W związku z tym, że chłopcy wyjechali do Nowego Yorku, to
postanowiłam wybrać się do Ems, aby wspólnie ich obejrzeć w telewizji.
- Zaraz wywiad 1D u Ellen – powiedziałam z uśmiechem i
weszłam do mieszkania dziewczyny. Rzuciłam się na sofę i chwilę później
włączyliśmy telewizor. Chłopcy właśnie zajęli swoje miejsca, a wywiad miał się
za chwilę zacząć. Spojrzałam na blondynkę, która wyraźnie była zdenerwowana.
- Nie stresuj się – powiedziałam z uśmiechem, aby dodać
jej otuchy.
- Ja się boję. Co powie Louis, gdy zapytają go o nasze
zaręczyny? – trochę pobladła z twarzy, a ja położyłam jej dłoń na ramieniu.
Sama byłam ciekawa, co powie. W końcu nie wspominał nikomu o tym, co zamierza. Miałam
tylko nadzieję, że nie wypali z czymś idiotycznym.
Najpierw standardowe pytania o nowe piosenki, trasę, album, fanki.
- No to teraz trochę prywatniejsze pytanie. Większość dziewczyn tu zebranych zastanawia się, u których z was ma szansę – usłyszeliśmy to pytanie, a ja automatycznie spojrzałam na Emily. Dziewczyna kurczowo trzymała poduszkę.
- A więc… - Zaczęła Ellen, a ja westchnęłam głęboko – Który z was ma dziewczynę, nie licząc oczywiście Liam’a - Spojrzałam wyczekująco na ekran. Niall pierwszy podniósł rękę, na co się uśmiechnęłam. Zaraz za nim zrobił to Zayn. Przeniosłam swój wzrok na Louis’a, który nawet nie drgnął. Emily siedziała z szeroko otwartymi oczami, w których chyba pojawiły się łzy. Idiota.
*** Oczami Louis’a***
Najpierw standardowe pytania o nowe piosenki, trasę, album, fanki.
- No to teraz trochę prywatniejsze pytanie. Większość dziewczyn tu zebranych zastanawia się, u których z was ma szansę – usłyszeliśmy to pytanie, a ja automatycznie spojrzałam na Emily. Dziewczyna kurczowo trzymała poduszkę.
- A więc… - Zaczęła Ellen, a ja westchnęłam głęboko – Który z was ma dziewczynę, nie licząc oczywiście Liam’a - Spojrzałam wyczekująco na ekran. Niall pierwszy podniósł rękę, na co się uśmiechnęłam. Zaraz za nim zrobił to Zayn. Przeniosłam swój wzrok na Louis’a, który nawet nie drgnął. Emily siedziała z szeroko otwartymi oczami, w których chyba pojawiły się łzy. Idiota.
*** Oczami Louis’a***
Za chwilę mieliśmy zacząć wywiad. Jak zawsze każdy z nas
denerwował się na swój sposób. Pytanie o zespół są naturalne w naszej pracy,
ale gdy potem schodzi na nasze prywatne życie od razu zaczyna się robić
niezręcznie. Miałem cichą nadzieję, że tym razem coś się takiego wydarzy, że o
to nie zapyta. Wychodziliśmy właśnie z garderoby, w której jak zawsze się
przygotowywaliśmy.
- Hazza, bądźże dyskretniejszy – mruknąłem zniesmaczony widząc jak mój przyjaciel patrzy się na dolne partie ciała jakiejś dziewczyny, która przychodziła.
- Siedź cicho – szturchnął mnie w ramię, a ja wywróciłem oczami. Właśnie weszliśmy do studia i zajęliśmy swoje miejsca. Pierwsze, standardowe pytania o zespół padły z ust prowadzącej. Gdy program powili dobiegał końca już myślałem, że obejdzie się bez osobistych pytań. Jakże się myliłem.
- No to teraz trochę prywatniejsze pytanie. Większość dziewczyn tu zebranych zastanawia się, u których z was ma szansę – wysłaliśmy sobie z chłopaki porozumiewawcze spojrzenia, a tłum dziewczyn na widowni wydał z siebie pisk.
- A więc… - Zaczęła Ellen – Który z was ma dziewczynę, nie licząc oczywiście Liam’a - Pierwszy podniósł rękę Nialler, a następnie Zayn. Wziąłem głęboki oddech zastanawiając się czy również to uczynić. Chłopcy spojrzeli na mnie wyczekująco, a ja nawet nie drgnąłem. Każdy z nich zaczął coś do mnie szeptać, ale postanowiłem do zignorować.
- Louis – usłyszałem swoje imię i skierowałem swój wzrok wprost na Ellen – Ostatnio dużo można było słyszeć o twoim związku z Emily. Czy to już wszystko skończone? Emily nie jest już twoją dziewczyną? – Wziąłem głęboki wdech i kątem oka zobaczyłem jak Liam kręci głową.
- Tak, muszę to przyznać – usłyszałem z jednej strony buczenie od fanek, a z drugiej pisk – Ostatnio wiele się wydarzyło – przełknąłem ślinę - Emily nie jest już moją dziewczyną. Przyjęła moje oświadczyny i oficjalnie jest moją narzeczoną.– Wyznałem zgodnie z prawdą i szeroko się uśmiechnąłem. Spojrzałem na dziewczyny z widowni, a do moich uszu dotarł chyba najgłośniejszy pisk w historii. Całe studio zaczęło bić brawo, a Ellen mi pogratulowała. W tej chwili poczułem się jakiś taki… naprawdę szczęśliwy.
- Już chcieliśmy Cię zabić, masz szczęście! – Zayn pogroził mi palcem przed nosem, a potem się zaśmiał. Myślałem o tym sporo czasu, myślałem o nas. Zdaję sobie sprawę, że wiele rzeczy się pokomplikowało. Najpierw Elka, potem Jessica, Kate… Ale pomimo wszystkiego zawsze myślałem o Emily, pragnąłem mieć ją blisko siebie, nie chciałem jej obojętności, byłem zazdrosny i zawsze coś mnie do niej ciągnęło. Jest jedyną dziewczyną, o którą mimo wszystko … walczyłem. I szczerze muszę przyznać, że dla mnie to było naprawdę dziwne, ale również niezwykłe. Nigdy nie byłem jakoś specjalnie sentymentalny czy romantyczny, ale przecież nie rezygnuje się z osoby, którą się kocha, prawda? Od razu musiałem zadzwonić do Emily, aby usłyszeć jej głos. Wykręciłem znany mi już numer i z niecierpliwością czekałem na odebrane połączenie.
***Oczami Kate***
- Hazza, bądźże dyskretniejszy – mruknąłem zniesmaczony widząc jak mój przyjaciel patrzy się na dolne partie ciała jakiejś dziewczyny, która przychodziła.
- Siedź cicho – szturchnął mnie w ramię, a ja wywróciłem oczami. Właśnie weszliśmy do studia i zajęliśmy swoje miejsca. Pierwsze, standardowe pytania o zespół padły z ust prowadzącej. Gdy program powili dobiegał końca już myślałem, że obejdzie się bez osobistych pytań. Jakże się myliłem.
- No to teraz trochę prywatniejsze pytanie. Większość dziewczyn tu zebranych zastanawia się, u których z was ma szansę – wysłaliśmy sobie z chłopaki porozumiewawcze spojrzenia, a tłum dziewczyn na widowni wydał z siebie pisk.
- A więc… - Zaczęła Ellen – Który z was ma dziewczynę, nie licząc oczywiście Liam’a - Pierwszy podniósł rękę Nialler, a następnie Zayn. Wziąłem głęboki oddech zastanawiając się czy również to uczynić. Chłopcy spojrzeli na mnie wyczekująco, a ja nawet nie drgnąłem. Każdy z nich zaczął coś do mnie szeptać, ale postanowiłem do zignorować.
- Louis – usłyszałem swoje imię i skierowałem swój wzrok wprost na Ellen – Ostatnio dużo można było słyszeć o twoim związku z Emily. Czy to już wszystko skończone? Emily nie jest już twoją dziewczyną? – Wziąłem głęboki wdech i kątem oka zobaczyłem jak Liam kręci głową.
- Tak, muszę to przyznać – usłyszałem z jednej strony buczenie od fanek, a z drugiej pisk – Ostatnio wiele się wydarzyło – przełknąłem ślinę - Emily nie jest już moją dziewczyną. Przyjęła moje oświadczyny i oficjalnie jest moją narzeczoną.– Wyznałem zgodnie z prawdą i szeroko się uśmiechnąłem. Spojrzałem na dziewczyny z widowni, a do moich uszu dotarł chyba najgłośniejszy pisk w historii. Całe studio zaczęło bić brawo, a Ellen mi pogratulowała. W tej chwili poczułem się jakiś taki… naprawdę szczęśliwy.
- Już chcieliśmy Cię zabić, masz szczęście! – Zayn pogroził mi palcem przed nosem, a potem się zaśmiał. Myślałem o tym sporo czasu, myślałem o nas. Zdaję sobie sprawę, że wiele rzeczy się pokomplikowało. Najpierw Elka, potem Jessica, Kate… Ale pomimo wszystkiego zawsze myślałem o Emily, pragnąłem mieć ją blisko siebie, nie chciałem jej obojętności, byłem zazdrosny i zawsze coś mnie do niej ciągnęło. Jest jedyną dziewczyną, o którą mimo wszystko … walczyłem. I szczerze muszę przyznać, że dla mnie to było naprawdę dziwne, ale również niezwykłe. Nigdy nie byłem jakoś specjalnie sentymentalny czy romantyczny, ale przecież nie rezygnuje się z osoby, którą się kocha, prawda? Od razu musiałem zadzwonić do Emily, aby usłyszeć jej głos. Wykręciłem znany mi już numer i z niecierpliwością czekałem na odebrane połączenie.
***Oczami Kate***
Moja pierwsza myśl po zobaczeniu jego reakcji? Zabić dziada.
Widziałam, że Ems była rozbita po tym pytaniu. Do czasu, gdy usłyszała
wytłumaczenie Lou.
- Słyszałaś?! Czy ty słyszałaś to, co ja?!- Zasłoniła ręką usta, a ja pokiwałam potwierdzająco głową.
- O mój Boże… - powiedziała, a po jej twarzy poleciały łzy. Szybko się wyprostowałam i spojrzałam na nią pytająco.
- Emily, dlaczego płaczesz? – Trochę się wystraszyłam. Nie odpowiedziała mi. – Ze smutku?- Zapytałam troskliwie, a ta pokręciła przecząco głową.
- Ze szczęścia? – Zagadnęłam z nadzieją. Tym razem potwierdziła, a ja odetchnęłam z ulgą. Widziałam, że dla niej to bardzo dużo znaczyło. Dla Lou pewnie też.
- On powiedział, że jestem jego narzeczoną! – Wyszeptała cicho, a na jej buzi wykwitł uśmiech. Jej telefon zadzwonił, a dziewczyna dosłownie rzuciła się na kanapę w celu jego odebrania.
- To Lou – powiedziała, po czym przybrała poważny wyraz twarzy.
- Tak? – Spytała obojętnie, a ja pokręciłam głową z dezaprobatą.
-…
- Wiesz, co? Jak mogłeś mi to zrobić? – Powiedziała z udawanym łkaniem.
-….
- Jak miałam oglądać takie coś to końca? Wyparłeś się mnie! – Odpowiedziała pociągając nosem. Jak się domyślam Lou musiał być nieźle zdezorientowany.
-…
- Nie chce mi się słuchać twoich tłumaczeń… - jęknęła do słuchawki, ale mimo wszystko śmiała się pod nosem. Wiecie… im dłużej patrzyłam na nich, jako na parę to coraz bardziej tkwiłam w przekonaniu, że oni idealnie do siebie pasują. Normalnie dwie kopie, które się spotkały. To było naprawdę zadziwiające.
- Kotku? – Odparła słodko – Żartowałam.. Oglądałam cały wywiad. – Powiedziała niewinnie, a ja wybuchnęłam śmiechem. Skąd jej się biorą takie pomysły?
-…
- Ja też Cię kocham. Do zobaczenia za 3 dni– nacisnęła czerwoną słuchawkę i przeniosła wzrok na mnie.
- No co?- Rozłożyła pytająco ręce.- Lubię się czasami podroczyć.
- Jak dzieci – skwitowałam, a blondynka się do mnie wyszczerzyła. Oni oboje są siebie warci.
- Słyszałaś?! Czy ty słyszałaś to, co ja?!- Zasłoniła ręką usta, a ja pokiwałam potwierdzająco głową.
- O mój Boże… - powiedziała, a po jej twarzy poleciały łzy. Szybko się wyprostowałam i spojrzałam na nią pytająco.
- Emily, dlaczego płaczesz? – Trochę się wystraszyłam. Nie odpowiedziała mi. – Ze smutku?- Zapytałam troskliwie, a ta pokręciła przecząco głową.
- Ze szczęścia? – Zagadnęłam z nadzieją. Tym razem potwierdziła, a ja odetchnęłam z ulgą. Widziałam, że dla niej to bardzo dużo znaczyło. Dla Lou pewnie też.
- On powiedział, że jestem jego narzeczoną! – Wyszeptała cicho, a na jej buzi wykwitł uśmiech. Jej telefon zadzwonił, a dziewczyna dosłownie rzuciła się na kanapę w celu jego odebrania.
- To Lou – powiedziała, po czym przybrała poważny wyraz twarzy.
- Tak? – Spytała obojętnie, a ja pokręciłam głową z dezaprobatą.
-…
- Wiesz, co? Jak mogłeś mi to zrobić? – Powiedziała z udawanym łkaniem.
-….
- Jak miałam oglądać takie coś to końca? Wyparłeś się mnie! – Odpowiedziała pociągając nosem. Jak się domyślam Lou musiał być nieźle zdezorientowany.
-…
- Nie chce mi się słuchać twoich tłumaczeń… - jęknęła do słuchawki, ale mimo wszystko śmiała się pod nosem. Wiecie… im dłużej patrzyłam na nich, jako na parę to coraz bardziej tkwiłam w przekonaniu, że oni idealnie do siebie pasują. Normalnie dwie kopie, które się spotkały. To było naprawdę zadziwiające.
- Kotku? – Odparła słodko – Żartowałam.. Oglądałam cały wywiad. – Powiedziała niewinnie, a ja wybuchnęłam śmiechem. Skąd jej się biorą takie pomysły?
-…
- Ja też Cię kocham. Do zobaczenia za 3 dni– nacisnęła czerwoną słuchawkę i przeniosła wzrok na mnie.
- No co?- Rozłożyła pytająco ręce.- Lubię się czasami podroczyć.
- Jak dzieci – skwitowałam, a blondynka się do mnie wyszczerzyła. Oni oboje są siebie warci.
***3 Dni później***
Dziś mieli wrócić chłopcy ze Stanów. Tak właściwie mieli być półtorej godziny temu, ale do teraz się nie odezwali. Powoli zaczynałam się martwić, czy aby coś się nie stało. Swoje myśli próbowałam rozwiać wmawiając sobie, że po prostu ich lot się opóźnił. Aby się czymś zająć włączyłam sobie muzykę i zaczęłam sprzątać. Co jakiś czas sprawdzałam, czy przypadkiem nie mam jakiś nieodebranych połączeń. Wycierałam właśnie podłogę w przedpokoju, kiedy do moich uszu doszedł jakiś szmer. Odwróciłam się powoli i automatycznie krzyknęłam. Przede mną stał Hazza z miną… psychopaty.
- No cześć! – Powiedział szczerząc się do mnie, a ja walnęłam go w ramię.
- Wystraszyłeś mnie! – Powiedziałam oskarżycielsko, a chłopak przygarnął mnie do siebie.- I tak w ogóle to hej – zaśmiałam się, a chwile potem pojawił się Zayn z Louisem oraz Liam.
- Dobrze cię widzieć! – Przytuliłam się do niego, a chwilę potem to samo uczyniłam z Liasiem i Lou.
- Stęskniłam się za wami! – Krzyknęłam uradowana, a po chwili zmarszczyłam czoło – A propo tęsknoty… To gdzie się podział Niall?- Zapytałam orientując się, że nigdzie go nie ma.
- Wyciąga torbę z auta – odparł Liam, a po chwili w drzwiach stanął blondyn. Uśmiechnęłam się szeroko na jego widok. Chłopak chciał do mnie podejść, ale w pewnym momencie potknął się o rozwiązaną sznurówkę w bucie i stracił równowagę. Jak się domyślam nie pomogła mu również śliska podłoga, którą dopiero co wytarłam. Niall z hukiem padł na podłogę, a ja z chłopakami wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Martwiłam się, że coś sobie zrobił, ale nie minęła minuta, a blondyn zamiast wstać, to sobie usiadł i ukrył czerwoną twarz w rękach.
- To my już pójdziemy – Zayn ledwo to wydusił przez śmiech.
- Zostańcie, zrobię coś do jedzenia. – Zaoferowałam, ale chłopacy pokręcili głową.
- Ja biegnę do Perrie, Liam do Dan, Lou ciągle nawija o Ems – w tym momencie Tommo dał swojemu przyjacielowi sójkę w bok – a Harry… a Harry jest forever alone, więc pozostaje mu przytulić się do poduszki – Zayn wystawił mu język, a my się zaśmialiśmy.
- Chwila. Tak właściwie, to czemu tak późno? Mieliście być dwie godziny temu – zapytałam unosząc brew.
- Podziękuj Hazzie za to opóźnienie – skrzywiłam się nie wiedząc, o co im chodzi.
- Przez niego staliśmy na lotnisku dodatkową godzinę, bo za każdym razem, gdy przechodził przez bramkę to coś piszczało – Liam wymownie spojrzał na Loczka, a ten posłał mu szeroki uśmiech.
- Widzicie chłopaki… Tak to jest, kiedy mięśnie ze stali powodują alarm w bramce – chłopak dumnie wypiął pierś, a wszyscy po raz kolejny się zaśmialiśmy.
- Oczywiście Curly.. – Lou poklepał go po ramieniu, a zaraz potem wyszli z domu. Przeniosłam swój wzrok na blondyna, który wciąż siedział na podłodze.
- Masz zamiar wstać i się ze mną przywitać, czy podłoga jest bardziej atrakcyjniejsza? – Spytałam zakładając ręce na piersi. Chłopak szybkim ruchem się pozbierał i stanął naprzeciwko mnie.
- Stęskniłem się, wiesz?- Wyszeptał mi do ucha, kiedy mnie do siebie przygarnął.
- Ja za tobą też – wyszeptałam kładąc głowę na jego ramieniu. Chwilę trwaliśmy w uścisku, a potem niechętnie się od niego odlepiłam. Weszłam do łazienki i przypomniało mi się, co miałam zrobić.
- Rozbieraj się! – Krzyknęłam do mojego chłopaka, a dosłownie 5 sekund później pojawił się w drzwiach.
- Słucham? – Zapytał zdezorientowany podnosząc pytająco brew do góry.
- Dobrze słyszałeś, rozbieraj się – nakazałam i odwróciłam się do niego plecami.
-Dopiero co przyjechałem, a ty już nie możesz się powstrzymać?- Poczułam ciepłe ręce na moich biodrach, a do moich uszu dotarł jego melodyjny śmiech.
- Nie schlebiaj sobie – odwróciłam się do niego – chce tylko zrobić pranie, a ty po bliskich kontaktach z podłogą masz mokrą koszulkę – na jego twarzy pojawił się lekki grymas, który wynagrodziłam mu pocałunkiem.
***
Nie było by nic złego w tym, że kolejne popołudnie spędzam w pracy. Od kilku dobrych miesięcy zdążyłam się już do tego przyzwyczaić i to stało się rutyną. Niestety mój od niedawna współpracownik działa mi na nerwy. Skąd się bierze taki typ chłopaka? Natrętny, uparty, męczący… Mam nadzieję, że nie ma dziewczyny i po powrocie do domu nie zatruwa jej życia.
- Czy mógłbyś się wreszcie skupić i zająć się czym pożytecznym, a nie tylko gapieniem się na klientki? – Wysyczałam zła na Brian’a. Nie obchodziło mnie, co robił i gdzie się patrzył, ale automatycznie cała jego robota spadała na mnie, a nie miałam zamiaru brać nadgodzin.
- Nie bądź zazdrosna, Kate – powiedział zadziornie, a ja miałam ochotę go walnąć. Co najlepsze czasami zachowuje się całkiem normalnie i da się z nim pogadać, a potem w momencie przestawia mu się jakaś piąta klepka czy coś i staje się kompletnym idiotą.
- Patrz sobie ile tylko Ci się podoba na wszystko, co się rusza, ale dopiero po skończonej robocie.- Odparłam zła i odwróciłam się w inną stronę. Przy wejściu dostrzegłam Niall’a, który najprawdopodobniej mnie szukał. Uśmiechnęłam się pod nosem i już miałam ruszyć w jego kierunku, kiedy poczułam, jak zatrzymuje mnie czyjaś dłoń.
- A tobie co się stało? – Brunet spojrzał się na mnie badawczo, a później przeniósł wzrok w kierunku drzwi. - Czy to jest…- zaczął niepewnie orientując się, na kogo patrzę.
- Tak – odpowiedziałam krótko
- Lepiej ja się nim zajmę – odparł dumnie, a ja zmarszczyłam czoło.
- Dam sobie radę – stwierdziłam pewnie i zamierzałam iść.
- Życzę powodzenia, bo z pewnością Ci się przyda – uniósł głowę z wyższością i cwanie się uśmiechnął. – Nie masz szans.
- Żebyś się nie zdziwił – rzuciłam na odchodne i szybko przemierzyłam sklep. Gdy dzielił mnie krok od Niall’a uśmiechnęłam się szeroko, a po chwili złożyłam na jego ustach pocałunek. Kątem oka zobaczyłam, jak Brian stoi z otwartą buzią.
- Idziemy?- Zapytał blondyn obejmując mnie w pasie, a ja pokiwałam potwierdzająco głową.
- Nie spodziewałeś się tego, co?- Zwróciłam się do bruneta. W końcu chodź raz nie wyszło na jego i to on zaniemówił.
- Ale jak..? – Mruknął coś pod nosem wskazując to na mnie, to na Niall’a. Poklepałam go po ramieniu i zostawiłam go w szoku.
- Do widzenia – pożegnałam się z szefową, która akurat wyszła z zaplecza. Odpowiedziała mi uśmiechem.
- Ona może sobie teraz wyjść, a kto to poukłada? - Brian widocznie odzyskał mowę, a ja wywróciłam oczami. Spojrzałam na podłogę, gdzie leżał niewypakowany towar.
- Zapytaj tej blondynki, na którą się ciągle patrzyłeś. Może Ci pomoże. Miłej pracy! – Zaśmiałam się i łapiąc Niall’a za rękę pociągnęłam go do wyjścia.
- Czemu ten koleś stał, jakby mu ktoś patelnią walną w twarz?- Mój chłopak dopiero teraz się ożywił.
- Bo w końcu nie poszło po jego myśli. Ciągle mnie irytuje i zachowuje się jak jakieś dziecko – mruknęłam cicho.
*
- Chcesz coś słodkiego? – Zapytałam chłopaka po wyjściu ze sklepu. Nie wiem, co mnie napadło, ale trochę tego kupiłam…
- Jeszcze się pytasz?- Uśmiechnął się do mnie, a ja trochę się do niego przybliżyłam i złożyłam na jego ustach pocałunek.
- Proszę – odparłam jak gdyby nigdy nic i otworzyłam sobie paczkę z żelkami.
- Chodziło mi raczej o batona…- powiedział niewinnie, za co dostał ode mnie w ramię – żartuję przecież.. Ale teraz daj mi już tego batona! - Zaśmiałam się z niego i wręczyłam mu słodycz. Wyszliśmy przed centrum i zauważyliśmy jak czyjeś auto zostaje holowane.
- To się komuś nie poszczęściło – Niall odparł z uśmiechem, a po chwili nagle spoważniał.
- Przepraszam! Co pan robi? – Zapytał faceta, który prawdopodobnie był za to odpowiedzialny – To jakiś żart? – Zdenerwował się, a ja dokładniej przyjrzałam się marce samochodu. Przecież to auto Niall’a!
- Złamał pan przepisy. Zaparkował pan auto w miejscu dla inwalidów – odparł niski, trochę gburowaty facet.
- Jak dla inwalidów, jak miejsce dla nich jest obok? – Zapytał wskazując na znak.
- Wjechał pan na ich strefę uniemożliwiając im poruszanie – chłopak był widocznie zdenerwowany, a ten facet nic sobie z tego nie robił.
- O co jest problem? Już stąd odjeżdżam i nie było sprawy – wyrzucił ręce do góry.
- Auto będzie do odebrania na parkingu, przy… - przerwał mu niekulturalnie.
- Dlaczego pan jest taki uparty? – mój chłopak zawzięcie próbował się z nim targować – I panu i mi zaoszczędzi to kłopotów – widziałam, że wymusił uśmiech, który jednak nie podział tak, jak powinien.
- Nie ja zaparkowałem w złym miejscu, tylko pan – facet powoli tracił cierpliwość w tej dyskusji, ale usilnie starał się być profesjonalny.
- Ja tak tego nie zostawię! Będzie pan rozmawiał z moim… - tu Niall się zaciął, jakby analizując, co może powiedzieć – z moim adwokatem jak będzie trzeba – sytuacja powoli zaczęła mnie męczyć, więc postanowiłam się odezwać.
- Przepraszam – wtrąciłam, a ich spojrzenia automatycznie powędrowały na mnie – Naprawdę będzie koniecznie odstawianie tego samochodu na parking? – Uśmiechnęłam się, aby przymilić się trochę to tego służbisty – Mój chłopak popełnił błąd – tu blondyn chciał zaprzeczyć, ale szybko weszłam mu w słowo – żałuje i następnym razem na pewno zastanowi się sto razy zanim gdzieś zostawi samochód, prawda skarbie?- Odwróciłam się i wymownie na niego spojrzałam. Facet pomarudził coś pod nosem, po czym powiedział coś do swojego kolegi.
- Mam nadzieję, że więcej na pana nie trafię – odezwał się po chwili i usiadł za kierownicą lawety. Odetchnęłam z ulgą gdy odjechali, a potem spojrzałam na chłopaka.
- Naprawdę chciałeś nasłać na niego adwokata? –Zmierzyłam go wzrokiem i założyłam ręce na piersi. Chłopak tylko pokiwał głową i jak najszybciej wsiadł do auta.
***
Siedzieliśmy wszyscy u Ems i zastanawialiśmy się, co innego możemy robić, oprócz oglądania jakiś beznadziejnych filmów, które widzieliśmy już chyba z tysiąc razy.
- Ja chyba wiem, gdzie możemy pójść – Hazza nagle wyprostował się na fotelu, a na jego twarzy zagościł cwany uśmieszek. Spojrzeliśmy wszyscy po sobie i po chwili zastanowienia pozwoliliśmy mu wybrać miejsce. W końcu jak on zawsze wpadał na jakieś pomysły, to lądowaliśmy w jakimś klubie w Londynie. Pod tym względem Curly zawsze potrafił wybrać idealną miejscówkę i nikt nigdy na to nie narzekał. Pełni entuzjazmu zebraliśmy się do wyjścia.
Pół godziny później szliśmy dalej nie wiedząc, co tym razem Loczek wymyślił. Po chwili znajdowaliśmy się w dzielnicy Lambeth, gdzie nagle chłopak się zatrzymał. Popatrzyliśmy na niego pytająco, a ten wyszczerzył się do nas i rękami wskazał na prawo. Posłusznie spojrzeliśmy w tamtą stronę i automatycznie moje nogi się ugięły. Przed nami stała ogromna konstrukcja.
- London Eye? Naprawdę Curly, naprawdę? Tylko na tyle Cię dzisiaj stać? – Emily powiedziała kpiąco, a chłopak prychnął pod nosem.
- A byłyście tam?- Pomimo, że blondynka pokiwała głową na nie, to widziałam, że jakoś niezbyt pali się na ‘wycieczkę’ tym wielkim młynem.
- Nie to nie.. Nie będę Cie do niczego zmuszał. Mieliście iść zarazem z Lou. Wiesz Ems..ty, on, mało przestrzeni, sami…- próbował ją niewinnie zbajerować uśmiechając się do niej szeroko. Dziewczyna po chwili namysłu wystawiła mu język i pociągnęła Lou w stronę kolejki.
- Bawcie się dobrze! Ja się ulatniam… - powiedziałam cicho i trochę się wycofałam – Ja do tego nie wsiądę – oburzyłam się. Po pierwsze mam lęk wysokości, a po drugie… No bałam się po prostu. A co jeśli się coś urwie? A co jeśli coś się zepsuje? To nie na moje nerwy. Nie idę i koniec. Postanowiłam już.
*
Mówiłam, że nie idę, tak? Sama nie poszłam, tylko zostałam brutalnie wepchnięta do tej kapsuły. Moje nogi były jak z waty, a przed oczami miałam ciemno. No dobra… może to dlatego, że zamknęłam oczy, ale i tak. Sam fakt, że stoją niewiadomo ile metrów nad ziemią był dla mnie przerażający.
- Spojrzysz na mnie dzisiaj czy nie ma szans?- spojrzałam przez palce na blondyna, który miał uśmiech od ucha do ucha. Wyciągnął do mnie rękę, a ja niepewnie ją złapałam i od razu się w niego wtuliłam, aby nie musieć patrzeć na krajobraz.
- Patrz jakie widoki – pokiwałam przecząco głową i nadal tkwiłam w bezruchu. Chłopak złapał mnie za podbródek i zmusił, abym spojrzała na panoramę Londynu. Nie chętnie przeniosłam wzrok i to, co zobaczyłam mnie zaczarowało. Pomimo, że tak bardzo się bałam, to nie potrafiłam oderwać wzroku od miasta. To było coś magicznego. Taka druga strona Londynu.
- Spójrz. Oni też podziwiają widoki – Niall zaśmiał się i wskazał palcem na kapsułę, w której byli Lou z Emily. Para owszem, obserwowała widoki. Oczywiście widoki swoich ust. Wyciągnęłam telefon z zamiarem wysłania esemesa do Emily. ‘Widzę jak jesteście wpatrzeni w panoramę miasta. Pewnie też jesteście oczarowani widokami, prawda? xx”. Wysłałam wiadomość i wpatrywałam się w dziewczynę chcąc zobaczyć jej reakcję. Po chwili odwróciła się do nas i wystawiła język, po czym znów przyciągnęła Louis’a do siebie i złączyli się w pocałunku. Uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową z dezaprobatą. Wtuliłam się w ciało mojego chłopaka, a on położył głowę na moim ramieniu. Było idealnie. Choć w sumie poczułabym się lepiej ze stabilnym gruntem pod nogami.
Nie było by nic złego w tym, że kolejne popołudnie spędzam w pracy. Od kilku dobrych miesięcy zdążyłam się już do tego przyzwyczaić i to stało się rutyną. Niestety mój od niedawna współpracownik działa mi na nerwy. Skąd się bierze taki typ chłopaka? Natrętny, uparty, męczący… Mam nadzieję, że nie ma dziewczyny i po powrocie do domu nie zatruwa jej życia.
- Czy mógłbyś się wreszcie skupić i zająć się czym pożytecznym, a nie tylko gapieniem się na klientki? – Wysyczałam zła na Brian’a. Nie obchodziło mnie, co robił i gdzie się patrzył, ale automatycznie cała jego robota spadała na mnie, a nie miałam zamiaru brać nadgodzin.
- Nie bądź zazdrosna, Kate – powiedział zadziornie, a ja miałam ochotę go walnąć. Co najlepsze czasami zachowuje się całkiem normalnie i da się z nim pogadać, a potem w momencie przestawia mu się jakaś piąta klepka czy coś i staje się kompletnym idiotą.
- Patrz sobie ile tylko Ci się podoba na wszystko, co się rusza, ale dopiero po skończonej robocie.- Odparłam zła i odwróciłam się w inną stronę. Przy wejściu dostrzegłam Niall’a, który najprawdopodobniej mnie szukał. Uśmiechnęłam się pod nosem i już miałam ruszyć w jego kierunku, kiedy poczułam, jak zatrzymuje mnie czyjaś dłoń.
- A tobie co się stało? – Brunet spojrzał się na mnie badawczo, a później przeniósł wzrok w kierunku drzwi. - Czy to jest…- zaczął niepewnie orientując się, na kogo patrzę.
- Tak – odpowiedziałam krótko
- Lepiej ja się nim zajmę – odparł dumnie, a ja zmarszczyłam czoło.
- Dam sobie radę – stwierdziłam pewnie i zamierzałam iść.
- Życzę powodzenia, bo z pewnością Ci się przyda – uniósł głowę z wyższością i cwanie się uśmiechnął. – Nie masz szans.
- Żebyś się nie zdziwił – rzuciłam na odchodne i szybko przemierzyłam sklep. Gdy dzielił mnie krok od Niall’a uśmiechnęłam się szeroko, a po chwili złożyłam na jego ustach pocałunek. Kątem oka zobaczyłam, jak Brian stoi z otwartą buzią.
- Idziemy?- Zapytał blondyn obejmując mnie w pasie, a ja pokiwałam potwierdzająco głową.
- Nie spodziewałeś się tego, co?- Zwróciłam się do bruneta. W końcu chodź raz nie wyszło na jego i to on zaniemówił.
- Ale jak..? – Mruknął coś pod nosem wskazując to na mnie, to na Niall’a. Poklepałam go po ramieniu i zostawiłam go w szoku.
- Do widzenia – pożegnałam się z szefową, która akurat wyszła z zaplecza. Odpowiedziała mi uśmiechem.
- Ona może sobie teraz wyjść, a kto to poukłada? - Brian widocznie odzyskał mowę, a ja wywróciłam oczami. Spojrzałam na podłogę, gdzie leżał niewypakowany towar.
- Zapytaj tej blondynki, na którą się ciągle patrzyłeś. Może Ci pomoże. Miłej pracy! – Zaśmiałam się i łapiąc Niall’a za rękę pociągnęłam go do wyjścia.
- Czemu ten koleś stał, jakby mu ktoś patelnią walną w twarz?- Mój chłopak dopiero teraz się ożywił.
- Bo w końcu nie poszło po jego myśli. Ciągle mnie irytuje i zachowuje się jak jakieś dziecko – mruknęłam cicho.
*
- Chcesz coś słodkiego? – Zapytałam chłopaka po wyjściu ze sklepu. Nie wiem, co mnie napadło, ale trochę tego kupiłam…
- Jeszcze się pytasz?- Uśmiechnął się do mnie, a ja trochę się do niego przybliżyłam i złożyłam na jego ustach pocałunek.
- Proszę – odparłam jak gdyby nigdy nic i otworzyłam sobie paczkę z żelkami.
- Chodziło mi raczej o batona…- powiedział niewinnie, za co dostał ode mnie w ramię – żartuję przecież.. Ale teraz daj mi już tego batona! - Zaśmiałam się z niego i wręczyłam mu słodycz. Wyszliśmy przed centrum i zauważyliśmy jak czyjeś auto zostaje holowane.
- To się komuś nie poszczęściło – Niall odparł z uśmiechem, a po chwili nagle spoważniał.
- Przepraszam! Co pan robi? – Zapytał faceta, który prawdopodobnie był za to odpowiedzialny – To jakiś żart? – Zdenerwował się, a ja dokładniej przyjrzałam się marce samochodu. Przecież to auto Niall’a!
- Złamał pan przepisy. Zaparkował pan auto w miejscu dla inwalidów – odparł niski, trochę gburowaty facet.
- Jak dla inwalidów, jak miejsce dla nich jest obok? – Zapytał wskazując na znak.
- Wjechał pan na ich strefę uniemożliwiając im poruszanie – chłopak był widocznie zdenerwowany, a ten facet nic sobie z tego nie robił.
- O co jest problem? Już stąd odjeżdżam i nie było sprawy – wyrzucił ręce do góry.
- Auto będzie do odebrania na parkingu, przy… - przerwał mu niekulturalnie.
- Dlaczego pan jest taki uparty? – mój chłopak zawzięcie próbował się z nim targować – I panu i mi zaoszczędzi to kłopotów – widziałam, że wymusił uśmiech, który jednak nie podział tak, jak powinien.
- Nie ja zaparkowałem w złym miejscu, tylko pan – facet powoli tracił cierpliwość w tej dyskusji, ale usilnie starał się być profesjonalny.
- Ja tak tego nie zostawię! Będzie pan rozmawiał z moim… - tu Niall się zaciął, jakby analizując, co może powiedzieć – z moim adwokatem jak będzie trzeba – sytuacja powoli zaczęła mnie męczyć, więc postanowiłam się odezwać.
- Przepraszam – wtrąciłam, a ich spojrzenia automatycznie powędrowały na mnie – Naprawdę będzie koniecznie odstawianie tego samochodu na parking? – Uśmiechnęłam się, aby przymilić się trochę to tego służbisty – Mój chłopak popełnił błąd – tu blondyn chciał zaprzeczyć, ale szybko weszłam mu w słowo – żałuje i następnym razem na pewno zastanowi się sto razy zanim gdzieś zostawi samochód, prawda skarbie?- Odwróciłam się i wymownie na niego spojrzałam. Facet pomarudził coś pod nosem, po czym powiedział coś do swojego kolegi.
- Mam nadzieję, że więcej na pana nie trafię – odezwał się po chwili i usiadł za kierownicą lawety. Odetchnęłam z ulgą gdy odjechali, a potem spojrzałam na chłopaka.
- Naprawdę chciałeś nasłać na niego adwokata? –Zmierzyłam go wzrokiem i założyłam ręce na piersi. Chłopak tylko pokiwał głową i jak najszybciej wsiadł do auta.
***
Siedzieliśmy wszyscy u Ems i zastanawialiśmy się, co innego możemy robić, oprócz oglądania jakiś beznadziejnych filmów, które widzieliśmy już chyba z tysiąc razy.
- Ja chyba wiem, gdzie możemy pójść – Hazza nagle wyprostował się na fotelu, a na jego twarzy zagościł cwany uśmieszek. Spojrzeliśmy wszyscy po sobie i po chwili zastanowienia pozwoliliśmy mu wybrać miejsce. W końcu jak on zawsze wpadał na jakieś pomysły, to lądowaliśmy w jakimś klubie w Londynie. Pod tym względem Curly zawsze potrafił wybrać idealną miejscówkę i nikt nigdy na to nie narzekał. Pełni entuzjazmu zebraliśmy się do wyjścia.
Pół godziny później szliśmy dalej nie wiedząc, co tym razem Loczek wymyślił. Po chwili znajdowaliśmy się w dzielnicy Lambeth, gdzie nagle chłopak się zatrzymał. Popatrzyliśmy na niego pytająco, a ten wyszczerzył się do nas i rękami wskazał na prawo. Posłusznie spojrzeliśmy w tamtą stronę i automatycznie moje nogi się ugięły. Przed nami stała ogromna konstrukcja.
- London Eye? Naprawdę Curly, naprawdę? Tylko na tyle Cię dzisiaj stać? – Emily powiedziała kpiąco, a chłopak prychnął pod nosem.
- A byłyście tam?- Pomimo, że blondynka pokiwała głową na nie, to widziałam, że jakoś niezbyt pali się na ‘wycieczkę’ tym wielkim młynem.
- Nie to nie.. Nie będę Cie do niczego zmuszał. Mieliście iść zarazem z Lou. Wiesz Ems..ty, on, mało przestrzeni, sami…- próbował ją niewinnie zbajerować uśmiechając się do niej szeroko. Dziewczyna po chwili namysłu wystawiła mu język i pociągnęła Lou w stronę kolejki.
- Bawcie się dobrze! Ja się ulatniam… - powiedziałam cicho i trochę się wycofałam – Ja do tego nie wsiądę – oburzyłam się. Po pierwsze mam lęk wysokości, a po drugie… No bałam się po prostu. A co jeśli się coś urwie? A co jeśli coś się zepsuje? To nie na moje nerwy. Nie idę i koniec. Postanowiłam już.
*
Mówiłam, że nie idę, tak? Sama nie poszłam, tylko zostałam brutalnie wepchnięta do tej kapsuły. Moje nogi były jak z waty, a przed oczami miałam ciemno. No dobra… może to dlatego, że zamknęłam oczy, ale i tak. Sam fakt, że stoją niewiadomo ile metrów nad ziemią był dla mnie przerażający.
- Spojrzysz na mnie dzisiaj czy nie ma szans?- spojrzałam przez palce na blondyna, który miał uśmiech od ucha do ucha. Wyciągnął do mnie rękę, a ja niepewnie ją złapałam i od razu się w niego wtuliłam, aby nie musieć patrzeć na krajobraz.
- Patrz jakie widoki – pokiwałam przecząco głową i nadal tkwiłam w bezruchu. Chłopak złapał mnie za podbródek i zmusił, abym spojrzała na panoramę Londynu. Nie chętnie przeniosłam wzrok i to, co zobaczyłam mnie zaczarowało. Pomimo, że tak bardzo się bałam, to nie potrafiłam oderwać wzroku od miasta. To było coś magicznego. Taka druga strona Londynu.
- Spójrz. Oni też podziwiają widoki – Niall zaśmiał się i wskazał palcem na kapsułę, w której byli Lou z Emily. Para owszem, obserwowała widoki. Oczywiście widoki swoich ust. Wyciągnęłam telefon z zamiarem wysłania esemesa do Emily. ‘Widzę jak jesteście wpatrzeni w panoramę miasta. Pewnie też jesteście oczarowani widokami, prawda? xx”. Wysłałam wiadomość i wpatrywałam się w dziewczynę chcąc zobaczyć jej reakcję. Po chwili odwróciła się do nas i wystawiła język, po czym znów przyciągnęła Louis’a do siebie i złączyli się w pocałunku. Uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową z dezaprobatą. Wtuliłam się w ciało mojego chłopaka, a on położył głowę na moim ramieniu. Było idealnie. Choć w sumie poczułabym się lepiej ze stabilnym gruntem pod nogami.
***
Od autorki: Siems wszystkim! Nie będę się dziś rozpisywać o rozdziale, bo i tak wy to oceniacie. Jest jaki jest. Jak minął dzień dziecka? Dostaliście coś ciekawego? U mnie był dziadek i zdezorganizował mi trochę plany. I szczerze mówiąc było trochę drętwo...ale czego się nie robi dla rodziny. Mimo, że nasze święto było wczoraj to i tak życzę wam wszystkiego naj dzieciaczki! ♥ ~ Maddix xx
Limit=25 komentarzy ;)
wow . to jest genialne *.*
OdpowiedzUsuńuwielbiam waszego bloga http://milosc-nigdy-nie-bedzie-prosta.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetny, świetny, świetny ♥
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
@letmakeamove
boskie<3
OdpowiedzUsuńŚWIETNEEE! Na początku miałam trudności z rozpoznaniem, czy rozdział jest z perspektywy Emily czy Kate, ale jakoś dałam radę :D
OdpowiedzUsuńznowu wraca ta śmieszna atmosfera, awh ♥
tekst na dzisiaj: "ROZBIERAJ SIĘ" HHAHAHHAHAHHAHA padłam! no dosłownie padłam! ja nie wiem jak Wy to robicie, że to takie śmieszne wychodzi! jesteście normalnie genialne! tak jak ten rozdział! no po prostu CUDO CUDO CUDO CUDO!
nie wiem co jeszcze napisać. moich wrażeń nie da się opisać w słowach C:
a teraz smutniejsza sprawa... JAK TO NIEDŁUGO KONIEC?! JA NIE WYTRZYMIE. ;c
Ale teraz sobie tak myślę, że fajnie by było, gdyby po zakończeniu tego opowiadania zrobić 2 sezon, takie "dorosłe życie", że kazdy sobie tam jakoś układa życie, ślub, dzieci i takie tam, no ale to są tylko moje wymysły, zrobicie tak, jak będziecie uważały.
Z mojej strony to chyba tyle C:
Pozdrawiam! xx
Siemanko ^^ DLACZEGO TEN ROZDZIAŁ SIĘ SKOŃCZYŁ?! :'CCCC Tak strasznie przyjemnie mi się to czytało, że chciałm więcej i więcej i więcej!! To był jeden z najbarzdiej uroczych rozdziałów w tym blogu *o* No, ale niestety jak to życie przygotowało wszystko co dobre szybko się kończy (ale walnęłam mądrość xD) Noo.. ale strasznie iefkhebfjsebh fiaeubf ♥ Ej boshe jak Lou gadał o tym związku to się bardziej denerowałam niż EM hahahahah :D #OnlyME ... hahahahahahah gleba Niall'a.. ahahha xD Nailler ty ciamajdo!! haha :D później ten Braian cały hehe ! Kate zrobiła go na łyso XD oo i jeszcze auto! haha :D Kate to ma uroki ! *_* jaa i potem znowu słodkości *____________* no nieee mogę! Czego to się skończyło ;'c ej jak tak pisałaś o tej panoramie Londynu to... aż jeszcze bardziej zachciało mi sie tam pojechać! *o* Chociaż na jeden dzień.. jeden dzień... dobra nie użalam sie Wam bo nie po to tu piszę XD Jeśli chodzi o Dzień Dziecka to zakupiłam sobie sukienkę i kosemtyki ^^ Hehe ;D JAkie to interesujace XD.. NO! koniec moich 'wypocin' xD Czekam na następny! Paaaa ♥ #LoveYa
OdpowiedzUsuńDaria xx
Jeśli Lou nie powiedziałby nic o zaręczynach z Ems, lub o ich związku..to zabiłabym go...wynajęłabym płatnego zabójce i po sprawie.Rozdział jak zwykle piękny...Wzruszyłam się na końcu..Ahhh..Ta panorama Louisa i Emily xd
OdpowiedzUsuńRozwalił mnie ten sms :* a rozwścieczyła na początku odpowiedź Lou w wywiadzie xDD
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze jest super. A dzień dziecka minął mi jak zwykła sobota nic szczególnego
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział, chce następny :))
OdpowiedzUsuńświeeetny *.*
OdpowiedzUsuńmeegaaaa. czekam na kolejny i zapraszam do mnie http://zyciemoznanienawidzic.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńMega ♥
OdpowiedzUsuńoooo ale słodko *____* awwww rozpływam się boszszsz jak dobrze że wszystko się już ułożyło ale już się bałam że znowu się jej Lou wyprze ale ufff czekałam na taki rozdział bez kłótni i taki słodki. Tylko trochę brakuje mi śmiesznych gifów, sucharów i w ogóle genialnych żartów, ale i tak rozdział był śmieszny, słodki i taki spokojniejszy (bez kłótni). Już nie mogę się doczekać następnego wieeeelkiej weny życzę :33333 @KeepCocatooFace
OdpowiedzUsuńpo prostu nie moge!!! błagam cię no niech Emily i Louis sie chajtną i się już nigdy więcej nie kłucą!!! Nial ma się oświadczyć Katie a Harry ... Harry niech będzie ich SWEET psiapsiułą ( Forever allon!!! Ale SZCZĘŚLIWY MA BYĆ!!! )4,5godz. Jestem NIENORMALNA!!!(nie, zeby coś, ale to twoja wina)!!!nieno zartuje ale PLISSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS MA BYĆ WESOŁO( sory za wykrzykniki spodobał mi sie ten przycisk) !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! popłakałam się!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :'-C !!!!!!!!!!!!!!!!!!! :-O 8-o :-O
OdpowiedzUsuńzgadzam się z tym szalonym anonimkiem u góry XD (chociaż sama jestem anonimem XDDDDDDDDDDDDDDD)
OdpowiedzUsuńcudny cudny ! czekam na kolejny z niecierpliwością ♥
OdpowiedzUsuńA już myślałam że Louis nie przyzna się do Ems.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem zaskakujesz.
Nie mam pojęcia skąd bierzesz pomysły na te wszystkie rozdziały, muszę przyznać że ja nie mam aż tak rozbudowanej wyobraźni.
Czekam na kolejny mini zawał :)
jakie to romantyczne.czekam na więcej takich scen
OdpowiedzUsuńmistrzostwo :)
OdpowiedzUsuńmasz dziewczyno wielki talent i jest zabawna
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać ślubu emily i lou.niech będzie jak najszybciej pliss
OdpowiedzUsuńŚwietne. *-* pisz dalej. :D
OdpowiedzUsuńto jest kdjalkscjldahwaiohasochsaojoh;h *_*
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
@makeawish123
WoW!!*__*
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz dziewczyno czekamyyyy na następny rozdział :* <3