Kompletnie nie wiem, co się stało. Mike wszedł i wyszedł
tak szybko... I jeszcze te obrażenia.... Co jest grane ? Na domiar złego
przyszły te... UGH ! Dwie tapeciary weszły do pokoju, a ja jak na komendę
wstałam i wyszłam. Bałam się, że zasypią mnie tym tynkiem z ryja. Weszłam do
kuchni i oparłam się dłońmi o blat szafki. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i
przymknęłam powieki, aby się uspokoić. Usłyszałam kroki za sobą, więc lekko
odchyliłam głowę, aby zobaczyć, kto to. Stał w drzwiach. Ręce włożone w kieszeniach,
głowa spuszczona lekko w dół, a na twarzy smutek wypisany ze złością i
zdenerwowaniem. Skierowałam wzrok na okno.
- Chciałbym pogadać – powiedział cicho i zrobić mały krok w moją stronę.
- O czym? Chcesz pogadać o tym, że puściłam się już z Harrym, a może o tym, że Liam’a też zdążyłam przelecieć w kiblu. Albo wiem ! Powiem Ci, że bzyknęłam Zayn’a w ogródku ! To chciałeś usłyszeć ? – powiedziałam dosyć spokojnie i cicho, ale dobitnie - A może ten pustak znowu coś wymyślił ? – powiedziałam wciąż na niego nie patrząc – złamałam jej tipsa, wytargałam za tą brązową szczotę, co ma na głowie czy może przekrzywiłam jej sylikonowe implanty ? – powiedziałam ironicznie, a chłopak cicho się zaśmiał, co nie uszło mojej uwadze. Sama uśmiechnęłam się pod nosem. Powoli odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z chłopakiem.
- Ja nie wiem i nie chcę wiedzieć, co jej się przekrzywiło – podniósł ręce w geście obronnym i lekko się uśmiechnął – Chciałem Cię też bardzo przeprosić. Ja nie chciałem tak powiedzieć tobie i Harremu. Zdenerwowałem się, nie wiem, co mnie opętało. Zachowałem się jak szczeniak – stał przede mną skruszony. Widziałam, że mówi prawdę. Zdążyłam go poznać.
- Dobrze… zapomnijmy o tym. – westchnęłam i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Jest jeszcze jedna sprawa. Chciałbym Ci wyjaśnić, że Ma...- urwałam mu w pół zdania. Nie mam siły już słuchać tych opowieści.
-Nie Niall – powiedziałam spokojnie, ale stanowczo - Nie chcę słuchać o waszym życiu, to nie moja sprawa i nie będę się wtrącać - Na moich ustach pojawił się nikły uśmiech, aby jakoś rozładować sytuację.
- Skoro już sobie pogadaliśmy to możesz wracać do swojej dziuni, a nie przepraszam…do swojej dziewczyny. Smutna była. Idź ją pociesz, nie może się przecież denerwować – starałam się, aby powiedzieć to w miarę naturalnie, aby nie było przepełnione to czystą niechęcią i złością. Ponownie oparłam się o szafkę. Usłyszałam kroki, więc myślałam, że wyszedł z pomieszczenia, jednak poczułam jak ktoś delikatnie łapie mnie w pasie. Chłopak obrócił mnie w swoją stronę.
- Co ty robisz ? – wyszeptałam, gdy blondyn przytulił mnie do siebie.
- Miałem pocieszyć swoją dziewczynę, prawda ? – uśmiechnął się zadziornie
Niall popatrzył mi prosto w oczy. Czułam jakby czytał z nich wszystko. Powoli zaczął się do mnie przybliżać. Pragnęłam tego. Tak bardzo mi tego brakowało.
- Powiedz, że mam przestać, a przestanę. – wyszeptał mi prosto w usta. Przypomniało mi się, że bądź co bądź mam chłopaka.
- Przestań – powiedziałam słabo i odwróciłam głowę w bok. Chłopak odsunął się ode mnie, a w jego oczach widziałam zawiedzenie.
- Wróć do mnie – powiedział opanowany i ostrożny, aby mnie nie wystraszyć
- Mam chłopaka, nie mogę mu tego zrobić, a ty… masz Margę – Trzymajcie mnie ludzie, bo jebnę o podłogę. Kto normalny nazywa się Marga ? Z każdym słowem w moich oczach gromadziły się łzy. Poczułam jak łza spływa po moim policzku.
- Kocham Cię, słyszysz ? Nie płacz – przyłożył dłoń do mojego policzka i kciukiem wytarł łzę.
- Nie mów tak – powiedziałam słabym, ledwo słyszalnym głosem.- Pokochałam Cię jak nigdy nikogo ! Ale tak nie może być – przez twarz chłopaka przeleciał cień uśmiechu.
- Spójrz mi w oczy i powiedz, że mnie nie kochasz – Westchnęłam ciężko i wykonałam prośbę chłopaka. Spojrzałam w jego hipnotyzujące, niebieskie tęczówki.
- Przykro mi, nie kocham Cię już – powiedziałam cicho spuszczając wzrok na podłogę. Nastała krępująca chwila ciszy. Niall’a prawdopodobnie już nie było w kuchni. Bałam się podnieść wzrok na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał. Czyjaś ręka podniosła mój podbródek go góry. Jednak wciąż tam był.. Przybliżył się do mnie i złożył na ustach pocałunek. Spojrzał na mnie smutnymi oczami i po prostu wyszedł, a kroki stawały się coraz bardziej odległe. To koniec. Straciłam go, zdaję sobie z tego sprawę. Tak, kłamałam …
Usłyszałam podniesione głosy w salonie. Otarłam słone krople i ruszyłam w tamtym kierunku. Jedyne, co zrozumiałam to to, że Louis wiedział o tym wypadku. Elżul pociągnęła go za rękę i wyszli z domu. Pod wpływem chwili wyszłam za nimi.
- Stój ! – krzyknęłam i złapałam pasiastego za nadgarstek.
- Puść go ! – krzyknął ziemniak i go szarpnął za ramię
- Nie będziesz mi mówić, co mam robić ! A ty...- zwróciłam się do tego debila – Jesteś żałosnym, egoistycznym, zapatrzonym w siebie dupkiem ! Jak mogłeś co ? Po tym wszystkim ty jeszcze trzymasz z tym... CZYMŚ !? – wykrzyczałam na niego wściekła.
- Nie obrażaj mnie i El – powiedział wkurzony i wyrwał rękę.
- Oh. Przepraszam ! Myślałam, że to już doskonale wiecie ! Mam dla Ciebie radę – zwróciłam się do ziemniaka – Idź do tesco, połóż łeb na wadze i naciśnij ZIEMNIAK. Tylko do tego się nadajesz – laska zrobiła oburzoną minę i popchnęła mnie lekko do tyłu.
- Ty się tak nie rozkręcaj, bo jak ja Cię dotknę to żaden warzywniak już Cię nie przyjmie– zaśmiałam się ironicznie, a ona stała i kipiała ze złości. O to mi właśnie chodziło
- Poziom intelektualny 9 latka – odgryzł się za nią Louis. Zmierzyłam go wzrokiem od góry do domu.
- W takim razie ty to się do żłobka nadajesz – zakpiłam patrząc mu prosto w oczy. – Nie zostawię tak tego. Wszyscy się dowiedzą o tym, że jesteś nienormalna i chciałaś zabić Emily. Szkoda tylko, że nie przewidziałaś tego, że Louis ją odepchnie... Bidny z ciebie potato !
- A piśnij komuś słówko to... – przerwałam jej
- To co ? Też mnie przejedziesz czy może pójdziesz po kumpli z warzywniaka ? Nie wiem... przyprowadzisz pora...? albo wiem, buraka ! Poczekaj moment ... przecież jeden stoi obok Ciebie ! – zakryłam usta dłonią udając zaskoczenie. Ta cała sytuacja szczerze mówiąc zaczynała mnie bawić.
- Nie pozwalaj sobie za dużo ! Jak możesz – Lou wymachiwał rękami na wszystkie strony, a ja wciąż stałam nie wzruszona. Miałam ochotę się wyżyć na nich za cały dzisiejszy dzień.
- Nie podniecaj się tak, bo rozporka nie zapniesz – odpyskowałam i nadzwyczajnie w świecie zostawiłam ich i weszłam do domu. Bez słowa skierowałam się do pokoju Harrego, gdzie obecnie mieszkałam. Szybko złapałam za telefon i wykręciłam numer Mike’a. Po dwóch sygnałach w końcu odebrał.
- Hej, nie wiem, co się dzisiaj stało i dlaczego tak szybko wyszedłeś – zmieszałam się lekko. Kompletnie nie wiedziałam o co chodzi.
- Hej. Wierz mi, że chciałbym o tym jak najszybciej zapomnieć
- Mieliśmy się spotkać... jakoś nie wyszło – powiedziałam niespokojnie – może przyjdziesz do mnie ?
- Nie ! – szybko zaprzeczył, co mnie zdziwiło. Coś jednak musiało się wydarzyć – To znaczy wolałbym nie. Może się przejdziemy ? Za 15 minut pod domem ?
- Jasne, do zobaczenia – uśmiechnęłam się pod nosem i rzuciłam telefonem o łóżko. Trochę się ogarnęłam i zeszłam na dół. Emily siedziała na kanapie wpatrzona w jeden punkt. Widząc mnie szybko się zerwała
- Gdzie ty idziesz ? – prawie krzyknęła stając przede mną
- Idę się przejść z Mike’m. Mam klucze, nie czekajcie – chciałam ją wyminąć jednak ona szybkim ruchem zgarnęła mi rzecz sprzed nosa.
- No i weź je sobie. W sumie po co mi klucze jak jesteście w domu, nie ? – uśmiechnęłam się lekko i złapałam za klamkę drzwi.
- Jak teraz do niego pójdziesz to już tu nie wejdziesz – jakby szatański uśmieszek wkradł się jej na usta. Spojrzałam na nią krzywo i mruknęłam tylko ‘na pewno’ z ironią. Nie przejmując się kompletnie zachowaniem przyjaciółki wyszłam przed dom, gdzie chłopak już na mnie czekał.
- Chciałbym pogadać – powiedział cicho i zrobić mały krok w moją stronę.
- O czym? Chcesz pogadać o tym, że puściłam się już z Harrym, a może o tym, że Liam’a też zdążyłam przelecieć w kiblu. Albo wiem ! Powiem Ci, że bzyknęłam Zayn’a w ogródku ! To chciałeś usłyszeć ? – powiedziałam dosyć spokojnie i cicho, ale dobitnie - A może ten pustak znowu coś wymyślił ? – powiedziałam wciąż na niego nie patrząc – złamałam jej tipsa, wytargałam za tą brązową szczotę, co ma na głowie czy może przekrzywiłam jej sylikonowe implanty ? – powiedziałam ironicznie, a chłopak cicho się zaśmiał, co nie uszło mojej uwadze. Sama uśmiechnęłam się pod nosem. Powoli odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z chłopakiem.
- Ja nie wiem i nie chcę wiedzieć, co jej się przekrzywiło – podniósł ręce w geście obronnym i lekko się uśmiechnął – Chciałem Cię też bardzo przeprosić. Ja nie chciałem tak powiedzieć tobie i Harremu. Zdenerwowałem się, nie wiem, co mnie opętało. Zachowałem się jak szczeniak – stał przede mną skruszony. Widziałam, że mówi prawdę. Zdążyłam go poznać.
- Dobrze… zapomnijmy o tym. – westchnęłam i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Jest jeszcze jedna sprawa. Chciałbym Ci wyjaśnić, że Ma...- urwałam mu w pół zdania. Nie mam siły już słuchać tych opowieści.
-Nie Niall – powiedziałam spokojnie, ale stanowczo - Nie chcę słuchać o waszym życiu, to nie moja sprawa i nie będę się wtrącać - Na moich ustach pojawił się nikły uśmiech, aby jakoś rozładować sytuację.
- Skoro już sobie pogadaliśmy to możesz wracać do swojej dziuni, a nie przepraszam…do swojej dziewczyny. Smutna była. Idź ją pociesz, nie może się przecież denerwować – starałam się, aby powiedzieć to w miarę naturalnie, aby nie było przepełnione to czystą niechęcią i złością. Ponownie oparłam się o szafkę. Usłyszałam kroki, więc myślałam, że wyszedł z pomieszczenia, jednak poczułam jak ktoś delikatnie łapie mnie w pasie. Chłopak obrócił mnie w swoją stronę.
- Co ty robisz ? – wyszeptałam, gdy blondyn przytulił mnie do siebie.
- Miałem pocieszyć swoją dziewczynę, prawda ? – uśmiechnął się zadziornie
Niall popatrzył mi prosto w oczy. Czułam jakby czytał z nich wszystko. Powoli zaczął się do mnie przybliżać. Pragnęłam tego. Tak bardzo mi tego brakowało.
- Powiedz, że mam przestać, a przestanę. – wyszeptał mi prosto w usta. Przypomniało mi się, że bądź co bądź mam chłopaka.
- Przestań – powiedziałam słabo i odwróciłam głowę w bok. Chłopak odsunął się ode mnie, a w jego oczach widziałam zawiedzenie.
- Wróć do mnie – powiedział opanowany i ostrożny, aby mnie nie wystraszyć
- Mam chłopaka, nie mogę mu tego zrobić, a ty… masz Margę – Trzymajcie mnie ludzie, bo jebnę o podłogę. Kto normalny nazywa się Marga ? Z każdym słowem w moich oczach gromadziły się łzy. Poczułam jak łza spływa po moim policzku.
- Kocham Cię, słyszysz ? Nie płacz – przyłożył dłoń do mojego policzka i kciukiem wytarł łzę.
- Nie mów tak – powiedziałam słabym, ledwo słyszalnym głosem.- Pokochałam Cię jak nigdy nikogo ! Ale tak nie może być – przez twarz chłopaka przeleciał cień uśmiechu.
- Spójrz mi w oczy i powiedz, że mnie nie kochasz – Westchnęłam ciężko i wykonałam prośbę chłopaka. Spojrzałam w jego hipnotyzujące, niebieskie tęczówki.
- Przykro mi, nie kocham Cię już – powiedziałam cicho spuszczając wzrok na podłogę. Nastała krępująca chwila ciszy. Niall’a prawdopodobnie już nie było w kuchni. Bałam się podnieść wzrok na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał. Czyjaś ręka podniosła mój podbródek go góry. Jednak wciąż tam był.. Przybliżył się do mnie i złożył na ustach pocałunek. Spojrzał na mnie smutnymi oczami i po prostu wyszedł, a kroki stawały się coraz bardziej odległe. To koniec. Straciłam go, zdaję sobie z tego sprawę. Tak, kłamałam …
Usłyszałam podniesione głosy w salonie. Otarłam słone krople i ruszyłam w tamtym kierunku. Jedyne, co zrozumiałam to to, że Louis wiedział o tym wypadku. Elżul pociągnęła go za rękę i wyszli z domu. Pod wpływem chwili wyszłam za nimi.
- Stój ! – krzyknęłam i złapałam pasiastego za nadgarstek.
- Puść go ! – krzyknął ziemniak i go szarpnął za ramię
- Nie będziesz mi mówić, co mam robić ! A ty...- zwróciłam się do tego debila – Jesteś żałosnym, egoistycznym, zapatrzonym w siebie dupkiem ! Jak mogłeś co ? Po tym wszystkim ty jeszcze trzymasz z tym... CZYMŚ !? – wykrzyczałam na niego wściekła.
- Nie obrażaj mnie i El – powiedział wkurzony i wyrwał rękę.
- Oh. Przepraszam ! Myślałam, że to już doskonale wiecie ! Mam dla Ciebie radę – zwróciłam się do ziemniaka – Idź do tesco, połóż łeb na wadze i naciśnij ZIEMNIAK. Tylko do tego się nadajesz – laska zrobiła oburzoną minę i popchnęła mnie lekko do tyłu.
- Ty się tak nie rozkręcaj, bo jak ja Cię dotknę to żaden warzywniak już Cię nie przyjmie– zaśmiałam się ironicznie, a ona stała i kipiała ze złości. O to mi właśnie chodziło
- Poziom intelektualny 9 latka – odgryzł się za nią Louis. Zmierzyłam go wzrokiem od góry do domu.
- W takim razie ty to się do żłobka nadajesz – zakpiłam patrząc mu prosto w oczy. – Nie zostawię tak tego. Wszyscy się dowiedzą o tym, że jesteś nienormalna i chciałaś zabić Emily. Szkoda tylko, że nie przewidziałaś tego, że Louis ją odepchnie... Bidny z ciebie potato !
- A piśnij komuś słówko to... – przerwałam jej
- To co ? Też mnie przejedziesz czy może pójdziesz po kumpli z warzywniaka ? Nie wiem... przyprowadzisz pora...? albo wiem, buraka ! Poczekaj moment ... przecież jeden stoi obok Ciebie ! – zakryłam usta dłonią udając zaskoczenie. Ta cała sytuacja szczerze mówiąc zaczynała mnie bawić.
- Nie pozwalaj sobie za dużo ! Jak możesz – Lou wymachiwał rękami na wszystkie strony, a ja wciąż stałam nie wzruszona. Miałam ochotę się wyżyć na nich za cały dzisiejszy dzień.
- Nie podniecaj się tak, bo rozporka nie zapniesz – odpyskowałam i nadzwyczajnie w świecie zostawiłam ich i weszłam do domu. Bez słowa skierowałam się do pokoju Harrego, gdzie obecnie mieszkałam. Szybko złapałam za telefon i wykręciłam numer Mike’a. Po dwóch sygnałach w końcu odebrał.
- Hej, nie wiem, co się dzisiaj stało i dlaczego tak szybko wyszedłeś – zmieszałam się lekko. Kompletnie nie wiedziałam o co chodzi.
- Hej. Wierz mi, że chciałbym o tym jak najszybciej zapomnieć
- Mieliśmy się spotkać... jakoś nie wyszło – powiedziałam niespokojnie – może przyjdziesz do mnie ?
- Nie ! – szybko zaprzeczył, co mnie zdziwiło. Coś jednak musiało się wydarzyć – To znaczy wolałbym nie. Może się przejdziemy ? Za 15 minut pod domem ?
- Jasne, do zobaczenia – uśmiechnęłam się pod nosem i rzuciłam telefonem o łóżko. Trochę się ogarnęłam i zeszłam na dół. Emily siedziała na kanapie wpatrzona w jeden punkt. Widząc mnie szybko się zerwała
- Gdzie ty idziesz ? – prawie krzyknęła stając przede mną
- Idę się przejść z Mike’m. Mam klucze, nie czekajcie – chciałam ją wyminąć jednak ona szybkim ruchem zgarnęła mi rzecz sprzed nosa.
- No i weź je sobie. W sumie po co mi klucze jak jesteście w domu, nie ? – uśmiechnęłam się lekko i złapałam za klamkę drzwi.
- Jak teraz do niego pójdziesz to już tu nie wejdziesz – jakby szatański uśmieszek wkradł się jej na usta. Spojrzałam na nią krzywo i mruknęłam tylko ‘na pewno’ z ironią. Nie przejmując się kompletnie zachowaniem przyjaciółki wyszłam przed dom, gdzie chłopak już na mnie czekał.
***
Chłopak wydaje się naprawdę całkiem spoko. Miło mi się z nim rozmawia, jest zabawny, ładny, ale....to nie jest to czego oczekuję... To nie jest Niall. Nie oszukujmy się. Wiem, że źle robię, dlatego nie chcę już udawać. Chciałabym to skończyć. To nie fair wobec wszystkich. Oceniając jego stan po wizycie 2 godziny wcześniej lepiej wyglądał. Kostka go lekko bolała, a na nosie miał szramę. Na szczęście nie był złamany o.O Ale w dalszym ciągu nie wiem, co się wydarzyło -.-
- Dziękuję za miły wieczór – uśmiechnął się do mnie i nieznacznie przybliżył. Musnął ustami moje po czym żegnając się odszedł. Fuck ! Pocałował mnie....Musiał to zrobić ? Zepsuł mi plan, miałam to skończyć...szlag by to..
Zmieszana i zdenerwowana zaczęłam szukać kluczy po czym przypomniałam sobie, że Em mi je wzięła. Westchnęłam ciężko i zadzwoniłam domofonem. Jednak nikt nie raczył mi otworzyć ! No pięknie ! próbowałam się do nich dodzwonić na komórkę, ale nikt mi nie odebrał. Po 10 minutach wkurzona zaczęłam nerwowo krążyć przed bramą. Jedynym pomysłem, który mi wpadł do głowy to przejście przez ogrodzenie. Ostrożnie postawiłam nogę na kamieniu, po czym jedną ręką złapałam się jakiejś gałęzi. Usilnie próbowałam wejść na dosyć wysoki mur. Po 5 minutach trudu udało mi się przejść pół drogi. Teraz tylko zeskoczyć i po problemie. Już miałam to zrobić, kiedy noga mi się zaplątała w jakiś bluszcz, który rósł, w efekcie czego zleciałam z muru, przeturlałam się w rabatkach i wylądowałam w kupce z zagrabionymi liśćmi. Cudownie wręcz. Wygramoliłam się jakoś i ruszyłam do drzwi, jednak były zamknięte. Przeklinałam pod nosem i zobaczyłam uchylone okno w kuchni. Agent Kate rusza do boju. Podsunęłam sobie leżak i zwinnym ruchem wskoczyłam na parapet. Popchnęłam okno i przełożyłam jedną nogę. Usłyszałam znaczące chrząknięcie. To Niall mi się przyglądał. Trzymał w ręku pustą miskę z łyżką. Poruszyłam się niespokojnie, bo parapet wbijał mi się w nogę. Widząc mnie, zleciała mu łyżka, po którą się schylił w efekcie czego wypuścił by z ręki miskę. W ostatnim momencie zdążył ją złapać zanim z hukiem roztrzaskałaby się o podłogę. Podniósł tą nieszczęsną łyżkę i grzywka spadła mu na oczy.
- Ehkem...wychodzisz czy wracasz ? – spytał zmieszany widząc mnie w tej głupiej sytuacji. To wszystko było komiczne. Gdyby nie fakt, że się pokłóciliśmy wybuchnęłabym śmiechem. Opanowując się przełożyłam drugą nogę do środka i dostojnym ruchem zeskoczyłam na ziemię.
- Woda się gotuje – powiedziałam, aby powstrzymać tą napiętą sytuację – wyłącz, bo czajnik spalisz – wyminęłam zdezorientowanego chłopaka i poszłam na górę. Gdy stanęłam przed lustrem wybuchnęłam śmiechem. W moich włosach zaplątane były gałęzie z drzewa i gdzie niegdzie podoczepiane miałam liście, a ciuchy były poprzecierane. Wytrzepałam wszystko z włosów i ruszyłam do łazienki, aby wziąć prysznic. Po dobrych 25 minutach wyszłam spod ciepłej wody i opatulając się ręcznikiem stwierdziłam, że zapomniałam piżamy. Usłyszałam, że ktoś krząta się po pokoju. Jak mniemam był to Harry. Krzyknęłam do niego, jednak nikt mi nie odpowiedział. Nie mając innego wyjścia w samym ręczniku weszłam do pomieszczenia.
- Harry, nie wiesz gdzie jest moja piżama ? – powiedziałam do chłopaka poprawiając ręcznik. Czyjś chichot rozległ się po pokoju, a ja natychmiast podniosłam wzrok. Oprócz Hazzy siedział Liam, Zayn oraz Niall. Wszyscy wlepiali we mnie wzrok, co było dosyć krępujące. Poczułam jak ręcznik zaczął mi zjeżdżać. Na szczęście w ostatnim momencie zdążyłam go złapać.
- Także ten... – zaczęłam, wybudzając chłopaków z jakiegoś transu – ubiorę się – uśmiechnęłam się lekko i złapałam za piżamę.
- ależ nie musisz – Zayn machnął ręką z wielkim bananem na ustach
- Ależ muszę Zayn’ie
Wróciłam już ubrana, ale w pokoju był tylko Niall i Hazza. Usiadłam na łóżku obok nich. Spoglądając przez ramię zauważyłam zabazgraną kartkę.
- Pokaż – chamsko wyrwałam chłopakowi kartkę
- Oddaj to ! – krzyknął loczek próbując wyrwać mi skrawek papieru
- Nie bądź taki drażliwy, jak przeczytam to oddam – spiorunował mnie wzrokiem, lecz nic z tym nie zrobiłam. Odchrząknęłam i zaczęłam czytać.
- Emily…- zaczęłam
Mój ty piękny kwiecie. Zobaczyłem Cię wtedy na ławce w to ciepłe lecie.
Zakochałem się od wejrzenia pierwszego moja rybko, a czas leci nieubłaganie szybko.
Uwielbiam twoje blond włosy, które przypominają złote kłosy,
Wyglądasz jak kokarda, kiedy jesteś twarda ( że WTF ? o.O )
I powiem Ci jeszcze moja landryno, że jesteś dla mnie wspaniałą dziewczyną.- Przeczytałam zapisany tekst, oddałam go chłopakowi, po czym wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
- To było..... urocze – powiedziałam ocierając kciukiem łzę
- Śmieszy Cię to? Wiesz ile ja to pisałem ?! myślisz, że się spodoba ? – nerwowo zaczął stukać palcami o biurko
- Spokojnie – starałam się opanować – ja tam bym chciała, aby chłopak mi coś takiego napisał. To takie słodkie – spojrzałam na Niall’a, który wpatrywał się w podłogę. Nagle gwałtownie się zerwał i niemalże wybiegł z pokoju.
***
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek i wskazówki wskazywały 7 rano. Zła zwlokłam się z łóżka i zabierając szlafrok poczłapałam na dół. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jakiegoś chłopaka.
- Są kury ? – zapytał po chwili
- Nie – warknęłam i starałam się zamknąć drzwi. Facet jednak przytrzymał je ręką
- A co jest ? – spytał niepewnie
- Lama – odparłam bez namysłu gotowa go udusić za to, że wygaduje mi przed domem jakiś pierdoły
- Parzystokopytna ? – kolejne pytanie z jego ust, a moje ciśnienie diametralnie skoczyło. O 7 rano pyta się mnie o lamy parzystokopytne ! no ludzie !
- Tak, wyje do księżyca – powiedziałam ironicznie
- a jabłka je ? – jeszcze jedno pytanie, a walnę kolesiowi w ryj.
- Nie, nie je. Mieli w mikserze . O co panu do cholery jasnej chodzi !? – skończyła się granica mojej dobroci.
- Aha, to dla dziewczyny o imieniu Kate, proszę jej przekazać! – wręczył mi do ręki list w niebieskiej papeterii.
- Tak się składa, że to ja – chłopak wydał się trochę zmieszany
- W takim razie miłego dnia życzę – uśmiechnął się i już go nie było. Nie można było tak od razu ? Jakże z tej sytuacji wyniknęła interesująca rozmowa. Zła ponownie ruszyłam na górę, rzuciłam się na łóżko, a list położyłam na szafce.
***
- Wychodzę ! – krzyknęłam wychodząc z pokoju – umówiłam się z Mike’m - Miałam zamknąć drzwi, lecz blondynka zdecydowanym ruchem wepchnęła mnie z powrotem do pomieszczenia.
- Co ty robisz ze swoim życiem ? – wykrzyczała stoją naprzeciw mnie – długo zamierzasz to ciągnąć ?
- Ale o co tobie chodzi, co ?! – spytałam zdezorientowana
- O ten tramwaj, co nie chodzi – odpyskowała – długo jeszcze będziesz udawać to z Mike’m ?
- A ty to co ? Tak samo robisz z Harrym i Louisem. Tylko pogratulować. Mnie się czepiasz, a sama nie lepsza jesteś – odparłam na skraju wybuchu złości – Ja niczego nie udaję. Nie pomyślałaś może, że naprawdę chcę z nim być ? – powiedziałam patrząc jej prosto w oczy. Prychnęła tylko
- Akurat Ci uwierzę
- Nie pomyślałaś, że przy nim czuję się bezpiecznie ? Czuję się potrzebna ? Że chcę zapomnieć o tym, co było z Niall’em ? – akurat w tym momencie w progu stał chłopak. Widocznie przyszedł słysząc swoje imię. Dziękowałam, za to, że możemy się kłócić po polsku, bo on tego nie zrozumie. W sumie to była po części prawda. Zemsta na Niall’u miała też plusy dla mnie. To taki rodzaj terapii.
- I kogo ty chcesz oszukać ? – powiedziała trochę spokojniej widząc chłopaka– nie pasujecie do siebie…
- Ja o tym zadecyduję, a teraz się śpieszę. Na razie – wyszłam z pokoju zaciskając pięści. Ja nikogo nie oszukuję ! Nie oszukuję, prawda ? Mike to fajny chłopak. Przy nim jest mi dobrze, jak przy przyjacielu. Fuck. Życie jest niesprawiedliwe.
***
W kawiarni z Mikim siedzę dopiero niecałe 20 minut, a mam około 30 połączeń nieodebranych. Głównie od Emily. Nie wiem, co ta dziewczyna wyczynia, ale powoli mnie to zaczyna irytować. Nawet spokojnie porozmawiać nie można. Przestałam odbierać, po jej piątym telefonie. To mówiła, że mam wrócić, bo źle robię umawiając się z Mike’m. To, że zapomniałam kluczy, a jeszcze, co innego, że powinnam posprzątać w domu. Co za ludź !
- Może jednak odbierzesz ? – Chłopak był tak samo wkurzony jak ja. Spojrzałam na wyświetlacz. Liam dzwoni
- Liaś, stało się coś ? – powiedziałam przyjaznym głosem do słuchawki.
- To ja, Em… nie rozłączaj się przypadkiem. Mogłabyś przyjechać do szpitala ? – powiedziała prawie szeptem, a moje serce na chwilę się zatrzymało.
- Chodzi o Niall’a, on zaczął się wykrwawiać – dokończyła, jakby przewidując o co zapytam. Dowiadując się adres placówki rozłączyłam się i przepraszając Mike’a szybko wybiegłam z kawiarni.
Po niecałych 8 minutach byłam na miejscu. Czym prędzej wbiegłam na izbę przyjęć i zobaczyłam wszystkich przed jakąś salą .
- Co się stało ? Gdzie Niall ? – zapytałam ze łzami w oczach. W tym momencie z sali wyszedł lekarz.
- Panie doktorze… co z nim ? Co z Niall’em ? Wyjdzie z tego ? – zasypałam doktora masą pytań, a on tylko popatrzył na mnie z politowaniem.
- Na razie będzie żył – zaśmiał się – od przecięcia opuszki palca nożem się nie umiera – uśmiechnął się szeroko i zniknął w głębi korytarza.
- Rozcięta opuszka palca ?! – wycedziłam przez zęby odwracając się do grupki.
- Ale wiesz jak to strasznie wyglądało ?! Krew się lała i lała i la…
- Zrozumiałam. Dziękuję bardzo – w tym momencie wyszedł blondyn z plastrem na wskazującym placu. Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja tylko pokiwałam głową.. Boże z kim ja żyję ?!
***
- Nadal jesteś zła ?! – spytała Em siadając koło mnie na kanapie
- Nie ? Dlaczego ? O mało co nie dostałam zawału, bo Niall się wykrwawia, ale przecież to nic ! – zironizowałam. W tym momencie do pokoju wszedł Harry z kartką w ręce. Stanął przed Emily i zaczął mówić napisany wiersz. Emily słuchając tego przyłożyła rękę do ust, aby nie wybuchnąć śmiechem. Po skończeniu Loczek spojrzał na nią niepewnym wzrokiem.
- To było – zaczęła i odchrząknęła, aby zachować powagę – urocze. Rzygam tęczą i skitellsami od żyrafy – zaśmiała się, pocałowała go w usta i klepiąc po ramieniu poszła do kuchni. Chłopak zrezygnowany spuścił wzrok.
- Nie przejmuj się. Ona tak zawsze, ale wiem, że jej się podobało – Curly jakby trochę się rozweselił i klapnął na fotel. Przypomniało mi się, że na górze wciąż leży papeteria z listem. Szybko wbiegłam po schodach i wchodząc do pokoju rzuciłam się po papier.
Otworzyłam kopertę i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to duży napis ‘Katie’, a pod spodem kilka linijek tekstu. Domyślałam się od kogo to, kiedy spojrzałam na charakter pisma.
„Widzę w twoich oczach, że jesteś rozczarowana
Bo jestem tym głupim, którego obdarzyłaś swoim sercem
A ja je złamałem.
Narobiłem bałaganu w twojej niewinności
I żadna kobieta na świecie nie zasłużyła na takie traktowanie
Ale jestem tu, prosząc o kolejną szansę” *
Na końcu podpisane było ‘ N.H ‘
- Niall –szepnęłam cicho do siebie i szeroko się uśmiechnęłam. Znów to głupie uczucie. Wyrzuty sumienia się nagle odezwały. Z moich rozmyślań wyrwał mnie krzyk z dołu. Louis z Elżulem wrócili.
- O królowa kiczu się pokazała. No proszę, proszę… - zacmokałam patrząc na nią. A jak wyglądała …o.O jakaś spódniczka mini, obcisły t-shirt, oczy mocno pomalowane czarną kredką…. Jak dziwka.
- Idziesz już do pracy ? Dziś na główną czy pod latarnię ? – zapytałam kpiąco omijając ją i siadając na kanapie.
- Powiedziała, co wiedziała – odgryzła się
- No widzisz…wreszcie się przyznałaś, że dorabiasz po godzinach…- westchnął Zayn, który wszedł do salonu. Przybiłam z nim żółwika, a Lou stał już wkurwiony.
- A ten makijaż to po co ? – spytała opryskliwie Em patrząc na nią z pogardą
- Ja to po co ? Chcę ładnie wyglądać, nie to co ty
- A kiedy to zacznie działać ? – uśmiechnęła się ironicznie.
- Liczę do trzech i masz natychmiast przeprosić El – w końcu odezwał się Tommo
- Do trzech ? wow ! Szacun ! – w tym momencie El tupnęła nogą i wyszła z domu trzaskając drzwiami.
- KRZYŻYK NA DROGĘ ! TĘSKNIĆ NIE BĘDZIEMY – krzyknęła za nią blondynka i wybuchnęła śmiechem jak gdyby nigdy nic. Pasiasty chyba pobiegł za nią, ale pewna nie jestem, bo nie zwracałam na niego uwagi.
- Więc… - Em zwróciła się do mnie – mimo tego, że sprawa z Margą.. – w tym momencie się zaśmiała – …się wyjaśniła ty powiedziałaś mu, że go nie kochasz ?
- Nic się nie wyjaśniło – powiedziałam obojętnie
- Wciąż nie dałaś sobie niczego wyjaśnić ? – powiedziała oburzona
- Nie będę słuchać na temat ich związku !
- A może powinnaś !
- A może nie !
- A może tak ! – naszą kłótnie przerwał Li, który wszedł do pokoju.
- Idź mi do schowka po miotłę ! – Emily zmieniła temat i cwanie się uśmiechnęła
- Po chuj Ci miotła ? – zapytałam zdezorientowana.
- Po to ! no idź – wypchnęła mnie z pokoju, a ja zrezygnowana poszłam do schowka. Wzięłam rzecz i już miałam wychodzić, kiedy ktoś wielką siłą na mnie wpadł. Upadłabym na ziemię, ale ktoś mnie do siebie przytulił. Spojrzałam w górę i zobaczyłam… blondyna o.O
- Pogadajcie sobie ! To pa ! – Emily zaśmiała się złowieszczo i zamknęła drzwi. Szybko do nich doskoczyliśmy, jednak były zamknięte na klucz.
- Nie pięknie… - powiedziałam krążąc po tej klitce. – Czy ona nigdy nie odpuszcza ?! – jęknęłam. Oboje dobijaliśmy się do drzwi, jednak nikt nas nie słyszał.
- Skoro już tu jesteśmy chcę Ci to wyjaśnić – znów zaczął ten temat.
- Ale powiedziałam Ci, że to wasze życie ! Sprawa jest dla mnie zamknięta ! – warknęłam niezbyt przyjemnie.
- Dostałam ten list…- powiedziałam już spokojniej, aby zmienić temat.- Chciałeś jeszcze jedną szansę… - dodałam cicho, a chłopak spojrzał na mnie z nadzieję w oczach.
- Powiedziałaś przecież, że mnie nie kochasz – zmarszczył brwi i mi się przyglądał.
- Nie to, że Cię kocham.. ale kocham, spokojnie – zaczęłam się plątać i gdy przeanalizowałam swoje słowa chciało mi się śmiać.
- Kocham Cię, ale jako przyjaciela . Zaczęliśmy od przyjaźni i może powinnyśmy na przyjaźni skończyć. – dodałam biorą głęboki oddech – przykro mi – blondyn mimo wszystko delikatnie się uśmiechnął i pokiwał głową ze zrozumieniem. Chwilę nad czymś myślał i w końcu spojrzał na mnie,.
- Przyjaciele ? – zapytał i wyciągnął ku mnie dłoń. Nie wiem czemu, ale myślałam, że się popłaczę. A sama tego chciałam.
-Przyjaciele - odparłam z sercem pękającym na miliony drobniutkich kawałeczków. Chciałabym mu powiedzieć prawdę, ale… nie jestem na to gotowa. Nie mogę. Nie będę niszczyć ich szczęścia. Tyle.
***
Chłopak wydaje się naprawdę całkiem spoko. Miło mi się z nim rozmawia, jest zabawny, ładny, ale....to nie jest to czego oczekuję... To nie jest Niall. Nie oszukujmy się. Wiem, że źle robię, dlatego nie chcę już udawać. Chciałabym to skończyć. To nie fair wobec wszystkich. Oceniając jego stan po wizycie 2 godziny wcześniej lepiej wyglądał. Kostka go lekko bolała, a na nosie miał szramę. Na szczęście nie był złamany o.O Ale w dalszym ciągu nie wiem, co się wydarzyło -.-
- Dziękuję za miły wieczór – uśmiechnął się do mnie i nieznacznie przybliżył. Musnął ustami moje po czym żegnając się odszedł. Fuck ! Pocałował mnie....Musiał to zrobić ? Zepsuł mi plan, miałam to skończyć...szlag by to..
Zmieszana i zdenerwowana zaczęłam szukać kluczy po czym przypomniałam sobie, że Em mi je wzięła. Westchnęłam ciężko i zadzwoniłam domofonem. Jednak nikt nie raczył mi otworzyć ! No pięknie ! próbowałam się do nich dodzwonić na komórkę, ale nikt mi nie odebrał. Po 10 minutach wkurzona zaczęłam nerwowo krążyć przed bramą. Jedynym pomysłem, który mi wpadł do głowy to przejście przez ogrodzenie. Ostrożnie postawiłam nogę na kamieniu, po czym jedną ręką złapałam się jakiejś gałęzi. Usilnie próbowałam wejść na dosyć wysoki mur. Po 5 minutach trudu udało mi się przejść pół drogi. Teraz tylko zeskoczyć i po problemie. Już miałam to zrobić, kiedy noga mi się zaplątała w jakiś bluszcz, który rósł, w efekcie czego zleciałam z muru, przeturlałam się w rabatkach i wylądowałam w kupce z zagrabionymi liśćmi. Cudownie wręcz. Wygramoliłam się jakoś i ruszyłam do drzwi, jednak były zamknięte. Przeklinałam pod nosem i zobaczyłam uchylone okno w kuchni. Agent Kate rusza do boju. Podsunęłam sobie leżak i zwinnym ruchem wskoczyłam na parapet. Popchnęłam okno i przełożyłam jedną nogę. Usłyszałam znaczące chrząknięcie. To Niall mi się przyglądał. Trzymał w ręku pustą miskę z łyżką. Poruszyłam się niespokojnie, bo parapet wbijał mi się w nogę. Widząc mnie, zleciała mu łyżka, po którą się schylił w efekcie czego wypuścił by z ręki miskę. W ostatnim momencie zdążył ją złapać zanim z hukiem roztrzaskałaby się o podłogę. Podniósł tą nieszczęsną łyżkę i grzywka spadła mu na oczy.
- Ehkem...wychodzisz czy wracasz ? – spytał zmieszany widząc mnie w tej głupiej sytuacji. To wszystko było komiczne. Gdyby nie fakt, że się pokłóciliśmy wybuchnęłabym śmiechem. Opanowując się przełożyłam drugą nogę do środka i dostojnym ruchem zeskoczyłam na ziemię.
- Woda się gotuje – powiedziałam, aby powstrzymać tą napiętą sytuację – wyłącz, bo czajnik spalisz – wyminęłam zdezorientowanego chłopaka i poszłam na górę. Gdy stanęłam przed lustrem wybuchnęłam śmiechem. W moich włosach zaplątane były gałęzie z drzewa i gdzie niegdzie podoczepiane miałam liście, a ciuchy były poprzecierane. Wytrzepałam wszystko z włosów i ruszyłam do łazienki, aby wziąć prysznic. Po dobrych 25 minutach wyszłam spod ciepłej wody i opatulając się ręcznikiem stwierdziłam, że zapomniałam piżamy. Usłyszałam, że ktoś krząta się po pokoju. Jak mniemam był to Harry. Krzyknęłam do niego, jednak nikt mi nie odpowiedział. Nie mając innego wyjścia w samym ręczniku weszłam do pomieszczenia.
- Harry, nie wiesz gdzie jest moja piżama ? – powiedziałam do chłopaka poprawiając ręcznik. Czyjś chichot rozległ się po pokoju, a ja natychmiast podniosłam wzrok. Oprócz Hazzy siedział Liam, Zayn oraz Niall. Wszyscy wlepiali we mnie wzrok, co było dosyć krępujące. Poczułam jak ręcznik zaczął mi zjeżdżać. Na szczęście w ostatnim momencie zdążyłam go złapać.
- Także ten... – zaczęłam, wybudzając chłopaków z jakiegoś transu – ubiorę się – uśmiechnęłam się lekko i złapałam za piżamę.
- ależ nie musisz – Zayn machnął ręką z wielkim bananem na ustach
- Ależ muszę Zayn’ie
Wróciłam już ubrana, ale w pokoju był tylko Niall i Hazza. Usiadłam na łóżku obok nich. Spoglądając przez ramię zauważyłam zabazgraną kartkę.
- Pokaż – chamsko wyrwałam chłopakowi kartkę
- Oddaj to ! – krzyknął loczek próbując wyrwać mi skrawek papieru
- Nie bądź taki drażliwy, jak przeczytam to oddam – spiorunował mnie wzrokiem, lecz nic z tym nie zrobiłam. Odchrząknęłam i zaczęłam czytać.
- Emily…- zaczęłam
Mój ty piękny kwiecie. Zobaczyłem Cię wtedy na ławce w to ciepłe lecie.
Zakochałem się od wejrzenia pierwszego moja rybko, a czas leci nieubłaganie szybko.
Uwielbiam twoje blond włosy, które przypominają złote kłosy,
Wyglądasz jak kokarda, kiedy jesteś twarda ( że WTF ? o.O )
I powiem Ci jeszcze moja landryno, że jesteś dla mnie wspaniałą dziewczyną.- Przeczytałam zapisany tekst, oddałam go chłopakowi, po czym wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
- To było..... urocze – powiedziałam ocierając kciukiem łzę
- Śmieszy Cię to? Wiesz ile ja to pisałem ?! myślisz, że się spodoba ? – nerwowo zaczął stukać palcami o biurko
- Spokojnie – starałam się opanować – ja tam bym chciała, aby chłopak mi coś takiego napisał. To takie słodkie – spojrzałam na Niall’a, który wpatrywał się w podłogę. Nagle gwałtownie się zerwał i niemalże wybiegł z pokoju.
***
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek i wskazówki wskazywały 7 rano. Zła zwlokłam się z łóżka i zabierając szlafrok poczłapałam na dół. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jakiegoś chłopaka.
- Są kury ? – zapytał po chwili
- Nie – warknęłam i starałam się zamknąć drzwi. Facet jednak przytrzymał je ręką
- A co jest ? – spytał niepewnie
- Lama – odparłam bez namysłu gotowa go udusić za to, że wygaduje mi przed domem jakiś pierdoły
- Parzystokopytna ? – kolejne pytanie z jego ust, a moje ciśnienie diametralnie skoczyło. O 7 rano pyta się mnie o lamy parzystokopytne ! no ludzie !
- Tak, wyje do księżyca – powiedziałam ironicznie
- a jabłka je ? – jeszcze jedno pytanie, a walnę kolesiowi w ryj.
- Nie, nie je. Mieli w mikserze . O co panu do cholery jasnej chodzi !? – skończyła się granica mojej dobroci.
- Aha, to dla dziewczyny o imieniu Kate, proszę jej przekazać! – wręczył mi do ręki list w niebieskiej papeterii.
- Tak się składa, że to ja – chłopak wydał się trochę zmieszany
- W takim razie miłego dnia życzę – uśmiechnął się i już go nie było. Nie można było tak od razu ? Jakże z tej sytuacji wyniknęła interesująca rozmowa. Zła ponownie ruszyłam na górę, rzuciłam się na łóżko, a list położyłam na szafce.
***
- Wychodzę ! – krzyknęłam wychodząc z pokoju – umówiłam się z Mike’m - Miałam zamknąć drzwi, lecz blondynka zdecydowanym ruchem wepchnęła mnie z powrotem do pomieszczenia.
- Co ty robisz ze swoim życiem ? – wykrzyczała stoją naprzeciw mnie – długo zamierzasz to ciągnąć ?
- Ale o co tobie chodzi, co ?! – spytałam zdezorientowana
- O ten tramwaj, co nie chodzi – odpyskowała – długo jeszcze będziesz udawać to z Mike’m ?
- A ty to co ? Tak samo robisz z Harrym i Louisem. Tylko pogratulować. Mnie się czepiasz, a sama nie lepsza jesteś – odparłam na skraju wybuchu złości – Ja niczego nie udaję. Nie pomyślałaś może, że naprawdę chcę z nim być ? – powiedziałam patrząc jej prosto w oczy. Prychnęła tylko
- Akurat Ci uwierzę
- Nie pomyślałaś, że przy nim czuję się bezpiecznie ? Czuję się potrzebna ? Że chcę zapomnieć o tym, co było z Niall’em ? – akurat w tym momencie w progu stał chłopak. Widocznie przyszedł słysząc swoje imię. Dziękowałam, za to, że możemy się kłócić po polsku, bo on tego nie zrozumie. W sumie to była po części prawda. Zemsta na Niall’u miała też plusy dla mnie. To taki rodzaj terapii.
- I kogo ty chcesz oszukać ? – powiedziała trochę spokojniej widząc chłopaka– nie pasujecie do siebie…
- Ja o tym zadecyduję, a teraz się śpieszę. Na razie – wyszłam z pokoju zaciskając pięści. Ja nikogo nie oszukuję ! Nie oszukuję, prawda ? Mike to fajny chłopak. Przy nim jest mi dobrze, jak przy przyjacielu. Fuck. Życie jest niesprawiedliwe.
***
W kawiarni z Mikim siedzę dopiero niecałe 20 minut, a mam około 30 połączeń nieodebranych. Głównie od Emily. Nie wiem, co ta dziewczyna wyczynia, ale powoli mnie to zaczyna irytować. Nawet spokojnie porozmawiać nie można. Przestałam odbierać, po jej piątym telefonie. To mówiła, że mam wrócić, bo źle robię umawiając się z Mike’m. To, że zapomniałam kluczy, a jeszcze, co innego, że powinnam posprzątać w domu. Co za ludź !
- Może jednak odbierzesz ? – Chłopak był tak samo wkurzony jak ja. Spojrzałam na wyświetlacz. Liam dzwoni
- Liaś, stało się coś ? – powiedziałam przyjaznym głosem do słuchawki.
- To ja, Em… nie rozłączaj się przypadkiem. Mogłabyś przyjechać do szpitala ? – powiedziała prawie szeptem, a moje serce na chwilę się zatrzymało.
- Chodzi o Niall’a, on zaczął się wykrwawiać – dokończyła, jakby przewidując o co zapytam. Dowiadując się adres placówki rozłączyłam się i przepraszając Mike’a szybko wybiegłam z kawiarni.
Po niecałych 8 minutach byłam na miejscu. Czym prędzej wbiegłam na izbę przyjęć i zobaczyłam wszystkich przed jakąś salą .
- Co się stało ? Gdzie Niall ? – zapytałam ze łzami w oczach. W tym momencie z sali wyszedł lekarz.
- Panie doktorze… co z nim ? Co z Niall’em ? Wyjdzie z tego ? – zasypałam doktora masą pytań, a on tylko popatrzył na mnie z politowaniem.
- Na razie będzie żył – zaśmiał się – od przecięcia opuszki palca nożem się nie umiera – uśmiechnął się szeroko i zniknął w głębi korytarza.
- Rozcięta opuszka palca ?! – wycedziłam przez zęby odwracając się do grupki.
- Ale wiesz jak to strasznie wyglądało ?! Krew się lała i lała i la…
- Zrozumiałam. Dziękuję bardzo – w tym momencie wyszedł blondyn z plastrem na wskazującym placu. Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja tylko pokiwałam głową.. Boże z kim ja żyję ?!
***
- Nadal jesteś zła ?! – spytała Em siadając koło mnie na kanapie
- Nie ? Dlaczego ? O mało co nie dostałam zawału, bo Niall się wykrwawia, ale przecież to nic ! – zironizowałam. W tym momencie do pokoju wszedł Harry z kartką w ręce. Stanął przed Emily i zaczął mówić napisany wiersz. Emily słuchając tego przyłożyła rękę do ust, aby nie wybuchnąć śmiechem. Po skończeniu Loczek spojrzał na nią niepewnym wzrokiem.
- To było – zaczęła i odchrząknęła, aby zachować powagę – urocze. Rzygam tęczą i skitellsami od żyrafy – zaśmiała się, pocałowała go w usta i klepiąc po ramieniu poszła do kuchni. Chłopak zrezygnowany spuścił wzrok.
- Nie przejmuj się. Ona tak zawsze, ale wiem, że jej się podobało – Curly jakby trochę się rozweselił i klapnął na fotel. Przypomniało mi się, że na górze wciąż leży papeteria z listem. Szybko wbiegłam po schodach i wchodząc do pokoju rzuciłam się po papier.
Otworzyłam kopertę i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to duży napis ‘Katie’, a pod spodem kilka linijek tekstu. Domyślałam się od kogo to, kiedy spojrzałam na charakter pisma.
„Widzę w twoich oczach, że jesteś rozczarowana
Bo jestem tym głupim, którego obdarzyłaś swoim sercem
A ja je złamałem.
Narobiłem bałaganu w twojej niewinności
I żadna kobieta na świecie nie zasłużyła na takie traktowanie
Ale jestem tu, prosząc o kolejną szansę” *
Na końcu podpisane było ‘ N.H ‘
- Niall –szepnęłam cicho do siebie i szeroko się uśmiechnęłam. Znów to głupie uczucie. Wyrzuty sumienia się nagle odezwały. Z moich rozmyślań wyrwał mnie krzyk z dołu. Louis z Elżulem wrócili.
- O królowa kiczu się pokazała. No proszę, proszę… - zacmokałam patrząc na nią. A jak wyglądała …o.O jakaś spódniczka mini, obcisły t-shirt, oczy mocno pomalowane czarną kredką…. Jak dziwka.
- Idziesz już do pracy ? Dziś na główną czy pod latarnię ? – zapytałam kpiąco omijając ją i siadając na kanapie.
- Powiedziała, co wiedziała – odgryzła się
- No widzisz…wreszcie się przyznałaś, że dorabiasz po godzinach…- westchnął Zayn, który wszedł do salonu. Przybiłam z nim żółwika, a Lou stał już wkurwiony.
- A ten makijaż to po co ? – spytała opryskliwie Em patrząc na nią z pogardą
- Ja to po co ? Chcę ładnie wyglądać, nie to co ty
- A kiedy to zacznie działać ? – uśmiechnęła się ironicznie.
- Liczę do trzech i masz natychmiast przeprosić El – w końcu odezwał się Tommo
- Do trzech ? wow ! Szacun ! – w tym momencie El tupnęła nogą i wyszła z domu trzaskając drzwiami.
- KRZYŻYK NA DROGĘ ! TĘSKNIĆ NIE BĘDZIEMY – krzyknęła za nią blondynka i wybuchnęła śmiechem jak gdyby nigdy nic. Pasiasty chyba pobiegł za nią, ale pewna nie jestem, bo nie zwracałam na niego uwagi.
- Więc… - Em zwróciła się do mnie – mimo tego, że sprawa z Margą.. – w tym momencie się zaśmiała – …się wyjaśniła ty powiedziałaś mu, że go nie kochasz ?
- Nic się nie wyjaśniło – powiedziałam obojętnie
- Wciąż nie dałaś sobie niczego wyjaśnić ? – powiedziała oburzona
- Nie będę słuchać na temat ich związku !
- A może powinnaś !
- A może nie !
- A może tak ! – naszą kłótnie przerwał Li, który wszedł do pokoju.
- Idź mi do schowka po miotłę ! – Emily zmieniła temat i cwanie się uśmiechnęła
- Po chuj Ci miotła ? – zapytałam zdezorientowana.
- Po to ! no idź – wypchnęła mnie z pokoju, a ja zrezygnowana poszłam do schowka. Wzięłam rzecz i już miałam wychodzić, kiedy ktoś wielką siłą na mnie wpadł. Upadłabym na ziemię, ale ktoś mnie do siebie przytulił. Spojrzałam w górę i zobaczyłam… blondyna o.O
- Pogadajcie sobie ! To pa ! – Emily zaśmiała się złowieszczo i zamknęła drzwi. Szybko do nich doskoczyliśmy, jednak były zamknięte na klucz.
- Nie pięknie… - powiedziałam krążąc po tej klitce. – Czy ona nigdy nie odpuszcza ?! – jęknęłam. Oboje dobijaliśmy się do drzwi, jednak nikt nas nie słyszał.
- Skoro już tu jesteśmy chcę Ci to wyjaśnić – znów zaczął ten temat.
- Ale powiedziałam Ci, że to wasze życie ! Sprawa jest dla mnie zamknięta ! – warknęłam niezbyt przyjemnie.
- Dostałam ten list…- powiedziałam już spokojniej, aby zmienić temat.- Chciałeś jeszcze jedną szansę… - dodałam cicho, a chłopak spojrzał na mnie z nadzieję w oczach.
- Powiedziałaś przecież, że mnie nie kochasz – zmarszczył brwi i mi się przyglądał.
- Nie to, że Cię kocham.. ale kocham, spokojnie – zaczęłam się plątać i gdy przeanalizowałam swoje słowa chciało mi się śmiać.
- Kocham Cię, ale jako przyjaciela . Zaczęliśmy od przyjaźni i może powinnyśmy na przyjaźni skończyć. – dodałam biorą głęboki oddech – przykro mi – blondyn mimo wszystko delikatnie się uśmiechnął i pokiwał głową ze zrozumieniem. Chwilę nad czymś myślał i w końcu spojrzał na mnie,.
- Przyjaciele ? – zapytał i wyciągnął ku mnie dłoń. Nie wiem czemu, ale myślałam, że się popłaczę. A sama tego chciałam.
-Przyjaciele - odparłam z sercem pękającym na miliony drobniutkich kawałeczków. Chciałabym mu powiedzieć prawdę, ale… nie jestem na to gotowa. Nie mogę. Nie będę niszczyć ich szczęścia. Tyle.
***
Od autorki: Witajcie miśki moje kochane ♥ Okrągły dwudziesty rozdział *___* Szczerze mówiąc nie jestem z niego zadowolona, ale co tam ;D Dobra... czas na pytania :
1. Zauważyliście, że Kate zaczęła się zmieniać ? (to też przez to, że miałam zły humor ;P )
2. Niall i Katie doszli do porozumienia.. To dobrze ? :D
3. Jak wam się podoba mój wierszyk dla Emily ? (hahaha, wiem, że beznadzieja ;D )
4.Jaki jest wasz ulubiony film ? ^^
Do następnego ♥ ~ Maddix
*Tłumaczenie fragmentu z One Direction - Gotta Be You
1. Zauważyliście, że Kate zaczęła się zmieniać ? (to też przez to, że miałam zły humor ;P )
2. Niall i Katie doszli do porozumienia.. To dobrze ? :D
3. Jak wam się podoba mój wierszyk dla Emily ? (hahaha, wiem, że beznadzieja ;D )
4.Jaki jest wasz ulubiony film ? ^^
Do następnego ♥ ~ Maddix
*Tłumaczenie fragmentu z One Direction - Gotta Be You
superrr ;3 czekam na następny rozdział;3
OdpowiedzUsuńŚWIETNE, CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ. JEST SZANSA ŻEBY POJAWIŁ SIĘ WCZEŚNIEJ? FAJNIE SIĘ DZIEJE, I MAM NADZIEJĘ,ŻE NIALL I KATE WRÓCOĄ DO SIEBIE A NIE DO PRZYJAŹNI! ;D
OdpowiedzUsuńJezus Maria, to jest świetne! Przeczytałam wszystkie rozdziały i powiem Wam dziewczyny, że macie ogromny talent. Popłakałam się przez was, serio. Myśle, że Katie i Niall powinni wrócić do siebie i przede wszystkim wytłumaczyć sobie wszystko. Wierszyk dla Emily jest mega. Katie, to typowa buntowniczka i to może dlatego się zmienia. Hmm, ulubiony film? Wiem, Madagaskar XD [unbroken-love.blogspot]
OdpowiedzUsuńo.O ! Jacy przyjaciele?! WTF?! Nie zgadzam się! Kolejny rozdział i to już!!! @maniaopach Zapraszam do mnie. cios-za-ciosem.blogspot.com i nowy mój i mojej przyjaciółki. it-isnt-easy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO,o No, no ... dawno już nie komentowałam ... pseprasam, wybacycie mi to ? *____*
OdpowiedzUsuńWyszedł wam tak zajebiście że ... no, WOW ;D
Przejdźmy do pytanek ;
1) Taaa. Zmiana Kat mnie jara bardziej niż to że skrót od Margaret to ... Marga xD
2) Weźcie noooo.....przyjaciele ? Żartujecie sobie ? A ten wierszyk i buziak i ... Proooszę, no. A było tak słooodko ... -,-
3) Wierszyk ? Podziwiam cię za niego xD Powalający <3
4) Raaczej...Piraci Z Karaibów =*
Pozdrawiam i czekam na następny ;D
Hhaha To jest świetne ! Przy każdym rozdziale (a szczególnie przy ostatnim, scena z Mikiem .) się brechtam jak idiotka ! Pozytywny wpływ na ludzkość, to jest to ! Kocham tego bloga. :3 zapraszam do siebie :))
OdpowiedzUsuńhttp://sky-and-lou-story.blogspot.com/
NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE !!! Protestuję oni powinni do siebie wrócić noo prooszę noo ;< !! ;D
OdpowiedzUsuń