niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 18


Nigdy nie podejrzewałam, że ten przebrzydły, tępy, bezmózgowy kmiot zrobi coś takiego ! Podejrzewałabym o to wszystkich…wszystkich, ale nie jego. Jak on mógł mi to zrobić ?!
Siedziałam na ławce w parku i zastanawiałam się jak mogłam być tak bezmyślna. Jeszcze Louis zerwał z Emily… No żesz kur…
- Może .. oni po prostu nie są nami pisani , co Emily ? Zobacz ile razy już się kłóciliśmy i rozstawaliśmy. Może czas znaleźć sobie kogoś innego , hm ? – tyle razy nas zranili, a my jak dwie głupie, zapatrzone w nich dziewczynki wszystko im wybaczałyśmy. Miarka się przebrała. Tylko problem w tym, że nie da się tego od tak wymazać z pamięci. Nie potrafię zapomnieć o tym wszystkich chwilach, które spędziliśmy razem. Mózg mi mówi, że muszę o nim zapomnieć, a serce wciąż darzy go wielkim uczuciem. W każdym razie postanowiłyśmy, że zapominamy o tych frajerach i kompletnie nie zwracamy na nich uwagi.
Gdy weszłyśmy do domu od razu doskoczył do nas Harry z bananem na twarzy. Nie mógł uwierzyć, że Em dzieli teraz pokój z mulatem.
- Naprawdę z nim zamieszka ?! – wykrzyknął na cały dom i lekko mną potrząsnął.
- Tak Harry , ale ogarnij się okey ? – powiedziałam, uśmiechnęłam się lekko do Em i poszłam na górę. Zaraz za mną ruszył Harry.
- Kate, co się tak właściwie stało, powiesz mi ?! – zapytał cicho zamykając za sobą drzwi.. Oczy mi się zaszkliły i  jedyne co zrobiłam, to mocno wtuliłam się w Loczka. Zdezorientowany przygarnął mnie mocniej do siebie, po czym posadził na łóżko. Opowiedziałam mu całą tą chorą sytuację z Niall’em i Louisem. Gdy skończyłam chłopak był wyraźnie zdenerwowany.
- Wiesz … postanowiłam sobie kiedyś, że nigdy nie będę cierpieć przez żadnego chłopaka. Dałam się tak podejść. Boże.. jaka ja jestem głupia - zaniosłam się płaczem i mocniej wtuliłam w koszulkę chłopaka.
- Ciiii – uspokajał mnie głaszcząc po włosach – Ani mi się waż mówić, że jesteś głupia. To wszystko jego wina, rozumiesz ? To on cię skrzywdził, nie zasługiwał na Ciebie – spojrzałam na niego czerwonymi od płaczu oczami. Curly kciukiem wytarł mi łzy płynące po moich policzkach. – Zobaczysz… dopiero teraz zobaczy co stracił… W końcu kto by chciał być z wielorybem – powiedział z powagą.
-To nie było śmieszne, Haroldzie – spojrzałam na niego karcąco, ale po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
- Tak bardzo Ci dziękuję ! Nie wiem, co bym teraz bez Ciebie zrobiła – pocałowałam go w policzek.
- To ja Ci dziękuję – wyszeptał mi do ucha. – A teraz chodź – wyciągnął do mnie dłoń i szeroko się uśmiechnął. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on tylko pokręcił głową. Wpadliśmy do pokoju Zayn’a
- Ej Emily zrób kolację głodni jesteśmy . – powiedział Harry, a ja przytaknęłam głową. Po pół godzinie pałaszowaliśmy pyszne naleśniki. Dzięki Harremu i Zayn’owi mnie i Em humor się znacznie polepszył, ale niestety tą cudowną chwilę przerwał farbowany przygłup. Bez słowa wstałam i ruszyłam do góry. Harry zerwał się za mną. Gdy mijaliśmy tego kretyna Loczek posłał mu wrogie spojrzenie i mamrotał coś nie zrozumiale… Hazza pociągnął mnie za rękę w stronę swojego pokoju. Położyłam się na jego łóżku
- Jak tak na niego patrzę to mam mu ochotę przywalić – powiedział zły krążąc po pokoju. Złapałam go za rękę, aby go trochę uspokoić. Widząc, że kolejny raz zbiera mi się na płacz położył się koło mnie i mocno przytulił. Potrzebowałam tego bardziej niż się wydawało.
