pozycji ze zdziwioną miną. Co on miał na myśli? Czy on chce mi się … OMFG, zapomnij Emily, na pewno nie o to mu chodziło. Na pewno.
                                                                   ***
Od autorki: Bardzo przepraszam. Rozdział wyszedł bardzo kiepsko. Przepraszam. - Maddie.