niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 6


Doczekałam się… Jeden z najważniejszych dni mojego życia.  W końcu nie często zdarza się randka z bożyszczem nastolatek, prawda?  Do tej pory wszystko szło bardzo dobrze, ale ta kłótnia Lou i Emily wytrąciła mnie z równowagi. Przez te kilka dni zdążyłam się przyzwyczaić, że dokuczają sobie wzajemnie, ale dzisiaj Tommo stanowczo przegiął. W tym momencie mam ochotę go zabić. Wszystko miało być zupełnie inaczej. W każdym razie muszę na jakiś czas zapomnieć o swoich przyjaciołach i skupić się na mnie i Niall’u… Zdałam sobie sprawę, że zdenerwowanie coraz bardziej zżera mnie od środka.  Zawsze czułam się nie komfortowo, kiedy zostawałam sam na sam z chłopakiem. W takich sytuacjach strasznie się stresuję, dlatego większą uwagę skupiam na tym, aby nie powiedzieć czegoś głupiego, albo nie popełnić żadnej gafy.
- Więc… gdzie idziemy? – zapytałam z szerokim uśmiechem, kiedy szliśmy jakimiś uliczkami.
- Najpierw kino, a później… - odwzajemnił mój uśmiech – a później się zobaczy – kiwnęłam głową. Po chwili staliśmy przed wielkim budynkiem. Kupiliśmy bilety oraz popcorn i ruszyliśmy pod wskazaną salę.  Trafiły nam się miejsca w przedostatnim rzędzie. Po dotarciu prawie do samego szczytu opadłam na fotel i zaczęłam łapać powietrze.
- Ja się chyba muszę wrócić na dół  - odezwałam się po chwili do chłopaka, a ten spojrzał na mnie ze zdziwieniem
- Zapomniałaś czegoś? – zapytał z uśmiechem
- Nie, po prostu po drodze zgubiłam gdzieś płuca – zaśmialiśmy się i akurat zgasły światła. Jak się okazało Niall wybrał komedię romantyczną. Mimo, że bardzo starałam się skupić na filmie nie mogłam. Zamiast na ekran ukradkiem spoglądałam na blondyna. Z resztą czasami przyłapałam go na robieniu tego samego, a kiedy nasze oczy się spotykały od razu spuszczaliśmy wzrok. Tak wiem, dziecinada… ale nawet mnie to bawiło. Popcorn jedliśmy wspólnie. Czasami wydawało mi się, że to wszystko musiało być dobrze przemyślane, ponieważ co chwilę nasze ręce spotykały się w kubełku. Jak to ja zawsze w takich momentach oblewałam się czerwonym rumieńcem. Dziękowałam, że w sali jest na tyle ciemno, że blondyn tego nie zauważył. Gdy film się skończył, Horan zaprosił mnie na kolację do jakiejś restauracji. Uparcie twierdziłam, że to nie jest konieczne, ale oczywiście Niall’a się nie przegada.  Przez cały czas buzie nam się nie zamykały. Kiedy kończyliśmy jakiś temat, od razu zaczynaliśmy drugi. Przez cały czas czułam,  jakbyśmy nie znali się kilka dni, a kilka lat. Pierwszy raz w towarzystwie jakiegokolwiek chłopaka nie czułam stremowania, tylko zachowywałam się tak, jak zachowuje się na co dzień. Rozmawialiśmy o wszystkim zaczynając od dzieciństwa, a kończąc na dniu dzisiejszym.  Niall opowiadał mi jak poszedł na casting do x-factora, jak się stało, że połączyli ich w zespół, wspomniał trasę koncertową, mówił jak to jest występować na scenie. Cały czas nie mogliśmy się przestać śmiać. Dowiedziałam się również kilka ciekawych faktów o chłopakach, po których nie mogłam przestać się uśmiechać. Nie chciało nam się jeszcze wracać do domu, dlatego Niall zaproponował spacer. Oczywiście przytaknęłam i po nie całych 20 minutach chodziliśmy alejkami w parku. Między nami zapadła chwila ciszy, a ja zobaczyłam, że chłopak od dłuższego czasu mi się przygląda. Nie wiedząc czym to jest spowodowane pomyślałam, że może ubrudziłam się jedząc, dlatego przeszukiwałam materiał w poszukiwaniu jakiejkolwiek plamy. Nie zobaczyłam nic podejrzanego, a blondyn dalej wlepiał we mnie wzrok.
- Jestem brudna? – zapytałam po chwili z delikatnym uśmiechem
- Nie, skąd – uśmiechnął się do mnie, a ja pokiwałam głową.
- Więc dlaczego mnie tak obserwujesz? – powiedziałam żartobliwie. Kolejny raz spojrzałam na swój dzisiejszy strój – Aż tak źle wyglądam? – zaśmiałam się
- Nie, nie o to chodzi – powiedział lekko speszony – Wyglądasz ślicznie, ale … Po prostu nie mogę w to uwierzyć – Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem
- No wiesz… Po pierwsze jesteś dziewczyną….Po drugie jesteś dziewczyną i nie piszczałaś na nasz widok… Po trzecie jesteś dziewczyną i nie piszczałaś kiedy z nami zamieszkałyście…
- Potraktuję to jako komplement – szeroko się do niego uśmiechnęłam.
- Nie codziennie spotyka się dziewczyny, z którymi można normalnie pogadać bez pisków czy krzyków. Większość przebywa ze mną ze względu na to kim jestem, a nie jaki jestem. – trochę posmutniał, a ja działając pod wpływem impulsu pocałowałam go w policzek. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, dlatego zrobiło mi się trochę głupio.
- Nie jestem taka – powiedziałam pocieszająco, a on zabójczo się do mnie uśmiechnął. Spacerowaliśmy jeszcze jakiś czas, po czym usiedliśmy na jednej z ławek. Wpatrywałam się w gwieździste niebo i znów przypomniała mi się kłótnia Em i Lou sprzed kilku godzin. Zastanawiałam się, dlaczego Tommo akurat tak zareagował.
- Ej piękna… Co jest? – Niall złapał mnie za rękę. Poczułam przyjemne ciepło i miałam ochotę się do niego przytulić.
- Martwię się ich kłótnią – powiedziałam szeptem – to już nie są tylko takie małe sprzeczki.
- Louis dzisiaj przegiął, przyznaję… Nigdy się tak nie zachowywał – pokiwałam głową, że rozumiem. W pewnym momencie przeszły mnie ciarki, a na moich rękach pojawiła się tzw. gęsia skórka. Niall widząc to objął mnie ramieniem, a ja mocniej się w niego wtuliłam wąchając jego perfumy.
- Dziękuję – powiedziałam podnosząc wzrok na blondyna. Popatrzyłam w jego cudowne, niebieskie tęczówki i całkowicie się w nich zatraciłam. Widziałam w nich iskierki radości. Niewiele myśląc zbliżyłam się do niego i złożyłam na jego ustach pocałunek. Nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego, ale tym razem coś mnie do niego ciągnęło. Bałam się, że mnie odepchnie,  z czym się liczyłam, ale ku mojemu zdziwieniu oddał pocałunek.
- Wracajmy już, zrobiło się chłodno – wstał z ławki, szeroko się uśmiechnął i wyciągnął do mnie dłoń. Trzymając się za ręce zmierzaliśmy do domu. Będą już niedaleko poczułam krople na swoje ręce. Spojrzałam w niebo i jak na zawołanie zaczęło padać.
- Chyba musimy pobiec – przytaknęłam głową i spojrzałam na dość wysokie szpilki. Próbowałam nadążyć za chłopakiem, ale obcasy skutecznie mi to utrudniały. W pewnym momencie poczułam, że się unoszę
- Co ty robisz? – wykrzyknęłam do chłopaka, który wziął mnie na ręce  – jestem ciężka! Postaw mnie na ziemię! – próbowałam mu się wyrwać, ale za mocno mnie trzymał
- Nie jesteś ciężka, tak będzie szybciej – wiedziałam, że nic nie zdziałam, więc ustąpiłam. Na szczęście nie było to daleko, więc dwie minuty później weszliśmy do domu. Poprawka, ja zostałam wniesiona.
- Puścisz mnie w końcu? – uśmiechnęłam się słodko, a chłopak postawił mnie na ziemi.
- Tylko wiesz… nie schlebiaj sobie – powiedział zachowując powagę – Zrobiło mi się strasznie szkoda twoich butów – spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Zdjęłam to cholerne, nie wygodne obuwie i weszliśmy do salonu. To co zobaczyliśmy lekko zbiło mnie z tropu. Liam biegał dookoła sofy  z marchewkami w rękach, za nim krzyczał Louis, który straszył go łyżeczkami.  Zayn siedział na fotelu i przeglądał się w telefonie, a Emily siedziała i kiwała się do tyłu i do przodu, jakby miała chorobę sierocą. Spojrzałam na Harrego, który patrzył się na nich, jak na idiotów (tak w sumie to się nie dziwię).
- Ja ich nie znam! – podniósł ręce w geście obrony i skinął głową ich stronę. Zaśmialiśmy się, a po chwili ocknął się Zayn
- Dlaczego Niall wzniósł Cię na rękach? Wzięliście potajemny ślub i teraz jak nakazuje tradycja nastąpiło przeniesienie panny młodej przez próg? – spojrzałam na blondyna, który wybuchł niepohamowanym śmiechem
- Wierz mi, że zostałbyś poinformowany o takim fakcie – powiedział Niall i puścił mi oczko.
- Spróbuj przebiegnąć się w deszczu w szpilkach, a zrozumiesz – zwróciłam się do mulata. Po chwili wyszedł z pokoju, a ja zajęłam jego miejsce. W końcu nas zobaczyli i przestali zachowywać się jak obłąkani.
- Jak było? – powiedziała szeptem Em i poruszała brwiami.
- Później Ci powiem – uśmiechnęłam się, a ona nagle zerwała się i patrzyła w kierunku przedpokoju.
- Zayn! Co ty robisz w moich butach? – wykrzyknęła i podeszła bliżej – A nie… to nie moje… to Kate – słysząc to obejrzałam się przez ramię. Obok mnie stał Zayn w MOICH szpilkach!
- Zayn co ty tworzysz do jasnej cholery? – wydarłam się na niego
- Chciałem tylko zobaczyć czy jest rzeczywiście tak jak mówiłaś -  uśmiechnął się – masz rację… nie wygodne to cholerstwo – spojrzałam na niego dziwnie, a reszta zaczęła się śmiać.