- Nie daję rady Hazz .. przerasta mnie to wszystko – powiedziałam szlochając – Ile mogę robić dobrą minę do złej gry ?!
- Proszę nie płacz ! Nie jest ciebie wart ! Pokaż mu, że popełnij największy błąd w jego życiu – Tylko, że ja już nie mam siły walczyć, rozumiesz ? – wyszeptałam zmęczona tym wszystkim
- Pamiętaj, że zawsze, ale to zawsze możesz na mnie, na nas – poprawił się – liczyć. Bez względu na wszystko – pocałował mnie w czubek głowy . Uśmiechnęłam się delikatnie i ani się obejrzałam, a zasnęłam w objęciach chłopaka.
***
- Dzień dobry najlepsza, najukochańsza przyjaciółko – chłopak leżący obok mnie szeroko się uśmiechnął i pocałował mnie w policzek.
- Całkiem przyjemnie. Musisz uważać, bo jeszcze się przyzwyczaję – poruszałam brwiami na co chłopak się zaśmiał.
- Ja tam nie mam nic przeciwko. Idę zrobić śniadanie. Jak się ubierzesz to przyjdź do kuchni – znów ukazał swoje dołeczki w policzkach i zniknął za drzwiami.
Ogarnięta zeszłam na dół. Oczywiście musiałam się napotkać na tego imbecyla. Zaczął mi coś nawijać nad uchem, ale postanowiłam go zbyć.
- Spadaj człowieku , nie rozmawiam z tobą , jedz do swojej ciężarówki ! – krzyknęłam oburzona. Chłopak nie dając za wygraną chwycił mnie mocno za nadgarstki. Na tą chwilę oczywiście musieli wpaść moi i Em rodzice wraz z Liam’em. Świetne mają wyczucie czasu. Patrzyli na nas jak na bandę idiotów. Jeszcze na dodatek nie wiedzieli o zaistniałej sytuacji i zaprosili nas z ‘naszymi chłopakami’ na obiad. Myślałam, że wybuchnę śmiechem. Odstawione zeszłyśmy na dół. Blondyn zaczął mi mówić jakieś komplementy po których myślałam, że zwymiotuję. Samo przebywanie w jego obecności było dla mnie czymś niewykonalnym.
Emily też była zniesmaczona tym, że musiała iść z Louisem. Jeszcze nie wiedzą do czego jesteśmy zdolne…
***
- No dziewczynki ! I jak wam się tu mieszka ?! – zapytała pełna entuzjazmu mama Em. Odpowiedziałyśmy tylko zdawkowym ‘Dobrze’.
- A Wam jak się układa ?! Jesteście ze sobą szczęśliwi ? – tym razem moja mama skierowała do nas swoje pytanie. Spojrzałam na Emily, a następnie na tych dwóch debili obok których musieliśmy siedzieć.
- Czy jesteśmy szczęśliwi ? My ? Szczęśliwi ? A wątpicie w to ? Jesteśmy tak CHOLERNIE szczęśliwi, że tego szczęścia mamy w nadmiarze ! – powiedziałam przez zaciśnięte zęby i sztucznie się uśmiechnęłam. Państwo Sparks jak i moi rodzice krzywo na mnie spojrzeli.
- Jest naprawdę świetnie – Niall objął mnie ramieniem, a ja tylko wymusiłam sztuczny uśmiech i kopnęłam go z całej siły w kostkę. Ten syknął z bólu.
- Stało Ci się coś chłopcze ?! – zapytał mój tata patrząc na niego jak na wariata.
- Dziedziczność to potężna rzecz. Mojego tatę zawsze bolą stopy i mnie teraz też – wymusił uśmiech i spojrzał na mnie zły. Wzruszyłam ramionami.
- Wszystko w jak najlepszym porządku – Louis zabrał głos. Gdybyśmy powiedziały im całą prawdę, to kazali by nam wrócić do Polski, a nasi ojcowie pewnie nie darowaliby im, że nas skrzywdzili. Na tym akurat nie ubolewałyśmy, ale nie chciałyśmy wracać do ojczystego kraju.
- Cudownie, tak ? – Em mruknęła pod nosem i puściła mi oczko .Od razu wiedziałam o co chodzi, więc tylko się uśmiechnęłam. Wzięłam do ręki szklankę z sokiem i zaczęłam entuzjastycznie opowiadać szczegóły naszego ‘związku’
- Naprawdę jest tak wspaniale i cudownie, że sobie tego nie wyobrażacie ! – radosna machnęłam ręką, którą trzymałam szklankę, a cała zawartość wylądowała na spodniach farbowanego debila. Emily zaśmiała się cicho, a nasi rodzice patrzeli zdezorientowani.
- Katie ! Co ty wyprawiasz ? Jak ty się zachowujesz ? – skarciła mnie mama. Powiedziałam tylko ‘każdemu się może zdarzyć, prawda ?’
- Ale przecież nie zrobiła nic złego – broniła mnie Em – zrobiła przecież tylko tak – złapała swoją szklankę i wykonała taki sam ruch jak ja, tylko tym razem oberwał pasiaty imbecyl. Tym razem to ja się zaśmiałam, a nasi rodzice posłali nam karcące spojrzenie. Chłopcy stwierdzili, że nic się takiego nie stało i zaraz wyschnie. Czekając na nasz zamówiony posiłek rozmawialiśmy o ich podróży. Nagle poczułam jak czyjaś ręka spoczęła na moim kolanie. Spojrzałam na blondyna, który się do mnie lekko uśmiechnął.
- Co ty do cholery wyprawiasz Niall ? – powiedziałam szeptem przez zaciśnięte zęby. Wzruszył ramionami i ponownie się wyszczerzył. Widząc, że wszyscy na mnie patrzą odwzajemniłam uśmiech i z całej siły wbiłam mu paznokcie w udo. Automatycznie zabrał rękę i przymknął oczy, aby nie krzyknąć. Dziękowałam, że zapuszczałam paznokcie.
- Coś mało sobie uczuć okazujecie ! – zagadała pani Aneta, a moja mama przytaknęła – no już ! nie wstydźcie się nas ! Pocałuje się – podparła głowę o ręce i parzyła na nas wyczekująco. Z przerażeniem spojrzeliśmy z Em na siebie. Odwróciłam głowę do mojego byłego, a ten szczerzył się jak głupi. Louis z resztą też. Nie mając innego wyjścia musiałam się zmusić, aby dotknąć ustami tego… kogoś.
- O jedzenie idzie ! – krzyknęła uradowana Em, a ja odetchnęłam z ulgą i odsunęłam twarz.  Patrząc na kelnera przyszedł mi do głowy jeszcze jeden pomysł. Gdy miał zamiar podejść z jedzeniem do pasiastego podstawiłam mu nogę w efekcie czego całe spaghetti wylądowało na koszuli chłopaka, a makaron zwisał mu z ramion. Ems przyłożyła rękę do ust, aby nie wybuchnąć śmiechem. Przybiłyśmy sobie pod stołem piątki, a nasi rodzice wybałuszyli oczy. Kelner zaczął się gorączkowo tłumaczyć.
- Niall… kochanie – ledwo przeszło mi to przez gardło – idź z Lou do toalety i pomóż mu się ogarnąć.- obydwaj źli na nas wstali bez słowa. Emily dała mi jakiś dziwny znak i odwróciła się za siebie. Powędrowałam wzrokiem za nią. Lekko popchnęła wózek z jedzeniem, który stał obok. Efektem było odskoczenie kelnera z jakimś czekoladowym ciastkiem w ręce. Pech chciał (albo nie ?), że zawartość talerzyka wylądowała na twarzy blondyna. To był już szczyt. Nie kontrolowałam swojego śmiechu. Nawet nasi rodzice ledwo przełykali ślinę, aby zachować powagę.
- Idźcie się jakoś ogarnąć. Jak dzieci ! – skwitowała Emily i spiorunowała ich wzrokiem.
- Co się z wami dzieje dziewczyny ? – zapytał nas tata Em
- A co ma się dziać ?  wszystko jest okej…Ah ta miłość… - blondynka próbowała się ogarnąć.. W końcu fajnie się było trochę na nich powyżywać. Moja przyjaciółka skinęła głową na jedzenie chłopaków. Zrobiłam zdezorientowaną miną, a ona wymownie spojrzała na pieprzniczkę..
