Rozdział dedykowany Nathie <3 Dziękujemy za tyle dobrych słów misiaku <3
Ja naprawdę nie miałam już sił. Wola walki ustąpiła wtedy
kiedy zemdlałam. Mój plan był prosty – jeśli go nie uratują, zażyje jakieś tabletki i gra skończona.
Umrę przy nim i dla niego – takie były
moje założenia. Jednak... bóg istnieje... zostawił go dla nas.
- Wiedziałem, że nas nie zostawi. – powiedział Harry, a
ja spojrzałam zdezorientowana w stronę łóżka Louisa. Miał otwarte oczy i
delikatny uśmiech na ustach.
- Nigdy Harreh, nigdy. – powiedział Lou i uśmiechnął się
szerzej. Harry rzucił się na niego, przytulając go z całych sił, a w całej
sali rozległ się zmęczony, lecz donośny, śmiech Tommo. Po kolei przytulali
go wszyscy – od szczęśliwego Nialla do roześmianej Dan. Kiedy już wszyscy go
przytulili, ja stałam wciąż sparaliżowana. Wszyscy spojrzeli na mnie z
błyskiem w oku. Uśmiechnęłam się tylko nieśmiało do Louisa i pomachałam
delikatnie. Głupio mi było jakoś tak.
- Cześć.. miło widzieć twój uśmiech, wiesz? - powiedziałam a Louis jeszcze szerzej się
uśmiechnął. Harry podszedł do mnie i potrząsnął mną.
- Tylko tyle masz mu do powiedzenia? Po tym co sobie
powiedzieliście wcześniej? – zapytał Harry szczęśliwy i zdezorientowany
równocześnie. Louis zrobił pytającą minę.
- Kiedy wcześniej? Ja nic nie pamiętam... – powiedział, a
Harremu opadły ręce. Wszyscy spojrzeli na mnie wzrokiem mówiącym "Spokojnie,
Em na pewno sobie przypomni". Lekarz
odchrząknął i spojrzał pocieszająco na mnie.
- No cóż... jak mówiłem wiara jest silna bronią. W każdym
razie zabieram go teraz na badania. – powiedział i szybko dwie pielęgniarki
przesadziły go na wózek, po czym wyjechali z sali. Rzuciłam się na łóżko i westchnęłam ciężko.
- Emily, na pewno sobie przypomni… nie mógłby zapomnieć o
czymś tak ważnym. – powiedziała Kate i usiadła obok mnie.
- A wiecie co? Może to i lepiej, że nie pamięta... był na
jakimś haju, pewnie nawet nie mówił prawdy. – wyszeptałam a Liam szturchnął
mnie lekko.
- Przestań tak mówić! On cię kocha, i ty jego też. –
powiedział, a Dani pokiwała głową. Akurat w tym momencie pielęgniarki z
powrotem przywiozły Lou. Szybko się ulotniły, a Louis spojrzał na mnie.
- Kogo kochasz? I kto kocha ciebie? – zapytał i spojrzał
po nas wszystkich. Zayn wyrywał się do odpowiedzi jednak rzuciłam w niego poduszką.
- Moją maskotkę. Tak, tak. – powiedziałam, jednak było
widać, że mi nie uwierzył. – Tak właściwie... czemu tak szybko z tego badania
wróciłeś?
- Sala była zajęta. – odpowiedział oschle i delikatnie
podniósł się, przechodząc na łóżko. – Może pojedziecie do domu? Wyglądacie
na przemęczonych.
- Ja zostaję. – powiedziałam, jednak Louis szybko
zaprzeczył.
- Nie trzeba. Poradzę sobie. – powiedział i nawet nie
patrząc na mnie, pomachał reszcie i odwrócił się plecami do nas. Wyszliśmy z
sali a ja byłam zdziwiona i zła.
- Co mu odbiło co? Dlaczego stał się taki oschły w stosunku
do mnie? – pytałam kiedy wsiadaliśmy do auta. Niall spojrzał na mnie
sceptycznie i uśmiechnął się kpiąco.
- Emily, pomyśl jak on się poczuł, jeżeli dowiedział się,
że ty kogoś kochasz?
- Ale przecież chodzi o niego!
- Ale on o tym nie wie! Ma pewnie teraz złamane serce, ot
co. – powiedział a wszyscy wydali głośne "Właśnie!". Spojrzałam na nich i
westchnęłam.
-Może macie racje... ale brak mi odwagi, żeby powiedzieć mu
co czuję.
- Skarbie, wtedy powiedziałaś, teraz też ci się uda. -
powiedział Zayn i akurat dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z auta i
weszliśmy do domu. Liam z Dani udali się na spacer, twierdząc, że muszą
odreagować. Nasza reszta usiadła w salonie. Niall i Kate rozsiedli się na
kanapie, Harry obok mnie na ziemi, a Zayn na fotelu. Spuściłam głowę, a
kiedy ją podniosłam, napotkałam wzrok Nialla.
- Czego?
- Głodny jestem. – powiedział i uśmiechnął się wesoło.
- A co ja kucharka? Niech ci Kate coś zrobi.
- Ale ja bym zjadł tacos.
- I co w związku z tym? - zapytałam, a Harry spojrzał na Nialla domyślając się o co chodzi.
- Ty robisz najlepsze tacos! – powiedział a Harry i Zayn
pokiwali głowami. Kate spojrzała na Nialla złym wzrokiem.
- Ej!
- Przepraszam Katie, ale… ty za to robisz lepsze kanapki!
– powiedział a ja zaczęłam się śmiać. Niall cmoknął Kate w policzek, a ja
udałam się do kuchni. Po godzinie na stole stały pyszne tacos. Farbowany
chwycił jednego i zaczął mruczeć.
- Ale mi dobrze...
jejku Emily… EMILLYYYYYYYYYY! - zaczął
krzyczeć Horan a ja spojrzałam na niego przerażona.
- Doszedłeś już czy nie? – zapytałam a reszta wybuchnęła
śmiechem.
- Tak doszedłem. Dziękuję ci za te wspaniałe popołudnie. Nigdy jeszcze tak wspaniale się nie czułem.
– powiedział Niall, a Kate strzeliła udawanego focha, bo było widać, że chce
jej się śmiać.
- Oh Niall kocie, ty też byłeś wspaniały. Tylko umiesz
sprawić, że mogę krzyczeć. Jesz te tacos z taką pasją... mrr. - powiedziałam
i znów zaczęliśmy się śmiać. Kate pogroziła mi placem, a ja uśmiechnęłam się
szeroko. - Nie no Katie … Horan jest cały twój!
- No ja myślę! – powiedziała i pocałowali się słodko.
- Zostawmy już temat tacos… Emily... kiedy porozmawiasz z
Louisem? – zapytał Harry, a wszyscy spojrzeli na mnie uważnie.
- Nie wiem, może jutro.
- Może? Dziewczyno! Wyjaw wreszcie to co czujesz… dobrze
wiesz, że on cię kocha. – powiedział Zayn a ja spojrzałam na niego wesoło.
- Nie mów hop za nim nie skoczysz. – powiedziałam i
uśmiechnęłam się delikatnie. Odstawiłam talerz z tacos i weszłam na górę po
schodach. Wpadłam do pokoju mojego i Tommo. Ogarnęłam tu trochę, złapałam
koszulkę Louisa ze znakiem supermana na klatce piersiowej i postanowiłam się
umyć. Po 20 minutach, w koszulce Louisa wyszłam czysta i stanęłam jak wryta.
Na łóżku siedział Harry i oglądał zdjęcia Tomlinsona.
- Co ty tu robisz? – zapytałam i wytarłam ręcznikiem włosy.
- Nie chciałem siedzieć tak sam u siebie... ale jeśli ci
przeszkadzam to...
- Nie no co ty! Wcale mi nie przeszkadzasz. - powiedziałam
i uśmiechnęłam się wesoło. Wzrok Harrego spoczął na moim ciele. Był tak
przenikliwy, że miałam wrażenie iż widzi moją bieliznę. Zarumieniłam się
delikatnie, co Harry zauważył bo szybko odwrócił wzrok.
- Dziękuję ci, że byłaś przy mnie kiedy Louis... kiedy jego
stan był zły. – powiedział, a ja usiadłam obok niego i złapałam go za rękę.
- To ja ci dziękuję! Gdyby nie ty to... pewnie byłoby ze
mną krucho. – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. Przytulił
mnie mocno i nagle poczułam coś mokrego na mojej koszulce – to były łzy Harrego. Otarłam je z jego policzka i spojrzałam na niego z troską.
- Masz na sobie jego koszulkę... tą z czasów x-factora.
Wtedy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, a on był taki zabawny, spontaniczny. I
wszystko się zmieniło odkąd zaczął się spotykać z El... stał się taki sztuczny, nie prawdziwy, taki... nie mój. Ale pojawiłaś się ty... sprawiłaś, że znów
się stał tamtym Louisem z czasów XF. Ty sprawiłaś, że ja i on znów jesteśmy
najlepszymi przyjaciółmi. Dziękuję ci za to Emily, z całego serca. - powiedział Harry, a ja miałam łzy w oczach.
Pogłaskałam go po policzku i przytuliłam mocno.
- Nie ma sprawy Harreh, nie ma sprawy. – powiedziałam i
uśmiechnęłam się wesoło. Resztę wieczoru spędziliśmy na pogaduszkach, bitwie
na poduszki i śmiechu. Było grubo po 24.00 kiedy poszłam spać. A w nocy
śniłam o… uśmiechu Louisa.
*Rano*
- Cześć misiek. Wstałaś w sam raz, właśnie jedziemy do
Louisa. Czekamy tylko na Harrego. - powiedział Zayn, a ja pokazałam mu kciuk
w górę.
- A Liam i Dani?
- Już tam są. – powiedział i wyszczerzył swoje białe ząbki. Z góry właśnie zszedł Harry, przy okazji potykając się o pudełko z napisem "Niallowe" i prawie się przewracając. Udaliśmy się do samochodu i po 15
minutach byliśmy pod szpitalem. Pod salą czekali już Danielle i Liam ze złymi minami.
- Ej, ej gołąbki co się stało? – zapytałam, a Liam
spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem, że aż odskoczyłam do tyłu.
- Pytaj się jego nie mnie. – powiedziała Dan, a ja i
reszta wydaliśmy głośne "ŁOT DE FAK?" – Pokłóciliśmy się.
- O co? – zapytała Kate i spojrzała na nich.
- O dziecko. – powiedział Liam, a ja poczułam jak nogi mi
miękną. Usiadłam na krześle i spojrzałam na miny pozostałych. Były dokładnie takie.
- Będziecie mieli
dziecko!? – krzyknęłam na cały korytarz, aż wszyscy się na mnie spojrzeli.
- Co? Nie! Jakieś dziecko tu przyszło i się zapytało czy
znajdziemy jego mamę. No i się pokłóciliśmy kto go zaprowadzi. – powiedział
Li, a ja walnęłam się w czoło.
- Idioci. – uciął
krótko Harry i weszliśmy do sali. Louis siedział na łóżku i czytał jakąś
gazetę. Kiedy zobaczył nas uśmiechnął się szeroko. Odłożył gazetę i pomachał
nam energicznie.
- Cześć ludzie! Stęskniłem się. – powiedział i uśmiechnął
się do wszystkich – ale nie do mnie.
- Cześć Tommo. Co słychać? – zapytałam, a on spojrzał na
mnie zły.
- Nagle cię to interesuje? – zapytał zdenerwowany, a ja
zrobiłam złą minę.
- Interesowało mnie zawsze! Dla twojej informacji kiedy tu
leżałeś, ja siedziałam cały czas przy tobie, pragnąć abyś się wreszcie
obudził! – krzyknęłam i kątem oka zobaczyłam jak reszta wycofuje się z sali.
- Uważaj bo ci uwierzę! Na pewno siedziałaś gdzieś z tym
gościem, którego "kochasz"! – krzyknął, a ja spojrzałam na niego nieśmiało.
- Masz rację.
Siedziałam z nim. Cały czas, nie ruszałam się z miejsca. Ani na krok. –
powiedziałam, a on spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Powiedz mi kto to.
- Proszę bardzo. – powiedziałam i uśmiechnęłam się
nieśmiało. – Louis William Tomlinson.
– kiedy Lou usłyszał swoje imię i nazwisko momentalnie jego twarz
przybrała łagodny i zdziwiony wyraz. – Nie pamiętasz tego, ale... po tym wypadku obudziłeś się na chwilę.
Zacząłeś mnie przepraszać i w ogóle... no i... no wiesz... wyznaliśmy sobie
miłość. Ja wiem, że byłeś nie w pełni przytomny, więc jeśli po prostu wcale
nie czujesz tego co ja to... - zaczęłam ale nie dokończyłam bo Louis podniósł
się z łóżka, podszedł do mnie i pocałował z całej siły. Jego ręce spoczęły na moim pasie, a moje na
jego szyi. Trwaliśmy tak złączeni w pocałunku, gdy nagle usłyszeliśmy oklaski.
- NARESZCIE . KURWA NARESZCIE! - krzyknął Zayn i zaczął machać rękami i
nogami w przód i tył jakoś tak.
Podeszłam do niego i walnęłam go w twarz.
- Dziękuję. Odwala mi.
– powiedział , ale uśmiechnął się przy tym jakoś tak... psychopatycznie.
- Mówcie mi tu zaraz... wyznaliście sobie miłość? –
zapytała Kate, a wszyscy zrobili wyczekujące miny. Spojrzeliśmy po sobie z Louisem i
uśmiechnęliśmy się.
- Nie, ale mówię to teraz. Kocham cię Emily. – powiedział, a ja pogłaskałam go po policzku i złączyłam nasze dłonie.
- Ja ciebie też kocham Louis. – powiedziałam, a wszyscy
zrobili głośne "aww". Nagle do sali wpadł lekarz.
- Panie Tomlinson?
- Tak?
- Co pan tu robi
- Stoję?
- Ale powinien pan leżeć?
- Nie?
- Tak?
- Nie?
- Tak?
- Zamknąć się! – krzyknęłam i spojrzałam na lekarza oraz
Lou. - Uspokójcie się natychmiast.
- Masz rację Emily. Ale i tak się masz położyć Louisie. - powiedział lekarz i popchnął go
delikatnie.
- Nie? – zaczął Louis, ale tym razem ja go popchnęłam na
łóżko. - Teraz ci się zachciało Emily?
- Och zamknij się głupku i odpoczywaj. – powiedziałam i
przykryłam go kołdrą, po czym pocałowałam go w usta.
- Ej jak myślicie czy te auto, które chciało potrącić Emily... to było specjalnie czy przypadkowo? – zapytał Harry i spojrzał na mnie, a
potem na Louisa.
- Wolałbym myśleć, że to był czysty przypadek. –
powiedział Tommo i zacisnął usta w wąską linię. Podeszłam do niego i
pogłaskałam po głowie.
- Niestety ja jestem pewna, że to było specjalnie. I nawet
wiem kto siedział w tym samochodzie. – powiedziałam a wszyscy spojrzeli w moją
stronę. – To była Eleanor. Jestem tego nawet więcej niż pewna. - powiedziałam
a wszyscy wydali okrzyk zdziwienia. Louis podniósł się z łóżka i spojrzał na
mnie badawczo.
- Jakoś ciężko mi uwierzyć, że mogłaby… przecież ona jest
taka kochana, słodka i niewinna. – powiedział Louis, a mnie zakuło serce.
Może on nadal ją kocha?
- Tommo pomyśl, jak się poczuła kiedy z nią zerwałeś.
Pewnie pomyślała, że to przeze mnie i chciała mnie zniszczyć. Kobieta zraniona
jest nieprzewidywalna. – powiedziałam, a Zayn spojrzał na mnie krzywo.
- Jeżeli ty normalnie jesteś nieprzewidywalna to ja nie chcę
wiedzieć co będzie jak ktoś cię zrani. – powiedział i wszyscy zaczęliśmy się
śmiać. Następne godziny spędziliśmy na śmianiu się, gadaniu i graniu w
butelkę. W pewnym momencie poczułam wielką ochotę na kawę.
- Dobra kurczaki, idę po kawę. Chce ktoś coś? – zapytałam
i nagle wszyscy zaczęli wykrzykiwać swoje prośby. Zapisałam wszystko na kartce
i uśmiechnęłam się. - Kto mi pomoże? – i nagle wszyscy umilkli. Złapałam za
ramię Nialla, bo był najbliżej i wyciągnęłam go z sali.
- Dlaczego wzięłaś mnie? Czyż nie jestem za słodki? –
zapytał, a ja spojrzałam na niego.
- Nie nie jesteś. A teraz rusz seksowną dupę i chodź! –
powiedziałam i poszliśmy w stronę automatów z kawą. Farbowany zarzucał jakimiś
żartami i o dziwo były śmieszne. Nagle
stanął jak wryty.
- Ej Nialler co ci jest? Niall? FARBOWANY! – krzyknęłam,
a on nagle zatkał mi usta i wciągnął do jakiegoś schowka na miotły. Spojrzałam
na niego dziwnie.
- Słuchaj... pragnę ci przypomnieć, że ja i ty jesteśmy w
związkach więc nie licz na żaden szybki numerek.
- Emily... że co!? Nie! Tam na zewnątrz jest taka
dziewczyna... dokładnie moja była. Ona mnie śledzi od kilku dni, chce żebym
znów z nią był. – powiedział blondynek, a ja wytrzeszczyłam oczy.
- No chyba ją coś boli, ja jej zaraz tu wytłumaczę, że...
– i nie dane mi było dokończyć ponieważ drzwi do schowka się otworzyły, a że
ja i Niall się o nie opieraliśmy to wypadliśmy na zewnątrz. Spojrzałam do góry. Nade mną stała brunetka, średniego wzrostu. Miała
tyle tapety na ryju, że spokojnie mogłam wytapetować nią sobie pokój. Niall
podniósł się i podał mi rękę abym ja też mogła.
- Niall! Ale
przypadek! Nie wiedziałam, że cię tu znajdę. – powiedziała plastikowa, a
Niall uśmiechnął się krzywo.
- Oczywiście. Margaret, słuchaj przestań za mną chodzić
jasne?
- Ale ja chcę tylko, żebyśmy byli znowu razem!
- Odsuń się wyrobie przetwórni plastiku, bo jak zaraz tego nie zrobisz to poczujesz gniew Sparks. – powiedziałam do tej całej Margaret, złapałam
kawy i razem z Niallem udaliśmy się w stronę sali Louisa.
- Emily... dzięki.
- Ty mi nie dziękuj, tylko lepiej powiedz to Kate. –
powiedziałam i stanęłam przed drzwiami do sali Tommo.
- Nie mogę. Nie chcę, żeby ona się nie potrzebnie
denerwowała. – powiedział i stanął naprzeciwko mnie.
- Ale ona musi wiedzieć! – krzyknęłam i spojrzałam zła na
niego.
- NIE! – również podniósł głos. Nagle drzwi od sali
otworzyły się. W progu stała Kate i Zayn.
- Stało się coś? Czemu się kłócicie? – zapytała Kate i
wzięła ode mnie kawy.
- Nie. Nic się nie stało. Jeszcze. - powiedziałam i
spojrzałam na Nialla. Dam mu trochę czasu... musi powiedzieć Kate co jest
grane. A jeśli nie zrobi tego... to ja to zrobię.
***
Od autorki: Siemano kurczęta! Nowy rozdział na blogu i w życiu bohaterów. Jak napisałam na początku, rozdział jest dedykowany Nathie, ponieważ jej komentarz mnie wzruszył i to bardzo <3 Dziękujemy ci skarbie za te miłe słowa xx Dobra, pytania na dziś:
1. Jak myślicie... Louis naprawdę kocha Emily? Czy jednak El wciąż coś dla niego znaczy?
2. Czy Margaret (była Nialla ) namiesza w związku Nialla i Kate?
3. Kto jest waszym ulubionym bohaterem tego opowiadania?
Do następnego niedźwiadki! <3