Niall i Kate wyszli, a ja uśmiechnęłam się na tę wieść.
Ostatnimi czasy Kate była zła na niego, przeze mnie. No, ale na szczęście
gdzieś w końcu wyszli. Chciałam zrobić sobie kanapkę, kiedy nagle poczułam
silny ból w okolicach brzucha. Jedną ręką go oplotłam, a drugą złapałam się za
stół. Jęknęłam z bólu i zaczęłam osuwać się na ziemię. Nagle do domu wszedł
Niall.
- Emily?! Co się dzieję!?- zapytał, ale ja nie byłam w
stanie mu odpowiedzieć. Blondyn nie czekając na moją odpowiedź, złapał mnie za
rękę i zaczął delikatnie podnosić do góry. Nie mogłam ogarnąć swoich myśli,
jedyne co miałam w głowie to strach, że stracę moje dziecko i rozpacz. Byłam
już z Niallem przy samochodzie, a Kate patrzyła się na to wszystko z
przerażeniem.
- Wsiadaj!- krzyknął chłopak do Kate, która szybko wykonała
tą czynność.
- Co się dzieje?!- zapytała brunetka, a Niall trzęsącymi
rękami podał jej kluczyki i usiadł obok mnie.
- Nie ma czasu, jedź!
- Ale gdzie ja mam jechać?
- Do szpitala.- wyszeptał Niall i objął mnie ramieniem. Ból nie
tylko przeszywał mój brzuch, ale i głowę oraz serce. Łzy ciurkiem leciały po
mojej twarzy, nie kontrolowałam tego. – Trzymaj się Ems, jeszcze trochę.
- To .. nie ode mnie zależy. – wymamrotałam i jeszcze
bardziej skręciłam się z bólu. Kate zaparkowała przed szpitalem i szybko
wyskoczyła z auta. Nie byłam w stanie iść. Blondyn wyciągnął mnie delikatnie z
auta i wziął na ręce, po czym szybkim krokiem, udał się w stronę szpitala. Nie
kontrolowałam już mojego ciała- ból przejął nade mną władzę.
- Tak się boję …- wyszeptałam do Nialla i wtuliłam się w
jego koszulkę.
- Nie bój się, jestem tu. Lekarz! Potrzebujemy lekarza!-
powiedział Niall i pocałował mnie w głowę. Pojawiła się jakaś pielęgniarka z
wózkiem, chłopak posadził mnie na nim. Jakiś koleś w białym fartuchu zaczął
mierzyć mi tętno. Ból rozpierał mój brzuch, krwawiłam. Za nim straciłam
przytomność, zobaczyłam przerażonego Nialla i Kate trzymającą jego trzęsącą się
rękę. A potem… była już tylko ciemność.
*Oczami Nialla.*
Nie wiedziałem co się dzieję. Nie chciałem dopuścić do
siebie myśli, że Emily może się coś stać. Za nim ją wzięli na salę operacyjną,
widziałem jak płaczę, a potem traci przytomność. Wolałbym żeby to był sen.
Naprawdę.
- Niall … proszę powiedz mi, co się dzieję.- wyszeptała
Kate, która wciąż trzymała moją rękę w uścisku. Przetarłem wolną dłonią twarz i
usiadłem na krzesełku, a obok mnie usiadła brunetka.
- Emily … jest w ciąży, w pierwszym miesiącu. – powiedziałem
i spojrzałem na dziewczynę, która puściła moją rękę i zasłoniła sobie usta.
- O mój boże … od kiedy wiecie i dlaczego nic nie
powiedzieliście?- zapytała Kate i spojrzała na mnie ze załzawionymi oczami.
- Od tygodnia. Emily mnie o to prosiła. Powiedziała, że
powie wam, jak będzie gotowa. – powiedziałem i schowałem twarz w dłoniach.
Cholernie się o nią boję. Nagle poczułem jak moja dziewczyna wstaję i gdzieś
idzie.
- Kate? Gdzie ty idziesz? – zapytałem, a ona uśmiechnęła się
do mnie blado.
- Muszę zadzwonić do Louisa. – odpowiedziała i wyjęła
telefon, po czym udała się na bok. Kurwa mać.
