niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 23


 - Ale spieprzaj człowieku, nie gadam z tobą!- krzyknęłam, kiedy Harry próbował ze mną rozmawiać i tłumaczyć się z ostatniego wieczoru.
- Ja naprawdę nie chciałem Ems, uwierz.
- Wypierdzielaj na pole, buraki sadzić. – powiedziałam i odeszłam od niego kawałek. Usiadłam na kanapie gdy do domu wpadła Elka.
- Siemasz Elżbieta, jak tam w warzywnym? – zapytałam, lecz ta o dziwo nic nie powiedziała, tylko udała się na balkon. Może będzie skakać? Mom please!
- Emily skarbie ty mój najdroższy, najukochańszy, kaktusie na pustyni życia!- recytował Harry i złapał mnie za rękę. Przewróciłam oczami i walnęłam go poduszką.
- Idź się lizać z jakąś blondyną i zostaw mnie w spokoju. Bo ci zaraz zrobię .. – zaczęłam jednak loczek szybko mi przerwał.
- Zrobisz mi dobrze? – zapytał i pochylił się  nade mną, kładąc swoje przesadnie wielkie dłonie na moich udach. Wczoraj zrobiłoby to na mnie wrażenie, może nawet zgwałciłabym go w krzakach, ale dziś mnie to nie ruszało. Uderzyłam go z liścia w pysk, a on się zatoczył. Spojrzał na mnie smutno i poszedł sobie gdzieś. No i dowidzenia, nikt nie będzie tęsknić. Nagle wybiegła Elka, która rzuciła we mnie gazetą i uśmiechnęła się złośliwie. Aha, cieszę się, że u niej wszyscy zdrowi. Zaraz potem pojawiła się Kate. Usiadła obok mnie i coś tam zaczęła gadać. Uśmiechnęłam się drwiąco i złapałam gazetę, którą przed chwilą rzuciła we mnie Elka.
- O, a cóż to! Kate i Louis na okładce się całują. Urzekła mnie wasza historia. Na ślub chcesz bukiet z białych róż, czy czerwonych? – zapytałam, a Kate zarumieniła się delikatnie.
- No co ty Emily…
- No fakt po chuj komu róże, lepsze lilie!
- Nie! My jesteśmy tylko przyjaciółmi!
- Dobra Kate, wrzuć na luz i cofnij na wstecznym. Chyba wiem, że ruchasz .. to znaczy kochasz Nialla, soł .. – powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko w stronę Kate, która odetchnęła  ulgą. Pomachała mi nagle i poszła na górę. Pewnie do Horana, żeby mogli w jakimś schowku seksić się i krzyczeć w niebogłosy. Muszę odstawić dragi. Z nudów zaczęłam przeglądać gazetę od ziemniaka. No i to co zobaczyłam na jednej ze stron wkurzyło mnie maksymalnie. Od razu pobiegłam do pokoju Hazzy.
- Co to jest ty zawszony … owczarku niemiecki! – krzyknęłam i rzuciłam mu w twarz gazetę otwartą na artykule o ‘Haylor’.
- No bo miałem ci mówić właśnie, że tego .. no ja i ona .. no wiesz. To z nią się całowałem. Z Taylor. – powiedział a ja zrobiłam się cała czerwona. Z nerwów oczywiście.
- Czy ciebie, marny grajku za dychę, już całkiem Bóg opuścił?! Wziąłeś sobie za dziewczynę jakąś .. country wieśniare? – zapytałam a on zrobił ze złoszczoną minę.
- To nie ja chciałem z nią być, tylko mi kazali! Moi menagerowie!
- A ty nie masz języka w tej swojej parszywej gębie i nie mogłeś się przeciwstawić? A zresztą nic mnie to nie obchodzi, arrivederci roma, krzyżyk na drogę, wesołych świąt, wesołego jajka, szczęśliwego nowego roku! – wykrzyczałam, a Harry spojrzał na mnie dziwnie. Obróciłam się na pięcie i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Nagle wpadłam na Liasia.
- Cześć mały, co tu robisz?- zapytałam, a on spojrzał na mnie wesoło.
- Po pierwsze: żaden mały złotko. Po drugie: mieszkam. – powiedział, a ja walnęłam go w ramię.
- Po pierwsze: nikt już w tych czasach nie mówi złotko. Po drugie: Skąd wiesz o co mi chodziło mówiąc ‘mały’? – zapytałam i poruszałam znacząco brwiami. Liam wybuchnął śmiechem, ale zaraz spoważniał.
- Dla twojej informacji, jest większy od Louisa! – powiedział, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Sprawdźmy to! – powiedziałam i weszłam szybko do pokoju Lou, ciągnąc za sobą Payne’a.-Ej Louis! Liam twierdzi, że ma większego od ciebie!
- Co? Perfidne kłamstwa! – powiedział i nagle ściągnął spodnie, stojąc przede mną w samych bokserkach i koszulce. To samo zrobił Liam. Uśmiechnęłam się cwanie.
- Oh boy .. czy ja jestem w raju? – zapytałam, gdy nagle do pokoju wszedł Zayn.
- O! O! Sprawdzacie wielkości! Ja też chcę! – powiedział i zrobił to samo co reszta. Spojrzałam na nich i złapałam się za głowę.
- Czy to już gwiazdka? – zapytałam, a oni zaczęli się śmiać. – Przykro mi chłopaki, ale największego ma Liam. – powiedziałam, a Louis rzucił poduszką o ziemię, Zayn zaczął płakać, a daddy skakał i cieszył się jak dziecko.- Liaś ogarnij i idź teraz do Danielle, użyć swojego przyjaciela. If you know what i mean. – powiedziałam, a on założył spodnie i wyszedł uradowany z pokoju.
- Przepraszam was na chwilę, muszę iść do El. – powiedział Louis i również opuścił pokój.
- Nie znoszę jej.
- You don’t say. – powiedział Zayn, a ja uśmiechnęłam się wesoło. Nagle złapał mnie w pasie i zaczął biegać w kółko.- Jestem strasznym king-kongiem!
- Czy ty jesteś normalny na umysł?
- Nie!
- Postaw mnie.
- Jam cię zjem.
- Zayn.. boję się ciebie.
- Twoja młoda skóra mnie podnieca. – powiedział i zaczął mnie wąchać.
- Jeśli nie przestaniesz rzucę na ciebie zaklęcie! AVADA KEDAVRA GNOJU. – powiedziałam a on nagle upadł i przestał się ruszać. Podeszłam do niego i szturchnęłam go lekko.- Ej Zayn wstawaj. Zayn.. Zayn!? O mój boże .. ZABIŁAM GO! Moje śmiercionośne zaklęcie ugodziło go w pierś. Nieeeeee. Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee. – powiedziałam i zaczęłam płakać nad jego ciałem. Nagle usłyszałam śmiech.
- Nabrałaś się! Jestem aktorem.- powiedział Zayn, a ja uderzyłam go w twarz.- Za co to?
- Za żywot, nędzniku. – powiedziałam i jakby nigdy nic wyszłam z pokoju. Na dole stał Niall.
- Oh czyżby to moja najlepsza, najukochańsza, przyjaciółka Emily? Czym, że nagrodziłem o wielmożną panią, żeś raczyła przyjść w moje skromne progi zaiste?- powiedział i w podskokach uklęknął przede mną.
- Szanowny chłopie! Raczyłam zaszczycić cię moją osobą, gdyż ponieważ czułam nagłą potrzebę dania tobie o wielmożny chłopie, numeru telefonicznego do psychologa, zaiste!
- Ah cóż to za piekielne urządzenie, ten telefun? To tylko szatan mógł wymyślić takie ustrojstwo, zaiste! – nagle naszą rozmowę jak z XIX wieku, przerwał mój telefon. – AAA! Cóż to za dźwięki z twej kieszeni?! Co to za przenośna kapela kieszonkowa?
- Zamknij ryj wieśniaku, teraz będę nawijać. – powiedziałam i nacisnęłam zieloną słuchawkę.- Halo?
- Cześć Emily. – usłyszałam znajomy głos i momentalnie zrobiło mi się nie dobrze.
- Czego chcesz obrzydliwy deklu?
- Bądź w parku, za 30 minut. Dla dobra swojego i twoich przyjaciół.
- Jesteś porąbany jak lód w przerębli.
- Radzę ci przyjść.
- Ty mi radzisz? Rozmowy w toku sobie urządzasz? – powiedziałam, a w odpowiedzi usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia. Po tej rozmowie poczułam dziwny niepokój ( i nie salon #suchar) i dziwną chęć pożegnania się przed pójściem do tego parku. Więc podeszłam do Nialla i przytuliłam go z całej siły.
- Trzymaj się blondas. – powiedziałam a on spojrzał na mnie dziwnie i odwzajemnił uścisk. Potem poszłam do Liasia, Zayna, Kate (która koniecznie chciała wiedzieć, co się dzieje) i nawet do zdziwionego Hazzy. Ubrałam buty i byłam gotowa do wyjścia, gdy w progu stanął Louis.
- Trzymaj się Tommo. – powiedziałam i uwiesiłam mu się z całej siły na szyi. Odwzajemnił to i pocałował mnie w usta.
- Mam dziwne wrażenie, że coś się stanie. Instynkt kazał mi przyjść tutaj i nie pozwolić ci wyjść. – powiedział Louis, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.
- Spokojnie, wrócę za jakieś pół godziny. Na razie. – powiedziałam i oderwałam się od niego wychodząc z domu. Ciągle zastanawiałam się co on ode mnie chce.
                                                      * Na miejscu.*
Stałam w umówionym miejscu już od 10 minut, a tego zjeba wciąż nie było.
- No Mike! Gdzie jesteś frajerze! Boisz się wyjść?- krzyczałam na cały park kiedy nagle poczułam mocne uderzenie w tył głowy. Straciłam przytomność.
                                                           * Jakiś czas później*
Obudziłam się w jakimś.. magazynie? Schowku?  Nie wiem. Chciałam się ruszyć, jednak moje nogi były przywiązane jakimś łańcuchem do kołka. Pierwsza myśl: ktoś mnie porwał i każe mi zagrać w filmie porno. Jednak pomyliłam się.
- Nie wiem czy wiesz, ale zostałaś porwana. – powiedział wkraczający właśnie do tego magazynu, Mike.
- No co ty kurwa nie powiesz. O co ci chodzi co?- zapytałam, a on ukląkł przede mną i przejechał mi dłonią po policzku.
- Chce żeby Kate mnie zauważyła. Kocham ją tak bardzo.
- Nie wiem co ci matka dawała w dzieciństwie, ale bebiko to nie było. – powiedziałam a on uśmiechnął się jak jakiś psychopata.
- Kate musi zrozumieć, że jeśli ze mną nie będzie komuś stanie się krzywda.
- Nie wiem co bierzesz, ale odstaw to lub zmniejsz dawkę.
- Posiedzisz tutaj trochę wiesz?
- Masz mnie kurwa natychmiast wypuścić, albo odetnę ci jaja. – powiedziałam, a on roześmiał się głośno. – Chcesz usłyszeć prawdziwy kawał? Jaki uśmiech mają dzieci z Czarnobyla? Promienisty. – powiedziałam, a on spojrzał na mnie dziwnie.
- Nie rozumiem..
- No bo wiesz.. tam wybuchła ta elektrownia i .. UGH, a co ja ci się będę tłumaczyć. – powiedziałam, a on złapał mnie za rękę.
- Myślisz, że ona zrozumie, że mnie kocha?
- Myślę, że ona zrozumie, że trzeba zadzwonić do psychiatry i umówić cię na spotkanie. A po za tym .. gdzie mnie wywiozłeś?
- Nie powiem ci. A jeśli będziesz próbowała krzyczeć .. – powiedział i z zapaska wyciągnął broń.- To skończy się to źle dla ciebie.
- Mike. Odłóż ten pistolet na wodę. – powiedziałam, a on wycelował w moim kierunku i nacisnął spust. Nagle poczułam wielki ból w ramieniu. Gnój postrzelił mnie w rękę! Spojrzałam na nią – leciała mi krew i miałam przedziurawioną bluzkę.- Postrzeliłeś mnie imbecylu! Jeżeli wykrwawię się przez ciebie, wiedz, że po śmierci będę ci robić Paranomal Acitivity co noc!
- Spokojnie. Ja nie chciałem nie wiem co mi odbiło. – powiedział i zaczął obwiązywać moją ranę.
- Jesteś porąbany.
- Niby dlaczego?
- Porwałeś mnie, bo zakochałeś się w mojej przyjaciółce bez wzajemności. Zero romantyzmu, 100 % kretynizmu.
- Dlaczego się mnie nie boisz?
- Boję się twojego nie wyjściowego ryja. – powiedziałam a on uderzył mnie twarz. Złapałam się za policzek i wykorzystałam to, że wciąż się nade mną nachylał. Złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam w swoją stronę. – Słuchaj no ty debilu. Jeśli myślisz, że będę się ciebie bać to wierz mi, że jesteś w wielkim błędzie. Gdybym tylko miała wole nogi skopałabym cię mocniej niż ci się wydaje. – powiedziałam, a on wytrzeszczył oczy i szybko odsunął się ode mnie.
- Jeśli nie będziesz posłuszna, zabiję cię.
- Jeśli mnie zabijesz, będę cię nawiedzać i kraść ci w nocy kołdrę. – powiedziałam, a Mike złapał moje policzki jedną ręką i mocno je ścisnął.
- Teraz mógłbym cię zgwałcić i tak nikt nie usłyszy. Nie będzie twojego Louisa, który cię uratuję.
- Sama sobie dam radę. A po drugie nie masz mnie czym zgwałcić lamusie. – powiedziałam i uśmiechnęłam się drwiąco. On nachylił się nade mną i musnął ustami moje wargi.
- Masz jakieś specjalne życzenia? Bo musze iść.
- Jedno. UMYJ SOBIE ZĘBY. – powiedziałam, a on odwrócił się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia. Zamiast niego, do środka wszedł jakiś chłopak. W moim wieku, całkiem ładny. Oderwałam od niego wzrok i spojrzałam na moje ramię. Cholernie bolało i co raz bardziej krwawiło. Podniosłam głowę i uważniej przyjrzałam się temu chłopakowi.
- Ja cię znam! To ty przychodziłeś do naszego domu i gadałeś jakieś pierdoły. Popapraniec!- powiedziałam, a chłopak przybliżył się do mnie.
- Nie wiem o czym mówisz.
- Mam kury! – powiedziałam, a on zrobił minę, która pamiętam wtedy gdy przyszedł przed mój pokój.
- Ile?
- Dużo, jeśli mnie wypuścisz.
- Nie mogę. Szef mi zakazał. – powiedział i uśmiechnął się .. uroczo nawet. – Jestem Bob, a ty?
- Anna Maria Wesołowska. To powiedz mi chociaż gdzie jesteśmy.
- 20 mil za miastem. Nic więcej nie mogę ci powiedzieć. Bardzo cię boli? – wskazał palcem na moją ranę.
- Nie! Przecież ja codziennie dostaję kulką w ramię. – powiedziałam, a Bob uśmiechnął się.. znów uroczo. Wkurza mnie ten uśmiech.
- No fakt, głupi ja. Chyba chciałbym ci pomóc, ale .. – zaczął, ale mu przerwałam.
- Czekaj, czekaj, zrobię naszą ulubioną kawę i podasz mi plan ucieczki!
- Nie, tego nie zrobię. Ale mogę ci dać na chwilę twój telefon żebyś napisała do bliskich.
- On zabrał mój telefon? On dotykał łapskami mojego telefonu? Rękami którymi się pewnie .. którymi robił sobie dobrze? Zabiję gnoja. – powiedziałam i wzięłam telefon, który podał mi Bob. – Mogę zadzwonić?
- Tak, ale mów po cichu. Szef w każdej chwili może tu wrócić.- powiedział, a ja wybrałam numer telefonu do Kate, od której miałam już setki nieodebranych połączeń. Przy okazji spojrzałam na zegarek na wyświetlaczu – była 22.40. Czyli byłam tu .. już 7 godzin!? I nie umyłam włosów! Nagle w słuchawce usłyszałam głos Kate.
- Emily, do jasnej cholery, czemu nie odbierałaś telefonów?! My się tu martwiliśmy, tyle godzin cię nie było i..
- Kate zamknij się na chwileczkę, musze ci coś ważnego powiedzieć. I obiecaj, że nie będziesz panikować.
- No.. dobrze. – powiedziała, ale usłyszałam w jej głosie wahanie.
- Zostałam porwana.
- Słucham?! Emily to nie jest śmieszne. – usłyszałam tym razem głos Zayna. Widocznie byli na głośniku.
- Tak to prawda. Porwał mnie ten pedofil, znaczy były Kate.
- Zabiję sukinsyna. Zabiję. – powiedział Louis, a Niall chyba zaczął ostrzyć nóż (o.o).
- Spokojnie człowieki. Nic wielkiego mi nie zrobił, tylko mnie postrzelił. – powiedziałam i od razu tego pożałowałam.
- ŻE CO TY PIERDOLISZ KOBIETO!? – usłyszałam głosy całej 6.
- Tak dostałam w ramię, krwawię, ale nic mi nie jest. – powiedziałam, a ze słuchawki wydobywały się przestraszone głosy moich przyjaciół. Nagle Bob dał mi znak, że musze kończyć.- Słuchajcie, wezwijcie policję. Jestem 20 mil poza miastem w jakimś starym magazynie. Kocham was i pamiętajcie o tym. Tak na wszelki wypadek. – powiedziałam i zdążyłam jeszcze usłyszeć głos Louisa mówiący: ‘ nie trzeba policji, załatwię to sam.’ za nim się rozłączyłam. Oddałam szybko telefon Bobowi i uspokoiłam oddech.
- Jak się ma moja zakładniczka? – powiedział Mike i usiadł na krześle naprzeciwko mnie. Dał znak Bobowi, że może odejść.
- Jak mogę się czuć zapięta kajdankami do ziemi? Używasz tego mózgu czy tylko atrapa?
- Nie denerwuj się tak. Przecież nic się nie dzieję.
- Fakt, przecież to normalne, że jakiś debil porywa najlepszą przyjaciółkę swojej miłości życia, tylko po to, żeby ona też go pokochała. -100 do używania mózgu.
- Ja nie widzę w tym nic dziwnego. A tak po za tym .. dobrze całuję?
- Całujesz jak 5 letnie dziecko. Chociaż nawet ono całuje lepiej od ciebie. – powiedziałam, a na jego twarzy pojawił się grymas.
- Wiesz, coś zrozumiałem. Kocham Kate, ale tobą mógłbym też się zadowolić. Może nigdy cię im nie oddam. Uciekniesz ze mną? – zapytał, a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę.
- Nie wiem czym dostałeś w łeb, ale to musiał być coś bardzo ciężkiego. Odpowiedź brzmi: chyba cię pojebało. – powiedziałam, a on odgarnął kosmyk moich włosów z policzka.- Człowieku jesteś niewyżyty.
- Możliwe, nie wiem. Przemyślałem coś .. oprócz tego, że mogę zdobyć Kate, może uda mi się dostać za ciebie jakąś kasę. Kto cię najbardziej kocha Emily? Kto zrobi dla ciebie wszystko? – zapytał, ale minę miał świadczącą o tym, że dobrze zna odpowiedź. Wyciągnął swój telefon i wykręcił jakiś numer.
- Jak myślisz Emily, ile jesteś warta?
- Trzy paczki chusteczek, nie wiele zyskasz. Chociaż wtedy będziesz miał czym wycierać ręce po waleniu konia. – powiedziałam, a on zrobił zezłoszczona minę. Nagle podskoczył. Ktoś odebrał telefon.
- Louis? Witam. Tu Mike. Powiedz mi .. ile wstanie jesteś zrobić dla Emily? – powiedział i zrobił pauzę, czekając na odpowiedź. – To dobrze. Skombinuj 2 miliony dolarów do jutra, bo inaczej to co zaraz usłyszysz będzie ostatnim dźwiękiem wydanym przez Emily. – powiedział i z całej siły uderzył mnie w twarz. Zawyłam z bólu. Zemdlałam.
                                                                                ***
Od autorki: Siemanko! xxx Napiszcie po prostu, co myślicie o rozdziale. Chciałabym wam życzyć wesołych, spokojnych świąt, pełnych miłości i zajebistości! *-*A mojemu boo bear życzę z okazji urodzin wszystkiego co najlepsze. Stay forever young skarbie, bo takiego cię kocham. :') ~ Maddie

9 komentarzy:

  1. Jaaaa zarypisty *__* Em nawet, gdy jest w niebezpieczeństwie jest super śmieszna :D "Czyli byłam tu .. już 7 godzin!? I nie umyłam włosów!" HAHAHAHAHAHAHAHAHAH Padłam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne ! Kocham to opowiadanie ! I jestem ciekawa dalszej akcji ! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. hahha..najlepsze opowiadanie jakie czytałam ^^
    podziwiam ! <3 czekam na nast *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. o kuffa. zajebiste.
    tylko ty potrafisz dodać poczucie humoru do opowiadania tak, że w najgorszych momentach chce ci się śmiać.
    wielbie. <3

    @hahahaha_happy

    OdpowiedzUsuń
  5. cudne.dodasz szybciej rozdział bo się nie doczekam?

    OdpowiedzUsuń
  6. super :) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Kobieto ty masz taki talent, że nim rzygasz i Ci uszami wychodzi! o.O Kocham Cię i twój talent i masz pisać i w ogóle! Chcę kolejny! Już! Szybko! ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Suuuper, że zostałaś :D
    Rozdział jest genialny, hahaha 7 godzin i nie umyłam włosów #lool

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo imponujący koniec kiedy następny

    OdpowiedzUsuń