Stałam przed lustrem w samej bieliźnie i oglądałam swój
brzuch i nogi. Dzięki bogu, że po ciąży nie zostało mi ani grama tłuszczu albo
rozstępów, a bieganie mi w tym pomogło! Moja figura wyglądała więc tak samo jak
wtedy gdy miałam dziewiętnaście lat. To takie cudowne, wuejcnrf! Ubrałam się
i zeszłam na dół, by ugotować obiad. Moja kariera prawnicza się rozwija.
Rozprawy mam rzadko, ale jeśli już są to bardzo wymagające i trudne. Nie
przeszkadza mi to w prowadzeniu domu. Weszłam do kuchni i zakryłam usta ręką.
- WILLIAAAAAAAM! – krzyknęłam i usłyszałam tupot nóg na
schodach.
- Co się stało mamo? Wygrałem konkurs na najlepszego syna
roku? – zapytał mój syn
i uśmiechnął się szeroko do mnie.
- Nie, wygrałeś konkurs na największego bałaganiarza roku,
który w nagrodę dostanie miotłę i ścierkę i wysprząta kuchnię po tym jak ją
uwalił! – powiedziałam i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej do mojego już 8
letniego syna. Odpowiedział mi mruczeniem i do domu wszedł Louis.
- Cześć! UUU, widzę masz już małego elfa do pomocy kochanie
– powiedział i pocałował mnie w usta, po czym przywitał się z Willym ich
przywitaniem, którego nie umiem ogarnąć.
- Tato, weź! Nie jestem elfem! – krzyknął oburzony i wygiął
usta w podkówkę. Pocałowałam go w czoło i uśmiechnęłam się.
- No pewnie, że nie jesteś. Jesteś za niski na elfa –
powiedziałam, a ja i Lou wybuchliśmy śmiechem. Tylko Will stał z założonymi
rękami i patrzył na nas srogo.
- Nie lubię was! – powiedział, a ja złapałam się za serce i
oparłam o stół.
- Kochanie, podaj mi wody! Czuję że mam atak! – wyszeptałam
i spojrzałam na Lou. Ten pokiwał głową z uśmiechem i nalał mi szklankę napoju.
- Widzisz, twoja matka przez ciebie ma atak, łamiesz jej
serce! – powiedział Tommo i spojrzał na syna groźnie.
- Mamo, no weź… ja żartowałem. Przecież wiesz, że cię
kocham! – powiedział i przytulił się do mnie mocno. Odwzajemniłam uścisk i
spojrzałam na niego.
- Ja ciebie też kocham. A teraz idź na górę, dzięki za
posprzątanie!
- Dobrze! Ciebie też kocham tato! I kiedy idziemy grać w
nogę?
- Po obiedzie, zadzwonimy po wujków i będzie mecz! –
powiedział Louis i przybił piątkę z Willym. Mały właśnie miał wchodzić na górę,
gdy w ostatnim momencie się odwrócił.
- Co to znaczy, że ktoś jest gorący? – zapytał, a ja
spojrzałam na męża.
- To znaczy, że ktoś jest bardzo atrakcyjny.
- Bo mój wychowawca w szkole mówił tak o tobie mamo! –
powiedział i pobiegł na górę, a ja parsknęłam śmiechem na widok miny Louisa.
- Chyba się muszę przejść do tej budy …- powiedział, a ja
pocałowałam go w policzek. Tommo objął mnie w pasie i uśmiechnął się do mnie. –
Jesteś piękna.
- You don’t say! – powiedziałam i zaśmialiśmy się. Minęło
ponad 8 lat od naszego ślubu. Niedługo potem urodziłam Williama, dokładnie 17
października. Do dnia porodu nie wiedzieliśmy czy to będzie chłopczyk czy
dziewczynka. Gdy okazało się że jednak mamy syna, byliśmy najszczęśliwsi na
świecie. Nadaliśmy mu imię William, po drugim imieniu Louisa. Niedługo potem
okazało się, że Victoria i Perrie też są w ciąży. Obie urodziły zdrowych
chłopców, tyle, że Victoria miesiąc wcześniej. Melanie, Willy, Kevin (syn Zayna
i Perrie) oraz Patrick (syn Harrego i Vic) są paczką najlepszych przyjaciół.
Melanie, jest jak ich starsza siostra, która pilnuje ich żeby nie na
rozrabiali. Will, jako że ma charakter mój i Lou, jest największym cwaniakiem,
łobuzem i uroczym chłopcem jakiego świat widział. Nie da się go nie lubić. W
końcu potomek Tommo i mój, haha! Tylko Niall i Kate nie doczekali się jeszcze
dziecka. Znaczy… Kate jest w 8 miesiącu ciąży, ale logicznie rzecz biorąc
dziecka jeszcze na świecie nie ma! Wszyscy dalej jesteśmy bandą przyjaciół.
Trochę starszą, bo chłopcy są już po 30, haha! Ale nic między nami się nie
zmieniło. 5 lat temu, chłopcy zakończyli karierę. Nie było zbytniego z tym
problemu, fani to zrozumieli w końcu sami nie byli już najmłodsi! Żyjemy sobie
jak normalna rodzina, która może powiedzieć z dumą, że wszystko idzie im dobrej
myśli. Nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Przestałam kroić marchewkę na zupę i
poszłam otworzyć.
- Cześć Nialler! – krzyknęłam i przytuliliśmy się po czym
pocałował mnie w policzek. – Co słychać?
- A dobrze, jakoś leci! Gdzie Tommo?
- Tutaj jestem! Siema stary! – powiedział i uścisnęli się.
Uśmiechnęłam się na ten widok i nagle w drzwiach pojawiła się Perrie z Zaynem,
Liam z Danielle i Harry z Vic. – Cześć ludzie! A gdzie dzieciaki?
- Na placu zabaw, pilnuje ich moja mama – powiedziała Perrie
i uśmiechnęła się. – Wszyscy czekają na Williama, podobno ma im coś pokazać.
- Znając mojego syna, to będzie rozjechana żaba lub martwy
ptak. Oh boże. – westchnęłam i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Na dół zbiegł
Willy i spojrzał po wszystkich.
- A to co? Zgromadzenie siwiejących rodziców? – zapytał a
Harry parsknął śmiechem.
- Charakter Emily, po całości. – skwitował krótko Styles a
wszyscy pokiwali głową na zgodę.
- A tak właściwie to co u Kate? – zapytała Danielle, a Horan
wzruszył ramionami.
- No właśnie jest na porodówce. – powiedział jakby nigdy nic
a my spojrzeliśmy na niego zszokowani.
- Że co!? I ty jesteś taki spokojny!? I co ty tu robisz!?
Kretyn! – krzyknęłam, a on nagle pobladł.
- O boże… Kate rodzi… - wymamrotał, a ja walnęłam się w
czoło. Pajac!
- Willy idź na plac zabaw, a my jedziemy do szpitala. –
powiedział Louis, a chłopak spojrzał na niego.
- Ciocia Kate jest w ciąży? Myślałem że jej się przytyło…
- WYNOCHA NA PLAC ZABAW! - krzyknęłam a on z uśmiechem
wyleciał z domu. Szybko ogarnęliśmy się i po chwili byliśmy już w szpitalu. Niall
od razu poleciał na salę, a my usiedliśmy na krzesełkach i wyglądaliśmy dość
nerwowo.
- Ciekawe co będzie jak urodzi się murzyn – powiedział Louis
a my parsknęliśmy śmiechem. Znając Tommo, chciał nas rozbawić i rozluźnić.
Postanowiłam kontynuować temat.
- To będzie bardzo prawdopodobne, mówiłam, żebyśmy na
wakacje nie jechali na safari do Afryki – powiedziałam i wszyscy wybuchliśmy
śmiechem.
- Czaicie? Wychodzi Niall z dzieckiem na rękach, my patrzymy
a to murzynek. Już widzę minę Nialla, haha – powiedział Zayn, a my
wyszczerzyliśmy zęby w uśmiechu. Poczułam rękę Louisa na swojej tali i
pocałowałam go w policzek.
- To by było coś w stylu: „Te dziecko jest czarne, chyba go
jeszcze nie umyli” – powiedziałam udając Horana i znów rozległa się salwa
śmiechu.
- Napisałam do mojej mamy, żeby przenocowała dzieciaki u
niej. – powiedziała Pezz i uśmiechnęła się do nas. Pokiwałam głową i wtuliłam
się w Louisa. Poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi, a po chwili jego usta
złożyły na niej pocałunek. Uśmiechnęłam się pod nosem. Zamknęłam oczy i
pozwoliłam sobie odpłynąć.
*Kilka godzin
później*
- EMILIAAAAAAAAAAA – usłyszałam krzyk Kate i od razu
otworzyłam oczy. Jak to możliwe że przekrzyczała drzwi. Drewniane. Dość
solidne, ciekawe gdzie je kupili, przydałyby mi się takie. Wait, o czym ja
właściwie myślę w tym momencie?! Wstałam z krzesełka i wleciałam na salę.
- Co się stało!? Co ty jeszcze rodzisz? Co ty nie masz co z
czasem robić!? – powiedziałam, a ona spojrzała na mnie oczami pełnymi
zmęczenia. – Gdzie Niall?
- Tam – powiedziała pielęgniarka i spojrzałam na Horana
leżącego na ziemi. Czy on zemdlał? Nie wierzę… za kogo wyszła moja bff? Oh god!
Muszę wziąć sprawy w swoje ręce.
- Kate.. – zaczęłam i złapałam ją mocno za rękę. – Przyj
kochanie, dajesz! Już nie długo!
- Nie mogę!
- Musisz! – krzyknęłam, a ona wydała okrzyk i z całej siły
ścisnęła moją dłoń. O mój boże, co za ból. Chyba już wiem dlaczego Niall
zemdlał, auuuuu.
- Jest już połowa, jeszcze trochę pani Horan! – powiedział
lekarz, a ja przewróciłam oczami.
- Dla Nialla, dla waszego dziecka, dla waszej nowej
przyszłości… przyj! – powiedziałam, a ta z całych sił wykonała czynność. Po
chwili można było usłyszeć płacz dziecka. Uhm…nareszcie! Spojrzałam na małe
zawiniątko.
- Dziewczynka, zdrowa, 3.3 kg . Gratuluje państwu…
gdziekolwiek jest ojciec dziecka… - powiedział lekarz, a ja pokazałam na
„zwłoki” leżące obok łóżka. – Ah jest tutaj, standardowe miejsce mężczyzn którzy
tu się pojawiają. Czy może pani go jakoś…
- Nie ma sprawy – powiedział i nachyliłam się nad blondynem
po czym z całej siły walnęłam go w twarz. Efekt był natychmiastowy. Podskoczył
do góry i spojrzał na Kate trzymającą ich dziecko na rękach.
- Kate, ja przepraszam – powiedział, a dziewczyna
uśmiechnęła się szeroko i pocałowała go w usta. Po chwili dziecko było na
rękach u Nialla. To był taki… cudowny widok. Zagryzłam wargę i opuściłam salę
by mogli nacieszyć się sobą.
- To dziewczynka, 3.3 kilograma . – powiedziałam,
a cała grupa moich przyjaciół uśmiechnęła się szeroko i zaczęła wiwatować.
- Chodźcie ludzie, nic tu po nas. – powiedział Liam i
otoczył ramieniem Danielle. Pokiwaliśmy głowami.
- Dzieciaki na dzisiejszą noc, zostaną u mojej mamy. A potem
je przywieziemy. Trzeba się nacieszyć sobą, co nie? – powiedział Zayn, a Harry
wyszczerzył się do niego.
- Przyznaj się, że dawno nie ruchałeś. – powiedział Styles,
a ja parsknęłam śmiechem.
- Perrie cnotka niewydymka – powiedziała Danielle i
przybiłyśmy żółwika. Victoria podeszła do Pezz i spojrzała na nią.
- He take you to the candy shop* - zaczęła śpiewać i wszyscy
parsknęliśmy śmiechem. Po chwili opuściliśmy budynek, udając się każdy w inną
stronę. My z Louisem, postanowiliśmy odwiedzić stare miejsce. Starą plażę. Po
krótkim czasie byliśmy na miejscu.
- Lata tu nie byłem. – powiedział i usiadł na piasku, a ja
obok niego.
- Ostatni raz tu byliśmy gdy mi się oświadczałeś. Było
cudownie. – powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Jak wiele się zmieniło, co nie? – zaczął Louis a ja
uważniej mu się przyjrzałam. – Byliśmy wtedy młodzi, głupi i nic nie
wiedzieliśmy o życiu. Teraz jesteśmy rodziną, wspaniałą i kochającą się.
- Czasami trudno uwierzyć, że czas mija tak szybko. Że odkąd
upadłeś na mnie w tamtym parku, gdy rozbiłam waszą szybę, minęło tak wiele lat.
Świat nieustannie się zmienia, a my razem z nim. Ważne jednak jest to, żebyśmy
nie zgubili po drodze siebie. Wierzę w nas, wierzę w naszą miłość i w naszego
syna. Mamy przed sobą sporo życia, ale za sobą, też pewną historię. I za nic w
świecie nie chcę jej zamykać. Chcę aby przeszłość była pamiętana w
teraźniejszości i przyszłości. Nie wiem co nas czeka za 10, 20 lat. Wiem
natomiast jedno. Nigdy nie zapomnę tamtych lat. Szalonych lat, gdy mieliśmy po
19.
- Za nic w życiu nie zapomnę tego co działo się wtedy.
Takich rzeczy się nie zapomina. Bo to część naszego serca. – powiedział i
pocałował mnie w obojczyk. Jak bardzo przewrotna jest dorosłość? Musisz się
stać odpowiedzialny i rozważny. Spokojny i ułożony. Nie spóźniać się do pracy,
kontrolować siebie. Nie imprezować. Dbać o dziecko i dom. Jeśli myślisz, że
Emily Sparks, ta która miała niewypatrzony język, nie stroniła od żartów i nie
bała się kochać, gdzieś zniknęła, to muszę ci coś powiedzieć. Ja wciąż tu
jestem. I nie zniknę mimo, że tamte lata mamy już za sobą. Bo nazywam się
Emilia Aneta Sparks. I daję ci słowo, że na zawsze będę taką Emily jaką mnie
pokochałeś. To nie jest koniec. To dopiero początek.
***Oczami Kate***
Moje ciało przeszywał ból, serce biło jak oszalałe,
zmęczenie dawało o sobie znać, ale na moich ustach mimo wszystko widniał uśmiech.
- Daj mi ją – wyszeptałam do chłopaka, który trzymał na rękach zawiniątko. Pokiwał głową i ostrożnie mi ją podał. Popatrzyłam na nią z czułością i przejechałam delikatnie palcem po jej zaróżowionym policzku. Nie mogłam uwierzyć, że właśnie trzymam na rękach naszą córeczkę.
- Kocham Was – Wyszeptał Niall całując mnie w czoło.
- My Ciebie też – odparłam z szerokim uśmiechem. Nagle drzwi się gwałtownie otworzyły, a do sali wpadli nasi rodzice.
- Kochani! – wykrzyknęły radośnie nasze mamy – Gdzie jest nasz wnuczek? No gdzie jest? – nasi ojcowie wywrócili oczami.
- Raczej wnuczka. Mamy córkę – odparł Niall, a one spojrzały po sobie.
- Jak to? Przecież miał być chłopiec! – podniosłam pytająco brew - A z resztą nie ważne! – mama Niall’a wyrzuciła ręce w powietrze. – Jak ma na imię? – spytała pochylając się nad nami. Spojrzeliśmy z blondynem na siebie.
- Ma na imię Mia – odparliśmy zgodnie. Nad imionami zastanawialiśmy się już dawno i to akurat nam się spodobało.
- Mia? A nie ładniejsze by było imię po babci? – wtrąciła moja rodzicielka, a ja spiorunowałam ją wzrokiem.
- Daj mi ją – wyszeptałam do chłopaka, który trzymał na rękach zawiniątko. Pokiwał głową i ostrożnie mi ją podał. Popatrzyłam na nią z czułością i przejechałam delikatnie palcem po jej zaróżowionym policzku. Nie mogłam uwierzyć, że właśnie trzymam na rękach naszą córeczkę.
- Kocham Was – Wyszeptał Niall całując mnie w czoło.
- My Ciebie też – odparłam z szerokim uśmiechem. Nagle drzwi się gwałtownie otworzyły, a do sali wpadli nasi rodzice.
- Kochani! – wykrzyknęły radośnie nasze mamy – Gdzie jest nasz wnuczek? No gdzie jest? – nasi ojcowie wywrócili oczami.
- Raczej wnuczka. Mamy córkę – odparł Niall, a one spojrzały po sobie.
- Jak to? Przecież miał być chłopiec! – podniosłam pytająco brew - A z resztą nie ważne! – mama Niall’a wyrzuciła ręce w powietrze. – Jak ma na imię? – spytała pochylając się nad nami. Spojrzeliśmy z blondynem na siebie.
- Ma na imię Mia – odparliśmy zgodnie. Nad imionami zastanawialiśmy się już dawno i to akurat nam się spodobało.
- Mia? A nie ładniejsze by było imię po babci? – wtrąciła moja rodzicielka, a ja spiorunowałam ją wzrokiem.
- O właśnie! Nie zastanawialiście się nad tym? – obie
wisiały nad maluchem. Nawet w takiej chwili nie potrafiły się powstrzymać.
Miejmy nadzieję, że to przez tą sytuację i lekki szok.
- Jaka ona śliczna! – widziałam w oczach mojego taty niemałe
wzruszenie - Cudownie razem wyglądacie – przygryzłam wargę i delikatnie oparłam
się o ciało mojego męża. Byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.
*** Dwa tygodnie później ***
Dopiero co udało mi się zasnąć, a już usłyszałam głos nad uchem.
- Katie? – mruknęłam w odpowiedzi coś niezrozumiałego – Dlaczego nastawiłaś budzik na…- Niall zaciął się na chwilę i spojrzał na zegarek – na 4 rano?
- Niall…- zaczęłam przecierając oczy – ten budzik to nasza córka.
- To by wiele wyjaśniało… - powiedział wtulając się w poduszkę.
- Nie.. Naprawdę nie musisz wstawać. Ja do niej pójdę – Powiedziałam z przekąsem widząc zachowanie blondyna. Ledwo zwlekłam się z łóżka i poszłam do pokoju obok. Wzięłam Mię z łóżeczka i usiadłam z nią na fotelu. Wiedziałam, że jest głodna, dlatego ją nakarmiłam. Po pół godzinie lekko podrygując próbowałam ponownie ją uśpić, ale oczka jej się nie zamykały. W przeciwieństwie do mnie. Po zmaganiach, w końcu mogłam ją włożyć z powrotem do łóżeczka. Nie miałam siły iść do sypialni, więc ponownie opadłam na fotel, a oczy same się zamknęły.
*
Podniosłam powieki i powoli rozejrzałam się po pokoju. Czułam się jakby mnie ktoś wyprał w pralce. Z niemałą trudnością wyprostowałam się i dopiero po chwili dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Przeanalizowałam wszystko dokładnie, a mój wzrok padł na puste łóżeczko. Jak oparzona wyleciałam z pokoju i gorączkowo zaczęłam zastanawiać się, co się stało. Wpadłam do sypialni i przejechałam dłońmi po twarzy oddychając z ulgą. Niall z Mią na rękach wyglądał tak… słodko.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz – powiedziałam cicho i przeczesałam włosy.
*** Dwa tygodnie później ***
Dopiero co udało mi się zasnąć, a już usłyszałam głos nad uchem.
- Katie? – mruknęłam w odpowiedzi coś niezrozumiałego – Dlaczego nastawiłaś budzik na…- Niall zaciął się na chwilę i spojrzał na zegarek – na 4 rano?
- Niall…- zaczęłam przecierając oczy – ten budzik to nasza córka.
- To by wiele wyjaśniało… - powiedział wtulając się w poduszkę.
- Nie.. Naprawdę nie musisz wstawać. Ja do niej pójdę – Powiedziałam z przekąsem widząc zachowanie blondyna. Ledwo zwlekłam się z łóżka i poszłam do pokoju obok. Wzięłam Mię z łóżeczka i usiadłam z nią na fotelu. Wiedziałam, że jest głodna, dlatego ją nakarmiłam. Po pół godzinie lekko podrygując próbowałam ponownie ją uśpić, ale oczka jej się nie zamykały. W przeciwieństwie do mnie. Po zmaganiach, w końcu mogłam ją włożyć z powrotem do łóżeczka. Nie miałam siły iść do sypialni, więc ponownie opadłam na fotel, a oczy same się zamknęły.
*
Podniosłam powieki i powoli rozejrzałam się po pokoju. Czułam się jakby mnie ktoś wyprał w pralce. Z niemałą trudnością wyprostowałam się i dopiero po chwili dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Przeanalizowałam wszystko dokładnie, a mój wzrok padł na puste łóżeczko. Jak oparzona wyleciałam z pokoju i gorączkowo zaczęłam zastanawiać się, co się stało. Wpadłam do sypialni i przejechałam dłońmi po twarzy oddychając z ulgą. Niall z Mią na rękach wyglądał tak… słodko.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz – powiedziałam cicho i przeczesałam włosy.
- Mamusia się nie wyspała – powiedział dziecinnym głosem, a
ja parsknęłam śmiechem.
Wzięłam rzeczy na przebranie i korzystając z okazji, że
Niall opiekuje się małą postanowiłam się trochę ogarnąć.
- Jej! – powiedziałam podekscytowana wychodząc z łazienki –
Nie muszę nosić już za dużych, workowatych ciuchów… Ale ulga – przejrzałam się
w lustrze. Oczywiście moja figura nie była idealna, ale świadomość, że
zmieściłam się w mniejsze rzeczy poprawiła mi humor. Nagle drzwi na dole głośno
trzasnęły. Zastanawiałam się kto to może być, ale po chwili śmiechy naszych mam
wypełniły cały dom. Niall westchnął ciężko i przetarł dłonią twarz.
- Tylko nie to… - szepnął, a ja zrobiłam zbolałą minę.
- Hej kochani! – wykrzyknęły rozentuzjazmowane wparowując do pokoju. Ani trochę prywatności. – I gdzie jest nasz aniołek?
- Mamo co tak wcześnie? Jest dopiero .. – spojrzałam na zegarek – po 8– dopiero teraz zorientowałam się, że tak krótko spałam.- Rano – dodałam, kiedy moja informacja wcale ich nie zaskoczyła.
- Och! Razem z Maurą nie mogłyśmy się doczekać, żeby zobaczyć naszą wnuczkę – Mama Niall’a szybko wzięła małą, a ja nawet nie miałam nic do gadania. Ja rozumiem… starały nam się pomagać we wszystkim. Byłam im naprawdę bardzo wdzięczna, ale nie zapominajmy faktu, że oboje z Niall’em mieliśmy już 30 lat i potrafiliśmy dać sobie radę sami. One były po prostu wszędzie.
- Tylko nie to… - szepnął, a ja zrobiłam zbolałą minę.
- Hej kochani! – wykrzyknęły rozentuzjazmowane wparowując do pokoju. Ani trochę prywatności. – I gdzie jest nasz aniołek?
- Mamo co tak wcześnie? Jest dopiero .. – spojrzałam na zegarek – po 8– dopiero teraz zorientowałam się, że tak krótko spałam.- Rano – dodałam, kiedy moja informacja wcale ich nie zaskoczyła.
- Och! Razem z Maurą nie mogłyśmy się doczekać, żeby zobaczyć naszą wnuczkę – Mama Niall’a szybko wzięła małą, a ja nawet nie miałam nic do gadania. Ja rozumiem… starały nam się pomagać we wszystkim. Byłam im naprawdę bardzo wdzięczna, ale nie zapominajmy faktu, że oboje z Niall’em mieliśmy już 30 lat i potrafiliśmy dać sobie radę sami. One były po prostu wszędzie.
- Gdzie tata? – zapytał Niall przypatrując się jak mama
krąży z prędkością światła po pokoju.
- Powiedział, że nie chce Wam przeszkadzać i jak coś to wpadnie później – zaszczebiotała wesoło.
- Mamy mądrych ojców – powiedziałam wywracając oczami, ale zdaje się, że nasze mamy nawet nie dosłyszały tej uwagi.
- A dlaczego mała jest jeszcze nie przebrana?
- Karmiłaś ją dzisiaj?
- Długo spała?
- A przypilnowałaś, żeby nie dostała kolki po jedzeniu?
- Ale nie bolał ją brzuszek? – jedna przegadywała drugą. No świetnie! Skazana na dwie, nie dające sobie nic powiedzieć, zdesperowane babcie!
- Powiedział, że nie chce Wam przeszkadzać i jak coś to wpadnie później – zaszczebiotała wesoło.
- Mamy mądrych ojców – powiedziałam wywracając oczami, ale zdaje się, że nasze mamy nawet nie dosłyszały tej uwagi.
- A dlaczego mała jest jeszcze nie przebrana?
- Karmiłaś ją dzisiaj?
- Długo spała?
- A przypilnowałaś, żeby nie dostała kolki po jedzeniu?
- Ale nie bolał ją brzuszek? – jedna przegadywała drugą. No świetnie! Skazana na dwie, nie dające sobie nic powiedzieć, zdesperowane babcie!
.- Kate! – wykrzyknęła moja mama, kiedy wzięłam od niej
dziecko – Jak ty ją trzymasz? – zakryła usta dłonią.
- Zrobisz jej krzywdę! – Maura dołączyła się do westchnień – Uważaj!
- Błagam Cię zrób coś z nimi, bo za chwilę nie wytrzymam – szepnęłam do blondyna, który wzruszył bezradnie ramionami, ale powiedział coś do nich pod nosem i wyszli. Położyłam Mię na łóżku i to samo zrobiłam ja. Po pół godziny blondyn w końcu wrócił.
- Co zrobiłeś, że jest tak cicho? Zamknąłeś je w piwnicy czy co? – spytałam podejrzliwie nie słysząc głosów naszych rodzicielek.
- Nic z tych rzeczy kochanie. Z tego, co się dowiedziałem to butelki są za małe, smak herbatki nie jest odpowiedni, łóżeczko stoi za blisko okna, kolor kocyka powinien być ciemniejszy, a śpioszki są za grube… - wyliczał na palcach, a ja parsknęłam śmiechem i pokręciłam głową.
- One muszą się do czegoś przyczepić – westchnęłam i popatrzyłam na małą. – Jest podobna do Ciebie – stwierdziłam szeroko się uśmiechając. Miała śliczne, niebieskie oczy, które kolorem były bardzo zbliżone do tęczówek Niall’a.
- W końcu córeczka tatusia, nie? – uśmiechnął się i dał małej palec, a ta odruchowo ścisnęła go piąstką. Wpatrywałam mu się przez chwilę.
- Zrobisz jej krzywdę! – Maura dołączyła się do westchnień – Uważaj!
- Błagam Cię zrób coś z nimi, bo za chwilę nie wytrzymam – szepnęłam do blondyna, który wzruszył bezradnie ramionami, ale powiedział coś do nich pod nosem i wyszli. Położyłam Mię na łóżku i to samo zrobiłam ja. Po pół godziny blondyn w końcu wrócił.
- Co zrobiłeś, że jest tak cicho? Zamknąłeś je w piwnicy czy co? – spytałam podejrzliwie nie słysząc głosów naszych rodzicielek.
- Nic z tych rzeczy kochanie. Z tego, co się dowiedziałem to butelki są za małe, smak herbatki nie jest odpowiedni, łóżeczko stoi za blisko okna, kolor kocyka powinien być ciemniejszy, a śpioszki są za grube… - wyliczał na palcach, a ja parsknęłam śmiechem i pokręciłam głową.
- One muszą się do czegoś przyczepić – westchnęłam i popatrzyłam na małą. – Jest podobna do Ciebie – stwierdziłam szeroko się uśmiechając. Miała śliczne, niebieskie oczy, które kolorem były bardzo zbliżone do tęczówek Niall’a.
- W końcu córeczka tatusia, nie? – uśmiechnął się i dał małej palec, a ta odruchowo ścisnęła go piąstką. Wpatrywałam mu się przez chwilę.
- Jeśli mam coś na twarzy to po prostu mi to powiedz.- Horan
się zaśmiał.
- Myślałam sobie ostatnio, wiesz.. – zaczęłam – Nie masz pojęcia jak się cieszę, że ponad 10 lat temu pomyliłam datę i wylądowałyśmy z Emily na pastwę losu same w Londynie.
- Ja też się bardzo cieszę.
- Nigdy nie pomyślałabym, że to zajdzie tak daleko – powiedziałam z westchnieniem.
- A ja wiedziałem – uśmiechnął się cwanie, a ja podniosłam pytająco brew.
- Doprawdy?
- Yep. Wiedziałem od pierwszej chwili, kiedy mi się przypatrywałaś wtedy w parku. – powiedział pewny siebie, a na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.
- Myślałam, że byłam dyskretniejsza – mruknęłam zażenowana, a na moich policzkach pojawił się znienawidzony, czerwony kolor.
- Nie bardzo skarbie. Ale czy to teraz ważne?
- Myślałam sobie ostatnio, wiesz.. – zaczęłam – Nie masz pojęcia jak się cieszę, że ponad 10 lat temu pomyliłam datę i wylądowałyśmy z Emily na pastwę losu same w Londynie.
- Ja też się bardzo cieszę.
- Nigdy nie pomyślałabym, że to zajdzie tak daleko – powiedziałam z westchnieniem.
- A ja wiedziałem – uśmiechnął się cwanie, a ja podniosłam pytająco brew.
- Doprawdy?
- Yep. Wiedziałem od pierwszej chwili, kiedy mi się przypatrywałaś wtedy w parku. – powiedział pewny siebie, a na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.
- Myślałam, że byłam dyskretniejsza – mruknęłam zażenowana, a na moich policzkach pojawił się znienawidzony, czerwony kolor.
- Nie bardzo skarbie. Ale czy to teraz ważne?
- Kocham Cię – powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Ja Ciebie też – odparł składając na moich ustach pocałunek.
- Ja Ciebie też – odparł składając na moich ustach pocałunek.
***
W związku z tym, że była naprawdę ładna pogoda postanowiliśmy się wszyscy umówić na grilla. Zorganizowaliśmy go u nas ze względu na małą.
- Kogo my tu mamy.. Państwo Tomlinson – powiedziałam kręcąc ze śmiechem głową. Przytuliłam ich na powitanie , a tuż za nimi do domu wpadł rozbrykany Willy.
- Cześć ciociu! – odparł wesoło i również się do mnie przytulił.
- No hej łobuzie – poczochrałam go po włosach, a ten automatycznie je poprawił. Identycznie jak Emily i Lou. Oni mieli fioła na tym punkcie. – Jej.. ostatni raz jak Cię widziałam to byłeś niższy.. Urosłeś? – podniosłam pytająco brew i kątem oka zobaczyłam, jak Ems zachichotała pod nosem.
- Naprawdę? – w oczach chłopca dostrzegłam radość.
- Nie, ale wszystkie ciocie tak mówią… – palnęłam, a Will zrobił obrażoną minę. Czasami lubiłam się z nim podroczyć – No dobra… żartowałam. Przybył ci centymetr czy dwa. – uśmiechnęłam się do niego pogonie.
- A widzicie! Widzicie! Mówiłem, że nie jestem taki mały! Ha! – krzyknął uradowany do rodziców i wybiegł do ogródka. Uwielbiałam tego malca! Jak przebywał w pobliżu to nie można było się nie uśmiechać. Po prostu tryskał energią. Wiedziałam, że Willy będzie mieszanką wybuchową charakterów swoich rodziców, ale to naprawdę zaskakujące.
Przenieśliśmy się do ogródka, gdzie wszyscy już byli. Dzieciaki poszły się bawić, a nas pochłonęła rozmowa, ale po chwili przybiegł Kevin.
- Tato! – pociągnął Zayn’a na koszulkę, aby ten poświecił mu uwagę – Pogramy w piłkę? – zapytał, a Mulat chytrze się uśmiechnął.
- Rodzinny mecz? – spytał, a reszta przytaknęła głowami. Po
chwili wszyscy biegali w te i z powrotem.
- Mamo! Podaj mi! No podaj no! – Patric gorączkowo krzyknął do Vic.
Przyglądałam się temu wszystkiemu i szeroko się uśmiechnęłam. Wciąż nie mogę uwierzyć, że od naszego pierwszego spotkania minęło tyle czasu. Dokładnie pamiętam niektóre sytuacje, jakby to było wczoraj. Nigdy tego nie zapomnę, uwielbiam do tego wracać. Wszystkie rozstania, powroty, zabawy, odpadły, smutki, żale, radości, miłość… Byliśmy wtedy bardzo naiwni, szaleni i młodzi. Jedno spotkanie, które zmieniło życie nas wszystkich… Cieszę się, że wszystko się tak potoczyło. Nie wyobrażam sobie, że moje życie mogło wyglądać zupełnie inaczej niż teraz. Czasami naprawdę warto zaryzykować, bo skutki mogą się okazać zaskakujące. W ciągu tych lat bardzo wiele się wydarzyło. Nie wszystko było dobre, ale to dało nam porządną lekcję. Każdy z nas ma rodzinę i może liczyć na wsparcie przyjaciół. Cieszę się, że otaczają mnie tacy wspaniali ludzie. Doskonale zdaję sobie sprawę, że skończył się jakiś rozdział w życiu i zaczął się nowy. Jednego jednak jestem pewna. Choćby zmieniło się tysiąc rzeczy wokół nas, gdzieś w środku dalej będziemy bandą roześmianych, beztroskich nastolatków. Nas się nie da zmienić. Wspomnienia będą przypominać nam same początki, które wiele znaczyły i miały na nas ogromy wpływ , ale musimy iść na przód. Życie toczy się dalej. I choć przykro mi, że niektóre rzeczy i sytuacje przeminęły to jestem szczęśliwa, że istnieje takie coś jak wspomnienia. Jeszcze niejedno przed nami. Nasza przygoda się tutaj nie kończy. Przecież mamy przed sobą całe życie.
- Mamo! Podaj mi! No podaj no! – Patric gorączkowo krzyknął do Vic.
Przyglądałam się temu wszystkiemu i szeroko się uśmiechnęłam. Wciąż nie mogę uwierzyć, że od naszego pierwszego spotkania minęło tyle czasu. Dokładnie pamiętam niektóre sytuacje, jakby to było wczoraj. Nigdy tego nie zapomnę, uwielbiam do tego wracać. Wszystkie rozstania, powroty, zabawy, odpadły, smutki, żale, radości, miłość… Byliśmy wtedy bardzo naiwni, szaleni i młodzi. Jedno spotkanie, które zmieniło życie nas wszystkich… Cieszę się, że wszystko się tak potoczyło. Nie wyobrażam sobie, że moje życie mogło wyglądać zupełnie inaczej niż teraz. Czasami naprawdę warto zaryzykować, bo skutki mogą się okazać zaskakujące. W ciągu tych lat bardzo wiele się wydarzyło. Nie wszystko było dobre, ale to dało nam porządną lekcję. Każdy z nas ma rodzinę i może liczyć na wsparcie przyjaciół. Cieszę się, że otaczają mnie tacy wspaniali ludzie. Doskonale zdaję sobie sprawę, że skończył się jakiś rozdział w życiu i zaczął się nowy. Jednego jednak jestem pewna. Choćby zmieniło się tysiąc rzeczy wokół nas, gdzieś w środku dalej będziemy bandą roześmianych, beztroskich nastolatków. Nas się nie da zmienić. Wspomnienia będą przypominać nam same początki, które wiele znaczyły i miały na nas ogromy wpływ , ale musimy iść na przód. Życie toczy się dalej. I choć przykro mi, że niektóre rzeczy i sytuacje przeminęły to jestem szczęśliwa, że istnieje takie coś jak wspomnienia. Jeszcze niejedno przed nami. Nasza przygoda się tutaj nie kończy. Przecież mamy przed sobą całe życie.
***
Od autorek:
Maddie - kochani... tak, wiem. Wkurw? Przepraszamy. Niestety... opowiadanie dobiegło końca. Łzy w moich oczach nie pozwalają mi dokładnie zobaczyć ekranu. Ocieram je wierzchem dłoni i uśmiecham się delikatnie. Wytrwaliście z nami. 50 rozdziałów. 50 etapów życia, Emily, Kate, Louisa, Nialla i całej reszty przyjaciół. Byliście z nami, gdy zaczynaliśmy. Gdy tak wiele zmieniało się w życiu bohaterów, od miłości po kłótnie, aż w końcu po stabilne życie. Gdy tak wiele zmieniało się w życiu moim i Maddix. Znów łzy ciekną po moich policzkach, ugh. Wracając, kreowałam postać Emily jak odzwierciedlenie samej siebie. Jeśli choć trochę mnie poznaliście, wiecie, że ja to Emily - a Emily to ja. Ha, nawet wyglądamy podobnie. Jeśli byłeś z nami od początku, wiesz, że było trudno. Nikt nie spodziewał się, że będzie taki sukces tego bloga. Miesięcznie ponad 4 tysiące wyświetleń. Dziennie ponad 100. W sumie opublikowano prawie 800 komentarzy. 56 obserwujących. Prawie 48 tysięcy wejść. Dziękuję. Dziękuję wam razem i każdemu z osobna. Za to, że wspieraliście nas i naszą twórczość. Nie sądzę, że już się nie spotkamy. W najbliższym czasie dodamy filmik, dziękując wam za wszystko i dorzucając parę wieści o być może! nowym blogu. Jeszcze sporo czasu się z nami pomęczycie, kurczaki. Jak nie tu - to przy innej historii. Ale na pewno. Macie moje słowo! Ze łzami w oczach i z uśmiechem na ustach mówię: Do zobaczenia! Bo nie mam zamiaru się z wami żegnać. See you soon! ♡
Maddix - Sama nie wiem co mogę jeszcze dodać. Wszystko co siedziało w mojej głowie, powiedziała M. Kocham was bardzo mocno, misie i mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie i o Kate. To niesamowite, jak zżyłyśmy się z tym blogiem, tym opowiadaniem i przede wszystkim z Wami! Pomimo chwil zwątpień zawsze dochodziliśmy do wniosku, że nie możemy tego zakończyć ot tak. To część nas, o której nie zapomnimy, a każdy rozdział zależał tylko i wyłącznie od naszego nastroju.
Zmieniałyśmy się z każdym tygodniem i miesiącem wraz z bohaterami. Na początku nie wyobrażałam sobie, że byłabym w stanie tyle napisać. Teraz, gdy pisałam część epilogu... Po prostu nie mogłam zatrzymać łez, które mimowolnie spływały mi po policzkach. To niesamowite ile udzieliliście nam wsparcia! Jeszcze raz chcę Wam za to podziękować, bo bez Was to wszystko nie miałoby sensu! Myślę, że jeszcze pojawi się tu kiedyś, jeden rozdział. A może dwa? Lub kto wie - znów zaczniemy pisać. Jak mówiła Maddie, spotkamy się jeszcze w filmiku. Kocham was! Na razie słoneczka! *ociera łzy* ♥