- Ekhem… mogę dostać tabasco ? – Em wskazała na małą buteleczkę. Jej tata również jej podał rzecz. W końcu załapałam o co chodziło.
- Mamo – zaczęłam – czy mogłabyś mi podać pieprz ? – kobieta wykonała moją prośbę.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie cwanie i zaczęłyśmy doprawiać posiłki tych… wytworów natury.
- Dziewczyny to nie wasze talerze – lekko oburzyła się mama Ems.
- Ale wiemy, co jest najlepsze dla naszych kochanych chłopaków, prawda ? – uśmiechnęłam się przesłodko i zanim zdążyli wrócić z łazienki odłożyłam pieprzniczkę. Po chwili wszyscy byliśmy w komplecie i zaczynaliśmy swoje posiłki.
- Smakuje Ci… słoneczko ? – uśmiechnęłam się do blondyna, który ledwo przełykał kolejne kęsy zamówionego posiłku.
- Wyborne – odparł i z wielką trudnością przełknął jedzenie.
- A tobie misiu jak smakuje ? – Emily zwróciła się do Tommo. Ten zrobił się cały czerwony i zaczął kaszleć. Mój tata natychmiast złapał za szklankę z wodą i wyciągnął w stronę chłopaka.
- Dziękuję Panu – Em szybko złapała szklankę – właśnie miałam poprosić o coś do picia – wypiła całą zawartość od razu. Louis ledwie łapiąc oddech spiorunował ją wzrokiem.

*
- Pa mamo, pa tato – staliśmy przed restauracją i żegnaliśmy się z naszymi rodzicami, którzy ruszali w dalszą trasę.
- Uważajcie tu na siebie – mocno nas przytulili. Spojrzeli z politowaniem na usmarowanych jedzeniem chłopaków i również się z nimi pożegnali.
- Ale mamy jeszcze jedną prośbę ! Pocałujcie się jeszcze ! – oni znowu o tym samym. Skrzywiłam się i spojrzałam na tego popaprańca. Ten złapał mnie za biodra i przyciągając do siebie wpił się w moje usta. Znów poczułam to uczucie… GŁUPIE uczucie, które nie powinno się w ogóle odezwać ! Mój mózg mówi: debil, świnia, a serce: koteczek, króliczek. ZA CO JA SIĘ PYTAM ?!
- Jak będziecie chcieli kiedyś jeszcze wpaść to nas uprzedźcie – Emily szeroko się uśmiechnęła. Wsiedli do samochodu i po chwili zniknęli za zakrętem. Razem z Em uśmiechnęłam się triumfalnie do chłopaków i przybiłbyś żółwika.
- Chciałyście nas zabić, skompromitować czy co ? – Niall oburzony wymachiwał rękami.
- Co to ma być ? Zemsta, jakaś pieprzona gra ?! – dodał Louis od siebie. Wymieniłyśmy spojrzenia.
- Nie jestem mściwa…zemsta jest poniżej mojej godności…Ale wypadki chodzą po ludziach – Emily wzruszyła ramionami.
- I….Tak…może być gra jeśli chcecie. Poziom pierwszy zakończony pomyślnie. Czas na poziom drugi – Powiedziałam głosem podobnym do tych z gier. Puściłyśmy im oczko, zaśmiałyśmy się i zostawiając zdezorientowanych chłopaków ruszyłyśmy do domu.
***
- Mogę wejść ? – Emily uchyliła drzwi do mojego pokoju i wystawiła głowę -  Chciałabym Ci kogoś przedstawić. Znalazłam wprost idealnego chłopaka, wyrozumiały, otwarty na wszystkich – wyszczerzyła się do mnie. Zmierzyłam ją wzrokiem.
- Na świecie jest tylko jeden chłopak, który rozumie i akceptuje wszystkie kobiety mimo ich wszystkich wad. Świetny jest, nazywa się Jack Daniel’s – zanim zdążyłam jeszcze  cokolwiek dodać, blondynka wyciągnęła zza pleców butelkę whisky. Wyszczerzyłam się do niej i poklepałam miejsce na ziemi obok mnie.
- I jak to chcesz pić ? – rozejrzałam się po pokoju, ale nie trafiłam na żadne naczynia.
- Dajesz z gwinta – powiedziała i podała mi butelkę. Spojrzałam na to krzywo, ale ta podsunęła mi trunek pod sam nos.
- To zdrowie fajnych chłopaków
- Czyli co ? Nie pijemy ? – powiedziała zawiedziona. Zaśmiałam się.
- Skoro tak, to wypijmy za dupków którzy nas zostawili, frajerów którzy nas stracili i szczęściarzy, którzy nas poznają. – przysunęłam butelkę do ust i jednym łykiem upiłam trochę cieczy. Pierwszym uczuciem była gorycz, która rozlała się po moim gardle. Skrzywiłam się lekko i podałam butelkę Em. Po jakiejś godzinie w butelce nie było ani grama alkoholu.
- No i co narobiłaś ? – krzyknęła do mnie – ty alkoholiku ! Wypiłaś wszystko i co teraz – powiedziała z powagą, a po chwili wybuchnęła śmiechem. Podrapałam się po głowie i po czym lekko chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę szafki. Przypomniało mi się, że tam była chyba jakaś flaszka. Zadowolona z siebie klapnęłam z powrotem obok blondynki.
- Wiesz, mam tego wszystkiego dość – powiedziała lekkim bełkotem. W związku z moim nietrzeźwym myśleniem przeanalizowanie takie zdania zajęło mi chwilkę.
- życie jest łatwiejsze niż się wydaje, Wystarczy godzić się z tym, co jest nie do przyjęcia, obywać się bez tego, co niezbędne i znosić rzeczy nie do zniesienia. Jakie to banalne nie ?! – zachichotałam jak idiotka.
- Jaka głębia .. Omijasz kolejkę – wyrwała mi z ręki butelkę – Albo nie ! jesteś za trzeźwa jak na mnie. Masz – wepchnęła mi do ust ciesz i przechyliła butelkę. Nagle do pokoju wpadł Harry.
- Co wy robicie do cholery ?! – wykrzyknął jak zobaczył nas siedzące na ziemi z flaszką w ręce i rechoczące z każdej błahostki. Próbował podnieść Emily, ale ta ledwo stała na nogach.
- Mogłabyś trzymać pion ? – powiedział lekko zniecierpliwiony brakiem działania z jej strony.
- buahahahahahaha – wybuchnęłam śmiechem – Haroldzie, ona ledwo trzyma poziom, a ty o pionie mówisz – znów zaczęłam się śmiać jak opętana, a dziewczyna spiorunowała mnie wzrokiem.
- Ja nie umiem ? Tak ? To patrz – wyrwała się z objęć chłopaka i stanęła na środku. No powiedzmy, że stanęła….. Ledwo utrzymując równowagę złapała za nogę i przechyliła się do przodu próbując zrobić ‘jaskółkę’.
- Motylem jestem na na …- wyśpiewała i straciła równowagę. Skończyłoby się bliskim kontaktem z podłogą, ale Hazza interweniował. Mój histeryczny śmiech chyba rozniósł się po całym domu.
- Harry.. misiaczku, robaczku, pysiaczku nie gniewaj się na mnie – złapała go za policzki i mówiła jak do małego dziecka. Nieznacznie się do niego przybliżyła i złożyła na ustach pocałunek. Wydałam z siebie dźwięk, który miał przypominać gwizd, ale obecnie wyszedł jak odgłos lokomotywy. Loczuś uśmiechnął się pod nosem i wyszedł z pokoju. Pociągnęłyśmy kolejne łyki trunku, ale nie dane nam było się nimi nacieszyć, bo do pokoju wpadł farbowany z marchewkowym kmiotem.
- Nie wiedziałem, że pijesz – powiedział blondyn patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- Ja też nie – wybełkotałam. Po tym zaczął mi nawijać coś o jakiejś Margaret, tłumaczył się, przepraszał…i kij wie co jeszcze. Emily próbowała kłócić się z pasiastym, ale język płatał jej figle.
- Nie mam czarnego pojęcia o czym ty do mnie mówisz, to dla mnie zielona magia – powiedziałam po skończeniu jego monologu. Niall pokręcił głową z dezaprobatą.
- Margaret by się tak nie zachowała ! – powiedział oburzony, a Emily obróciła się do niego o mało co się nie przewracając.
- Zamknij się i idź do swojego wieloryba ! Brzuchata już pewnie na Ciebie czeka – powiedziała ironicznie i zaśmiała mu się w twarz.
- A wiecie co ?! Ja znam taki kawał ! Chcecie posłuchać ? Wiem, że chcecie – powiedziałam chichocząc – Wiecie czemu ojciec Eleonor musiał być niezłym rolnikiem ?! Bo wyhodował takiego ziemniaka ! – wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem, a blondynka mi zawtórowała. Chłopcy spojrzeli na nas źli, a po czym wyszli.
- Runda druga skończona ! – krzyknęła za nimi Ems, po czym rzuciła się na łóżko, a ja obok niej.
- Wiesz, że to nie było śmieszne ? – powiedziałyśmy obie równocześnie i znów się zaśmiałyśmy. W jednej chwili poczułam się jak na karuzeli.
- Niedobrze mi…..- wyszeptałam  zamykając oczy.
***
Mam takiego kaca (znowu) jakbym zżarła cały piasek na pustyni. Albo mi się wydaje, albo ostatnio coraz częściej wszystko opijamy o.O
- Cześć ! -  usłyszałam za sobą jakiś piskliwy głosik, kiedy chciałam wejść do furtki. – ty to jesteś ta…eee.. Kim ? – odwróciłam się do owej osoby i ujrzałam jakąś brunetkę. Na pierwszy rzut oka nie wiedziałam kto to jest.
- Mam na imię Kate – powiedziałam zirytowana – A ty..? Bo jakoś sobie nie przypominam – dziewczyna zaśmiała się sztucznie.
- Margaret, no wiesz słodziutka jestem dziewczyną Niall’a Horan’a  - wyszczebiotała. Zmierzyłam ją wzrokiem i odwróciłam się z zamiarem wejścia na podwórko. Ta złapała mnie za rękę. Spojrzałam na nią krzywo i wyrwałam dłoń.
- Turlaj dropsa ! – oburzyłam się
- Nie dziwię się, że Niall Cię zostawił dla mnie ! Wyglądasz jak tania dziwka – zaśmiała się ironicznie. Stanęłam z nią twarzą w twarz.
- Jak ja jestem tania, to ty już chyba jesteś gratis – uśmiechnęłam się sztucznie – i chyba ci tapeta odpada od ryja – skazałam na jej twarz, gdzie widać było pokruszony puder.
- Kochana, jesteś taką słitaśną krejzolką ! A teraz serio – zaczęła mlaskać gumą do żucia. I tak poza tym…czy ja do tej pory wyraziłam się nie serio ? – chciałabym dać mojemu misiaczkowi, króliczkowi zdjęcie naszego dziecka. Pewnie się ucieszy Niall’uś mój najsłodszy, najukochańszy głodomorek na świecie. Będziemy tacy szczęśliwi ! Założymy farmę jedzonka dla mojego wiecznie głodnego słodziaka i będziemy patatajać po łące zwanej inaczej miłością. I będziemy się lofciać – zemdliło mnie lekko i już chciałam zrobić taką minę. Nagle ponownie złapała mnie za nadgarstek, a ja mocno ją od siebie odepchnęłam.
- Jesteś jakaś głupia ? To mogło zaszkodzić mojemu dziecku. Niall zabierz ją ode mnie – powiedziała z przejęciem. Spojrzałam w bok i zobaczyłam jego. Patrzył na mnie z jakby…oburzeniem ? Ta cała Margaret podeszła do niego i się przytuliła, a on to odwzajemnił.
- Mi się to chyba śni ! – pokręciłam głową i czym prędzej udałam się do środka. W przedpokoju poczułam szarpnięcie za ramię.
- Co się z Tobą stało ? Wiesz, że jest w ciąży i jak ty ją traktujesz ?! – wykrzyczał mi w twarz.
- Wierz mi, że jakbym jej chciała coś zrobić, to użyłabym więcej siły – wyrwałam się chłopakowi.
