Ten rozdział w całości
dedykuję dwóm zajebistym dziewczynom: Darii i Milenie ♥♥
***
- Jaki jest płaz na 4 litery ? – zapytałam reszty i
wyczekiwałam odpowiedzi
- Harry – Louis wyszczerzył się do mnie i zaczął przeglądać płyty na półce.
- Sorry, ale to jest na 5 liter, pomyliłeś gatunki
- Wpisz Hazz, wyjdzie na to samo – zaśmialiśmy się, a z kuchni usłyszeliśmy donośny głos zbulwersowanego Loczka. Popatrzyłam jeszcze raz na rubryczki po czym z całej siły rzuciłam krzyżówkami o podłogę.
- A Tobie co ? – Harry właśnie wszedł do salonu i zmarszczył brwi.
- Nic, a co ma być – prychnęłam i wzruszyłam ramionami. Po jego minie wywnioskowałam, że nie odpuści tak łatwo.
- Po prostu martwię się o Emily. Po czyimś telefonie zaraz wyszła i nie chciała powiedzieć gdzie. Martwię się, bo miała być za pół godziny, a nie ma jej od 6 godzin ! Jeszcze jakoś dziwie się ze mną pożegnała…
- Z tobą też ?! – ożywił się Lou, a ja pokiwałam twierdząco głową. Podejrzane to.
- Pewnie nic jej nie jest, wiesz jak ona czasami się zachowuje. Spotkała się z kimś, zagadała i tyle. Cała tajemnica. Zaraz pewnie wróci – Pasiasty dodał już spokojniej próbując przekonać o swojej racji. Chociaż mam wrażenie, że bardziej próbował przekonać siebie niż nas, ale cóż.. Co się z tą dziewczyną do cholery dzieje ?! Telefonów też nie raczy odbierać.
- Hej piękna – czyjś głos wyrwał mnie z rozmyśleń. Podniosłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego Niall’a. Odwróciłam się za siebie, czy aby na pewno to było skierowane do mnie.
- Do mnie mówisz ? – powiedziałam pół przytomnym głosem.
- Nie, mówię do kanapy. Spodobało mi się jej obicie – zaśmiał się i rzucił się obok mnie.
- The day I first met you. You told me you never fall in love – wymruczałam pod nosem, aby się czymś zająć i nie myśleć ciągle, czy coś się stało.
- Śpiewasz ?
- A co ? Uważasz, że fałszuję ? – zmierzyłam go wzrokiem
- Nie… Give Your Heart a Break ? – blondyn popatrzył na mnie krzywo.
- Tak, a masz coś to tej piosenki ?
- Nie, tylko to śpiewa Demi, a ona… - zaczął, ale mu przerwałam
- Co ona ? Sugerujesz, że nie potrafi śpiewać ? – skrzyżowałam ręce na piersi, a chłopak się zmieszał
- Nie, nie o to chodzi.. Tylko ona jest jakaś…
- Sugerujesz, że jest nienormalna ? – spojrzałam na niego spod przymrużonych oczu
- NIE ! – zaprzeczył szybko – Nie wiedziałem, że słuchasz takiej muzyki …
- Twierdzisz, że mam zły gust ?! – cały czas droczyłam się z chłopakiem, który już nie wiedział, co powiedzieć. Odwróciłam się do niego plecami i znów pogrążyłam się w myśleniu.
- Ja wiem. Ja to czuję. Kobieca intuicja. Mówię wam. Coś się musiało stać. Tak samo jak wiedziałam, że Penelope zakocha się w końcu we Francesco i zostawi biednego Martina na pastwę tej wiedźmy Isabelli. – podniosłam wzrok, a przede mną w bezruchu stali chłopcy z otwartymi buziami.
- No co ?! Wiecie jak Martin cierpiał ? – wzruszyłam ramionami, a Liam dotknął mojego czoła, aby sprawdzić czy mam gorączkę. Szturchnęłam go i po chwili wszyscy zaczęliśmy się przepychać. Nagle zadzwonił mój telefon. Wszyscy się uciszyliśmy. Spojrzałam po kolei na nich, po czym złapałam telefon i drącymi rękami odebrałam nieznane połączenie.
- Halo – powiedziałam pewnie - Emily, do jasnej cholery, czemu nie odbierałaś telefonów?! My się tu martwiliśmy, tyle godzin cię nie było i.. – przerwała mi i kazała obiecać, że nie będę panikować.
- No.. dobrze. – powiedziałam z wahaniem. Chłopcy pokazali mi, abym przełączyła na głośnik.
Jak się okazało została porwana, a ona mi każe nie panikować. Jak ? NO PYTAM SIĘ JAK ?! Powiedziała, że jest 20 mil za miastem w magazynie, ale kur..de GDZIE ?! Więcej nic, tylko przerwane połączenie .
- O MÓJ BOŻE ! I CO TERAZ ! – krzyknęłam spanikowana.
- Spokojnie, wdech i wydech. A teraz przyj ! – Harry złapał mnie za ramiona i próbował uspokoić.
- Hazza matole ! Przecież ja nie jestem w ciąży !! – rzuciłam jego ręce i próbowałam wyrównać oddech. Czyjś telefon zadzwonił, a ja się rozejrzałam po chłopakach
- Tak ? – Louis przyłożył słuchawkę do ucha, a ja wstrzymałam oddech – Wszystko – odpowiedział krótko i po chwili się rozłączył. Stał chwilę tępo patrząc się w jeden punkt, po czym z całej siły walnął pięścią w ścianę i zawył z bólu.
- Chce dwa miliony do jutra – powiedział po chwili uprzedzając nasze pytanie
- Na ogromne kokardy na sukienkach babci Stasi, skąd weźmiemy tyle kasy ? - Moje oczy powiększyły się do rozmiarów 5 złotówek.
- Nie mówiłaś, że masz babcie Stasie – Zayn się zamyślił
- Bo tak w sumie to nie mam….
- Musimy zadzwonić na policję – Daddy jak zawsze myślał z nas najrozsądniej.
- Nie dzwoń na policję – powiedziałam opanowanym głosem. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę. Wywróciłam oczami i pokazałam im wyświetlacz telefonu na którym widniała nowa wiadomość od Mike’a.
- Nie mamy wyjścia. Musimy uzbierać pieniądze i poczekać – Westchnął Zayn i ukrył twarz w dłoniach.
- Jasne ! Od razu zróbmy sobie kawkę, kupmy ciasteczko i poopowiadajmy sobie jak minął dzień, a Ems niech siedzi z tym wariatem w magazynie ! – krzyknęłam oburzona i szybko zerwałam się z kanapy. Pożałowałam tego, bo zakręciło mi się w głowie.
- Przyniosę wodę i ręczniki ! – wyrwał się Harry, a kolejny raz dzisiaj spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Tak zawsze robią na filmach – widząc nasze piorunujące spojrzenia uciszył się i usiadł na fotelu.
- Mamy pół miliona – westchnął wkurzony Lou i rzucił figurką o podłogę. – Do tego mamy jeszcze pieniądze z koncertów i wywiadów, ale to i tak za mało …
- Po coś ty przyprowadzała go do domu ? – Zayn się wkurzył
- Bo ja wiedziałam, że on jest jakimś niewyżytym, popapranym zboczeńcem, który porwie moją przyjaciółkę i będzie chciał, aby zrobiła mu dobrze ! – Krzyknęłam oburzona i stanęłam z nim twarzą w twarz.
- Nikt. Nie. Ma. Prawa. Jej. Dotykać - Lou wyglądał jakby wstąpiła w niego bestia. Jestem prawie pewna, że jakby teraz wszedł Mike, to mógłby już nie wyjść o.O
- To nie jest niczyja wina, tak ? – Liaś starał się załagodzić sytuację. Lekko przytaknęliśmy głowami – Zastanówmy się jeszcze skąd wziąć resztę pieniędzy….
***
Nie spaliśmy przez całą noc. Obdzwoniliśmy chyba wszystkich znajomych i przyjaciół w celu pożyczenia gotówki. Mimo wszystko to wciąż za mało.
- Ty płaczesz ? – Louis wszedł do kuchni i usiadł przy stole.
- Nie kurwa, fontannę udaję – fuknęłam, ale widząc jego przygnębioną twarz zeszłam z tonu i przysiadłam się do niego.
- Przepraszam, to z nerwów. Zobaczysz będzie tak jak dawniej. W drzwiach stanie uśmiechnięta Emily. Będzie nas rozstawiać po kątach i docinać, ale właśnie za to ją kochamy – rzekłam wtulając się w niego. Pierwszy raz od kilkunastu godzin zobaczyłam, że przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu. Z salonu dobiegały jakieś piskliwe odgłosy. Stanęłam w progu i rozwiązała się zagadka. Potato w całej okazałości.
- Co ta szmata tu robi ?! – warknęłam nieprzyjemnie i z mordem w oczach zrobiłam kilka kroków do przodu.
- Mówiłaś coś do mnie ? – Eleanor wydęła usta i zmierzyła mnie od góry do dołu. Spojrzałam na nią krzywo i wyciągnęłam rękę. Chyba się przestraszyła, bo zrobiła unik. Zdezorientowana złapałam do ręki kawałek materiału, który był przyczepiony do lustra.
- Chodziło mi o ten skrawek materiału, ale skoro sama się odezwałaś, to z grzeczności nie zaprzeczę – wykrzywiłam usta w sztucznym uśmiechu i weszłam do salonu, gdzie przy mapie siedział Loczek, Zayn i Liaś.
- Louis słoneczko moje dlaczego się nie odzywałeś ? Tyle razy dzwoniłam .. Mieliśmy iść razem na zakupy. Wiesz widziałam taką śliczną bluzeczkę. Pamiętasz Mandy ? – zapytała chłopaka, który szczerze mówiąc miał ją w dupie. Nie uzyskując odpowiedzi kontynuowała dalej – Świetnie ! To ona miała tą siostrę Amandę, która była na studniówce z tym swoim Jack’iem i ona miała tą koleżankę Jess, która miała na sobie taką turkusową bluzeczkę. I wiesz ta bluzeczka, co ja chcę to kompletnie do niej nie podobna. – Nie widziałam czy iść po patelnię i walnąć ją w ten pusty łeb, czy zaśmiać się z jej głupoty. Widząc, że Lou ma już na nią nerwy musiałam jakoś zareagować.
- Wiesz… miałam Ci nie mówić, bo chłopcy mnie poprosili, ale specjalnie dla Ciebie przygotowali pokój, w którym są dla Ciebie kupione wszystkie najnowsze rzeczy – Chłopcy posłali mi pytające spojrzenia, a dziewczyna z radości podskoczyła i zaklaskała jak idiotka. Chwila… Ona jest idiotką.
- Pójdziesz 5 kroków prosto, skręcisz w prawo i wejdziesz przez pierwsze drzwi. To tam. – popchnęłam ją lekko, a ta niepewnie ruszyła przed siebie. Uśmiechnęłam się zachęcająco. Po minucie usłyszałam trzask zamykanych drzwi i czym prędzej podbiegłam do nich, przekręcając klucz w zamku.
- Wpuść mnie z powrotem ! To nie jest pokój tylko drzwi wyjściowe – dobijała się pięściami do drzwi, a ja zaśmiałam się triumfalnie.
- Naiwna… A już myślałam, że się nie nabierze…- kręcąc głową weszłam do salonu, gdzie w skupieniu chłopcy nad czymś myśleli.
- MAM ! – wykrzyknął uradowany Harry – To jest w kierunku południa ! 20 mil za miastem o tu ! – wskazał palcem jedno z miejsc na mapie – Namierzyłem ich drogą dedukcji ! Zayn jedziemy tam, poprowadzisz ! Ty Lou zostań i kombinuj forsę. Zaskoczymy go ! – Biegał uradowany po salonie
- Ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł…- Zayn skrzywił się widząc jego entuzjazm, ale Hazza łapiąc go za rękę pociągnął w stronę wyjścia. Wzięłam do ręki atlas i gdy zobaczyłam zaznaczony punkt zrobiłam fejspalma.
- Harry ! To nie w tą stronę ! – Krzyknęłam za nimi, a Loczek wystawił głowę zza drzwi
- Co ty mówisz !? Ja to dobrze wiem ! Nie bądź zazdrosna, że to ja znalazłem to miejsce – odparł pośpiesznie i zakładając buty wyszedł z domu.
- Ale trzymałeś mapę do góry nogami ! – odparłam bezsilnie.
- Będzie lepiej jeśli pojadę z nimi, jeszcze się zgubią po drodze – Liam wstał i szybkim krokiem również wyszedł. Pokręciłam głową i tym razem to ja zaczęłam się przyglądać mapie. Nic mi to jednak nie dało. Wiedziałam tylko, że muszę coś zrobić. Po 15 minutach milczenia zerwałam się z miejsca i złapałam za kluczyki od samochodu Harrego i zamierzałam wyjść
- Dokąd się wybierasz ? – Niall złapał mnie za nadgarstek uniemożliwiając ruch
- Idę się przejść - odparłam krótko, a chłopak coraz bardziej mi się przyglądał
- Samochodem ? –westchnęłam ciężko i wywróciłam teatralnie oczami.
- Muszę sprawdzić jedną rzecz. Błagam Cię pilnuj Louisa, żeby nie zrobił czegoś głupiego – przytuliłam go mocno – Niebawem wrócę – uśmiechnęłam się nikle i wsiadając do samochodu ruszyłam przed siebie. Jechałam tak może z 15 minut, a mój wzrok płatał coraz większe figle. No tak, co się dziwić… Nie spałam od ponad 24 godzin…. O ! Baba Jaga ! A nie… to drzewo…. Shakira ? A nie… znak pierwszeństwa… Czuję się jak po jakiś prochach o.O Po ok.7 minutach dojechałam do swojego celu, a po drodze przebiegły mi chyba wszystkie możliwe stworzenia zaczynając od Smerfów i Gumisi, a kończąc na Kubusiu Puchatku i przyjaciołach….
Przede mną stał jakiś stary … barak. Złapałam za metalową klamkę i z całej siły pchnęłam duże, żelazne drzwi, które wydały z siebie głośny dźwięk. Zaklęłam pod nosem i zrobiłam kilka kroków na przód.
- Jak znalazłaś to miejsce ? – usłyszałam za sobą. Wzięłam głęboki oddech i powoli się odwróciłam. Stał tam z cwaniackim uśmieszkiem.
- Sam mi wysłałeś adres – pomachałam mu przed nosem telefonem, a ten przytaknął.
- Gdzie Emily ? – spytałam, a ten złapał mnie za rękę i gdzieś poprowadził. Nie minęła minuta, a ujrzałam blondynkę. Głowę miała spuszczoną w dół, a jej włosy zasłaniały twarz. Dostrzegłam również opatrunek na jej ramieniu.
-Co jej zrobiłeś ? – zapytałam zaciskając dłonie w pięści.
- Dostała w twarz i lekko ja zamroczyło – zaśmiał się, ale widząc mój wzrok dodał – ocknęła się, ale potem zasnęła. Mike zrobił krok do przodu i krzyknął na cały magazyn ‘Pobudka’. Zdezorientowana dziewczyna podniosła głowę i utkwiła wzrok na mnie.
- I jak ci się spało ?! - zapytał, a Ems zmierzyła go wzrokiem.
- Nie jestem Google, nie muszę na wszystko odpowiadać ! – prychnęła . Mike zrobił się cały czerwony na twarzy. Przymknęłam powieki, zacisnęłam dłonie i wzięłam głęboki oddech. Pewnym krokiem podeszłam do chłopaka i położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Jesteś taki męski…- ledwo to powiedziałam i się uśmiechnęłam. Prawdopodobnie wyszedł jakiś grymas, ale co tam…
- Mięski chyba…- dodała Ems. Dobrze przynajmniej, że to jej jeszcze zostało.
- Ślicznie wyglądasz, z dnia na dzień jesteś coraz piękniejsza – wymruczał mi nad uchem, a ja myślałam, że zwymiotuję.
- To nie ja, to moja schauma. Bez obawy, jutro zbrzydnę – odparłam na odczepnego i się uśmiechnęłam się. – Czy mógłbyś nas zostawić same ? Mamy do pogadania… - spojrzałam na blondynkę, która była trochę zdezorientowana.
- Jasne. Za niedługo wrócę – odparł jak gdyby nigdy nic i odszedł. Gościu chyba naprawdę musiał być zaślepiony.
- No to teraz się zabawimy – Powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy i stopniowo zmniejszałam między nami dystans.
- Sorry Kate, ale znamy się od kilku ładnych lat i nie wiedziałam, że ty jesteś …ekhem… lezbą… rozczaruję Cię, ale wolę chłopców … - poklepała mnie po ramieniu, a ja walczyłam ze sobą, aby się nie roześmiać na cały glos.
- Odbiłaś mi chłopaka w 6 klasie… Ja to pamiętam – powiedziałam do jej ucha. Spojrzała na mnie krzywo, a ja się zaśmiałam.
- Spokojnie, nie odbiło mi jeszcze. Stęskniłam się za Tobą – przytuliłam się do niej z całej siły i pomachałam jej kluczem przed nosem.
- Już myślałam, że się naćpałaś. W ogóle CO TY TU DO CHOLERY ROBISZ ?! – Odpięłam ją od łańcucha, a ta się na mnie wydarła.
- Też się ciszę, że nic Ci nie jest. Poza tym nie stresuj mnie ! Wiesz jakie ja mam tętno ? Nogi i ręce odmawiają posłuszeństwa, a rozum podpowiada, żeby wiać stąd jak najdalej. W ogóle co ja tu robię ? Dziwię się, że jeszcze nie zemdlałam, albo nie wypaplałam wszystkiego. Boże to moja wina, że tu jesteś, musiałam coś zrobić – zaczęłam gadać jak najęta i nie potrafiłam się opanować. Dopiero teraz do mnie dotarło, co ja się odważyłam zrobić. Ems położyła mi dłoń na ramieniu i kazała głęboko oddychać.
- Co ty tu robisz ? – usłyszałam głos i odwróciłam głowę. Stał tam ten sam chłopak, z którym rozmawiałam.
- Eee- zająknęłam się – Lama ?
- Parzystokopytna ?!
- Tak… Zadzwonisz po policję ?
- Jasne ! – I tak po prostu wyszedł. Stałam oniemiała chyba przez minutę.
- Jest spoko. Ma na imię Bob. To on mi dał telefon – pokiwałam głową ze zrozumieniem i akurat wszedł Mike.
- Wypuść ją. Po co nam ona ?
- Dostaniemy 2 miliony to ją wypuszczę, a potem może gdzieś wyjedziemy ? – uśmiechnął się do mnie. Musiałam brnąć w to dalej, bo bałam się, że coś nam zrobi.
***
- Masz forsę ? – Mike ozięble spytał Lou, który właśnie przyszedł
- Nie.. – powiedział spokojnie, a ja wraz z Emily wytrzeszczyliśmy na niego oczy – Mam coś cenniejszego niż pieniądze. Mam uczucie, które darzę tę dziewczynę. Może jest popaprana i trochę zboczona, ale to właśnie sprawia, że staje się tą wyjątkową. Tylko to uczucie może pomóc nam przebrnąć przez to wszystko – Nie powiem, mowa była bardzo imponująca, ale czy akurat teraz musiało mu się zebrać na wyznania ?
- AWWW ! Louis to było takie… kochane, ale z łaski swojej Romeo od siedmiu boleści masz te cholerne pieniądze ? – No i zepsuła jakże uroczą i nastrojową chwilę.
- Tak mam – dodał cicho
- To dawaj. Chcę iść już do domu i pooglądać odcinki mody na sukces. Nie wiem czy Brook przespała się z Ridgem czy może z Taylorem. I wiesz jak to jest kiedy jesteś porwany i nie masz umytej głowy od ponad 15 godzin ?! – powiedziała na jednym tchu.
- Co ty tu robisz ? – Spojrzałam z przerażeniem na Niall’a który się właśnie pojawił. Nie odpowiedział mi, tylko się do mnie przytulił. Widziałam wzrok Mike’a… gdyby mógł to by zabijał.
- To my już może pójdziemy … - Ems szturchnęła nas lekko, abyśmy w końcu ruszyli się z miejsca.
- Nigdzie nie idziecie – powiedział ostro i wyciągnął broń. Nogi się pode mną ugięły.
- Kocham Cię Katie, wiesz o tym – skierował się do mnie, a ja stałam przerażona.
- Miłość nie istnieje – powiedziałam, przełykając wielką kulę, którą miałam w gardle
- To jak wytłumaczysz to, jak się czuję gdy Cię widzę ? Jak wytłumaczysz motylki w brzuchu i rozszerzone źrenice ? – wymachiwał pistoletem we wszystkie strony, a ja modliłam się tylko, aby nie wystrzelił.
- Głupotą – odezwała się Emily, która stała jakby… niewzruszona ? Cholera, jak ona to robi ?
- Tylko on stoi nam na drodze do naszego szczęścia – wskazał na farbowanego i wycelował.
- No i ewentualnie twoja twarz…. brak mózgu… kretynizm – zaczęła wyliczać na placach Ems, a Lou szturchał ją w bok, aby nic nie mówiła. Ta tylko oburzyła się jeszcze bardziej.
- Pójdę z Tobą – powiedziałam niesłyszalnie – Pójdę, jeśli wypuścisz ich wszystkich i obiecasz, że nic im się nie stanie
- Policja już tu jedzie – wparował Bob, czy jak on ma na imię
- Jeszcze tego tu brakowało – blondynka wskazała na niego ręką i westchnęła. Mike jak sądzę bardzo się zdenerwował. Znów zwrócił się do mnie.
- Niby ze mną pójdziesz, a będziesz knuć jak mnie oszukać. Przejrzałem Cię. Nie ze mną te numery Bruner.
- yyy.. jestem Kate – Lou się cicho zaśmiał. Nie wiem, co było w tym takiego, ale za nim nie trafisz. Na szczęście w tle było już słychać syreny, więc to trochę podnosiło na duchu. Miałam nadzieję, że ten koszmar się w końcu skończy.
- To koniec – wycelował broń w Blondyna gotowy strzelić. Coś w głowie podpowiadało mi, że muszę zadziałaś. Przypomniało mi się, co robią na filmach i impulsowo zasłoniłam chłopaka. W momencie zrobiło mi się gorąco, a zaraz po tym przeszedł po mnie nieprzyjemny dreszcz. Poczułam ból, a potem tylko stałam się strasznie senna. Miałam wrażenie, że mogę przespać całe tygodnie. Ktoś coś do mnie chyba mówił, ale moje powieki same się zamykały. Potem tylko ciemność… A nie ! Czekaj ! To przecież jednorożce patatające po łące ! Ooo i sto jeden dalmatyńczyków !
- Harry – Louis wyszczerzył się do mnie i zaczął przeglądać płyty na półce.
- Sorry, ale to jest na 5 liter, pomyliłeś gatunki
- Wpisz Hazz, wyjdzie na to samo – zaśmialiśmy się, a z kuchni usłyszeliśmy donośny głos zbulwersowanego Loczka. Popatrzyłam jeszcze raz na rubryczki po czym z całej siły rzuciłam krzyżówkami o podłogę.
- A Tobie co ? – Harry właśnie wszedł do salonu i zmarszczył brwi.
- Nic, a co ma być – prychnęłam i wzruszyłam ramionami. Po jego minie wywnioskowałam, że nie odpuści tak łatwo.
- Po prostu martwię się o Emily. Po czyimś telefonie zaraz wyszła i nie chciała powiedzieć gdzie. Martwię się, bo miała być za pół godziny, a nie ma jej od 6 godzin ! Jeszcze jakoś dziwie się ze mną pożegnała…
- Z tobą też ?! – ożywił się Lou, a ja pokiwałam twierdząco głową. Podejrzane to.
- Pewnie nic jej nie jest, wiesz jak ona czasami się zachowuje. Spotkała się z kimś, zagadała i tyle. Cała tajemnica. Zaraz pewnie wróci – Pasiasty dodał już spokojniej próbując przekonać o swojej racji. Chociaż mam wrażenie, że bardziej próbował przekonać siebie niż nas, ale cóż.. Co się z tą dziewczyną do cholery dzieje ?! Telefonów też nie raczy odbierać.
- Hej piękna – czyjś głos wyrwał mnie z rozmyśleń. Podniosłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego Niall’a. Odwróciłam się za siebie, czy aby na pewno to było skierowane do mnie.
- Do mnie mówisz ? – powiedziałam pół przytomnym głosem.
- Nie, mówię do kanapy. Spodobało mi się jej obicie – zaśmiał się i rzucił się obok mnie.
- The day I first met you. You told me you never fall in love – wymruczałam pod nosem, aby się czymś zająć i nie myśleć ciągle, czy coś się stało.
- Śpiewasz ?
- A co ? Uważasz, że fałszuję ? – zmierzyłam go wzrokiem
- Nie… Give Your Heart a Break ? – blondyn popatrzył na mnie krzywo.
- Tak, a masz coś to tej piosenki ?
- Nie, tylko to śpiewa Demi, a ona… - zaczął, ale mu przerwałam
- Co ona ? Sugerujesz, że nie potrafi śpiewać ? – skrzyżowałam ręce na piersi, a chłopak się zmieszał
- Nie, nie o to chodzi.. Tylko ona jest jakaś…
- Sugerujesz, że jest nienormalna ? – spojrzałam na niego spod przymrużonych oczu
- NIE ! – zaprzeczył szybko – Nie wiedziałem, że słuchasz takiej muzyki …
- Twierdzisz, że mam zły gust ?! – cały czas droczyłam się z chłopakiem, który już nie wiedział, co powiedzieć. Odwróciłam się do niego plecami i znów pogrążyłam się w myśleniu.
- Ja wiem. Ja to czuję. Kobieca intuicja. Mówię wam. Coś się musiało stać. Tak samo jak wiedziałam, że Penelope zakocha się w końcu we Francesco i zostawi biednego Martina na pastwę tej wiedźmy Isabelli. – podniosłam wzrok, a przede mną w bezruchu stali chłopcy z otwartymi buziami.
- No co ?! Wiecie jak Martin cierpiał ? – wzruszyłam ramionami, a Liam dotknął mojego czoła, aby sprawdzić czy mam gorączkę. Szturchnęłam go i po chwili wszyscy zaczęliśmy się przepychać. Nagle zadzwonił mój telefon. Wszyscy się uciszyliśmy. Spojrzałam po kolei na nich, po czym złapałam telefon i drącymi rękami odebrałam nieznane połączenie.
- Halo – powiedziałam pewnie - Emily, do jasnej cholery, czemu nie odbierałaś telefonów?! My się tu martwiliśmy, tyle godzin cię nie było i.. – przerwała mi i kazała obiecać, że nie będę panikować.
- No.. dobrze. – powiedziałam z wahaniem. Chłopcy pokazali mi, abym przełączyła na głośnik.
Jak się okazało została porwana, a ona mi każe nie panikować. Jak ? NO PYTAM SIĘ JAK ?! Powiedziała, że jest 20 mil za miastem w magazynie, ale kur..de GDZIE ?! Więcej nic, tylko przerwane połączenie .
- O MÓJ BOŻE ! I CO TERAZ ! – krzyknęłam spanikowana.
- Spokojnie, wdech i wydech. A teraz przyj ! – Harry złapał mnie za ramiona i próbował uspokoić.
- Hazza matole ! Przecież ja nie jestem w ciąży !! – rzuciłam jego ręce i próbowałam wyrównać oddech. Czyjś telefon zadzwonił, a ja się rozejrzałam po chłopakach
- Tak ? – Louis przyłożył słuchawkę do ucha, a ja wstrzymałam oddech – Wszystko – odpowiedział krótko i po chwili się rozłączył. Stał chwilę tępo patrząc się w jeden punkt, po czym z całej siły walnął pięścią w ścianę i zawył z bólu.
- Chce dwa miliony do jutra – powiedział po chwili uprzedzając nasze pytanie
- Na ogromne kokardy na sukienkach babci Stasi, skąd weźmiemy tyle kasy ? - Moje oczy powiększyły się do rozmiarów 5 złotówek.
- Nie mówiłaś, że masz babcie Stasie – Zayn się zamyślił
- Bo tak w sumie to nie mam….
- Musimy zadzwonić na policję – Daddy jak zawsze myślał z nas najrozsądniej.
- Nie dzwoń na policję – powiedziałam opanowanym głosem. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę. Wywróciłam oczami i pokazałam im wyświetlacz telefonu na którym widniała nowa wiadomość od Mike’a.
- Nie mamy wyjścia. Musimy uzbierać pieniądze i poczekać – Westchnął Zayn i ukrył twarz w dłoniach.
- Jasne ! Od razu zróbmy sobie kawkę, kupmy ciasteczko i poopowiadajmy sobie jak minął dzień, a Ems niech siedzi z tym wariatem w magazynie ! – krzyknęłam oburzona i szybko zerwałam się z kanapy. Pożałowałam tego, bo zakręciło mi się w głowie.
- Przyniosę wodę i ręczniki ! – wyrwał się Harry, a kolejny raz dzisiaj spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Tak zawsze robią na filmach – widząc nasze piorunujące spojrzenia uciszył się i usiadł na fotelu.
- Mamy pół miliona – westchnął wkurzony Lou i rzucił figurką o podłogę. – Do tego mamy jeszcze pieniądze z koncertów i wywiadów, ale to i tak za mało …
- Po coś ty przyprowadzała go do domu ? – Zayn się wkurzył
- Bo ja wiedziałam, że on jest jakimś niewyżytym, popapranym zboczeńcem, który porwie moją przyjaciółkę i będzie chciał, aby zrobiła mu dobrze ! – Krzyknęłam oburzona i stanęłam z nim twarzą w twarz.
- Nikt. Nie. Ma. Prawa. Jej. Dotykać - Lou wyglądał jakby wstąpiła w niego bestia. Jestem prawie pewna, że jakby teraz wszedł Mike, to mógłby już nie wyjść o.O
- To nie jest niczyja wina, tak ? – Liaś starał się załagodzić sytuację. Lekko przytaknęliśmy głowami – Zastanówmy się jeszcze skąd wziąć resztę pieniędzy….
***
Nie spaliśmy przez całą noc. Obdzwoniliśmy chyba wszystkich znajomych i przyjaciół w celu pożyczenia gotówki. Mimo wszystko to wciąż za mało.
- Ty płaczesz ? – Louis wszedł do kuchni i usiadł przy stole.
- Nie kurwa, fontannę udaję – fuknęłam, ale widząc jego przygnębioną twarz zeszłam z tonu i przysiadłam się do niego.
- Przepraszam, to z nerwów. Zobaczysz będzie tak jak dawniej. W drzwiach stanie uśmiechnięta Emily. Będzie nas rozstawiać po kątach i docinać, ale właśnie za to ją kochamy – rzekłam wtulając się w niego. Pierwszy raz od kilkunastu godzin zobaczyłam, że przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu. Z salonu dobiegały jakieś piskliwe odgłosy. Stanęłam w progu i rozwiązała się zagadka. Potato w całej okazałości.
- Co ta szmata tu robi ?! – warknęłam nieprzyjemnie i z mordem w oczach zrobiłam kilka kroków do przodu.
- Mówiłaś coś do mnie ? – Eleanor wydęła usta i zmierzyła mnie od góry do dołu. Spojrzałam na nią krzywo i wyciągnęłam rękę. Chyba się przestraszyła, bo zrobiła unik. Zdezorientowana złapałam do ręki kawałek materiału, który był przyczepiony do lustra.
- Chodziło mi o ten skrawek materiału, ale skoro sama się odezwałaś, to z grzeczności nie zaprzeczę – wykrzywiłam usta w sztucznym uśmiechu i weszłam do salonu, gdzie przy mapie siedział Loczek, Zayn i Liaś.
- Louis słoneczko moje dlaczego się nie odzywałeś ? Tyle razy dzwoniłam .. Mieliśmy iść razem na zakupy. Wiesz widziałam taką śliczną bluzeczkę. Pamiętasz Mandy ? – zapytała chłopaka, który szczerze mówiąc miał ją w dupie. Nie uzyskując odpowiedzi kontynuowała dalej – Świetnie ! To ona miała tą siostrę Amandę, która była na studniówce z tym swoim Jack’iem i ona miała tą koleżankę Jess, która miała na sobie taką turkusową bluzeczkę. I wiesz ta bluzeczka, co ja chcę to kompletnie do niej nie podobna. – Nie widziałam czy iść po patelnię i walnąć ją w ten pusty łeb, czy zaśmiać się z jej głupoty. Widząc, że Lou ma już na nią nerwy musiałam jakoś zareagować.
- Wiesz… miałam Ci nie mówić, bo chłopcy mnie poprosili, ale specjalnie dla Ciebie przygotowali pokój, w którym są dla Ciebie kupione wszystkie najnowsze rzeczy – Chłopcy posłali mi pytające spojrzenia, a dziewczyna z radości podskoczyła i zaklaskała jak idiotka. Chwila… Ona jest idiotką.
- Pójdziesz 5 kroków prosto, skręcisz w prawo i wejdziesz przez pierwsze drzwi. To tam. – popchnęłam ją lekko, a ta niepewnie ruszyła przed siebie. Uśmiechnęłam się zachęcająco. Po minucie usłyszałam trzask zamykanych drzwi i czym prędzej podbiegłam do nich, przekręcając klucz w zamku.
- Wpuść mnie z powrotem ! To nie jest pokój tylko drzwi wyjściowe – dobijała się pięściami do drzwi, a ja zaśmiałam się triumfalnie.
- Naiwna… A już myślałam, że się nie nabierze…- kręcąc głową weszłam do salonu, gdzie w skupieniu chłopcy nad czymś myśleli.
- MAM ! – wykrzyknął uradowany Harry – To jest w kierunku południa ! 20 mil za miastem o tu ! – wskazał palcem jedno z miejsc na mapie – Namierzyłem ich drogą dedukcji ! Zayn jedziemy tam, poprowadzisz ! Ty Lou zostań i kombinuj forsę. Zaskoczymy go ! – Biegał uradowany po salonie
- Ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł…- Zayn skrzywił się widząc jego entuzjazm, ale Hazza łapiąc go za rękę pociągnął w stronę wyjścia. Wzięłam do ręki atlas i gdy zobaczyłam zaznaczony punkt zrobiłam fejspalma.
- Harry ! To nie w tą stronę ! – Krzyknęłam za nimi, a Loczek wystawił głowę zza drzwi
- Co ty mówisz !? Ja to dobrze wiem ! Nie bądź zazdrosna, że to ja znalazłem to miejsce – odparł pośpiesznie i zakładając buty wyszedł z domu.
- Ale trzymałeś mapę do góry nogami ! – odparłam bezsilnie.
- Będzie lepiej jeśli pojadę z nimi, jeszcze się zgubią po drodze – Liam wstał i szybkim krokiem również wyszedł. Pokręciłam głową i tym razem to ja zaczęłam się przyglądać mapie. Nic mi to jednak nie dało. Wiedziałam tylko, że muszę coś zrobić. Po 15 minutach milczenia zerwałam się z miejsca i złapałam za kluczyki od samochodu Harrego i zamierzałam wyjść
- Dokąd się wybierasz ? – Niall złapał mnie za nadgarstek uniemożliwiając ruch
- Idę się przejść - odparłam krótko, a chłopak coraz bardziej mi się przyglądał
- Samochodem ? –westchnęłam ciężko i wywróciłam teatralnie oczami.
- Muszę sprawdzić jedną rzecz. Błagam Cię pilnuj Louisa, żeby nie zrobił czegoś głupiego – przytuliłam go mocno – Niebawem wrócę – uśmiechnęłam się nikle i wsiadając do samochodu ruszyłam przed siebie. Jechałam tak może z 15 minut, a mój wzrok płatał coraz większe figle. No tak, co się dziwić… Nie spałam od ponad 24 godzin…. O ! Baba Jaga ! A nie… to drzewo…. Shakira ? A nie… znak pierwszeństwa… Czuję się jak po jakiś prochach o.O Po ok.7 minutach dojechałam do swojego celu, a po drodze przebiegły mi chyba wszystkie możliwe stworzenia zaczynając od Smerfów i Gumisi, a kończąc na Kubusiu Puchatku i przyjaciołach….
Przede mną stał jakiś stary … barak. Złapałam za metalową klamkę i z całej siły pchnęłam duże, żelazne drzwi, które wydały z siebie głośny dźwięk. Zaklęłam pod nosem i zrobiłam kilka kroków na przód.
- Jak znalazłaś to miejsce ? – usłyszałam za sobą. Wzięłam głęboki oddech i powoli się odwróciłam. Stał tam z cwaniackim uśmieszkiem.
- Sam mi wysłałeś adres – pomachałam mu przed nosem telefonem, a ten przytaknął.
- Gdzie Emily ? – spytałam, a ten złapał mnie za rękę i gdzieś poprowadził. Nie minęła minuta, a ujrzałam blondynkę. Głowę miała spuszczoną w dół, a jej włosy zasłaniały twarz. Dostrzegłam również opatrunek na jej ramieniu.
-Co jej zrobiłeś ? – zapytałam zaciskając dłonie w pięści.
- Dostała w twarz i lekko ja zamroczyło – zaśmiał się, ale widząc mój wzrok dodał – ocknęła się, ale potem zasnęła. Mike zrobił krok do przodu i krzyknął na cały magazyn ‘Pobudka’. Zdezorientowana dziewczyna podniosła głowę i utkwiła wzrok na mnie.
- I jak ci się spało ?! - zapytał, a Ems zmierzyła go wzrokiem.
- Nie jestem Google, nie muszę na wszystko odpowiadać ! – prychnęła . Mike zrobił się cały czerwony na twarzy. Przymknęłam powieki, zacisnęłam dłonie i wzięłam głęboki oddech. Pewnym krokiem podeszłam do chłopaka i położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Jesteś taki męski…- ledwo to powiedziałam i się uśmiechnęłam. Prawdopodobnie wyszedł jakiś grymas, ale co tam…
- Mięski chyba…- dodała Ems. Dobrze przynajmniej, że to jej jeszcze zostało.
- Ślicznie wyglądasz, z dnia na dzień jesteś coraz piękniejsza – wymruczał mi nad uchem, a ja myślałam, że zwymiotuję.
- To nie ja, to moja schauma. Bez obawy, jutro zbrzydnę – odparłam na odczepnego i się uśmiechnęłam się. – Czy mógłbyś nas zostawić same ? Mamy do pogadania… - spojrzałam na blondynkę, która była trochę zdezorientowana.
- Jasne. Za niedługo wrócę – odparł jak gdyby nigdy nic i odszedł. Gościu chyba naprawdę musiał być zaślepiony.
- No to teraz się zabawimy – Powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy i stopniowo zmniejszałam między nami dystans.
- Sorry Kate, ale znamy się od kilku ładnych lat i nie wiedziałam, że ty jesteś …ekhem… lezbą… rozczaruję Cię, ale wolę chłopców … - poklepała mnie po ramieniu, a ja walczyłam ze sobą, aby się nie roześmiać na cały glos.
- Odbiłaś mi chłopaka w 6 klasie… Ja to pamiętam – powiedziałam do jej ucha. Spojrzała na mnie krzywo, a ja się zaśmiałam.
- Spokojnie, nie odbiło mi jeszcze. Stęskniłam się za Tobą – przytuliłam się do niej z całej siły i pomachałam jej kluczem przed nosem.
- Już myślałam, że się naćpałaś. W ogóle CO TY TU DO CHOLERY ROBISZ ?! – Odpięłam ją od łańcucha, a ta się na mnie wydarła.
- Też się ciszę, że nic Ci nie jest. Poza tym nie stresuj mnie ! Wiesz jakie ja mam tętno ? Nogi i ręce odmawiają posłuszeństwa, a rozum podpowiada, żeby wiać stąd jak najdalej. W ogóle co ja tu robię ? Dziwię się, że jeszcze nie zemdlałam, albo nie wypaplałam wszystkiego. Boże to moja wina, że tu jesteś, musiałam coś zrobić – zaczęłam gadać jak najęta i nie potrafiłam się opanować. Dopiero teraz do mnie dotarło, co ja się odważyłam zrobić. Ems położyła mi dłoń na ramieniu i kazała głęboko oddychać.
- Co ty tu robisz ? – usłyszałam głos i odwróciłam głowę. Stał tam ten sam chłopak, z którym rozmawiałam.
- Eee- zająknęłam się – Lama ?
- Parzystokopytna ?!
- Tak… Zadzwonisz po policję ?
- Jasne ! – I tak po prostu wyszedł. Stałam oniemiała chyba przez minutę.
- Jest spoko. Ma na imię Bob. To on mi dał telefon – pokiwałam głową ze zrozumieniem i akurat wszedł Mike.
- Wypuść ją. Po co nam ona ?
- Dostaniemy 2 miliony to ją wypuszczę, a potem może gdzieś wyjedziemy ? – uśmiechnął się do mnie. Musiałam brnąć w to dalej, bo bałam się, że coś nam zrobi.
***
- Masz forsę ? – Mike ozięble spytał Lou, który właśnie przyszedł
- Nie.. – powiedział spokojnie, a ja wraz z Emily wytrzeszczyliśmy na niego oczy – Mam coś cenniejszego niż pieniądze. Mam uczucie, które darzę tę dziewczynę. Może jest popaprana i trochę zboczona, ale to właśnie sprawia, że staje się tą wyjątkową. Tylko to uczucie może pomóc nam przebrnąć przez to wszystko – Nie powiem, mowa była bardzo imponująca, ale czy akurat teraz musiało mu się zebrać na wyznania ?
- AWWW ! Louis to było takie… kochane, ale z łaski swojej Romeo od siedmiu boleści masz te cholerne pieniądze ? – No i zepsuła jakże uroczą i nastrojową chwilę.
- Tak mam – dodał cicho
- To dawaj. Chcę iść już do domu i pooglądać odcinki mody na sukces. Nie wiem czy Brook przespała się z Ridgem czy może z Taylorem. I wiesz jak to jest kiedy jesteś porwany i nie masz umytej głowy od ponad 15 godzin ?! – powiedziała na jednym tchu.
- Co ty tu robisz ? – Spojrzałam z przerażeniem na Niall’a który się właśnie pojawił. Nie odpowiedział mi, tylko się do mnie przytulił. Widziałam wzrok Mike’a… gdyby mógł to by zabijał.
- To my już może pójdziemy … - Ems szturchnęła nas lekko, abyśmy w końcu ruszyli się z miejsca.
- Nigdzie nie idziecie – powiedział ostro i wyciągnął broń. Nogi się pode mną ugięły.
- Kocham Cię Katie, wiesz o tym – skierował się do mnie, a ja stałam przerażona.
- Miłość nie istnieje – powiedziałam, przełykając wielką kulę, którą miałam w gardle
- To jak wytłumaczysz to, jak się czuję gdy Cię widzę ? Jak wytłumaczysz motylki w brzuchu i rozszerzone źrenice ? – wymachiwał pistoletem we wszystkie strony, a ja modliłam się tylko, aby nie wystrzelił.
- Głupotą – odezwała się Emily, która stała jakby… niewzruszona ? Cholera, jak ona to robi ?
- Tylko on stoi nam na drodze do naszego szczęścia – wskazał na farbowanego i wycelował.
- No i ewentualnie twoja twarz…. brak mózgu… kretynizm – zaczęła wyliczać na placach Ems, a Lou szturchał ją w bok, aby nic nie mówiła. Ta tylko oburzyła się jeszcze bardziej.
- Pójdę z Tobą – powiedziałam niesłyszalnie – Pójdę, jeśli wypuścisz ich wszystkich i obiecasz, że nic im się nie stanie
- Policja już tu jedzie – wparował Bob, czy jak on ma na imię
- Jeszcze tego tu brakowało – blondynka wskazała na niego ręką i westchnęła. Mike jak sądzę bardzo się zdenerwował. Znów zwrócił się do mnie.
- Niby ze mną pójdziesz, a będziesz knuć jak mnie oszukać. Przejrzałem Cię. Nie ze mną te numery Bruner.
- yyy.. jestem Kate – Lou się cicho zaśmiał. Nie wiem, co było w tym takiego, ale za nim nie trafisz. Na szczęście w tle było już słychać syreny, więc to trochę podnosiło na duchu. Miałam nadzieję, że ten koszmar się w końcu skończy.
- To koniec – wycelował broń w Blondyna gotowy strzelić. Coś w głowie podpowiadało mi, że muszę zadziałaś. Przypomniało mi się, co robią na filmach i impulsowo zasłoniłam chłopaka. W momencie zrobiło mi się gorąco, a zaraz po tym przeszedł po mnie nieprzyjemny dreszcz. Poczułam ból, a potem tylko stałam się strasznie senna. Miałam wrażenie, że mogę przespać całe tygodnie. Ktoś coś do mnie chyba mówił, ale moje powieki same się zamykały. Potem tylko ciemność… A nie ! Czekaj ! To przecież jednorożce patatające po łące ! Ooo i sto jeden dalmatyńczyków !
***
Od autorki: Hej miśki ! ♥ O rozdziale... Napiszcie po prostu, co uważacie za stosowne ;D Wczoraj nasz blog przekroczył 10 tysięcy wejść. Jaramy się *___* Bardzo Wam za to dziękujemy <3 Chciałabym Wam przy okazji życzyć szczęśliwego Nowego Roku ! Mam nadzieję, że 2013 będzie jeszcze lepszy, a wasze wszystkie marzenia się spełnią <3 ~ Maddix