niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 49


Stałam nad łóżeczkiem śpiącej Melanie i zastanawiałam się, kiedy ten cholerny czas tak minął. Nie dawno byłam zwykłą uczennicą polskiego liceum, zawalona obowiązkami i żyjąca głównie chwilą. Byłam roztrzepana, szalona i nigdy, przenigdy, nie miałam zamiaru się ustatkować. Chciałam tylko bawić się. A teraz? Nabrałam pewnej stateczności. Za parę miesięcy skończę 21 lat. Na wiosnę mam wziąć ślub. Jestem studentką II roku prawa. Wiecie, życie potrafi płatać figle. Mimo, że czasami mam ochotę wrócić do tych czasów, gdzie na porządku dziennym było wygłupianie się, wszyscy byliśmy jeszcze singlami i nie było żadnych zobowiązań, to tak naprawdę jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi, mając to co teraz mamy. Gdyby ktoś zaproponował mi powrót do tamtych czasów, z ręką na sercu odpowiedziałbym: „Nie dzięki, stary.” Bo teraz żyję takim życiem, jakim w głębi duszy pragnęłam zawsze żyć. Mel cicho zapłakała, więc wzięłam ją na ręce i zaczęłam kołysać. Nagle w drzwiach pojawiła się zaspana Danielle.
- Emily? Co się stało? – zapytała i podeszłam do mnie, głaszcząc córkę po główce.
- Nic, już ci ją daję. – powiedziałam i poczułam łzy gromadzące się pod powiekami. Nie chciałam, aby Dani to widziała, więc szybko oddałam jej małą.
- Dzięki Ems, że tu byłaś. – powiedziała i pocałowała Mel w czoło. Uśmiechnęłam się tylko i udałam się do pokoju Louisa. Tymczasowo mojego. Usiadłam na łóżku i zaniosłam się płaczem. Nie będę mogła mieć dzieci. Nie będę mogła mieć swojej pociechy. A tak bardzo pragnęłam mieć dziecko. A tu… nic z tego. Przetarłam twarz i położyłam się spać. Dzięki bogu, że wcześniej się umyłam.
*Następnego dnia: rano*
Ubrałam się w jakieś ubrania i zeszłam na dół, gdzie o dziwo była cała trójka i Mel na rękach rozczochranej Dani. Zasłoniłam usta ręką i starałam się nie wybuchnąć śmiechem.
- Nic nie mów Sparks! – wysyczała Danielle, a ja pokiwałam z uśmiechem głową i pocałowałam Melanie w jej malutką rączkę. – Nie każdy wygląda tak świetnie jak ty!
- Teraz się zorientowałaś? – zapytałam i wszystkie się zaśmiałyśmy. – To o której dziś będziecie?
- Ja koło 17:00, mam nadzieję, że się wyrobię. – powiedział Kate, a ja uśmiechnęłam się do niej pocieszająco. Dziewczyna się wbiła w połowie studiów, ale daje sobie radę. Jestem z niej dumna.
- A ja o 14:00! Biedna Kate – powiedziała z wyszczerzem Perrie, a ja zaczęłam się śmiać.
- Ja też dziś o 14: 00 więc Kate jak zwykle ominie wszystko. Swag! – powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać, oczywiście oprócz Kate. Ta spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek i strzeliła focha.
- A propos słagu… czy za oknem czasem nie stoi Justin? – zapytała Danielle i wszystkie spojrzałyśmy w tamto miejsce. Faktycznie! Poszłam szybko otworzyć drzwi by po chwili trwać w mocnym uścisku z Justinem
- Emily! Ślicznotko! – powiedział i okręcił mnie wokół własnej osi. Zaczęłam się śmiać.
- Justin, tyle czasu cię nie widziałam! – uśmiechnął się szeroko i postawił mnie na ziemi. Przywitał się z resztą i spojrzał na mnie. – Co tu robisz?
- No jak to co, przyszedłem zostawić tu gotowe demo dla chłopaków. – powiedział, a my spojrzałyśmy po sobie.
- Demo dla chłopaków? Przecież oni wracają za 3 tygodnie. – powiedziała Perrie, a Justin spojrzał na nią zdezorientowany.
- Oni wracają dziś wieczorem. – powiedział i nagle zrobił sobie sam fejspalma. – Kurwa! Miałem wam nie mówić!
- Chyba za dużo czasu spędzasz z Hazzą, bo jego głupota na ciebie przechodzi. – powiedziałam, a on zrobił obrażoną minę. – Żartowałam! Ale to nawet lepiej, że wiemy… będziemy mogły zrobić im… małą niespodziankę. – powiedziałam chytrze i złapałam torebkę po czym zdecydowanym krokiem zostawiłam ich, by mogli zastanawiać się jak bardzo zły jest mój plan.
*18:00*
- Wszystko gotowe? – zapytałam, a Kate pokiwała głową. Danielle siedziała w kuchni, ubrana w dość skąpą sukienkę i trzymała w ręce „drinka” który tak naprawdę był sokiem jabłkowym. Perrie stała oparta w spódniczce i bluzce z głębokim dekoltem. Ja ubrana dość… wyzywająco , stałam przy drzwiach. Pewnie zastanawiacie się co to za plan? No to się za chwilę dowiecie. Dźwięk silnika na podjeździe… kroki… przekręcana klamka… - Muzyka, światła!
- Sieee…. ŁOT DE FAK? – usłyszałam głos Harrego który wyglądał na bardzo zaskoczonego. – Chłopaki, chodźcie to zobaczyć!
- A co w tu robicie!? – Danielle, świetnie udała zaskoczoną. Reszta 1D stała w drzwiach i patrzyła na nas ogromnymi oczami. Nie dziwię się – dom wyglądał jak zwykły burdel. To był mój chytry plan!
- Co to… jest?! – usłyszałam głos Louisa, a ja zapaliłam papierosa i wydmuchałam dym wprost w jego twarz w międzyczasie klepiąc Zayna w tyłek i całując Nialla w usta.
- No cóż, skoro się już dowiedzieliście… pod waszą nie obecność zrobiłyśmy tu agencję towarzyską. Trzeba jakoś zarobić na studia nie? – powiedziałam i mrugnęłam do Liama, a potem złapałam za pośladek Harrego, który podskoczył, zaskoczony. Kate podeszła i oparła się o ramię Zayna, posyłając mu kuszące spojrzenie. Danielle przytuliła się od tyłu do Louisa, a Perrie pocałowała Liama w usta. Ja objęłam w pasie Nialla i Harrego. Powstrzymywałam się, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- A…E…O….M… - wydukał Niall i spojrzał na moje… odsłonięte pośladki. Złapałam go za podbródek i przejechałam dłonią po policzku.
- Chyba nie ma cię nic przeciwko temu? – zapytała Perrie i uśmiechnęła się do Liama. Chłopcy stali w miejscu zaskoczeni, zauroczeni i podnieceni. PLAN SIĘ UDAŁ!
Spojrzałam porozumiewawczo na dziewczyny i odchrząknęłam.
- No to skoro już wszystko wiecie, to możemy wam powiedzieć, że … - odsunęłyśmy się i stanęłyśmy obok siebie. – WROBIŁYŚMY WAS!
- Że co!? – krzyknęli chłopcy, a my zaczęłyśmy się śmiać. Oh, boże, jak ja to uwielbiam!
*Tydzień później*
- Emily, to już ostatni dom. – powiedział Louis i złapał mnie za rękę. Oglądaliśmy domy, bo chcieliśmy razem zamieszkać. Oprócz tego okazało się, że Liam zakupił dom w okolicy i dziś skończyli przewozić meble, ubrania i rzeczy. Harry zrobił to już podczas trasy i również mieszkają razem z Victorią. Niall i Kate zostali w naszym starym wspólnym domu, a Zayn i Perrie dziś rozpoczynają przeprowadzkę. A my, wciąż nie umiemy nic wybrać.
- Wiem, ale w ogóle mi się nie podoba! Jego kolor wygląda jakby ktoś wyrzygał rybę. – powiedziałam, a Lou zaczął się śmiać i pocałował mnie w usta. Odwróciłam się i zaparło mi dech w piersiach. Przede mną stał najpiękniejszy dom na świecie. Zauważyłam tablice z napisem „na sprzedaż”. – Louis?
- Tak, skarbie?
- Nasz wspólny dom.
*3 dni później*
Czy wspominałam, że mam bekę? Wszyscy się wyprowadziliśmy, ale tak jakby wciąż mieszkamy razem. Bo wiecie… co dwa domy. Niall i Kate - ktoś – Ja i Louis. Naprzeciwko nas Zayn i Perrie - ktoś – Liam i Danielle. A obok nich Harry i Victoria. LOL. Wracając, ekipa remontowa, była najszybszą ekipą jaką kiedykolwiek widziałam. Uwinęli się z malowaniem, kafelkowaniem i innym w 2 dni. A ekipa przeprowadzko-wa pomogła nam wszystko przenieść. Teraz stałam w naszym nowym domu i patrzyłam na niego z zachwytem. 
- Cieszysz się tak samo jak ja? – zapytał Lou, a ja pokiwałam głową.
- Nawet bardziej.
- Emily, jakoś blado wyglądasz, może się położysz? – zapytał mój narzeczony, a ja pokręciłam głową.
- Chciałabym, ale nie mogę. Mam wizytę u ginekologa. Rutynowo, czy czasem, coś się nie pogorszyło. – powiedziałam, a chłopak pokiwał głową. Pocałowałam go namiętnie, a on przejechał kciukiem po moim policzku.
- Wróć szybko, bo zaraz przyjdzie reszta. – powiedział, a ja pokiwałam głową i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Po 15 minutach byłam na miejscu. Poczekałam 10 minut i weszłam do gabinetu.
- Emily, dzień dobry. – powiedziała pani doktor i uśmiechnęła się. – Rozbierz się i połóż na kozetce. – pokiwałam głową i wykonałam czynność. Lekarka przejechała mi po brzuchu tym czymś i wpatrywała się uważnie w ekran. – To niewiarygodne…
- Co!? – zapytałam i zaczęłam się zastanawiać. Rak?
- Gratuluje Emily. – powiedziała i odsunęła aparaturę od mojego brzucha. – Jesteś w drugim miesiącu ciąży. – uśmiechnęła się do mnie promiennie, a mnie zamurowało.
- Ale.. jak to!?
- Wiem, mówiłam ci, że na 99% nie będziesz mieć dziecka. Jednak… byłaś tym 1% - odparła, a ja poczułam łzy na policzkach. – Czy to łzy szczęścia?
- Jak najbardziej tak! – odpowiedziałam i ogarniające mnie szczęście wzięło nade mną górę i przytuliłam lekarkę. – Dziękuję pani, kocham panią!
- Przecież to zasługa pani narzeczonego! – powiedziała ze śmiechem i pokręciła głową. Wypisała mi termin następnej wizyty, a ja wyszłam z gabinetu jak na skrzydłach. Nie wierzę… tak cholernie się cieszę!
*20 minut później*
- No i wiecie… ja się zastanawiam po co robią te dodatkowe zamknięcia soku? Przecież jest zakrętka, to po co jeszcze to srebrne? Ja bym to wycofał, bo według mnie tym się można udławić, albo ktoś może pomyśleć że tego nie można otwierać i co wtedy?! No skandal i perfidne denerwowanie konsumentów. Ja zgłaszam sprzeciw i mówię stanowcze nie dla emerytów! – wchodząc do domu usłyszałam słowa Harrego i zastanawiałam się, co on bierze i dlaczego przedawkował. Pomijając to, wpadłam do salonu, gdzie byli wszyscy moi najbliżsi.
- Cześć Ems, czekaliśmy – powiedział Louis i pocałował mnie w policzek.
- Słuchajcie muszę wam coś powiedzieć… - zaczęłam i przymknęłam oczy nie wierząc we własne szczęście. – Jestem w ciąży. – powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Będziemy mieli dziecko? – zapytał Louis i wstał. Pokiwałam głową. Chłopak przytulił mnie mocno do siebie i pocałował w usta. – Będę ojcem. Będę tatą! – wyszeptał i wszyscy zaczęli bić brawo. Po kolei ściskali mnie i oszołomionego Tommo. Postanowiliśmy zrobić grilla, żeby uczcić to wszystko. Jestem w ciąży… czaicie? Będę mamą.
*3 godziny później*
- Emily, możemy pogadać? – usłyszałam głos Kate i pokiwałam głową. Świetnie się bawimy tu na grillu, a Louis wygląda naprawdę na szczęśliwego. Usiadłyśmy z brunetką na huśtawkach z tyłu domu. – Cieszę się, że jesteś w ciąży.
- Ja też. – odpowiedziałam i znów poczułam falę radości.
- Wszystko się zmienia, co nie? Nie długo bierzecie ślub, będziecie mieć dziecko. To jest… dziwne.
- Nie, Kate. Nie dziwne. Wspaniałe. Pomyśl: przy wszystkich najlepszych momentach byłyśmy razem. Potrafiłyśmy przezwyciężyć problemy. Widziałyśmy jak każda z nas dorasta i staje się kobietą. – powiedziałam i usiadłam na trawie. Obok mnie spoczęła Kate.
- Wiem. Ale … nasza przygoda się kończy…
- Nie skarbie. Ona się dopiero zaczyna, wiesz?- przytuliłam ją i uśmiechnęłyśmy się szeroko. – Myślisz, ze z brzuchem nie pójdę na parkiet i nie będę wymiatać? Mylisz się!
- No i tego się obawiam! – powiedziała przez śmiech i spojrzała na mnie. – Będziesz wspaniałą matką. A Louis wspaniałym ojcem.
*Parę godzin później*
- Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. – powiedział Louis i pocałował mnie w usta. Leżeliśmy w łóżku i uśmiechaliśmy się pod nosem. – Zapomniałem ci powiedzieć… za miesiąc mamy ślub.
- Że słucham!? – powiedziałam i zerwałam się do góry.
- Spokojnie, w tym stanie nie możesz się denerwować!
- Ty mnie nie uspokajaj, bo ci czymś przypierdziele!
- Okok! Byłem w kościele i załatwiłem nam termin na 7 marca. Chciałem to załatwić jak najszybciej, przepraszam. – powiedział, a ja pocałowałam go w usta i uśmiechnęłam się szeroko.
- Kocham cię Louis.
- I ja ciebie też kocham Emily. I nasze dziecko też.
*7 marca: dzień ślubu*
- Pojęcie lub Istota Postępowania Nakazowego. Postępowania szczególne wyodrębnia się ze względu na potrzebę zróżnicowania nakładu sił i środków w zależności od wagi przestępstwa, konieczność dostosowania przepisów prawa procesowego do poszczególnych zasad odpowiedzialności karnej albo mając na uwadze radykalne przyspieszenie postępowania w niektórych sprawach lub umożliwienie inicjowania procesu pokrzywdzonemu. Tak czy inaczej rzecz biorąc, osoba cywilno – prawna, może zostać zatrzymana tylko w okolicznościach nakazowych nadanych przez sąd lub w trakcie postępowania karno – cywilnego, w którym jasno przedstawione dowody oskarżają osobę o przestępstwo większego lub mniejszego stopnia.
- Dziękuję panno Sparks. Świetnie się pani sprawdziła. 5. A teraz… proszę biec, bo spóźni się pani na swój własny ślub! – krzyknął profesor, a ja wyleciałam z sali jak oparzona. Wsiadłam do auta i spojrzałam na osobę kierującą pojazdem.
- Co dostałaś? – zapytała Kate i odjechała z piskiem opon.
- A co mogłam dostać? Bardzo dobry! Zaliczyłam! – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- OOOOH YEAAAAH! – wykrzyknęła Kate i akurat zatrzymałyśmy się pod domem. Weszłyśmy szybko do środka, gdzie czekały już Perrie, Danielle i Victoria.
- Nareszcie jesteś! Co ty tam mowę swojego życia wygłaszałaś!? – krzyknęła Perrie i pociągnęła mnie do siebie. Oddałam się w ręce dziewczyn. Po pół godziny miałam gotową fryzurę i makijaż, delikatny, składający się z tuszu do rzęs i bladoróżowej pomadki.
- Teraz, najważniejsze. – powiedział Victoria i uśmiechnęła się do mnie. Po chwili stałam ubrana w suknię ślubną. Kate przymocowała mój welon i spojrzała na mnie.
- Jesteś piękna. – wyszeptała i przytuliła mnie do siebie. Poczułam łzy pod powiekami.
- Boję się wiecie? – powiedziałam i spojrzałam na swój lekko zaokrąglony brzuszek. 
- Nie ma czego. Jesteś piękna. Za chwilę poślubisz mężczyznę, którego kochasz. Będziecie mieć dziecko. I do tego, jesteś najlepszą studentką na roku. Kochanie… chillout. – powiedziała Danielle, a ja zaśmiałam się cicho. – No, a teraz zostawiamy cię na przemyślenia, a same idziemy się przebrać. Do zobaczenia za 30 minut! – powiedziała i wszystkie opuściły pokój, oprócz Kate.
- Mogę się tu przebrać?
- Nawet musisz! – powiedziałam i spojrzałam na nią. Zaczęłam układać jej włosy i spojrzałam na nasze odbicie w lustrze. – Jak wiele się zmieniło.
- Emily. Za chwilę wyjdziesz za mąż. Pamiętasz naszą rozmowę miesiąc temu? – zapytała, a ja pokiwałam głową. – Zrozumiałam coś. Zrozumiałam, że nie ważne co zmieni się z nami na zewnątrz. Ważne, że w wewnątrz wciąż jesteśmy tą samą Kate i tą samą Emily co półtora roku temu. Ja też nie długo wezmę ślub. Dokładnie to 7 kwietnia! – powiedziała, a ja nagle się ożywiłam. – Wracając… nic nas nie rozłączy.
- Wiem. I pragnę żebyś wiedziała, że zawsze możesz do mnie przyjść. No może oprócz nocy, bo wtedy mam zajęcia z Louisem. – powiedziałam, a ona wybuchła śmiechem. – Na zawsze przyjaciółki?
- Na zawsze. – powiedziała i złączyłyśmy się malutkimi paluszkami. Po chwili była gotowa. Zeszłyśmy na dół gdzie czekały już  Perrie i  Danielle.
- Samochód już jest no i… jakieś 69 tysięcy paparazzi. – powiedziała  Victoria która właśnie weszła do przedpokoju.
- 69? Za dużo czasu spędzasz z Harrym… - powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać. Wyszłam z domu i oślepił mnie błysk fleszy.
- Emily, jak się czujesz?!
- Czy to prawda, że jesteś w ciąży!?
- Czy ktoś lub coś zmusiło cię do ślubu?! – usłyszałam kolejne pytanie i spojrzałam na reportera.
- Tak. Miłość do Louisa. – powiedziałam i wsiadłam do limuzyny. Pożegnałam się jeszcze z dziewczynami które jechały osobnymi autami i spojrzałam na mojego tatę, który siedział obok mnie.
- Jak się czujesz córeczko? – zapytał i przytulił mnie do siebie.
- Jak ktoś kto ma zaraz wyjść za mąż za osobę którą bardzo, bardzo kocha. – powiedziałam, a tata uśmiechnął się do mnie. – Co ja pieprzę, zemdleje zaraz z nerwów, pomocy, zabierzcie mnie stąd!
- Emilia! – powiedział tata ze śmiechem i pocałował mnie w czoło. Auto się zatrzymało i tata wyszedł pierwszy otwierając mi drzwi i podając rękę. Wysiadłam i znów błyski aparatów. – Twój wielki dzień.
- Tak. – westchnęłam i stanęłam przed drzwiami kościoła. Usłyszałam znaną mi melodie i pod rękę z tatą weszłam do kościoła. Wszyscy zgromadzeni spojrzeli w naszą stronę. Widziałam moich przyjaciół z uśmiechami na twarzy i łzami w oczach. Tata podprowadził mnie pod ołtarz i pocałował w policzek.
- Dasz czadu. – szepnął a ja zaśmiałam się cicho. Spojrzałam na Louisa i poczułam motylki w brzuchu. Idealny. Po prostu. Patrzył na mnie z zachwytem, a jego niebieskie oczy świeciły jak nigdy. Usiadłam na miejscu obok niego i złapaliśmy się za ręce. Nasi świadkowie – Niall i Kate, mieli wzruszone miny.
- Drodzy bracia i siostry – zaczął ksiądz i uśmiechnął się do nas. – Zebraliśmy się tu, aby połączyć świętym węzłem małżeńskim Emilię Anetę Sparks i Louisa Williama Tomlinsona. (…) A teraz podajcie sobie prawe ręce i powtarzajcie za mną.
- Ja Louis, biorę sobie ciebie Emilio za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Ja Emilia, biorę sobie ciebie Louisie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- A teraz wymieńcie się obrączkami na znak waszej miłości.
- Emilio przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. – powiedział i nałożył obrączkę na mój palec. Widziałam jak wielki uśmiech rozjaśnia jego twarz, a łzy w jego oczach, wypływają na policzek.
- Louisie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. – wykonałam czynności i poczułam jak łzy zbierają mi się pod powiekami.
- Ogłaszam was mężem i żoną! Możesz już pocałować pannę młodą Louis – powiedział ksiądz, a ciepłe wargi mojego męża spoczęły na moich. Cały kościół zaczął bić brawo i wiwatować, jednak my wciąż trwaliśmy złączeni w pocałunku. Pocałunku rozpoczynającym naszą nową drogę życia.
*Parę(naście) godzin później*
- Hej! Hej! Hej! Sokoły omijajcie stodoły, wc miejski i klop na dworcowej. – zaczął śpiewać Zayn i rzucił się na Perrie. Zaczęłam się śmiać i spojrzałam na Harrego.
- Wiecie co jest straszne? Że wszystko co o mnie wiecie to koty. Koty. KOTY?! Ktoś powiedział koty!? Co wy możecie wiedzieć o kotach! Nędznicy! – krzyknął i schował twarz w dłoniach. Spojrzałam na Louisa, gdy ten machnął na kapelę. Nagle rozbrzmiały pierwsze takty piosenki przy której mi się oświadczał. Naszej piosenki. „When a Men Loves a Woman”
- Mogę prosić do tańca? – zapytał mój mąż i wyciągnął dłoń w moją stronę. Uśmiechnęłam się i po chwili parkiet był tylko nasz. Wokół mnie byli najbliżsi: rodzice, przyjaciele. A ze mną był człowiek, który znaczy dla mnie wszystko. Człowiek którego kocham.
- Kocham cię Louis. – powiedziałam i złączyłam nasze usta w pocałunku.
- Ja ciebie też kocham Emily. Emily Tomlinson.
 ***
Od autorki: Witam was kochani. Dzisiaj krótki mówiąc: moje wyniki z egzaminu gimnazjalnego wyszły naprawdę dobrze! Więc... PARTY TIME! Ale koniec szkoły był i popłakałam się jak głupia. A teraz wakacje. Oh! Kocham was i życzę udanych i wspaniałych wakacji kurczaki. Lots of love ~ Maddie. xxxxx
                                                                           Limit=25 komentarzy :) x

12 komentarzy:

  1. AWWWWWWWWwwww mój długo wyczekiwany ślub :D i Em w ciąży hdshrhfhrhd moja radośc jest nieposkromiona :D i ogólnie bardzo mi się spodobało jedno zdanie a chodzi o: "Gdyby ktoś zaproponował mi powrót do tamtych czasów, z ręką na sercu odpowiedziałbym: „Nie dzięki, stary.” Bo teraz żyję takim życiem, jakim w głębi duszy pragnęłam zawsze żyć." dokładnie zgadzam się z tym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeeej ♥ Jaaa *_* Czytałam ten rozdział po 1 w nocy xD I normalnie! jhavfakjhwfvd <3 To takie dziwne, że Ems się pobrała :D A zarazem takie słooooooooooooooodkie <3 Boże ten końcowy moment... OMFG OMFG! Emily Tomlinson... to tak pięknie brzmi haha :D O i to do tych paparazzich "Czy ktoś lub coś zmusiło cię do ślubu?! – Tak. Miłość do Louisa." To było takie.. no.. affbkahvkhabgfkhasbz! Hahaahhhahahahahah :D A too jak niby ta cała agencja towarzyska! ahhahaha no nieee! :D rozjebałaś system! :D Haha :D wgl.. najważniejsze... DZIECKO?! OMB <3 Ale to bd piękne.. po prostu piękne :')

    SOł kongarylejszyn maj słithart ♥ Jaa.. jak to szybko zleciało nie? Już koniec.. wow... Tb też życzę SŁONECZNYCH i zajebistych wakacji ;** MAJA PRZEJŚĆ DO HISTORII! <3 Paa <3 Kocham ♥
    Daria xx

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDOOOWNEE ♥ Jej, aż się popłakałam. to jest takie piękne.. Ślub, dziecko. Następny ślub. Ja nie wiem. Jak można tak genialnie pisać. Gdy to czytała czułam się tak, jakbym stała tam obok i się wszystkiemu przypatrywała. tyle radości. Takie wszystko wesołe. wszystko się zmienia, poza jednym- Harrym. On to jest taki, jak na początku. Za przeproszeniem pierdoli od rzeczy :D cóż jeszcze mogę napisać. nie mam pojęcia. no po prostu słów mi brak.
    Nie wiem co mam napisać, po prostu życzę udanych wakacji i powodzenia w dalszym pisaniu! xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże.....jakie to było cudne *.*...Emily Tomlinson O.O Ło ja pierdziele...ONA JEST W CIĄŻY bitches xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuuuper, ciesze się, że wszystko się układa, Emily jest w ciąży i wzięła ślub z Louisem - OMG. C się porobiło? Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i gratuluje wyników z egzaminu. Wiem co to znaczy.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. słodziaśneeee :D zapraszam na bloga kuzynki http://nathansykes-fanfiction.blogspot.com/

    agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja tam wolałam żeby Emily wyszła za Harrego, a tak btw genialny rozdział bejbaku ;*****

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, tak, bardzo dobrze wiem, że nie było mnie tu bardzo długo, nie napisałam żadnego komentarza od naprawdę dawna. Bardzo was przepraszam za to bo rozumiem, że komentarze to ważna sprawa, ale nie tylko autor opowiadania może stracić wenę. Po prostu chwilo nie miała pojęcie jak się dobrze wyrazić co myślę o danym rozdziale, i napisać coś sensownego, a nie chciałam pisać kilku pustych słów by tylko wzrosła wam liczba komentarzy więc zrobiłam sobie przerwę, ale byłam na bieżąco i wszystko czytałam od razu po opublikowaniu. Jeszcze raz przepraszam.

    Nie tylko Kate jest przerażona tym co się dzieje, ja też jestem i to bardzo, ale w dobrom sensie :D Wszystko się zmienia, a zmiany są trudne dla wszystkich. Straciłam już rachubę czasu i nie wiem ile już minęło od tego lipca kiedy to dziewczyny przyjechały do Londynu, rok, półtorej, dwa... (ogólnie czuje jak by było to lat 10, bo wszystko opisujecie wspaniały sposób i nie raz jednego dnia działo się tyle, że u przeciętnego człowieka przez miesiąc nie ma takich wrażeń xD) naprawdę nie wiem kiedy się to wszystko zaczęło, ale to były piękne czasy, a teraz to wszystko się zmieniło, a czasy są też bardzo piękne, ale piękne inaczej :) Wszyscy się powyprowadzali już nie ma domu "One Direction", mieszkają bardzo blisko siebie, ale to nie to samo przeciąż, wszyscy się ustatkowali, albo zaraz to zrobiła, Liam jest prawdziwym już ojcem, a nie niańką chłopców, a i Louis i ta dziewczyna z ADHD też zaraz powiększą rodzinę, a i reszta pewnie za niedługo bedzie miała swoje pociechy, gdzie podziali się ci imprezowicze, gadać ?! Nie poznaje normalnie ludzi :D Ale ten czas musiał przyjść i czekałam na to od początku i jestem bardzo z niego zadowolona, ale trudno mi się trochę z nim pogodzić, wszyscy naraz normalnie się wiążą ze sobą, że nie nadążam xd Jestem bardzo ciekawa tego, jak to się potoczy dalej, myślę że koniec tego opowiadania już gdzieś widać, ale jeszcze bardzo daleko, naprawdę trudno będzie mi się rozstać z nimi wszystkim, bardzo ich pokochałam i jest to szczerze moje bezwzględnie ulubione opowiadanie :)
    Udanych i miłych wakacji życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  9. aghreghiegbhbviurgyiurvgyuavijwahgbuir awwwwwwwwww ufijsghbsoiyhbvtegijneoiugbe awwwwwwwwwwwwww gbksgjnohsighn awwwwwwwwwww hahhahahha fdngjksofgb awwwwwwww - to moja reakcja XD HARRY JAK ZWYKLE ROZWALA SYSTEM :DD AWW CIĄŻA I ŚLUB I MELANIE *.* ochh i równo za miesiąc ślub Kate i Niall'a ♥ czekam na kolejny rozdział i życzę udanych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  10. NO dawaj następne <3

    OdpowiedzUsuń