- Dlaczego tak się zachowujesz ? Dociera coś do Ciebie ? Co ja jeszcze mam zrobić, abyśmy wybaczyła ? – wyszeptał i spojrzał na swoje buty. Pewnie chciał mnie wziąć na litość.
- Bo to moja wina, tak ? Ja Cię zdradziłam ?! Ja w klubie czy Bóg wie gdzie pieprzę każdą napaloną laskę, która zakręci tyłkiem ? No sorry, ale nie wiem o co ty masz do mnie pretensje ?! – wykrzyczałam zła. Męczyło mnie już to wszystko. Ile jeszcze razy mam być tą, która bez niczego wybacza każdą przykrość, którą jej wyrządzono ?
- Ja tego nie pamiętam ! Musiałem być pijany ! To było raz ! – usilnie starał się mnie przekonać. Westchnęłam ciężko. Właśnie w tym momencie przyznał mi się do zdrady….
- Znów nic nie pamiętasz ? Wiesz, dużo nad tym myślałam. Chciałam wierzyć, że ona może jednak nie jest z tobą w ciąży, a to wszystko jest jedną wielką pomyłką. A teraz kiedy ty mi mówisz, że jednak mogło to mieć miejsce i jeszcze ten dwupak przynosi zdjęcia  USG mam dość ! Rozumiesz ?! – w moich oczach zaczęły gromadzić się łzy. Przymknęłam powieki, aby się ich pozbyć. Nie chciałam znów płakać przez tego farbowanego młotka.
- Ale mi na Tobie zależy… Nie mogę znieść myśli, że nie rozmawiasz ze mną, nie mogę Cię dotknąć, pocałować… Chciałbym cofnąć czas, ale się nie da ! Jesteś dla mnie jak….jedzenie…Margaret by mi wybaczyła… - no i musiał zepsuć swoje przemówienie. Czy on właśnie nazwał mnie ‘jedzeniem’ ?! No kur…romantyczny jest, nie ma co. No i porównuje mnie do jak twierdzi swojej byłej ?!?
- Urzekła mnie twoja historia. Napisz do Polsatu. To co powiedziałeś było takie wzruszające, że popłakałabym się, ale tusz jest za drogi – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Ale się wysiliłeś – prychnął Harry, który akurat przechodził do kuchni. – Dobra parówka do złej gry
- Nie udzielaj się ! nie z Tobą gadam ! – powiedział blondyn oburzony
- Bo co !? Na twoim miejscu to bym się już zamknął. Jak mogłeś zrobić coś takiego ?! – Harry lekko pchnął go do tyłu.
- A to chyba nie twoja sprawa ! – oddał mu blondyn.
- A właśnie, ze moja ! To moja przyjaciółka – wskazał ręką na mnie, a farbowany zrobił się lekko czerwony.
- Ja już widzę tą waszą przyjaźń. W czym on jest lepszy ode mnie ?! Zaliczy i zapomni – wytrzeszczyłam na niego oczy. Nie mogłam uwierzyć, że on to powiedział. Harry złapał go a koszulkę i przygniótł do ściany.
- Co powiedziałeś ?! – Loczek patrzył na niego ze wściekłością. Bałam się, że on mu coś zrobi, bo za przyjemnie to nie wyglądało. Podeszłam do nich i odciągnęłam ich od siebie.
- Harry, nie warto…. – szepnęłam i się do niego przytuliłam. Spojrzałam zawiedziona na Niall’a po czym ruszyłam na górę.
- Katie ! Nie chciałem tego powiedzieć ! – zawołał za mną, ale szczerze miałam go w głębokim poważaniu.
- ŻRYJ KOTLETA ! – odpyskowałam i natknęłam się na Emily.
- Miarka się przebrała. Chcę zrobić coś, aby poczuł się tak źle jak ja – powiedziałam przytulając się do niej.
- Nie poznaję Cię ! Moja szkoła ! – poklepała się dumnie w pierś. Śmiejąc się weszłyśmy do pokoju.
***
Od autorki: Hey misiaki ! ♥ Coś mi się ostatnio niedobrego dzieje... Nigdy nie nazwałabym kobiety w ciąży ciężarówką, wielorybem, albo brzuchatą o.O Help me ! Dobra ... Lepiej napiszę już pytania:
1. Obiad z rodzicami można uznać za udany ? ;D
2. Jakie uczucia wywołała u Was 'sweetaśna' Margaret ? :D
3. Co Em i Katie mogą rozumieć poprzez 'grę' ? ;P
4. Macie jakieś hobby ? ^^
Trzymajcie się kochani, do następnego <3 ~ Maddix

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam to opowiadanie :) Przez nie moje życie stję się lepsze. :D

    1. Jak najbardzej , ale ja uważam , że i tak ich za łagodnie potraktowały.

    2. Zemdliło mnie, to jakis horror, a teraz trzeba pomysleć ,że takie osoby naprawdę istnieją i chodzą bezkarnie po ulicach. Jestem tolerancyjna , ale bez przesady.

    3. Pobawia się trochę ich kosztem, mam nadzieje , że pożądnie. Niech Katy udaje ,że mu wybaczyła, a potem niech go zostawi, a Emily niech rozkocha w sobie Harego.

    4.Kocham rysować i nieźle mi to idzie. W szkole na plastyce zawszę mnie chwalą :) (skromna jestem , prawda ?) Uwielbiam też śpiewac , ale to mi juz tak nie wychodzi, co tu dużo mówić w ogóle mi nie wychodzi. xd

    Pozdrawim^^

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Czając ten moment miałam takieeego banana na twarzy. Świetnie to zrobiłaś.
    2. to .. jak to one mówią dzifffka . :D
    3. chłopcy zrozumią co stracili. Boże żeby Kate coś ten tego z Hazzą, a Emily.. załatwi Niall'a.
    4. Uwielbiam rysowac i śpiewać . ale najbaardziej kocham sport. ♥


    p.s. bloooog meeeega. podziw. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej miśku! <3
    Cudowny rozdizła, śmiałam się ciągle ale o tym to już wiesz :D
    1.Zajebiście udany był ten obiad haha :D. Boski
    2.Uczucia hmm... jak ona coś pierdzieliła bez sensu to się śmiałam z jej głupoty a na resztę to mnie zemdliło.
    3.Zemsta na chłopakach, żeby wiedzieli co stracili i dużo dużo ale to dużo śmiechu i chyba satysfakcji :D haha
    4.Mam mam :D to już mówie :D. Kocham grać w piłkę nożną i oglądać ją, a także czytać o piłkarzach ;]. Kocham śpiewać i nawet nieźle mi to wychodzi (tak wiem, skromność to podstawa xD jest ona jedną z moich największych zzalet :D). Pisać opowiadania i imaginy.

    No to tak :P. Rozdział był cudowny ale to w smie jak zawsze ♥. Kocham kocham kocham kocham (i przypomniał mi się wczorajszy twitter gdzie wszyscy pisali 'Kocham Cię' xD). Ja chcę Was poznać!. Macie wielki talent!.
    Pozdrawiam ~ Nathie <3
    P.S. KOCHAM WAS!!!♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam że dzisiaj tak króciutko ale nie mam dziś czasu -,-
    Zajebisty rozdział i nominacja u mnie do LIBSTER AWARD ! =*

    OdpowiedzUsuń
  5. boże jakie to świetne , naprawde.
    Wpadłam przypadkiem i nie zdarzyłam jeszcze przeczytać poprzednich rozdziałów, ale już się zabieram za czytanie . Informuje Cię , że zyskałaś kolejną czytelniczkę :) :)
    A ja zapraszam do mnie na bloga. Liczę , że wejdziesz i skomentujesz a nawet zaobserwujesz , Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna < jestem przygotowana na negatywne komentarze> http://sameemistakess.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. 1. Udany ? Był zarąbisty, kurde, kocham was !! :D Co chwilę wybuchałam śmiechem, a najgorsze było to, że czytałam w nocy i prawie wszystkich pobudziłam xD
    2. jest cudofffna #lol a tak serio, to myślałam ze rzygnę XDD
    3. Gra ? hmmm... niech się nimi bawią i im dokuczaja ile wlezie :D
    Kina ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. zostałas nominowana do Liebster Award przez http://imaginezonedirection.blogspot.com/ <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałam Cię poinformować, że zostałaś nominowana do "Libster Award". Wejdź i przeczytaj notkę, w której jest wszystko opisane :) http://1d-tw-mystory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń