niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 30



Czy ja znów znajduję się w jakimś chorym śnie ? Czy zawsze wszystko musi się walić ? Kiedy Niall mi powiedział o ciąży Emily stanęłam jak wryta i nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Przez głowę przelatywała masa myśli. Dlaczego mi nie powiedziała ?  dlaczego to ukrywała ? dlaczego tak się musiało stać ? I to wszystko po części wyjaśniało ich dziwne zachowanie od ostatniego czasu. Idiotka ze mnie… Jak ja się mogłam nie domyślić ? Wymioty, wahania nastroju, opieka Niall’a, brak dźwigania… Jak ja to mogłam przeoczyć ? Czuję się podle z tym faktem. Nie domyśliłam się, nie zareagowałam, a tym bardziej byłam na nich zła. Tak właściwie to dalej jestem. I po części jestem jeszcze rozczarowana. Moją pierwszą reakcją na tę wiadomość było jak najszybsze powiadomienie Lou. Martwił się, wiedziałam to. Musiał w końcu poznać prawdę. A najgorsze było to, że nie udało się uratować dziecka…  Gdy tylko Loueh wbiegł na oddział i dowiedział się o tej całej tajemnicy wybuchł śmiechem. Szczerze ? Nie dziwię mu się. Takie sytuacje zdarzą się w komediach, a nie w normalnym życiu… A jednak.
- Ty wiedziałeś cały ten czas i nic mi nie powiedziałeś!? Jak … jak mogłeś! – wykrzyczał wkurzony i z gniewem w oczach spojrzał na Niall’a
- Tak wiedziałem, ale obiecałem Emily, że nikomu nie powiem. Ale nie martw się, dbałem o nią – te ich tajemnice i obiecanki… Widziałam po jego minie pasiastego, że był bliski rozpaczy.
- Nie powiesz?! Może to było twoje dziecko!- krzyknął nagle, a ja zrobiłam krok do tyłu. Chciałam coś zrobić, coś powiedzieć, nakrzyczeć na niego za jego głupie myśli, ale… ale coś mnie powstrzymało. Zaświeciła mi się czerwona lampka i moją pierwszą myślą było ‘A co jeśli on ma rację ? Co jeśli to wszystko prawda ?”. Wiedziałam, że to już byłoby poważne oskarżenie. Czym prędzej próbowałam wybić sobie to z głowy.
- Moje dziecko?! Jesteś nienormalny! To twoje dziecko imbecylu i dobrze o tym wiesz, tylko jesteś zły, że to ja wiedziałem prędzej niż ty – Odpyskował szybko blondyn. Po chwili wyszedł lekarz i oznajmił, że Lou może do niej wejść. Pokiwał przecząco głową i usiadł na krześle ukrywając twarz w dłoniach.
- Idź do niej ! Nie zachowuj się jak dziecko ! – powiedziałam zdumiona jego głupim zachowaniem
- Nie, jak chcesz to sama idź – powiedział bezradnie i potarł twarz
- Ale to Ciebie Emily potrzebuje teraz najbardziej. Straciła, straciliście – poprawiłam się – dziecko, nie możesz jej tego zrobić – położyłam dłoń na ramieniu i próbowałam przemówić mu do rozsądku.
- A co jeśli ono nie było moje, co ? Nie myślałaś o tym ? To dziwne zachowanie, rozmowy, szepty, wychodzenie razem… Nie boisz się, że to jest prawda ? – podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy. Jedyne, co widziałam to ból, smutek, żal. On ma po części rację. To naprawdę tak wyglądało. Co wy byście sobie pomyśleli, jakby twoja najlepsza przyjaciółka z twoim chłopakiem mieli jakąś wielką tajemnicę ? Ale przecież to niedorzeczne.
-Louis… -zaczęłam cicho – wierzysz w to, co mówisz ? Jesteś zdenerwowany, wszyscy jesteśmy. Oni by nam tego nie zrobili – pokiwałam bezradnie głową i wytarłam pojedynczą łzę z policzka. Potem wszystko działo się tak szybko. Niall wybiegł zdenerwowany z jej sali. Poszłam za nim, ale w pewnym momencie po prostu się wycofałam. Stchórzyłam.   Louis zebrał się w sobie i odważył z nią porozmawiać. To wszystko nie tak miało wyglądać.
***
- Katie, możemy pogadać ? – Niall stanął przede mną ze spuszczoną głową.
- Ale tu nie ma nic do gadania – odparłam sucho i go wyminęłam. Chłopak jednak nie dał za wygraną i złapał mnie za nadgarstek.
- Wręcz przeciwnie. To nie tak miało to wszystko wyjść – spojrzał mi w oczy. Pokiwałam bezradnie głową.
-Tak wiem, mieliśmy się inaczej dowiedzieć. Jednak cały plan diabli wziął. Rozumiem – odwróciłam się z zamiarem wyjścia z pokoju.
- Zrozum, że nie mogliśmy Ci powiedzieć. Ja jej to obiecałem – powiedział cicho, a ja przystanęłam.
- Wiem Niall, nie mam Ci tego za złe. Obietnica to obietnica – uśmiechnęłam się delikatnie – tylko boli mnie fakt, że obydwoje nie macie zaufania do mnie i Lou. Tylko tyle. Owszem byłam zła jak mnie olewałeś – chciał mi przerwać, ale uciszyłam go gestem dłoni – Teraz kiedy wszystko wyszło na jaw, rozumiem. Bardzo się cieszę, że się nią opiekowałeś i dbałeś. Jesteś wspaniałym przyjacielem, ale postaw się choć na chwile w mojej czy Lou sytuacji. – skończyłam swój monolog głośnym westchnięciem i po prostu wyszłam zostawiając chłopaka ze swoimi myślami Przechodząc obok pokoju Lou przez uchylone drzwi zauważyłam jak siedzi załamany na łóżku

                                                            *Oczami Louis’a*

Nie wiem ile siedziałem na łóżku wpatrując się bezuczuciowo w jeden punkt. Minutę, godzinę, dobę ? Nie liczyłem czasu. Moje myśli zaczęły powoli zabijać mnie od środka.  Byłem zły. Zły na Emily, na Niall’a, ale też przede wszystkim na siebie. Coś w końcu musiałem zrobić nie tak, że Emily nie powiedziała mi o dziecku. Moja pierwsza myśl ? „To nie możliwe, to nie moje dziecko”. Prychnąłem pod nosem. Głupi jestem nie ? Najlepiej zwalić winę na kogoś. Usłyszałem ciche pukanie. Podniosłem głowę i zobaczyłem brunetkę, która delikatnie się do mnie uśmiechnęła. Mimo, że chciałem odwzajemnić jej mimikę to za cholerę nie potrafiłem.
- Mogę ? – spytała po chichu,  a ja skinąłem głową. Po chwili dziewczyna siedziała koło mnie. Siedzieliśmy przez chwilę w cichy, co chwilę głośno wzdychając.
- Wydało się. Ot ich cała tajemnica – podrapałem się po karku – powiedz mi tylko, co ze mną nie tak? – głos mi się lekko załamał
- Louis, to nie jest twoja wina – powiedziała lekko poirytowana. Pokręciłem głową.
- Musiałem coś zrobić, skoro bała mi się powiedzieć. Jestem złym chłopakiem. –ukryłem twarz w dłoniach. Było mi głupio. Jak mogłem nie zauważyć zachowania swojej dziewczyny, no jak ?
- Nie denerwuj mnie – odparła – nie jesteś złym chłopakiem.
- Jestem. Kiedyś, gdy rozmawialiśmy powiedziałem jej, że nie chcę mieć dzieci. Gdybym tylko wiedział, co z tego wyniknie – skarciłem się – Ale przecież to nie tak. Nie wiedziałem wtedy, że Emily mogłaby być w ciąży. To zmieniłoby postać rzeczy. Cieszyłbym się, naprawdę. Pokochałbym je, patrzył jak stawia pierwsze kroki, mówi… Teraz to do mnie dotarło. Dotarło, że chciałbym żyć takim życiem – uśmiechnąłem się na samą myśl o tym, że mógłbym zostać ojcem. Zaczęło mi się to coraz bardziej podobać, ale niestety rzeczywistość była bardziej brutalna. Dalej nie mogę uwierzyć, że mieliśmy dziecko. Właśnie, mieliśmy….
- A najlepsze w tym wszystkim jest to, że zachowałem się jak skończony idiota i jeszcze na nią nawrzeszczałem, no po prostu cudownie – walnąłem pięścią w szafkę, która stała obok.
- I czemu ty mi to mówisz ? Nie ja to powinnam usłyszeć – dziewczyna się do mnie uśmiechnęła – zabieraj dupę w troki i zrób pierwsze kroki. To wcale nie boli, a po drodze przynieś kilo soli – zaszczebiotała z uśmiechem na ustach. Popatrzyłem na nią z politowaniem.
- Kilo soli ? – zapytałem zakładając ręce na piersi
- Kilo soli, bo nie chcę fasoli. I czemu się patrzysz człowiecze ? Nie myśl sobie, że mnie to urzecze. Po prostu zabrakło mi rymu, więc nie róbmy z tego dymu – zaśmialiśmy się, a ja pokręciłem głową z politowaniem.
- Co ty jadasz, że do rymu gadasz ? – żachnąłem się
- Żeby życie miało smaczek… raz jabłuszko, raz kurczaczek – odpowiedziała mi tym samym
- Nie wiem, co ćpiesz, ale powinnaś ograniczyć…
- Rymuję jak zaczarowany pedofil – wybuchnęła śmiechem i zakryła dłonią usta
- Zmień dilera ! Koniecznie  - pokręciłem głową
- Ale przynajmniej choć na chwilę się uśmiechnąłeś. Proszę, nie zamartwiaj się. Wiem, że jest … źle, ale zobaczysz, że się wszystko ułoży. Potrzeba tylko trochę czasu – powiedziała prawie niesłyszalni
- Pojedziesz ze mną do szpitala ? – zapytałem po chwili i spojrzałem na Katie z nadzieją w oczach. Ta skinęła lekko głową i po prostu mnie przytuliła

                                                         *Oczami Katie*

Przekroczyliśmy próg szpitala. Ostatnio stanowczo za często jesteśmy tutaj gośćmi. Udało mi się namówić Hazzę, aby pojechał z nami. Automatycznie skierowaliśmy się do sali, w której leżała dziewczyna. Wchodząc do środka czekało na nas jedynie puste, zaścielone łóżko. Rozejrzałam się po sali, ale nie zidentyfikowałam żadnych rzeczy należących do dziewczyny. Spojrzałam zdezorientowana na chłopaków.
- To ty jesteś chłopakiem Emily – doszedł do nas jakiś głos po którym jak na komendę wszyscy się obróciliśmy . Na drugim łóżku siedział chłopczyk. Tak na oko miał może z 12 lat.
- Yyy…- Lou się zawahał – Tak, jestem. Znamy się ? – zagadnął
- Ja Cię znam. Ty mnie nie – odpowiedział krótko, ale zwięźle – Jestem John – dodał widząc nasze zdezorientowane miny.
- Bardzo miło nam Cię poznać – powiedziałam łagodnym głosem i uśmiechnęłam się do chłopczyka, który odwzajemnił mimikę – Skoro znasz Emily, to może wiesz gdzie jest ? – zapytałam po chwili. John z lekkim uśmiechem sięgnął po coś do szafki, po czym wręczył mi kartkę papieru. Omiotłam wzrokiem zapisane literki i pokręciłam głową z dezaprobatą. Lou i Harry po przeczytaniu tego stali z grobowymi minami.
- Jeszcze nie jest za późno – spojrzeliśmy na 12 latka – możecie to wszystko naprawić. Czuję ten przepływ energii – powiedział spokojnie i spojrzał po kolei na każdego z nas. Popatrzyłam na niego ze zmieszaniem, a po plecach przeleciały mnie ciarki.
- Um.. skąd to wiesz ? Ja nie jestem tego pewien… Zachowałem się jak idiota – odezwał się Lou cały czas wpatrując się w chłopca.
- Po prostu czuję to. Kochasz ją, widzę to po tobie. Ona Ciebie też. Nie zmarnujcie tego – uśmiechnął się delikatnie. Poczułam czyjś oddech na szyi.
- Ja się go boję – wyszeptał mi Hazza do ucha. Spojrzałam na niego i zaśmiałam się pod nosem.
- Może masz rację, John – przytaknął mu Lou, który słuchał uważnie tego, co chłopiec ma do powiedzenia.
- A ty..- zwrócił się do mnie – martwisz się, prawda ? Jesteś zła i zagubiona, nie wiesz co zrobić w tej sytuacji – moje oczy zrobiły się jak piłeczki pingpongowe, a ze zdenerwowania zagryzłam wargę. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem – Mówiłem, że potrafię wyczuć uczucia innych – uśmiechnął się do mnie i złapał delikatnie moją dłoń – Kochasz go, ale boisz się rozczarowania, czyż nie ?– zapytał, ale gdy chciałam coś powiedzieć dokończył –  Przeszłości i przeznaczenia nie zmienisz … On też Cię kocha. W końcu cały wszechświat sprzyjał wam, abyście mogli się poznać – wyszeptał cichutko po czym nadzwyczajnej w świecie mnie objął. Właśnie 12 letni chłopczyk sprawił, że nie potrafiłam wykrztusić z siebie żadnego słowa.
- Yyy… Bo ten… - zaciął się  Curly – my już musimy iść bo.. no… przypomniało mi się, że zostawiliśmy żelazko na gazie – obróciłam głowę w  jego stronę i rzuciłam mu mordercze spojrzenie. Loczek wyglądał trochę na …przestraszonego ? Mówiąc krótkie ‘cześć’ z prędkością światła opuścił salę.
- Przepraszam za niego – wskazałam na drzwi, za którymi przed momentem zniknął Loczek
- Dziękujemy Ci za wszystko, nawet nie masz pojęcia ile zrobiłeś – podziękowaliśmy my mu z Lou i żegnając się wyszliśmy.
- Możesz nam powiedzieć, co Ci odwaliło ? Zachowałeś się głupio – Lou skarcił swojego przyjaciela, a ten niczym małe dziecko spuścił głowę i zaczął bawić się rękami.
- No bo ten…- zrobił minę szczeniaczka – Wystraszyłem się, za dużo wiedział. Chcę do mamy – zaczął udawać, że płacze. Pokręciliśmy głową z dezaprobatą. Teraz tylko pozostało pytanie, ‘Gdzie dokładnie jest Emily ?’.
***
- Mój Boże ! Co ty robisz ? – usłyszałam krzyk za sobą i straciłam równowagę. W efekcie  spadłabym z parapetu, na którym aktualnie stałam, ale przytrzymały mnie czyjeś ręce.
- Co ty chciałaś zrobić ? Zabić się !? To nie jest żadne wyjście ! – Niall złapał mnie za ramiona i potrząsnął lekko. Spojrzała na niego jak na idiotę.
- Zasuwałam rolety … - powiedziałam spokojnie, ale widząc minę Irlandczyka chciało mi się śmiać – Spokojnie, nie chciałam skończyć. Na dodatek z parteru… - dodałam na co chłopak jeszcze bardziej się zmieszał – A teraz wybacz, ale telefon mi dzwoni– powiedziałam kręcąc głową i złapałam za telefon. Obdzwoniłam chyba wszystkie koleżanki, znajomych i rodzinę, u których Emily mogłaby się zatrzymać. Zaczynało mi powoli brakować pomysłów. Ostatnią nadzieją był jej powrót do Polski.
- Hej mamo – powiedziałam widząc od kogo jest połączenie – O jak miło..państwo Sparks, jesteście na głośno mówiącym …– wywróciłam oczami i westchnęłam
-….
- Naprawdę ? Nie co coś ty ! Telefon się jej pewnie rozładował, że nie odbiera –wymyśliłam pierwsze lepsze kłamstwo, które przyszło mi go głowy.
-…
- YY.. ale tak teraz ? Bo ona właśnie… ten..na zakupy poszła! – odpowiedziałam szybko
-…
- Oczywiście, powiem jej żeby się odezwała. Tak, na pewno wszystko jest w porządku – mentalnie skakałam z radości, że nie mogą zobaczyć mojej miny przez telefon
- …
- Nie ! – zaprzeczyłam szybko – nie musicie przyjeżdżać! Muszę już kończyć, bo Liam coś chce. Cmoki, pa ! – zakończyłam rozmowę jak najszybciej, aby jeszcze czegoś nie wymyślili. Jeszcze by tego brakowało, aby nasi rodzice złożyli wizytę. Już widzę ich miny. Ciekawe co moglibyśmy powiedzieć ‘Hej mamo, hej tato, państwo Sparks. Niestety Emily się wyprowadziła tuż po poronieniu. Tak, dobrze słyszeliście, państwa córka była w ciąży z tym oto chłopcem, z którym aktualnie jest pokłócona. Bylibyście dziadkami, ale niestety Ems nie donosiła ciąży. A co u Państwa ? Może napiją się państwo herbaty?” Mhm… idealna sytuacja -.-  Po niecałej minucie znów zawibrował mi telefon. Nie patrząc kto dzwoni ze zdenerwowaniem przyłożyłam aparat do ucha. Usłyszałam jakby znajomy głos. Okazało się, że to ciocia Em - Monic. Kiedyś miałam okazje ją spotkać, miła kobieta. Rozweseliłam się, kiedy usłyszałam, że blondynka u niej jest. Musieliśmy tam jechać, bez dwóch zdań.
- LUDZIE ! NARADA ! – krzyknęłam na cały dom, a po chwili w salonie wszyscy się stawili.
- Jedziemy do Paryża – odparłam bez zbędnych ceregieli.
- WHAT !? Dziewczyno czemu ty jesteś taka zakręcona ? – Zayn rozłożył ręce w pytającym geście
- W dzieciństwie miałam spięcie w inkubatorze. Może to to – uniosłam kciuk w górę – W każdym razie Emily się znalazła. Musimy jechać do Paryża. Wszyscy – zmierzyłam ich wzrokiem i czekałam na jakąkolwiek reakcje.
- Nigdzie nie jedziemy. Nie ma mowy. Okłamała nas i po tym wszystkim mamy za nią jeździć Bóg wie gdzie ? Poza tym mamy zespół, który nie możemy zaniedbać tylko przez to – fuknął niezbyt przyjemnie Zayn. Spojrzałam z nadzieją w oczach na resztę. Chwilę stali po czym przytaknęli głowami i ruszyli na górę. Tylko Louis dalej stał obok mnie. Czemu ja musze mieszkać z tak upartymi ludźmi ?
- Wracać natychmiast ! – krzyknęłam za nimi ostro i ku mojemu zdziwieniu wszyscy się wrócili – Nie zachowujcie się jak dzieci. Jeden błąd nie skreśla człowieka – niechętnie, ale w końcu przyznali mi rację.
***
Jesteśmy we Francji drugi dzień. Nawet nie wiem kiedy to zleciało. Liam, Zayn i Harry od razu po przyjeździe wyjaśnili sobie wszystko z Emily. Myślałam, że będą się dąsać cały czas, ale na szczęście zachowali się jak prawdziwi przyjaciele. Lou robił podchody do Em, aby z nią pogadać, ale za każdym razem tchórzył. Z resztą ja tak samo. Nie potrafiłam się przełamać i z nią porozmawiać. Genialna jestem, nie ? Sama namawiałam ich do tego, aby nie zachowywali się szczeniacko, a w gruncie rzeczy sama taka jestem.
- Co tak sama w kuchni siedzisz, milady ? – dosiadła się do mnie ciocia Ems
- A to Pani… tak jakoś – odpowiedziałam grzecznie i zaczęłam się bawić kubkiem.
- Tylko nie Pani – uśmiechnęła się do mnie – zauważyłam, że trzymasz Emily i Niall’a na dystans,  pourquoi ? – westchnęłam ciężko nie wiedzą, co mam jej powiedzieć
- Sama już nie wiem. Przerasta mnie to trochę. Tyle się dzieje ostatnio.
- Boisz się, ceci est normal. Ale nie oceniaj ich tak z góry – położyła mi dłoń na ramię
- Tak wiem, ale po prostu obawiam się, że znów się coś wydarzy. Co jest dosyć prawdopodobne.
- Prendre une chance. Zaryzykuj, bo się nie przekonasz – nagle przeniosła wzrok na drzwi, a ja podążyłam w tamtym kierunku.
- Możecie mi do cholery powiedzieć, co wyście wyprawiali ? – zapytałam zła mierząc Lou i Niall’a wzrokiem.
- Wyjaśniliśmy sobie wszystko, przeprosiliśmy się – powiedział uradowany Irlandczyk
- A co ma znaczyć twoja dziura w spodniach na kolanie ? I twoja roztargana bluzka, Lou ? Oraz wasz nieład na włosach ? – wyliczałam na placach – nie mówicie mi, że się biliście – założyłam ręce na piersi
- Biliśmy ? Wyjaśniliśmy to sobie po męsku i tyle – Louis się uśmiechnął i poklepał blondyna po plecach. Pokręciłam głową z dezaprobatą i ciężko westchnęłam. Ciocia zaśmiała się pod nosem i kręcąc głową wyszła. Niall stwierdził, że koniecznie teraz musi wyjaśnić sobie wszystko z Emily.
***
Siedziałam na ławce w parku. Musze przyznać, że widoki tu były piękne. Przemyślałam sobie pewne rzeczy i doszłam do wniosku, że musze w końcu zachować się dorośle, a nie jak jakaś dziewczynka, która ciągle strzela fochy.
- Tu jesteś, chciałbym porozmawiać – usłyszałam czyjś  głos. Podnosząc głowę zobaczyłam mojego chłopaka. To idealny moment na wyjaśnienie sobie wszystkiego
- Domyślam się, że nie chciałeś kupić biletów do cyrku – powiedziałam z przekąsem
- Dalej się gniewasz ? – zapytał siadając obok mnie
- Ja ? Nie… Przepraszam. – powiedziałam spokojnie i wymusiłam uśmiech. Chłopak posłał mi krzywe spojrzenie, a ja westchnęłam – Po prostu boję się znów zaufać, okey ? Przez całe swoje życie nie przeżyłam tylu sytuacji, co przez ostatni czas – zaśmiałam się pod nosem przypominając sobie początki w Anglii.
- To przeszłość – wzruszył ramionami
- Nie. To dalej się dzieje. Jaką mogę mieć pewność, że znów mi z czymś nie wyskoczysz ? – uniosłam się – Najpierw Demi, impreza z której nic nie pamiętasz, Marga, te kłamstwo … - wyliczałam. W pewnym momencie zauważyłam jak jakaś dziewczyna się do nas zbliża
- Cześć Niall – powiedziała wesoło. Zmierzyłam ją wzrokiem
- O proszę ! A to kto znowu, hę ? – zagadnęłam wskazując na brunetkę – Co tym razem ? Jesteś jego siostrą, kuzynką, dziewczyną, a może żoną ? Nie wiem… jesteś z nim w ciąży, masz z nim pieska, kotka czy Bóg wie, co jeszcze ? – powiedziałam z grymasem na twarzy. Dziewczyna jak zahipnotyzowana wpatrywała się we mnie.
- Ja .. – zaczęła – Ja chciałam tylko autograf – wymamrotała pod nosem i spuściła głowę. Zrobiłam facepalma i ukryłam twarz w dłoniach, aby ukryć swoje zażenowanie. Mentalnie karciłam się za swoją głupotę. Co mnie napadło ? Chłopak zaśmiał mi się nad uchem.
- Um..ja… przepraszam… Boże co się ze mną dzieje ? –zapytałam
- Ja tam lubię, jak jesteś zazdrosna – powiedział jak gdyby nigdy nic
- No jasne… Dziękuję Ci bar…- chłopak zamknął mi usta pocałunkiem. Przejechałam dłonią po jego policzku. W jednym momencie poczułam, że muszę coś zrobić.
- Chodź! – powiedziałam odrywając się od niego. Musiałam wszystko naprawić. Teraz albo nigdy.
***
- Mogę wejść ? – zapytałam nieśmiało lekko uchylając drzwi
- Jasne – blondynka lekko się uśmiechnęła w moją stronę
- Jak się czujesz ? Wiem, że zachowywałam się przez te kilka dni strasznie. Wyobrażam sobie, jak ty się teraz musisz czuć. Przepraszam za wszystko. Nie ufałam wam. Powinnam była przestać się dopytywać – zaczęłam nerwowo krążyć po pokoju.
- To nie twoja wina. To ja zachowałam się kompletnie nieodpowiedzialnie. Może gdybym wam powiedziała wszystko potoczyłoby się inaczej… - powiedziała smutna i usiadła na skraju  łóżka. Wystała z policzka pojedynczą łzę. Usiadłam koło niej i po prostu ją przytuliłam.
- Kocham Cię – przytuliłam ją z całej siły. Brakowało mi jej przez ostatni czas
- ja Ciebie też – odpowiedziała, a ja jak głupia się wzruszyłam.
- Wiesz… mam dla Ciebie pewną niespodziankę – zagadnęłam, a ta spojrzała na mnie podejrzliwie – Za godzinę widzę Cię na dole wystrojoną, okey ?  - zapytałam z szerokim uśmiechem na ustach. Ta niepewnie kiwnęłam głową. Wysyłając jej buziaka w powietrzu zeszłam na dół. Usiadłam sobie na kanapie w salonie i zaczęłam rozmowę z przyjaciółmi.
- Harry, choć do nas, co tak stoisz ? Nie będziesz przecież cały czas podpierał ścian, fundamenty są jeszcze nowe. Nie bój się, wytrzymają bez Ciebie – Ciocia Monic zaśmiała się i pociągnęła chłopaka za rękę. Zauważyłam, że pojawiły mu się rumieńce na policzku. Tylko nie to.
- to o której mamy samolot ? – zapytałam Liam’a, który sprawdzał coś na telefonie.
- Za 2,5 godziny – odparł z delikatnym uśmiechem
- Idealnie… Oby tylko wszystko wypaliło, bo jak nie to cały plan diabli weźmie – zatarłam ręce. W duchu modliłam się, aby Emily nie zadawała zbyt dużo pytań.
Po pół godzinie blondynka stawiła się na dole gotowa do wyjścia. Spojrzała na nas podejrzliwie i założyła ręce na biodra.
- O nic nie pytaj ! – zagroziłam placem – dowiesz się w swoim czasie. Z resztą bez gadania, samochód czeka – złapałam ja za nadgarstek i wyszliśmy przed dom.
- Więc tak..mam nadzieję, że Ci się spodoba, wszystko się ułoży i nie zabijesz mnie za to, że nie chciałam Ci powiedzieć, co jest grane– pocałowałam ją w policzek – Aha, kierowca i tak Ci nic nie powie, więc nie ma sensu pytać – puściłam jej oczko i zanim zdążyła się odezwać zamknęłam jej drzwi przed nosem.
- Myślisz, że się uda ? – zapytał mój chłopak oplatając mnie rękoma w pasie i kładąc głowę na ramieniu.
- Czuję, że Louis się postara i przeprosi ją jak należy. Oby tylko randka na wieży Eiffla pomogła. Jeśli wszystko będzie dobrze to pozostaje im 4 dni, aby nacieszyć się sobą w tej jakże pięknej Francji – uśmiechnęłam się na samą myśl tego, co przygotował Lou.
- A my ? – zapytał z nadzieją Niall
- A my jedziemy do domu, aby im nie przeszkadzać– obróciłam się do niego i złożyłam na jego ustach pocałunek. Nie pozostaje nam nic innego, tylko czekanie.

                                                                        ***

Od autorki: Hejka kochani ! ♥ Co u was ? My właśnie zaczęłyśmy ferie... ;)
Pierwsza sprawa jest taka, że ... znów jest limit.... 
                                           18 komentarzy = nowa notka ;)
Druga sprawa: Pojawiła się nowa zakładka u góry 'Informowani". Jeśli chcecie dowiadywać się o nowych rozdziałach napiszcie tam swój e-mail, twitter, gg lub cokolwiek ;D
A co do rozdziału... Nie chciałam, żeby rozbawił do łez  (musi być ten nastrój), ale nie chciałam również, abyście mieli grobowe miny ;D Napiszcie wasze ogólne wrażenia ^^ Do następnego miśki ! ~ Maddix <3




Zauważyłam, że pod rozdziałem znajduje się kilka, bardzo podobnych komentarzy prawdopodobnie od jednej osoby. Jeśli chcecie wypełnić limit - nie róbcie tego. Jest mi bardzo przykro, że tylko w taki sposób chcecie zobaczyć następną notkę.

19 komentarzy:

  1. Ojeeej jaki cudowny ale to jak kazdy oczywiscie <3 wzruszylam sie :') sa taxy kochani tacy przyjaciele to skarb ile bym za takiego dala.. :c nie moge doczekac sie nastepnego yay kocham waszego bloga awwwh jest cudowny najlepszy na swiecie <3333 jestescie wspaniale! Xxxxxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaa! Kocham to opowiadanie jak żadne inne <33 Jestem strasznie ciekawa co się będzie działo dalej *-* Hahaha czyżby Harry zauroczył się w Monic? Hahahahah. To by było dobre.Wcześniej zarywał do Em, a teraz mógłby być jej wujkiem hahahahaha!! ;D Awwww ciekawe co Louis wymyślił *-* Oby się wszysto między nimi wyjaśniło. Kocham <3
    Daria xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo diekawa kolejnego rozdziału.mam nadzieje że wreszcie uloży się lou i emily

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne ! Może w końcu zaczyna się układać ? Ale z jednej strony szkoda, że nie ma tego dzidziusia . *.* Z każdym rozdziałem zaskakujecie mnie coraz bardziej .:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Zostałyście nominowana do Liebster Awards! Więcej informacji tutaj : http://you-and-me-imaginy1d.blogspot.com/2013/02/liebster-awards.html

      Usuń
  5. Rozdział jest wspaniały, ja też własnie zaczęłam ferie :* Jak czytałam rozdział to miałam ciągle uśmiech na ustach. W końcu znowu jest dobrze :D Ciekawe jak długo to potrwa, ciekawa jestem co wy jeszcze wykombinujecie ? Jak ja kocham wasze opowiadanie, bardzo się przywiązałam :D Nie mogę się doczekać dalszej części. Całuje i miłych ferii oxoxoxox xd

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebbisty blog, czakmy na nastepne rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe . < 3 Czekam na następny rozdział . ; D

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział :) już nie mogę doczekać się następnego! xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne : ) . Czekam na natępny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ja nie moge plissssssss dalszy rozdział!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. *___________* love

    OdpowiedzUsuń
  12. boskie czekam na nexta !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Mega *.* czekam na nastepny ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. WOW!!!! CUDO :D Pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  15. No hey!
    Jak zwykle spóźniony komentarz, ale lepszy taki niż żadne ;p
    Rozdział piękny, cudowny, wspaniały!
    Mam nadzieję, że Lou spręży tyłek i wszystko będzie dobrze.
    Oczywiście jestem wniebowzięta, tym że Niall i Katie się pogodzili.
    W końcu!
    No więc... Chyba tyle.
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  16. Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award, więcej informacji: http://ihateyouimissyouiloveyou.blogspot.com/p/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń