niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 24



Ten rozdział w całości dedykuję dwóm zajebistym dziewczynom:                                          Darii i Milenie ♥♥


***

- Jaki jest płaz na 4 litery ? – zapytałam reszty i wyczekiwałam odpowiedzi
- Harry – Louis wyszczerzył się do mnie i zaczął przeglądać płyty na półce.
- Sorry, ale to jest na 5 liter, pomyliłeś gatunki
- Wpisz Hazz, wyjdzie na to samo – zaśmialiśmy się, a z kuchni usłyszeliśmy donośny głos zbulwersowanego Loczka. Popatrzyłam jeszcze raz na rubryczki po czym z całej siły rzuciłam krzyżówkami o podłogę.
- A Tobie co ? – Harry właśnie wszedł do salonu i zmarszczył brwi.
- Nic, a co ma być – prychnęłam i wzruszyłam ramionami. Po jego minie wywnioskowałam, że nie odpuści tak łatwo.
- Po prostu martwię się o Emily. Po czyimś telefonie zaraz wyszła i nie chciała powiedzieć gdzie. Martwię się, bo miała być za pół godziny, a nie ma  jej od 6 godzin ! Jeszcze jakoś dziwie się ze mną pożegnała…
- Z tobą też ?! – ożywił się Lou, a ja pokiwałam twierdząco głową. Podejrzane to.
- Pewnie nic jej nie jest, wiesz jak ona czasami się zachowuje. Spotkała się z kimś, zagadała i tyle. Cała tajemnica. Zaraz pewnie wróci – Pasiasty dodał już spokojniej próbując przekonać o swojej racji. Chociaż mam wrażenie, że bardziej próbował przekonać siebie niż nas, ale cóż.. Co się z tą dziewczyną do cholery dzieje ?! Telefonów też nie raczy odbierać.
- Hej piękna – czyjś głos wyrwał mnie z rozmyśleń. Podniosłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego Niall’a. Odwróciłam się za siebie, czy aby na pewno to było  skierowane do mnie.
- Do mnie mówisz ? – powiedziałam pół przytomnym głosem.
- Nie, mówię do kanapy. Spodobało mi się jej obicie – zaśmiał się i rzucił się obok mnie.
- The day I first met you. You told me you never fall in love – wymruczałam pod nosem, aby się czymś zająć  i nie myśleć ciągle, czy coś się stało.
- Śpiewasz ?
- A co ? Uważasz, że fałszuję ? – zmierzyłam go wzrokiem
- Nie… Give Your Heart a Break ? – blondyn popatrzył na mnie krzywo.
- Tak, a masz coś to tej piosenki ?
- Nie, tylko to śpiewa Demi, a ona… - zaczął, ale mu przerwałam
- Co ona ? Sugerujesz, że nie potrafi śpiewać ? – skrzyżowałam ręce na piersi, a chłopak się zmieszał
- Nie, nie o to chodzi.. Tylko ona jest jakaś…
- Sugerujesz, że jest nienormalna ? – spojrzałam na niego spod przymrużonych oczu
- NIE ! – zaprzeczył szybko – Nie wiedziałem, że słuchasz takiej muzyki …
- Twierdzisz, że mam zły gust ?! – cały czas droczyłam się z chłopakiem, który już nie wiedział, co powiedzieć. Odwróciłam się do niego plecami i znów pogrążyłam się w myśleniu.
- Ja wiem. Ja to czuję. Kobieca intuicja. Mówię wam. Coś się musiało stać. Tak samo jak wiedziałam, że Penelope zakocha się w końcu we Francesco i zostawi biednego Martina na pastwę tej wiedźmy Isabelli. – podniosłam wzrok, a przede mną w bezruchu stali chłopcy z otwartymi buziami.
- No co ?! Wiecie jak Martin cierpiał ? – wzruszyłam ramionami, a Liam dotknął mojego czoła, aby sprawdzić czy mam gorączkę. Szturchnęłam go i po chwili wszyscy zaczęliśmy się przepychać. Nagle zadzwonił mój telefon. Wszyscy się uciszyliśmy. Spojrzałam po kolei na nich, po czym złapałam telefon i drącymi rękami odebrałam nieznane połączenie.
- Halo – powiedziałam pewnie - Emily, do jasnej cholery, czemu nie odbierałaś telefonów?! My się tu martwiliśmy, tyle godzin cię nie było i.. – przerwała mi i kazała obiecać, że nie będę panikować.
- No.. dobrze. – powiedziałam z wahaniem. Chłopcy pokazali mi, abym przełączyła na głośnik.
Jak się okazało została porwana, a ona mi każe nie panikować. Jak ? NO PYTAM SIĘ JAK ?! Powiedziała, że jest 20 mil za miastem w magazynie, ale kur..de GDZIE ?! Więcej nic, tylko przerwane połączenie .
- O MÓJ BOŻE ! I CO TERAZ ! – krzyknęłam spanikowana.
- Spokojnie, wdech i wydech. A teraz przyj ! – Harry złapał mnie za ramiona i próbował uspokoić.
- Hazza matole ! Przecież ja nie jestem w ciąży !! – rzuciłam jego ręce i próbowałam wyrównać oddech. Czyjś telefon zadzwonił, a ja się rozejrzałam po chłopakach
- Tak ? – Louis przyłożył słuchawkę do ucha, a ja wstrzymałam oddech – Wszystko – odpowiedział krótko i po chwili się rozłączył. Stał chwilę tępo patrząc się w jeden punkt, po czym z całej siły walnął pięścią w ścianę i zawył z bólu.
- Chce dwa miliony do jutra – powiedział po chwili uprzedzając nasze pytanie
- Na ogromne kokardy na sukienkach babci Stasi, skąd weźmiemy tyle kasy ? -  Moje oczy powiększyły się do rozmiarów 5 złotówek.
- Nie mówiłaś, że masz babcie Stasie – Zayn się zamyślił
- Bo tak w sumie to nie mam….
- Musimy zadzwonić na policję – Daddy jak zawsze myślał z nas najrozsądniej.
- Nie dzwoń na policję – powiedziałam opanowanym głosem. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę.  Wywróciłam oczami i pokazałam im wyświetlacz telefonu na którym widniała nowa wiadomość od Mike’a.
- Nie mamy wyjścia. Musimy uzbierać pieniądze i poczekać – Westchnął Zayn i ukrył twarz w dłoniach.
- Jasne ! Od razu zróbmy sobie kawkę,  kupmy ciasteczko i poopowiadajmy sobie jak minął dzień, a Ems niech siedzi z tym wariatem w magazynie ! – krzyknęłam oburzona i szybko zerwałam się z kanapy. Pożałowałam tego, bo zakręciło mi się w głowie.
- Przyniosę wodę i ręczniki ! – wyrwał się Harry, a kolejny raz dzisiaj spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Tak zawsze robią na filmach – widząc nasze piorunujące spojrzenia uciszył się i usiadł na fotelu.
- Mamy pół miliona – westchnął wkurzony Lou i rzucił figurką o podłogę. – Do tego mamy jeszcze pieniądze z koncertów i wywiadów, ale to i tak za mało …
- Po coś ty przyprowadzała go do domu ? – Zayn się wkurzył
- Bo ja wiedziałam, że on jest jakimś niewyżytym, popapranym zboczeńcem, który porwie moją przyjaciółkę i będzie chciał, aby zrobiła mu dobrze ! – Krzyknęłam oburzona i stanęłam z nim twarzą w twarz.
- Nikt. Nie. Ma. Prawa. Jej. Dotykać  - Lou wyglądał jakby wstąpiła w niego bestia. Jestem prawie pewna, że jakby teraz wszedł Mike, to mógłby już nie wyjść o.O
- To nie jest niczyja wina, tak  ? – Liaś starał się załagodzić sytuację. Lekko przytaknęliśmy głowami – Zastanówmy się jeszcze skąd wziąć resztę pieniędzy….
***
Nie spaliśmy przez całą noc. Obdzwoniliśmy chyba wszystkich znajomych i przyjaciół w celu pożyczenia gotówki. Mimo wszystko to wciąż za mało.
- Ty płaczesz ? – Louis wszedł do kuchni i usiadł przy stole.
- Nie kurwa, fontannę udaję – fuknęłam, ale widząc jego przygnębioną twarz zeszłam z tonu i przysiadłam się do niego.
- Przepraszam, to z nerwów. Zobaczysz będzie tak jak dawniej. W drzwiach stanie uśmiechnięta Emily. Będzie nas rozstawiać po kątach i docinać, ale właśnie za to ją kochamy – rzekłam wtulając się w niego. Pierwszy raz od kilkunastu godzin zobaczyłam, że przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu. Z salonu dobiegały jakieś piskliwe odgłosy. Stanęłam w progu i rozwiązała się zagadka. Potato w całej okazałości.
- Co ta szmata tu robi ?! – warknęłam nieprzyjemnie i z mordem w oczach zrobiłam kilka kroków do przodu.
- Mówiłaś coś do mnie ? – Eleanor wydęła usta i zmierzyła mnie od góry do dołu. Spojrzałam na nią krzywo i wyciągnęłam rękę. Chyba się przestraszyła, bo zrobiła unik. Zdezorientowana złapałam do ręki kawałek materiału, który był przyczepiony do lustra.
- Chodziło mi o ten skrawek materiału, ale skoro sama się odezwałaś, to z grzeczności nie zaprzeczę – wykrzywiłam usta w sztucznym uśmiechu i weszłam do salonu, gdzie przy mapie siedział Loczek, Zayn i Liaś.
- Louis słoneczko moje dlaczego się nie odzywałeś ? Tyle razy dzwoniłam .. Mieliśmy iść razem na zakupy. Wiesz widziałam taką śliczną bluzeczkę. Pamiętasz Mandy ? – zapytała chłopaka, który szczerze mówiąc miał ją w dupie. Nie uzyskując odpowiedzi kontynuowała dalej – Świetnie ! To ona miała tą siostrę Amandę, która była na studniówce z tym swoim Jack’iem i ona miała tą koleżankę Jess, która miała na sobie taką turkusową bluzeczkę. I wiesz ta bluzeczka, co ja chcę to kompletnie do niej nie podobna. – Nie widziałam czy iść po patelnię i walnąć ją w ten pusty łeb, czy zaśmiać się z jej głupoty. Widząc, że Lou ma już na nią nerwy musiałam jakoś zareagować.
- Wiesz… miałam Ci nie mówić, bo chłopcy mnie poprosili, ale specjalnie dla Ciebie przygotowali pokój, w którym są dla Ciebie kupione wszystkie najnowsze rzeczy – Chłopcy posłali mi pytające spojrzenia, a dziewczyna z radości podskoczyła i zaklaskała jak idiotka. Chwila… Ona jest idiotką.
- Pójdziesz 5 kroków prosto, skręcisz w prawo i wejdziesz przez pierwsze drzwi. To tam. – popchnęłam ją lekko, a ta niepewnie ruszyła przed siebie. Uśmiechnęłam się zachęcająco. Po minucie usłyszałam trzask zamykanych drzwi i czym prędzej podbiegłam do nich, przekręcając klucz w zamku.
- Wpuść mnie z powrotem ! To nie jest pokój tylko drzwi wyjściowe – dobijała się pięściami do drzwi, a ja zaśmiałam się triumfalnie.
- Naiwna… A już myślałam, że się nie nabierze…- kręcąc głową weszłam do salonu, gdzie w skupieniu chłopcy nad czymś myśleli.
- MAM ! – wykrzyknął uradowany Harry – To jest w kierunku południa ! 20 mil za miastem o tu ! – wskazał palcem jedno z miejsc na mapie – Namierzyłem ich drogą dedukcji ! Zayn jedziemy tam, poprowadzisz ! Ty Lou zostań i kombinuj forsę. Zaskoczymy go ! – Biegał uradowany po salonie
- Ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł…- Zayn skrzywił się widząc jego entuzjazm, ale Hazza łapiąc go za rękę pociągnął w stronę wyjścia. Wzięłam do ręki atlas i gdy zobaczyłam zaznaczony punkt zrobiłam fejspalma.
- Harry ! To nie w tą stronę ! – Krzyknęłam za nimi, a Loczek wystawił głowę zza drzwi
- Co ty mówisz !? Ja to dobrze wiem !  Nie bądź zazdrosna, że to ja znalazłem to miejsce – odparł pośpiesznie i zakładając buty wyszedł z domu.
- Ale trzymałeś mapę do góry nogami ! – odparłam bezsilnie.
- Będzie lepiej jeśli pojadę z nimi, jeszcze się zgubią po drodze  – Liam wstał i szybkim krokiem również wyszedł. Pokręciłam głową i tym razem to ja zaczęłam się przyglądać mapie. Nic mi to jednak nie dało. Wiedziałam tylko, że muszę coś zrobić. Po 15 minutach milczenia zerwałam się z miejsca i złapałam za kluczyki od samochodu Harrego i zamierzałam wyjść
- Dokąd się wybierasz ? – Niall złapał mnie za nadgarstek uniemożliwiając ruch
- Idę się przejść  - odparłam krótko, a chłopak coraz bardziej mi się przyglądał
- Samochodem ? –westchnęłam ciężko i wywróciłam teatralnie oczami.
- Muszę sprawdzić jedną rzecz. Błagam Cię pilnuj Louisa, żeby nie zrobił czegoś głupiego – przytuliłam go mocno – Niebawem wrócę – uśmiechnęłam się nikle i wsiadając do samochodu ruszyłam przed siebie. Jechałam tak może z 15 minut, a mój wzrok płatał coraz większe figle. No tak, co się dziwić… Nie spałam od ponad 24 godzin…. O ! Baba Jaga ! A nie… to drzewo…. Shakira ? A nie… znak pierwszeństwa… Czuję się jak po jakiś prochach o.O Po ok.7 minutach dojechałam do swojego celu, a po drodze przebiegły mi chyba wszystkie możliwe stworzenia zaczynając od Smerfów i Gumisi, a kończąc na Kubusiu Puchatku i przyjaciołach….
Przede mną stał jakiś stary … barak. Złapałam za metalową klamkę i z całej siły pchnęłam duże, żelazne drzwi, które wydały z siebie głośny dźwięk. Zaklęłam pod nosem i zrobiłam kilka kroków na przód.
- Jak znalazłaś to miejsce ? – usłyszałam  za sobą. Wzięłam głęboki oddech i powoli się odwróciłam. Stał tam z cwaniackim uśmieszkiem.
- Sam mi wysłałeś adres – pomachałam mu przed nosem telefonem, a ten przytaknął.
- Gdzie Emily ? – spytałam, a ten złapał mnie za rękę i gdzieś poprowadził. Nie minęła minuta, a ujrzałam blondynkę. Głowę miała spuszczoną w dół, a jej włosy zasłaniały twarz. Dostrzegłam również opatrunek na jej ramieniu.
-Co jej zrobiłeś ? – zapytałam zaciskając dłonie w pięści.
- Dostała w twarz i lekko ja zamroczyło – zaśmiał się, ale widząc mój wzrok dodał – ocknęła się, ale potem zasnęła. Mike zrobił krok do przodu i krzyknął na cały magazyn ‘Pobudka’. Zdezorientowana dziewczyna podniosła głowę i utkwiła wzrok na mnie.
- I jak ci się spało ?! - zapytał, a Ems zmierzyła go wzrokiem.
- Nie jestem Google, nie muszę na wszystko odpowiadać ! – prychnęła . Mike zrobił się cały czerwony na twarzy. Przymknęłam powieki, zacisnęłam dłonie i wzięłam głęboki oddech. Pewnym krokiem podeszłam do chłopaka i położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Jesteś taki męski…- ledwo to powiedziałam i się uśmiechnęłam. Prawdopodobnie wyszedł jakiś grymas, ale co tam…
- Mięski chyba…- dodała  Ems. Dobrze przynajmniej, że to jej jeszcze zostało.
- Ślicznie wyglądasz, z dnia na dzień jesteś coraz piękniejsza – wymruczał mi nad uchem, a ja myślałam, że zwymiotuję.
- To nie ja, to moja schauma. Bez obawy, jutro zbrzydnę – odparłam na odczepnego i się uśmiechnęłam się. – Czy mógłbyś nas zostawić same ? Mamy do pogadania… -  spojrzałam na blondynkę, która była trochę zdezorientowana.
- Jasne. Za niedługo wrócę – odparł jak gdyby nigdy nic i odszedł. Gościu chyba naprawdę musiał być zaślepiony.
- No to teraz się zabawimy – Powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy i stopniowo zmniejszałam między nami dystans.
- Sorry Kate, ale znamy się od kilku ładnych lat i nie wiedziałam, że ty jesteś …ekhem… lezbą… rozczaruję Cię, ale wolę chłopców … - poklepała mnie po ramieniu, a ja walczyłam ze sobą, aby się nie roześmiać na cały glos.
- Odbiłaś mi chłopaka w 6 klasie… Ja to pamiętam – powiedziałam do jej ucha. Spojrzała na mnie krzywo, a ja się zaśmiałam.
- Spokojnie, nie odbiło mi jeszcze. Stęskniłam się za Tobą – przytuliłam się do niej z całej siły i pomachałam jej kluczem przed nosem.
- Już myślałam, że  się naćpałaś. W ogóle CO TY TU DO CHOLERY ROBISZ ?! – Odpięłam ją od łańcucha, a ta się na mnie wydarła.
- Też się ciszę, że nic Ci nie jest. Poza tym nie stresuj mnie ! Wiesz jakie ja mam tętno ? Nogi i ręce odmawiają posłuszeństwa, a rozum podpowiada, żeby wiać stąd jak najdalej.  W ogóle co ja tu robię ? Dziwię się, że jeszcze nie zemdlałam, albo nie wypaplałam wszystkiego. Boże to moja wina, że tu jesteś, musiałam coś zrobić – zaczęłam gadać jak najęta i nie potrafiłam się opanować. Dopiero teraz do mnie dotarło, co ja się odważyłam zrobić. Ems położyła mi dłoń na ramieniu i kazała głęboko oddychać.
- Co ty tu robisz ? – usłyszałam głos i odwróciłam głowę. Stał tam ten sam chłopak, z którym rozmawiałam.
- Eee- zająknęłam się – Lama ?
- Parzystokopytna ?!
- Tak… Zadzwonisz po policję ?
- Jasne ! – I tak po prostu wyszedł. Stałam oniemiała chyba przez minutę.
- Jest spoko. Ma na imię Bob. To on mi dał telefon – pokiwałam głową ze zrozumieniem i akurat wszedł Mike.
- Wypuść ją. Po co nam ona ?
- Dostaniemy  2 miliony to ją wypuszczę, a potem może gdzieś wyjedziemy ? – uśmiechnął się do mnie. Musiałam brnąć w to dalej, bo bałam się, że coś nam zrobi.
***
- Masz forsę ? – Mike ozięble spytał Lou, który właśnie przyszedł
- Nie.. – powiedział spokojnie, a ja wraz z Emily wytrzeszczyliśmy na niego oczy – Mam coś cenniejszego niż pieniądze. Mam uczucie, które darzę tę dziewczynę. Może jest popaprana i trochę zboczona, ale to właśnie sprawia, że staje się tą wyjątkową. Tylko to uczucie może pomóc nam przebrnąć przez to wszystko – Nie powiem, mowa była bardzo imponująca, ale czy akurat teraz musiało mu się zebrać na wyznania ?
- AWWW ! Louis to było takie… kochane, ale z łaski swojej Romeo od siedmiu boleści masz te cholerne pieniądze ? – No i zepsuła jakże uroczą i nastrojową chwilę.
- Tak mam – dodał cicho
- To dawaj. Chcę iść już do domu i pooglądać odcinki mody na sukces. Nie wiem czy Brook przespała się z Ridgem czy może z Taylorem. I wiesz jak to jest kiedy jesteś porwany i  nie masz umytej głowy od ponad 15 godzin ?! – powiedziała na jednym tchu.
- Co ty tu robisz ? – Spojrzałam z przerażeniem na Niall’a który się właśnie pojawił. Nie odpowiedział mi, tylko się do mnie przytulił. Widziałam wzrok Mike’a… gdyby mógł to by zabijał.
- To my już może pójdziemy … - Ems szturchnęła nas lekko, abyśmy w końcu ruszyli się z miejsca.
- Nigdzie nie idziecie – powiedział ostro i wyciągnął broń. Nogi się pode mną ugięły.
- Kocham Cię Katie, wiesz o tym – skierował się do mnie, a ja stałam przerażona.
- Miłość nie istnieje – powiedziałam, przełykając wielką kulę, którą miałam w gardle
 - To jak wytłumaczysz to, jak się czuję gdy Cię widzę ? Jak wytłumaczysz motylki w brzuchu i rozszerzone źrenice ? – wymachiwał pistoletem we wszystkie strony, a ja modliłam się tylko, aby nie wystrzelił.
- Głupotą – odezwała  się Emily, która stała jakby… niewzruszona ? Cholera, jak ona to robi ?

- Tylko on stoi nam na drodze do naszego szczęścia – wskazał na farbowanego i wycelował.
- No i ewentualnie twoja twarz…. brak mózgu… kretynizm – zaczęła wyliczać na placach Ems, a Lou szturchał ją w bok, aby nic nie mówiła. Ta tylko oburzyła się jeszcze bardziej.
- Pójdę z Tobą – powiedziałam niesłyszalnie – Pójdę, jeśli wypuścisz ich wszystkich i obiecasz, że nic im się nie stanie
- Policja już tu jedzie – wparował Bob, czy jak on ma na imię
- Jeszcze tego tu brakowało – blondynka wskazała na niego ręką i westchnęła. Mike jak sądzę bardzo się zdenerwował. Znów zwrócił się do mnie.
- Niby ze mną pójdziesz, a będziesz knuć jak mnie oszukać. Przejrzałem Cię. Nie ze mną te numery Bruner.
- yyy.. jestem Kate – Lou się cicho zaśmiał. Nie wiem, co było w tym takiego, ale za nim nie trafisz. Na szczęście w tle było już słychać syreny, więc to trochę podnosiło na duchu. Miałam nadzieję, że ten koszmar się w końcu skończy.
 - To koniec – wycelował broń w Blondyna gotowy strzelić. Coś w głowie podpowiadało mi, że muszę zadziałaś. Przypomniało mi się, co robią na filmach i impulsowo zasłoniłam chłopaka. W momencie zrobiło mi się gorąco, a zaraz po tym przeszedł po mnie nieprzyjemny dreszcz. Poczułam ból, a potem tylko stałam się strasznie senna. Miałam wrażenie, że mogę  przespać całe tygodnie. Ktoś coś do mnie chyba mówił, ale moje powieki same się zamykały. Potem tylko ciemność… A nie ! Czekaj ! To przecież jednorożce patatające po łące ! Ooo i sto jeden dalmatyńczyków !  

                                                          ***

Od autorki: Hej miśki ! ♥ O rozdziale... Napiszcie po prostu, co uważacie za stosowne ;D Wczoraj nasz blog przekroczył 10 tysięcy wejść. Jaramy się *___* Bardzo Wam za to dziękujemy <3 Chciałabym Wam przy okazji życzyć szczęśliwego Nowego Roku ! Mam nadzieję, że 2013 będzie jeszcze lepszy, a wasze wszystkie marzenia się spełnią <3 ~ Maddix 



10 komentarzy:

  1. Jaaaaaaaa *___* Strasznie dziekujemy za dedykacje ;** Rozdział super, jak zwykle ;) Hahahahaha' a końcówka mnie rozbroiła. "A nie ! Czekaj ! To przecież jednirożce patatające na łące ! Ooo i sto jeden dalmatyńczyków !''
    Daria xx

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejuśku ! Nie wiem co napisac ! No po prostu rozdział świetny jak zawsze ! Mam nadzieję, że Kate nic nie będzie . ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże.. kocham cię.
    Po 1.
    niektóre teksty mnie tak rozwaliły, że się popłakałam ze śmiechu. xd
    Po 2.
    nie da się tutaj nudzić, zawsze się coś dzieje.
    Po 3.
    RZĄDZISZ!!


    @hahahaha_happy

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się wydaje,że ten rozdział jest taki jakiś krótki, albo po prostu tak się wciągnęłam ,że ten koniec tak szybko przyszedł :D Rozdział jak zwykle ganiany. Biedna Kate, gdyby ten kochaś tam nie przyjechał, nic by jej nie było !! Martwię się o nią mam nadzieje,że wszystko będzie z nią dobrze :)
    Pozdrawiam was :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie piszesz + masz fajny wystrój bloga :)
    +Cześć! Na moim blogu http://life-is-a-slut.blogspot.com/ pojawił się 5 rozdział, który myślę, że przeczytasz oraz szczerze ocenisz. Zapraszam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. ZAJEBISTY!!!! :) Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. wyjebany w kosmos nie mogę się doczekać kolejnego! *__*

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialneeee. KOCHAM TEN BLOOOOG. Ale jej sie nic nie stanie no nieee?! @maniaopach LOVEEE. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Skąd ty bierzesz te cięte riposty ja myślałam że ja mam jebniętą przyjaciółkę ale twoje teksty to mnie rozwalają ..;DD Uwilebiaaaam

    OdpowiedzUsuń
  10. Skad ty bierzesz te wszystkie teksty?o_O ja sje pytam skad o_O

    OdpowiedzUsuń