niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 22


Ja nie mogę w to po prostu uwierzyć. Dałam się podejść jak kompletna idiotka ! Nie chcę myśleć, co by  było gdyby on… gdyby on  by się do mnie dobierał. Gdy zadzwonił do mnie po raz pierwszy pomyślałam sobie, że może jest seryjnym gwałcicielem, który porywa i sprzedaje dziewczyny na czarnym rynku jakimś arabom. Zdaje się, że niewiele się pomyliłam. Oto ja.  Głupia, naiwna, idiotyczna dziewczyna. W skrócie Kate Johnson. Jak ja mogłam tego nie dojrzeć  ? Wszyscy byli do niego negatywnie nastawieni, a ja jak kretynka nic nie dostrzegałam. Nie dostrzegałam, albo nie chciałam dostrzegać. Jak dobrze, że przynajmniej nic nie zrobił Emily. Nawet nie chcę o tym myśleć. Weszłam do pokoju i usiadłam na podłodze opierając się o łóżko. Ściągnęłam poduszkę i mocno się w nią wtuliłam dając upust wszelkim emocjom.
- GŁUPIE ŻYCIE ! – krzyknęłam, ale stłumiło mnie pierze. I całe szczęście. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Wzdrygnęłam się i spojrzałam do góry. Ujrzałam zatroskane tęczówki Niall’a. Ponownie spuściłam wzrok. Nadzwyczajnej w świecie wstydziłam mu się spojrzeć w oczy.  
- Hej mała, co jest ? – spytał siadając obok mnie. Nie zareagowałam na to. Po cichu liczyłam, że się zniechęci i zostawi mnie samą.
- Ja wiem, że jest Ci ciężko. W końcu to był twój chłopak i go kochałaś – powiedział spokojnie, jakby bał się, że mnie w jakikolwiek sposób urazi. Chciałam się roześmiać, ale sytuacja była niestosowna.
- Kochałam ? – prychnęłam – proszę Cię, to nie o to chodzi – powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
- Ja chyba czegoś nie rozumiem – zawiesił głos, jakby nad czymś myśląc  – Spójrz na mnie – poprosił, a ja nawet nie drgnęłam. Było mi tak strasznie głupio – Proszę, spójrz na mnie – ponowił próbę. Złapał mnie za podbródek i obrócił w swoją stronę.
- Możesz mi to wytłumaczyć  ? – zapytał łagodnym głosem. Na to tylko załkałam.
- Znienawidzisz mnie za to… – wyszeptałam i wytarłam łzę z mojego policzka.  Chłopak zmarszczył brwi.
- Udawałam…. Udawałam to wszystko, rozumiesz ? – zaczęłam – To nie było prawdziwe. Przynajmniej z mojej strony. Nie kochałam go…- czułam, że głos zaczyna mi się powoli łamać
- Więc dlaczego ? – spojrzał na mnie z bólem w oczach. Zraniłam go. Znowu. Czy ja wszystko muszę niszczyć ?!
- Chciałam się zemścić… chciałam, żebyś poczuł się choć trochę tak jak ja – łzy już niekontrolowanie spływały. Blondyn patrzył na mnie z niedowierzaniem. – Ja to chciałam jak najszybciej skończyć – prawie wyszeptałam -  Ale wtedy on…
- Zrobił Ci coś ?! – powiedział stanowczo Niall zaciskając dłonie w pięści.
- Nie ! – zaprotestowałam szybko – On mnie wtedy pocałował i namieszał mi w głowie i … przepraszam. Wiem, że teraz możesz się do mnie nie odzywać. Zachowałam się jak idiotka – ostatnie zdanie wyszeptałam. Kolejny raz to głupie uczucie. Ta bezsilność.  Wtuliłam się w poduszkę i czekałam, aż zapewne chłopak na mnie nakrzyczy. Nie zdziwiłabym się w sumie.
- To moja wina – zaczął, a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem – Gdybym Ci wcześniej powiedział o Margaret tej sprawy by nie było – ukrył twarz w dłoniach.
- Co ty mówisz, Niall ?! To nie jest twoja wina, słyszysz ?! Nie obwiniaj się za moje błędy – złapałam go delikatnie za ręce i zdjęłam z twarzy, aby na mnie popatrzył. Liczyłam się z tym, że mnie odtrąci, co było by całkiem zrozumiałe. Chłopak ni stąd ni zowąd przytulił mnie do siebie. Motylki w brzuchu się obudziły.
- Nie jesteś na mnie zły ? – odsunęłam się od niego, aby spojrzeć mu w oczy.
- Nie, nie jestem – uśmiechnął się do mnie szeroko. Przez chwile patrzeliśmy na siebie jakbyśmy nie widzieli się od wieków. Nasze twarze były coraz bliżej, a nasze usta prawie się stykały, kiedy nagle… usłyszeliśmy huk. Spojrzeliśmy zdezorientowani na siebie i zerwaliśmy się, aby jak najszybciej zobaczyć co się stało. Jak ustaliliśmy dźwięk dochodził z pokoju Zayn’a . Kiedy weszliśmy do środka zobaczyliśmy leżącego na podłodze Harrego.
- Harry ! Wstawaj !  - krzyknęłam i lekko szturchnęłam chłopaka. Dopiero zauważyłam, że jest zalany w trzy dupy.
- Jeszcze pięć minut mamo ! – wybełkotał i przekręcił głowę. Spojrzałam na Irlandczyka, który śmiał się pod nosem.
- Żadne pięć minut ! Wstawaj natychmiast ! – Ponowiłam próbę dobudzenia loczka.
- Mamo, ale ja nie chcę iść dzisiaj do szkoły… Dylan mi dokucza..Zostanę w domu i będziemy piekli ciasteczka – mamrotał coś jak małe dziecko. Niall widocznie nie mógł wytrzymać, bo wybuchnął głośnym śmiechem. Spiorunowałam go wzrokiem
-Pomógł byś mi, a nie… – ja również się zaśmiałam. Jakimś cudem podniosłam wraz z blondynem Hazzę i ruszyliśmy do jego pokoju. Po 15 minutach usiłowania przejścia 5 metrów udało się. Curly bezwładnie opadł na łóżko nie zostawiając mi miejsca. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że poszedł w ślinę z jakąś blond niunią w klubie. Cudownie…
- No pięknie… - powiedziałam do siebie – Idę spać do Zayn’a – złapałam za swoje ciuchy i skierowałam się do sypialni Mulata. Będąc już w drzwiach odwróciłam się do farbowanego i powiedziałam ciche ‘Dobranoc’. Może nie jest jeszcze wszystko tak cudownie, ale… szczerzę mogę stwierdzić, że te ostatnie wydarzenia zbliżyły nas do siebie. Muszę przyznać, że bardzo mnie to cieszy.
***
Przygotowywałam właśnie śniadanie dla wszystkich, kiedy w drzwiach stanął rozczochrany, zaspany i skacowany Loczek.
- Co ? Główka boli, synku ? – zapytałam żartobliwie obracając naleśniki na patelni. Chłopak przetarł oczy i usiadł przy stole.
- Tak boli – odpowiedział cicho – Nie krzycz tak, i jaki synku ? Instynkt macierzyński Ci się włączył czy co ? – zachwiał się ledwo przytomny
- Co, już nie pamiętasz, co mówiłeś do swojej mamusi ? – złapałam go za policzek i zrobiłam minę jak do małego dziecka. – trzeba było nie pić i nie robić głupot – odpowiedziałam normalnym tonem i wróciłam do robienia posiłku.
- Jedyne co pamiętam to klub, jakąś blondynkę, taniec i… pocałunki – skrzywił się – a no i… chyba gadałem z Emily choć pewny nie jestem.
- Lepiej to sobie wyjaśnijcie  – pokręciłam głową i podałam mu talerz. Do pomieszczenia wparował uśmiechnięty Irlandczyk.
- o 15 bądź gotowa – powiedział z szerokim uśmiechem i zaczął zajadać
- Ehkem… gotowa  ? Wybieram się gdzieś o tej godzinie?  – na to tylko pokiwał głową na tak. Machnęłam tylko ręką, bo nie chciało mi się dopytywać o co chodzi.
***
- Idziemy gdzieś ? – odezwałam się w końcu po pół godzinie bezsensownego chodzenia.
- Tak właściwie to… nie. Po prostu chciałem Cię wyciągnąć na spacer – uśmiechnął się nieśmiało.
- I nie mogłeś mi tak po prostu powiedzieć ? – powiedziałam lekko oburzona. Widząc jednak jak uśmiech znika z jego twarzy szybko dodałam
- Dziękuję, cieszę się – pocałowałam go w policzek i ruszyłam dalej.
- Usiądziemy ? – wskazał ręką na jedną z ławek, a ja przytaknęłam głową i wykonałam prośbę.
- Ja ci muszę to w końcu powiedzieć – zmarszczyłam brwi nie wiedząc, co ma na myśli – Chce skończyć sprawę z Margaret – nerwowo bawił się swoim palcami. Wywróciłam oczami i zerwałam się z siedzenia
- Ile razy mam Ci powiedzieć, że nie chcę o niej słuchać ? – oburzyłam się i miałam zamiar odjeść, jednak blondyn złapał mnie za rękę i odwrócił do siebie. Spojrzałam na niego pytająco.
- A właśnie, że teraz siądziesz i wysłuchasz, co mam Ci do powiedzenia ! Nie zachowuj się jak dziecko ! – podniósł głos i był wyraźnie zdenerwowany. Zrobiłam wielkie oczy i potulnie usiadłam.
- Od jakiegoś czasu usiłuję Ci powiedzieć, że Margaret to wszystko wymyśliła ! Byłem u niej, chciałem zobaczyć czy wszystko jest ok i wiesz co zastałem !? Ją na stole z jakimś kolesiem – moje oczy powiększyły się do granic możliwości. Zakryłam usta dłonią, aby czegoś nie powiedzieć.
- Powiedziała mi wtedy, że nie jestem ojcem tego dziecka. O ile ono istnieje. Teraz rozumiesz ? Nic mnie z nią nie łączy, nie jestem z nią ! – nie wiedziałam co powiedzieć. Kolejny dowód na to, że jestem idiotką. Moja cholerna duma nie pozwalała mi wysłuchać tego, co miał do powiedzenia.
- Niall ja… nie wiedziałam. Zachowałam się jak rozkapryszony bachor. Teraz rozumiem, czemu chciałeś ze mną porozmawiać.  – spuściłam wzrok i westchnęłam. Cieszyłam się. Cholernie się cieszyłam, że to nie jest jednak prawdą. Wstałam i mocno go przytuliłam. Wiedziałam, że chłopak szeroko się uśmiecha. Popatrzyłam mu w oczy i powoli zaczęłam zbliżać się do niego. Usłyszeliśmy znaczące chrząknięcie.
- Proszę, proszę – odezwał się jakiś osobnik, jak wydedukowałam płci męskiej. Obróciłam się do niego i zobaczyłam nikogo innego jak Mike’a. Przyglądał się nam z cwaniackim uśmieszkiem.
- Czego  ty jeszcze chcesz !? – Niall już zamierzał startować do niego z pięściami, ale złapałam go za rękę.
- Nie cieszycie się na mój widok ? – zaśmiał się. Nie wiem, co w tym było zabawne, ale…
- Odczep się od nas, rozumiesz ?! – podniosłam głos
- A jak Emily ?! – zabiłabym go własnym rękami i sprawiłabym, żeby mu ten głupi wyraz twarzy zniknął raz na zawsze.
- Zostaw ją w spokoju ! Dotarło ?! – ścisnęłam mocniej rękę blondyna, aby mu nie przyłożyć
- Jak tam chcesz. Ona potrafiła mi się postawić, nie chce mi się z nią trudzić – prychnął – To co Katie ? Słyszałem, że wracasz do mnie …  – ten głupi uśmiech, który nie schodził z jego twarzy.
- Nie zapędziłeś się zbytnio ?! – Odezwał się Farbowany – Ty jesteś nienormalny ! – ten nic sobie z tego nie zrobił, tylko pokręcił głową
- Tak dla jasności. Nie będziesz ze mną, nie będziesz z nikim. Proste. –odwrócił się i tak po prostu sobie poszedł. Miałam ochotę zacząć krzyczeć, aby się na kimś nie wyżyć.  Bez słowa wtuliłam się w Niall’a i załkałam. Coraz częściej mi się to zdarzało. Byłam słaba.
*
Po godzinie Niall’owi udało się mnie rozbawić. Nie wiem jak on to robi, że zaraża wszystkim swoim optymizmem. Bawiliśmy się jak nienormalni. Kręciliśmy się na karuzeli, huśtaliśmy się na huśtawkach, biegaliśmy jak małe dzieci, które ktoś spuścił ze smyczy. W pewnym momencie wzięłam rozbieg i wskoczyłam mu na plecy. Chłopak się nie spodziewał i po chwili obydwoje leżeliśmy na ziemi.
- Ah ta dzisiejsza młodzież ! – odezwała się jakaś staruszka, która przechodziła. Spojrzeliśmy na siebie z farbowanym i wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ja to miło popatrzeć, że młodzi się kochają. To widać na kilometr – zachwycała się nad nami.
- Ale my n…- zaczął blondyn
- Ale my naprawdę dziękujemy, to bardzo miłe – dokończyłam za niego i szeroko się uśmiechnęłam.
- Nie strać jej – zwróciła się ostatni raz w stronę chłopaka i odeszła. Wstałam z ziemi i wytrzepałam ubranie z piasku.
- ee… czemu mi przerwałaś ? – spytał zdezorientowany
- Myślałam, że… a nie ważne – spuściłam głowę i machnęłam ręką. Łudziłam się, że inaczej zareaguje.
- Nie to, że mi się to nie podobało czy coś… - zaczął się tłumaczyć i podrapał się po karku. Uśmiechnęłam się do niego.
- Chciałbym…- zaczął, ale znów mu przerwałam
- Daj mi czas. Po prostu ta cała sprawa z Mikiem i Margą…. Za dużo się działo – delikatnie się uśmiechnęłam
- Poczekam – odparł z bananem na twarzy – Ale nie mówisz ‘nie’ ? – pokręciłam przecząco głową. Podeszłam do niego i objęłam rękami jego szyi. Spojrzałam w jego oczy, które jak zawsze nieziemsko hipnotyzowały.  Rozpłynęłam się, ale to pewnie nie nowość. Przygryzłam dolną wargę, a nasze twarze zbliżyły się do siebie. Zamknęłam oczy, a po chwili nasze usta się złączyły. Znów mogłam poczuć jego miękkie, malinowe wargi. Brakowało mi tego jak … powietrza. Boże… jak można się tak uzależnić od drugiej osoby ? Nigdy nie sądziłam, że akurat mnie to spotka. Zawsze wydawało mi się, że to jest możliwe tylko w filmach albo dziecięcych bajkach. A jednak…  Oderwaliśmy się od siebie niechętnie.
- To tak na dobry początek – uśmiechnęłam się szeroko i ostatni raz musnęłam jego usta. Nawet nie wiem, kiedy znaleźliśmy się już pod domem. Mieliśmy wchodzi do furtki, kiedy pojawił się Louis.
- Proszę, wielkie gwiazdy przodem – Ustąpiłam mu miejsce
- Ależ nie, panie pierwsze !
- Ależ nie ! Starsi mają pierwszeństwo !
- Przepuszczę młodszych !
- Głupszym się ustępuje !
* 10 minut później*
- Zarozumiali wchodzą pierwsi !
- Wielkie divy przodem !
- Marchewkowy człowiek ma pierwszeństwo !
- Przepuszczam dziewczyny w przejściu !
- Nie zachowuj się jak… jak jakiś drób ! – wymyśliłam na poczekaniu
- A ty nie zachowuj się jak wołowina ! – odszczeknął
- Parówka się znalazła
- Od kiedy szynka mówi ? – Nie wiem co miało wyniknąć z tej konwersacji, ale sama już nie wiem o co poszło. Niall zmył się po 2 minutach słuchania tych bzdur. Spojrzałam na Tommo i po prostu wybuchnęłam śmiechem, a on mi zawtórował.
- Wow, impressive !
- Przepraszam – odezwałam się w końcu – Brakuje mi Ciebie, wiesz ? – delikatnie się uśmiechnęłam
- Mi Ciebie też. Bez sensu są te wszystkie kłótnie – przytaknęłam głową i przytuliłam się do niego. Jak za starych czasów. Tak powinno być zawsze. Pocałowałam go w policzek i weszliśmy do domu.
***
- Słyszycie to ?! – zapytałam niepewnie rozglądając się po pomieszczeniu. Nagle wszyscy umilkli i wpatrywali się we mnie.
- No co ? – oburzyłam się
- Nic, zmień dilera – Powiedziała Emily i wróciła do rozmowy z Liam’em
- Za dużo ćpasz – dodał Zayn
- Ogranicz tabletki – Harry również się przyłączył.
- Dobra ! Dziękuję bardzo ! A ja i tak wiem, że coś gra – wstałam z fotela i ruszyłam za dźwiękami. Dotarłam to do tego nieszczęsnego schowka na miotły ! Delikatnie uchyliłam drzwi i zobaczyłam… Louisa siedzącego z gitarą na podłodze o.O
-  A Ciebie to już kompletnie pogrzało ? Nie masz gdzie pisać piosenki tylko w tym schowku ?
- Tu się lepiej myśli – zapisał coś na kartce i ponownie zagrał jakiś akord
- Dla kogo to ? – spytałam wskazując palcem na zapisany papier
- Dla Em – powiedział prawie niesłyszalnie
- Chyba dla El – poprawiłam go, a ten pokręcił głową
- Dla Emily, tylko tak mogę powiedzieć, co tak naprawdę się dzieje. Normalnie nie mam odwagi. – uśmiechnął się nieśmiało. Eh… Co ja z nimi mam. Dlaczego każdy z nas musi być porąbany i kompletnie niezrozumiały ?
- Oh Louis, Louis…. Życzę Ci powodzenia, przyda Ci się ! A i jeszcze jedno… Wierzę w Ciebie, nie zmarnuj tego – puściłam mu oczko i ponownie skierowałam się do salonu. Jakby wszyscy wyparowali. Cisza totalna. Jedyne kogo zobaczyłam to Liam’a na balkonie. Zarzuciłam na siebie pierwszą lepszą bluzę i wyszłam do niego.
- Co tak stoisz ? – zapytałam przytulając się do niego. Taki nasz Daddy. Zawsze przytuli, pocieszy… Wiele mi ostatnio pomógł. Kochałam go jak swojego brata. Zawsze mogłam do niego iść, kiedy miałam gorszy dzień, a on i tak ze spokojem pocieszał mnie i słuchał moich lamentów.
- Tak jakoś – wzruszył ramionami
- Jak z Danielle ? – zagadnęłam, a ten poszerzył swój uśmiech – okey… taka odpowiedź mi w zupełności starczy. Podziwiam Was. Jesteście idealną parą. W ogóle się nie kłócicie..
- Kłócimy jak wszyscy… Ostatnio na przykład pokłóciliśmy się o to, że nie chciała mi zrobić loda – trochę się od niego odsunęłam. Chłopak zmarszczył brwi i jakby dopiero teraz się skapnął o co chodzi i co powiedział – Nie o loda tylko o loda ! – powiedział ze śmiechem – wy tylko o jednym. Loda, czekoladowego, takiego do jedzenia
- Nie moja wina, że źle precyzujesz swoje wypowiedzi – zaśmiałam się – Eh… Lanielle… Taka miłość forever ! – rozmarzyłam się, a Liaś szturchnął mnie lekko .
- Twoja też gdzieś jest, nawet bliżej niż Ci się zdaje – zamyśliłam się na chwilę
- Mieszasz mi w głowie – burknęłam na co się zaśmiał.
- Nie mieszam – powiedział w geście obronnym i przytulił mnie do siebie – ja Ci tylko próbuję uświadomić pewnie fakty, które nie chcesz do siebie dopuścić – uwielbiam jego dystans do wszystkiego, tą troskliwość i to, że zawsze musi mieć rację. Cholera czy to aż tak po mnie widać ?!
- Stara się, zależy mu – zaczął powoli
- Wiem. Od tygodnia robi wszystko, aby umilić mi życie. Doceniam to naprawdę. Wiesz jaka jestem…- nie dokończyłam, bo ktoś mi przerwał.
- Liam ! Zostaw nas ! – usłyszałam piskliwy głos za plecami. Eleonor… Liaś zmarszczył brwi i wszedł do  środka.
- Czego chcesz ? – spytałam niezbyt przyjemnie opierając się o barierkę.
- Usiądź Johnson…- Calder spojrzała wymownie na leżak, który stał obok.
- Wystarczy Kate i dzięki postoję sobie – mruknęłam pod nosem. Potejtos wydął wargi i wywrócił oczami. Swoją drogą mogłaby się nauczyć kultury i nie przerywać rozmowy.
- Czekam na wytłumaczenie – rzuciła mi gazetę do nóg. Czy ją wychowywały świnie w chlewie ?! No kurde ! Trochę kultury !
- Następnym razem podaj, nie jestem psem, aportować nie mam zamiaru – burknęłam oburzona i chwyciłam gazetę.
- Co to ma być ? – wskazała na zdjęcie oraz jakiś artykuł i usiadła na leżaku. Zrobiła to z taką agresją, że dziwię się, że jej się ten leżak nie złamał w pół pod tyłkiem. Jak wywnioskowałam z obrazka byłam to ja i Louis przed domem.
- Wiesz co ?! Na twoim miejscu byłoby mi wstyd w ogóle o to pytać. W dodatku przychodzisz jak gdyby nigdy nic, robisz mi awanturę. Weź ogarnij. Za grosz kultury nie masz. – warknęłam, a ona spojrzała na mnie wyraźnie zaskoczona.
- Po pierwsze. Widzisz te drzwi ? Mimo, że są balkonowe to w nie się puka, a gdy już usłyszysz ‘proszę’ dopiero możesz wejść. Po drugie ślepa jesteś ?! Przerwałaś mi rozmowę z Liamem. Uczył Cię ktoś kultury ? A po trzecie nie drzyj do mnie swojej mordy, bo stoję naprzeciwko Ciebie i głucha nie jestem ! – wysyczałam do niej, a ta otworzyła usta ze zdziwienia.  Jeżeli myśli, że jest królową i będę się z nią obchodzić jak z jajkiem to jest w wielkim błędzie ! Nerwy mi po prostu puściły na sam jej widok. Oburzona chciała wstać, ale zerwała się zbyt szybko. Leżak złożył się wraz z nią. El zaczęła krzyczeć i wymachiwać rękami jak opętana. Ja już nie mogłam wytrzymać i tak po prostu wybuchnęłam najgłośniejszym śmiechem jakim mogłam. Ten widok był dla mnie bezcenny ! Musiałyśmy się głośno zachowywać, bo po chwili obok mnie pojawił się znów Liam, który widząc Calder również zaczął pokładać się ze śmiechu. Żałowałam, że nie miałam przy sobie aparatu. Chciałam uwiecznić tą chwilę. Sprzedałabym później te zdjęcia do gazet…
- POMÓŻCIE MI ! – krzyknęła oburzona  i dalej próbowała wyrwać się z uwięzi. Kątem oka zauważyłam, że Liaś wyciągnął z kieszeni telefon i cyknął jej kilka fotek. Nie wiem jakim sposobem, ale Calder w końcu sama się uwolniła. Cała czerwona na twarzy tupnęła nogą, zarzuciła włosami i posyłając nam piorunujące spojrzenie tak po prostu wyszła. Brzuch mnie bolał od śmiechu.
- Użycz mi tych zdjęć. Ja chętnie zrobię z nich pożytek – powiedziałam trochę się uspokajając.
- O nie ! Ja już wiem, gdzie one by się dostały ! – zaśmiał się – Zrobiłem je, aby pokazać reszcie. Nie uwierzyli by, gdyby tego nie zobaczyli – podsunął mi przed nos ekran telefonu z nie wyjściową twarzą Eleanor.
- No daj mi je ! – zatupałam nogę jak mała dziewczynka – one były by tylko w telewizji, Internecie no i ewentualnie gazetach ! – wyliczyłam na palcach.
- Zapomnij … - wystawił mi język i schował telefon do kieszeni. Założyłam ręce na piersi i spuściłam głowę – teraz Ci ich nie dam, ale… kiedyś zrobimy z nich użytek – dodał widząc moją reakcję.
- Robię to tylko ze względu na Lou… Nie chcę mu zrobić obciachu- zaśmiałam się i weszliśmy do domu. Klapnęłam na kanapę obok Emily, która akurat weszła.
- A tobie co ? – spytała widząc moją minę
- Chciałam zrobić małą aferę w show biznesie, ale Liaś mi nie pozwolił – spojrzała na mnie krzywym wzrokiem i pokręciła głową z dezaprobatą. Do pokoju weszła reszta. Zayn puścił radio na cały regulator i zaczęli śpiewać. To był znów ten moment, który przypominał mi sam początek naszej znajomości.  Wszyscy razem, żadnych kłótni, żadnych spięć. I chciałabym żeby tak pozostało.
***
 Hej wszystkim ! Co do rozdziału… pytań nie ma, więc napiszcie po prostu co uważacie i czy się podobał ;) Chciałabym poinformować was, że nikt nie odchodzi z bloga. Ostatnio zdarzyła się pewna nieprzyjemna sytuacja dotycząca hejtowania. Pisząc te rozdziały poświęcamy swój czas, którego czasami nam brakuje. Spędzamy kilka godzin nad notką pisząc nawet po nocach tylko po to, aby nie zawieść tych osób, które to czytają i jest mi przykro, że niektórzy tego nie szanują. Rozumiem, że nie każdemu może się podobać to co tworzymy, ale jakaś tolerancja się należy. Jeśli sprawa z hejtami się nie skończy, a tym bardziej będzie pojawiać się coraz częściej,  wchodząc na bloga zamiast nowego rozdziału zobaczycie definitywną notkę pożegnalną. Jest mi przykro, że to musiałam napisać, ale innego wyjścia nie ma ~ Maddix Love you all xx 


8 komentarzy:

  1. Rozdział jest wspaniały, taki słodki na początku :) Katy i Niall są tacy uroczy chce sie o nich tylko czytać i czytać. Ten Mike to jakis psychol, "Nie będziesz ze mną, nie będziesz z nikim." jescze on coś zrobi tej biednej Katy. Jestem bardzo ciekawa teraści piosenki Louisa dla Emily, napewno to będzie pięknę. El w leżaku - jebłam XD Mi te z sie kiedyś tak zdarzyło :D
    Nie rozumiem jak można hejtować to jest okropne, jescze bardziej mnie dziwi hejtowanie tego opowiadania, przecież ono jest genialne z kazdej strony :D
    pozdrawiam oxoxox
    Kocham was <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny , jak zawsze. Ale jestem w pewnym sensie zawiedziona, bo Wasze opowiadanie kojarzy mi się z tym, że jak zawsze czytam rozdział to nie wyrabiam ze śmiechu. Dzisiaj niestety tak nie było, ale rozumiem. I tak kocham to opowiadanie ! Zapraszam również do siebie . :)

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział cudowny! <3 fajnie że wszystko jest tak jak kiedyś :) mam nadzieję że tak pozostanie przez najbliższy czas :D nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i cieszę się że nikt nie odchodzi :) nie było by wtedy tak samo :) mam nadzieję też że hejty się skończą pozdrawiam pa :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział Super, z resztą jak zwykle :D Nie rozumiem tych hejtów :/ Jak się opowiadanie nie podoba (bo to kwestia gustu) to wystarczy nie wchodzić, a nie hejtować ! Czasami myślę, że ludzie to totalne bezmózgi ! Ale wiem, że będzie dobrze :) Kocham Was obydwie BARDZO <3
    Daria xx

    OdpowiedzUsuń
  5. genialne. mogą być częściej rozdziały?

    OdpowiedzUsuń
  6. hahah :D Eleanor w rzeczywistości szanuję i cieszę się szczęściem Lou :)Haha w tym opowidaniu to zwykły ZIEMNIAK :D Hahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały! naprawdę ! Czekam na następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny blog naprawdę masz talent w pisaniu zapraszam na mojego bloga jest to dla mnei bardzo ważne :)
    http://wordsxhurt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń