sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 48


Wróciłam zmęczona po szkole. Idąc na studia spodziewałam się dużo nauki, ale to mnie czasami przeraża.
- Hej – rzuciłam na przywitanie do Ems. Nikogo innego nie było w domu.
- Hej – odparła przerzucając kolejny kanał w telewizorze.
- A tobie co dzisiaj? Nie uczysz się? – Spytałam widząc jak wygodnie rozłożyła się na kanapie.
- Wiedziałaś, że lenistwo jest matką wszystkich rozpust i nałogów? – Spytała, ale odpowiedziałam jej tylko ciszą – No właśnie… A matkę trzeba szanować, więc lenistwo górą!- Pokręciłam głową z dezaprobatą i rzuciłam się na fotel.
- A wiesz jeszcze jak ciężko jest być kobietą. …Trzema myśleć jak facet, zachowywać się jak dama, wyglądać jak anioł i do tego pracować jak wół – teatralnie przejechała ręką po czole, na co się zaśmiałam.
- Tylko mi nie mów, że z tego powodu rzucasz studia…
- Nie – odparła markotnie – Jutro mam dzień wolny, więc nie muszę się uczyć. Ave ja! – Zaczęła tańczyć jakiś dziwny taniec szczęścia i o mało co nie stłukłaby wazonu, który stał obok. Siedząc bezczynie zaczęłam sobie rozmyślać.  To niewiarygodnie, ile może się zmienić w życiu człowieka w zaledwie kilka miesięcy. Przypomniał mi się dzień wyjazdu chłopców. No i oczywiście oświadczyny. Niall zaskoczył mnie tym całkowicie. Nigdy bym się nie spodziewała, że wyskoczy z pierścionkiem. Pamiętam, że siedzieliśmy wtedy w ogrodzie na huśtawce. Na początku myślałam, że coś mu spadło, bo niespodziewanie klęknął. Gdzie by mi do głowy przyszło to, co zamierzał zrobić. Z jego ust padło to najważniejsze pytanie, a mnie totalnie zatkało. Chyba przez 5 minut nie potrafiłam wydusić z siebie żadnej odpowiedzi. Z tego szoku wyrwał mnie głos blondyna ‘Myślałem, że w tym momencie rzucisz mi się na szyję krzycząc z radości...Albo w najgorszym wypadku mi odmówisz.’ Wytarłam łzę z policzka i się zaśmiałam. Kiedy byłam mniejsza czasami wyobrażałam sobie, jak będzie wyglądało moje życie. Tworzyłam w głowie jakieś wyimaginowane historie, a teraz z całą pewnością mogę stwierdzić, że one w połowie nie dorównują rzeczywistości. Dla mnie i tak to wszystko jest jeszcze niewiarygodne. A najbardziej to, że tak dziwnie na niego reaguję. Gdy usłyszę jego głos to plecach przechodzą ciarki, a tętno jak na zawołanie przyśpiesza. Powiedzcie mi tylko jak to jest możliwe? Jak możliwe jest to, że wciąż tak reaguję pomimo tego, że ponad rok jesteśmy ze sobą? Czasami się zastanawiam, co kierowało mną, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy. Przecież na tej planecie było tylu chłopaków, a ja mimo wszystko spojrzałam na niego. Nie ukrywajmy z resztą… podobało mi się naprawdę wielu kolesi i to nawet bardzo. Gdy tylko przechodził koło mnie jakiś przystojniak, to od razu włączał mi się dosłownie rentgen w oczach. Mogłabym wymieniać setki rzeczy, które by mi się w nim spodobały zaczynając od stylu, a kończąc pewnie na jego oczach, ustach czy Bóg wie czym jeszcze. I teraz tu zaczynają się schody.. Gdyby ktoś kazałby mi opisać Niall’a ja tego nie potrafiłabym zrobić. Oczywiście, że mogłabym opisać jego atuty, ale to nie to sprawiło, że mi się spodobał. W nim jest coś, czego ja nie potrafię opisać. To niezrozumiałe i dziwne i pewnie teraz weźmiecie mnie za kompletną kretynkę. Z resztą… zachowuję się jak bohaterka jakiejś kiepskiej komedii romantycznej.
- Ziemia do Kate! O czym ty tak myślisz? – Emily uważnie mi się przyjrzała, a ja tylko szeroko się uśmiechnęłam - Wracamy na ziemię! Chłopcy zaraz zadzwonią na Skypie – powiedziała uradowania u włączyła laptopa. Po niecałych dziesięciu minutach na ekranie widniała twarz Liam’a i Tommo.
- Co u Was? Gdzie reszta? – Spytałam, gdy nie usłyszałam standardowego hałasu za plecami.
- Um.. Harry poszedł do sklepu chyba – Liam zawiesił głos się zastanawiając – Zayn’a gdzieś wcięło, a Niall ubolewa… - zmarszczyłam czoło.
- Wcale nie ubolewam! – rozbrzmiał stłumiony głos chłopaka –Wiecie, co się stało? – Po chwili podszedł do kamerki – Pojechaliśmy pod McDrive’a, bo byłem głodny… -razem z Ems przewróciłyśmy oczami. To było bardzo oczywiste. – Złożyłem jej całe zamówienie, a ta baba w okienku i tak nie zrozumiała, o co mi chodzi i musiałem mówić to jeszcze raz! – Powiedział zbulwersowany.
- Może dlatego, że zapomniałeś otworzyć okna …– Louis powiedział przez śmiech, a my zaraz mu zawtórowaliśmy. Jak to Niall zarzucił włosami i się obraził.
- Ludzie! – Chciałam coś powiedzieć, kiedy jakiś głos przerwał mi w pół zdania – Jakie chamstwo panuje na świecie! Nic tylko łazić z patelnią, aby komuś walnąć … -głos stawał się mocniejszy i jak się okazało należał do Harrego. Nawet nie zauważył, że gadamy przez Skype, ale pomińmy ten fakt.
-  Ja wam to musze opowiedzieć! – Lou wywrócił oczami, a Ems podparła głowę o rękę. Zapowiadała się interesująca historia…
- No więc poszedłem sobie do sklepu, nie? – Zaczął – I wchodzę sobie do Tesco i kieruję się na dział z napojami. No i jak już tam byłem to chyba z piętnaście minut zastanawiałem się, co sobie wziąć do picia. Bo wiecie.. To nie jest łatwo ot tak wybrać. No i stoję zastanawiając się nad wodą i sokiem. Sok czy woda. Woda czy sok. A może jedno i drugie? – Zrobił charakterystyczną pauzę.
- Przejdź do sedna, bo zanim powiesz, na co się zdecydowałeś to miną wieki – Powiedział Liam zniecierpliwiony paplaniną Loczka.
- Żałujcie, bo przegapicie najciekawszą część – jeju… czy ten chłopak nie może choć raz się streścić? Czy o tak wiele proszę?
- No więc po dłuższych przemyśleniach oraz rozważaniu za i przeciw wybrałem jogurt. Zadowolony poszedłem do kasy i zobaczyłem jakąś brunetkę. Taka przeciętna. No więc skasowała mi ten towar i… tutaj ten kulminacyjny moment… nie zapytała się mnie czy chce reklamówkę! – Emily zrobiła face palma..o stół… I tu nasuwa się pytanie, kto w tym wszystkim jest nienormalny?
- Czaicie to? Nie spytała! A może ja chciałem tą reklamówkę? A może nie chciało mi się nieść tego w ręce? A może byłoby mi wygodniej, huh? To jest chamstwo! Chamstwo, chamstwo i jeszcze raz bezczelność! Pewnie była taka niemiła, bo napięcie przedmiesiączkowe miała! – Krążył po pokoju, a ja po prostu oddaliłam się od monitora. Chciałam sobie normalnie porozmawiać, ale oczywiście się nie da!
- Już jej chciałem coś powiedzieć…. – Hazza dalej opowiadał historię swojego życia.
- CHŁOPAKI! – Zayn z impetem otworzył drzwi. To znaczy domyślam się, że z impetem, bo walnęło, jakby drzwi z zawiasów wyleciały – MAM NOWY TATUAŻ! – Emocjonował się. I żyj tu teraz z bandą głupków. No dobra… bandą kochanych przyjaciół… głupków.
                                                       *4 miesiące później***
Styczeń nie należy do moich ulubionych miesiąców. Zimne to takie. No właśnie… już styczeń. Jak to szybko zleciało. Ostatni raz z chłopcami widzieliśmy się na święta. Na szczęście mogli spokojnie wrócić do domu. Chcieliśmy świętować wspólnie tym bardziej, że rok temu to nie wyglądało tak, jak powinno. Każdy był gdzie indziej, jeszcze te sprzeczki. Przynajmniej teraz było inaczej. Oczywiście każdy chciał na początku jechać do swoich rodzin na święta, ale wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że nie chcemy się rozstawać zwłaszcza, że chłopacy za nie długo musieli wracać. A więc Zayn wpadł na taki genialny pomysł, że… całe rodzinki miałyby się spotkać u nas. To teraz sobie pomyślcie ile ludzi musiałoby być! Mnie i dziewczyną nie za bardzo ten pomysł przypadł do gustu. Hazza jednak skwitował to słowami ‘Spokojnie… Nie takie imprezy się robiło. Ten dom jest pojemny”. I tak o to pierwszy dzień świąt spędziliśmy wszyscy wspólnie. W domu dosłownie nie było się gdzie ruszyć, ale ta atmosfera była wyjątkowa. Następne kilka dni szybko zleciały, potem nowy rok i chłopcy znów wyjechali. Czas pędzi jak szalony.
Niechętnie zrzuciłam z siebie kołdrę, ale zaraz tego pożałowałam, bo po moim ciele przeleciały nieprzyjemne ciarki. Czym prędzej ubrałam się w coś cieplejszego i po wykonaniu porannych czynności zeszłam na dół.
- Siemsia Emsia! – Powiedziałam wesoło wchodząc do kuchni.
- Emsia? – Spytała uważnie mi się przyglądając.
- Tak, Emsia. To zdrobnienie od Ems, po prostu Emsia – wyszczerzyłam się do niej.
- Czy świadek wie, co się wiąże ze zmienianiem imienia bez zgody osoby zainteresowanej? – Oparła się rękami o blat i z poważnym wyrazem twarzy kontynuowała.
 - Poinformowałam cię teraz – odparłam jak nigdy nic unosząc jedną brew.
- Niech świadek więcej nic nie mówi. Wszystko może być wykorzystane przeciwko pani – spojrzała na mnie groźnie, a ja powstrzymywałam się od śmiechu. Przyzwyczaiłam się, że Ems zaczyna już mówić, jak na sali sądowej.
- Uczysz się?- Zapytałam z uśmiechem, a blondynka spuściła z tonu i usiadła na krześle.
- Tak, chciałabym już prowadzić rozprawy albo wsadzić kogoś do pudła po moich mocnych dowodach, ale nie… bo najpierw trzeba to wykuć na pamięć – podniosła grubą książkę, a potem bezsilnie ukryła głowę w rękach.
- Nie chciałabym być w skórze oskarżonego, bo z tobą nie wygra…
- Ale.. Dziś będzie wykład na temat interpretowania przepisów prawnych i paragrafów. Będzie się działo! – Powiedziała weselsza, a ja się zaśmiałam. Kurde… kto by pomyślał, że nasza Emily pójdzie na studia prawnicze… Widać, że jej się podoba i teraz nawet sama usiądzie do nauki, co kiedyś było dziwne.  Z resztą to samo mogę powiedzieć o sobie. Gdyby mi ktoś kilka lat temu powiedział, że będę chodzić na studia humanistyczne w samym Londynie i potem zostanę nauczycielką od angielskiego to bym go szczerze wyśmiała. Mój angielski w szkole zwykle polegał na pisaniu prac ze słownikami i przepisywaniu zadań od kolegów, a zasób słów, którymi się posługiwałam był minimalny. Do tego dochodziła jeszcze nauczycielka, które nie miała zielonego pojęcia o tym języku i wymowie. To był koszmar, a teraz… Wszystko się obróciło o 180 stopni.
- Za 15 minut wychodzę, Perrie pojechała na próbę, a Danielle sobie śpi – blondynka upiła łyk kawy i zniknęła za drzwiami łazienki. Postanowiłam sobie zrobić na śniadanie tosty, więc wyjęłam wszystko, co potrzebne. W między czasie nalałam sobie soku.
- Hej Dani, mam nadzieję, że się wyspałaś – odparłam widząc stojącą za mną dziewczynę. Uśmiechnęłam się do niej szeroko. Była już w 8 miesiącu. Jak ten czas szybko leci.
- Kate? – Zapytała niepewnie, a ja na nią spojrzałam – Wody… - odparła cicho, a ja zmarszczyłam brwi.
- Słabo Ci? Już ci nalewam – miałam zamiar sięgnąć po szklankę, ale Dan zgięła się w pół.
- Chyba odeszły mi wody… -powiedziała cicho, a ja w momencie zamarłam. O mój Boże! Ja i Emily byłyśmy kilka razy z nią na zajęciach w szkole rodzenia i tam była rozmowa o tym, jak się zachować, ale jak na złość, za cholerę nie potrafiłam sobie przypomnieć, co najpierw zrobić! Krzyk dziewczyny mnie trochę ocknął.
- EMILY! – Wydarłam się, aby jak najszybciej przyszła. Po chwili stała ze szczoteczką do zębów w ustach.
- Danielle rodzi! – Powiedziałam opanowana, co do mnie niepodobne. Ems wypluła pastę brudząc lodówkę. Rzuciła szczoteczkę gdzieś za siebie i… zaczęła się śmiać!
- Co ty wyprawiasz? – Zapytałam patrząc na jej zachowanie.
- O matko! Co my teraz zrobimy!? – Wykrzyczała między napadami. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że reakcją na stres jest śmiech.. W tym momencie nic to nie ułatwiało.
- Bierz torbę i jedziemy do szpitala – powiedziałam łapiąc za kluczyki od auta, a dziewczyna wykonała moje polecenie. Po niecałych 3 minutach siedziałyśmy w samochodzie prowadzonym przez Emily.  Stwierdziła, że zna skróty, którymi szybciej dotrzemy do szpitala. Korzystając z okazji postanowiłam jak najszybciej poinformować o tym Liam’a. Drżącymi rękami wybrałam jego numer i czekałam, aż odbierze.
- Cześć, tylko się nie derywuj.  Danielle rodzi, jedziemy do szpitala – odparłam szybko.
- Katie! To wspaniale! Tak się cieszę! – Odparł głos po drugiej stronie, a ja sama do siebie zrobiłam minę w stylu da fak?
- Harry? Do cholery jasnej, gdzie jest Liam! – Wrzasnęłam, gdy zorientowałam się, z kim rozmawiam.
- Liam wyszedł gdzieś z Niall’em i Lou, a co?- Zapytał głupio
- A nic, tak dzwonie, żeby sobie z nim pogadać – odparłam ironicznie
- A to fajnie. Wiesz nudzi mi się… - Wyłączyłam się, aby nie kontynuować tej bezsensownej rozmowy. Moje zdenerwowanie rosło, kiedy wykręcałam kolejny dobrze znany mi numer.
- Hej skarbie, co u Ciebie? – Usłyszałam głos swojego chłopaka. Postanowiłam zadzwonić do Niall’a, skoro Liam zostawił komórkę.
- Daj mi szybko Liam’a – odparłam chaotycznie.  
- Nie przywitasz się ze mną, tylko od razu chcesz Liam’a? – Odparł chyba oburzony.
- Daj Liam’a! – Powiedziałam dobitnie – Liam? Proszę tylko się nie denerwuj….
***
Dacie wiarę, że siedzimy na tym korytarzu już dziesiątą godzinę? Jak przyjechaliśmy to lekarze stwierdzili, że i owszem to się zapowiada na akcję porodową, ale trzeba jeszcze poczekać, aby wszystko poszło zgodnie z planem. I tak o to siedzimy tutaj. Perrie oczywiście dołączyła do nas wraz z Victorią
- Gdzie ona jest?- Przeniosłyśmy wzrok na jakiegoś chłopaka, który krzyczał coś na biedą recepcjonistkę. Po chwili Ems mnie jednak szturchnęła i powiedziała, że mam się lepiej przyjrzeć.
- Liam – Ems wyszeptała, a ja potarłam zmęczone oczy.
- Co wy tu robicie? - Victoria spytała zaskoczona widząc chłopaków wchodzących za Liasiem.
- Gdzie jest Dan? – Brunet odparł ledwo łapiąc oddech.
- W toalecie, wiesz? Miała pilną potrzebę – Perrie zironizowała. Wszystko przez to, że przed nim widniał na drzwiach ogromny napis ‘Porodówka’, ale co się dziwić… Pierwsze dziecko i zestresował się chłopak.
- Okey, to ja do niej pójdę – powiedział pół przytomny i naprawdę chciał wejść do toalety, ale Emily nakierowała go na właściwe drzwi.
***
Wszyscy w ósemkę siedzieliśmy jak na szpilkach wyczekując na jakąkolwiek wiadomość, co się dzieje tuż za drzwiami. Emily oparta o ramię Lou lekko przysypiała, Zayn z Perrie o czymś rozmawiali, Hazza z Vic poszli po kawę, a ja nerwowo zaciskałam dłonie. Wiem, że poród trwa dosyć długo, ale co innego o tym wiedzieć, a co innego siedzieć na korytarzu, kiedy twoja przyjaciółka ma wydać na świat potomka. Po jakiś dziesięciu minutach drzwi się lekko uchyliły, a my jak na zawołanie spojrzeliśmy w tamtym kierunku. Stał w nich Liam blady jak ściana. Ręce mu się trzęsły, ale na ustach widniał uśmiech niedowierzania.
- I co z nimi? – Tommo jako pierwszy się odezwał. Liam przymknął oczy i wziął głęboki oddech.
- Dziewczynka… - wyszeptał – 2,5 kilo, 55 centymetrów… - widziałam jak pod jego powiekami zebrały się łzy. Wszyscy zaczęliśmy się cieszyć i przytulać jak nienormalni.
- I raz i dwa, Liam córkę ma. I trzy i cztery to nie są już bajery. I pięć i sześć … Payne jest ojcem – zaśpiewał Curly, a my spojrzeliśmy na niego, jak na idiotę.
- Coś Ci się końcówka nie zrymowała… - Ems zgasiła jego entuzjazm, a wszyscy się zaśmialiśmy.
-Możemy je zobaczyć? – Na ziemię sprowadziła nas Perrie.
- Na razie nie można ich męczyć, to był ciężki poród. Mogą państwo zobaczyć ich po przez szybę. Pani Danielle zostanie zaraz przewieziona na salę – Niewiadomo skąd pojawił się lekarz, po czym pogratulował Liam’owi i zniknął w jednej z sal. Skierowaliśmy się korytarzem przed salę Dan. Przez szybę wdzieliśmy radosną, ale zmęczoną dziewczynę z małym zawiniątkiem na rękach, do której chwilę później dołączył Liam. Wyglądali tak uroczo.
- I teraz Daddy Directioner nabiera nowego znaczenia…- odezwałam się wtulając się w ramię swojego chłopaka.
***
Dani musiała spędzić kilka dni w szpitalu, aby upewnić się, że wszystko jest okey z nią i maleństwem. Właśnie.. Zapomniałam wspomnieć. To maleństwo ma już imię – Melanie. Dumni rodzice takie imię wymyślili. Wszystkim się spodobało. Taka mała Mel, Mela lub Melka. Słodkie. Wszyscy fani wprost oszaleli jak dumny tata wstawił ich wspólne pierwsze zdjęcie. Coś czuję, że mała będzie przez niego bardzo rozpieszczana. Jeszcze jest zamieszanie z rodzicami chrzestnymi! Niemal bijemy się o ten zaszczyt. Jednak para zdecydowała, że ma być sprawiedliwie i wezmą kogoś mniej zaangażowanego. Normalnie foch!
- Spokojnie Dani, wszystkim się zajęłyśmy – Ems przekonywała dziewczynę, że nie ma co się martwić wyprawką dla Mel. Wprawdzie nic w domu nie było przygotowane na przyjęcie dziecka oprócz kilku ubranek, ale to się wytnie… Powierzyłyśmy chłopakom to zadanie i teraz tak sobie myślę czy to aby był dobry pomysł? Klamka jednak zapadła.
*
Chłopcy muszą wracać na trasę, niestety. Ale pocieszenie jest takie, że do końca został im już tylko miesiąc. Ku zaskoczeniu wszystkich postarali się i w pokoju Dan i Liam’a powstał nowy kącik dla Mel. Oczywiście to tak na początek, bo po trasie pewnie znów zamieszkają sami.
- Hey Lou – szepnęłam cicho kładąc mu rękę na ramieniu. Chłopak stał w drzwiach pokoju i dopiero po chwili zorientowałam się, że patrzy jak Emily nosi Mel na rękach i o czymś rozmawia z Perrie.
- Co ty taki anonimowy jesteś? – Zapytałam żartobliwie
- Dziś znów musimy wyjechać. Dziadostwo, nie? – Spytał, a ja wzruszyłam ramionami.
- Taki urok bycia światową gwiazdą – popchnęłam go w stronę reszty .
- Jest taka podobna do Liam’a – ekscytowała się Victoria dosłownie wisząc nad małą.
- No tak! – Danielle wyrzuciła ręce w górę – Przez 8 miesięcy nosiłam ją pod sercem, rodziłam ponad 10 godzin, od trzech dni nie śpię po nocach, a się okazuje, że ona jest podobna do tatusia! – Powiedziała żartobliwie, a wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
***
- Wiecie, że odkąd Liam wszedł do samochodu to dostałam już od niego chyba ze sto esemesów czy wszystko jest w porządku, że nas kocha i będzie tęsknił. Oczywiście tysiąc razy spytał, czy dobrze się czuję i czy ma wrócić. – Danielle opadła zmęczona na kanapę, a my się zaśmiałyśmy.
- Liaś zawsze się o wszystkich troszczy – Emily zrobiła kakao i w ten wieczór postanowiłyśmy poplotkować.
- On się troszczy, a ja przez odpisywanie do niego zbankrutuję –wszystko się teraz obróci o 180 stopni.  Oczywiście w miarę naszych możliwości będziemy pomagać Dan w opiece nad Melką.  Mam czasami takie chwile, że w momencie ogarnie mnie dobijający smutek i tęsknota za tymi wariatami. Brakuje mi tej spontaniczności, wygłupów, ich głupich pomysłów, ich… Ale cóż. Użalanie się jest tak bezsensowne, jak stanie w deszczu. Jest cholernie źle, ale zamiast się ruszyć to czekasz, aż ktoś przyniesie ci parasol. Nie wiem, kto wymyślił takie porównanie, ale jest jak najbardziej trafne. Oby ten miesiąc szybko zleciał, a potem… a potem się zobaczy.

                                                                         ***

Od autorki: Hey kochani! xx Naprawdę bardzo Was przepraszam za opóźnienia. Nie chciałam, żeby to, co się u mnie dzieje jakkolwiek wpłynęło na bloga, ale mi nie wyszło. Nie miałam przez ostatni czas głowy do pisania. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Trzymajcie się ♥ ~ Maddix xx                                                      Limit=25 komentarzy :) x

26 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle genialny! *-*
    Danielle urodziła Liaś został ojcem, hdusbjsbshbshhshhdgh. *_____* Szczerze ? Na to najbardziesz czekałam czytając Twoje wcześniejsze rozdziały. :) Czekam na next. Świetnie piszesz!! :3 I niech chłopaki wrócą już z trasy tęsknie za Ich wygłupami razem. :D Życzę weny i chęci do dalszego pisania! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. oh God :o przepraszam, że dawno nie komentowałam...
    miałam zaległości z trzema rozdziałami, jak to się stało? :o
    ale już wszystko nadrobiłam, strasznie podobała mi się ta akcja z tym wywiadem haha, to było słodkie *-*
    i te zaręczyny!! niech będzie potrójny ślub XDD
    i Harold wreszcie se dziewczynę znalazł, łał ;D
    może się trochę ogarnie... ta, nierealne ;D i dobrze.
    dzidzia *-* a mi się dziś śniło, że opiekowałam się 2-3 letnią dziewczynką i byłam dla niej niemiła #LOL hahahah ;D
    ej, wstawcie zdjęcie Meli :)
    Kina ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej świetne :) Mam nadzieje, że juz wszystko będzie w porządku i wszyscy wezmą ślub ze sobą :D ciesze sie radościa Li i Danii <33 Mała słodka Mel :D

    OdpowiedzUsuń
  4. hdbvifydgvidgikvbg MEL *.* TAK OGÓLNIE TO HAROLD MNIE ROZWALIŁ XDDDDDDDDD myślałam że z krzesła spadnę :DD NIE SPYTAŁA SIĘ O REKLAMÓWKĘ WARIAT NORMALNIE XDDDDDDD czekam an następny ♥~M.

    OdpowiedzUsuń
  5. HAHAHAH...Melanie,...śliczne imię...ahh...Harry i jego opowieści z życia wzięte....Kate na studiach,.,Emily dalej z Louis'em..pacan jeszcze nic nie zepsuł...więv żyć...nie umierać x.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham <3 ile miłości <3 a Państwu Payne urodziła sie córeczka. ja pierdziele to jest mega <3 jejku no nie mogę się nawet wysłowić. Z każdym rozdziałem jest on coraz lepszy C: mam nadzieję że tak szybko go nie zakończycie, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że żadna historia nie trwa wiecznie, aczkolwiek ta mogłaby :D ogółem to jest wszystko dobrze, ale prosiłabym więcej Em-Lou oraz Kate-Niall C:
    powodzenia w pisaniu!! xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaaaaa *______* Oficjalnie ogłaszam, że czytając ten rozdział wzrósl mój poziom cukru! *_* To było takie.. kjuuut <3 Tak się cieszę, ze Liaś jest Tatuśkiem.. no nie! :D Jak oni szybko rosną hahah xD....... Ej.. hahahahhah jak czytałam o tej rozmowie na skajpaju to normalnie... hahahahahahah ! Nie mogłam wytrzymać! :D Harry ty durniu! Kocham Cię ♥ haha ;D Ej.. nie pamiętam czy mówiłam coś o dziewczynie Hazzy w tamtym komentarzu.. no nic.. podoba mi się.. taka.. fajna :D i wgl ten rozdział był zajebioszczy ! <3 KEEP CALM and READ THIS BLOG! Yeeah :D
    Jasne misiek, że Ci wybaczamy ♥ Przecież nic strasznego się nie stało, że nie dodałaś tego rozdziału wcześniej ;) sooł Don't worry honey ;* Okej.. z mojej strony to tyle.. paaa :** ♥
    Daria xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem móją opinie w skocie bo jak bym się mogła rozpisać to by mi to trochę zajęło.
    1. Hahahaha Harry i jego teksty mnie rozwalają
    2. Melani ładne imię
    3. Mam nadzieję że Lou nic nie zepsuje i będzie wszystko dobrze z nim i Em
    4. Kocham cię za tego bloga
    5. Uzależniłam się od tego bloga
    6. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  9. I pięć i sześć ... Payne jest ojcem.
    Hahahahahaha normalnie leże i nie wstaje hahahahaha xD Mistrz Styles ^^
    Kochany ten rozdział jest, Liam jest ojcem :3
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie: http://i-love-you-vampire.blogspot.com/
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Liaś jest ojcem *__* jak zawsze cudowny

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział ♥ mam nadzieję że u ciebie już wszystko ok :))

    OdpowiedzUsuń
  12. ale megaśny rozdział :* nie mogę przestać się śmiać, jak wyobraziałam sobie minę Liama, to jego niedowierzanie przepełnione szczęściem xD ale Hazza mnie lekko zdenerwował, tak jakby kurde ciągle tylko miał żarty i wygłupy w głowie... no cóż, przynajmniej masz ode mnie 6 za ukazanie uczuć (ich braku) u niektórych facetów :*

    OdpowiedzUsuń
  13. *_* chyba nic więcej nie mogę napisać :* już nie mogę się doczekać ślubów i wesel poszczególnych członków 1D :3 of course najbardziej czekam na ślub Lou :*
    Maryśka :*

    OdpowiedzUsuń
  14. TO CO 3 huczne wesela? XDDDDDDDDDD JEZU HAROLD ROZWALA SYSTEM XDDDD rozdział świetny *.* to do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. MEGA rozdział czekam an kolejnu ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Hahha Hazza mega czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  17. Lou i Em są słodcy uzaleźniłam się

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam nadzieje, że na blogu pojawi się jeszcze słynne POTEJTOS haha <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Dalej czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  20. Next boski ten twój blog

    OdpowiedzUsuń
  21. Kocham cię za tego blogaaaa

    OdpowiedzUsuń
  22. HARRY♥ hahha świetny czekam na nexta :))

    OdpowiedzUsuń