- Ale muszę przyznać, że te kilka centymetrów wyższy prezentuje się równie zabójczo – powiedział dokładnie oglądając swoje odbicie w lustrze. Parsknęłam śmiechem i zmierzwiłam mu włosy.
- Zayn, słonko moje kochane, proszę Cię tylko, żebyś się nie zabił i nie złamał mi obcasów. Ja idę do pokoju – pokręciłam z politowaniem głową i ruszyłam schodami na górę. Już chciałam zamknąć drzwi, ale ktoś wpadł do pomieszczenia.
- Czego chcesz? – spytałam obojętnym tonem
- Musisz mi pomóc – powiedział chłopak siadając na łóżku
- Po pierwsze: ja nic nie muszę, zapamiętaj to sobie, a po drugie nie mam zamiaru pomagać akurat tobie – wysyczałam zła, a Louis przyglądał mi się z dziwnym wyrazem twarzy.
- Jesteś na mnie zła? – zapytał, a ja miałam ochotę strzelić mu z liścia.
- Niee….dlaczego tak sądzisz? W końcu codziennie ktoś mi obraża przyjaciółkę – powiedziałam ironicznie – A teraz jakbyś mógł to wyjdź stąd i nie wracaj – weszłam do łazienki i przebrałam luźniejsze ciuchy. Gdy wyszłam Lou siedział w tym samym miejscu.
- Jeszcze tu jesteś? – zmierzyłam go wzrokiem
- Wiem, że źle zrobiłem, ale chcę to naprawić. Wcale nie chciałem tak powiedzieć. – powiedział skruszonym tonem
- Chciałeś, nie chciałeś, ale powiedziałeś. Ponieś konsekwencje za swoje czyny – odparłam obojętnie
- Proszę Cię! Pomóż mi! Co mam zrobić, żebyś mi pomogła?! – wstał zdenerwowany. Widziałam, że przejął się tą całą kłótnią.
- Dobra… Musisz…- zaczęłam i usilnie myślałam, jak się go pozbyć – a tak na marginesie wiesz jak utrzymać idiotę w niepewności? – wypaliłam i podstępnie się uśmiechnęłam. Ten spojrzał na mnie zdezoriętowany
- Nie … Jak? – zapytał w końcu
- Aaaa….to później ci powiem – powiedziałam słodko i wypchnęłam go z pokoju trzaskając mu drzwiami przed nosem.
- Nie jestem idiotą – po dziesięciu minutach znów mi wlazł do pokoju. Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek i założyłam ręce na piersi.
- Dobra może i jestem – pokiwałam głową na znak, że się zgadzam – Ona nie chce ze mną rozmawiać – powiedział lekko płaczliwym głosem
-  Tak? Naprawdę? Wiesz jak to brzmi? Jak nie mój problem! – prychnęłam z pogardą i złapałam do ręki telefon
- No! – powiedział składając dłonie jak do modlitwy – kto by mi się oparł? – powiedział słodkim głosem i się do mnie uśmiechnął.
- Czekaj… Znam kogoś takiego … Jak to szło? a tak! JA! – odpyskowałam równie słodkim głosem
- Jakaś ty się wygadana zrobiła! – oburzył się, a ja krzywo na niego spojrzałam
- Widocznie nie znasz mnie jeszcze wystarczająco dobrze – wzruszyłam ramionami. Myślałam, że po takiej odpowiedzi wyjdzie, ale on uparcie krążył po pokoju. Nagle klęknął przede mną.
- Katie – zaczął – proszę Cię! Chcę to naprawić! Nie odpowiada mi taka sytuacja! Zachowałem się nieodpowiednio, jak kompletny palant, debil, kretyn i jeszcze nie wiadomo kto… proszę pomóż! – w jego oczach zobaczyłam żal, smutek i zawstydzenie. Westchnęłam głośno i gestem ręki wskazałam, aby wstał.
- Dobra…pomogę Ci, ale nie obiecuj sobie za dużo – usiadłam przy biurku, a Tommo na łóżku
- Musisz ją przeprosić! Szczerze!
- Oszalałaś? Ona nie chce mnie widzieć na oczy – krzyknął zbulwersowany chłopak
- Postaraj się! W końcu jak to powiedziałeś "kto by Ci się oparł?" – prychnęłam
- Ale jak ją przekonać, żeby ze mną porozmawiała?
- Nie wiem ! choćby zaproś ją na lody! – powiedziałam po chwili zastanowienia
- Lody? Jeszcze sobie coś pomyśli! – spuścił głowę
- No to nie wiem… Do kina?! – podsunęłam mu kolejny pomysł, ale ten pokiwał głową
- Pomyśli, że to randka – odparł zrezygnowany
- Ty to masz problemy! To może … kręgle? – skąd mi ten pomysł wpadł do głowy? Już mi się miejsca skończyły, gdzie może ją zabrać, więc improwizuję
- Odpadają – kiwnęłam głową. To był naprawdę głupi pomysł
- Piknik? – kolejny "genialny" pomysł
- Oszalałaś? – powiedział zdziwiony
- Ty sam nie wiesz czego chcesz! – wykrzyknęłam zniecierpliwiona
– A może spacer? – zapytał niepewnie
- W sumie to nie jest taki zły pomysł – zastanowiłam się chwilę
- A może kolacja? – podsunęłam mu kolejny pomysł
- Pomyśli, że mi na niej zależy – powiedział rozpaczliwie
- A nie zależy? – powiedziałam i cwanie się uśmiechnęłam
- Nie! – krzyknął trochę za szybko, co znaczyło, że mu zależy
- Tak jasne, bo w to uwierzę – zrobiłam znudzoną minę i wpatrywałam się w paznokcie
- Lecz się – zrobiłam oburzoną minę i spojrzałam na niego groźnie
- Ty też! Radź sobie sam! – założyłam nogę na nogę i tępo wpatrywałam się w ścianę.
- Przepraszam. To może być ten spacer?  - wzruszyłam ramionami. Lou chwilę jeszcze posiedział i wyszedł. Odetchnęłam z ulgą.  Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrana w piżamę wróciłam do pokoju. Wzięłam do ręki laptopa i siadając na łóżku włączyłam sprzęt. Weszłam na pocztę i zobaczyłam, że mam jedna nową wiadomość. Włączyłam i okazało się, że to od Niall’a. Momentalnie uśmiech wkradł mi się na usta.
"Dziękuję Ci za dzisiejszy dzień :* Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy. Dobranoc :*"
Zaśmiałam się pod nosem i odpisałam, że również mam taką nadzieję. Szczęśliwa zamknęłam laptopa i rozmyślając nad dzisiejszym dniem zasnęłam.
***
Obudziły mnie jakieś hałasy za oknem. Prawdopodobnie sąsiad akurat teraz musiał kosić trawę. Sięgnęłam ręką po telefon z zamiarem sprawdzenia godziny. Cyferki wskazywały wpół do dziesiątej. Mimo, że wstaję dosyć wcześnie akurat dzisiaj miałam zamiar poleniuchować. Niechętnie zrzuciłam z siebie kołdrę i rozczochrana poczłapałam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i doprowadziłam się do stanu używalności. Ubrałam czarne szorty i błękitną bokserkę, a z włosów zrobiłam luźnego, niedbałego koka. Myśląc, że wszyscy jeszcze śpią po ciuchu (przynajmniej starałam się, żeby tak było) zeszłam na dół. Ku mojemu zaskoczeniu Emily siedziała na kanapie w salonie i oglądała jakąś kreskówkę. Była ubrana w to, a włosy miała spięte w wysoki kucyk. Zaśmiałam się pod nosem i rzuciłam się na kanapę obok niej. Była jakaś nieobecna. Dopiero kiedy pomachałam jej ręką przed oczami, to się ocknęła. Jak się domyślałam Louis wczoraj nie zrobił żadnego kroku, aby się z nią pogodzić. Jeszcze nigdy nie widziałam Emily, żeby martwiła się jakąkolwiek kłótnią. Nigdy nie brała tego tak do siebie i wszystko traktowała z dystansem. Choć w sumie się jej nie dziwię, pewnie sama bym to tak przeżywała, albo jeszcze gorzej. Takie słowa, jakie wypowiedział Louis najbardziej bolą z ust kogoś na kim nam zależy. Emily i Louis mogli sobie mówić, co chcieli, ale ja i tak wiedziałam, że uzależnili się od siebie.
- Co ty tu robisz tak wcześnie? – zapytałam rozsiadając się na sofie
- Jakoś tak wyszło – mruknęła – Poza tym ten sąsiad to jakiś nienormalny jest! Pospać człowiekowi nie da, tylko kosi trawę od samego rana….-zachichotałam widząc jaką ma minę.
- A chłopcy jeszcze śpią?
- Zostawili na stole kartkę, że musieli stawić się do studia, a nie chcieli nas budzić. – pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam.
- Czyli chata wolna – zatarłam ręce i zaśmiałam się złowieszczo. Podeszłam do wieży i puściłam głośno radio. Emily pokiwała  głową z politowaniem i zniknęła w kuchni.
- Emily! – krzyknęłam tak, żeby mnie usłyszała – Wstaw wodę na herbatę! – zaczęłam podśpiewywać pod nosem piosenkę, która aktualne leciała. Tanecznym krokiem weszłam do kuchni. To co tam zobaczyłam utwierdziło mnie w przekonaniu, że moja przyjaciółka ma trochę nie równo pod sufitem i z całą pewnością nie mam do czynienia z kimś normalnym. Na stole stało pudełko, w którym znajdowała się herbata, a na nim postawiona była butelka wody.
- Emily…Ekhem… czy Ciebie do końca powaliło? – zapytałam ze śmiechem – Chodziło mi o to, żebyś zrobiła mi herbatę, a nie… - ledwo co powstrzymywałam wybuch śmiechu
- Trzeba było sprecyzować swoją wypowiedź, a nie … Wystarczyło powiedzieć "zrób mi herbatę" – wywróciła oczami – Zamyśliłam się po prostu – pokręciłam głową z dezaprobatą.
- Nie pogodziliście się jeszcze, prawda? – powiedziałam szeptem. W odpowiedzi pokiwała przecząco głową. Podeszłam do niej i po prostu przytuliłam. Wiedziałam, że tego właśnie potrzebuje.
- Pogadamy? – zapytałam z troską w głosie
- Jasne… - delikatnie się uśmiechnęła i poszłyśmy do salonu. Mam nadzieję, że szybko się pogodzą. Wiem, że to co powiedział Tommo wzięła do siebie i na pewno trudno jej to wybaczyć, ale nie chcę patrzeć na smutną twarz przyjaciółki. Oby tylko wpadł na taki genialny pomysł jak przeprosiny. Po tych wszystkich radach, których udzieliłam naprawdę poczułam się jak psycholog…
                                              CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Od autorki: Hej wszystkim!  :)) Naprawdę bardzo miło mnie zaskoczyliście waszymi komentarzami i odwiedzinami. Jestem wdzięczna i bardzo Wam dziękuję :** Love you guys  <33 ~ Maddix

Ps. Jest jeden warunek. Aby za tydzień w niedziele pojawiła się nowa notka musi być co najmniej 6 komentarzy. Chcemy wiedzieć czy jest sens pisać nowe rozdziały :)) Postarajcie się, licze na was :*

niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 5


Zobaczyłam jak Louis stoi przed drzwiami na taras i coś komuś pokazuję. Ominęłam go i wyszłam na zewnątrz i co zastałam? Niall całował Kate w policzek. CAŁOWAŁ. Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam na nich.
- Ominęło mnie coś? – powiedziałam i wskazałam palcem na Nialla znikającego za drzwiami. Spojrzałam na Kate, która tylko uśmiechała się słodko w stronę drzewa. Serio Kate? Jarasz się drzewem?
- Co jest grane? – zapytałam, a do środka wpadł Louis.
- Z tego co słyszałem to Cher Lloyd… - powiedział a ja spojrzałam na niego groźnie.
- Wynocha Louis! – krzyknęłam i wypchnęłam go z tarasu. Podeszłam do Kate i założyłam ręce na piersiach. – To o co chodzi?
- Niall zaprosił mnie na randkę! – powiedziała i uśmiechnęła się tak szeroko, że miałam wrażenie, że ktoś jej włożył do ust jakiś kijek.
- Och! Nawet nie wiesz jak się cieszę kochanie! – powiedziałam i przytuliłam ją mocno. Nagle na taras wpadł Liam.
- Idziecie dziewczyny?  Harry się już o was martwił! – powiedział i mrugnął do Kate okiem. Czekajcie człeki bo się gubię. Najpierw Niall ją kurde, liże po policzku czy kij wie co on jej robił, a teraz Liam do niej mruga. No błagam, byłam tylko w kiblu a tu już  mnie ominęła cała zabawa!
- Ej ziemia do Emily! Jesteś tu czy na planecie Tomlinson? – zagadał Zayn, a ja zobaczyłam, że nie jestem już na tarasie tylko na kanapie obok Zayna i Harrego. Walnęłam go w ramię i zaczęłam się śmiać.
- Tutaj! Ej Harry? Co ci jest? – powiedziałam i szturchnęłam go lekko. Jego zielone oczy wpatrywały się we mnie. Były takie hipnotyzujące…  NIE WCALE NIE BYŁY.  "Zdecyduj się na jednego, a nie na dwóch się rzucasz." Zamknij się durny głosie! Nie rzucam się na żadnego...
- Och przepraszam, po prostu... masz śliczne oczy. – powiedział a ja poczochrałam go po loczkach i zaczęłam ogarniać ten bałagan. Liczyłam, że pomoże mi Kate, ale ona szła na górę podśpiewując pod nosem: "Taaak, umówił się ze mną, wszystkie panny bledną, jestem tą wybraną, przez Horana kochaną." czego nie skomentuję. Spojrzałam na Zayna, niestety on też szedł na górę w międzyczasie przeglądając się w łyżce, przed którą uciekał Liam, więc on też odpadał. Spojrzałam na Harrego i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Pomożesz mi?
- Jasne! We dwójkę raźniej co nie? – powiedział i szturchnął mnie biodrem. Zaczęłam się śmiać i popchnęłam go lekko. On oddał mi i upadłam na stół. Złapałam za miskę z orzeszkami i wyrzuciłam jej zawartość na jego głowę.
- O nie... jak... ty...  – powiedział i zaczął mnie gonić z miską chipsów  po pokoju. Śmiałam się przy tym jak głupia. W końcu dogonił mnie i wysypał mi je na głowę i złapał w pasie, okręcają mnie przy tym dookoła. Nagle, poślizgnął się na chipsach i upadliśmy. Teraz Harry leżał na mnie. Zaczęłam się śmiać i spojrzałam na Harrego. Chyba chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu Louis.
- Przeszkadzam wam w czymś? – zapytał i podszedł do nas bliżej. Harry podniósł się i podał mi rękę, po czym i ja stałam na nogach. Poprawiłam koszulkę i spojrzałam na Louisa.
- Może. Może mieliśmy uprawiać dziki seks? – powiedziałam, a Harry zarumienił się. Odwróciłam się w jego stronę, ignorując zdziwiony pysk Louisa. – Nie przejmuj się.  – powiedziałam do Harrego i pocałowałam go w policzek. Loczek uśmiechnął się i poszedł na górę. Odwróciłam się na pięcie i złapałam za miotłę.
- O nie wiedziałem, że ty i Harry to coś poważnego. – powiedział Louis i zaczął mi pomagać w zamiataniu.
- Bo to nic poważnego. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Naprawdę?  Jakoś tak nie wyglądaliście. – powiedział i rzucił miotłę na ziemię. Zrobiłam to samo i spojrzałam na niego.
- Słuchaj człowieku. Nie będziesz mi wmawiał czegoś czego nie ma jasne? A zresztą .. jeśli mam ochotę kogoś przelecieć to zrobię to. I tobie nic do tego!  I nie rzucają tą miotłą, bo chyba twoja dziewczyna musi jakoś wrócić do domu! – krzyknęłam a Louis zrobił wkurzoną minę.
- Oh naprawdę? Po pierwsze: moja dziewczyna już poszła do domu! Po drugie: nie, właśnie, że nie będziesz. Bo nie chcę, żebyś spotkała jakiegoś dupka, który przeleci cię i złamię ci serce, bo nie mógłbym znieść twoich łez rozumiesz to!? – krzyknął i spojrzał na mnie, zdziwiony swoją własną wypowiedzią. Spojrzałam mu głęboko w oczy i przejechałam mu dłonią po policzku. Nagle do kuchni wpadł Niall.
- SiemanoOOOOOOOO. Co wy odpierdzielacie?! – zapytał i spojrzał na mnie i Louisa. Szybko zabrałam rękę z policzka Tommo, który z delikatnymi rumieńcami na twarzy poszedł na górę. Podeszłam do Nialla i oparłam się na jego ramieniu.
- My? Nic. Sprawdzałam czy ma gorączkę.
- Na jego policzku? – zapytał i spojrzał na mnie lekceważąco.
- T-tak. A zresztą... może jesteś głodny co? – zapytałam, mając nadziej , że to pomoże mi w zmianie tematu. Przyznaję – ja i Louis... to już poszło za daleko. On ma dziewczynę. Czas przyhamować.
- Tak, ale to nie zmienia faktu, że ty i Louis chcecie się wyruchać. – powiedział, a ja parsknęłam śmiechem. Zgarnął resztę papierków ze stołu, więc nareszcie zrobił się porządek. Wyjęłam z lodówki różne składniki na kanapki i usiadłam przed Niallem.
- Dobra farbowany popaprańcu. O czym tak naprawdę chcesz pogadać? – zapytałam i spojrzałam na niego.
- Jutro... ja i Kate... no wiesz …
- Wiem. Idziecie na randkę. I co w związku z tym? – zapytałam i pociągnęłam go na kanapę razem z talerzem kanapek.
-  Chcę żeby wyszło idealnie. Zależy mi na niej, Ems. – powiedział i złapał jedną kanapkę, od razu ją zjadając.
- Wiem o tym Horan. I dlatego jestem pewna, że wyjdzie wam świetnie. No a potem... możesz ją zgwałcić. Masz moje przyzwolenie. – powiedziałam, a Niall zaczął się śmiać. Wręczyłam mu całą tacę z kanapkami do ręki. – Masz i idź do pokoju. Wyśpij się, zastanów nad tym gdzie chcesz ją zabrać, poszukaj czystych majtek, znajdź gumki.  – powiedziałam i wstałam z kanapy. To samo zrobił blondyn.
- Dzięki! Jesteś wspaniałą przyjaciółką. Niewyżytą – ale wspaniałą. – powiedział i przytulił mnie, a ja się zaśmiałam. Poszedł na górę, a ja oparłam się o blat w kuchni. Trzeba coś było zrobić z faktem, że ja i Louis... że mamy się ku sobie. On miał dziewczyn , która swoją drogą wyrwała mi moje pieniądze jak graliśmy w monopoli. Zgasiłam światło na dole i weszłam po schodach do pokoju pasiastego. Spał już sobie, więc po cichutko (ja nie umiem być cicha, więc to nie prawda) udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się... w koszulkę Tommo. Tak dobrze mi się w niej śpi! Wyszłam z łazienki i najdelikatniej jak mogłam (czyli jak słoń ) położyłam się obok niego. Poczułam jak jego ręka oplata mnie w pasie.
- Gdzie byłaś tak długo? Czekałem. – zamruczał mi do ucha, a po moim ciele przeszły dreszcze.
- Rozmawiałam z Niallem. Potrzebował przyjacielskiej rozmowy. – powiedziałam i zrzuciłam jego rękę z mojego pasa. Niechętnie – ale zrobiłam to.
- Czemu zdjęłaś moją rękę? – zapytał i podniósł się, zapalając przy tym światło.
- Bo... czuję się niezręcznie.
- Że co?! Teraz nagle, poczułaś się tak, a wcześniej ci to nie przeszkadzało.
- Tak, zaraz mi powiesz, że nie przeszkadzało mi też to, że w nocy macasz mnie po dupie. Ja mam czucie stary! – powiedziałam i podniosłam się do góry.
- Pff .. chciałem tylko coś sprawdzić…
- Och serio? Niby co? Sprężystość moich pośladków!? – krzyknęłam a on zrobił rozbawioną minę.
- Czujesz się niezręcznie... ale dlaczego?
- Louis błagam. Te wszystkie spojrzenia, przytulenia, czy to dziś w kuchni... to już zaszło za daleko. Ty masz dziewczynę.
- Ale ja nie wiem co ty sobie wyobrażasz. Z mojej strony jest to wyłącznie przyjacielskie i .. i zresztą ja kocham El i nikt inny się dla mnie nie liczy. Ty masz jakąś bujną wyobraźnie...
- Słucham?! Ja mam bujną  wyobraźnie...  będziesz teraz udawał, że to wszystko to tylko przyjacielskie gesty? – powiedziałam i spojrzałam na niego. Był poważny, ale w jego oczach widziałam smutek i wahanie.
- T-tak. Ale jeśli ty coś do mnie czujesz to...
- Nie! Nic do ciebie nie czuję. Wiesz... chyba od dziś będę spała w salonie. Tak będzie lepiej. -  powiedziałam i zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie i zakryłam twarz dłońmi. Zrobiłam z siebie idiotkę 2648638749792 raz. I jeszcze do tego nie mam się czym przykryć. Myślałam, że może wybiegnie za mną i powie: "Chociaż weź koc!" Dobra .. muszę ogarnąć dwie rzeczy. Pierwsza: to nie jest brazylijska telenowela, ja nie nazywam się Penelopie i nie jestem żadną modelką, a on się nie nazywa Enrice  i nie jest przedsiębiorcą. Nie połączy nas gorące uczucie i nie będziemy się kochać na gorących piaskach Puerto Rico. Po drugie: coś mnie łaskocze w nogę… aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. Coś mnie łaskoczę w nogę!
- AAAAAA! -  krzyknęłam i zakryłam sobie usta ręką zdając sobie sprawę, że wszyscy już śpią. Schyliłam się i obok kanapy zauważyłam... Nialla żrącego jakieś chrupki i Zayna, który widocznie się cieszył z mojego mini zawału. - Do niebieskich majtek Kate, co wy tu robicie?! – zapytałam i zapaliłam światło.
- No wiesz .. Niall nie umiał zasnąć i ja też to sobie pomyśleliśmy, że zejdziemy na dół i wtedy zobaczyliśmy ciebie i chcieliśmy cię wystraszyć... znaczy tylko ja bo Niall chciał coś zjeść... – powiedział Zayn, a ja trzepnęłam go w ramię.
- Kate nosi niebieskie majtki? – zapytał Niall, a ja spojrzałam na niego dziwnie.
- Jutro się dowiesz… lepiej powiedz co ty tu robisz! – zapytał Zayn i dźgnął mnie palcem w międzyczasie siadając obok mnie. To samo zrobił Niall.
- No cóż .. przyszłam tu .. ponieważ .. lubię tu przebywać, a ta kanapa .. jest wygodna.
- Pokłóciła się z Louisem, sam słyszałem. To było: "Louis czuję się niezręcznie przestań" – zapiszczał Niall a ja pokazałam mu język.
-Po pierwsze: wcale tak nie mówię, a po drugie: pokłóciłam się z nim o to, że jest wrednym imbecylem, pragnącym mieć wszystko dla siebie, kręcącym z dwoma dziewczynami, macającym w nocy po tyłku, debilem! – powiedziałam, a Zayn i Niall zrobili zdziwione miny. – No co .. taka prawda.
- Nie przejmuj się. W końcu zobaczy jaka jesteś wspaniała. – powiedział farbowany, a ja przytuliłam go mocno. Zayn odchrząknął więc i jego przytuliłam.
- Opowiem wam kawał.  Jak nazywa się murzyn w śpiworze?- Czekotubka.- powiedział Niall a ja spojrzałam na Zayna i wybuchnęłam śmiechem.
- Taki suchar, że aż mi się pranie wysuszyło. – powiedziałam, a Zayn zaczął się śmiać . Spojrzałam na zegarek . Dochodziła już 3 nad ranem.

- Niall! Masz natychmiast iść spać. Jak ty chcesz jutro na randce wyglądać? – zapytałam a Niall rzucił chrupki na stół i pocałował mnie i Zayna (co było dziwne o.O) w policzek na dobranoc. Spojrzałam na mulata.
- O nie! Ja dziś śpię z tobą na tej kanapie. Tej nocy nie będziesz samotna! – powiedział i szybko poszedł na górę po kołdrę. Wracając na dół, prawie się zabił, bo jeszcze musiał się przejrzeć w lusterku. Rozłożyliśmy kanapę i położyliśmy się na niej. Przytuliłam się do Zayna i postanowiłam mu zadać jedno pytanie.

- Jaka jest Perrie?
- Jest wspaniała. Urocza i zabawna. To chyba mój najlepszy związek.- powiedział a ja zrobiłam głośne  "AWWWWW" i przytuliłam się mocniej do niego.
- Musze ci powiedzieć, że ją uwielbiam. Wydaje się taka słodka. Kiedy ją poznam?
- Nie wiem, na razie mają zawalony cały grafik od rana do nocy i tak 7 dni w tygodniu. A ja też mam swoje potrzeby! If you know what i mean. – powiedział a ja zaczęłam się śmiać. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w głęboki  sen.
                                                                          *
Obudziłam się i było mi strasznie ciepło. No tak co się dziwić – Zayn oplótł mnie rękami i nogami. Spojrzałam na zegarek –11.30. Spałam dość krótko, ale i tak się wyspałam. Delikatnie wyswobodziłam się z uścisku Malika i udałam się na górę po ciuchy. Weszłam do pokoju i tak jak się spodziewałam – Louis jeszcze spał. Nie zwracając uwagi na jego słodką mordkę, wyjęłam ubrania i szybko weszłam do łazienki. Ubrałam na siebie krótkie spodenki, luźną  koszulkę na ramiączkach z napisem "Swaggie", umyłam zęby i zeszłam na dół. Postanowiłam przyszykować jakieś pyszne śniadanie…
                                                    *20 minut później *
- Jebane jajka się spaliły! –krzyknęłam i szybko zdjęłam je z gazu. Na dół zleciała Kate ubrana w niebieską luźną sukienkę do połowy ud.
- Co się stało do cholery!? I dlaczego Zayn tutaj śpi? – zapytała, a na dół zeszła reszta One Direction.
- Emily, spaliłaś jajka ? – zapytał Liam, a ja uśmiechnęłam się głupio.
- Nieee. Dlaczego tak sądzisz?
- Dlaczego Zayn tu śpi? – zapytał Harry, jednocześnie całując mnie w policzek na przywitanie. Louis mruknął coś pod nosem i spojrzał na mnie.
- Dotrzymał mi towarzystwa tej nocy. Bo ktoś mnie wyrzucił z pokoju. – powiedziałam i spojrzałam na Louisa.
- Ja cię wcale nie wyrzuciłem! Sama wyszłaś!
- Ale mnie nie zatrzymałeś!
- Mogłaś przyjść do mnie … - powiedział Harry i uśmiechnął się do mnie, jednocześnie poprawiając swoje niesforne loki.
- Wiem, nie chciałam cię budzić.
- Dobra skończcie, rzygam tęczą. Będzie jakieś śniadanie czy jeszcze spalimy parę rzeczy?- zapytał Louis a ja rzuciłam w niego ścierką.
- Proszę panie Tomlinson. Ugotuj im śniadanie a ja idę szukać pracy. I  tak nie jestem głodna. – powiedziałam i zaczęłam ubierać buty, gdy napotkałam zdziwiony wzrok Kate.
- Pracy?
- Tak. Chyba muszę mieć na czynsz. Chcę wynająć swoje mieszkanie. Nie będę im wiecznie siedzieć na głowie.
- No chyba sobie żartujesz. - powiedział Zayn, który dopiero co się obudził. Liam podszedł do mnie i spojrzał na mnie.
- Emily no co ty. Wiesz, że możesz tu mieszkać tak długo jak chcesz.
- Liam, wiem o tym, ale nie czuję się z tym dobrze. Idę kochani. Pa! – powiedziałam i wyszłam szybko z domu. Tak naprawdę nie miałam w planach szukania pracy, ale to była jedyna wymówka żeby wyjść z domu. Uszłam kawałek, kiedy usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego.
- Emily czekaj! Nie idź proszę. Nie chcę żebyś się wyprowadzała. – powiedział a ja miałam wrażenie, że ktoś siedzi w krzakach.
- Nie chcę być dla was ciężarem...
- Przestań tak mówić! Nigdy nim nie byłaś, nie jesteś i nie będziesz. – powiedział i przybliżył się do mnie składając na moich ustach delikatny pocałunek. Nie wiem czy dla tego, że byłam w szoku, czy dla tego, że byłam zła na Louisa, wpiłam się w usta Harrego z wielką namiętnością. Staliśmy tak dłuższą chwilę, gdy nagle usłyszeliśmy błysk flesza. Oderwałam się od Stylesa i spojrzałam na fotoreportera.
- Możecie być pewni... traficie na okładkę jutrzejszego numeru! – powiedział i oddalił się z wielką szybkością, jakby się bał że coś mu zrobię. I miał rację.
- O nie. Harry wracamy. – powiedziałam i pociągnęłam go za sobą. Kiedy chciałam otworzyć drwi, walnęłam w Liama, który nas obserwował, który upadł na Nialla. Zayn i Kate mieli przyczepione twarze do szyby obok drzwi. To samo Louis.
- Uhuhuhuhu. No nieźle kociaki. – zagadnął Liam a ja posłałam mu groźne spojrzenie. Spojrzałam na Louisa. Miał kamienną minę. Spojrzałam w jego oczy. Były smutne.
- Tylko przyjaciele tak? Z wszystkimi przyjaciółmi tak robisz?- krzyknął a ja spojrzałam na niego zła.
- Nie czepiaj się mnie okay? Nie masz prawa, jasne?
- Oczywiście, że nie mam prawa. jasne. Ale skoro Harry jest twoim przyjacielem i lizałaś się z nim, to z najlepszym przyjacielem się już puszczasz co? – krzyknął, a ja poczułam jak zbiera się we mnie złość.
- Dajcie spokój… - powiedziała Kate, ale uciszyłam ją gestem ręki.
- Czyli, że co ? Myślisz, że kim ja jestem? Jakąś dziwką?
- Na razie tak się zachowujesz. – powiedział, a po moim policzku spłynęła łza. Podeszłam do niego blisko i spojrzałam w jego oczy. Widziałam w nich żal i łzy. Ale było już za późno.
- Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj. – powiedziałam i złapałam Kate za rękę i weszłyśmy na górę. Usiadłam na łóżku w jej pokoju, a ona obok mnie. Przytuliła mnie mocno do siebie.
- Na pewno tak nie myślał.
- Gdyby tak nie myślał, to by tak nie powiedział. Ale to nie ważne. Za chwilę masz randkę swojego życia! – powiedziałam i zaczęłam przekopywać jej szafę. Zaciskałam wargi i czekałam aż wreszcie sobie pójdzie żebym mogła się w spokoju wypłakać.
                                                         * 1,5 godziny później *
- Jest idealnie! – powiedziałam i spojrzałam na Kate. Miała czarną , obcisłą sukienkę i czarne szpilki. Włosy zostawiłyśmy jej rozpuszczone, tylko delikatnie podkręcone. Makijaż był raczej delikatny, idealnie kontrastował ze strojem.
- Dzięki Ems. Na ciebie zawsze można liczyć. – powiedziała i przytuliła mnie mocno.
- W końcu… BFF co nie? A .. gumki masz?
- Że co!?
- A no tak .. głupia ja. – Kate wypuściła powietrze z ulgą. – Niall będzie miał.
- Co?! – powiedziała a ja szybko ją wypchnęłam z pokoju i zeszłyśmy na dół. W naszą stronę szedł Niall i Harry, który widocznie mu pomagał w wyborze stroju. Farbowany miał na sobie niebieskie rurki, białą koszulę i luźno zawiązany krawat. Podszedł do Kate i pocałował ją w policzek.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział a Kate zarumieniła się. Pomachali nam jeszcze i wyszli z domu.
- Jak te dzieci szybko dorastają. – powiedział Harry, a ja zaczęłam się śmiać. Posmutniałam znowu, przypominając sobie nie przyjemną kłótnie z Louisem. Harry to zauważył i mnie przytulił. – To moja wina, że pokłóciłaś się z Louisem.
- Nie tylko twoja. To co .. idę po Zayn , Liama i oglądamy filmy?
- Ekhem … i jeszcze po Lou.
- No dobra. – powiedziałam i poszłam na górę. A tak swoją drogą... ciekawe co teraz robią Niall i Kate. Dopiero wyszli, ale … może poczuli zew natury i rzucili się na siebie jak dzikie orangutany? Kto wie…
                                                                           ***
Od autorki : A o to 5 rozdział. Aktualnie ja i moja bicz (czyt. druga autorka) jesteśmy na wakacjach. Ale jak widać rozdziały są dodawane regularnie :D No nic... do następnego rozdziału kociaki! x ~ Maddie

niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 4


Wpadłam do pokoju Louisa jak burza z zamiarem pożyczenia od Emily chyba odżywki do włosów. Otworzyłam z impetem drzwi i to, co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Em stała z Louisem PRZYTULONA! Jak oparzeni odskoczyli od siebie, a ja patrzyłam na nich zdziwiona. Po chwili obok mnie stał Zayn, Liam i Niall, którzy nie mogli przepuścić takiej okazji. Zaczęłam się śmiać z ich głupich domysłów. Emily ewidentnie zaczęła ich kokietować na co zareagowałam jeszcze głośniejszą salwą śmiechu. Dobrze wiedziałam, że do niczego między nimi nie doszło ani przed koncertem, ani teraz. Bądź co bądź wiem, kiedy Em się nabija. Poza tym mina Louisa w tej limuzynie mówiła sama za siebie. Mimo wszystko cieszyłam się, że pogodzili się po tym incydencie za kulisami. Po chwili obok mnie został tylko Niall, który z rozbawieniem stwierdził, że uwiodła już 3/5 i zapytał czy zamierza uwieść jeszcze kogoś.
- No wiesz...  Liam'a nie ruszę bo on i Danielle to piękna para i chcę żeby się pobrali, a ciebie też nie ruszę bo... – W tym momencie spojrzała na mnie. Mina mi całkiem zrzedła,  a moich oczach pojawiło się lekkie przerażenie. Zaczęłam jej wymachiwać rękami na znak, aby nie warzyła się pisnąć słówka. Liczyłam, że tym razem dobrze odczyta moje znaki, ale NIE! Spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem i zarzuciła rękę na ramię Niall'a – Bo Kate się w Tobie buja – dokończyła, a ja czując, że zaraz zapadnę się pod ziemię walnęłam się mocno z otwartej dłoni prosto w twarz. Po pomieszczeniu rozszedł się głośny plask, a chwilę po tym spojrzałam na Niall'a.
- Serio Kate? Może chcesz to obgadać u mnie w pokoju? - zapytał się mnie i pociągnął mnie za sobą.
 - Tylko nie za głośno kociaki! – usłyszałam za nami krzyk Louisa. Ze złości pokazałam mu środkowy palec,  na co odpowiedział donośnym śmiechem. Nie długo po tym weszłam do pokoju Niall'a. Puścił moją rękę i zamknął za sobą drzwi. Nie wiedząc co zrobić stałam jak sparaliżowana. Blondyn widząc, że nie mam zamiaru wykonać żadnego ruchu wskazał ręką na krzesło. Posłusznie usiadłam, a on usiadł na łóżku.  Zapadła 5 minutowa cisza, którą przerywały co jakiś czas nasze westchnięcia. Nie wiedząc ile to może potrwać musiałam się w sobie zebrać.
- To ja już może pójdę – wyszeptałam i szybkim krokiem skierowałam się w stronę drzwi. Łapiąc za klamkę poczułam jego rękę na moim nadgarstku.
- Nie, czekaj… - westchnął, a ja się do niego obróciłam – Ja….bo…czy…- zaczął się jąkać. Widać, że był tą całą sytuacją zmieszany. W duchu przeklinałam Emily, która nie mogła trzymać języka za zębami, tylko paplać co jej ślina na język przyniesie.
- Czy to prawda? – zapytał mnie po chwili, a ja spłonęłam czerwonym rumieńcem. Zastanawiałam się jakiej odpowiedzi mu udzielić. Jeśli powiem, że TAK, to weźmie mnie za idiotkę i wyśmieje, a jeśli powiem NIE, to mi nie uwierzy.
- Emily najpierw gada, a potem myśli… Nie bierz tego do siebie – wypuściłam powietrze myśląc, że go zbyłam i ponownie zamierzałam wyjść. Pociągnął mnie za rękę i obrócił w swoją stronę tak, że patrzyłam mu w oczy. Zaczął się do mnie przybliżać, a po chwili złożył na moich ustach pocałunek, który bądź co bądź odwzajemniłam.
- Przepraszam…-wyszeptałam, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Ze łzami w oczach wybiegłam z pokoju.
***
 Przez kolejne trzy dni starałam się unikać Niall'a. Muszę przyznać, że wychodziło mi to całkiem nie źle, ale Emily widząc co się dzieje próbowała kilka razy zostawić nas samych. Przed wszystkimi udawałam, że wszystko jest w porządku, ale tak naprawdę wstydziłam się spojrzeć blondynowi w oczy.
- Hej – powiedziałam wchodząc do kuchni, w której unosił się zapach naleśników. Przy stole siedział Niall i Em.
- Głodna? – zapytał Liam podając mi talerz z jedzeniem. Pokiwałam głową i oparłam się o blat szafki. Po chwili do pomieszczenia wpadł Zayn, który od razu rzucił czymś o stół. Spojrzeliśmy wszyscy zdezorientowani po sobie.
- Czytaliście to już? – zapytał podekscytowany, a my pokręciliśmy głowami. Emily wzięła do ręki gazetę i zaczęła czytać artykuł:
"Przed swoim ostatnim koncertem One Direction pokazało się z pięknymi dziewczynami. Nie chodzi tu tylko o Danielle i Eleonor, ale o nowe dziewczyny Harrego i Niall’a. Jak udało nam się dowiedzieć to Polki - Emily Sparks oraz Kate Johnson. Obie pary wyglądały na szczęśliwe. Czy to coś poważnego? Życzymy szczęścia."
Skończyła, a we mnie buzowała złość.
- Nie. Jesteśmy. Parą – wysyczałam przez zaciśnięte zęby
- A szkoda, pasowalibyście do siebie – powiedziała Emily pokazując nasze zdjęcia w magazynie.
- A ty to już się lepiej nie udzielaj – skarciłam ją i popatrzyłam na chłopaków, którzy przyglądali mi się  ze zdziwieniem.
- Wydarzyło się ostatnio coś pomiędzy wami? – zapytał Liam wskazując na mnie i Nialla. Popatrzyłam na chłopaka i nie wiedziałam co powiedzieć
- Nie/Tak – powiedzieliśmy jednocześnie z blondynem. Chłopcy spojrzeli na siebie zdziwieni i czekali na wyjaśnienia.
- Tak/Nie – powiedzieliśmy kolejny raz. Spojrzałam groźnie na Horana, a ten pokręcił tylko głową.
- To tak czy nie? – Zayn wywrócił oczami wyraźnie zniecierpliwiony. W tym momencie Niall zerwał się z krzesła i skierował się do drzwi
- Nie, nic się nie wydarzyło – powiedział cicho i spojrzał na mnie. Widziałam na jego twarzy smutek i poczułam ukłucie w sercu.
- A naleśniki?! – oburzył się Liam. Blondyn przystanął w drzwiach.
- Nie jestem już głodny – odparł i zniknął na schodach. Zayn otworzył szeroko ze zdziwienia oczy.
- On NIE jest głody? – powiedział powoli – Coś ty mu zrobiła?! – złapał mnie za ramiona i lekko potrząsnął.
 - Nic mu nie zrobiłam. Po prostu … -zawiesiłam głos starając się wymyślić jakąś dobrą wymówkę – ...wszystko nie jest tak jak być powinno – uśmiechnęłam się delikatnie, a oni spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem. Machnęłam tylko ręką i usiadłam naprzeciwko Emily.
- Nie rozumiem Cię… -zaczęła – Niall jest w ciebie wpatrzony jak w obrazek.
- Chyba raczej jak w śniadanie – wtrącił się Zayn, a ja zaśmiałam się pod nosem
- Pogadaj z nim – Liam zabrał głos. Uśmiechnęłam się delikatnie i powiedziałam, że spróbuję.
***
- To co dziś robimy? – odezwał się Louis zacierając ręce – Mamy dziś wolne, więc…. może basen? – uśmiechnął się. Spojrzeliśmy na siebie i przytaknęliśmy głowami. Po 15 minutach staliśmy wszyscy na dole czekając tylko na Emily, która dzisiaj wyjątkowo się grzebała.
- Wreszcie! – wykrzyknęłam, gdy schodziła po schodach – A po co ci torebka w ogrodzie? – zapytałam patrząc na ową rzecz.  Em popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
- Ekhem… Wiesz, że za domem jest basen, prawda? – zapytałam widząc jej zdezorientowaną minę.  Nie mogłam wytrzymać i zaczęłam się śmiać, a zaraz za mną chłopcy.
- Z pokoju Louisa jest świetny widok na ogród – powiedział Niall między napadami śmiechu.
- Bo ja tam się patrzyłam na widoki – prychnęła – miałam ciekawsze rzeczy do roboty – uśmiechnęła się i poruszała brwiami w kierunku Louisa. Ten tylko pokręcił ze śmiechem głową i wyszedł na taras.
Wróciłam się do pokoju po telefon i po chwili wyszłam do ogrodu. Widziałam jak Harry patrzy się na Emily, która rozsiadła się na leżaku. Podeszłam do niego i słuchałam tego co mówi
- Emily jest taka ładna… - powiedział rozmarzonym głosem, a ja spojrzałam w stronę przyjaciółki
- Chyba się za…. – zaczął i odwrócił głowę w moim kierunku. - … zachowałem nie odpowiednio ..- powiedział zmieszany – Do Louisa – dodał – no wiesz… mała sprzeczka-  Zrobiłam minę w stylu "Are you fucking kidding me"
- A gdzie Liam? – próbował zmienić temat. Zaśmiałam się pod nosem i poklepałam go po ramieniu.
- Prawie ci uwierzyłam – uśmiechnęłam się i rozsiadłam się obok Emily.
Patrzyłam na chłopców, którzy chlapali się wodą, ale mój wzrok spoczął na Niall’u. Uśmiechnęłam się pod nosem na jego widok, a po chwili poczułam szturchnięcie w bok
- Jarasz cegłę. Ubierz okulary, przynajmniej nie będzie widać, gdzie patrzysz – Emily zaczęła się ze mnie śmiać, a ja poczułam, że oblewam się rumieńcem. Tak jak mówiła założyłam okulary i zaczęłam się śmiać razem z nią. Spojrzałam na Harrego, który nam się przyglądał. Nie długo potem zaczął iść w naszym kierunku.
- Katie – powiedział ostrożnie, a ja na niego spojrzałam. Biedak chyba pomyślał, że rozmawiałyśmy o nim.
- Możemy porozmawiać? – Emily zmierzyła go wzrokiem, a Harry widząc jej minę dodał pospiesznie – o Horanie - przytaknęłam głową i oddaliłam się kawałek dalej
- Będziesz mi teraz prawił kazania? – wywróciłam oczami i czekałam jak wykrztusi z siebie cokolwiek
- Co? Nie! Nie chodzi o Nialla… Choć swoją drogą moglibyście sobie wszystko wyjaśnić – machnął ręką. Widziałam, że czymś wyraźnie się denerwował.
- To co mówiłem o Emily, bo … myślałem, że to Liam i w ogóle …- nie wiedział od czego zaczął. Zastanawiał się czy może mi zaufać, ale widząc moją minę trochę przyśpieszył swoją wypowiedź
 - Zakochałem się, ok? – wykrztusił, a ja stałam nie wzruszona.
- Nic nie powiesz? – zapytał widząc brak mojej reakcji
- Wiedziałam,  to o to ci chodziło? – powiedziałam rozbawiona, a ona spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach. – Spokojnie… Nikt o tym nie wie… ja po prostu takie rzeczy dostrzegam – widać, że kamień spadł mu z serca słysząc, że nikt inny się nie domyślił
- Kate… może to zostać między nami? – zapytał niepewnie poprawiając włosy.
- Jasne… - uśmiechnęłam się do niego – możesz być spokojny, tej rozmowy nie było – przytuliłam się do niego, a kątem oka zobaczyłam Emily, do której podszedł Louis. Cały czas miała zamknięte oczy, więc myślała, że to ja. Poprosiła o nasmarowanie pleców, więc po chwili Louis na niej usiadł. Pociągnęłam Harrego w ich stronę i stanęłam przed nimi.
- Kate… musiałabyś zrzucić trochę ciałka, przytyło Ci się ostatnio – zaśmiała się
- Ale ja jestem tutaj – pomachałam jej ręką przed oczami, a ona szybko odwróciła się, aby zobaczyć kto na niej siedzi. W efekcie Louis na niej leżał i prawie stykali się nosami. Dzieliło ich dosłownie kilka milimetrów, aż Loczek się odezwał
- Czy ona…czy ty… czy wy… czy ? – Jąkał się widząc ich w takiej dwuznacznej sytuacji. Położyłam mu dłoń na ramieniu, aby nie powiedział czegoś głupiego – czy wy musicie to robić na naszych oczach? – dokończył, a oni się zmieszali. Lou podniósł się z niej i oboje zaczęli się śmiać. Ta dwójka wyraźnie ma się ku sobie. Ja to po prostu wiem.
***

- To co oglądamy? – spytałam znudzona siedząc na fotelu. Po chwili po pomieszczenia weszła Emily, która była ubrana tak. Wszyscy wzruszyli ramionami tępo wpatrując się w jeden punkt. Mając dość tej ciszy wstałam i zaczęłam wydawać rozkazy
- Zayn i Liam, znajdzie jakieś filmy – kiwnęli głowami i podeszli do półki. – Harry, przynieś jakieś koce czy coś…- uśmiechnął się i grzecznie udał się po rzecz – Emily…poduszki – jako jedyna zaczęła jęczeć, że nie ma siły. Louis widząc moją minę wstał z kanapy i pociągnął ją za rękę w stronę schodów (kolejny przypadek?). Mniejsza o to… Został tylko Niall, a ja nie wiedziałam czy się odezwać.
- A ty Niall…- przełknęłam ślinę. Blondyn spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi tęczówkami, a ja zapomniałam co miałam powiedzieć i gapiłam się na niego – Mógłbyś jakoś tu ogarnąć, aby było więcej miejsca? –spytałam niepewnie. Chłopak szeroko się uśmiechnął i zabrał się za robotę. Odetchnęłam z ulgą i ruszyłam do kuchni, aby przygotować jakieś przekąski. Nasypałam orzeszków do miski, przesypałam chipsy oraz zgarnęłam kilka paczek żelek. Do kuchni wszedł Harry. Podałam mu wszystko i poprosiłam, aby zaniósł to do salonu. Sama zabrałam się za robienie popcornu. Po 10 minutach wyszłam z dwiema miskami kukurydzy. Zmierzyłam wszystkich wzrokiem, siedzieli tak:
Na jednym fotelu Lou i Eleonor (skąd się wzięła?!), na drugim Liam, a na kanapie:
 Niall – Harry- Emily – Zayn 
Jak zawsze Em musi zajmować najlepsze miejsca, a na dodatek tak usiedli, że ja musiałabym się wcisnąć między Niall'a, a Harrego… Co to, to nie! Podeszłam do Zayn’a i uśmiechnęłam się moim uśmiechem numer 4 (to ten po którym dostaję co chcę)
- Przesuniesz się trochę? Chciałabym usiąść koło ciebie – zatrzepotałam rzęsami. To zazwyczaj działa.
- Ale tam jest więcej miejsca – wskazał palcem między chłopaków
- Mam popcorn – wyszczerzyłam się, a mulat zrobił mi miejsce. Teraz mniej więcej wyglądało to tak:
Niall ze zdziwioną miną – Harry wlepiający gały w Em – Emily z bananem na twarzy -  Zayn z popcornem – Kate, jak zwykle błyskotliwa i przebiegła.
Po dwóch częściach jakiegoś horroru wyłączyliśmy telewizor. Śmiało mogę powiedzieć, że filmy były o… wrzaskach Elki. Wcale to nie było straszne, a krzyczała jakby to działo się naprawdę. Jak stwierdziła musiała iść się odstresować, więc znikła na piętrze. Kolejny raz zaczęliśmy się nudzić. 
Zayn wyszedł na chwilę, po czym wrócił z jakimś prostokątnym pudełkiem.
- Monopol?  - zapytał Louis z rozbawieniem – Chcesz w to grać? Seriously? 
- Tomlinson! Policz do 10. Przyda nam się pół godziny spokoju – warknęła Emily rozkładając planszę. Ten spiorunował ją wzrokiem po czym do nas dołączył. Przez następną godzinę śmialiśmy się jak małe dzieci. Graliśmy w tą grę z takim zapałem jak 11-latki. Do salonu wkroczyła Ela 
- Lou! Tu jesteś wszędzie Cię szukam – spojrzał na nią jak na wariatkę, a ona wlepiła gały w planszę.
- Co…co…co…tu… - zawiesiła się dziewczyna. Windows 98’ jak nic – co ty tu robisz? – odwiesiła się! 
- Uprawiasz hazard? – resztkami sił starałam się nie wybuchnąć śmiechem
- Nie…? El to nie hazard, gramy tak sobie …
- Tak sobie? To hazard! Przecież widzę, że tu są pieniądze … pieniądze, które moglibyśmy wydać na zakupy! – wykrzyczała wściekła
- To sztuczne pieniądze – powiedział nadal opanowany Louis
- Sztuczne? A skąd wiesz? Patrzyłeś datę produkcji? Brałeś pod światło? – nie mogłam słuchać jakich głupot wygaduje, więc wstałam .
- Wiesz … - zaczęłam stojąc naprzeciwko niej – Łudząco przypominasz blondynkę z kawałów
- Tak? – zapytała zdziwiona – Dzięki! – powiedziała wesoło, a ja spojrzałam jak na kosmitkę. Reszta  również przyglądała się z niemałym zdziwieniem.  Zobaczyłam, że ma na sobie jakiś rozciągnięty dres i koszulkę (co do niej nie podobne, bo nie założyła by NIE markowych ciuchów)
- Tak na marginesie – uśmiechnęłam się słodko – Dzwonił zeszły rok i chciał, żebyś mu koniecznie oddała ciuchy! – poklepałam ją po ramieniu i wyszłam na taras. Wszystko mnie wkurzało. Dopiero uświadomiłam sobie, że Louis może być na mnie zły, że tak powiedziałam do jego dziewczyny, ale co tam…
 - El sprawdza w jakim kraju można płacić banknotami, którymi gramy– usłyszałam głos za sobą i automatycznie się odwróciłam. Stał tam uśmiechnięty Lou.
- Ja przepraszam… za tamto i w ogóle.. nie powinnam była … -zaczęłam się tłumaczyć, ale ten tylko się zaśmiał
- Spokojnie! Czasami też mam ochotę tak powiedzieć, nie przejmuj się – oparł się o barierkę. Trochę mi ulżyło. Popatrzyłam w gwieździste niebo i pod wpływem chwili zadałam Lou głupie pytanie.
 - Kochasz ją? – nie zdążyłam ugryźć się w język. Spojrzał na mnie z zaskoczeniem, po czym poparzył w górę.
- Nie wiem co mnie dzisiaj opętało, nie słuchaj mnie! Głupie pytanie, przepraszam….- powiedziałam szeptem i wycofałam się do drzwi. 
- Kocham ją … - odezwał się w końcu, a ja przystanęłam – gdybym jej nie kochał to bym z nią nie był, prawda? – odwrócił się do mnie i popatrzył w oczy ze…smutkiem? Dla mnie to tak wyglądało.
- Sam sobie musisz odpowiedzieć na to pytanie – powiedziałam ostrożnie. Między nami zapadła chwila ciszy - Czujesz, że to ta jedyna? – kolejne pytanie wypadło z moich ust
- Sam nie wiem. Ona mnie rozumie, czeka na mnie jak jestem w trasie, rozmawia, ale …- urwał. Widziałam, że nie potrafił do końca wyjaśnić tego "ale" – po prostu czuję, że dla kogoś jestem ważny.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem. Nie chciałam go dodatkowo stresować.
- Uwierz mi, że jest kilka osób, dla których jesteś najważniejszy  – tajemniczo się uśmiechnęłam
- Nigdy nie pozwól, aby strach przed działaniem wykluczył Cię z gry – wyszeptałam i spojrzałam w jego stronę. Spojrzał na mnie i wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał. Odwzajemnił uśmiech.
- Tak… Dzięki. Ta rozmowa mi wiele dała – mocno się do mnie przytulił – Ale nie mów nikomu, że zmusiłaś mnie do takiego wyzwania – powiedział poważnym tonem. Przytaknęłam. 
- Chyba zostanę psychologiem – zaśmiałam się.
- Posłuchaj swojej rady, przełam się w końcu – szepnął mi do ucha i się uśmiechnął. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Widząc moją minę skinął głową w stronę drzwi. Stał tam Niall. Tommo wyszedł, a blondyn nie pewnie do mnie podszedł.
- Unikasz mnie ostatnio – zaczął opierając się o barierkę. Zmieszałam się trochę.
- Wydaje Ci się! – machnęłam ręką i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Wcale nie – poparzył mi w oczy – przepraszam za tamto. Trochę źle zaczęliśmy. Chcę to naprawić. Zależy mi na Tobie i nie chce tego zepsuć. Wyjdziesz gdzieś jutro ze mną? – stałam sparaliżowana. Nie spodziewałam się takiego wyznania. Popatrzyłam na drzwi balkonowe, za którymi stał Lou. Uniósł kciuki do góry i kiwał głową na "tak". Ze śmiechem pokręciłam głową.
- Jasne – zwróciłam się do Niall’a. Na jego twarzy zagościł uśmiech, którego przez te trzy dni mi brakowało. Cała w skowronkach weszłam do domu.
- Gdzie Emily? – zapytałam, szukając jej wzrokiem. Chciałam jej powiedzieć o jutrzejszym spotkaniu. Wszyscy wzruszyli ramionami. No tak! Jak jest potrzebna to zawsze wsiąka w ziemię jak kamfora, a potem leci do mnie z bananem na gębie i pyta "A co się stałoooooo…?" Cała ona! 
- Dobranoc – powiedział Niall całując mnie w policzek. Oczywiście w takim momencie Emily musiała się zjawić, ale jak wcześniej je potrzebowałam to NIE!
- Ominęło mnie coś? – powiedziała wskazując palcem na chłopaka, który zniknął na schodach.
Musiałam jej zdać najnowsze rewelacje, ale oczywiście rozmowę z Tommo i Harrym sobie darowałam. A więc co? Jutro jest szczególny dla mnie dzień. Ciekawe czym mnie zaskoczy…

***
Od autorki: No i czwarty rozdział za nami :)) Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, jesteście wspaniali :* Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i zostawicie po sobie komentarz :) Enjoy :D ~ Maddix

niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział 3


Po wejściu do pokoju Kate myślałam, że zastanę ja ubraną w świetne ciuchy, a tu? Ubrana, zwyczajnie jakby miała iść wyrzucić śmieci, a nie na koncert 1D. Dobrze, że pomyślałam, żeby do niej wejść.  Była już 18.30 więc zeszłyśmy na dół bo za chwile miała po nas podjechać limuzyna. Pierwszy na dole czekał Malik, a na nasz widok, zagwizdał z zachwytu.
- No, no dziewczyny. Wyglądacie szałowo – powiedział i obrzucił nas wzrokiem. Kate, jak to Kate, spaliła buraka, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Dzięki Zayn. Ty też wyglądasz całkiem przystojnie. Dobra, koniec tych komplementów, bo zaraz sobie rzygnę. Gdzie reszta? – zapytałam, a w naszym kierunku szedł Harry, Niall i Liam.
- O wy już tutaj? Wow dziewczyny, wyglądacie pięknie! – powiedział Liam. a ja posłałam mu uśmiech numer 5. Spojrzałam na Harrego i lekko się uśmiechnęłam.
- Tak Liam, ma rację. Wyglądacie ... zjawisko. – powiedział i podszedł do mnie obejmując mnie w pasie. Zarumieniłam się lekko. – Nie masz nic przeciwko, żebyś tego wieczoru towarzyszyła mi jako mój specjalny gość? - powiedział, a ja wytrzeszczyłam oczy. Uśmiechnął się do mnie słodko, a ja spojrzałam na Kate. I wiecie co?  Stała sobie i rozmawiała w najlepsze z Niallem, a on prawił jej komplementy. Akurat teraz kiedy potrzebuje rady, ona flirtuje z tym blond koko dżambo!?  Harry patrzył na mnie wyczekującym wzrokiem, a mnie z sytuacji uratował Zayn.
- O kurde! Nie ma jeszcze Louisa. Mogłabyś iść po niego Emily? – zapytał, a ja podziękowałam mu bezgłośnie i udałam się na górę. Złapałam z klamkę i wparowałam do pokoju .
- Louis, bałwanie, pośpiesz się wszyscy na ciebie czekamy. – powiedziałam i oparłam się o framugę. Louis stał do mnie plecami i układał coś na łóżku.
- Już idę okay? Czy wy musicie być tacy ... – powiedział i odwrócił się w moją stronę, wybałuszając oczy na mój widok. Jego wzrok powędrował po moich nogach, aż do samej twarzy.  Speszyłam się trochę i pociągnęłam sukienkę lekko na dół. -  Już idę. Tylko ten no... – powiedział i dalej gapił się bezczelnie na moje nogi. Podeszłam do  niego i walnęłam go w ten przystojny, ale jednak głupi łeb.  Czekaj czy ja powiedziałam przystojny? Nie, nie. On nie jest przystojny …  w każdym razie Louis potrząsnął głową, jakby chciał wyrzucić z głowy łupież.
- Możesz mnie nie bić?! Już idę! – powiedział i popchnął mnie lekko żebym wyszła pierwsza. Zamknął drzwi za sobą i udaliśmy się na dół. Pierwsze co zobaczyłam to – nic. A dokładniej – nikogo już nie było.
- Gdzie są wszyscy!? – zapytałam sama siebie  i wyszłam szybko na zewnątrz. Na szczęście wszyscy czekali w samochodzie. Weszłam szybko do niego, poczekaliśmy jeszcze na Louisa i ruszyliśmy. Usiadłam obok Harrego, a obok mnie usiadł Louis. Kate siedziała obok Nialla ( bo jakby inaczej ), obok niej Zayn i Liam.
- A was co tak długo nie było? – zapytał Zayn i poruszał znacząco brwiami.
- No właśnie. Co tam robiliście słodziaki? – zapytała Kate a ja posłałam jej ostrzegawcze spojrzenie. Tacy są mądrzy no to zobaczymy. Harry wziął do ręki szklankę z wodą, to samo zrobił Zayn, Liam, Niall i Kate.
- No wiecie... mieliśmy z Louisem szybki numerek na podłodze w pokoju. – powiedziałam i złapałam Louisa za kolano, a cała piątka wypluła wodę. Louis spojrzał  na mnie i poruszył się nie spokojnie na siedzeniu. Ja tylko przesunęłam rękę na jego udo.
- Że co?! Przecież wy się nienawidzicie! A zresztą... Louis nie jest w twoim typie. – powiedział Harry, a ja zaczęłam się śmiać i spojrzałam na Tomlinsona. Ten zrobił urażoną minę i spojrzał na loczka.
- Przepraszam? Ja nie jestem w jej typie? A ty niby skąd wiesz jaki jest jej typ huh? – zapytał Louis, a Niall zrobił rozbawiona minę.
- Bo Em wygląda na dziewczynę, która woli chłopaków seksownych, oraz w stylu bad boy z romantyczną duszą. A ty Lou, wybacz misiek, ale taki nie jesteś. - powiedział Harry, a ja całkowicie wybuchnęłam śmiechem. Louis spojrzał na Harrego i na mnie po czym odwrócił się głową w stronę okna. Liam, po mimo, że chciało mu się śmiać, odchrząknął i zabrał głos.
- No już jesteśmy. Na zewnątrz będą czekać Eleonor i Danielle i mnóstwo paparazzi, więc dziewczyny – tu spojrzał na mnie i Kate – przygotujcie się na dużo błysków. -Pokiwałyśmy głową ze zrozumieniem, a Paul  (ochroniarz chłopców ) otworzył drzwi od limuzyny. Pierwsi wysiedli Niall i Kate. Uśmiechnęłam się na widok idących ich razem i słodko się do siebie uśmiechających. Zaraz potem wysiadł Zayn i oparł się o limuzynę. Za nimi wysiadł Liam i pobiegł do Danielle. Potem wysiadłam ja i Louis, który nic nie powiedział tylko podszedł do El i zatopił się w jej ustach. Coś zakuło mnie w sercu. A wiecie co? Walić tego pasiastego marchewkowicza. Za mną wysiadł Harry i poszedł na przód, jednak zatrzymał się przede mną.
- To co... będziesz moim gościem specjalnym? – zapytał, a ja spojrzałam na Louisa tulącego się do El.  Powstrzymałam złe emocje i przywołałam na twarz uśmiech.
- Jasne. Będzie mi miło. - powiedziałam, a Harry złapał mnie za rękę. Za nami podążył Zayn. Rzuciłam przelotne spojrzenie na Louisa, który od góry do dołu obleciał wzrokiem mnie i Hazze. Uścisnęłam mocniej rękę Styles’a i poszliśmy przed siebie.
                                                                           ***
Chłopcy już od godziny grali koncert. Za kulisami stałam ja, Kate i Danielle ,a Eleonor siedziała, zmęczona nie wiadomo czym, na krześle.
- Liam mi opowiedział wasz problem dziewczyny. Współczuję – mieszkać z pięcioma debilami w jednym domu. – zagadnęła nas Danielle, a my z Kate zaczęłyśmy się śmiać.
- Nie jest źle. – Kate spojrzała na Nialla i uśmiechnęła się szeroko – przynajmniej możemy pobyć blisko z naszymi idolami.
- Dokładnie! Z niektórymi aż za blisko – powiedziałam i spojrzałam na Louisa, który wkładał całe swoje serce w śpiewanie, a fani piszczeli z zachwytu. Uśmiechnęłam się na ten widok i nagle poczułam jak coś pociąga mnie w drugą stronę.
- Słucham? Co masz do Louisa? – zapytała Eleonor stojąca przy mnie. Na moje usta cisnęło się "chuj ci do tego" ale powstrzymałam się jednak.
- Musimy mieszkać w jednym pokoju i spać w jednym łóżku. – powiedziałam ze spokojem, a Danielle wybuchnęła śmiechem. Nie wiem dlaczego... czy to było aż takie zabawne? W każdym razie mina Eleonor, sama spowodowała, że zaczęłam się śmiać. To było coś jakby ktoś jej włożył piłeczkę pingpongową do ust, a kiedy ją wyjął, już jej została taka mina.
- Że co?! A kto zajmuje pokój gościnny?
- Ja inteligencie. – powiedziała Kate, a ja zaczęłam się śmiać.
- Słuchaj mnie. Jeśli będziesz chciała poderwać Louisa, lub zobaczę, że przystawiasz się do niego to źle z tobą będzie. – powiedziała Eleonor, a ja parsknęłam śmiechem. Ona mi grozi?
- Wierz mi. Louis mnie nie kręci. A wręcz odwrotnie – na jego widok chce mi się rzygać. – powiedziałam i na twarzy Eleonor zobaczyłam triumfujący uśmiech. Spojrzałam na Kate – dawała mi jakieś znaki, chyba żebym się odwróciła. Kiedy to zrobiłam za sobą ujrzałam Louisa. "O nie" pomyślałam i spojrzałam na niego. No bo kurde... Kate mogła mi dawać jakieś wyraźniejsze znaki czy coś. Louis wyminął mnie, złapał za rękę El i poszedł do garderoby. Za chwilę podeszła reszta One Direction.
- Co się stało? – zapytał Niall, a ja spojrzałam na niego.
- Twoja ukochana dawała mi za słabe znaki, że ktoś za mną stoi. Mogła też krzyknąć "idiotko" przynajmniej bym była tego świadoma – powiedziałam i wyszłam z budynku siadając na schodach. "Debil, debil, debil" pomyślałam i walnęłam się w łeb.  Serio. A tak w ogóle to muszę dać Niallowi zdjęcie Kate. Będzie miał przy czym fapać. "A co to ma wspólnego?!" pomyślałam i znów walnęłam się w łeb.
                                                                       ***
Dwie godziny temu wróciliśmy z koncertu. Louis dalej się do mnie odzywał, za to z Harrym prowadził wesołą konwersację. Przy kolacji siedziałam cicho, mimo, że co jakiś czas Zayn i Liam próbowali mnie rozbawić. Niall opowiedział żart : "Czym oddycha por? Pornosem." i zaczęła się śmiać tylko Kate. Zaśmiałabym się również... gdyby to było śmieszne -.-  Po kolacji powiedzieliśmy sobie dobranoc i udaliśmy się do swoich pokoi. Trochę nie zręcznie mi było siedzieć sam na sam z Louisem, szczególnie dla tego, że nie rozmawialiśmy ze sobą. Usiadłam na łóżku i czekałam aż Louis wyjdzie z "naszej" łazienki.W końcu wyszedł, a ja bez słowa wzięłam jakąś piżamę i udałam się pod prysznic. Po 20 minutach wyszłam, świeża i pełna energii. "Gdybyś z Louisem była parą miałabyś ją na co wykorzystać." Och zamknij się wewnętrzny głosie! Z tego wszystkiego popchnęłam płyn do kibla i wylał mi się na piżamę.
- JA PIERDOLEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! – krzyknęłam i usiadłam na ziemi, owinięta ręcznikiem. I w co ja mam się teraz ubrać?!  Poszperałam i na kaloryferze znalazłam koszulkę Louisa, ubrałam ją. Bo co innego miałam zrobić?  Sięgała mi do połowy ud. Wysuszyłam włosy, umyłam zęby i wyszłam z łazienki. Louis siedział na łóżku i oglądał telewizję.
- Lou przepraszam, ale … musiałam wziąć twoją koszulkę. Ubrudziłam swoją … - zaczęłam, ale Louis mi przerwał.
- Dobra. Nie obchodzi mnie to. – powiedział i nie patrząc na mnie wstał i wyszedł na balkon. Co za ciul.  Wyszłam za nim. – No i po co tu przyszłaś? Uważaj bo jeszcze przeze mnie zwymiotujesz. – powiedział i nie wiem czemu zdjął koszulkę. Przed moimi oczami ukazał się wspaniale wyrzeźbiony tors Tomlinsona. Pokręciłam głową i poczułam jak wzbiera się we mnie złość.
- A co miałam powiedzieć twojej dziewczynie!? "Tak Elenaor, podoba mi się, mam ochotę go zgwałcić w ciemnym kącie. A tak w ogóle... co słychać u dziadka?"?!  - wykrzyczałam na cały głos a ludzie idący na ulicy spojrzeli się na mnie dziwnie. Spojrzałam na Louisa -  To miałam powiedzieć?
- Chciałabyś mnie zgwałcić? – zapytał i przybliżył się do mnie. Uśmiechnęłam się do niego i położyłam mu ręce na torsie.
- Nie. Mógłbyś tego nie przeżyć, a nie chcę żeby ci się coś stało – powiedziałam i odepchnęłam go od siebie. Weszłam powrotem do środka pokoju i usiadłam na łóżku. Zaraz za mną wszedł Louis, zamknął za sobą drzwi od balkonu i usiadł obok mnie.
- Nie chcesz żeby mi się coś stało? Cały czas myślałem, że chcesz mi coś zrobić.
- Nie debilu. Nie przeżyłabym, gdyby coś ci się stało. To, że się z tobą kłócę, nie znaczy, że mi na tobie nie zależy. – powiedziałam, a na twarzy Tommo pojawił się wielki uśmiech. – Oczywiście jak na przyjacielu, idioto.
- Oczywiście – powiedział i przytulił mnie do siebie. Odwzajemniłam uścisk, gdy nagle do pokoju wpadła Kate.
- Emily masz pożyczyć … woooooooow. Co tu się wyprawia!? – zapytała a ja i Louis odskoczyliśmy od siebie. Obok zdziwionej Kate stanął Zayn i uśmiechnął się szeroko.
- No nieźle. Najpierw szybki numerek na podłodze, a teraz to... o i widzę rytuał ubierania koszulki faceta zaraz "po" zakończony! – powiedział, a Kate wybuchnęła śmiechem.  Nie wiadomo skąd, obok Zayna pojawił się Liam.
- To by wyjaśniało dlaczego słyszałem jak Emily krzyczała "JA PIERDOLEEEEEEEEEEEEEEE!" – powiedział Liam, a Zayn, Kate i Niall, który nie wiadomo kiedy przyszedł, zaczęli się śmiać. Podeszłam do nich i spojrzałam na nich rozbawiona.
- No cóż. Znowu nas rozgryźliście.  Ale wiecie co zauważyłam? Ty – wskazałam na Kate - jesteś zazdrosna, że ktoś mnie gwałci, a wy – wskazałam na Nialla, Zayna i Liama – jesteście zazdrośni, że ktoś robi to tak dobrze, że aż krzyczę. – powiedziałam, a Louis podszedł i przybił ze mną żółwika. Spojrzałam na Kate, która ewidentnie się śmiała,  bo wiedziała, że się zgrywam, ale reszta była poważna.
- Wierz mi Emily, że ja robię to stanowczo lepiej. – powiedział Zayn a ja złapałam go za koszulkę.
- Nie wątpię. – powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Liam kręcąc głową i śmiejąc się udał się do swojego pokoju, Zayn pościł mi oczko i również poszedł. Spojrzałam na Nialla.
- No nieźle Ems. Uwiodłaś już 3 członków One Direction.  Jeszcze ktoś? – zapytał Niall, a ja wiedziałam, że się wygłupia. Zarzuciłam mu rękę na ramię.
- No wiesz...  Liama nie ruszę bo on i Danielle to piękna para i chcę żeby się pobrali, a ciebie też nie ruszę bo... – spojrzałam na Kate, która dawała mi jakieś dziwne znaki. Znowu. - Bo Kate się w tobie buja. – powiedziałam i mogliśmy usłyszeć głośny plask. To Kate zrobiła sobie fejspalma.
- Serio Kate? Może chcesz to obgadać u mnie w pokoju?- zapytał Niall i pociągnął Kate za sobą.
- Tylko nie za głośno kociaki! – krzyknął Louis, a Kate pokazała mu środkowy palec. Tommo zaczął się śmiać i zamknął drzwi od pokoju. Spojrzał na mnie i złapał mnie w pasie.
- To na czym stanęło? 
- Na tym, że masz sprzątać swoje majtki z łazienki! – krzyknęłam i wyrwałam się z jego uścisku.
- Że co?! I nie będziesz mi mówić co mam robić, ty ... ty ...
- No powiedz to!
- Ty...zrzędliwa kobieto! – powiedział, a ja zrobiłam głośne "HUUUUUUUUUUUUH!" trzepnęłam go w łeb i położyłam się do łóżka. Zgasiłam światło i poczułam jak obok mnie kładzie się Tomlinson. Zaczęliśmy sobie nawzajem zabierać kołdrę.
- UGH, nie znoszę cię Sparks! – krzyknął Louis, a ja widziałam w ciemności, że się uśmiecha.
- Ja ciebie też Tomlinson! – krzyknęłam i również się uśmiechnęłam. Do przyjaciół nam daleko i wiem, że będziemy się jeszcze dużo kłócić, ale wiecie co? Polubiłam to. Z uśmiechem na twarzach, zasnęliśmy. Myślę, że ta noc będzie lepsza od poprzedniej.
                                                                         ****

Od autorki : Witam już w 3 rozdziale naszego bloga. Kurde czas zaiwania... nie dawno jeszcze przekonywałam Maddix do zrobienia bloga, a tu już 3 rozdział! Bardzo wam dziękuję za wszystkie komentarze. Jesteście kochani xxx Uwaga! Jeśli ktoś z was czyta, a nie ma konta na bloggerze, nic nie szkodzi. Może dodawać komentarze jako anonim. To wszystko ode mnie. Hope you like it babes < 3 ~ Maddie xxxxx