* Godzinę później.*
Louisa jeszcze nie było, a ja i Kate co raz bardziej
odchodziliśmy od zmysłów. Emily była wciąż na sali. Miałem wrażenie, że ta
minuty ciągną się godzinami, a godziny- latami. Nagle do szpitala wpadł Louis z
przerażoną miną. Kiedy nas zauważył, podbiegł i spojrzał na nas.
- Co się stało z Emily?! Gdzie ona jest?! – zapytał i
patrzył to na mnie, to na Kate. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na niego.
- Emily … jest w ciąży. Kiedy wychodziłem z Kate, Ems
została sama, ale ja wróciłem się jeszcze po telefon i zobaczyłem ją jak się
zwija z bólu. Więc przyjechaliśmy tutaj, a ją trzymają cały czas na sali
operacyjnej. – powiedziałem, a szatyn spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Co? Czy ty mi próbujesz powiedzieć … - zaczął, ale nagle
wybuchnął gromkim śmiechem.- Nie, to nie możliwe! To … nie, to nie może być
prawda.
- Louis uspokój się. Tak, to niestety jest prawda. –
powiedziałem i położyłem mu rękę na ramieniu, ale on ją zrzucił.
- Ty wiedziałeś cały ten czas i nic mi nie powiedziałeś!?
Jak … jak mogłeś! – krzyknął w moją stronę, a ja wstałem z krzesełka.
- Tak wiedziałem, ale obiecałem Emily, że nikomu nie powiem.
Ale nie martw się, dbałem o nią. – powiedziałem spokojnie, ale Louis wydawał
się zrozpaczony i zdenerwowany.
- Nie powiesz?! Może to było twoje dziecko!- krzyknął, a
Kate odsunęła się do tyłu przerażona atakiem gniewu Louisa.
- Moje dziecko?! Jesteś nienormalny! To twoje dziecko
imbecylu i dobrze o tym wiesz, tylko jesteś zły, że to ja wiedziałem prędzej
niż ty. – powiedziałem, a raczej zadrwiłem z niego. Louis miał coś jeszcze
dodać, ale z sali wyszedł lekarz i skierował się w naszym kierunku.
- To państwo przywieźli Emily tutaj? – zapytał lekarz i
omiótł wzrokiem mnie i Kate. Pokiwaliśmy głowami.- Niestety nie mam dobrych
wieści. Panna Sparks … niestety poroniła. Jest tu może ojciec dziecka? –
zapytał lekarz, a ja poczułem jak nogi się pode mną uginają. Poroniła, o boże.
- Jestem. – odpowiedział blady i przerażony Louis i spojrzał
na lekarza.
- Panna Emily, chciałaby z panem porozmawiać. – powiedział,
ale Louis potrząsnął głową.
- Ja nie chce z nią rozmawiać, proszę jej to przekazać. –
odpowiedział szatyn i usiadł na krześle, chowając twarz w dłoniach. Kate
spojrzała zdumiona na Louisa i zaczęła przemawiać mu do rozsądku, o tym, żeby
pomyślał jak Emily się teraz czuję. Lekarz chciał iść do sali Ems, ale złapałem
go za rękę.
- Ja jej to powiem doktorze. – wymamrotałem, na co doktor
uśmiechnął się lekko i wskazał mi drzwi od sali. Wszedłem do środka i
zobaczyłem bladą jak ściana i zapłakaną Emily. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła
się smutno. Moje emocje … są nie do opisania.
*Oczami Emily.*
Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Czułam się słaba,
wykończona, beznadziejna. Dobrze wiedziałam, że straciłam dziecko, już w
momencie kiedy rozbolał mnie ten cholerny brzuch. Właśnie teraz, kiedy miałam
powiedzieć Louisowi. Kiedy mieliśmy być szczęśliwi.
Nagle w drzwiach stanął nieco pobladły Niall. Uśmiechnęłam
się smutno.
- Louis nie przyszedł, bo jest mu trochę słabo. – powiedział
farbowany, a ja dobrze wiedziałam, że tak nie jest.
- Daj spokój Niall, obydwoje wiemy, że on nie chce mnie
widzieć.
- Dziwisz mu się? – zapytał blondyn, a ja spojrzałam na
niego lekko zszokowana.
- Słucham?
- Tak to co słyszysz! Ja mu się wcale nie dziwię. Też bym
był zły gdyby moja dziewczyna, ukrywała przede mną swoją ciąże. Jak on się czuł
co?!- wykrzyczał Niall, a ja podniosłam się z łóżka. Mimo, że brzuch nadal mnie
bolał, nie przejęłam się tym.
- A jak ja się czułam!? Ile razy z nim rozmawiałam, przed
tym jak zaszłam w ciąże o dzieciach, za każdym razem mówił, że nie chce ich
mieć! To jaki byłby sens mówienia mu o tym dziecku!?- zapytałam, a chłopak
przejechał dłonią po twarzy.
- Ale Emily, zrozum, to co innego! Te dziecko jest
rzeczywiście, więc nie miałby wyboru! Ale ty jak zwykle musiałaś się zachowywać
jak bachor, a ja musiałem ci w tym pomagać czego teraz żałuję.- powiedział, a
ja pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Po pierwsze: tego dziecka, już nie ma! Nie ma go
rozumiesz?! Żałujesz?! Dobrze wiedzieć, że mój przyjaciel żałuje tego, że mi
pomagał. Świetnie, naprawdę!- krzyknęłam i zalałam się łzami. Twarz Nialla była
bez wyrazu.
- Ty zawsze … zawsze musisz być taka nieodpowiedzialna, taka
… sprawiająca problemy! Weź się w garść dziewczyno, zawsze … przyprawiasz nam
kłopotów i zmartwień! Czasami chciałbym, żebyś wyjechała. – powiedział Niall, a
ja poczułam jakby moje serce rozpadło się na części. Blondyn, chyba nie zdawał
sobie sprawy z tego co powiedział, bo nagle wyraźnie pobladł.- Nie Emily, ja
wcale nie …
- Wyjdź Niall. I nie wracaj. – wyszeptałam i spuściłam
głowę. Usłyszałam, że odchodzi, więc podniosłam głowę. Wyszedł trzaskając
drzwiami. Przez szybę widziałam jak z nerwów kopnął krzesło, Louis chciał z nim
pogadać, ale ten go odepchnął i odszedł. Za nim poleciała Kate z lekko pobladłą
twarzą. Położyłam się powrotem do łóżka i rozpłakałam się. Same pozytywy
dzisiejszego dnia! Nagle usłyszałam trzask otwierających się drzwi. Spojrzałam
w ich stronę – stał tam Louis z podniesioną głową.
- Jak mogłaś?- zapytał i spojrzał na mnie z mordem w oczach.
- Chciałam ci powiedzieć, nawet nie wiesz jak bardzo. Miałam
to zrobić dziś, kiedy Niall i Kate wyszli. Ale … widzisz gdzie teraz jestem.
- Chciałaś!? Naprawdę!? A mnie się wydaję, że wcale tego nie
chciałaś! Jestem przekonany, że to nie moje dziecko! No czyje Emily? Harry? A
może Zayn? Choć najprawdopodobniej to dziecko było Nialla, jestem pewny! –
wykrzyczał, a ja pokręciłam z
niedowierzaniem głową.
- Jak .. jak ty możesz?! To było nasze dziecko, idioto! Na
jakiej podstawie mnie osądzasz w taki sposób!?- zapytałam cała w nerwach, a
Louis po prostu odwrócił się na pięcie i złapał za klamkę od drzwi.
- Inaczej byś mi powiedziała. – wymamrotał i opuścił salę,
trzaskając przy tym drzwiami. No nie, no po prostu kurwa nie. Czy ja już nikogo
nie obchodzę? Czy ktoś chociaż raz pomyślał o mnie? O nie przepraszam, Zayn i
Harry przywieźli moje rzeczy do szpitala. Ale spojrzeli na mnie z pogardą i
wyszli. Chciałam też porozmawiać z Liamem, ale kiedy do niego zadzwoniłam,
odebrał twierdząc że nie ma czasu i że mam nie dzwonić więcej. Wow. Dzięki
‘przyjaciele’. Byłam wykończona dzisiejszym dniem, więc postanowiłam iść spać.
Z nadzieją na lepsze jutro.
*Następnego dnia: rano.*
Obudziłam się z lekkim grymasem na ustach. Po wczorajszym
dniu, miałam jedynie ochotę się zamknąć w ciemnym pokoju i wypłakać. Przetarłam
oczy i spojrzałam na bok. Po prawej stronie stało łóżko, którego wcześniej tu
nie było. Wzruszyłam ramionami i postanowiłam iść do szpitalnej łazienki.
Zabrałam jakieś ubrania i po 40 minutach byłam gotowa. Wróciłam na salę, a na
moim łóżku siedział nieznajomy chłopak. Miał około 12 lat.
- Cześć. Znamy się? – zapytałam chłopca i uśmiechnęłam się
delikatnie.
- Nie. Płakałaś? – zapytał, a mnie zbiło to z tropu.
- Może. Czemu pytasz? Przecież się nie znamy.
- Wiedziałem. A czy to że się nie znamy, zabrania mi
troszczyć się? – odpowiedział i spojrzał na mnie uważnie.
- Nie, ale dziwnie czuję się rozmawiając o tym z nieznajomą
mi osobą.- zakomunikowałam i spojrzałam na chłopca. Miał brązowe włosy, lekko
przydługie. Niebieskie, mądre oczy. Był .. przyjazny.
- Nazywam się John. Czy teraz będziesz chciała ze mną
porozmawiać?
- Jestem Emily. Tak, teraz tak. – powiedziałam i
uśmiechnęłam się delikatnie.
- Więc powiedz mi, dlaczego płakałaś?
- Straciłam dziecko. Pokłóciłam się z najlepszym
przyjacielem i chłopakiem.
- Przykro mi. Kto sprawił ci największą przykrość? –
zapytał, a ja spojrzałam na niego uważnie.
- Chyba .. mój najlepszy przyjaciel.
- Nie powinien tego robić. Jesteś pewna, że jest on twoim
najlepszym przyjacielem?
- Tak, jestem pewna. Nie dziwię mu się, że był zdenerwowany.
Zazwyczaj… jestem nie do zniesienia. – powiedziałam i pociągnęłam nosem, jak
mała dziewczynka, która zawiniła.
- Nie wyglądasz mi na osobę, która jest denerwująca. Raczej
… na kogoś do kogo z chęcią się lgnie. – powiedział i uśmiechnął się do mnie
szeroko. Odwzajemniłam uśmiech i otarłam policzek z łez.- Ale jestem pewny, że
twój przyjaciel cię kocha jak rodzoną siostrę. Czuję tutaj jego energię.
- Nie wiem, może.
- A twój chłopak? Co z nim? – zapytał John, a ja przysiadłam
obok niego. Chłopczyk złapał mnie za rękę i uśmiechnął się pocieszająco.
- Myślę, że on nie będzie już chciał ze mną być. Tak mi się
wydaję. – odpowiedziałam i poczułam jak znów mam mokre policzki od łez.
- Mylisz się i to bardzo! Jestem pewien, że ci wybaczy, on
cię kocha. Jesteś dla niego wszystkim.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Jego energię też tutaj czuję. – odpowiedział i znów
obdarował mnie przyjaznym uśmiechem.
- Jak możesz coś takiego czuć?
- Jestem trochę specyficzny. Potrafię wyczuć czyjeś uczucia,
kiedy nawet nie przebywa tuż obok mnie. Przebywam w szpitalach od 6 roku życia.
Nauczyłem się tego od innych pacjentów. – powiedział i ścisnął mocniej moją
dłoń.
- Chciałabym czasami tak czuć jak ty. Byłoby łatwiej.-
powiedziałam i westchnęłam głęboko. Nagle w mojej głowie zrodził się cudowny
plan. Wstałam z łóżka i zaczęłam pakować rzeczy do walizki, którą przywieźli
chłopcy.
- Chyba nie chcesz wyjechać? – zapytał John i kucnął tuż
obok mnie.
- Myślę, że to dobrze zrobi nam wszystkim. Kiedy odpoczną
ode mnie, wtedy zdecydują czy mam wracać czy nie. – powiedziałam i zapięłam
walizkę na suwak. Wyszłam szybko z sali i poszłam do mojego lekarza
prowadzącego. Mimo niechęci wypisał mnie ze szpitala. Wróciłam na salę i
spojrzałam na Johna. Trzymał kartkę w ręku i długopis.
- Wiesz, że uciekają tylko tchórzę? – zapytał i spojrzał na
mnie uważnie.
- Wiem. Ja jestem tchórzem.
- Wiedziałem, że tak odpowiesz. A tym pytaniem chciałem ci
uświadomić, że wcale nim nie jesteś. Chcesz jak najlepiej dla swoich bliskich,
swoim kosztem.
- Możliwe John.
- Skoro chcesz to zrobić, to chociaż napisz im co
zamierzasz. Nie możesz opuścić ich bez słowa!
- Fakt, masz rację. Daj.- powiedziałam, a chłopczyk podał mi
kartkę papieru i długopis. Po 10 minutach pisania, list był gotowy. Jego treść
była krótka: Kochani, wyjeżdżam. Nie
szukajcie mnie, będzie lepiej, jeśli odejdę. Nie chcę wam sprawiać kłopotów,
dobrze, że Niall i Louis mi to uzmysłowili. W każdym razie kocham was, kiedyś
jeszcze się spotkamy. Wasza Emily xxxx. Spojrzałam jeszcze raz na kartkę i
westchnęłam ciężko. Tyle .. powinno wystarczyć.
- Jesteś pewna, że chcesz wyjechać?- zapytał John i przytulił mnie na pożegnanie.
Pokiwałam głową na potwierdzenie.- Dobrze. Przekaże im ten list. Według mnie,
jesteś za słaba żeby iść. Ale dobrze. Obyśmy się jeszcze zobaczyli.
- Dam radę. Na pewno! Dziękuję. Żegnaj John.- powiedziałam i
z delikatnym uśmiechem opuściłam salę z walizką w ręce. Wyszłam przed szpital i
odetchnęłam głęboko. Mam wrażenie, że teraz będzie już tylko lepiej. Wsiadłam w
taksówkę stojącą pod budynkiem i zapięłam bluzę.
- Dokąd panienko?- zapytał kierowca, a ja spojrzałam w
stronę ulicy.
- Na lotnisko. – odpowiedziałam i przetarłam ręką twarz. Nie
wiedziałam czy robię dobrze, wyjeżdżając, ale wydawało mi się, że tak będzie
lepiej dla wszystkich. Potrzebowali ode mnie odpocząć, a ja sama musiałam
odreagować po .. tym wszystkim. 20 minut później, byłam już na miejscu.
Zapłaciłam taksówkarzowi i udałam się w stronę lotniska. Podeszłam do kasy i
spojrzałam na listę wylotów. Nie wiedziałam gdzie mam lecieć. Jednak po chwili,
przypomniało mi się, że mam ciocię w Paryżu.
- Dzień dobry. Poproszę jeden bilet do Paryża. –
powiedziałam do pani siedzącej w okienku, a ta spojrzała na mnie spod okularów.
- Masz szczęście, za 20 minut odlatują. – odpowiedziała i
podała mi bilet. Zapłaciłam i szybko udałam się do odprawy. Po chwili
siedziałam już na swoim miejscu w samolocie. Westchnęłam ciężko i wyjrzałam
przez okno. Wznosiliśmy się w górę, a za nami co raz bardziej rozmazywał się
obraz lotniska. Dowidzenia Anglio. Do widzenia przyjaciele.
* 3 godziny później*
Wysiadłam z samolotu i udałam się na postój taksówek.
Niestety nie mówię po francusku, więc po prostu podałam kierowcy napisany na
kartce adres. Po około 40 minutach znalazłam się przed niewielkim, ale uroczym
domem cioci. Wyciągnęłam walizkę i stanęłam przed drzwiami, po czym
zadzwoniłam. Nie minęła sekunda, a w drzwiach pojawiła się ciocia Monic.
- Bonjour. Oh
Emily! A co ty tu robisz ma chérie? –
powiedziała, a raczej zapiszczała ciocia i mocno przytuliła mnie do siebie.
Pomogła mi wnieść torbę do środka i zamknęła za nami drzwi.
- Mam pewne problemy. Czy będę mogła tutaj zostać na jakiś
czas?
- Oui! Naturalnie.
Ale co się dzieję? – zapytała ciotka i wskazała na kanapę. Usiadłyśmy obie i
spojrzałyśmy na siebie.
- Po prostu … zepsułam parę spraw. – powiedziałam, a ręka
Monic uścisnęła moją.
- Jakich?
- Byłam w ciąży i … poroniłam. Potem pokłóciłam się z
najlepszym przyjacielem i chłopakiem. Jestem beznadziejna.
- Oh! Emily, nawet nie wiesz jak mi przykro skarbie. Ale
wydaje mi się, że nie tylko twoja wina jest w tym wszystkim. – powiedziała i
uśmiechnęła się pocieszająco. Miała 35 lat, ale wciąż zachowała młodzieńczy
urok. Kiedy byłam mniejsza, uwielbiałam do niej przyjeżdżać, zawsze mi
pomagała. Tak jak teraz.
- Nie wiem sama ciociu. Ale … to chyba ja jestem tą
najgorszą.
- Vous tromper! Gadasz głupoty moje dziecko. Idź lepiej się
połóż. Będziesz spała w moim pokoju, to na pierwszym piętrze, naprzeciwko
schodów. – powiedziała i przytuliła mnie mocno do siebie. Uśmiechnęłam się
blado i udałam się do wyznaczonego pokoju. Otworzyłam walizkę i wyciągnęłam
piżamę oraz kosmetyczkę i szybko wzięłam prysznic. Położyłam się na łóżku i tak
po prostu rozpłakałam się. Nie mam już siły, naprawdę.
*Oczami Monic.*
Czekałam aż moja bratanica w końcu zaśnie. Weszłam po cichu
do jej pokoju i zaczęłam szukać telefonu. W końcu znalazłam owy przedmiot i na
palcach opuściłam pomieszczenie. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Emily
cierpi, a na to nie pozwolę. Weszłam w jej spis kontaktów i znalazłam
poszukiwany numer. Wpisałam go do swojego telefonu i nacisnęłam zieloną
słuchawkę z nadzieją, że ktoś odbierze.
- Halo? – usłyszałam trochę zdenerwowany głos dziewczyny.
- Kate? Tu mówi ciocia Emily, Monic. Pamiętasz mnie?
- Tak, oczywiście że pamiętam! Co się stało? – głos Kate był
teraz nieco bardziej wesoły.
- Musicie tu przylecieć, do mnie do Paryża. Wy wszyscy.
Dobrze wiesz dlaczego. – powiedziałam i usłyszałam głośne wstrzymanie oddechu.
- Emily jest u pani!?
- Oui! Adres mojego domu to des Maritimes 12. Czekam na was, au
revoir. – powiedziałam i nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się.
Poszłam odłożyć telefon Emily do jej pokoju, po czym wróciłam i usiadłam na
krześle w kuchni. Oby wszystko się ułożyło.
Od autorki: Bonjour! looool. Witam w nowym rozdziale i w ogóle. Nie będzie pytań, ale jest ważna informacja. Wiemy, że jakaś osoba komentuje po kilka razy nasze posty, żeby wypełnić limit. Proszę tego nie robić, bo nie będą one liczone. Dziękuję. Limit: 18 komentarzy. Do napisania, love u.~ Maddie xxxxx
Bozeee, tak bardzo kocham ten blog! Nigdy nie czytalam lepszego bloga! Nie wiem jak moge to wyrazic! A co do opowiadania to ciocie ma cudowna, chcialabym miec kogos takiego jak ta ciocia <\3 Nie moge doczekac sie nastepnego <3 love ya xxx
OdpowiedzUsuńAaaa! Co się działo w tym rozdziale ;o Em poroniła (coś tak czułam), jakiś chłopczyk odczuwający emocje, Paryż... GENIALNE! Super rozdział, ale ten chłopczyk to jakiś dziwny był o.O haha ;D Kurde ja chcę następny! Kocham <3
OdpowiedzUsuńDaria xx
Emily poroniła ? Serio ?! Dlaczego Wy mi to robicie ?! Myślałam , że urodzi to dziecko, Louis będzie szczęśliwym, młodym tatusiem, a Emily młodą, nieogarniętą mamusią i będą tworzyć szczęśliwą rodzinkę ♥. Ale nie ! Musiała poronić. DLACZEGO ???!!!WHY ??! : ( No cóż.. Rozdział jest bardzo bardzo dobry, tak jak zwykle, w niektórych momentach normalnie się prawie popłakałam..: ) Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny .: ))
OdpowiedzUsuńPisz częściej plis . to jest genialne <3
OdpowiedzUsuńO ja ten opowiadanie jest genialne *.* pisz częściej proooszę <3 czekam na next :D ~ Agnes xxx
OdpowiedzUsuńO nie !!!!! Znowu się pokłócili :( Proszę niech się pogodzą :) Chce żeby Emily + Louis= Loff 4ever :)
OdpowiedzUsuńawwwwwwwwwww, cudo *.*
OdpowiedzUsuńczekam, czekam, czekam, czekam, czekam, KIEDY BĘDZIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ!? :d
ludzie, spinać swoje zacne dupencję i komentować, NOW!
~ @_Vicky220 ♥
Czekam na dalsze i zapro do mnie
OdpowiedzUsuńJezu jak wszystko sie pokreciło, ale ciekawa jestem oj ciekawa ;d
OdpowiedzUsuńDlaczego tu powyżej nie ma mojego komentarza. Ja go na serio dodałam, teraz to się boje gdzie ja go dodałam O.o
OdpowiedzUsuńEmily na serio musiała poronić ?? To jet takie smutne i zaskakujące, wszystko na tym blogu koczy się zawszę dobrze. No ależ ile może być dobrze ? Niall tak wcale nie mysli !! On kocha Emily, a Louis to nawet chciał za nią życie poświęcić. Taka ciocia to skarb, kobieta z głową, brawa dla ciotki. Jak wy to robicie, czytam kolejny rozdział i sobie myślę "Już niedługo koniec, jeszcze z 2 czy 3 rozdziały, wszystko zaczęło się układać i wyjaśniać". I tu nagle bum !! I wszystko zaczynamy układać od nowa, to jet niesamowite, w ten sposób to się nigdy nie znudzi. Ja myślałam, że po tym jak Emily uciekła, a wszyscy się pogodzili to już koniec O.o Podziwiam was naprawdę !!
Jak mówię o tej ucieczce Emily to chodzi mi tu o ten rozdział 9/10/11, a teraz mamy 29 a wszystko ciągle gra i śpiewa.
UsuńCudo . *.* Dalej . xd
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, pełen emocji i trzymający w napięciu! awww ♥ czekam na następne :) xx
OdpowiedzUsuńgenialne.super zaczyna się robić
OdpowiedzUsuńjejku :o cóż za cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńznaczy... może nie do końca cudowny, bo dramaty urządziłaś, Magdo xD nie bardzo rozumiem zachowanie Niall'a. Najpierw jej pomagał, wszystko było ok, a tu nagle pretensje jakieś o.o ciut dziwne xD
szkoda mi Emily, bo tak wszyscy, nawet Liam mają jej za złe to, że im nie powiedziała ;c ale Kate chyba nie, co? bo o niej nie było wspomniane :>
także ten... przesyłam hug'a do Emily na pocieszenie i do autorek <33
a i jeszcze tan chłopiec ze szpitala był taki uroczy :D weźcie go jakoś wtrąćcie xD lol
Usuń+ szkoda, ze nie będzie dzieciaka, ale może też dobrze, bo Emily musiała by się ogarnąć, a ja kocham tą wariatkę ;D
Kina ;p
jeju wszystko się pokomplikowało. czemu ona poroniła? dlaczego wyjechała? i ten chłopczyk był uroczy. *.* dobrze że ta ciotka coś zrobiła,mam nadzieje,że oni przyjadą!
OdpowiedzUsuńczekam na nowy,pisz szybko.
ZAPRASZAM DO MNIE: http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
świetny! mam nadzieję, że szybko się wszystko ułoży :)
OdpowiedzUsuńniech będą happy forever xD
ale możecie też tam gdzieś wtrącić Eleanor, żeby było zabawniej :D
Hey!
OdpowiedzUsuńChciałam skomentować wcześniej, ale jakoś nie miałam czasu, a teraz (akurat kiedy miałam się uczyć(uczyć?! W sobotę?! Odbiło mi)) znalazłam chwilę czasu.
Tak więc... Rozdział wspaniały, z resztą jak zawszę.
Ach... te zwroty akcji... (tak to się piszę?)
Oczywiście jestem cholernie wku... wkurzona na Nialla. Jak ten... jak on mógł jej tak powiedzieć?! Pytam się?! Jak? i to jeszcze kobiecie po przejściach... i to jakich przejściach! Uwierzcie mi, że jakbym go tylko spotkała ucięłabym mu jaja.
Oczywiście jestem zawiedziona i wstrząśnięta poronieniem Ems. A już sobie wyobrażałam jak biedaczka bawi tą dwójkę maluchów (Louisa i dziecko oczywiście).
No i oczywiście Lou... Bez obrazy, ale zachował się jak kawał ch*ja i mam nadzieje, że w następnym rozdziale ją przeprosi i to w jakiś zaskakujący sposób.
Faceci... Oni wiedzą jak najechać na kobiecą psychikę...
No nic... to chyba tyle.
Do następnego ;)